Narodziny Floty. Awangarda. Tom 1 (okładka  miękka, wyd. 09.2021)

Wszystkie formaty i wydania (3): Cena:

Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.

Potrzebujesz pomocy w zamówieniu?

Zadzwoń

Dostępny w salonie empik

Dodaj do listy Moja biblioteka

Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.

Może Cię zainteresować

Jack Campbell powraca do świata “Zaginionej floty” z nową, pełną akcji serią, w której przedstawia początki Sojuszu. 

Ziemia przestała być centrum wszechświata.
Po wynalezieniu napędu skokowego, pozwalającego podróżować w kosmosie z prędkością nadświetlną, ludzkość zakłada kolejne kolonie. Jednak ogromne odległości pomiędzy nowo zasiedlonymi układami oznaczają, że stary porządek i prawo międzygwiezdne, nadzorowane przez Ziemię, przestają istnieć.

Kiedy sąsiedni świat przypuszcza atak, młoda kolonia, Glenlyon, zwraca się o pomoc do Roberta Geary’ego, byłego oficera floty gwiezdnej oraz Mele Darcy, byłej szeregowej piechoty kosmicznej. Mając do dyspozycji jedynie zaimprowizowaną broń i kilkunastu ochotników muszą stawić czoła okrętom wojennym oraz uzbrojonym żołnierzom.

W obliczu kolejnych ataków i coraz większych strat zadawanych przez piratów jedyną nadzieją na odzyskanie pokoju jest Carmen Ochoa, „Czerwoniec” z pogrążonego w anarchii Marsa oraz Lochan Nakamura, przegrany polityk. Ta dwójka ma jednak plan – chcą położyć podwaliny pod wspólną obronę, co pewnego dnia może przekształcić się w sojusz. Jeśli jednak ich wysiłki spełzną na niczym, rosnąca w siłę potęga agresorów może zmienić te odległe rejony kosmosu, będące ostoją wolności, w pola bitew pierwszych gwiezdnych imperiów.

Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

ID produktu: 1278031534
Tytuł: Narodziny Floty. Awangarda. Tom 1
Seria: Zaginiona flota. Narodziny floty
Autor: Campbell Jack
Wydawnictwo: Fabryka Słów Sp. z o.o.
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Liczba stron: 412
Numer wydania: I
Data premiery: 2021-09-17
Rok wydania: 2021
Data wydania: 2021-09-17
Forma: książka
Okładka: miękka
Wymiary produktu [mm]: 24 x 120 x 198
Indeks: 39613264
średnia 4,5
5
44
4
17
3
3
2
3
1
0
Oceń:
Dodając recenzję produktu, akceptujesz nasz Regulamin.
19 recenzji
Kolejność wyświetlania:
Od najbardziej wartościowych
Od najbardziej wartościowych
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najpopularniejszych
Od najwyższej oceny
Od najniższej oceny
5/5
03-12-2023 o godz 08:58 przez: Urszula | Zweryfikowany zakup
Jack Campbell to mistrz złotej ery fantastyki Moim zdaniem to widać
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-12-2023 o godz 07:06 przez: didi | Zweryfikowany zakup
Kolejna część dobrej serii.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
20-03-2022 o godz 01:59 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Dobra ksiażka
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
23-11-2021 o godz 23:14 przez: Rafał Lewicki | Zweryfikowany zakup
Super cykl!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-02-2023 o godz 19:35 przez: anonymous | Zweryfikowany zakup
Ok
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
25-09-2021 o godz 22:33 przez: Northman1984
Kosmiczne starcie. Tęskniliście za Jackiem Campbellem i za uniwersum znanym z serii "Zaginiona Flota"? Tak? No to świetnie się składa, przed nami bowiem zupełnie nowy cykl, który wydaje się być świetnym prequelem względem tego już znanego! A mowa o cyklu "Narodziny Floty" oraz o jego pierwszej odsłonie - "Awangardzie"! Jack Campbell zabiera nas na wycieczkę w kosmos, w którym kolonizowane przez ludzkość wszechświaty i układy słoneczne dają ludziom nowy dom wszędzie tam, gdzie istnieją realne szanse na przetrwanie. Takich miejsc jest w punkcie wyjściowym tej historii całkiem sporo i ciągle ich przybywa. Wszystkie zaś powstają teoretycznie pod egidą i pod przewodnictwem Starej Ziemi, jednak w rzeczywistości jest to fikcja - każdy rządzi się we wszechświecie po swojemu, Ziemia nie ma bowiem ani zasobów, ani floty, ani innych narzędzi, za pomocą których mogłaby kontrolować nowe światy i ich kolonie. Takim właśnie - rządzącym się po swojemu - obszarem są kosmiczne rubieże, na których nowe rządy powstały m.in. na planetach Glenlyon i Kosatka. Są to nowe, jeszcze nie do końca okrzepłe kolonie, które co prawda mają własny rząd, organizację, dochody i możliwości wytwórcze, jednak kuleją u nich kwestie obronności, wojskowości oraz wyposażenia w jakąkolwiek flotę, która byłaby w stanie owe światy i kolonie ochronić. A bronić będzie się trzeba - nikt bowiem we wszechświecie nie życzy każdemu dobrze i zawsze znajdą się tacy, którzy zapragną podboju i prowadzenia nieczystej gry (najchętniej w białych rękawiczkach i pod płaszczykiem utkanym z perfidnych, bezczelnych pozorów). Takim właśnie wrogiem nowych światów w opisanym skrawku wszechświata są Scathianie. Układ Scatha pozornie nie jest wcale otwartym wrogiem Glenlyonu, czy Kosatki, a jednak przedsiębierze on wobec nich wrogie działania, na czele z perfidnym założeniem własnej kolonii na Glenlyonie (całą akcję przeprowadzono z użyciem cywilnych, ludzkich tarcz w osobach kobiet i dzieci, do których Glenlyonianie nie mogli przecież strzelać...). Nowy świat potrzebuje obrońców - a skoro tak, to czas na to, aby pojawili się prawdziwi bohaterowie! W tym miejscu na scenę wkracza kilka arcyciekawych