Armada (okładka  miękka, wyd. 01.2016)

Wszystkie formaty i wydania (2): Cena:

Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.

Potrzebujesz pomocy w zamówieniu?

Zadzwoń

Produkt niedostępny

Dodaj do listy Moja biblioteka

Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.

Może Cię zainteresować

Zack Lightman całe życie miał głowę w chmurach, marząc, by świat trochę bardziej przypominał filmy i gry komputerowe, które pożera. Niechby jakieś fantastyczne, przełomowe zdarzenie roztrzaskało wreszcie monotonię jego bezbarwnej egzystencji i porwało go na szlaki kosmicznej przygody.

W końcu co szkodzi sobie trochę pomarzyć. Ale Zack umie odróżnić rzeczywistość od fantazji. Wie, że tu, w realu, nadpobudliwi nastoletni gracze nie dostają misji zbawiania świata. Aż pewnego dnia widzi latający spodek. Więcej: ten statek kosmitów jest jakby żywcem wzięty z gry, której oddaje się co wieczór – popularnego symulatora lotów „Armada”.
Nie, nie zbzikował. A jego umiejętności – wraz z umiejętnościami milionów podobnych mu graczy na świecie – będą potrzebne, by uratować planetę. Nareszcie jest jego upragniona szansa! Tylko gdzieś w tyle głowy czai się dziwna wątpliwość – podsycana przez pamięć opowieści sci-fi, z którymi wyrastał – czy coś w tym scenariuszu nie wydaje się zanadto… znajome?

Radosne przetworzenie i inteligentna destrukcja konwencji science-fiction, rozpędzony i zaskakujący thriller, klasyczna opowieść o dojrzewaniu i historia inwazji kosmitów, o jakiej jeszcze nie czytałeś – wszystko w jednej powieści, której nie daje się odłożyć na bok.


Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

ID produktu: 1117586416
Tytuł: Armada
Autor: Cline Ernest
Tłumaczenie: Irzykowski Jarosław
Wydawnictwo: Wydawnictwo Feeria
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Liczba stron: 448
Numer wydania: I
Data premiery: 2016-01-13
Rok wydania: 2016
Data wydania: 2016-01-13
Forma: książka
Okładka: miękka
Wymiary produktu [mm]: 37 x 217 x 147
Indeks: 18471588
średnia 4,8
5
14
4
7
3
8
2
0
1
1
Oceń:
Dodając recenzję produktu, akceptujesz nasz Regulamin.
21 recenzji
Kolejność wyświetlania:
Od najbardziej wartościowych
Od najbardziej wartościowych
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najpopularniejszych
Od najwyższej oceny
Od najniższej oceny
5/5
14-03-2016 o godz 14:29 przez: Miasto Książek
Po raz pierwszy sięgnęłam po książkę, w której są kosmici. Uważałam, że najazdy obcych na Ziemię to mogę sobie zobaczyć w telewizji i to odda wszystkie emocje z tym związane. Nawet nie wiecie jaki błąd popełniłam! To co jest opisane na kartach powieści "Armady" jest niesamowite! Wszystkie te opisy pojazdów, strategie walki... Jestem po prostu tym zachwycona ♥

Nie będę Wam chyba jeszcze bardziej zbliżać fabuły książki, bo opis idealnie oddaje charakter powieści. Zack jest wielkim fanem gry Armada, w którą grają ludzie z całego świata, jednak to nie cały świat, a właśnie on zajmuję 6 miejsce w czołówce najlepszych graczy. Wśród sojuszników jest istną legendą, a nawet herosem przestworzy. Jego talent strategiczny jest niepowtarzalny i to dzięki niemu różne misje się udawały. I to może on być jedyną szansą na ocalenie świata wirtualnego i prawdziwego. Przed budynkiem szkoły Zacka przylatuje pojazd wyglądający identycznie jak w grze, który zabiera go do przywódcy i kwatery EDA, gdzie dowiaduje się że Armada to nie tylko gra lecz symulator przygotowujący przyszłych żołnierze do wojny z obcymi.

Czyż sam pomysł na książkę nie jest ciekawy?Jeżeli nie to może zachęci Was to, że można tu znaleźć wiele odniesień do Gwiezdnych wojen czy Star Treka, do tego jest też wiele cytatów z piosenek rockowych, które idealnie wpasowywały się do odpowiedniego momentu w historii.

Historia Zacka to nie tylko walka z obcymi, ale walka z samym sobą. Chłopak cierpi na nadpobudliwość co czasami utrudnia mu życie. Do tego ma tendencje do nie słuchania poleceń innych, a co najważniejsze cierpi z powodu straty ojca, którego w ogóle nie znał, a błądzi w jego życiu cały czas. Jednak mimo tego bardzo go polubiłam i zżyłam się z nim. Potrafił być zabawny, słodki i uroczy. Do tego miał talent przywódczy i podejmował racjonalnie decyzje, w większości przypadków. Nie myślał tylko o sobie i martwił się o losy najbliższych. Co mi się też w nim bardzo spodobało to to, że nie był tylko posłusznym żołnierzykiem podporządkowanym dowódcy, tylko osobą myślącą, której gdy pewne elementy się nie zgadzały to szukał innych rozwiązań i odpowiedzi na nurtujące go pytania. Postać, którą też bardzo polubiłam była Lex. Śmieszna młoda dorosła, istny geniusz informatyczny! To dzięki niej bohaterowie żyli. Od początku czułam z tą postacią zażyłość i wiedziałam, że będzie ważna. Polubiłam ją za bunt, poczucie humoru i to jak potrafiła z Zaciekiem rozmawiać. Taki wisielczy humor, który często przeplatał się w tej powieści.
Wiem, że to co teraz napiszę może wydawać się dziwne, ale uwielbiam jak w książkach są opisane sceny walki lub opisy maszyn itp. To co spotkałam tutaj, jak dla mnie było epickie! Opisy były tak dokładne i plastyczne, że wyobrażenie sobie tego było tak proste jak zasypianie :D Naprawdę te wszystkie droidy, wiwerny, bazyliszki HONDT-y były tak realistyczne, że czasami myślałam, że one stoją tuż przede mną.

Może powiem jeszcze co nieco i stylu autorka, który jest dość specyficzny. Powiem tak początek książki nie był obiecujący. Pierwsze 50 stron było dla mnie o tyle ciężkie, bo nie oglądałam ani Gwiezdnych wojen, ani Star Treka ani innych podobnych filmów Sci- FI, tylko Dzień Niepodległości :D. Więc wszystkie te porównania nic mi nie dawały, a utrudniały. Jednak później jak tych porównań było coraz mniej, a akcja i walka się rozkręciły miałam ten stan "Jeszcze jeden rozdział i idę spać" tak jasne, a godzina później, a Paulina dalej czyta ^^ Więc tak trzeba dać książce szansę, bo warto. Im dalej tym akcji jest więcej, pojawiają się coraz to nowsze informacje i postacie, wychodzą na jaw nowe fakty, a najważniejszy w tym wszystkim jest czas, który gna nieubłaganie i każda sekunda jest ważna.

Podsumowując, jeśli jeszcze do tego nie doszliście dlaczego uświadomiłam sobie dlaczego zaczęłam czytać to już wyjaśniam. Ta powieść przypomniała mi jak to jest się przenieść w naprawdę inny świat, pełen droidów i Lodołamaczy i gier komputerowych. Poznawanie nowych historii i przygód, polubienia nowych postaci i zżycie się z nimi, opłakiwanie poległych, poznawanie nowych autorów i ich pomysłów na powieści. To to co chyba kocha każdy książkoholik. A Pan Cline mi to uświadomił, właśnie dzięki "Armadzie", która z całą pewnością trafi do moich ulubionych i sentymentalnych książek obok Igrzysk Śmierci i Darów Anioła.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
10-08-2016 o godz 17:32 przez: Książkomaniacy
Zastanawialiście się kiedyś, jak to byłoby sprawdzić swoje umiejętności nabyte w grach komputerowych... w prawdziwym świecie?


