Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.
Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.
Sprawdź jak złożyć zamówienie krok po kroku.
Możesz też zadzwonić pod numer +48 22 462 72 50 nasi konsultanci pomogą Ci złożyć zamówienie.
Pod południowym splendorem Savannah, pełnego dostojnych, starych drzew i historycznych budynków, biegną mroczne, magiczne korzenie miasta. Członkowie miejscowych klanów wiedźm za wszelką cenę starają się ochronić miasto przed niszczycielskimi siłami. Wiedzie w tym prym rodzina Taylorów – najpotężniejszych wiedźm Południa. Teraz kotwiczącą tego klanu jest Mercy, która jeszcze niedawno sądziła, że nie ma żadnych magicznych mocy. Teraz za wszelką cenę stara się je opanować, ale nie jest to łatwe – jest w ciąży, a do tego wciąż próbuje dojść do siebie po zdradzie, której doznała od swojej siostry bliźniaczki, najbliższej jej osoby. Gdy w mieście pojawia się jej matka, od dawna uważana za zmarłą, Mercy zaczyna się zastanawiać, ile jeszcze nierozszyfrowanych tajemnic ukrywa jej rodzina, i czy komukolwiek w niej jeszcze można ufać. Za wszelką cenę musi odkryć prawdę na temat swoich krewnych.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
ID produktu: | 1109574373 |
Tytuł: | Źródło. Wiedźmy z Savannah. Tom 2 |
Tytuł oryginalny: | The Source |
Seria: | Wiedźmy z Savannah |
Autor: | Horn J.D. |
Tłumaczenie: | Bandel Jerzy |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Feeria Young |
Język wydania: | polski |
Język oryginału: | angielski |
Liczba stron: | 408 |
Numer wydania: | I |
Data premiery: | 2015-08-12 |
Forma: | książka |
Wymiary produktu [mm]: | 32 x 206 x 147 |
Indeks: | 17355797 |
Podziel się na Facebooku
Właśnie zrecenzowałem Źródło. Wiedźmy z Savannah. Tom 2
Pod południowym splendorem Savannah, pełnego dostojnych, starych drzew i historycznych budynków, biegną mroczne, magiczne korzenie miasta. Członkowie miejscowych klanów wiedźm za wszelką cenę starająJakiś czas temu w recenzji „Rodu” J.D. Horna wspomniałam, że mam wrażenie, iż ta książka to prolog do znacznie żywszej i sporo ciekawszej historii, i wiecie co? „Źródło”, niecierpliwie przeze mnie wyczekiwany drugi tom cyklu o wiedźmach z Savannah, potwierdził moje przypuszczenia. Ba! Nawet je przerósł!
Po pierwsze – odpuście sobie czytanie opisów na okładkach (nie ważne, czy pierwszego, czy też drugiego tomu). Te informacje są zbędne, wręcz przeszkadzają, bowiem jedną z wielu magicznych mocy J.D. Horna jest umiejętność zaskakiwania czytelnika. Nie umiem wskazać innego autora, który z taką lekkością wprowadzałby do historii z magią w tle tyle nieoczekiwanych zwrotów akcji.
Życie Mercy to bowiem mieszanina sekretów, kłamstw i oszust. Zaledwie w najlepszym przypadku półprawd, a i te potrafią nieźle namieszać. Przyjaciele okazują się wrogami, wrogowie przyjaciółmi i tak na zmianę tylko po to, by na sam koniec ledwie pamiętać od czego się zaczęło. Od miłości? Od nienawiści? Prawdy czy kłamstwa? Komu ufać? Można w ogóle komuś zaufać?
„...uderzyła mnie myśl, że dom, w którym dorastałam, jest niczym innym jak sceną. Teatr kłamstw. Może i był zbudowany z drewna i cegieł, lecz wszystko inne w nim było nieprawdziwe.”
Magia granicy, zapory pomiędzy światem ludzi, a demonów, to kolejna z zagadek, które Mercy musi rozwikłać. Problem w tym, że odpowiedź na jedno pytanie automatycznie rodzi następne, a wszystko to w towarzystwie skrzącej się w powietrzu magii, upiornych stworów, morza krwi i zepsutych potworów udających ludzi. Czasem nawet przyjaciół. W Savannah nic nie jest takie, na jakie wygląda i żeby przeżyć, należy o tym pamiętać.
Wybaczcie brak bardziej rozwiniętego zarysu wydarzeń, jednak naprawdę myślę, że to jedna z tych książek, które najlepiej smakują, gdy się je bierze niemalże w ciemno. Będzie, co ma być. Gwarantuje, że i tak nie zdołacie dogonić sprytnych knowań autora, a bez większej ilości informacji ta szalona historia nabierze jeszcze mocniejszych rumieńców.
J.D Horn stworzył bohaterów, którzy nawet w najmniejszym stopniu nie są idealni i już za to należy mu się uznanie. Pomijając już te ich tajemnice (a wierzcie mi, wszyscy je mają), każdy ma wady czy słabości. Mercy chorobliwie pragnie uwagi i gdy ją dostaje nie bardzo wie jak na nią zareagować, by w rezultacie nie stracić tego, co dla niej najcenniejsze. Ellen ma problem z alkoholem, Iris z powrotem do siebie sprzed jej zdradliwego męża, natomiast „wrodzony” czar Olivera nie zawsze dobrze mu służy w kontaktach z jedyną prawdziwą miłością w jego życiu... Och, jest jeszcze Peter o heterohromicznym spojrzeniu i tajemniczym pochodzeniu oraz Emmet – ożywiony golem, który zdaje się odczuwać więcej ludzkich emocji, niż by pewnie chciał. Nie wspominając już nawet o cudownej Matce Jilo – szalonej ciemnoskórej staruszce mówiącej o sobie w trzeciej osobie... Każdy z nich ma w sobie coś, co sprawia, że pragnie się ich poznać bliżej niezależnie od historii jaka właśnie się toczy.
I jako, że staram się zawsze odrobinę pokręcić nosem, co by nikogo nie zasłodzić...
Z magią w teraźniejszości jest ten podstawowy problem, że czasem zbyt łatwo przesadzić z jej genezą i trafić na terytoria gdzie króluje absurd. J.D. Horn jak na razie tam nie dotarł, kroczy gdzieś na linii granicznej, sprytnie umykając mocniejszym podmuchom wiatru, który mógłby go popchnąć w niewłaściwą stronę. Biorąc jednak pod uwagę z jaką łatwością, ale i precyzją, igra z emocjami czytelnika śmiem twierdzić, że nawet ta pozycja na wspomnianej granicy jest w pełni świadoma, a może nawet zamierzona. To jednak nie zmienia faktu, że w kilku momentach lekko się krzywiłam czując zbliżającą się przesadę. Na szczęście tylko się zbliżała i mam nadzieję, że tak pozostanie.
Niepokojąca – tego słowa szukałam przez ostatnich kilka dni, kiedy to próbowałam napisać o „Źródle”. Ta seria jest specyficzna, ale i właśnie niepokojąca. To coś, z czym chyba nigdy się jeszcze nie spotkałam w fantastyce. Wielu bohaterów wywołuje u mnie sprzeczne emocje, od uwielbienia, poprzez niechęć czy irytacje, a jednak nad wszystkim dominuje proste zaintrygowanie. Ech! Wiem tylko, że wyjątkowość tej serii mnie przyciąga, a to chyba najważniejsze.
Podsumowując; „Źródło” to wyśmienita kontynuacja cyklu, który zapowiadał się bardzo dobrze, ale nie dawał pewności, że spełni wszystkie obietnice. Ku mojej radości udało się. Drugi tom powielił klimat pierwszego, jest tak samo duszno i specyficznie (och, jak mocno specyficznie), a przy tym wydarzenia spadają czytelnikowi na głowę w takim tempie, że nie ma czasu się nawet nad nimi głębiej zastanowić. Zanim coś się wymyśli, do czegoś dojdzie, autor wystawia język i odwraca wszystko do góry nogami... Więcej. Ja po prostu chcę więcej, bo cała ta pogmatwana historia to cudowna zagadka, którą pragnę jak najszybciej rozwiązać!
I Wam też polecam spróbować!
