Stacja Jedenaście (okładka  miękka, wyd. 11.2015)

Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.

Potrzebujesz pomocy w zamówieniu?

Zadzwoń

Produkt niedostępny

Dodaj do listy Moja biblioteka

Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.

Może Cię zainteresować

Jedno z największych literackich wydarzeń roku! Obsypana nagrodami powieść, która wzrusza i zmusza do zastanowienia nad ulotnym pięknem tego świata.
Zdobywca nagrody Arthura C. Clarke'a za najlepszą powieść roku.
Finalista National Book Award i PEN/Faulkner Award.
Notowana na liście bestsellerów New York Timesa, w wielu prestiżowych podsumowaniach uznawana za jedną z najlepszych powieści roku.

Wstrząsająca, niesamowicie przejmująca "Stacja Jedenaście" to powieść, której akcja toczy się w ponurych czasach po upadku cywilizacji i przedstawia niezwykłą historię hollywoodzkiego gwiazdora, jego niedoszłego ratownika oraz wędrującej grupy artystów, przemierzającej zniszczone tereny Wielkich Jezior i gotowej oddać wszystko w imię sztuki i człowieczeństwa.

Pewnej zimowej nocy znany aktor, Arthur Leander, umiera na zawał serca podczas wystawiania Króla Leara. Były paparazzi, Jeevan Chaudhary, szkolący się teraz na ratownika medycznego, jest na widowni i rusza Arthurowi na pomoc. Dziecięca aktorka, Kirsten Raymonde, obserwuje w przerażeniu, jak Jeevan próbuje bez skutku uratować aktora. Arthur umiera. Tej samej nocy, kiedy Jeevan wraca z teatru do domu, rozprzestrzenia się straszliwy wirus.

Mija piętnaście lat. Kirsten jest aktorką wędrującą z Podróżującą Symfonią. Ta mała grupa artystów przechadza się między osadami tego nowego, odmienionego świata i razem wystawia dzieła Szekspira oraz gra muzykę dla tych nielicznych, którzy przeżyli epidemię. Z boku ich karawany oraz wytatuowana na ramieniu Kirsten, widnieje kwestia ze Star Treka: „Samo przetrwanie nie wystarcza”. Kiedy jednak Symfonia dociera do St. Deborah Przy Wodzie, napotyka tam nieobliczalnego proroka, wykopującego puste groby dla tych, którzy odważyli się opuścić jego osadę.

Ta wzruszająca, melancholijna powieść, której akcja rozgrywa się na przestrzeni wielu lat, wyjątkowo realistycznie przedstawia życie przed i po epidemii. "Stacja Jedenaście" skupia się na relacjach, które dają nam siłę przetrwania, na znaczeniu sztuki w naszym życiu i na ulotnym pięknie otaczającego nas świata.


Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

ID produktu: 1116797237
Tytuł: Stacja Jedenaście
Autor: Emily St. John Mandel
Tłumaczenie: Lewańczyk Magdalena
Wydawnictwo: Papierowy księżyc
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Liczba stron: 400
Numer wydania: I
Data premiery: 2015-11-18
Rok wydania: 2015
Data wydania: 2015-11-18
Forma: książka
Okładka: miękka
Wymiary produktu [mm]: 90 x 30 x 80
Indeks: 18415421
średnia 4,4
5
10
4
5
3
1
2
1
1
0
Oceń:
Dodając recenzję produktu, akceptujesz nasz Regulamin.
11 recenzji
Kolejność wyświetlania:
Od najbardziej wartościowych
Od najbardziej wartościowych
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najpopularniejszych
Od najwyższej oceny
Od najniższej oceny
5/5
18-11-2015 o godz 12:11 przez: Aleksandra Nowakowska
Najlepszy tłumacz ever! Najlepszy tłumacz ever! Najlepszy tłumacz ever! Najlepszy tłumacz ever!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
08-02-2016 o godz 10:46 przez: Magdalena Senderowicz
„Stacja jedenaście” to niecodzienna opowieść. Nawiązuje do twórczości jednego z największych pisarzy wszech czasów, Williama Shakespeare’a. Należy on do grona moich ulubionych autorów, dlatego nie mogłam przejść obojętnie obok tej pozycji. Na korzyść tej książki przemawia również fakt, iż była nominowana do wielu nagród i zdobyła nagrodę Arthura C. Clarke’a za najlepszą powieść roku. Emily St. John Mandel przenosi nas do świata postapokaliptycznej przyszłości, w której ludzkie życie diametralnie się zmieniło.
Wydawałoby się, że apokalipsę wystarczy przetrwać i jakoś żyć dalej. Nieprawda. Przytaczając cytat widniejący w postaci tatuażu na ramieniu jednej z bohaterek tej powieści, „Samo przetrwanie nie wystarcza”. Wizja końca świata przedstawiona przez autorkę jest dobrze opisana i ponownie mamy tutaj do czynienia ze śmiertelną zarazą. Ona jednak nie przemienia ludzi w bezmózgie zombie, a po prostu zabija w brutalny sposób, w niezwykle krótkim czasie. Świat opustoszał, a idealnym jego odzwierciedleniem jest okładka „Stacji jedenaście”. Ciekawą rzeczą jest wyjaśnienie samego tytułu tej książki, które można zrozumieć dopiero na ostatnich stronach. Historia Stacji Jedenaście i Doktora Jedenaście towarzyszy nam od początku, ale tak naprawdę całe jej sedno wychodzi dopiero na sam koniec.
„To życie nigdy nie należało do nas. My je tylko na chwilę wypożyczyliśmy.”
Emily Mandel sprawnie operuje językiem i dogłębnie opisuje rozgrywające się wydarzenia. Początkowo można odnieść wrażenie, że historia jest pozbawiona sensu i logiki, ale to tylko złudzenie. Owszem, skaczemy tutaj pomiędzy jednym miejscem akcji a drugim, a co więcej pomiędzy przeszłością i teraźniejszością, ale łatwo utrzymać chronologię i zrozumieć, gdzie w danym momencie się znajdujemy. Jest to ciekawy zabieg zastosowany przez autorkę, bowiem takie retrospekcje pomagają nam zrozumieć historie poszczególnych bohaterów, a jest ich tutaj całkiem sporo.
Najbardziej wyrazistą postacią okazała się być Kirsten, młoda aktorka wędrująca z grupą o nazwie Podróżująca Symfonia. W różnych miejscach, gdzie jeszcze można znaleźć życie, aktorzy wystawiają dzieła Shakespeare’a. Pojawia się również postać znanego aktora Arthura Leandera, którego opowieść bardzo dobrze poznajemy, mimo że na pierwszych stronach pada martwy na scenę. To właśnie dzięki tym skokom pomiędzy tym, co było, a tym, co jest. Na uwagę zasługuje oczywiście Miranda, od której zaczęła się historia Stacji Jedenaście. Być może bohaterowie nie są przedstawieni w taki sposób, że jesteśmy w stanie wyobrazić ich sobie w każdym detalu, ale Emily Mandel miała tutaj chyba nieco inny cel. Mam wrażenie, że każda postać to takie narzędzie, niosące pewne przesłanie.
„Gdyby twoja dusza opuściła ziemię, poszedłbym za nią i ją odnalazł.”
Należy wspomnieć, że nie jest to typowa postapokalipsa. Jest osobliwa i niepowtarzalna. Daje nam do zrozumienia, że w życiu piękne są tylko chwile, że nic nie trwa wiecznie i wszystko jest ulotne, nawet nasze życie. To bardzo melancholijna i spokojna opowieść, w której nie doświadczymy fizycznej brutalności jako takiej. Akcja toczy się spokojnym i umiarkowanym rytmem, raczej nie można tutaj mówić o jej zaskakujących zwrotach, ale o nutce nieprzewidywalności już trochę tak. To ciekawa książka, która skłania do refleksji i zmusza do myślenia. Pobudza ciekawość czytelnika, nie tylko ze względu na swoją oryginalność.
„Stacja jedenaście” to dobra i interesująca powieść, jednak w wielu momentach czułam niedosyt. Jakby czegoś mi tutaj zabrakło – z jednej strony autorka naprawdę świetnie sobie poradziła z połączeniem tak wielu elementów w spójną całość, a z drugiej coś mi tu nie do końca grało. I jak dla mnie zdecydowanie za mało Shakespeare’a! Mimo wszystko jest to poprawnie napisana książka, która przedstawia znaczenie wszelakiej sztuki i pasji w życiu człowieka, w tym przypadku dającej nadzieję i chęć do życia. Powieść ta jest przesycona specyficzną atmosferą, która udziela się czytelnikowi, ale w moim przypadku nie na tyle, aby całkowicie zatracić się w świecie stworzonym przez autorkę. Mimo wszystko jest to pozycja godna uwagi.