postaci, które Campbell skroił niemalże idealnie pod przyjętą konwencję i realia wykreowanego przez siebie uniwersum. Mowa o takich personach jak Robert Geary (nazwisko przyjemnie znajome, nieprawdaż?), były oficer floty gwiezdnej oraz Mele Darcy - była szeregowa, epizodycznie sierżant piechoty kosmicznej. Ważną rolę odegra w tej historii także pewien pozornie przegrany polityk ("pozornie"... ot!, wszystkie realia polityki w jednym słowie!) oraz dyplomatka, będąca jednocześnie specem od rozwiązywania konfliktów (która ma wszakże ten mankament, że pochodzi z Marsa... jako "Czerwoniec" - tak bowiem zwani są koloniści z Marsa - poczytywana jest za wichrzyciela, który przy pierwszej okazji albo zdradzi, albo wyrządzi co najmniej mnóstwo szkód - niezła opinia jak na "specjalistę od rozwiązywania konfliktów" :) ). Walka ze Scathą będzie nierówna, nieuczciwa i pełna heroizmu... Nie może być inaczej, skoro zaatakowany Glenlyon ma do dyspozycji "aż" jeden kuter pod dowództwem Geary'ego, a liczba zrekrutowanych przezeń żołnierzy piechoty kosmicznej wynosi w momencie inwazji Scathian... 0 (słownie: zero!) ludzi... Czy walkę w takiej (dys)proporcji sił w ogóle można wygrać??? "Awangarda" ma w sobie wszystko to, co jest znakiem rozpoznawczym książek Jacka Campbella: zapierające dech w piersi gwiezdne starcia, godne podziwu wizjonerstwo na polu kreacji świata przyszłości (w którym to wszechświat jest nową ojczyzną ludzkiej rasy), znakomite opisy scen batalistycznych oraz niesamowicie wciągająca fabuła, której szybkość akcji można porównać jedynie do prędkości napędu skokowego "Szkwała" znajdującego się pod komendą Roberta Geary'ego. Zapnijcie więc mocno pasy! - odlecicie wraz z tą książką szybko i daleko w sam środek wszechświata! Historia opowiadana przez Campbella wygląda na zamkniętą w ramach tego jednego tylko tomu, jednak... zakończenie wcale nie pozostawia czytelnika z wrażeniem, że jest to koniec definitywny. Bynajmniej! Campbell zdaje się co prawda pewną opowieść tutaj kończyć, ale zostawia sobie tak jakby furtkę (i to szeroko otwartą!) i niczego w sposób ostateczny i kategoryczny (zwłaszcza co do losów głównych bohaterów) nie roztrzyga. To dobrze - ciąg dalszy w ewidentny sposób tutaj nastąpi! Moja Ukochana Fabryko Słów - dziękuję! :) :) :) #awangarda #narodzinyfloty #jackcampbell #vanguard #thegenesisfleet #fabrykasłów https://cosnapolce.blogspot.com/2021/09/awangarda-jack-campbell.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
19-09-2021 o godz 12:02 przez: Urszula Janiszyn
Literatura potrafi zaskakiwać, a dokładniej rzecz biorąc jej twórcy i wydawcy. Oto bowiem gdy już wszyscy opłakaliśmy nasze pożegnanie z legendarną serią Jacka Campbella "Zaginiona Flota" (wraz z jej pod cyklami), autor ten oddał w nasze ręce interesujący prequel - cykl pt. "Narodziny Floty", którego pierwsza odsłona pt. „Awangarda”, ukazała się właśnie w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Fabryka Słów. Zapraszam do poznania recenzji tej pozycji. Świat odległej przyszłość, niezwykły technologiczny postęp w postaci odnalezienia napędu skokowego, setki nowych planet, jako domy dla ziemskich kolonistów. Na jednej z nich - Glenlyonie, postanawia rozpocząć nowe, lepsze życie były oficer floty gwiezdnej - Robert Geary. Niestety okazuje się, że powstająca kolonia musi zmierzyć się z niespodziewanym zagrożeniem ze strony mieszkańców sąsiedniego świata - Scathy... Rozpoczyna się nierówna walka, której stawką jest przyszłość nie tylko Glenlyona, ale też i wszystkich pobliskich światów... Jack Campbell udziela nam tym cyklem i tą jego pierwszą częścią odpowiedzi na intrygujące pytanie - jak zrodził się konflikt Sojuszu z Syndykatem? I czyni on to w