Autor: |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Feeria |
Data premiery: | 2014-04-30 |
Seria: | Inspektor Gamache |
Liczba stron: | 520 |
Autor: | Louise Penny |
Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.
Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.
Sprawdź jak złożyć zamówienie krok po kroku.
Możesz też zadzwonić pod numer +48 22 462 72 50 nasi konsultanci pomogą Ci złożyć zamówienie.
C.C. de Poitiers udało się przed śmiercią zrazić do siebie wszystkich mieszkańców wioski Three Pines. Spotyka ją za to sroga kara. Chociaż wydaje się to nieprawdopodobne, kobieta ginie porażona prądem na zamarzniętym jeziorze, na oczach całej miejscowości, podczas dorocznego turnieju curlingu. W śledztwo angażuje się inspektor Armand Gamache, który swoim niepowtarzalnym stylu odkrywa kolejne, długo skrywane sekrety idyllicznej wioski. Niespodziewanie okazuje się, że Three Pines zagraża coś jeszcze…
ID produktu: | 1093801941 |
Tytuł: | Zabójczy spokój |
Tytuł oryginalny: | Fatal Grace |
Seria: | Inspektor Gamache |
Autor: | Louise Penny |
Tłumaczenie: | Maksymiuk-Salamoński Kamil, Rossowski Dariusz |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Feeria |
Język wydania: | polski |
Język oryginału: | angielski |
Liczba stron: | 520 |
Numer wydania: | I |
Data premiery: | 2014-04-30 |
Rok wydania: | 2014 |
Data wydania: | 2014-04-30 |
Forma: | książka |
Okładka: | miękka |
Wymiary produktu [mm]: | 45 x 211 x 137 |
Indeks: | 14552410 |
Podziel się na Facebooku
Właśnie zrecenzowałem Zabójczy spokój
C.C. de Poitiers udało się przed śmiercią zrazić do siebie wszystkich mieszkańców wioski Three Pines. Spotyka ją za to sroga kara. Chociaż wydaje się to nieprawdopodobne, kobieta ginie porażona ...Trzymając w ręku „Zabójczy spokój” dosłownie zatkała mnie ilość stron i choć czułam ogromny pociąg do kryminału zastanawiałam się ile czasu zajmie mi pochłonięcie tej księgi.
38 rozdziałów, 520 stron powieści, niby niewiele jak na nałogowego zjadacza książek, ale zawsze...
Okazało się jednak, że moje obawy były zupełnie niepotrzebne, ku mojemu zdziwieniu wystarczył jeden wolny dzień, luz, piękna pogoda i to co było niemożliwe stało się realne. Podejrzewam, że dużą rolę odegrał papier z jakiego wykonana jest książka, to on sprawiał że ta pozycja wydawała się wzrokowo bardziej opasła niż w ogóle była w rzeczywistości. Ma to jednak dodatkowy plus, strony szybciej uciekają...
Jednak czy czytanie sprawiłoby tyle frajdy gdyby książka nie wprowadziła nas w intrygujący świat kryminalnej historii? Na pewno nie, jestem przekonana, że kiepsko napisanej powieści nie uratowałby nawet gruby papier, który powoduje tą ekstremalną szybkość w czytaniu.
Ciekawa byłam jak to wygląda u Louise, bo choć pierwszy tom mi nie obcy zastanawiałam się czy w dalszej książce powieje nudą i rutyną. Troszkę przeraziłam się kiedy na jaw wyszło, że historia nadal krążyć będzie wokół Three Pines, miejsca w którym rozgrywała się akcja w I tomie.
Odłożyłam jednak moje wahania i wtopiłam się w tłum znanych mi bohaterów.
Choć nie pamiętałam wszystkich i wszystkiego ( pamięć jest zwodnicza ) autorka tak pokierowała słowem, iż w mig otwierały się szufladki wspomnień, dzięki którym bez problemu mogłam odświeżyć dobrze znaną mi historię miasteczka i ludzi zamieszkujących Three Pines.
Witałam się z nimi jak ze starymi znajomymi, bo głównie są to ludzie w podeszłym lub średnim wieku. Zaśmiewałam się z niepokornej duszy jaką jest Ruth, podziwiałam jej temperament, dzięki Ruth powieść staje się niebanalna.