----
http://vegaczyta.blogspot.com/2015/08/zrodo-jd-horn.html#more
Na samym początku muszę przyznać, że pierwszy tom serii był dla mnie wielką zagadką i sam nie wiedziałem, co mam o nim myśleć. Z jednej strony naprawdę dobrze wykreowani i realistyczni bohaterowie oraz świetna fabuła, która wciąż zawija się i kręci, myląc czytelnika, a wszystko to utrzymane w humorystycznej i chwilami nieco mrocznej atmosferze. Natomiast z całkiem innego punktu widzenia czytając "Ród", doświadczyłem pewnego dziwnego zjawiska, które często mi się nie przytrafia, bowiem przy chłonięciu lektury częściowo zamroczyło moją wyobraźnię, co spowodowało silną dezorientację. Toteż z ogromną niecierpliwością czekałem na "Źródło", które z jednej wielkiej niewiadomej przerodziło się w naprawdę znakomitą niespodziankę, zaskakując mnie nad wyraz pozytywnie.
"Źródło" jest pozycją, która całkowicie skradła moją wyobraźnię już od pierwszych stron, które zagłębiałem z zadziwiającą lekkością i szybkością. Zdecydowanie drugi tom "Wiedźm z Savannah" znacznie lepiej obrazuje rozwijający się pomysł autora, zapewniając prawdziwą dawkę potężnej magii, która na pewno nie odbije się czkawką, a wręcz uzależni czytelnika do tego stopnia, że nie będzie mógł się oderwać od lektury. Co więcej, darzeni przeze mnie ogromną sympatią bohaterowie książki powracają w wielkim stylu ze zdwojoną siłą, wciągając do kontynuacji tajemniczej przygody w Savannah, dodając szczyptę trafionego humoru. I wreszcie docieram do sedna sprawy, którą jest jedna z przedstawionych w "Źródle" postaci, którą uważam za jedną z moich ulubionych i którą na długo zapamiętam, wyobrażając sobie styl jej chodzenia, mówienia i czarowania. Osobą, którą przybliżam jest Matka Jilo, staruszka pełna skrywanych tajemnic, czarownica, która charakteryzuje się "pożyczaniem" mocy, bo sama jej nie posiada oraz kobieta znana ze swojej magicznej działalności, w której rzuca uroki, wiąże magią uczucia czy spełnia te najczarniejsze życzenia klientów. Za pieniądze oczywiście. Możecie mi wierzyć, że nie sposób jej nie lubić, kiedy rzuca na lewo i prawo wyzwiskami, ukazując swą bezczelną naturę przepełnioną czarnym humorem. Natomiast wracając do najważniejszej bohaterki w "Źródle", Marcy, jest to naprawdę przyjazna dziewczyna, z którą poznajemy świat pełen zagadek i która od razu wzbudza sympatię u czytelnika przez realistyczne ukazanie i brak sztuczności. Muszę przyznać, że wszystkie wykreowane przez autora postacie wykazują się prawdziwością i z ogromną łatwością dołącza się do nich w trakcie trwania fabuły.
Naprawdę trudno jest oderwać się od drugiej części serii o wiedźmach choćby na chwilę ze względu na bombardujące czytelnika intrygi. Z jednej strony pojawia się postać, która od lat nie żyje, zaś z drugiej strony poznajemy szczegółowo naturę oraz zakręcony świat Marcy, sekrety rodziny Taylorów czy całego miasta Savannah. Autor naprawdę postarał się, żeby zrobić dobre wrażenie i wprowadził wątek kryminalny, który szokuje i zadziwia jednocześnie. Jedyną moją obawą co do powieści jest to, iż J. D. Horn zapewnił w "Źródle" tak wysoki poziom oraz tyle wspaniałych pomysłów, że trzecia część historii przyniesie same resztki nietrafionych idei i zużytych już wątków. Cóż, liczę na to, aby moje przypuszczenia się nie ziściły.
Podsumowując, kontynuacja cyklu "Wiedźmy z Savannah" okazała się być lepsza od swojej poprzedniczki, bowiem już od samego początku wzięła czytelnika w swoje objęcia i zaprosiła do współczesnego świata przepełnionego magią do granic możliwości, gdzie nawet po ulicach kręcą się złe siły, a za byle rogiem możemy spotkać duchy. Jedno jest pewne, "Źródło" zapewni ci deszcz ognistych intryg oraz prawdziwą lawinę dobrej zabawy pomieszaną z lekkimi wątkami kryminalistycznymi. Dzieło J.D. Horna to mieszanka wybuchowa, przy której zapomnisz o całym świecie. Gorąco polecam!
http://recenzjewojtka.blogspot.com/
Po ostatnich wydarzeniach Maisie została uwięziona w zupełnie innym wymiarze, aby już nigdy nie mogła zagrażać rodom, ani granicy. Jednak Mercy nie zamierza się tak łatwo poddać i ciągle próbuje odzyskać siostrę, nawet jeśli ta niezwykle ją zraniła. Jednak zadanie to jest niezwykle trudne. Gdyby tylko inne rody dowiedziały się o jej planie, to od razu chcieliby ją ukarać, a co gorsza, może nawet odebrać jej moc. W dodatku Mercy musi dbać nie tylko o siebie, ale także o dziecko, które w sobie nosi. Na jaw zaczyna wychodzić coraz więcej sekretów związanych z rodziną Petera i dziewczyna odkrywa, że chłopak nie jest zwykłym człowiekiem, jak jej się to wcześniej wydawało. Czy Mercy będzie w stanie wybaczyć swojej siostrze zdradę? Oraz czy Peter jest osobą za którą się podaje?
„ […] uderzyła mnie myśl, że dom, w którym dorastałam, jest niczym innym jak sceną. Teatr kłamstw. Może i był zbudowany z drewna i cegieł, lecz wszystko inne było w nim nieprawdziwe.”
Dziewczyna zawsze wierzyła w to, że jej matka zmarła przy porodzie. Jednak kiedy pewnego dnia Mercy widzi ją na własne oczy i z nią rozmawia, to wszystko w co dotąd wierzyła, zostaje poddane poważnej próbie. Czy kobieta z którą rozmawiała to naprawdę jej matka? A jeśli tak, to dlaczego cała rodzina ją okłamywała w tej sprawie? Już nic nie jest w życiu dziewczyny czarne, albo białe, a odróżnienie prawdy od kłamstwa zaczyna być coraz trudniejsze. Czy jej matka naprawdę żyje? Oraz co naprawdę sprowadza ją do Savannah po tylu latach? Z każdym następnym dniem Mercy okrywa coraz to więcej rodzinnych sekretów, które wstrząsają dziewczyną. Komu może zaufać, a kto nią manipuluje? Jedno jest pewne, Mercy czeka niezwykle trudny wybór pomiędzy tym co powinna, a tym co chciałaby zrobić. Czy uda jej się dokonać dobrego wyboru i jednocześnie nie stracić tego, na czym tak bardzo jej zależy?
„Gdy kłamiesz, by kogoś chronić, możesz próbować się usprawiedliwiać, bo jesteś pewien – albo tak ci się wydaje – że jesteś w stanie uwolnić kochaną osobę od ciężaru wiedzy.”
Co do pierwszego tomu miałam trochę wątpliwości i zastanawiałam się, jak wypadnie na jej tle kontynuacja. Jednak okazało się, że elementy które mnie irytowały w pierwszej części, zostały zamienione na zupełnie inne i znacznie ciekawsze wątki. Same tajemnice rodzinne wydały mi się w tej książce znacznie ciekawsze i lepiej wyjaśnione. Czytelnik nie był zagubiony, ani tym bardziej przytłoczony nagłymi rozwiązaniami niektórych spraw, które w pierwszym tomie trochę mnie zirytowały. Tutaj natomiast w końcu poukładałam sobie całą historię w całość i nie było żadnych niedomówień, co bardzo mi się spodobało.
