Autor: |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Filia |
Data premiery: | 2014-07-23 |
Liczba stron: | 424 |
Autor: | Zyskowska-Ignaciak Katarzyna |
Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.
Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.
Sprawdź jak złożyć zamówienie krok po kroku.
Możesz też zadzwonić pod numer +48 22 462 72 50 nasi konsultanci pomogą Ci złożyć zamówienie.
Powieść o miłości Basi i Krzysztofa Baczyńskich. Biała magia w mrocznych czasach wojny.
Trwa wojna, zniewoleni mieszkańcy Warszawy żyją w cieniu łapanek i ulicznych egzekucji.
Gruzy pozostałe po kampanii wrześniowej, wszechobecne cierpienie i strach to nie najlepsze dekoracje dla miłości.
Jednak właśnie wtedy krzyżują się drogi Basi i Krzysztofa.
Dziewiętnastoletnia dziewczyna i piękny poeta. Trochę nieśmiali, odrobinę zagubieni, bardzo zakochani.
Ponad czarną otchłanią okupacji, w czasach najtrudniejszych wyborów, rozkwita niezwykła miłość, biała magia.
Wzruszająca historia osadzona wśród murów ginącej Warszawy, w literackich Stawiskach Iwaszkiewicza, wśród słów poetów, wyznań kochanków, bezimiennych bohaterów, poranionych ludzkich losów. Powieść o miłości wykradzionej wojnie.
ID produktu: | 1097696602 |
Tytuł: | Ty jesteś moje imię |
Autor: | Zyskowska-Ignaciak Katarzyna |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Filia |
Język wydania: | polski |
Język oryginału: | polski |
Liczba stron: | 424 |
Numer wydania: | I |
Data premiery: | 2014-07-23 |
Data wydania: | 2014-07-23 |
Forma: | książka |
Okładka: | miękka |
Wymiary produktu [mm]: | 45 x 203 x 132 |
Indeks: | 14922220 |
26,61 zł cena regularna
Podziel się na Facebooku
Właśnie zrecenzowałem Ty jesteś moje imię
Powieść o miłości Basi i Krzysztofa Baczyńskich. Biała magia w mrocznych czasach wojny.Trwa wojna, zniewoleni mieszkańcy Warszawy żyją w cieniu łapanek i ulicznych egzekucji. Gruzy pozostałe po ...Obok tej powieści nie da się przejść obojętnie. Ona wzrusza magią, jaka stała się udziałem Basi i Krzysia, ale doprowadza też do łez scenerią, w jakiej się narodziła. Codzienność mieszkańców stolicy wypełniał lęk, czy nastanie jutro. Przeklęte fatum zmuszało do najcięższych decyzji: zostawić ukochaną żonę, najbliższą osobę, część siebie, bez której jest się niepełnym, i iść walczyć, bo taka jest powinność mężczyzny, bo tak nakazuje honor. Wiara – ta okazywana na zewnątrz – że ten konieczny zryw buntu i oporu przeciwko krwiożerczemu wrogowi szybko zakończy się sukcesem, nie odganiała najczarniejszych przeczuć... Ilu ludzi stanęło wówczas przed takimi targającymi duszę wyborami? Gdy ten tak naprawdę mógł być tylko jeden?
„Ty jesteś moje imię”, ubrane w prześliczną okładkę, mocno odbiło się na mojej psychice. Tak bym chciała, żeby to niesamowite uczucie poety czasu kurz i jego żony miało szansę się dopełnić, żeby ta ich wspólnota i bliskość mogły trwać dłużej... A może to dopełnienie właśnie tak miało wyglądać? Może los wiedział, że będzie musiał ich rozdzielić, dlatego wcześniej obdarował ich uczuciem tak intensywnym? Chcę wierzyć, że spotkali się w innej rzeczywistości, nam niedostępnej, że „świat ze swoimi bolączkami pozostał poza szczelnym kokonem utkanym z miłości i namiętnych pocałunków młodych kochanków” (str. 154), że tam istnieje „ów wszechogarniający spokój, spływający kropelkami potu po skórze, wsączający się ciepłem przyspieszonych oddechów w splątane włosy, wnikający dotykiem ust w konstelacje nerwowych zakończeń...” (str. 154), że tam Basia nie musi się zastanawiać, „czy istnieje stopień jeszcze wyższy od słowa najszczęśliwsza” (str. 166). I wierzę, że to jest ostateczne zwycięstwo nad śmiercią w powstańczej zawierusze...