www.bookeaterreality.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
09-02-2016 o godz 13:21 przez: AmeliaGrey
Bardzo łatwo przyzwyczaić się do dobrego życia. Nad istnieniem pewnych rzeczy już się niemal nie zastanawiamy. Taki prąd na przykład. Naciskamy włącznik i jest. Albo Internet. Odpalamy komputer a przed nami rozciąga się niczym Ocean Spokojny cały zasób informacji, które aż proszą, żeby z nich skorzystać. Wyobrażacie sobie podróż do obcego miasta bez Google Maps i Jak dojadę? Ja też nie! Albo kultura. Całe zbiory dziedzictwa narodów, z których możemy korzystać i je podziwiać. A gdyby to wszystko miało nagle zniknąć? Gdyby zostało nam odebrane, a cywilizacja cofnęła się o setki lat? Co byśmy zrobili?

Właśnie taki świat pozostawiła przed nami Emily St. John Mandel. Pokazała, że w jednej chwili wszystko może zniknąć. Nasi bliscy mogą odejść, a nam przyjdzie żyć w polowych warunkach, zdobywać rzeczy, które wcześniej były na wyciągnięcie ręki i każdym okruchem silnej woli walczyć o przetrwanie. Historię poznajemy za pośrednictwem kilku osób: Arthura Leandera - aktora, który w dzień katastrofy umiera na zawał serca na scenie, Jeevana Chaudhary - byłego paparazzi, uczącego się teraz na ratownika medycznego, który wbiega na scenę, aby uratować aktora oraz Kirsten Raymonde - dziecięcej aktorki, która piętnaście lat po ataku wirusy grypy gruzińskiej wędruje wraz z Podróżującą Symfonią i wystawia sztuki Szekspira w osadach nowego świata.

To, co najbardziej pokochałam w tej książce, to jej wielowymiarowość. Opowieść nie toczy się w typowy sposób. Autorka skacze pomiędzy wydarzeniami i czasem ciężko rozgryźć, co jest historią właściwą. Tak naprawdę bowiem, świat po ataku wirusa to tylko przykrywka do przedstawienia losów ludzkich. Do zobrazowania blasków i cieni popularności, dylematów moralnych związanych z pracą i wszelkich zakrętów, do których doprowadzi nas życie. Stacja jedenaście ma kilka czasów akcji, które ciągle się przeplatają, a wiadomości, które z nich uzyskujemy, tworzą doskonałą całość.