Nastoletni Zack Lightman odziedziczył po ojcu miłość do gier wideo. Całe jego życie opiera się na grach. Rozstanie z dziewczyną, nagły wybuch agresji, ciągłe kłopoty w szkole. Do tego wszystkiego chłopak nie ma ojca, który najprawdopodobniej zginął w wypadku podczas pracy w fabryce. Jedynymi pamiątkami po ojcu są wielkie kartony na strychu, w których upchnięte są gry, gadżety, notatki. Pewnego dnia chłopak natrafia na ciekawe zapiski, które mogą być początkiem czegoś większego.



Grając w Armadę chłopak nigdy nie spodziewał się, że jego umiejętności i najwyższe miejsce w rankingu internetowym graczy kiedyś się przydadzą. Gdy widzi latający za oknem szkoły spodek ma wrażenie, że zbzikował. Nic bardziej mylnego. Jego umiejętności nareszcie zostaną wykorzystane. Będą potrzebne, by uratować planetę.



"A jeśli posługują się grami wideo, żeby szkolić nas do walki, choć o tym nie wiemy? Tak jak Pan Miyagi w filmie "Karate kid", kiedy Daniel-san malował mu dom i woskował wszystkie samochody - trenował go, a chłopak nawet o tym nie wiedział! Woskowanie, wycieranie - tyle że na skalę globalną!"


Autor przeniósł własną pasję do swojej książki. I to jest piękne. Pisze o czymś co kocha, o czym ma duże pojęcie. Trochę historii gier, filmów, kalendaria. Nawiązania do Gwiezdnych wojen -Obi Wan Kenobi i Yoda, Mad Maxa, Star Treka. Nikt, by się nie spodziewał, że według Ernesta Cline'a zaprojektowano to wszystko po to, by przygotować ludzi na inwazję kosmitów. Autor opowiada o tych grach z taką szczegółowością i pasją, że aż chce się czytać. Może na początku trochę nudzi i książka może wydawać się prosta, to z drugiej strony jest niesamowicie drobiazgowa, utkana tysiącami nazw.


"Sprowadziliśmy was tutaj, bo potrzebujemy waszej pomocy. Wszyscy zaliczacie się do najsprawniejszych i najlepiej wyszkolonych na świecie pilotów dronów. Gry wideo, w których osiągacie mistrzostwo, Terra Firma i Armada,to w rzeczywistości szkoleniowe symulatory bojowe stworzone przez EDA, żeby pomóc nam wyselekcjonować i wyszkolić ludzi tak jakich wy"






Książka bardzo mnie wciągnęła. Narratorem jest Zack, więc jak na nastolatka przystało język jest prosty, chwilami wręcz sarkastyczny. Sam Zack jest bohaterem, który da się lubić. Zwykły nastolatek kochający gry, który musi przeistoczyć się w obrońcę świata. Czy jego taktyka, którą stosował podczas gry dla rozrywki sprawdzi się w realnym świecie? Czy z prawdziwym życiem poradzi sobie tak dobrze jak z grą?


"I piąty anioł zatrąbił (...) I ujrzałem gwiazdę, która z nieba spadła na ziemię, i dano jej klucz od studni Czeluści. I otworzyła studnię Czeluści, a dym się uniósł ze studni jak dym z wielkiego pieca... i od dymu studni zaćmiło się jak słońce i powietrze (...) I pokłon oddali Smokowi, bo władzę dał Bestii. I Bestii pokłon oddali mówiąc <Któż jest podobny do Bestii i któż potrafi rozpocząć z nią walkę?>"


Zgadzam się z tym, że Ernest Cline to fenomenalny autor science-fiction. Mimo że Armada nie jest pozycją dla każdego, ze względu na ogrom informacji, które mogą utrudnić przebrnięcie przez wstęp książki, to mi bardzo się podobała. Jako minus uznałabym właśnie wstęp. Autor chciał przekazać za dużo jednocześnie. Niektórzy czytelnicy mogą poczuć się tym przytłoczeni. Jednak trudny wstęp wynagradza dalszą fabułę. Zostajemy wciągnięci w niesamowitą, porywającą akcję. Trudne decyzje, rozstania, niespodzianki, zadziwiające fakty. Cała historia opisana z perspektywy młodego chłopaka, który nie jest bohaterem głupim, a wręcz bardzo dorosłym jak na swój wiek. Wplata się tu również wątek miłosny - i to nie tylko jeden.


Podsumowując, Ernest Cline funduje swoim czytelnikom niesamowitą podróż w kosmos - odlot, co? To, co w niej się dzieje, jest urzeczywistnieniem dziecięcych marzeń. Sięgnij po "Armadę" i razem z Zackiem ruszaj uratować świat i przeżyć przygodę, o której zawsze marzyłeś! :)




Za możliwość lektury dziękuję księgarni Pantomasz.pl
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
25-01-2016 o godz 15:27 przez: Patrycja Nadziak
Słyszeliście kiedyś o Erneście Cilne? Jego debiut literacki - Player One - sprzedał się w milionach egzemplarzy na całym świecie, a Warner Bros już wykupiło prawa do ekranizacji powieści. Ja sama spotkałam wiele opinii o książce na różnorakich blogach oraz portalach literackich. I to właśnie one zachęciły mnie do sięgnięcia po Armade, kolejną bestsellerową powieść autora.

Ludzie mogą uzależnić się od wielu rzeczy: alkoholu, pieniędzy, telefonu czy książek. Zack Lightman jest nałogowym graczem komputerowym. Dla niego dzień bez przejścia misji w "Armadzie" jest dniem straconym. Jednak umie odróżnić świat wirtualny od rzeczywistego, a przynajmniej tak mu się wydaje... do czasu, gdy widzi na niebie latający spodek. Gorzej, wygląda on dokładnie jak statek Sobrukai - kosmitów występujących w jego ulubionej grze. Czy to tylko złudzenie spowodowane odziedziczonym genetycznie szaleństwem? A może Zack widział prawdziwy statek obcych? Tajemnica, która sama się przed nim odkrywa, sprawia, że jego życie nigdy nie będzie już takie samo.

Oglądaliście kiedyś Star wars? Dzień niepodległości? Star treka? 2001: odyseja kosmiczna? Grę endera? Jeśli tak, to jesteście w o wiele lepszej sytuacji niż ja i zapewne z zainteresowaniem przeczytacie pierwsze sto stron powieści. Dlaczego? Ponieważ roi się na nich od różnorakich nawiązań do wielu klasyków literatury, kina czy gier, które opowiadają o kontakcie ludzkości z istotami z kosmosu. Ktoś, kto interesuje się tym tematem od dawna, zrozumie zapewne większość powiązań, jednak osoba taka jak ja, dopiero zaczynająca swoją przygodę z science fiction, nie jest do tego zdolna.

Ogromną męczarnia były dla mnie także opisy gry, tego w jaki sposób powstała i czym się inspirowali jej twórcy. Ernest Cline pisze ciekawie i z polotem, umie zaciekawić czytelnika i swoimi słowami wzbudzić wiele emocji, jednak w tych momentach akcja jakby całkowicie zamierała, nudziłam się i miałam ochotę rzucić książką w kąt i więcej do niej nie wracać. Na szczęście nie zrobiłam tego.