Czy Barbara Baczyńska swojemu mężowi – poecie, Krzysztofowi Kamilowi, wyjmowała z oczu szkło bolesne i odmieniała czas kaleki? Wierzę, że tak. Wierzę, że była mu oparciem, podporą i jasnym promieniem życia w mrocznym obrazie wojny. Wiem, że była jego muzą – bez której niewątpliwie by pisał, ale pewnie inaczej, a my, kto wie, może nie mielibyśmy szansy obcowania z niebywałym pięknem tak zmysłowej poezji miłosnej. Wiem, jak wielka była siła łączącego ich uczucia – także z publikacji biograficznych autorstwa Wiesława Budzyńskiego. Ale to dzięki Katarzynie Zyskowskiej-Ignaciak mogłam dotknąć tego, co ulotne, co intymne, co niewypowiedziane...
„Nie wierzyłem, że takie rzeczy się zdarzają, że można tak nagle, tak od pierwszego słowa, od pierwszego wejrzenia... że można aż tak stracić głowę” (str. 81). „Znam panią od czterech dni, a jakbym znał od zawsze. Nie można się wyrzec takiego uczucia, nie można go zdusić, wymazać. Teraz, kiedy wokół tyle zła, trzeba mieć po co żyć. Pani jest właśnie tą osobą, dla której ja chciałbym żyć” (str. 82).
Poznali się przez wspólnego znajomego na komplecie z logiki. Ona wcześniej czytała jego wiersze, które ją urzekły. Tak bardzo chciała poznać jego autora, ale gdy go zobaczyła, przestraszyła się swoich uczuć. Ale iskra zdążyła zapłonąć, oboje wiedzieli, że dzieje się coś wyjątkowego i niespotykanego. Niewiele o sobie wiedzieli, ale mieli pewność, że chcą spędzić ze sobą resztę życia. Nie chcieli czekać – nie mogli – w okupacyjnej rzeczywistości stolicy nikt nie dawał gwarancji, że jeszcze jutro będą żyli...
„(...) przytulona para, skąpana nie tyle w blasku czerwcowych promieni, co w tym, który bił od niej samej. Za chwilę mieli przekroczyć próg nowego mieszkania i rozpocząć najcudowniejszy, bo pierwszy i pełen nowości, etap małżeństwa – etap miodowego miesiąca. Nieskrępowanej miłości i bezustannego rozkoszowania się wzajemną bliskością” (str. 155).
I mogło być pięknie, ale nie wszyscy chcieli dzielić z nimi ich szczęście. Matka Krzysztofa nie pogodziła się z tym, że syn odrzucił – w jej mniemaniu – rodzicielską miłość, że wybrał inną kobietę. Przekonana o własnej sile, stale dążyła do konfrontacji, nie chcąc dostrzec, że syn jest dorosły i ma prawo do własnego życia...
„Świat nocny – nierzeczywisty, ulotny – chronił młodych kochanków za pozornie bezpieczną barierą utkaną z ich pocałunków. Pod grubą warstwą słów o szczęściu, cicho szeptanych do ucha w bezsenne godziny. I tych wykrzyczanych w miłosnym uniesieniu, a później przelewanych w świetle świecy zielonym atramentem nadziei na papier. Słów, których drobne linie coraz szczelniej zapełniały notesy Krzysztofa” (str. 218). Tak wyglądało ich życie. Wzajemna czułość i troska, spotkania towarzyskie, twórczość literacka i niepoddawanie się wojennemu koszmarowi. Ale ten nie pozwalał o sobie zapomnieć, wciskał się nieproszony do ich małego świata. Rozdarcie Krzysia uwidoczniało się coraz bardziej. Cóż z tego, że wszyscy mówili mu, jak wiele może zdziałać swoją poezją i że nie powinien zmarnować takiego talentu, kiedy on czuł, że to za mało, że gdy on pisze wiersze, inni przelewają krew: „Nie mogę trwać dłużej w zawieszeniu. Można być poetą i żołnierzem zarazem. Muszę walczyć (...). Muszę to zrobić bez względu na konsekwencje. Chcę być wolny!” (str. 250)...