bardzo dobrym, barwnym i efektownym stylu, oddając w ręce czytelników klimatyczną powieść spod znaku wojennego science fiction. Opowieść opartą na kluczowych i klasycznych elementach, czyli walce kosmicznych okrętów, przygodach odważnych żołnierzy i politycznej intrydze. W odróżnienie od "Zaginionej Floty", tym razem - przynajmniej na polu pierwszego tomu nowego cyklu, autor ukazuje równoległe losy kilku kluczowych bohaterów - ze wspominanym Robertem Gearym na czele, ale też i pewną wojskową weteranką, przegranym politykiem i pragnącą zmiany dla ludzi dyplomatką. To właśnie ich losy, początkowe odrębne, z czasem łączące się w spójną całość, składają się na fabułę tej książki, której głównym wątkiem jest próba ochrony mieszkańców nowych światów przed agresją ze strony roszczących sobie prawa do władania tą częścią galaktyki. I mamy tu dokładnie wszystko to, co tego typu książka winna sobą reprezentować. Mam tu na myśli wspominane już barwne sceny walk w kosmosie i na powierzchniach planet, w których autor ten potwierdza raz jeszcze swój wielki kunszt. Nie zabrakło też charakternych bohaterów w osobach dwóch odważnych mężczyzn - Geary i Lochan Nakamura, jak i też równie silnych i bezkompromisowych kobiet - żołnierka Mela Darcy i dyplomatka Carmen Ochoa. Wreszcie jest inteligentna, dobrze poprowadzona i potęgująca napięcie fabuła, która potrafi nas tyleż sobą porwać, co i niejednokrotnie zaskoczyć. Na osobne słowa uznania zasługuje z pewnością wykreowana tu rzeczywistość tej opowieści - odległa od Starej Ziemi przestrzeń, która ma się stać nowym domem dla milionów kolonistów. I obraz ten zachwyca nas nie tylko na polu militarnego i politycznego konfliktu, ale też i ukazanych tu trudów codzienności budowania nowych wspólnot, czy też skomplikowanych zależności pomiędzy konkretnymi, nowymi światami, a Ziemią. I w mej ocenie ma to wszystko sens, logikę i wielki realizm. Obok wartkiej akcji, militarnej walki i spektakularnej przygody, nie zabrakło tu także charakterystycznego dla twórczości Jacka Campbella, humoru. To specyficzny, ironiczny i nierzadko czarny dowcip, który rozładowuje napięcie i nieco łagodzi te bardziej mroczne akcenty relacji. Oczywiście nie czyni on tej powieści komedią - co to, to nie..., gdyż mimo wszystko jest to historia o wojnie, śmierci i poświęceniu dla innych. To po prostu ten sam dobry, ceniony i niepowtarzalny styl tego autora. Jeśli mieliście przyjemność poznać serię "Zaginiona Flota" i dodatkowo przypadła wam ona do gustu, to polubicie również tę książkę i zapoczątkowany nią cykl "Narodziny Floty". To podobny charakter literackiego spojrzenia na science fiction, być może nieco inne środki wyrazu, ale z pewnością wielka jakość literackiego rzemiosła. Efektem jest znakomita rozrywka, przednia zabawa i wielkie emocje, które udzielają się czytelnikowi od pierwszych chwil. Powieść „Awangarda” to kwintesencja rozrywkowego, wojennego science fiction. To ciekawa fabuła, barwni bohaterowie, klimatyczna rzeczywistość świata odległej przyszłości i emocje, które pozostają na długo w pamięci czytelnika. Jeśli zatem lubicie twórczość Jacka Campbella lub po prostu dobre science fiction, to ta książka z pewnością was nie zawiedzie. Polecam i sama oczekuję z wielką niecierpliwością kolejnych odsłon tego cyklu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
25-09-2021 o godz 11:18 przez: Radosław