Już w jednej czwartej powieści, gdy akcja przenosi się do świata rzeczywistego, wszystko zaczyna się rozkręcać. Od tego momentu Armadę czyta się jednym tchem. Porównania pojawiają się w mniejszej ilości i można w większym stopniu skupić się na historii, która jest naprawdę interesująca. Autor nie stworzył czegoś niespotykanego, a jednak fabuła przyciąga czytelnika, łapie go w swoje sidła i nie puszcza aż do samego końca. Ponadto nie jest ona prosta, a rozwidla się i skupia na kilku istotnych aspektach - walce z kosmitami, roli ojca w życiu młodego chłopca i pierwszym poważnym związku głównego bohatera - które przeplatają się ze sobą, tworząc wręcz elektryzującą mieszankę.

Warto wspomnieć o ciekawie nakreślonych postaciach. Oczywiście prym w całej powieści wiedzie Zack, który często irytuje swoim zachowaniem, jednak z jego naiwnością, odwagą i chęcią uratowania świata za wszelką cenę, nie można go nie polubić. Interesująca jest także Lex - dziewczyna z charakterem, która potrafi przejąć inicjatywę i nie boi się powiedzieć prawdy prosto w oczy. Szkoda tylko, że pojawia się ona tak rzadko. Oprócz nich, w książce pojawiają się także inne postaci, czasem odgrywające większą, czasem mniejszą rolę w historii, aczkolwiek ciągle bardzo barwne i ciekawie stworzone.

Armada nie jest wybitną książką bez jakiejkolwiek skazy, a jednak ma w sobie coś, co intryguje i nie pozwala od siebie oderwać przed poznaniem zakończenia. Ernest Cline do utartych schematów wprowadza powiew świeżości i tym samym zyskuje kolejnych zachwyconych czytelników. Ponadto historia nie opiera się jedynie na walce, ale także posiada głębszy przekaz, który bardzo łatwo jest zauważyć. Powieść polecam tym, którzy chcą poznać niesamowitą i elektryzującą historię walki dwóch całkowicie różnych gatunków, ale także opowieść o chłopcu, który stracił ojca i próbuje wypełnić pustkę po nim za wszelką cenę.

Recenzja także na: http://czytanie-chwile-rozkoszy.blogspot.com/2016/01/przetrwasz-albo-zginiesz-armada-ernest.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-08-2016 o godz 17:19 przez: BookParadise
Recenzja również na: http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/

Co byś zrobił, gdyby fikcja nagle okazała się rzeczywistością?
I gdyby okazało się, że to TY jesteś jednym, z elity mającej uratować świat przed zagładą?




"Armada" to książka, która opowiada o życiu Zacka Lightmana- osiemnastoletniego ucznia, zapalnego gracza Armady , którego życie zmienia się o 180°.




Zacznijmy od tego, że "Armada" to jedna z tych historii, które pod płaszczem prostej powieści dla młodzieży skrywają sprawy skomplikowane i dotyczące wielu z nas.




Pozwólcie, że zapytam: komu śmierć nie zabrała bliskiej osoby?

Zack na pewno wie o co chodzi, ponieważ jego tata umarł, kiedy chłopak był zaledwie niemowlęciem. I jak tu nie mówić o stracie?




Nie zdradzę wam, oczywiście, co jest jedną z ogromnych zmian w życiu Zacka, ale niektóre z wątków w książce, niektóre z przemyśleń i sytuacji w życiu chłopaka są po prostu bliskie naszym marzeniom.




Nie myślcie jednak, że to książka trudna, skomplikowana i, że będziecie się przy niej męczyć- co to, to nie!




Styl pisania, którym posługuje się Ernest Cline jest... porywający.

Cudowne, niespodziewane zwroty akcji.

Zmyłki na każdym kroku.

Szał, istny szał.

W książce przeszkadzało mi kilka rzeczy, a kilka na początku wydawało się wadami, a w końcu dopiero po przeczytaniu pokaźnego kawałka książki okazały się zaletami.




Po pierwsze, coś czego nie mogę przeboleć to małe literki w książce. Rozumiem, że gdyby czcionka była większa to i książka grubsza i w konsekwencji pewnie droższa. Ale ci maluczcy sprawiają, że boli mnie głowa, oczy krzyczą...

A umysł chce wiedzieć, co będzie dalej!




Po drugie, bardzo dużo fachowego nazewnictwa statków, samolotów, akcji, w których dość ciężko było mi się połapać, bo gracz ze mnie taki jak rosyjska baletnica- czyli żaden.




That's it, cieszę się bardzo, że mogę wam zakomunikować, iż to koniec wad.

A co z rzeczą, która wadą się wydawała, a nie jest?




Na początku książki znajdziecie bardzo długi wstęp do akcji... tak długi, że nie wiem czy mogę to nazwać początkiem. Ten wstęp to 1/3 książki i na początku mnie to niecierpliwiło: dużo opisów gier, tłumaczenia terminów, ogólnie światek gracza.




...




No i, moje robaczki, nie ładnie z mojej strony oceniać! Bo gdyby nie ten wstęp to podejrzewam, że później ciężko mi byłoby zorientować się w czymkolwiek!

A tak?

Akcja nadeszła, a ja czytałam z przyjemnością!

W jednym momencie tylko zatarła mi się gra z rzeczywistością, co pewnie było nieuniknione, bo sama rzeczywistość jest dość nierealna.

Otóż, okazuje się, że naszą błękitną Ziemię atakują kosmici! Oczywiście, jak to bywa w takich sytuacjach rząd podnosi głowę i... ta dam! Mamy całkiem zgrabną książkę.




Nie wolną od wzruszających momentów.




Napisaną bardzo dobrym stylem. Ernest Cline nie przedłuża książki na przymus. To, co powinno w niej być to jest, a zbędna reszta została pożegnana.




Mam wrażenie, że w książce mogą zakochać się nie tylko fani gier, ale i wszyscy inni. Bez obaw, skoro ja się połapałam to wy też to zrobicie.




Wspomniałam, że książka jest przedstawicielem gatunku science fiction?

Nie?

No to wspominam.

Tak się składa, że to mój pierwszy raz z tym gatunkiem i nie żałuję.

A grafika w książce jest po prostu bajeczna.




Cudowne plany na zakładkach i wnętrzu okładki. Cudowne ilustracje przy podziałach na "Strefy" i cudowna okładka. Feeria zrobiła kawał dobrej roboty - pomijając te diabelne, okropne literki!

Jeśli jednak wam to nie przeszkadza to zachęcam, bardzo, KOSMICZNIE zachęcam do przeczytania tej cudowności.

Chyba kupię sobie "Player One" pana Ernesta.

Dajcie znać co sądzicie.