Autorka bardzo barwnie maluje rzeczywistość. Czytając książkę, miałam wrażenie, że wszystko mogło się wydarzyć rzeczywiście, a nie, że jest tylko wizją autorki. Nietrwałość świata silnie oddziałuje na emocje czytelnika i zmusza do zastanowienia nad tym, co naprawdę w życiu się liczy. Bo gdyby świat miałby się jutro skończyć, co chcielibyśmy ocalić? Takie tematy pojawiały się już nie raz, ale dopiero ta książka tak realistycznie pokazała mi ten aspekt. W Stacji jedenaście pokazane mamy też próby odbudowy cywilizacji i wszelkie trudy, jakie wiążą się z życiem w zupełnie nowym świecie. W świecie, w którym każda stała została człowiekowi odebrana. Całość wypełniona jest subtelnością i klasą, a z każdą stroną, chcemy więcej!

Stacja jedenaście to po prostu piękna powieść! Wybija się spośród wszelkich książek o zagładzie i końcu świata i pokazuje, co tak naprawdę takie wydarzenie znaczyłoby dla ludzkości. Nie brak tu momentów, które budzą przemyślenia. A wszystko napisane jest z niespotykanym wdziękiem. Takie książki naprawdę chce się czytać!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-10-2016 o godz 16:59 przez: Książkomaniacy
"Grypy pojawiały się co sezon, ale były to słabe, nieudolne wirusy, które zabierały tylko bardzo starych, bardzo młodych i bardzo chorych. I wtedy nadszedł prawdziwy wirus niczym anioł zemsty, nie do pokonania, drobnoustrój, który zredukował populację upadłego świata o ile? Nikt już wtedy nie prowadził statystyk, ale powiedzmy, moi mili, że o 99,9%. Przeżyła jedna na dwieście pięćdziesiąt, może trzysta osób?"


Epidemia grypy z Rosji przeniosła się do Ameryki. Natychmiastowe objawy, ludzie zarażają się jeden od drugiego w ekspresowym tempie. Grypa błyskawicznie zaraża i wyniszcza wszystko co napotka na swojej drodze.


"Po gwałtownej epidemii nastąpił długi okres szoku. Przez pierwsze lata, jeszcze zanim ludzie zrozumieli, że nie ma miejsca, do którego mogliby się udać i w którym wciąż trwałoby życie, jakie znali, wszyscy podróżowali. W końcu jednak zaczęto osiedlać się gdzie się tylko dało."


Mija piętnaście lat od rozprzestrzenienia się groźnego wirusa. Mała grupa artystów przechadza się po opustoszałym świecie i razem wystawia dzieła Szeksipra oraz gra muzykę dla nielicznych, którym udało się przetrwać epidemię. Z boku ich karawany oraz wytatuowana na ramieniu Kirsten, widnieje kwestia ze "Star Treka": „Samo przetrwanie nie wystarcza”. Kiedy jednak Symfonia dociera do St. Deborah Przy Wodzie, napotyka tam nieobliczalnego proroka, wykopującego puste groby dla tych, którzy odważyli się opuścić jego osadę.


Epidemia grypy zmiotła z powierzchni ziemi tysiące żyć ludzkich. Niewiele - setki, może dziesiątki osób pozostało przy życiu. Jednak nic nie jest już takie same. Ich życie zmieniło się o 180 stopni. Odcięci od internetu, bieżącej wody, elektryczności są skazani tylko na siebie. Pozbawieni wszelkich wygód zostali wystawieni na próbę. Czy uda im się przeżyć? Czy oni jeszcze pasują do tego świata? Przecież wszystko zostało zrujnowane!


Akcja książki rozgrywa się na przestrzeni wielu lat. Skupia się na relacjach, uczuciach, emocjach. Niesamowicie realistycznie przedstawiona jest sytuacja bohaterów. I oni - są tacy ludzcy, zwyczajni, nieprzerysowani.



"Stacja jedenaście" to książka, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. To całkowicie inne postapo w porównaniu do tych, które miałam okazję czytać. To książka, która o dziwo nie skupia się na morderczej walce o życie, ale przede wszystkim jest cudowną refleksją o kruchości ludzkiego życia i sensie istnienia. Jest tak ludzka, a zarazem nieprawdopodobna. Urzeka swoim spokojem i melancholią.