Dużym atutem tej książki jest duża ilość zwrotów akcji, dzięki którym czytelnik nie nudzi się ani chwili. Drugi tom zdecydowanie bardziej do mnie przemówił, niż pierwsza część, co niezwykle mnie ucieszyło. W książce obserwujemy przemianę głównej bohaterki w pewną siebie oraz odważną kobietę, dla której rodzina zawsze stoi na pierwszym miejscu. Jednak Mercy nadal musi mierzyć się z licznymi rozterkami sercowymi, które nie opuszczają jej ani na chwilę. Czy Peter jest rzeczywiście miłością jej życia? Oraz czy dziewczyna na pewno chce spędzić z nim resztę swojego życia? Uwielbiam wątek magii w książkach i mam wrażenie, że czarownice oraz wiedźmy nigdy mi się nie znudzą. Jeśli podobają się Wam mroczne klimaty oraz intrygujące sekrety rodzinne, to ta seria jest zdecydowanie dla Was! :))
Wydawnictwo Feeria wyszło na przeciw oczekiwaniom czytelników podobnych do mnie i wydało serię, która spełnia wszystkie te warunki - są czarownice, jest magia i klimat, który może nie do końca jest taki jak być powinien, ale nie można zarzucić mu, że się nie stara. "Źródło" to drugi tom historii o losach wiedź z Savannah, wobec którego miałam wysokie oczekiwania, bo pierwszy tom - choć dobry - wyraźnie zaznaczył się w nieodkrytym potencjale. Po cichu liczyłam, że przyjemna opowieść nabierze rozpędu w kontynuacji i zachwyci swoim klimatem i historią.
"A potem nadałaś mi imię [...]. Czy ci się podoba, czy nie, naznaczyłaś to ciało."
Pierwszy tom zaskoczył mnie skomplikowaną i wielowątkową fabułą, która bardzo szybko wciągnęła mnie do swojego świata. Jednak w tle wciąż wyczuwałam niezdecydowanie autora, brakowało mu pewności siebie i nie do końca rozwinął swoje skrzydła, przez co to co dobre było dopiero przed nami. Kontynuacja serii już widocznie rozwija się w tą dobrą stronę, gdzie akcja pędzi na złamanie karku a jedno wydarzenie goni drugie. Tutaj nikt nie będzie narzekał na nudę czy powolne tempo, bo nie ma na to czasu. W życiu bohaterów zbyt wiele się dzieje, a dzięki temu czytelnik poznaje więcej faktów i wydarzeń, które rozjaśniają sytuację i przynoszą rozwiązania niezakończonych wątków z pierwszej części.
Mercy Taylor, dwudziestojednoletnia dziewczyna o silnym charakterze ponownie wkracza do świata pełnego tajemnic. Nie da się ukryć, że bohaterka potrafi przysporzyć o zawrót głowy swoją postawą, która czasami budzi podziw, a czasami chęć politowania. Przez większość fabuły mocno stąpa po ziemi i racjonalnie podchodzi do wielu spraw, ale kiedy pojawiają się chwile załamania, to na całego. Wkracza w obcy świat, uczy się magii i stawia czoła rodzinie, która uwielbia kolekcjonować tajemnice. Dzięki temu czytelnik podąża tropem zakłamania, intryg i licznych przeciwności losu, krok po kroku, razem z bohaterką, odkrywając nową rzeczywistość. Mercy została kotwiczącą, więc teraz nic nie będzie już takie samo, a w dodatku pojawia się matka dziewczyny. Która swoją drogą zmarła przy porodzie. Ile kłamstw i sekretów jest jeszcze do odkrycia?
"-Martwi się o mnie? Dlaczego?
-"Przeczucie" jak stwierdził."
Styl i język autora to nie zawsze sprawa łatwa - potrafi pisać krótko, rzeczowo i na temat, ale potrafi również rozpisywać się w emocjach i wydarzeniach. Obie formy bardzo dobrze wkomponowały się w wydarzenia i w odpowiedniej chwili dostosowują się do sytuacji, tak by nie zanudzić czytelnika na śmierć. Jeśli jest to konieczne, emocjonalne sceny potrafią nieźle namieszać i wprowadzić lawinę sprzecznych emocji, tak że czytelnik sam już nie wie kogo kochać a kogo nienawidzić. Dodatkowo obrazowość i plastyczność w tym wszystkim ma kluczową rolę - sprawia, że świat przedstawiony stał się bardziej realistyczny i niezwykle przyjemny w odbiorze.
"Źródło" to dobra kontynuacja wciągającej serii. Chociaż dalej uważam, że potencjał autora nie został do końca wykorzystany, to nie czuję się rozczarowana. Z tomu na tom pojawia się co raz to więcej tajemnic i akcja nabiera tempa, a miejscami nawet zaskakuje. Zdecydowanym atutem tej serii są emocje, które ujawniają się w najmniej oczekiwanym momencie i w połączeniu z niebanalnym klimatem tworzą naprawdę dobrą całość. Fanom pierwszego tomu zdecydowanie polecam, a tych niezdecydowanych odsyłam do pierwszej części. Mi pozostaje jedynie czekać na kolejny tom, który zapowiada się przełomowy w wydarzeniach.
Nikt włącznie z Mercy nie podejrzewałby, że może ona dysponować magiczną mocą. Choć wcześniej wszyscy byli pewni, że to właśnie jej siostra - Maisie zostanie głową klanu, tak wszystko przybrało inny bieg wydarzeń...
To właśnie Mercy stała się kotwiczącą. W dodatku spodziewa się dziecka. Zdradzona przez własną siostrę, która przepadła nie wiadomo gdzie... Pomimo zranienia, wyrządzonych krzywd, metodą prób i nauki, za pomocą Jilo i Emmeta uczy się panować nad swoją mocą i... emocjami, aby za wszelką cenę odnaleźć siostrę. Kiedy pewnego dnia próbuje ratować życie starszego człowieka, nie zdaje sobie sprawy, że jego sekundowe pojawienie się w jej życiu przyniesie nowe, szokujące wiadomości dotyczące rodziny Petera, jak i jego samego. Jaką tajemnicę skrywają?
Lecz kiedy Mercy, niespodziewanie usłyszy głos swojej matki... Matki, która rzekomo zmarła, świat na chwilę się zatrzyma. Kobieta poprosi ją, aby jeszcze nie wyjawiała nikomu wieści o jej powrocie i zostawi ją z nowymi faktami, które są nie innym stwierdzeniem jak tym, że do tej pory bohaterka żyła w świecie kłamstw.
Czy rzeczywiście tak jest, czy to jej wpojono kłamstwo, aby ją zniszczyć ?
Czy jej matka faktycznie żyje, czy od lat blefowano o jej śmierci?
Czy Mercy zdoła odzyskać Maisie? Co szykuje dla każdego z osobna los?
Sięgnij po Źródło kolejnych odpowiedzi...„...
"Uderzyła mnie myśl, że dom, w którym dorastałam, jest niczym innym jak sceną. Teatr kłamstw. Może i był zbudowany z drewna i cegieł, lecz wszystko inne w nim było nieprawdziwe."
Kiedy rozpoczynamy czytanie danej książki, która okazuje się być początkiem nowej serii możemy oczekiwać na kolejną część z utęsknieniem lub czekać tylko i wyłącznie dla tego, iż mimo, że nas nie porwała do głębi, chcemy przekonać się czy czymś zostaniemy zaskoczeni na nowo. Lub czytamy, bo wychodzimy z założenia, że jak coś zaczynamy to chcemy to skończyć. J.D. Horn należy do grona takich autorów, którzy mimo, iż nie pozostawiają czytelnika w dosłownej rozsypce emocjonalnej [ przynajmniej mnie] to wodzą za nos, niejednokrotnie zaskakując biegiem zdarzeń. Jestem pewna, że pod tym względem autor nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.
Przyznaję, że miałam problem ponownego wczucia się w klimat powieści. Początkowo akcja trochę mnie nudziła, nie działo się nic, co mogłoby sprawić, że moja ciekawość będzie działała na najwyższych obrotach, lecz później to uczucie znikło. Kiedy w końcu wbiłam się w rytm, słowa, które czytałam działały kojąco na moją wyobraźnię, gdyż czułam się jakbym była obok bohaterów. Obserwowałam ich. Chwilami biłam im brawo, innym razem, stukałam w czoło. Niesamowite, bo po przeczytaniu Rodu nikt nie spodziewałby się, że bohaterowie, których poznaliśmy mogą być kimś innym, niż tym za których ich uważaliśmy na początku. Za każdym razem odkrywamy ich na nowo. To właśnie jest w tym wszystkim najlepsze.
Serię Wiedźmy z Savannah spokojnie mogę podsumować jednym słowem: przyjemna. Nie tak emocjonalna jak Oddechy, ani z taką dawką humoru jak dialogi Delli i Mirandy z serii Wodospady Cienia. Autor J.D. Horn ma swój własny styl, który nie do wszystkich przemówi, lecz większość będzie chciała zaczytywać się w jego książkach.