Akcja kryminału to oczywiście dążenie do wyjaśnienia przyczyny morderstwa, przewija się tu jeszcze problem relacji rodzic – dziecko. Smutna prawda, jak wiele zależy od naszego nastawienia do rzeczy ważnych i mniej ważnych. Jak słowo i czyn może motywować a zarazem ciągnąć na dno...
„Zabójczy spokój” to kryminał, w którym gdzieś tam na drugim planie przebijają się niezakończone sprawy, niezapomniane dramaty, chęć zemsty a w tym wszystkim Armand Gamahe wraz ze swoim szóstym zmysłem. Człowiek otwarty na ludzi a zarazem stanowczy i konkretny.
Stróż prawa, który pozwala sobie na współpracę z własnym sumieniem..
Jeśli szukacie rutyny i nudy, jeśli chcecie czytać o niczym, ta książka zdecydowanie nie jest dla was. Dlaczego? Ponieważ przeczytałam ją w jeden dzień a to świadczy tylko o jednym – Louise zaprzątnęła całą moją uwagę, nie mogłam oderwać się od słów pragnąc więcej rozwikłanych zagadek. Oczywiście ta najbardziej wymowna ciągnie się dalej i podejrzewam w kolejnych tomach będzie pogłębiać się jeszcze bardziej. Co więc pozostaje? Zadowolenie i zapas zaufania, że w III tomie dowiemy się więcej o sprawie inspektora i będziemy zadowoleni z zakończenia.
„Zabójczy spokój” to pełna niespodzianek opowieść o trudach nad prawidłowością relacji międzyludzkich, o odrzuceniu, chęcią dominacji, poświęceniu. To tajemnice skrywane przez ludność Three Pines. To świat w jakim żyjemy, pełen niedowierzania, druzgocących wiadomości, ale też głębokiej przyjaźni i wiary w ludzi.
Seria książek, które potrafią zatrzymać czas...
C.C. de Poitiers udało się przed śmiercią zrazić do siebie wszystkich mieszkańców wioski Three Pines. Nie lubi jej nawet mąż, córka i kochanek. Kobieta ginie porażona prądem na zamarzniętym jeziorze, na oczach całej miejscowości, podczas dorocznego turnieju curlingu. W śledztwo angażuje się inspektor Armand Gamache, który swoim niepowtarzalnym stylu odkrywa kolejne, długo skrywane sekrety idyllicznej wioski. Niespodziewanie okazuje się, że Three Pines zagraża coś jeszcze…
Louise Penny (ur. 1958) - kanadyjska autorka bestselerowych powieści kryminalnych. Twórczyni serii o przygodach inspektora Armanda Gamache'a, która cieszy się uznaniem czytelników z całego świata. Jej powieści przetłumaczono na 23 języki.
Powiem wam szczerze, że książka jest niesamowita. Gdybym chciał wytknąć jakąkolwiek wadę tego kryminału, uczyniłbym rzeczy niemożliwej. Autorka odwaliła kawał dobrej roboty, ale wydawnictwo nie zostało w tyle, bo i ono przyłożyło się do stworzenia wspaniałej okładki.
Cała powieść jest dokładnie zaplanowana i nie ma tu miejsca na żadne potknięcia. Akcja nie ucieka za bardzo logice, a historia jest bardzo ciekawa. Ponadto Louise Penny potrafi doskonale wytłumaczyć co miała na myśli. Po prostu podczas czytania nie możemy się nudzić.
Okładka, jak już mówiłem, zasługuje na uznanie. Prostota i tajemnica w niej zawarta przyciąga, nie pozwalając przejść obok obojętnie. Dobrze spisała się też korekta i tłumacz. Choć wyłapałem kilka błędów, nie przeszkodziły one wcale w dobrym odbiorze historii.
Genialne jest to, że chociaż teraz mamy lato, autorka z łatwością przenosi nas do zasypanego śniegiem Three Pines. Z każdą stroną coraz bardziej zapadałem się w zaspach śniegu, a mroźny wiatr uderzał mnie w twarz. Słowem, powieść bardzo klimatyczna.
Komu polecam? Oczywiście wszystkim, którzy mieli okazje przeczytać ,,Martwy punkt", bo druga książka jest jeszcze lepsza niż debiut. Osoby ubóstwiające tradycyjne kryminału powinny być zachwycone!