"Stację jedenaście" polecam wszystkim. To naprawdę przepiękna, subtelna opowieść. Myślę, że zainteresuje nawet zagorzałych fanów cięższych powieści postapokaliptycznych. To całkowicie inny wymiar tego gatunku.

Izabela Nestioruk
ksiazkomaniacyrecenzje.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
08-02-2016 o godz 18:52 przez: trzykropki
Pełną recenzję możesz przeczytać na http://trzykropkinienawisci.blogspot.com

Czasami mamy tak, że czekamy na coś bardzo długo; myślimy, że to jest to; a później przychodzi spotkanie z rzeczywistością. Tego typu zmieszania doświadczyłam, kiedy do moich rąk trafiła powieść Emily St. John Mandel o tytule "Stacja Jedenaście".
Ciężko mi określić uczucia względem tej książki. Odkąd ją dostałam, miałam ogromny zapał do czytania i właściwie pożerałam tekst, ale niestety tylko na samym początku. Po kilku stronach okazało się, że nie jest ona tym, czym chciałam, aby była.
Zacznijmy od historii na której się opieramy, czytając tę opowieść. Epidemia. Grypa gruzińska. Nie mogę ukryć, że liczyłam na coś mocniejszego, może nie na atak zombie, ponieważ ten motyw powoli zaczął mi się przejadać, ale na pewno nie chciałam śledzić losów niczym nie wyróżniających się bohaterów walczących z grypą, na którą umierają miliony, tak po prostu. Właśnie, bohaterowie. W pewnym momencie zgubiłam się i nie wiedziałam, kto tutaj gra główną rolę - nasz ratownik Jeevan, czy Kirsten, którą spotykamy na początku jako młodą dziewczynkę, a później widzimy ją po piętnastu latach, gdy epidemia wybiła prawie wszystkich ludzi. W książce wszystko dzieje się tak szybko, że szczerze powiedziawszy nie zdążyłam się połapać, kto jest kim, ani kto ma jaki cel poza przetrwaniem. W ciągu stu stron przez tekst przebiegło tylu bohaterów, że nie podołałam spamiętaniu imion poza tą dwójką. Niestety szybkość akcji nie działa na korzyść autorki, ponieważ jest mdła i stała. Nie ma żadnych zwrotów, zaskoczeń, zmian. Przed oczami wciąż maluje nam się ten sam obraz.
Książka do mnie nie przemówiła. Nie dostrzegłam w niej blasku, który by mnie przyciągnął i zachwycił. Nie mogę powiedzieć, że to tania, słaba opowieść. Po prostu nie jest w moim guście.
Nie polecam osobom, które potrzebują w książkach czegoś większego niż historii o epidemii i przetrwaniu, bez większego zagłębiania się w walkę. Nie polecam tym, którzy szukają akcji, toczących się bitew i czegoś "mniej naturalnego" niż grypa. Polecam natomiast czytelnikom, którym wystarcza obraz prawdziwego świata po epidemii, a także powoli tocząca się opowieść ukazana z perspektywy kilku bohaterów.

Pełną recenzję możesz przeczytać na http://trzykropkinienawisci.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-03-2016 o godz 08:27 przez: MARTA KACZMARCZYK
Co się stanie, gdy światem zawładnie śmiertelna choroba, która będzie się rozprzestrzeniać w tak zastraszającym tempie, że nie będziemy w stanie zareagować? Co się stanie, gdy zagładę przetrwają tylko nieliczni? Co się stanie z tymi którzy przetrwają? Jak dalej żyć? A oni też zaczną umierać! Też będą potrzebowali prądu, wody, jedzenia! Skąd to wszystko brać?

Stacja Jedenaście to wielokrotnie nagradzana książka. Która z pozoru opisuje świat, jaki następuje po śmiertelnej epidemii jaką stała się choroba gruzińska. Wszystko zaczyna się na scenie pewnego teatru, gdy w czasie wystawiania sztuki Króla Leara, umiera znany aktor Arthur Leader. Na pomoc rusza mu Jeevan Chaudhary, który był niegdyś paparazzim, a potem przekwalifikował się na ratownika medycznego. Tragedii nie da się jednak zapobiec. Aktor umiera, a zaraz po tym zaczyna się rozprzestrzeniać wirus gruziński, który zabija większość populacji.