Źródło to obowiązkowa pozycja dla czytelników poprzedniej części.. Nie brak tu magi, intryg, wielu niewyjawionych prawd, które przykryte są warstwą kłamstwa. Dla tych, którzy nie obawiają się przenieść do świata magii. To bardzo dobra, przyjemna książka do poczytania na każdą okazję.
http://books-culture.blogspot.com/2015/08/zrodo-jd-horn.html
W końcu miało iść ku dobremu. Ciocie, wujek i Mercy zawarli umowę: żadnych więcej kłamstw i sekretów nawet w dobrej wierze. Jednak zamiast być dobrze było coraz gorzej. Okazuje się, że Maisie jej własna siostra bliźniaczka planowała pozbyć się Mercy raz na zawsze, staje się główną głową klanu i jego kotwiczącą, choć jeszcze niedawno sądziła, że nie posiada żadnej magicznej mocy. Żeby jeszcze tego było mało okazuje się, że w jej łonie rozwija się dziecko, a jej matka uważana wcześniej za zmarłą pojawia się znienacka i próbuje jej wszytko wyjaśnić.
Mercy nie zważając na to co zrobiła jej siostra postanawia ją odnaleźć i przywrócić do ich świata, do ich rzeczywistości. Jednak to nie będzie takie proste. Przy boku matki Jilo nabiera wprawy w nauce magii tak by mogła później wyrwać siostrę ze szponów nicości. Będzie to trudne do zrealizowania, jednak nie zamierza się poddać. W chwili, gdy na jej drodze staje jej własna matka doznaje szoku. Ile jeszcze sekretów skrywa jej najbliższa rodzina? Czy będzie w stanie im jeszcze kiedykolwiek zaufać? Czy uda jej się odkryć prawdę o swojej rodzinie, zanim ta prawda doszczętnie ją zniszczy? Nie dowiecie się jeżeli nie przeczytacie.
Znowu powracamy na tak zwane ,,stare śmieci". Zagłębiamy się w świat wiedź z Savannah, ale czy to dobry pomysł by na nowo odkrywać ten niezwykły, magiczny świat? Oj tak i to zdecydowanie. Moim zdaniem druga część przygód Mercy jest o wiele lepiej przedstawiona niż w pierwszej książce, bardziej ciekawie. Sądzę, że tak musiało być, gdyż autorka chciała podsycić naszą ciekawość za pomocą pierwszej książki i zachęcić nas do sięgnięcia po dalszą część.
,,Źródło" to kontynuacja przygód naszej ukochanej bohaterki Mercy. Poznajemy jej zmagania z przeciwnościami losu, chęcią odnalezienia siostry nie zważając na protesty dziewięciu rodów wiedź, przyswajanie wiadomości o zdradzie ukochanej siostry, jej starania z kontrolowaniem mocy, którą w końcu odzyskała. Na jej głowę spada ciężar obowiązku, zdrad, przeróżnych tajemnic. Jednak to nie wszystko. Autorka rzuca nas w wir przeróżnych wydarzeń, nie pozwala nam zatrzymać się nawet na chwilę. Książka przesycona jest tajemnicami, intrygami, grozą, rodzinnymi sekretami. W niektórych momentach doznawałam szoku odkrywając z bohaterką nowe, ciekawe tajemnice. Moja adrenalina co chwilę wzrastała, a po chwili gwałtownie spadała. Nie mogłam się od niej po prostu oderwać. Bardzo pragnęłam zapoznać się z dalszymi przygodami Mercy, a zakończenie poprzedniej części jeszcze bardziej podsyciła moją chęć zagłębienia się w następną powieść.
W książce odnalazłam kilka błędów jednak nie raziło mnie tak bardzo jak w pierwszej części, więc nie zwracałam na to większej uwagi. Bardziej skupiłam się na toczącej akcji i na tym jak główna bohaterka wytrzyma psychicznie toczące się wokół niej wydarzenia, jakie rzuca jej nasza autorka. Plusem ,,Źródła" jest fakt, że tempo akcji za bardzo się nie zmienia z czego książka coraz bardziej nas pochłania, do tego styl autorki bez problemu sprawia, że powieść nie staje się w ogóle męcząca. Bardzo przyjemne chwile spędziłam przy tej pozycji. Jednak bez zapoznania się z wcześniejszą częścią nikt nie będzie wstanie odnaleźć się w tej części, dlatego warto przebrnąć przez ,,Ród" by zaraz zabrać się za ,,Źródło". Gorąco polecam.
Czytając „Ród” przekonałam się, że Taylorowie nie tylko obdarzeni są magicznymi mocami, ale mają w swoim gronie ciekawe osobowości, a sekrety z przeszłości, mroczne tajemnice i toksyczne relacje to ich chleb powszedni. Rodzinka wiedźm nie tylko w magicznym znaczeniu tego słowa. Sympatyczna Mercy musiała przejść długą drogę aby odzyskać należne jej dziedzictwo. Zajęła miejsce kotwiczącej i głowy klanu, ale też poniosła ogromną stratę i wiele jeszcze musi nauczyć się. I pewnie poukładałaby swoje życie na nowo, gdyby nieoczekiwanie w jej życiu nie pojawiła się zmarła przed laty matka z informacjami, które nie tylko zachwiały zaufanie dziewczyny wobec najbliższych, ale też zmusiły ją do działania i dokonywania trudnych wyborów. Ale czy znajdzie odpowiedź na pytanie, dlaczego rodzina upozorowała śmierć jej rodzicielki i czy dowie się czemu ukochana mama pojawia się w jej życiu właśnie teraz?
Życie Mercy wkracza na nowe tory, ale okiełznanie magii to nie jedyny z jej problemów, straciła ukochaną siostrę, dowiedziała się, że przez wiele lat była okradana i okłamywana. A do tego za kilka miesięcy sama zostanie matką i nie jest pewna swoich uczuć wobec ojca dziecka. Została uwikłana w trójkąt, którego wierzchołki wyznaczają magia, miłość i rodzina, a boki nasycone są sekretami, kłamstwami i nie zawsze dobrymi intencjami. Potrzebuje pomocy i wsparcia, ale jak ma zaufać ludziom, którzy knuli za jej plecami?
Autor dołożył wszelkich starań aby powrót do Savannah był dla czytelnika emocjonujący i pełen wrażeń. Dzieje się dużo, a bohaterowie zostają wystawieni na ciężkie próby, w których nie tylko z własnymi słabościami przyjdzie im się zmierzyć. Pozwolił czytelnikowi jeszcze głębiej wejść w wykreowaną rzeczywistość i odsłonił przed nim drugą stronę medalu. W pierwszej części rody były przedstawione dość ogólnie, w „Źródle” czytelnik zagląda za kulisy ich polityki oraz lepiej poznaje to hermetyczne środowisko rządzące się swoimi prawami i priorytetami. Znów każda kolejna strona przynosi więcej pytań niż odpowiedzi, a atmosfera grozy i niepewności sprawia, że do samego końca bieg wydarzeń nie wydaje się być przesądzony.
Jestem pod wrażeniem pomysłu pisarza na fabułę i samej realizacji projektu, które sprawiają, że od książek z tej serii trudno się oderwać. Nie brakuje zaskoczenia, zwrotów akcji, a samo zakończenie wywołuje niedosyt i rozbudza ciekawość. J.D. Horn wikła swoich bohaterów w zawiłe sytuacje i skomplikowane relacje międzyludzkie, a potem stawia pod ścianą zmuszając do dokonywania trudnych wyborów, często do położenia na szali tego, co najcenniejsze.
Kolejne spotkanie z „Wiedźmami z Savannah” okazało się intrygującym doświadczeniem. Autor znów zabrał mnie w magiczną podróż i pozwolił obcować z ciekawymi bohaterami z charakterem. Nieczęsto zdarza się, aby książka przynosiła mi zadowolenie na tak wielu płaszczyznach i pozwalała mi wznieść się na szczyt literackich doznań. Jeżeli macie ochotę na niesztampową i magiczną lekturę, która was porwie i oderwie od rzeczywistości, to „Wiedźmy z Savannah” są idealne na takie okazje. Polecam.