Do prowadzenia śledztwa w sprawie zagadkowej śmierci CC zostaje wyznaczony zespół śledczych kierowany przez inspektora Armanda Gamache’a, szefa wydziału zabójstw Sûreté du Québec, pięćdziesięciolatka o przyprószonych siwizną włosach i spokojnej twarzy z widocznymi zmarszczkami mimicznymi. Inspektor prowadzi dochodzenie dokładnie i bez pośpiechu. Sprawa jest skomplikowana ze względu na to, że wiele osób miało powody aby pozbyć się zamordowanej – od zdradzanego męża Richarda, poprzez sąsiadkę Beę, której CC ukradła nazwę firmy, po pomiatanego kochanka Saula. Zagłębiając się w sprawę Gamache dochodzi do wniosku, że prawie nikt nie miał dobrego zdania o zmarłej.
„Wszystko, co robiła CC, miało jakiś cel. Cel ten z reguły sprowadzał się do tego, aby napełniła swój portfel albo nakarmiła swe ego”.
„CC była jak przewrotny alchemik, mający dar przemieniania złota w ołów”.
„CC była okrutna i samolubna. Mimo to nie zasługiwała na śmierć. Zasługiwała na samotność. Na to aby wszyscy się od niej odwrócili”.
Po kolejnych przesłuchaniach i rozmowach Gamache dodaje kolejne osoby do wydłużającej się listy podejrzanych. A to dopiero wierzchołek góry lodowej, z którą przyjdzie zmierzyć się zastępowi policji.
Powieść jest wciągająca, a nieśpiesznie prowadzona akcja pozwala rozsmakować się czytelnikowi w zawiązanej intrydze. Akcja toczy się swoim rytmem, spokojnie i sennie, oddając w ten sposób niepowtarzalny klimat małego miasteczka.
Książka swoją konstrukcją przypomina starą, dobrą szkołę kryminału. Nie ma tu bezsensownych gonitw i strzelanin. A najważniejsza okazuje się siła dedukcji.
„Zabójczy spokój” to książka godna polecenia wszystkim miłośnikom dobrego starego kryminału, na miarę Agathy Christie.
Przed czytaniem zastanawiałem się, dlaczego polski wydawca zdecydował się na taką dziwną okładkę. Krzesło na środku lodowiska. Szybko zrozumiałem, że od tego wszystko się zaczęło. Doskonały wybór. Okładka sama w sobie się broni i przyciąga wzrok i wprowadza do tego, co się ma wydarzyć.
" Zabójczy spokój" jest drugą powieścią wydaną w Polsce przez Wydawnictwo Feeria, traktującą o śledztwach inspektora Gamache. Nie ma tutaj wielkiego bum w postaci morderstwa. Wręcz przeciwnie. Poznajemy sielskie życie ludzi w małej osadzie Three Pines, ich relacje, często wzajemną niechęć, jak i skrywane tajemnice. Boże Narodzenie jest wyjątkową chwilą dla mieszkańców osady. Widzimy przygotowania, celebrację świąt, a na koniec wspólne spotkaniu na meczu curlingu, w czasie którego ktoś w naprawdę dziwny sposób ktoś morduje bezdomną kobietę. Pani de Poitiers ( CC) nie była lubianą osobą w wiosce. Inspektora zadziwia spokój mieszkańców po dokonaniu czynu. Nie potrafiłem do końca zrozumieć zachowania byłego męża, córki i kochanka. Chociaż zamordowana uchodziła za wyjątkowo wredną osobę, jednak zasługiwała na odrobinę współczucia. Wtedy tak sądziłem. Dziwna jest również metoda, jaką wybrał zabójca. Porażenie prądem w chwili dotknięcia krzesła wymagało pewnych wybiegów, a te w tak surowych warunkach nie należały do najprostszych. Tak naprawdę to dopiero początek odkrywania wielu tajemnic. Nikt niczego podejrzanego nie zauważył, przesłuchiwanie kolejnych mieszkańców nie pozwala na zacieśnienie kręgu podejrzanych.