Świat zostaje zdegradowany i zniszczony. Życie wydawało by się, zostaje obdarte z piękna i kolorów. Ważne staje się przetrwanie. Aktorka jednak wraz z opisem zniszczonych budynków, okradzionych przez wcześniej przemieszczane grupy ludzi, przedstawia subtelny, delikatny świat. To obcowanie ze sztuką, i to sztuką z najwyższej półki, bo mowa tu o dziełach Szekspira. Powstaje grupa, która pod nazwą Symfonia, przemieszcza się między osadami, które przetrwały i przekazuje im namiastkę kultury jaką jest grana przez nich muzyka i wystawiane sztuki. To zderzenie zdegradowanego, obdartego świata z delikatnością, emocjami i wrażliwością. Wszystko to podkreśla cytat,ale też przesłanie jakie przyświeca wędrującej ekipie:

SAMO PRZETRWANIE NIE WYSTARCZY!

Książka pozwala czytelnikom przystanąć w pędzie, zastanowienie się co tak naprawdę w życiu jest ważne. To bardzo subtelna, delikatna książka, a zarazem surowa, szorstka.

Niezmiernie polecam. Bo to naprawdę dobra literatura.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
25-11-2015 o godz 21:07 przez: kreatywa.net
Wydawać by się mogło, że w literaturze science-fiction wszystko zostało już powiedziane. Bestsellerowa "Station Eleven" jest najlepszym dowodem na to, że wizje dystopijnej przyszłości wciąż mogą stanowić niemałe pole do popisu dla pisarzy. Emily St. John Mandel niby kreuje wizje przyszłości, niby degraduje ten doskonale nam znany świat, a jednak prowadzi swoją opowieść tak, by miała ona charakter uniwersalny i odnosiła się przede wszystkim do realiów dzisiejszych. Do współczesnego człowieczeństwa i do współczesnych dóbr, które błyskawicznie możemy stracić.

To, jaki według Mandel będzie ten świat, schodzi na dalszy plan. "Stacja Jedenaście" zmusza czytelnika przede wszystkim do odpowiedzenia sobie na pytania dotyczące sensu istnienia, tego, co w życiu ważne, tego kim jesteśmy i jak zostaniemy zapamiętani. To bardzo mądra książka, która w dobie modnych ostatnio powieści dystopijnych wyróżnia się przekazem, sposobem kreowania rzeczywistości, wieloaspektowym spojrzeniem na kwestię człowieczeństwa. To ciekawe, bo mogą pokochać ją zarówno miłośnicy prozy fantastycznej, jak i ci, którym obca jest literatura tego typu. "Stacja Jedenaście" kryje w sobie bowiem sporo uniwersalizmu, a swoją emocjonalnością i przekazem przekona do siebie wszystkich, którzy lubują się w sztuce i nie boją się stawiać sobie pytań o sens istnienia i charakter natury ludzkiej.