POPKULTUROWY KOCIOŁEK: Powieść Awangarda to początek prequela Zaginionej Floty, która zjednała sobie spore grono miłośników science fiction. Nie ma tutaj jednak konieczności znajomości tego cyklu. Akcja książki rozgrywa się bowiem setki lat przed wydarzeniami ukazanymi w tej serii, dzięki czemu po tytuł może sięgnąć każdy. Będzie to również doskonały wstęp dla fanów tego typu literatury do dalszego poznawania tego uniwersum. Autor w swojej książce pokazuje okres w istnieniu galaktyki, kiedy to ludzkość po wynalezieniu napędu skokowego, zaczęła gwałtownie zasiedlać nowe planety. Bezkres kosmosu stał się doskonałym miejscem do rozpoczęcia nowego życia dla wielu osób, które chciały z różnych przyczyn opuścić Ziemię. Jednym z takich miejsc była mała kolonia Glenlyon, która musiała zmierzyć się z agresją sąsiedniego świata. W tym odległym zakątku wszechświata nie można było liczyć na Ziemię i jej siły wojskowe. Lokalne władze zwróciły się więc o pomoc do Roberta Geary’ego (byłego oficera floty gwiezdnej) oraz Mele Darcy (szeregowej piechoty kosmicznej), aby ci wraz z grupką ochotników obronili kolonię. Wielką pomocą okażą się również komputerowe zdolności Lyn „Ninja” Meltzer, które mogą ocalić wiele istnień. Trójka doświadczonych bohaterów to stosunkowo niewielka siła, aby poradzić sobie z bezdusznymi piratami. Będą więc musieli oni wspiąć się na wyżyny swoich zdolności i liczyć na „cud”. Jack Campbell to twórca, który wielokrotnie udowadniał, że potrafi pisać naprawdę dobre powieści sci-fi. Nie inaczej jest w przypadku tego tytułu, który oferuje czytelnikowi dobrze rozplanowaną historię i odpowiednią porcję wciągającej akcji. Zdecydowanie nie jest to jednak poziom widowiskowości „Zaginionej floty”. Twórca w tym cyklu (przynajmniej w pierwszym tomie), największy nacisk kładzie na ukazanie skomplikowanej kosmicznej polityki, różnych działań planetarnych, intrygach, zawieraniu sojuszy, a dopiero na samym końcu na „militarnym” aspekcie działań. Jeśli więc ktoś liczy na porywające kosmiczne bitwy wypełniające większość rozdziałów, to poczuje się tutaj trochę zawiedziony. Oczywiście sama mocna „akcja” się tu pojawia, głównie jednak Campbell skupia się na opisie stworzonego przez siebie uniwersum. Ma to swoje plusy, pozwalając odbiorcy bardziej zaangażować się w przedstawioną historię. Są jednak momenty (na szczęście sporadyczne), kiedy trzeba przebrnąć przez duże pokłady niezbyt porywającego tekstu. Widoczne zmiany (w stosunku do Zaginionej floty) zachodzą również, jeśli chodzi o bohaterów. Robert Geary pod pewnymi względami przypomina trochę „Black Jacka” (jak na przodka przystało), nie jest jednak tak mocno przebojowy. Twórca zamiast jednej „gwiazdy” stawia tu na kilka różnych ciekawie napisanych postaci. Należy uznać to za zaletę tytułu, gdyż w Zaginionej flocie często brakowało innych równie „charakternych” bohaterów.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-10-2021 o godz 16:15 przez: Kosz z Książkami
Jack Campbell już nie raz udowadniał, że dobrze czuje się wśród gwiazd i serwował czytelnikom fascynujące historie rozgrywające się na tle kosmicznej pustki. Dziś zapraszamy Was do poznania jego najnowszego dzieła – ,,Awangardy’’ otwierającej serię ,,Flota Geneza’’. Wynalezienie napędu skokowego spowodowało skrócenie czasu podróży gwiezdnych, a tym samym umożliwiło ludzkości kolonizacje wszechświata na niespotykaną dotąd skale. Nowe światy, nowe ideały i możliwość rozpoczęcia życia na własnych zasadach – brzmi cudownie, jednak jak to zwykle bywa, rzeczywistość nie jest aż tak różowa, o czym przekonuje się Glenlyon. Młoda kolonia staje przed poważnym problemem, pozbawiona środków ochrony musi albo ulec żądaniom i płacić haracz albo stanąć do nierównej walki z sąsiednim systemem. Mieszkańcy Glenlyon zdecydowani bronić swojego nowego domu wyznaczają do dowodzenia byłego oficera floty gwiezdnej – Roberta Geary’ego. Nie jest on jednak świadomy, że niedługo stanie w samym centrum dramatycznych wydarzeń, których konsekwencje dotkną o wiele więcej