Nie oznacza to jednak, że źle wypada całość. Trup wciąż ścieli się u Horna gęsto, magia przykuwa uwagę i intryguje, a bohaterowie walczą z poznawanymi prawdami lub stosami kłamstw oraz podejmują odważne decyzje. Niektórzy błądzą, zmuszając czytelnika do cichego dopingu: nie, nie rób tego, Mercy, nie! W „Źródle” znalazł się także ciekawy wątek romansowy, chociaż uważam, że autor nie wykorzystał w pełni jego potencjału. Mogły tutaj paść pytania o to, czym jest zdrada i kiedy przekracza się granie związkowej przyzwoitości, ale nie padły. Niemniej sposób, w jaki jego bohater wywołuje u obiektu westchnień przyjemność jest czymś niespotykanym i naprawdę interesującym.
Miałam nadzieję, że Peter odegra wreszcie w powieści większą rolę. Szczególnie, że jego nietypowe oczy – jedno błękitne, drugie zielone – do bólu przypominają mi „Totalną magię”. To po prostu musi być znak, że chłopak ma do zaoferowania coś więcej, niż tylko bezgraniczna miłość do Mercy. Okazuje się, że i owszem, Peter skrywa sekret (choć nieświadomie), ale dużo istotniejszy okazuje się on w kontekście nienarodzonego dziecka Mercy i jego. Wybranek kotwiczącej raz jeszcze został zepchnięty na boczny tor, pojawiając się od czasu do czasu, kiedy akurat jest potrzebny fabule.
Po pierwszym tomie uznałam, że najmocniejszą stroną Horna jest jego umiejętność kreowania bohaterów. Tym razem jednak ci nieco stracili na wiarygodności. Jilo z najbardziej charyzmatycznej postaci zmieniła się w typowy przykład idei „nigdy nie jest za późno, by czynić dobro”; nowe zagrożenie, chociaż faktycznie groźne, bazuje na przepracowanych już schematach. Zdaje się, że bohaterowie niczego się nie nauczyli, bo wciąż popełniają stare błędy. Jedynie Mercy przeszła wyraźną przemianę. Od dziewczyny, która parała się „wycieczkami kłamców” aż do odpowiedzialnej kotwiczącej, ale i walecznej tygrysicy, gdy chodzi o ochronę jej dziecka. Wreszcie dziewczyna przestaje pozwalać sobą sterować i to jest świetne.
W sferze językowej Horn nie zanotował ani poprawy, ani jakościowego spadku. To wciąż rzecz lekko napisana i z wartko toczącą się akcją. Chwilami chciałoby się, by autor na chwilę zwolnił, ale widać taki jego znak rozpoznawczy. Pisarz zgrabnie referuje prowadzoną historię, wyraźnie stawiając na naturalność opisów i dialogów. Nie daje, ani nawet nie próbuje, popisu literackich umiejętności. Skomplikowane opisy, czy metafory – tego należy szukać pod innym adresem. Seria „Wiedźmy z Savannah” to po prostu dobrze skonstruowane czytadło.
"Źródło" to kontynuacja serii Wiedźmy z Savannah autorstwa J.D Horn. Pierwszy tom pt. "Ród" pochłonęłam zadziwiająco szybko, bo tylko w jeden dzień. Sequel natomiast czytałam trochę dłużej, to zasługa nie tylko większej objętości tego dzieła, ale także też tego, iż pisarzowi powoli i stopniowo udało się wyjść z utartych schematów. Właśnie przez ten fakt pozwoliłam sobie dłużej delektować się lekturą, niż pochłonąć ją natychmiastowo. To, co jest najlepsze w tym cyklu to warsztat pisarski autora jest lekki, przystępny, wręcz powiedziałabym, że czytelnik w ogóle nie odczuwa żadnego wysiłku w czasie czytania. Jednocześnie styl pisania J.D Horn charakteryzuje nie tylko lekkość, ale także i obrazowość oraz nieprzesadzanie w żadną stronę. Opisy są krótkie, aczkolwiek treściwe i wystarczające, przez co w ogóle nie nużą i nie powodują chęci odłożenia czytania na bok. Taka lektura jest niczym innym jak samą, czystą przyjemnością. A przecież takie książki są najbardziej uwielbiane przez mole książkowe. Takie, które sprawią, iż rzeczywistość ma się nijak w obliczu powieści, która wciąga nas coraz bardziej w swój świat, aż ostatecznie po prostu musimy ją dokończyć i nie odłożymy jej na półkę dopóki tego nie zrobimy.
Bardzo spodobała mi się koncepcja autora odnośnie granicy i kotwiczącej, która ją strzeże, aby niebezpieczne demony, które zamieszkują inną krainę nie mogły się wydostać. Do tej pory spotkałam się raz z takim pomysłem i miało to zresztą miejsce w serialu, ale tam jakoś niezbyt ta idea do mnie przemówiła... Natomiast w "Źródle" autor wybrnął ze swojego pomysłu i udźwignął ciężar swojej własnej wyobraźni. W ogóle generalnie ukazanie magii przez J.D Horn i sposób, w który Mercy trenowała z Jilo jest niezwykle interesujący i obiecujący. Oprócz pomysłowości w kontynuacji Wiedźm z Savannah, podobnie jak w przypadku prequelu, nie zabrakło wartkiej i dynamicznej akcji oraz elementu zaskoczenia, którym dysponuje autor. Nieraz w czasie czytania nie mogłam się domyślić, jak dalej potoczy się linia fabularna, a w tego rodzaju książkach, czyli fantastyce jest to niezwykle istotny, o ile niekluczowy element.
"Źródło" zdecydowanie spełniło moje oczekiwania. Trzeba przyznać, że J.D Horn wysoko postawił poprzeczkę, ponieważ moim zdaniem sequel okazał się lepszy niż pierwszy tom. Dlaczego? Przede wszystkim od razu po skończeniu lektury rzuciło mi się w oczy, jak ta książka jest dopracowana i jak tworzy spójny i nierozerwalny całokształt. Żaden czytelnik i fan fantastyki nie musi się obawiać o utarte schematy i akcję wiejącą nudą. W tej serii na pewno tego nie znajdziecie - wręcz przeciwnie! Wiedźmy z Savannah gwarantują przyjemnie spędzony dzień, góra dwa, tak szybko czyta się książki z tego cyklu. Na obecną wakacyjną porę są wręcz idealne.
Mercy powoli uczy się wymaganych umiejętności do przejęcia roli kotwiczącej. Chce wybaczyć siostrze jej intrygi i uwolnić ją z więzienia, w którym umieściła ją Granica, jednak musi działać w tajemnicy przed innymi. Jednocześnie przygotowuje się do rozpoczęcia nowego życia - z dzieckiem, którego nie tylko ona pragnie, oraz przyszłym mężem, który wcale nie jestem tym, za kogo go uważała. To jednak nie koniec. W jej życiu pojawia się osoba, o której istnieniu nie miała pojęcia, całkowicie burząc wszystko, w co dotąd Mercy wierzyła.
Myślałam, że kontynuacja "Rodu" będzie po prostu na tym samym poziomie co pierwszy tom. Okazała się jednak znacznie mroczniejsza, tajemnicza i ciekawsza. Sprawiła, że jeszcze raz przeczytałam pierwszą cześć, zastanawiając się, czy czegoś nie przegapiłam. Autor jednak znów mnie przechytrzył.
Ważne jest, że autor, mimo że należy do płci brzydkiej, świetnie ujął damską postać oraz wątki romansowe w obu częściach. Wszystko wychodzi na tyle naturalnie, na ile może przy ingerencji magii. To często się mężczyznom nie udaje, a J.D. Horn opisał momenty zbliżeń - niekoniecznie fizycznych - z prawdziwą delikatnością i gracją w doborze słów.
Mercy jest rozsądniejsza, niemniej wciąż zdarzały jej się momenty naiwności. Mimo to niesamowicie ją polubiłam. Jest powiewem świeżości wśród bohaterów z wszechobecnego nurtu New Adult i jadących na fali "Igrzysk Śmierci" dystopii. Dba o rodzinę, walczy z zagubieniem i otaczającym ją fałszem. Nie wie, komu może wierzyć, ale stara się na wszystkich patrzeć tak samo. Jest odpowiedzialną matką dla dziecka noszonego pod sercem, o czym wielu autorów zapomina, wsadzając w ich dłonie procentowe trunki. Tutaj tego nie znajdziemy.