Historia krótkiego i tragicznie przerwanego życia Krzysztofa Kamila Baczyńskiego porusza mnie niezmiennie już od kilkunastu lat. Dzieje jego miłości do młodziutkiej Barbary nieraz wypełniały moje myśli. Teraz Katarzyna Zyskowska-Ignaciak, za co jej bardzo dziękuję, nadała moim wyobrażeniom kształt, ubrała je w literacką formę. I zrobiła to w taki sposób, że słów mi brakuje, więc mogę tylko chylić przed nią czoła. Gdy zobaczyłam zapowiedź tej książki, zaczęłam się zastanawiać, jak wypełnić słowami historię, która w notkach encyklopedycznych zajmuje ledwie parę linijek? Rozważałam również, jak pisarka zdoła utrzymać uwagę czytelnika na fabule, która od początku zmierza do katastrofalnego końca? Jak mogłam wątpić? Przepraszam za moje obawy, teraz wiem, że były bezpodstawne. Kto inny może by nie podołał, ale nie pani Kasia: przecież już dwom tomami z cyklu „Upalne lato” udowodniła, że obdarzona jest niesłychanym talentem i że pewnie, bez kompleksów, włada piórem.
„Ty jesteś moje imię” jest po prostu piękne. Żadne inne określenie chyba tak dobrze nie odda treści, jaką obudowała małżeństwo Baczyńskich pisarka. Tutaj każde zdanie jest nabrzmiałe od znaczeń, a każde słowo – tak właśnie, słowo – idealnie na miejscu. Nie bez powodu posłużyłam się cytatami, choć tak nap
Historia miłości niezwykłego poety i jego muzy – zwyczajnej i skromnej dziewczyny – od pierwszych stron skradła moje serce. Nie dlatego, że jest to dzieło wybitne. Właściwie, gdybym podchodziła do książki z chłodnym umysłem i sercem, które nie kocha tak bardzo takich utworów jak „Elegia o… [chłopcu polskim]" czy „Z głową na karabinie” to mogłabym jej wytknąć kilka wad. Ale tego nie zrobię, bo książka wzruszyła mnie tak bardzo, że podczas czytania płakałam praktycznie przez cały czas. To jedna z tych historii, do których nie można podejść bez emocji.
W Warszawie targanej wojną, w czasach tak niesprzyjających miłości, gdy ulice spływały krwią, a za ścianą ktoś opłakiwał swoich bliskich – w takich okolicznościach Krzysztof Kamil Baczyński, młody, zaledwie dwudziestoletni chłopak, spotyka Basię Drapczyńską i zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia. Wtedy, podczas wojny, trzeba było żyć szybko, bo jutro mogło nie nadejść. I taka właśnie była ich miłość – niespodziewana, nagła i na przekór wszystkiemu. Do końca życia. Wielu o takiej marzy, nieliczni jej doświadczają. Ale jak tu kochać, kiedy za oknem giną ludzie? To nie wypada, teraz wojna, na miłość przyjdzie jeszcze czas... Cóż za szczęście, że nie posłuchali tych rad, bo dla nich ten odpowiedni czas miał nigdy nie nadejść.