Autorka zaskoczyła mnie tak dokładnym i sugestywnym oddaniem miejsca akcji, oraz postaci. Kiedy na dworze termometr wskazywał 26 stopni na plusie, ja odczuwałem zimno, jakie opisywała. Louise Penny doskonale wprowadziła mnie w okolicę, w perfekcyjny sposób przedstawiła postacie i topografię miejsca. Takich emocji do tej pory dostarczały mi chyba tylko kryminały Agathy Christie.
Cieszę się, że autorka zaoszczędziła mi czytania o hektolitrach krwi i morderstwach co dziesiątą stronę. Dostałem doskonały kryminał, w którym napięcie jest stopniowane, a ja ciągle czuję niedosyt, ale ten jest pozytywny. Trudno było mi się oderwać od tej opowieści. Nie ma tutaj szybkiej akcji. W zamian dostaję doskonałą, przemyślaną intrygę. Do końca nie potrafiłem odgadnąć, kto jest mordercą. Przyznam szczerze, że odkrycie zabójcy niezwykle mnie zaskoczyło. Prawie do końca podejrzewałem każdego. Wszak trudno było odnaleźć osoby, które będą się wypowiadały o CC w pozytywny sposób..
Lousie Penny ma wielki potencjał pisarski. Tym razem dostałem kryminał najwyższych lotów, od którego nie sposób się oderwać. Nie ma tutaj przypadkowości, chaosu. Pisarka wodzi czytelnika za nos, a do tego serwują sporą dawkę czarnego humoru, za którym osobiście przepadam.
Doskonałą książka, nie tylko dla wielbicieli kryminałów. Osobiście za nimi nie przepadam, ale są autorzy, których książki czytam na ślepo. Dzisiaj do tej listy dołączyła Louise Penny. Nie przeczytałem jeszcze pierwszej części przygód Armanda Gamache'a. Musze czym prędzej nadrobić zaległości. Przez ponad pięćset stron przebrnąłem wyjątkowo szybko. Dla mnie to niesamowite odkrycie kolejnego WIELKIEGO pisarza. Czas patrzeć na ten gatunek łaskawszym wzrokiem. Szczególnie, kiedy czyta się takie perełki.
Szanowny Czytelniku. Jeżeli masz ochotę na naprawdę dobry kryminał, który Cię porwie na kilka, kilkanaście godzin z czystym sumieniem polecam "Zabójczy spokój". Ja traktuję tę książkę jako odkrycie perełki w zalewie tandetnych i naciąganych historii.
Dobrze napisany kryminał, to ten, który potrafi wprowadzić Czytelnika w świat otulony bystrym i niebezpiecznym zarazem spokojem. Bezdechem, który wywołuje dreszcze, niepokój, a także niepowtarzalne emocje. I tym razem Louise Penny nie zawiodła mnie. Jej talent pisarski w drugim tomie powieści o inspektorze Armandzie Gamache’u zabiera Czytelnika do zaśnieżonej, zagubionej w krajobrazach górskich osady. Three Pines- spokojne miejsce na ziemi, tak małe, że nie sposób znaleźć go na mapie. Co jednak kryje się w tych niepowtarzalnych zimowych krajobrazach? Jakie tajemnice tym razem staną twarzą w twarz w inspektorem i jego ekipą śledczą?
Autorka na kartach swojego kryminału, bardzo przebiegle przedstawia postać CC de Poitiers. Najpierw zaprasza Czytelnika do obserwacji jej życia, poznawania stanów emocjonalnych bohaterki,
a także sposobu bycia, pojmowania świata. Szybko można zauważyć, że jest to kobieta bezwzględna, nie czuła, ba! Jest samolubną, zapatrzoną w siebie i swój wyimaginowany świat, zimną kobietą. Nie liczy się ze zdaniem innych- po co, skoro ważne są tylko jej poglądy. Jest wyrodną matką, bez wyrzutów sumienia zdradza męża. Czy jest ktoś kto ją kocha? Pokusiłabym się o dobitniejsze stwierdzenie odnoszące się do bohaterki – a mianowicie czy jest ktoś kto chociażby ją znosi? Odpowiedź brzmi: nie. Otoczenie jest dla niej nieistotne, ze wzajemnością.