Matka Jilo sprawiła, że zapałałam do niej jeszcze większą sympatią niż w pierwszej części. Jej szacunek i ciepło okazywane Mercy zdobyły też moje serce. Peter denerwował swoją zaborczością i podważaniem wielu decyzji. Rodzina Taylorów nagle pokryła się dziesiątkami cieni, zaś Oliver dalej uwodził - wiem, że gra do innej bramki, jednak wciąż jestem nim zauroczona.
Okładka jest jeszcze piękniejsza niż przy pierwszym tomie. Nie nazwałabym jej mroczniejszą, ale z pewnością bardziej symboliczną. Mam wrażenie, że Mercy jest ukazana jako zagubiona, niepewna drogi, którą chce wybrać, aby rozpocząć nowy rozdział życia.
Język autora jest plastyczny i bogaty. Treść dosłownie się pochłania, nawet gdy włoski na całym ciele stają dęba.
"Źródło" wraz z pierwszym tomem - "Rodem" - gorąco polecam wszystkim fanom mroczniejszych klimatów z fantastyce. Tajemnicze morderstwa, rodzinne intrygi, sekrety skrywane od lat i magia - to tylko kilka z elementów, które sprawiają, że ta seria jest tak niesamowita i stanowi świetną lekturę w ramach odpoczynku od New Adult czy literatury greyopodobnej.
„Gdy kłamiesz, by kogoś chronić, możesz próbować się usprawiedliwiać, bo jesteś pewien – albo tak ci się wydaje – że jesteś w stanie uwolnić kochaną osobę od ciężaru wiedzy.”
Mercy Taylor została kotwiczącą. Niestety nie korzysta w pełni ze swojej mocy, musi najpierw nauczyć się ją kontrolować. Do tego celu został powierzony jej Emmet – Piaskowy Ludek. W życiu Mercy wszystko wywaliło się do góry nogami, a tajemnicze pojawienie się matki, która rzekomo nie żyje, jeszcze bardziej rozwala jej, i tak już rozchwiane, życie. Ma oparcie w Peterze, ojcu dziecka, które nosi pod sercem, jednak o nim też dowiaduje się nowych, zaskakujących rzeczy. Komu Mercy może zaufać: najbliższej rodzinie, tym którzy ją wychowywali, czy matce, która przedstawia jej całkiem inną prawdę? Przed dziewczyną są naprawdę trudne wybory i decyzje, które musi podjąć jak najszybciej, by ocalić Savannah.
Po zachwycającej i pełnej emocji pierwszej części czas na kontynuację przygód wiedźm z Savannah. Tak samo jak w poprzedniej części, w tej również nie brakuje tajemnic, które napędzają cały korowód wydarzeń. Tajemnica idzie za tajemnicą, zaskoczenie za zaskoczeniem, akcja za akcją. Autor chyba bardzo lubi bawić się emocjami czytelnika. Niektóre zwroty akcji wręcz proszą się o zawał serca. Niektóre odkrywane tajemnice zatrzymują powietrze w płucach. Książka jest nieprzewidywalna, a to jej ogromny plus. Do końca nie wiemy, komu możemy zaufać, kto jest sprzymierzeńcem, a kto wrogiem. Nie mamy nawet podejrzeń, co czyha na nas na następnej stronie.
W książce mamy do czynienia z bohaterami, których poznaliśmy w poprzedniej części, jednak widać po nich, że są inni. Ewoluowali razem z książką. Nie są wierną kopią tych samych postaci z poprzedniej części. W książce nie brakuje również nowych postaci, chociażby matki Mercy. Kobieta zjawia się po tylu latach wywracając życie Mercy oraz rodziny Taylorów do góry nogami. Wszyscy myśleli, że umarła przy porodzie, jednak ona przebiegle wszystkich oszukała. Co teraz zamierza i po czyjej jest stronie, tego dowiecie się z lektury.
„Źródło” zostało napisane bardzo miłym i przyjemnym językiem, dlatego książkę czyta się z zachwycającą lekkością. Zdarzały się momenty, przynajmniej w moim odczuciu, które trochę za bardzo się „dłużyły”. Było ich niewiele, jednak dlatego ocena spadła o oczko niżej, w stosunku do pierwszej części. Jednakże książka jest warta przeczytania. Szczególnie polecam ją fanom magii. „Wiedźmy z Savannah” zostawią ślad w magicznej literaturze fantasy, tego jestem pewna. Takiej żywej, pędzącej do przodu fabuły nie znajdziecie, w każdej książce. Autor zadbał o to byśmy się nie nudzili. Jedna tajemnica przeradza się w drugą i kolejną i tak aż do końca, który też zaskakuje z ogromną siłą. Aż boję się jak zakończy się ta przygoda z Savannah.
http://ksiazkomania-recenzje.blogspot.com/
Życie Mercy nie jest już aż tak proste jak było kiedyś. Teraz dziewczyna jest jedną z kotwiczących - osób chroniących Granicę. Co dziwne, jeszcze do nie dawna sądzono, że młoda kobieta nie ma w sobie ani krzty mocy, ale to właśnie ją wybrała Granica. Poza tym Mercy musi teraz dbać nie tylko o siebie, ale także o dziecko, które nosi w sobie. Jak poradzi sobie z nowa sytuacją? I czy zaufa temu komu trzeba?
Pierwszy tom zawiódł mnie. Spodziewałam się zupełnie innego, a dostałam kolejną książkę o czarownicach. Z kolei druga część historii rodu Taylorów wciągnęła mnie w swój świat całkowicie. Tutaj zdecydowanie przeważały zdrady, intrygi co sprawiało, że Źródło było znacznie lepsze niż Ród.
Autor cały czas wodził czytelnika za nos, zrzucając winę z jednej osoby na drugą. Kiedy już raz byłam pewna kto jest dobry, a kto zły, nagle Pan Horn zmieniał taktykę sprawiając, że cały mój "wysiłek" szedł na marne. Jednak muszę przyznać, że bardzo mi się to podobało, ponieważ nie miałam czasu, żeby chociaż pomyśleć o nudzie.
Od poprzedniej części dostrzegłam dużą zmianę w Mercy. Stała się dojrzalsza, nie podejmowała decyzji aż tak pochopnie, ponieważ od teraz musiała martwić się nie tylko o siebie, ale także o swojego nienarodzonego synka. Oprócz znanych z poprzedniej części bohaterów mamy także kilka nowych postaci. Dobrym pomysłem było nadanie każdej z nich cech charakterystycznych - na przykład, Matka Jilo charakteryzowała się mówieniem o sobie w trzeciej osobie liczby pojedynczej.
Powieść zdecydowanie jest warta polecenia. Czytanie jej to sama przyjemność, no chyba, że nie lubicie kiedy akcja pędzi nie dając Wam chwili wytchnienia, chociaż ja osobiście uważam, że to największy plus tej książki. Jeśli jeszcze nie zapoznaliście się z pierwszym tomem lub już jesteście po jego lekturze, ale nie przypadł Wam on do gustu do z ręką na sercu mówię, iż Źródło jest znacznie lepsze niż Ród. Z niecierpliwością czekam na kontynuację serii Wiedźmy z Savannah.
~ A.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Feeria.
Mercy, która do niedawna nie posiadała żadnych mocy teraz jest głową klanu i jego kotwiczącą. Dziewczyna stara się przyzwyczaić do tego niezwykle trudnego zadania i wykonywać je jak najlepiej. Jednak wciąż nie może uwierzyć w zdradę własnej siostry bliźniaczki, z którą zawsze utrzymywała świetne relacje. Pomimo wielu problemów, które na nią spadły, Mercy nie może pozwolić sobie na zbytnie zamartwianie - musi myśleć o dziecku, które rozwija się w jej brzuchu. Ogromnym zaskoczeniem jest jednak dla niej to, że niespodziewanie w mieście pojawia się jej matka, którą wszyscy od dawna uważają za zmarłą. Dziewczyna nie wie komu jeszcze może zaufać, a jedno jest pewne - sama nie poradzi sobie z tak dużą ilością obowiązków i sekretów.