Och, i jeśli znacie jakieś pozycje sci-fi, które powinnam przeczytać to śmiało, dodaję ten gatunek na listę "Must heaven, czyli książki z mojego osobistego nieba, które koniecznie muszę mieć".
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
12-02-2016 o godz 10:03 przez: Agnieszka Deja
Zack Lightman uwielbia gry komputerowe. Zamiłowanie do nich odziedziczył chyba po ojcu, który zmarł, gdy chłopak miał kilka miesięcy. Zack grywa głównie w Armadę – walczy się w niej z przybyszami z kosmosu. Jest dobry, znalazł się w pierwszej dziesiątce graczy z całego świata. Gdy pewnego dnia Zack spostrzega za oknem statek kosmitów z gry, uważa, że zaczął wariować. Nie byłoby w tym nic dziwnego – ojciec Zacka też nie wydawał się w pełni normalny. Chłopak znalazł jego zapiski z młodości. Ojciec miał obsesję na punkcie gier wideo i zbierał informacje na temat wszystkiego, co miało związek z kosmitami. Xavier był pewny, że odkrył spisek, w ramach którego szkoli się ludzi do walki z kosmitami, podsuwając im gry i filmy o nich.
Armada Ernesta Cline’a to powieść z gatunku science-fiction. Głównym bohaterem i narratorem powieści jest Zack Lightman. To nastolatek uwielbiający gry komputerowe i mający obsesję na punkcie zmarłego ojca.
Głównym wątkiem powieści jest walka z obcymi z kosmosu. Okazuje się, że istnieją inne cywilizacje i wcale nie są nastawione przyjaźnie do ziemian. Do ostatecznego starcia dojdzie już wkrótce, dlatego tajna organizacja werbuje w swoje szeregi nowych członków. Zostają nimi najlepsi na świecie gracze, którzy popisali się różnymi umiejętnościami, grając w Armadę czy Terra Firma. Szkolenie ludzi poprzez podsuwanie im gier komputerowych prowadzone było od dawna. Filmy i powieści z motywem obcych miały przygotować ludzkość na nadchodzącą inwazję. By walczyć z kosmitami gracze będą musieli przenieść się do wirtualnej rzeczywistości.
Wątków w powieści jest kilka. Poza głównym – ratowaniem świata i walką z obcymi – mamy też kilka pobocznych, na które warto zwrócić uwagę. Przede wszystkim motyw relacji ojciec-syn. Zack nie znał swojego taty, jednak bardzo mu go brakowało, chciał się o nim wszystkiego dowiedzieć. Mimo że nieżyjący, ojciec jest dla niego wzorem. Wątek gier komputerowych też jest ciekawy. Pokazuje, że czasem są one przydatne, nawet jeśli zabierają dużo czasu i innym mogą wydawać się bezmyślnymi rąbankami. Do tego mamy jeszcze kilka innych motywów – przyjaźń, odnalezienie się w nowej sytuacji, tęsknota za bliskimi to tylko niektóre z nich.
Pomysł na wykorzystanie wirtualnych rzeczywistości jako formy treningu jest moim zdaniem ciekawy. Także inwazja obcych z kosmosu to interesujący motyw. Autor postarał się o to, by w jego książce nie zabrakło szczegółowej analizy dotychczasowych wytworów popkultury związanych z kosmitami. Podoba mi się, że wykorzystał tę wiedzę do zbudowania pewnego tła dla swojej historii.
Minusem jest dla mnie zachowanie niektórych bohaterów. Miałam wrażenie, że nie za bardzo zdają sobie oni sprawę z tego, że za chwilę może nastąpić koniec świata. Zamiast skupić się na opracowaniu dobrego planu obrony, bohaterowie idą coś zjeść. Zamiast mobilizacji, udają się w ustronne miejsce, by oddać się igraszkom. Nie bardzo mi się to podobało, chociaż autor starał się wyjaśnić, czemu umieścił te sceny w książce – bo są to naturalne odruchy ludzi, którzy w obliczu zagrożenia chcą jeszcze przez chwilę poczuć się normalnie.
Przyznaję, że nie zostałam fanką tej książki. Sam pomysł na historię bardzo mi się podoba, jednak momentami miałam wrażenie, że czytam przerobioną wersję Gry Endera. Może to tylko moje wrażenie, jednak od początku czułam, że z czymś mi się ta powieść kojarzy. Autor sam zresztą o niej wspomina, więc może zasugerowałam się właśnie tym.
To niezła powieść młodzieżowa z gatunku science-fiction. Spodoba się wam, jeśli szukacie czegoś nowego, czegoś z akcją rozgrywającą się na nowej płaszczyźnie, niekoniecznie w świecie rządów silnego tyrana. Akcja gna do przodu, a niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku... No i zakończenie zaskakuje.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
11-02-2016 o godz 11:17 przez: judyta1234
Mieszkający w małym miasteczku na zachodnim wybrzeżu USA, osiemnastoletni Zack od zawsze marzył, aby jego nużące życie przerwało coś szalonego, niezwykłego, jak choćby wybuch epidemii zombie czy atak kosmitów. Niespodziewanie przez okno w swojej szkole zauważa dziwny obiekt latający. Mógłby przysiąc, że do złudzenia przypomina on glewie z jego ulubionej gry Armada. Oczywiście uważa, że jego oczy płatają mu dziwnego figla, ma złudzenia optyczne spowodowane przedawkowaniem fantastyki, którą sobie aplikował grając w gry i pochłaniając filmy fcience-fiction. Jednak gdy następnego dnia przylatuje po niego wojskowy prom kosmiczny calem przekazania mu ważnej wiadomości, nie może dłużej sądzić, że to co widział dzień wcześniej było halucynacją. Jego umiejętności nabyte podczas grania w symulator lotów mają być bezcennym wkładem w nachodzącą wojnę z obcą cywilizacją.

Postać głównego bohatera nie jest jakoś szczególnie rozbudowana. Jest to młody, inteligentny człowiek, który stracił ojca w bardzo wczesnym dzieciństwie. W ogóle go nie pamięta, zostały po nim jedynie pamiątki zebrane w kilku pudłach. Wychowany wyłącznie przez matkę, ma problemy z agresją i samokontrolą, nieustannie pakuję się w kłopoty. Jest on chłopakiem, którego trudno nie polubić, aczkolwiek Cline nie potraktował jego osoby zbyt wnikliwie.
Postacie drugoplanowe praktycznie nie istnieją. Przyjaciół Zack’a, którzy pomagają mu w jego misji nie poznajemy dość szczegółowo. Autor zaszczyca nas jedynie skrawkami informacji z ich życia.

W „Armadzie” zetkniemy się z mrowiem pojęć związanych ze statkami kosmicznymi oraz ich specyfikacją. Zostaniemy zasypani gradem nazw gier, tytułów filmów powstałych na przestrzeni dziesięcioleci i traktujących o tematyce kosmicznej. Oczywiście byłam na to przygotowana, bo miałam już styczność z autorem i okazję poznać jego olbrzymią wiedzę odnośnie popkultury. Jednak nie ukrywam, że w „Armadzie” trochę mnie to przerosło, głównie na początku powieści, gdzie byłam dosłownie bombardowana wszelkimi nazwami gier, o których istnieniu nie miałam zielonego pojęcia. Ciężko było się wdrożyć w te wszystkie rewelacje. Aczkolwiek zawsze będę podziwiać kunszt Cline’a, jego gigantyczną wiedzę z tej dziedziny.

Podobało mi się jak autor odniósł się do dorobku kulturalnego ludzkości. Jak go spożytkował i przeobraził. Sprawnie wykorzystał swoją wiedzę, aby opracować naprawdę zachęcającą fabułę. Odniósł się do wszystkich największych dzieł science-fiction: filmów, książek, gier, seriali i potraktował jako narzędzie w celu stworzenia spisku na skalę światową. Wszystko to nakreśliło bardzo zgrabną całość, którą czytało się bardzo płynnie i z wielką przyjemnością. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie przewidywalność. Bez problemu mogłam domyślić się jak potoczą się dalsze losy Zack’a, czy jakie zawirowania będą miały miejsce w jego życiu. Jednak samo zakończenie było dość zaskakującą mieszanką. Częściowo się go domyśliłam, aczkolwiek pod pewnymi względami było dość osobliwe i pomysłowe.

Akcja w „Armadzie” rozgrywa się praktycznie w jedną dobę, dlatego nie brak w niej wartkiej akcji, lecącej na łeb na szyję. Powieść Ernesta Cline’a jest jego ukłonem w stronę wszelkiego ludzkiego dorobku z gatunku science-fiction, powstałym na przestrzeni lat. Widać, że dla autora jest to ogromną pasją. Według mnie książka ta jest idealną powieścią dla takich geeków jak Cline czy bohater przez niego stworzony. Zafiksowanych na punkcie filmów, gier i seriali. W związku z tym, jeśli podobnie jak Zack Lightman marzysz o emocjonującej walce z obcą cywilizacją, to „Armada” zdecydowanie jest dla Ciebie!