Następnie L. Penny pozwala na osądzenie de Poitiers. Dla mnie bohaterka stanowiła nie lada wyzwanie i próbę cierpliwości. Była tak bardzo irytująca i pretensjonalna w swoim zachowaniu, że nie mogłam się doczekać wkroczenia w sprawę inspektora Gamache’a, który to rozwikłałby zagadkę
i znalazł choć jeden powód, aby usprawiedliwić zachowanie bohaterki. Kiedy więc CC,
w niewyjaśnionych okolicznościach, na środku zamarzniętego jeziora ginie poprzez porażenie prądem, doprawdy w tym momencie zadałam sobie pytanie: „Czy wśród bohaterów znajdzie się choć jedna osoba, która nie chciałaby się jej pozbyć?”. Naraziła się ona w kręgu ludzi, którzy ją otaczali każdemu z osobna. Inspektor jednak, zadał sobie inne pytanie: „Dlaczego podczas trwania meczu curlingu, przy obecności dziesiątek ludzi nikt niczego nie zauważył?” Czy jest to zbrodnia doskonała? A może nie jednej osobie zależało na śmierci tak okrutnej kobiety?
Osadę, do której w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia przybywa inspektor, paraliżuje nie tylko ostra zima, ale także bezwzględny strach. Morderca jest wśród nich, być może tego ranka jadł z nimi świąteczne śniadanie, witał się przechodząc chodnikiem. Człowiek, który jako ostatni patrzył na żywą CC de Poitiers, oczami pełnymi śmierci. Jest gdzieś blisko. To pewne.
Nie mogłabym pominąć faktu, że książka, podobnie jak w przypadku „Martwego punktu” jest napisana w genialny sposób i niejednokrotnie wyprowadza Czytelnika w „maliny”. Jeśli już jesteś pewien, że wiesz jak rozwiązać zagadkę- zastanów się lepiej raz jeszcze. Kryminał L. Penny kolejny raz ukazuje mi się w odsłonie jej wielkiego stylu pisania. Nie ma nic lepszego od zaskakujących zwrotów akcji z jakimi spotkacie się czytając „Zabójczy spokój”. Tytuł idealnie odzwierciedla zawartość książki. Jest zabójczo ciekawa. Aura względnego spokoju, która wytwarza się podczas czytania tej lektury, podsyca tylko emocje. Napędza bezdenną ciekawość czytelniczą.
I oczywiście postać Armanda Gamache’a. Mój ulubiony inspektor, zaraz obok Holmesa oraz detektywa Poirota powraca w wielkim stylu. Jeśli Drogi Czytelniku, chcesz poczuć dreszczyk emocji, bez dwóch zdań - zatracić się w zimowym krajobrazie spokojnej na pozór małej mieściny osadzonej
w cieniu morderstwa – musisz przeczytać „Zabójczy spokój”.
CC de Poitiers nie jest przez nikogo lubiana. Mało kto z nią rozmawia i nikt jej nie odwiedza. Zostaje ona zabita w sposób niemożliwy, mianowicie porażona prądem w trakcie meczu odbywającego się na skutym lodem jeziorze, przy dziesiątkach osób. Inspektor Gamache bada tę sprawę. Im dłużej trwa śledztwo, tym więcej tajemnic ludzi mieszkających w Three Pines wychodzi na jaw. Czy rzeczywiście jest to spokojne miasteczko?
Pierwszy tom tej serii bardzo mi się podobał. Byłem zszokowany tym, że o tej autorce nie jest głośno, choć pisze ona bardzo dobrze. Zabójczy spokój to kryminał z bardzo rozbudowanym wątkiem obyczajowym, który odgrywa pierwsze skrzypce. Kryminał w tej książce rozpoczyna się tak naprawdę od setnej strony. Wcześniej jest obyczajówka – poznajemy osobę zamordowaną, gdy jeszcze trupem nie była, dowiadujemy się informacji o pozostałych postaciach… Przez te pierwsze sto stron bardzo szybko przebrnąłem, gdyż to, co się tam dzieje jest ciekawe, trochę emocjonalne i potrzebne do tego, aby zrozumieć późniejsze wydarzenia.
Lektura tej książki daje nam ważną życiową lekcję – słowa mają ogromną moc, potrafią nawet zabić. Nie chodzi o fizyczność, tylko psychikę.
