Stajnia pod Lipami (okładka  miękka, wyd. 05.2024)

Podczas czytania tej powieści przeniosłam się na chwilę do nastoletnich czasów. Choć nigdy nie miałam nic wspólnego z jazdą konno, problematyka książki do złudzenia przypomina rzeczywistość nastolatków i jest bliska ich rozterkom i emocjom. Marta, Basia i Sylwia to trzy bohaterki, które stojąc u progu dorosłości, mierzą się w własnymi problemami i słabościami. Ich wzajemne losy splata jazda konna, bo to właśnie w ośrodku jeździeckim toczy się fabuła powieści. Dziewczyny połączyła miłość do koni. Każda rozumiana inaczej. Marta jest córką właścicieli stajni Pod Lipami. Jest zawodniczką ujeżdżania z dużą szansą na tytuł mistrzyni. By sprostać oczekiwaniu rodziców, codziennie poddaje się intensywnym treningom. Wie, że tylko dyscyplina pozwoli opanować sztukę jazdy. Nie może sobie pozwolić na luz, jak Ewa, jej młodsza siostra. Zajęci prowadzeniem biznesu rodzice nie dostrzegają jednak, jak ogromną cenę za swoje sukcesy płaci Marta. Jej przeciwieństwem jest Basia, która wraz z rodziną przeprowadziła się właśnie na wieś. Kocha zwierzęta i dba o dobry kontakt ze swoją klaczą. Naturalne metody szkolenia koni, bez dyscypliny i całej gamy tradycyjnych metod, pozwalają jej zrozumieć ich mowę ciała. Jest jeszcze Sylwia. Pojawiła się w ośrodku jeździeckim w wakacje. Jej marzeniem jest nauka jazdy konnej i choć jej chłopak, nie jest zadowolony z takiej decyzji, ta konsekwentnie realizuje swoją pasję. Związek Sylwii i Marcina zostaje wystawiony na próbę - czy dziewczyna zrozumie, jak bardzo podporządkowuje się oczekiwaniom chłopaka? W "Stajni pod Lipami" Magdalena Zarębska wykreowała świat, w którym rozgości się każda nastolatka. Świat, w którym marzenia i pragnienia ścierają się z próbami walki ze słabościami i szukania własnego ja. Losy trzech bohaterek są punktem wyjścia do rozważań na temat przyjaźni, relacji rodzinnych, oczekiwań względem innych i względem siebie. Fabuła przemyca sporo wartości i prawd uniwersalnych. Inspiruje do refleksji nad zrozumieniem własnych potrzeb i tego, co jest dla jest ważne dla nas samych. To bardzo dobra lektura na wakacyjne wyjazdy.

Konie to pasja. Przy tych zwierzętach można oderwać się od zmartwień. Jednak bywa i tak, że są przyczyną stresu. Marta trenuje ujeżdżanie, a młodsza siostra jej tego zazdrości. Tylko czy jest czego? Czy niepełnosprawność albo stary koń po przejściach to coś, co może być dobrym powodem do szyderstwa? Jest jeszcze miłość, która bywa zaskakująca. Trzeba będzie stawić czoła trudnościom i kłopotom, ale może się okazać, że ktoś obok dodaje sił, a czasami jego brak wychodzi na dobre… Nastoletnie bohaterki, te młodsze i te starsze w towarzystwie koni stawiają czoła trudnym relacjom. Martę zaskoczą uczucia. Czy to w ogóle możliwe, że lubi Basię w ten szczególny sposób? Sylwia tkwi w toksycznym związku, czy to dostrzeże? Czy rodzice Marty i Ewy zauważą jak mało czasu poświęcają córkom i wezmą pod uwagę także ich potrzeby? Czy Marta ma jeszcze szansę na nowo pokochać sport? Autorka serwuje naprawdę wciągającą historię dla młodzieży. Jestem zachwycona kreacją bohaterów, oraz środowiska związanego z końmi. Stajnia, praca ze zwierzętami, która wymaga także obowiązków, ich dobrostan oraz to, że nawet te schorowane zwierzęta mogą być wspaniałymi towarzyszami. Bardzo delikatnie potraktowane są też tematy uczuciowe. Marta nie podejmuje pochopnych decyzji i daje sobie czas na poznanie siebie.