„Zabijesz albo dasz się zabić. Podbijesz albo ciebie podbiją. Przetrwasz albo zginiesz.”

www.houseofreaders.blofspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-04-2016 o godz 22:06 przez: Aleksandra
Od lat słyszymy różne teorie na temat statków UFO czy pozaziemskich stworzeń. Jednak czy ktoś z nas zastanawiał się co by się stało, gdyby jakiś kosmiczny statek pojawił się za oknem? Zresztą słowo "jakiś" nie jest odpowiednie - statek z Twojej ulubionej gry.

Brzmi jak typowe science fiction, ale Ty nie lubisz tego gatunku? To tak samo jak ja! Jakieś latające statki, gry wideo i realne zagrożenie ludzkości to zupełnie nie moje klimaty. Miałam ogromne obawy przed sięgnięciem po tę pozycję, już nawet nie ze względu na to czy mi się spodoba, lecz czy mój mały rozumek będzie w stanie pojąć się te wszystkie nazwy, urządzenia i mechanizmy.

Jednak autor przychodzi nam z pomocą, bowiem powieść podzielona jest na trzy części. W pierwszej czytelnik zostaje wprowadzony w świat gier wideo, teorii i przypuszczeń, które jak można się spodziewać wcale tak dalekie od prawdy nie będą.

Poznajmy w niej Zacka - nastolatka, który podobnie jak jego nieżyjący ojciec uwielbia grać. Spędza na tym całe godziny i gdy nagle zauważa za oknem wspomniany wcześniej statek pochodzący z jego ulubionej gry "Armady", obawia się, że jest to efekt zbyt wielu godzin grania. Co wspólnego ma "Armada" z rzeczywistością?

W drugiej części zaczyna się rozgrywać właściwa akcja. Momentami przyspiesza, czasem zwalania. Są zarówno opisy sprzętu, taktyki gry, ale także pokazane zachowanie Zacka i jego relacje.

A skoro już o Zacku mowa - a mowa musi być, bo w to końcu główny bohater, to jest to taki przecięty chłopak. Jako, że to z jego perspektywy poznajemy całą historię to ciężko ocenić go obiektywnie. Lecz idealny to on nie był, co oczywiście jest zaletą, bo ja idealnych bohaterów nie lubię, oj nie. Widać było też zmianę jego zachowania. Na początku trochę mnie irytował, zresztą nie tylko na początku, bo w pewnym momencie wykazał się całkowitym brakiem pokory. Niemniej jednak polubiłam go za tę prawdziwość, za to, że był zwyczajny, a nie nieustraszony.

Ernest Cline nie stronił od zwrotów akcji, niespodziewanych wydarzeń. Choć przed samym ich miejscem łatwo było się domyślić, co się stanie, to z początku w ogóle nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.

Nie sposób wspomnieć też o rozwiązaniu problemu, bo przyznam, że spodobało mi się zakończenie. Było po prostu dobre. Nic więcej oczywiście nie powiem, żeby nie zaspojlerować, ale naprawdę byłam pozytywnie zaskoczona.

Jedynym minusem dla mnie była przesiąknięta odniesieniami do innych filmów, książek czy gier treść. Nie oglądałam ani "Gwiezdnych wojen", ani "Star Treka", więc nie miałam zielonego pojęcia, o czym mówią bohaterowie. Co więcej - oprócz często padających tytułów było mnóstwo cytatów i to bez zaznaczenia źródła, z którego pochodzą, więc już nawet nie wiedziałam, o którym filmie aktualnie jest mowa. Na szczęście nie miało to większego znaczenia dla fabuły, a przynajmniej tak mi się wydaje, toteż przemknęłam przez te fragmenty i dzielnie czytałam dalej.

Nie sposób wspomnieć o całkowitej wymowie utworu. Wydaje mi się, że przedstawiona przez pisarza historia ma być tylko obrazem, tylko formą (aczkolwiek ciekawą, zwłaszcza dla pasjonatów gier) służącą do pokazania ludzkości. Taką refleksją. Jaka jest ludzkość? Czy potrafimy się zjednoczyć? Jak traktujemy innych?

Gdyby nie te liczne odniesienia to książka dostałaby ocenę więcej, ale i tak historia była świetna. Bohaterowie jak najbardziej realni, każdy inny, ze swoimi problemami. Ponadto ta część "ukryta" za głównym wątkiem. No i zakończenie - naprawdę warta uwagi pozycja!

Recenzja znajduje się także na moim blogu zperspektywyczytelnika.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-04-2016 o godz 08:56 przez: addictedtobooks
Zack Lightman już od wielu lat jest zapalonym graczem Armady – gry komputerowej, w której gracze są pilotami ratującymi świat przed najazdem przybyszy z kosmosu. Chłopak wraz z najlepszymi przyjaciółmi poświęca prawie cały swój wolny czas na zdobywanie coraz to lepszych pozycji w rankingu oraz doświadczenia, które jest niezbędne do pilotażu statków. Zack mieszka jedynie z mamą, która bardzo rzadko przebywa w domu, ze względu na dużą ilość pracy. Jego ojciec zginął w niezwykle tragicznym wypadku, gdy Zack był jeszcze małym chłopcem. To wydarzenie już na zawsze zmieniło jego życie oraz spowodowało, że dorastanie stało się dla chłopca jeszcze trudniejsze. Czy Zackowi uda się kiedyś pogodzić z tą stratą?

„Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.”

Chłopak zawsze miał niezwykle bujną wyobraźnię i od dziecka marzył o tym, by świat przypominał bardziej gry komputerowe. Co by się jednak stało, gdyby to fikcyjne pragnienie stało się nagle rzeczywistością? Pewnego dnia Zack zauważa w swoim miasteczku statek kosmiczny, który jest niezwykle podobny do tego, który pojawia się w jego grze komputerowej. Czy to możliwe, żeby jego gra miała jakikolwiek związek z tym, co zobaczył? A może to było jedynie zwykłe przywodzenie spowodowane nadmierną ilością grania? Już wkrótce życie chłopaka wywróci się do góry nogami, a sam Zack stanie przed niezwykle trudnym wyborem, od którego mogą zależeć losy całej ludzkości…

„Zabijesz albo dasz się zabić. Podbijesz albo ciebie podbiją. Przetrwasz albo zginiesz.”

Zack dowiaduje się, że świat czeka zagłada i to tylko kwestia czasu, kiedy wszyscy będą musieli stanąć do obrony naszej planety. Chłopak wraz z innymi najlepszymi graczami Armady otrzymują szansę wykorzystania zdobytych dzięki tej grze umiejętności oraz wzięcia udziału w niezwykle niebezpiecznej misji, która jest ostatnią deską ratunku dla całej ludzkości. Zack zaczyna mieć jednak wątpliwości w związku z tym, czego dowiaduje się na temat ich najeźdźców. Czy to możliwe, żeby wszyscy dowódcy karmili ich kłamstwami od samego początku? Oraz co z tym wszystkim ma związana śmierć ojca chłopaka? Czy zagłada Ziemi jest nieunikniona?

„Przyszłość czasem wydaje się straszna. Ale i tak się jej nie uniknie.”

Już od samego początku fabuła tej książki bardzo mnie intrygowała i byłam niezwykle ciekawa, jak autor rozwinie wątek kosmitów. Główny bohater jest zwykłym nastolatkiem, który z pozoru niczym szczególnym nie wyróżnia się spośród swoich rówieśników. Jednak dzięki swoim umiejętnościom w Armadzie chłopak otrzymuje niezwykłą propozycję, dzięki której będzie on miał okazję przeżyć największą przygodę w swoim życiu. Bardzo podobało mi się to, że w książce znajdziemy wiele map oraz nawet modele budowy statków, którymi latali główni bohaterowie, dzięki czemu o wiele łatwiej jest wyobrazić sobie wszystko, co dzieje się w tej książce.