Autor po raz kolejny bardzo pozytywnie zaskoczył mnie swoją pomysłowością na fabułę, a także wprowadzenie nowych wątków. Trzeba przyznać, że podczas czytania "Źródła" nie można się nudzić, ponieważ dosłownie cały czas coś się dzieje i nie można dokładnie przewidzieć co wydarzy się w następnej kolejności. Wielokrotnie byłam ogromnie zaskoczona całkowitym obrotem akcji dzięki czemu po prostu nie mogłam oderwać się od czytanej powieści.
Bohaterowie są doskonale wykreowani, a podczas czytania możemy ich naprawdę dobrze poznać. Tak jak w realnym życiu niektórzy od samego początku wzbudzają naszą sympatię, inni natomiast są bardzo irytujący. Jeśli chodzi o główną bohaterkę i jej zachowanie to bywało z tym różnie. Niekiedy podobały mi się wybory jakich dokonywała, ale czasami miałam ochotę mocno nią potrząsnąć. Jedną z postaci, które ogromnie mnie denerwowały był Peter, którego nie potrafiłam zacząć tolerować.
Jedną z rzeczy, które najbardziej mi się podobają jest to jak autor umiejętnie wprowadza czytelnika w błąd, aby na sam koniec rozwiązać wszystkie sekrety zupełnie inaczej niż z początku mogło się wydawać. W pewnym momencie nie byłam w stanie stwierdzić kto jest przyjacielem Mercy, a kto prawdziwym wrogiem. Każdy wydawał mi się niezwykle podejrzany i zamieszany w przeróżne tajemnice.
Język jakim posługuje się autor jest prosty i doskonale dla każdego zrozumiały, dzięki czemu powieść czyta się naprawdę szybko. "Źródło" to przede wszystkim książka idealna dla młodzieży, ale jestem pewna, że również starsi czytelnicy znajdą w niej coś dla siebie. Z niecierpliwością będę czekać na kolejną część oraz dalsze losy głównych bohaterów.
Mercy sądziła, że nie posiada mocy, że całą magie posiadła jej siostra a je przypadło w udziale spokojne i niczym się niewyróżniające życie, jakże się myliła. Po zdradzie siostry, to ona została głową rodziny a Granica ją wybrała. Potężna moc, którą została obdarzona potrafi być piękna, lecz również może zawrócić w głowie, szczególnie, gdy życie dziewczyny przechodzi kolosalne zmiany. Poszukiwania siostry, powrót bliskiej osoby, która powinna od lat nie żyć oraz ciążka, wystawią Mercy na próbę i tylko od niej zależy, czy pozostanie wierna dobru i ocali tych, których kocha.
„Źródło” to druga część trylogii o wiedźmach i magii i choć wszystko krąży wokół tego tematu, to nie to mnie zachwyciło. Głównie skupiłam się na relacjach łączących rodzinę Taylorów. Są one tak skomplikowane i często zagmatwane, że trudno je pojąć. Zdrady sprzed lat troszkę podkopują moje dotychczasowe wyobrażenie miłości, lecz co najdziwniejsze, jest to aż nazbyt realne. Nad analizowaniem wyborów niektórych bohaterów można spędzić dużo czasu a odkrywanie kolejnych sekretów, którymi aż ocieka ta historia, sprawia ogromną satysfakcję. Bardzo podoba mi się wątek romantyczny Mercy i Petera, nie jest prosty i płytki, bohaterowi muszą nad nim pracować by się udał, co sprawia, że jest jeszcze bardziej interesujący.
Mercy jest burzliwą bohaterką, która często kieruje się uczuciami, co nie zawsze kończy się dobrze, jednak pomimo popełnianych przez nią błędów, często głupich i irytujących darze ja sympatią, ze względu na jej lojalność i umiejętność szukania w ludziach dobra, bądź dostrzegania go tam gdzie często inni go nie widzą. Największym zaskoczeniem okazał się Peter. W pierwszej części niczym szczególnym się nie wyróżniał, można by powiedzieć, że był mdły. A tutaj taki szok. Autor świetnie rozbudował jego postać i nadał jej charakteru, z czego jestem ogromnie zadowolona, a sam Peter stał się zaskakujący i ma tajemnicę, która wszystko dodatkowo ubarwia.
J.D. Horn dał prawdziwy popis umiejętności pisarski i w pięknym stylu czaruje czytelnika. Książka jest naszpikowana akcją i przyprawia o zawrót głowy. „Źródło” jest lepsze, mroczniejsze i seksowniejsze od poprzedniej części. Czy warto przeczytać? Jak najbardziej TAK! Doznałam lekkiego szoku ilością tych wszystkich tajemnic i zwrotów akcji, którymi dosłownie zostałam zbombardowana.
5/6
Nieprzewidywalna. Pełna tajemnic. Własnie tymi słowami można opisać "Źródło" i pod tym względem wypada o wiele lepiej. J.D. Horn postawił na zaskakujący początek i od pierwszych stron częstuje nas zagadkami. Każdy kolejny rozdział obfituje w wydarzenia, które niosą ze sobą nowe niewiadome. Kiedy już odkryjemy jedną tajemnicę na horyzoncie zaraz pojawia się kolejna, autor nie przestaje nas zadziwiać swoimi pomysłami. Jest tego naprawdę dużo i ogromnie mi się to spodobało, jednak momentami miałam wrażenie, jakby J.D. Horn wszystko, co tylko się da, upchnął na siłę w jednym miejscu.
Książce nie można odmówi dynamicznej akcji, cały czas coś się dzieje, choć jeśli mam być szczera to nie na tyle porywająco, żebym nie mogła się oderwać. Autor wprowadza jeszcze więcej zamieszania, a zwrotów jest tak wiele, że niczego nie można być pewnym. Od dawna nie czytałam pozycji, w której z takim uporem starałam się przewidzieć kolejne kroki autora. Podobnie jak w "Rodzie", co niezbyt mi się spodobało, tak i tu ciężko znaleźć oś wokół której skupiłyby się wszystkie wydarzenia.
Drugi tom podtrzymuje duszny klimat Savannah, ale z większą dokładnością opisuje świat magiczny. Uwielbiam sposób, w jaki przedstawiono rody oraz ich środowisko. Niezmiernie podobała mi się forma, w jaką ubrano magię, jej przedstawienie oraz sama idea.
Kreacja bohaterów pozostaje niezmienna, jest na równie dobrym poziomie, ale pojawiają się także nowe postacie. Każdy z nich się wyróżnia i posiada własne oryginalne cechy. Jednak w tym aspekcie mogę się jeszcze do czegoś przyczepić. Rzuciło mi się w oczy, że w wielu przypadkach widzimy reakcje bohaterów, ale nie poznajemy ich uczuć oraz emocji im towarzyszących, co nieco mnie rozczarowało.
Podsumowując, "Źródło" jest świetną kontynuacją, o wiele lepszą do swojej poprzedniczki. O ile przy pierwszej części zostały zasiane pewne wątpliwości, o tyle w drugiej nie pozostał po nich prawie żaden ślad. J.D. Horn postarał się, aby powrót do Savannah był niezapomniany i nie sprawił czytelnikowi zawodu. Jeśli komuś spodobał się "Ród" to "Źródło" jest obowiązkową pozycją.
------
http://mojeksiazki-ola.blogspot.com/2015/09/zrodo-jd-horn.html
Mam na imię Mercy, jeśli czytaliście wcześniejszą książkę o mnie i mojej rodzinie, to zapewne mnie znacie. Znacie też moją bliźniaczą siostrę Maisie, która swoją drogą wywinęła mi niezły numer, po którym słuch i ślad po niej zaginął. Mimo tego co mi zrobiła, wciąż ją kocham. To w końcu moja siostra. Dlatego też nie przestałam jej szukać. Problem w tym, że muszę to robić w ukryciu przed innymi Rodami. Poza tym, ta cała moc, która została mi odebrana... Wiecie, ciężko mi ją okiełznać. W tym pomaga mi Emmet, pewny siebie i całkiem przystojny golem... A raczej golem, który zyskał człowiecze ciało, tym samym porzucając swoje wcześniejsze "ja". Poza tym jak zapewne wiecie, jestem w ciąży z Peterem. Chłopakiem, którego kocham całą sobą, ale który trochę mnie zawiódł. Jak widać, moje życie nie było i nadal nie jest sielanką. Wiele się w nim dzieje, a najlepsze jest to, że niektórzy powstają ze zmarłych, a to jest przerażające!