Mimo trudnych czasów, życie Basi i Krzysztofa, nie było pozbawione przyziemnych problemów. Niejednokrotnie brakowało im pieniędzy, których Krzyś - jako artysta - nie zarabiał wiele, a jego głowę ciągle zaprzątała obawa o nieprzychylne przyjęcie jego twórczości w literackim światku. Basia jako żona i studentka na tajnym uniwersytecie miała ogromne problemy z porozumieniem się ze swoją teściową oraz pogodzeniem roli żony z karierą naukową. Ta codzienność przeplata się w książce z wojenną rzeczywistością, ciągłym strachem o życie swoje i bliskich, ale tak naprawdę dopiero w momencie, gdy Krzyś zostaje żołnierzem naznacza niejako swój los. Młody i chorowity poeta to nie materiał na żołnierza, mówili. I gdyby tylko wiedział, że kiedy 1 sierpnia mówił do Basieńki: "Niedługo się zobaczymy" tak naprawdę nie zobaczy jej już nigdy więcej, może przyznałby rację, może dziś byłoby więcej wierszy opatrzonych jego nazwiskiem. Ale przecież umrzeć przyjdzie, gdy się kochało wielkie sprawy głupią miłością....
Katarzyna Zyskowska-Ignaciak podjęła próbę przedstawienia wzajemnej relacji Krzysztofa i Basi, którą tak naprawdę poznać możemy jedynie z wierszy Baczyńskiego. Autorka stworzyła opowieść po części opartą na faktach historycznych i życiorysach głównych bohaterów, jednak to, co najważniejsze - rozmowy i emocje towarzyszące tym młodym ludziom - musiała wymyślić sama. Nie zawsze wychodziło to z takim samym skutkiem, ale za sprawą poetyckiego języka udało jej się oddać wrażliwość Krzysztofa i Basi - do szaleństwa zakochanych w poezji i sobie nawzajem. "Ty jesteś moje imię" to również fragmenty utworów Baczyńskiego, zapisy prawdziwych słów wypowiedzianych przez bohaterów tej książki, których w dużej mierze stanowili znani literaci - m.in. Jarosław Iwaszkiewicz czy Jerzy Andrzejewski, a także autentyczne wypowiedzi umierającej Basi.
"Ty jesteś moje imię" to książka, której nie da się jednoznacznie ocenić. Tak piękną i wzruszającą historię każdy przeżyje na swój własny sposób, zależnie od emocjonalnej wrażliwości. Do jednych trafi bardziej, do innych mniej. Tak jak wiersze poety, które dzisiaj przypominają nam o młodym mężczyźnie, któremu z miłości do ojczyzny pękło serce. A może to była kula?
Biografia Krzysztofa Kamila Baczyńskiego jest łatwo dostępna, stąd wielu z nas ją zna. Katarzyna Zyskowska-Ignaciak spróbowała te znane fakty ubrać w emocje, przeżycia tytułowych postaci. Podjęła próbę ukazania ich prywatnego życia w relacjach z najbliższymi - rodzicami, przyjaciółmi ,a przede wszystkim ze współmałżonkiem.
Narracja toczy się na dwóch płaszczyznach. Jedną stanowi jakby pamiętnik Barbary, monolog wewnętrzny, zapis jej myśli, odczuć, rozterek, niepokojów po rozłące z Krzysztofem w sierpniu 1944 roku. Dzięki temu fantastycznie udało się autorce nakreślić portret psychologiczny żony poety. Wzruszające są zwłaszcza zapiski ostatnich myśli Barbary przed śmiercią.
Drugą płaszczyznę stanowi zapis wydarzeń wcześniejszych : od momentu pierwszego spotkania późniejszych małżonków do ich rozstania w dniu wybuchu powstania warszawskiego. A więc mamy tu między innymi moment narodzin gorącej, rzadko spotykanej miłości od pierwszego wejrzenia, ślub bohaterów , trudne relacje z teściową Barbary, borykanie się na co dzień z niełatwym życiem pod okupacją hitlerowską.
Autorka kilka razy sięga do rzeczywistych wypowiedzi bohaterów, wskazując ich źródło, co dodaje autentyzmu opisywanym wydarzeniom. Sprawna narracja, piękny język sprawiają, że trudno oderwać się od lektury. Gorąco polecam nie tylko tym, którzy interesują się życiem i twórczością Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, ale wszystkim, którzy cenią dobrze napisaną, przyjemną, wyzwalającą w czytelniku emocje powieść.