„Tam, gdzie jest miłość, jest i odwaga;
Tam, gdzie jest odwaga, jest pokój;
Tam, gdzie jest pokój, jest Bóg;
A gdy masz Boga, masz wszystko.”
Armand Gamache to inspektor, który potrafi wyczuć, gdy ktoś kłamie. Prowadząc śledztwo kieruje się przede wszystkim faktami, opinie innych schodzą raczej na boczny tor. Gdy czegoś nie wie, pyta o wytłumaczenie. Podobnie jest z pomocą, o którą nie boi się prosić. Z łatwością nawiązuje nowe kontakty oraz zagaduje ludzi, dzięki czemu dowiaduje się rzeczy, o których na pewno policja nigdy by się nie dowiedziała. Ma duże pokłady cierpliwości i zaufania.
Akcja utworu dzieje się przede wszystkim w Three Pines, czyli małym uroczym miasteczku, w którym żyją bardzo różni ludzie – malarze, pisarze, homoseksualiści, bogacze i biedacy. Jest to tak naprawdę miejsce odcięte od świata.
Chciałbym tam żyć i poznać kilku głównych bohaterów, którzy doprowadzali do wybuchów śmiechu. Ich przekomarzanie się było obłędne!
Niektóre momenty były bardzo emocjonalne. Szczególnie te, które tyczyły się dziecka wyalienowanego nie tylko wśród rówieśników, ale i całego świata.
Zabójczy spokój to klasyka kryminału. Nie ma pościgów, strzelanin na ulicach miasta i tego, co jest w amerykańskich filmach. To książka, która się broni pomysłem oraz jego wykonaniem, a nie dodatkowymi elementami. Jest to obowiązkowa książka dla wszystkich wielbicieli kryminałów. Mam nadzieję, że wydawnictwo zdecyduje się wydać kolejne tomy.
Podsumowując: polecam tę książkę przede wszystkim miłośnikom kryminałów.
Tytuł: „Zabójczy spokój”
Tytuł oryginału: „A Fatal Grace. A Chief Inspector Gamache Novel”
Autor: Louise Penny
Wydawnictwo: Feeria
Cykl: Inspektor Armand Gamache (tom II)
Przekład: Kamil Maksymiuk-Salamoński, Dariusz Rossowski
Projekt okładki: Mariusz Banachowicz
Korekta: Top Level Edit
Wydanie: I
Oprawa: miękka
Liczba stron: 513
Data wydania: 30.04.2014
ISBN: 978-83-7229-379-4
* Źródło – okładka książki.
Inspektor Armand Gamache powraca w drugim tomie serii Louise Penny zatytułowanym „Zabójczy spokój” (ang. Fatal grace – można by to jednak bardziej adekwatnie przetłumaczyć). Spokój, który zastajemy w miasteczku Three Pines jest jednak tylko pozorny. Mieszkańcy ciągle nie mogą powrócić do dawnej rzeczywistości, w której nie ma już jednej z nich – Jane zginęła w tragicznych okolicznościach. Choć nie czytałam pierwszego tomu tej serii (zdecydowanie to nadrobię!), to autorka nie „karze” mnie w żaden sposób – bez problemu mogę przeczytać tę książkę i nie czuć się wyobcowana w kwestii swojej zaległości.
Zarówno sam inspektor, jak i większość mieszkańców jest przedstawiona bardzo wyraziście. „Zabójczy spokój” czyta się jak dobry scenariusz do jeszcze lepszego filmu lub serialu – z powodzeniem możemy sobie wyobrazić naszych bohaterów, klatka po klatce. Ogromna w tym zasługa dobrego tłumaczenia (ukłon w stronę Kamila Maksymiuka-Salamońskiego oraz Dariusza Rossowskiego), ale przede wszystkim znakomitego klimatu tworzonego przez Louise Penny.
Czytając książkę, przenosimy się do zaśnieżonego miasteczka Three Pines, które po raz drugi jest obiektem zainteresowania inspektora Gamache, czyli detektywa z Surêté du Québec. Jego postać spodoba się fanom klasycznego kryminału w stylu Agathy Christie, ponieważ ma w sobie niewątpliwie sporo jego cech (autorka za kilka swoich książek zdobyła nagrodę „Agatha Award”). Co więcej, sposób popełnienia zbrodni, przebieg śledztwa, opis postaci, ich emocji i myśli przyciągnie fanów literatury skandynawskiej. Połączenie tych elementów jest w „Zabójczym spokoju” naprawdę wyjątkowe i sprawia, że Czytelnik pochłania rozdziały w zastraszającym tempie.