Bardzo lubię motyw czarownic czy wiedźm w książkach. W ogóle wszystko co paranormalne jest dla mnie jak miód dla mego serca, ale jeden warunek - historia musi mieć ręce i nogi, musi mieć to coś, co wyróżnia ją na tle innych. I przyznam, że wiedźmia seria J.D. Horn niepodważalnie to coś ma. Począwszy od świetnie nakreślonych i tajemniczych postaci, aż po dopracowaną w najmniejszym detalu treść. Zabierając się za tom pierwszy miałam pewne obawy co do tej serii, ale już po przeczytaniu 2 pierwszych rozdziałów, wiedziałam, że moja przygoda w Savannah szybko się nie zakończy!
Tom drugi jest moim zdaniem jeszcze lepszy od tomu pierwszego, który bardzo przypadł mi do gustu. Otóż w tomie drugim jeszcze bardziej zżyłam się z główną bohaterką i jej rodziną. Poza tym mam wrażenie, że autorka poświęciła więcej uwagi na emocje, jakie znajdują się w niniejszej pozycji. W jedynce również była masa emocji, ale tutaj jest ich znacznie więcej, a to jest ogromnym plusem każdej książki.
Akcja, akcja... W Źródle dzieje się, oj... Dzieje się! Nie ma czasu na nudę. Ciągle jakieś spiski, ataki, miłosne rozterki... Nie będziecie się nudzić, co to, to nie. Już z treści wywnioskowała, że kontynuacja (chyba dobrze wywnioskowałam), będzie interesująca. Już nie mogę się doczekać!
http://sol-shadowhunter.blogspot.com/
Kolejny tom o wiedźmach z Savannah. Powiem szczerze, bardzo się obawiałam, że ta seria będzie dobra tylko na początku. Całe szczęście, drugi tom obronił się sam. Chociaż Mercy nadal jest naiwna i wciąż uczy się bycia kotwiczącą, jest silniejsza niż w pierwszym tomie. Plus ma w końcu swoje magiczne zdolności. W tym tobie dzieje się jeszcze więcej niż w pierwszym, jest więcej intryg i tajemnic, które po skończeniu książki nadal nie dają czytelnikowi spokoju. Horn umiejętnie rozwija akcję, choć postaci wychodzą mu zawodowo irytujące – patrz Peter, ojciec dziecka, które nosi Mercy. Jednak mamy też postaci, które to wszystko równoważą. Nadal mamy babcię Jilo, która nadal bawi swoim zachowaniem i cynizmem. Jeśli o samą fabułę chodzi, jestem mile zaskoczona, że ten tom rozwijał się nieco szybciej niż poprzedni, ale to działa na plus dla całości, ponieważ czytelnik się nie nudzi – ja się nie nudziłam. Jedynym minusem tej książki, jest ten sam defekt, jaki posiadał pierwszy tom. Za szybko się czyta, a chciałoby się zostać w Savannah dłużej i przeżywać z Mercy to wszystko. Samo zakończenie było przyjemne, choć cierpiałam w pewnym momencie i przyjdzie czekać na kolejny tom. Mam tylko cichą nadzieję, że jednak szybciej pojawią się na polskim rynku.
Reasumując: Drugi tom trzyma poziom pierwszego, dzieje się wiele i zapowiada się jeszcze więcej, czego nie mogę się doczekać. Samo wydanie jest naprawdę przyjemne. Bardzo dobre tłumaczenie i co najważniejsze – czysta się szybko, więc nie musicie się bać o to, że wymęczy was ta książka. Bo będziecie czekać na więcej.
Ci, którzy czytali tom pierwszy pewnie pamiętają to zdziwienie, gdy granica wybrała Mercy na kotwiczącą, bo ani Taylorowie, ani my – czytelniczy – się tego nie spodziewaliśmy. Przez to życie dziewczyny stało się bardziej upierdliwie, bo na każdy jej krok patrzą wszystkie rody. Na dodatek jej głównym celem stało się odnalezienie siostry, na co inni nie pozwolili, ale z pomocą swoich sprzymierzeńców kontynuuje swoją nową misję. Jednak żeby nie było zbyt nudno w mieście pojawia się ważna osoba dla Mercy, która bardzo zmieni jej dotychczasowe życie.
Wiedźmy z Savannah to cykl, który warto poznać, gdy jesteście znudzeni wampirami, wilkołakami, czy co tam jeszcze istnieje. W naprawdę dobry sposób autor wykreował tajemnice, które skrywają bohaterowie. Ciągle zaskakuje czytelników, dzięki wprowadzaniu nowych bohaterów, uczuć oraz zdarzeń, na które ani postacie, ani czytelnicy nie w pełni są gotowi.
W Źródle widać, że Mercy jest zagubiona. Nie wie komu ufać, ani co robić. Jej główny cel zasłania całą resztę, która również jest ważna. Bohaterka jest doprowadzona do takiego stanu, że robi coś wbrew sobie.
Największą wadą tej powieści było to, że nie mogłam do końca wciągnąć się w czytaną historię. Momentami nuda tak mnie przytłaczała, że tylko wodziłam wzrokiem po kolejnych linijkach tekstu. Niektóre opisy czy przemyślenia, według mnie, są zbędne, a przez ich usunięcie akcja nabrałaby dynamiki, której czasami brakowało.
Z drugiej strony podobało mi się to w jak trudnych sytuacjach autor stawiał Mercy, a także Źródło nie straciło pierwiastka dobrej powieści, którą niewątpliwie był tom pierwszy. Może jestem dziwna, ale w sumie ta powieść bardzo mi się podobała. Fabuła została dobrze wymyślona, jednak wykonanie czasami siadało.
Ze swojej strony polecam, ale jak zawsze ostateczny wybór należy do Was. Źródło to nie kolejny paranormal romance, ale coś znacznie lepszego, gdzie miłość nie gra pierwszych skrzypiec, a skrywane tajemnice tak straszne, że bardzo zaskoczeni.
everydayxbook.blogspot.com
Wiarygodności historii dodają wykreowani bohaterowie, którzy nie są idealni, mają wiele na sumieniu, ale przez to bardziej przypominają zwykłych ludzi, takich jak my. Nie wiem, czy każdy polubiłby od razu główną bohaterkę, ja polubiłam i trzymałam kciuki za powodzenie jej wszystkich planów.
Po debiutanckim Rodzie Horn nie spoczął na laurach i zafundował nam, czytelnikom, równie dobrą, pełną emocji i magii książkę. Autor znowu zabrał mnie w podróż do klimatycznego miasta w Georgii, położonego w bliskim sąsiedztwie Oceanu Atlantyckiego. Czułam tę duszność i lepkość klimatu Savannah, choć w sumie nie było to trudne po takim lecie, jakie zagościło do nas w tym roku. I do tego ta wszechobecna magia, której ilości powodują zawroty głowy. Chciałabym umieć tak czarować jak tytułowe wiedźmy. Byłoby bardzo przydatne umieć przesuwać przedmioty, przywoływać je na odległość, a nawet powodować ich znikanie. A co powiecie o uleczaniu, widzeniu przyszłości, a może czytaniu w myślach. O, tak. Czytanie w myślach byłoby świetne, lecz chyba nie zawsze. Nie bardzo sprawdziłoby się gdybyśmy nie chcieli czegoś usłyszeć. Ale jednak taka umiejętność jest niezmiernie kusząca. Przeczytałam gdzieś, że w każdej kobiecie jest coś z czarownicy, czy to nie cudowne (nawiasem mówiąc, to na pewno rzekł mężczyzna). Która na ochotnika do założenia Klubu Czarownic? No która? Może jakiś Sabacik, albo obchody równonocy? Pierwsza wpisuję się na listę.
Źródło polecam wszystkim, licznym miłośnikom fantastyki. Ta powieść przeznaczona dla młodzieży, spodoba się znacznie szerszej liczbie czytelników. Już nie jeden raz zaznaczałam, że młodzieżą od bardzo dawna nie jestem, a jednak potrafię się świetnie bawić z taką literaturą. Mam nadzieję, że przekonałam chociaż część wątpiących. Gorąco polecam.
Całość - http://monweg.blog.onet.pl/2015/09/03/wiedzmy-z-savannah-tom-2-zrodlo-jack-douglas-horn/