Czasami trudne terminy związane z grą były dla mnie niezrozumiałe, jednak nie stanowiło to żadnej przeszkody w zrozumieniu fabuły. Sam wątek apokalipsy był jak dla mnie całkiem dobrze rozwinięty, a duża ilość nagłych zwrotów akcji oraz tajemnic powodują, że przy tej książce naprawdę nie można się nudzić. Autor przygotował dla swoich czytelników wiele niespodzianek, które dosłownie wciskają w fotel i wywołują ogromny szok. Zupełnie nie spodziewałam się takiego zakończenia, jakie zaserwował nam Ernest Cline i teraz czuję lekki niedosyt związany z takim obrotem spraw. Książkę polecam przede wszystkim osobom, które lubią czytać książki science-fiction :))
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
22-02-2016 o godz 11:43 przez: Kamila Idziaszek
Ernest Cline to autor bardzo znanej powieści pod tytułem "Player One". Co prawda, jeszcze nie miałam okazji czytać przed chwilą wspomnianej lektury, jednak mnóstwo pozytywnych opinii skutecznie zachęciło mnie do zapoznania się z twórczością tego pisarza. Swoją przygodę z jego literaturą postanowiłam rozpocząć od niedawno wydanej u nas "Armady". Jakie wrażenie zrobiła na mnie ta książka? Czy Ernest Cline zajmie miejsce w moim sercu? Jeśli jesteście ciekawi, zapraszam do zapoznania się z dalszą częścią recenzji, z której - mam nadzieję - wszystkiego się dowiecie.

Zack Lightman to nastolatek, którego wielką pasją są gry komputerowe, a zwłaszcza symulatory. Po śmierci wychowuje go matka. Chociaż chłopak niedługo kończy szkołę, nadal nie może się zdecydować co chce robić w życiu. Codziennie zasiada do swojej ulubionej gry i zagłębia się w świat, w którym zabija istoty z kosmosu. Czeka na jakąś wyjątkową misję, która wprowadzi trochę urozmaicenia. Kiedy pewnego dnia wydaje mu się, że na niebie widzi glewię, czyli wrogi statek z jednej z jego gier, stwierdza, że jest z nim naprawdę źle. Jednak czy rzeczywiście były to tylko przywidzenia? Czy umiejętności, które zdobył grając w symulatory, przydadzą mu się w życiu codziennym?

Bohaterowie wykreowani przez autora bardzo dobrze wprowadzają nas w przedstawioną historię, którą poznajemy. Postacie są charakterystyczne, świetnie ukazują swoją pasję do gier, a także oddają ich determinację w dążeniu do wyznaczonego przez siebie celu. Mamy tutaj doskonały obraz tego, w jaki sposób młodzi ludzie mogą zatracić się w wirtualnym świecie. Muszę przyznać, że dzięki temu w jaki sposób autor wykreował bohaterów, dużo łatwiej było mi się wdrążyć w fabułę. Dodatkowo umożliwili mi oni zagłębienie się we wszystkie wątki. Sam Zack był bardzo wyrazistą postacią, i to właśnie on zachęcił mnie do poznania całej historii, która z początku nie wydawała mi się zbyt interesująca. Myślę, że ta postać posiada cechy, które idealnie pasują do świata sci-fi.

Język jakim posługuje się autor jest prosty i zrozumiały, co sprawia, że nie mamy większych problemów z dokładnym poznaniem fabuły i wszystkich wątków. Pomimo świata, w którym się obracamy. Ernest Cline opisuje każde wydarzenie w taki sposób, że jesteśmy w stanie po prostu się w nich zatracić. To wszystko powoduje, że "Armadę" czyta się z ogromną lekkością i w niezwykle szybkim tempie. Autor wprowadza nas w wykreowane przez siebie miejsce akcji, tak że nawet czytelnik, który nie jest związany z takim gatunkiem literackim, poradzi sobie z uporządkowaniem przeżyć głównego bohatera.

Pierwsze strony tej powieści wydawały mi się dosyć nudne - myślałam, że będę zmuszona odłożyć tę książkę na półkę i poczekać na tak zwane lepsze czasy. Jednak autor bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, ponieważ akcja "Armady" już wkrótce zaczęła nabierać tempa i pozostało tak do samego końca. Nowe wątki, które wprowadził Ernest Cline doskonale urozmaiciły tę pozycję i do ostatnich stron wzbudzały we mnie ciekawość.

Podsumowując - "Armada" to powieść stworzona dosłownie dla każdego - odnajdzie się w niej zarówno kompletny laik pod względem tego gatunku, jak i również jego miłośnik. Książka nie zrobiła na mnie jakiegoś ogromnego wrażenia, ale nie uważam, żeby była zła. Nie żałuję czasu, który jej poświęciłam i myślę, że zrobiłabym to jeszcze raz.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
15-01-2016 o godz 15:31 przez: Wkp
Ta powieść to nie tyle czysta książka Science Fiction ile jeden wielki hołd dla tego gatunku i jego przedstawicieli na każdym polu medialnym. Fascynaci powieści, filmów i gier opowiadających o młodych zdolnych wmieszanych w zagrażający życiu całej planety i pokojowi w kosmosie konflikt podparty teoriami spiskowymi poczują się tutaj jak w domu!

Zack Lightman to nastolatek, jakich wiele. Fan podbijającej świat gry „Armada”, miłośnik fantastyki, ale także i chłopak niemalże opętany chęcią jak najgłębszego poznania swojego nieżyjącego ojca, którego nie miał okazji spotkać. Co najważniejsze jego ojciec był nietuzinkową postacią, zanim zginął w wypadku przy pracy mając zaledwie 19 lat. Niektórzy powiedzieliby, że był szalony, większość czasu poświęcał bowiem teoriom spiskowym, jakie nie zajmowałyby innych jemu podobnych, ale czy na pewno z jego głową coś było nie tak? Czy wielki spisek łączący rząd, twórców gier wideo, tajemnicze automaty z grami, po których nie została nawet wzmianka, i najważniejsze dzieła Science Fiction od powstania w 1962 roku „Spacewar” był jedynie wytworem chorego umysłu? Zack będzie musiał zweryfikować swoje poglądy i albo uwierzyć ojcu albo uznać, że sam oszalał, kiedy na niebie dostrzega statek kosmiczny pochodzący z „Armady”. Nie spodziewa się, jak bardzo zdarzenie to odmieni jego całe życie…

Najlepsze historie SF powstają nie z chęci łamania schematów, tworzenia zupełnie nowej jakości czy pragnienia osiągnięcia szczytów, a ze zwyczajnej pasji. Z fascynacji. „Gwiezdne Wojny” czy „Matrix” pojawiły się, bo twórcy wychowani na takich opowieściach chcieli zrobić je po swojemu i przekazać młodym pokoleniom. Ten sam cel przyświecał Ernestowi Cline’owi, autorowi uznanej powieści „Player One”. Zebrał więc wszystkie doskonale znane mu motywy z filmów, książek, gier i komiksów, splótł w jedną opowieść, połączył siecią nawiązań do wzmiankowanych utworów, podlał sosem z dyskusji prowadzonych na ich temat i zaserwował czytelnikom. Efekt końcowy jest zadowalający. Może „Armada” nie powala na kolana, za to na pewno czyta się ją lekko, przyjemnie i z nieprzemijającym uśmiechem na twarzy, wynikającym przede wszystkim z ciągłego puszczania oka do znawców tematu.