światów, niż tylko młodą kolonię. Jack Campbell rozpoczyna swoją przygodę od spotykanego już niejednokrotnie motywu: Ziemia przestała być centrum wszechświata. Jednak nieważne jak daleko od niej się znajdujemy, ludzkość wciąż zmaga się z tymi samymi problemami. Czytelnik zostaje wrzucony do nowego świata, który zmuszony jest do nierównej walki, będzie świadkiem zawiązywania pierwszych sojuszy, licznych walk i potyczek, na mniejszą oraz większą skalę. Mówiąc krótko, autor nie pozwoli nawet na chwilę nudy, malując pełną emocji historię rozgrywającą się na międzygwiezdnej arenie. Zdecydowanym atutem ,,Awangardy’’ otwierającym cykl ,,Flota Geneza’’ jest fakt iż mogą po nią spokojnie sięgnąć osoby nie znające wcześniejszych książek Jacka Campbella. Wynika to przede wszystkim z faktu, ze akcja ,,Genezy’’ stanowi prequel “Zaginionej Floty”. Jeżeli jesteście więc ciekawi, czy space opera autorstwa Campbella to coś dla Was albo po prostu szukacie dobrej książki science fiction, ,,Awangarda’’ będzie bardzo dobrym wyborem. Warto także dodać, że autor nawet przez chwile nie przytłacza czytelnika opisami pozaziemskich technologii czy niezrozumiałych terminów. Oczywiście nie oznacza to, że książka jest pozbawiona tych elementów, ale są one zgrabnie wplatane w fabułę, a samą książkę czyta się naprawdę przyjemnie i szybko, głównie za sprawą dynamicznej i wciągającej fabuły. Nowa seria Jacka Campbella stanowi po raz kolejny przykład jak pisać naprawdę dobre space opery, pełne oddziałujących na wyobraźnię opisów oraz przepełnionych dramaturgią bitew dziejących się na tle zimnej, kosmicznej pustki. Do tego wszystko dodajmy zapadających w pamięć bohaterów i pełną akcji historię, a otrzymamy tytuł który po prostu chce się czytać. Recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
28-10-2021 o godz 10:03 przez: booksoverhoes
Po stworzeniu napędu skokowego wszechświat stanął dla ludzkości otworem. Nieograniczeni już jedynie do planet Układu Słonecznego i bliskich im kolonii, ludzie wyruszyli znaleźć dom w odległych częściach kosmosu. Jednak szybko okazało się, że w nowych światach, gdzie nie sięga zwierzchnictwo Ziemi, źle się dzieje. Nie ma jeszcze Sojuszu ani Syndykatu, które sprawowałyby władzę nad mieszkańcami kosmosu, wrogie układy napadają na nowo założone kolonie, tajemnicze okręty sieją spustoszenie, a komuś najwyraźniej bardzo zależy na tym, by odległe krańce świata pogrążyły się w chaosie. Niestety prequel "Zaginionej floty" nie zachwyca oryginalnością równie mocno, co ta pierwsza seria, gdzie fabuła składała się głównie z kosmicznych potyczek, które były REWELACYJNE! W "Awangardzie" otrzymujemy typowe sci-fi, zdecydowanie bliższe "Wstrząsom wtórnym" Marco Kloosa niż oryginalnej "Flocie". Słowem - ludzie w różnych miejscach kosmosu przeżywają swoje przygody, które coraz bardziej zbliżają ich do kulminacyjnego momentu, gdy wszystkie wątki połączą się ze sobą. I wiecie co? Ja naprawdę nienawidzę oczekiwania na ten moment! No dobrze, to nie tak, że go nienawidzę, po prostu nie mogę się doczekać i aż skręca mnie z emocji! Bo, mimo że sam motyw nie jest tu może niesamowicie kreatywny, fabuła powieści wciąż wciąga, akcja czasem przyspiesza bicie naszych serduszek, a każde kolejne nazwisko, które znamy już z "Zaginionej floty", jest jak oczko puszczane przez autora w naszym kierunku i sprawia, że tym bardziej chcemy poznać losy przodków bohaterów, którzy już wcześniej wkradli się w nasze serduszka. "Awangarda" została napisana mniej topornie niż poprzednie książki autora, chociaż momentami wciąż z ogromnym patosem (ale taki już chyba urok Campbella). Nie zmienił się również sposób, w jaki autor kreuje swoich bohaterów, którzy są raczej szablonowi