Quebec i klimat tych okolic doceniam od czasów książek Kathy Reichs z Temperance Brennan w roli głównej, dlatego ucieszyła mnie myśl o fabule umiejscowionej w tych stronach. Ten kanadyjski region jest zawsze dość specyficznie ukazywany – pewnie pasuje to do mentalności Kanadyjczyków i napełnia książki o nim bardzo barwną atmosferą. Choć akcja toczy się dość wolno (dla mnie plus), mamy do czynienia z wieloma jej zwrotami i do samego końca nie wiadomo, kto tak naprawdę zabił. Przyznam, że sama technika uśmiercenia wyjątkowo paskudnej postaci jest zaskakująca i zmusza do zwiększonych obrotów zwojami mózgowymi.
Louise Penny niedługo wyda już dziesiątą pozycję w serii z udziałem wybitnego detektywa Gamache’a, dlatego cieszy mnie niezmiernie, że w Polsce możemy już przeczytać drugą część i mam nadzieję, że kolejne pojawią się w niedalekiej przyszłości.
Drugi tom przygód inspektora o tytule „Zabójczy spokój” opowiada historię ludzi, których łączy to samo – wszyscy zostali choć raz poniżeni przez CC de Poitiers. Jej zgorzkniałość i zawiść doprowadzają do tego, że ktoś postanowił pozbyć się jej raz na zawsze. Zagadkowym okazał się sposób jaki morderca obrał w tym celu. Kobieta ginie porażona prądem na środku zamarzniętej tafli jeziora, podczas bożonarodzeniowego meczu curlingu, przy dziesiątkach kibiców. Nikt nie zauważa niepokojących znaków, gdy kobieta spada z krzesła. Morderca okazuje się osobą przebiegłą, na tyle szaloną, co genialną. Inspektor Gamache odkrywa kolejne tajemnice, przybliżające go do rozwiązania zagadki. Na jaw wychodzą kolejne sekrety mieszkańców małego, malowniczego miasteczka.
Aż chce się rzec: „Nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe” lub też „Szanuj bliźniego jak siebie samego”. Ile razy spotkaliśmy się w swoim życiu z arogancją, nieuprzejmością czy wręcz nienawiścią ze strony innych? Ile razy przez głowę przeszła nam myśl: „Zamknij się bo Cię zabije”. Ile razy ktoś pomyślał tak w stosunku do nas? Co jeśli ktoś kiedyś zechce wprowadzić swą myśl w życie? Polecam zastanowić się nad swym zachowaniem. Czy warto wybuchać z byle powodu, śmiać się z kogoś czy poniżać? „Nienawidzę” to poważne słowo. Może doprowadzić do wielu niepożądanych konsekwencji. CC de Poitiers nie miała ani skrupułów, ani sumienia. Właśnie dlatego straciła życie.
Zawiodłam się. Chyba zbyt duże wymagania stawiałam wobec tej książki. Bardzo lubię kryminały, jednak tym razem nudziłam się i wciąż przekładałam lekturę na później. Nie przepadam za książkami, w których akcja rozwija się w żółwim tempie, a na morderstwo trzeba czekać ponad sto stron. To wydarzenie zresztą zostało pominięte. Przedstawione zostały jedynie oględziny miejsca zbrodni. Pomysł na fabule bardzo dobry, jednak wykonanie poszło już nieco gorzej. Moim zdaniem autorka zbyt mocno skupiła się na opisie otoczenia bohaterów, zamiast na nich samych. Z łatwością można odgadnąć kto jest mordercą. Zakończenie banalne. Na pewno książka może się spodobać, niestety nie mi. Jeśli miałabym ją komuś polecić to raczej żeńskiej części czytelników. Nie przyczepię się do względów estetycznych, ponieważ nie zaobserwowałam niczego co by mnie zdeprawowało. Ciekawa okładka, dobrze ułożone pod względem stylistycznym zdania oraz przejrzystość – wszystko to zasługuje ode mnie na plusa.