Cline pisze lekko i wprawnie. Jest tu trochę zaskoczeń, trochę oczywistości, nie brak za to dobrej zabawy i przyjemnego towarzystwa ludzi, dla których SF to nie tylko jeden z licznych gatunków literacko-filmowych, ale przede wszystkim coś, na czym się wychowali i co wspominają z sentymentem. Co wciąż czytają/oglądają/grają i do czego nadal chętnie wracają. Należycie do tej grupy? Sięgnijcie śmiało.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
21-01-2016 o godz 11:41 przez: Adriana Bączkiewicz
Mam czasem wrażenie, że dzisiejsze czasy są niezwykle przewidywalne. Najgorsze jest jednak to, że nie potrafię się w nie odpowiednio wpasować. Wszyscy grają w gry komputerowe, ja nie. Wszyscy uwielbiają Gwiezdne Wojny, ja nie. Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność, ale ten wstęp ma bardzo duży wpływ na resztę tej recenzji, ponieważ filmy i gry komputerowe mają bardzo duże znaczenie w Armadzie i sądzę, że jeżeli ktoś nie lubi takich tematów, to nie ma czego szukać w tej pozycji.

Największym zarzutem jest akcja. Tyle lub aż tyle. Na początek musimy przebrnąć ok. 100 stron, by właściwa akcja się rozpoczęła, a następnie wszystkie wydarzenia dzieją się tak nagle, ale zarazem są w tak szczegółowy sposób opisane, że zajmuje to kolejne ¾ objętości książki. Nie ma w tej historii niestety nic zaskakującego, i to kolejna sprawa, która rozrywa moje serce, ponieważ ta pozycja mogła być dobra, a jest po prostu przeciętna. Przeciętna w takim złym znaczeniu, bo wiem, że jest wiele lepszych powieści niż ta zaprezentowana przez Ernersta Cline’a.

Bohaterowie też mnie niczym nie urzekli, nie potrafiłam się zżyć z żadnych z nich. Mam wrażenie, że za tydzień, może dwa, niewiele będę pamiętać z tej historii. Ot tak, kolejna przeczytana książka, która po chwili wyparowuje z naszego umysłu. Pomimo zawiłości, które mogą się napatoczyć laikom w tym gatunku, to nie mogę napisać: nie czytajcie, nie warto. Zawsze mogę się mylić, bo może zaważyło na mojej ocenie to, że jednak gry komputerowe nie są moim konikiem? Kto wie, sięgnijcie po nią i sami się przekonajcie. Ja pomimo tego rozczarowania, mam chęć by przeczytać poprzednią książkę Autora czyli Player one.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
14-02-2016 o godz 06:41 przez: Sophie Salvatore
Zack jest nastoletnim chłopcem, mieszkającym z matką w Beaverton wstanie Oregon. Ojciec chłopaka nie żyje praktycznie od jego narodzin, a więc Zack nigdy go nie poznał. W dzień jak każdy młody człowiek, chodzi do szkoły, a popołudniami i wieczorami gra w ulubione gry wideo. Jego dwaj przyjaciele Cruz i Diehl również oddają się grom komputerowym. Spokojne życie chłopców burzy się nagle, gdy w środku dnia przed ich szkołą ląduje tajemniczy obiekt kosmiczny a mężczyźni w czarnych garniturach zabierają Zack'a.
(... )
Ernest Cline sprawnie poprowadzi całą fabułę. Nie za szybko i nie za wolno, po prostu właściwie - tak, aby każdy nadążył a jednocześnie się nie zanudził na śmierć. Wiadomo, że powieści typu sci-fi potrzebują dokładnych opisów miejsc i postaci, ale w tej książce nie jest ich za wiele. Ilość ich była wystarczająca na tyle, abym nie pogubiła się w akcji. Dodatkowo autor stworzył bardzo barwnych i pewnych siebie bohaterów, których nie sposób nie lubić. Mamy głównego bohatera - Zacka, który dostaje wielką szansę na uratowanie świata oraz na poznanie swoich korzeni. Zack jest postacią jak najbardziej pozytywną i pełną humoru a jednocześnie ma w sobie pokorę. Potrafi myśleć, ufać a przede wszystkim podjąć właściwą decyzję. To człowiek, którego chętnie poznałabym w realnym świecie. Inni bohaterowie również odznaczają się wielką odwagą i poświęceniem. Poznajemy nowych towarzyszy broni Zack'a: Lex, Chen, Debbie, Zimalka i inni.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-01-2016 o godz 22:11 przez: Marta Zagrajek
Ilość książek science-fiction, którą przeczytałam, filmów, które obejrzałam oraz gier, w które zagrałam sprawia, że rzadko którakolwiek z nich jest w stanie mnie mocno zaskoczyć swoim zakończeniem. Fabularnie – owszem, jest cała masa oryginalnych treści, niemniej jednak są one bardzo przewidywalne dla starych wyjadaczy. „Armada” plasuje się niestety w tej części, choć jest naprawdę kawałkiem dobrej literatury fantastyczno-naukowej. Trafi z pewnością do osób, które pierwszy raz mają styczność z science-fiction. Trafi również do tych, którzy nie przepadają za grami wideo i preferują od grania w nie czytanie książek. Ta powieść przekona nawet ludzi sceptycznie nastawionych do obcych istnień w naszej galaktyce i zapewni świetną rozrywkę każdemu, kto uwielbia gry wideo (w końcu tytułowa Armada to wielki świat stworzony dla amatorów kosmicznych bitew). Bowiem jej przewidywalność dla mnie, absolutnie nie oznacza uznania jej za kiepską lekturę – wręcz przeciwnie. Umiem docenić lekki młodzieżowy styl, w którym została napisana. Autor umiejętnie spaja typowy slang gier i fantastyki naukowej z potocznym słownictwem, którego używają współcześni nastolatkowie. Każdy czytelnik będzie w stanie zrozumieć wykreowany przez niego świat i nawet ci, którym gry są absolutnie obce, nie poczują się uwięzieni w matni totalnie abstrakcyjnych pojęć.

Więcej na zukoteka.blox.pl
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
29-03-2016 o godz 11:12 przez: recenzent.com.pl
Mogłoby się wydawać, że „Armada” to kolejna młodzieżowa historyjka o dzieciaku w rękach, którego ważą się losy planety. Nic bardziej mylnego. Chociaż Cline nie odżegnuje się zupełnie od schematów gatunków dla młodszych czytelników oraz science fiction, to stawia raczej na ich przetworzenie i dekonstrukcję, wplatając w całość elementy thrillera i zgrabnie nawiązując do arcydzieł fantastyki – zarówno tych z czasów, gdy sf stawiało pierwsze, chwiejne kroki; jak i tych najbardziej współczesnych (sprzed dwóch czy trzech lat). Z równą lekkością opowiada o historii gier komputerowych, co przywołuje kamienie milowe fantastycznej kinematografii. Ponadto, chociaż na celownik bierze przede wszystkim science fiction, wtrąca kilka smaczków dla wielbicieli fantasy czy wątków superbohaterskich. Nawet, jeżeli sama fabuła wydaje się skądś już znana i pod wieloma względami wtórna, to komentowana bezpośrednimi cytatami z najważniejszych utworów gatunku lub też zawierająca w sobie nieco tylko zatuszowane do nich odniesienia, zyskuje wymykającą się oczywistemu opisowi lekkość i zdolność do zaangażowania czytelnika. Celem lektury nie staje się tutaj poznanie finału – chociaż ten może niektórych zaskoczyć – lecz wyłapanie wszystkich podrzuconych przez autora smaczków.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
17-01-2016 o godz 11:13 przez: Heather
Historia Zacka nie należy do najprostszych, biorąc pod uwagę, że chłopak będzie musiał stawić czoła swoim przeciwnikom w różnych rozgrywkach jak choćby walka z kosmicznymi najeźdźcami. Możemy tutaj jednocześnie dostrzec próbę przedstawienia potencjalnej możliwej walki z obcymi i wszelkich przygotowań z tym związanym. Opowieść sięga czasów ojca Zacka, który chociaż zginął, pozostawił synowi wątpliwe informacje na temat przygotowania społeczeństwa na najazd obcych (poprzez wszelkie gry i filmy s-f). Wiem, że całość wydaje się skomplikowana i trudna w odbiorze, ale to nie prawna. Powieść Cline'a to wielowątkowa powieść z ważnym przesłaniem: odnajdywaniem samego siebie, poszukiwaniem przyjaźni i akceptacji, którą czyta się szybko i wbrew pozorom - lekko.