"List miłosny do współczesności"
Emily St. John Mandel użyła powyższych słów dla określenia swojej powieści. Tych kilka słów wystarczy, by najdoskonalej opisać to, co kryje w sobie bestsellerowa "Stacja Jedenaście". Chyba jeszcze nikt w tak wzruszający i mądry sposób nie docenił w prozie tego, w jak dobrych czasach przyszło nam żyć. Mówi się, że nie docenimy czegoś, póki tego nie stracimy. Powieść Mandel uświadamia to najdobitniej.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-05-2016 o godz 12:10 przez: Sophie
„Stacja Jedenaście” została wydana w Polsce już jakiś czas temu, jednak dopiero teraz udało mi się po nią sięgnąć. Nie popełnijcie mojego błędu – nie czekajcie zbyt długo, zanim się za nią zabierzecie. Książka Emily St. John Mandel jest rewelacyjnym przedstawicielem literatury postapokaliptycznej, prezentującym losy kilku luźno powiązanych bohaterów, którzy mieli nieszczęście zobaczyć koniec świata. Napotykamy tu niezliczoną ilość szczegółów i emocji, razem tworzących staranną historię, od której trudno się oderwać. Nie można też zapomnieć o wciągającej, ciekawie splecionej fabule, prezentującej urywki z różnych momentów – część będącą główną osią wydarzeń, jak i nie mniej istotną część stanowiącą dla niej komentarz, wyjaśnienia i dopowiedzenia. Całość składa się na pełną, świetnie poprowadzoną historię. To opowieść o końcu i o tym, co po nim. O strachu, o przetrwaniu, o tym, że – jak to mówią bohaterowie – „samo przetrwanie nie wystarcza”. Zupełnie się nie dziwię temu, że „Stacja Jedenaście” zdobyła tyle nagród i wyróżnień. To świetny kawałek literatury, obok którego nie można przejść obojętnie. Serdecznie polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
30-11-2015 o godz 00:00 przez: HonorMonk | Empik recenzuje
Książka niesamowicie mi się podobała - muszę przyznać, że to, co zaserwowała nam Emily St. John Mandel przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Nie jestem znawcą literatury science fiction, ale czasami zdarza mi się sięgnąć po książkę tego typu. "Stacja jedenaście" jest zdecydowanie najlepszą spośród tych, jakie czytałem. A dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że bardzo wyraźnie odnosi się do współczesności. Autorka przedstawia wizję dystopijną, ale robi to w taki sposób, że skłania czytelnika do refleksji na temat otaczającego świata. Sama fabuła jest bardzo ciekawa i wciągająca - i już za to wystawiłbym wysokie noty. Kiedy dodam do tego całą tę mądrość płynącą z tekstu, ocena wzrasta jeszcze o co najmniej jedną gwiazdkę. Nie wystarczy skali :-) Podsumowując - "Stacja jedenaście" to bardzo oryginalna i mądra książka, która wnosi sporo nowego do gatunku sf. Uważam, że jest zdecydowanie warta tych wszystkich nagród, jakie zdobyła. Umieszczam ją, bez zastanowienia, w moim top 10 tego roku. Polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-01-2016 o godz 10:06 przez: markietanka
Stacja Jedenaście to niesamowicie oryginalna i klimatyczna powieść, niezwykłe połączenie sztuki i katastrofy. Czytałam ją jednym tchem i nie mogłam się oderwać. Wizja świata przedstawiona przez Autorkę jest zaskakująca i przerażająca, a jednocześnie piękna. Opowiedziana historia to jakby zbiór obrazów, swoistych puzzli, które tworzą porywającą opowieść. W tej powieści mamy do czynienia nie tylko z walka o przetrwanie w nowym świecie, ale również z dbałością o jego kulturę i upiększenie przerażającej rzeczywistości.
Stacja Jedenaście to zupełnie inna powieśc w nurcie utopijnym, do niczego nie podobna i nieporównywalna - przeczytajcie i sami przekonajcie się, jakie zrobi na was wrażenie.

http://markietanka-mojeksiazki.blogspot.com/2016/01/stacja-jedenascie-emily-st-john-mandel.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
13-01-2016 o godz 00:00 przez: Julian Michalik
"Stacja jedenaście" to dla mnie absolutnie wyjątkowa książka z gatunku fantasy, a proszę mi wierzyć - przeczytałem ich całe mnóstwo. Tematyka, pomysłowość, sposób kreowania literackiej rzeczywistości i bohaterów… Prawdziwy majstersztyk. Oby więcej takich pozycji w 2016! Zdecydowanie polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji

Zobacz także

Podobne do ostatnio oglądanego