"A potem zobaczyliśmy najbardziej poruszający rządowy materiał informacyjny w całej historii świata."


"Armada" to konkretna powieść fantastyczna, kierowana w dużej mierze do miłośników gier komputerowych. Jednak wcale nie powiedziane, że postronny czytelnik nie doceni jej wielowątkowej fabuły i zaangażowania autora do stworzenia czegoś zupełnie innego, niż poznane nam do tej pory historie. Dla fanów książek science-fiction - jak znalazł.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-01-2016 o godz 12:36 przez: Ines Lavender

Kiedy zaczęłam czytać jedna rzecz bardzo mocno mnie uderzyła - autor wymienia chyba wszystkie istniejące gry, filmy i seriale science-fiction opowiadające o kosmitach i podróżach w kosmosie. Dosłownie wszystkie! Znajdziecie tu wzmiankę o "Gwiezdnych Wojnach", "2001: Odyseja kosmiczna", "Star Trek" oraz wielu, wielu innych. Jest to niezwykła gratka dla miłośników tego gatunku. A jednocześnie jakiś sposób okazania szacunku dla wszystkich twórców, a także naukowców, o których pojawia się w Armadzie również wzmianka. Nie miałam pojęcia, że od tak wielu lat ludzkość interesuje się inwazjami kosmitów. Przerobiliśmy chyba wszystkie możliwe scenariusze....

Enrest Cline zebrał wszystkie te scenariusze i ułożył je w całość, która się uzupełnia. Wymyślił niezwykłą intrygę, na którą sami byśmy nie wpadli. Na każdym kroku nas zaskakuje, z wrażenia aż rozdziawiałam usta. Armada jest bardzo dopracowana, w najmniejszych szczegółach. Począwszy na ciekawym wprowadzeniu do fabuły, rodzinnych sekretach, wielowymiarowych bohaterach, na niespodziewanym rozwoju wydarzeń, dokładnie zaplanowanej inwazji i zakończeniu skończywszy.

http://zaczytane-zwariowane.blogspot.com/2016/01/236-armada-ernest-cline.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
19-01-2016 o godz 19:27 przez: Ksiazkomania
Chyba każdy z nas widział, grał albo choćby słyszał o grach komputerowych, w którym zmierzamy się z obcymi. Często pilotując jakiś fantastyczny statek bombardujemy przeciwnika, wkręcając się w klimat prawdziwego kosmosu. Taka właśnie jest „Armada” Ernest’a Cline’a. To typowa powieść science fiction, w której nie brakuje efektów specjalnych, walki z obcymi i trzymającej w napięciu akcji.

Ernest Cline bardzo dobrze skonstruował fabułę. Mamy pełno akacji, nieoczekiwanych zwrotów, niespodziewanych faktów. To tworzy barwny i wyrazisty obraz, taki jaki widział autor pisząc „Armadę”. Cline przenosi nas do świata, w którym przestrzeń kosmiczna staje się domem, a istoty obce rzeczywistością. Bohaterowie również są postaciami bardzo barwnymi, z charakterem. Każdy ma w sobie coś wyjątkowego, coś co go wyróżnia. Na pewno nie brakuje w książce emocji, które są na najwyższym poziomie i dosłownie „siedzą” w czytelniku czekając na uwolnienie. A przy każdej akcji możemy poczuć jak przepełniają nas najrozmaitsze uczucia.

Całość na: http://ksiazkomania-recenzje.blogspot.com/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
20-01-2016 o godz 09:21 przez: Julia Alaska
"Zabijesz albo dasz się zabić. Podbijesz albo ciebie podbiją. Przetrwasz albo zginiesz."

Zack jest zwykłym nastolatkiem. Uwielbia grać w gry komputerowe, szczególnie w Armadę. Mieszka razem z mamą, jego ojciec zginął kiedy Zack był dzieckiem. To właśnie przez to chłopak czuje się w obowiązku dowiedzieć się wszystkiego o zmarłym rodzicu, wpadając w obłęd. Jednak tata Zack'a różnił się od ojców rówieśników nastolatka. Mężczyzna był bowiem pewien, że gry stworzone są po ty, aby przygotować ludzi na wojnę z kosmitami. Brzmi jak jakieś szaleństwo, nie? Ale to prawda. Wszystko jest prawdą.
Jak Zack oraz inni świetni gracze poradzą sobie jako obrońcy Ziemi? Kto wygra: ludzie czy kosmici?

Reszta recenzji tu: http://moje-buki.blogspot.com/2016/01/156-armada.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
22-01-2016 o godz 16:10 przez: paulinka25042
Cała recenzja tutaj: http://recenzjemystic.blogspot.com/2016/01/ernest-cline-armada.html

Moje początki czytania „Armady”, nie należały do najlepszych. Lektura wydawała się nudna, monotonna i miała masę pojęć, które ciężko było spamiętać. Ale każdy następny rozdział, coraz bardziej mnie wciągał. Im dalej, tym trudniej było mi oderwać się od niej. To było jak obietnica genialnej historii, przy której nie będzie można się nudzić. Masa zwrotów akcji, świetni bohaterowie i genialny pomysł na fabułę, tak w skrócie można określić tę pozycję. Czytelnik lubujący się w filmach, książkach czy grach o kosmitach, znajdzie się w siódmym niebie. Będzie zachwycony, a ta historia będzie dla niego wisienką na torcie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
24-03-2016 o godz 08:11 przez: kmornik
Ta książka zaczyna się jak film SF klasy B. Młody bohater , tuż przed podjęciem życiowej decyzji jaką drogę życia wybrać dale ?
Otoczenie nie chce współpracować i dać trochę podpowiedzi , brak ojca, który zginął w głupi sposób też nie pomaga.Pozostała po Nim tylko kupa taśm, notatek i ... spisek, tajemnica, która otacza bohatera coraz bardziej. I rodzi się pytanie czy taka sama droga przeznaczona jest synowu jak ojcu? A to wszystko przeplatane barwnymi pojedynkami z obcymi , piloterzem wspaniałych maszyn bojowych - tak czas rozpoczęć kolejną misję twojej ulubionej gierki on-line , obyś nie zginął już dziś -
Game over and By by..
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji Więcej recenzji

Zobacz także

Inne z tego wydawnictwa Wyspa
4.6/5
26,28 zł
Megacena
Inne z tego wydawnictwa Będziesz moja
4.5/5
26,36 zł
Megacena
Inne z tego wydawnictwa Co cię zabije
4.6/5
27,59 zł
Megacena
Inne z tego wydawnictwa Dom soli i łez
4.5/5
26,98 zł
Megacena
Inne z tego wydawnictwa Mroczne jezioro
4.5/5
27,03 zł
Megacena
Inne z tego wydawnictwa Skrzywdzona
4.5/5
27,59 zł
Megacena

Podobne do ostatnio oglądanego