i mocno wyidealizowani. Przy okazji lubią egzystencjalne przemyślenia i dyskusje, które na szczęście nie spowalniają znacząco akcji, pozwalają nam natomiast lepiej zrozumieć motywy postaci. Nie jest to książka wybitna i zdecydowanie ma swoje wady. Na pewno nie pogardziłabym lepszą kreacją świata i bardziej realnymi postaciami, którym czasem coś się nie udaje. No i nie zapominajmy o bitwach kosmicznych. Co prawda, jak na militarne sci-fi przystało, część potyczek w powieści rozgrywała się w przestrzeni kosmicznej (a część na planetach), ale dalej czekam na zachwycające walki w prawdziwie campbellowym stylu! Nie zmienia to jednak faktu, że przy "Awangardzie" można się naprawdę świetnie bawić, przewrócić ostatnią stronę z uśmiechem na ustach i niecierpliwie czekać na kolejną część.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
18-10-2021 o godz 11:35 przez: Aleksandra Stasieńko
"Awangarda" to pierwszy tom serii Narodziny floty, która jest prequelem do innej serii autora. Strasznie ciężko mi ocenić w jakiś sposób tę książkę, bo wywołała we mnie mieszane uczucia. Zaczęłam czytać z dużym entuzjazmem, zaciekawiło mnie kolonizowanie nowej planety przez ludzi, którzy chcą uciec od dotychczasowego życia, jednak już na starcie okazało się, że nie pójdzie to łatwo. Pod groźbą ataku zażądano od nich haraczu no i tak rozpoczęła się ta opowieść i wojna z nowym wrogiem. W tej książce, a zwłaszcza w jej pierwszej połowie jest baaardzo dużo polityki. Mi to na ogół nie przeszkadza, ale tutaj poziom przedstawiania różnych sytuacji czytelnikowi był bardzo nierówny. To zaskakujące, że niektóre sceny wypadły genialnie, a inne słabo. Momentami czułam się znużona i lekko zawiedziona, od tak doświadczonego autora oczekiwałam nieco więcej. No i fabuła tak sobie szła niespiesznym tempem do przodu, aż w drugiej połowie książki zaczęło się dziać, a to, co było pod koniec - po prostu same emocje! Autor zaserwował taką dawkę wrażeń i napięcia, ze strony końcówki pochłania się z czystą niecierpliwością. Gdyby ta książka od początku była taka to śmiało mogłabym napisać, że ją kocham! Niestety tym razem tego nie zrobię, ale jest jeszcze szansa na to w kolejnych tomach, bo na pewno po nie sięgnę. Bohaterowie w większości jakoś szczególnie mnie do siebie nie przekonali, większość była mało wyrazista i nie budzili we mnie szczególnych uczuć. Są jednak dwa wyjątki i to bardzo ciekawe. W powieściach science-fiction zazwyczaj prym wiodą mężczyźni, a w tej książce urzekły mnie dwie kobiety. Mele Darcy jest po prostu wspaniała! Bohaterka taka, jakie lubię najbardziej - odważna, waleczna, silna, wytrwała, o niewyparzonym języku, swobodnym podejściu do życia, no po prostu równa i fajna babka. Druga, o uroczym pseudonimie Ninja, to genialna hakerka, która może nie odgrywała w tej powieści głównej roli, ale ilekroć występowała to podobała mi się jej postać oraz jej swoboda i zdecydowanie. Przez zakończenie jestem ogromnie ciekawa jak dalej potoczy się ta historia, więc mam nadzieję, że na kontynuację nie będzie trzeba długo czekać. No i skoro już wiem na co stać autora po tych wszystkich emocjach, trzymam kciuki, że nie będzie znów czekać na nie do końca książki.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
17-10-2021 o godz 20:13 przez: Aleksandra Stasieńko
"Awangarda" to pierwszy tom serii Narodziny floty, która jest prequelem do innej serii autora. Strasznie ciężko mi ocenić w jakiś sposób tę książkę, bo wywołała we mnie mieszane uczucia. Zaczęłam czytać z dużym entuzjazmem, zaciekawiło mnie kolonizowanie nowej planety przez ludzi, którzy chcą uciec od dotychczasowego życia, jednak już na starcie okazało się, że nie pójdzie to łatwo. Pod groźbą ataku zażądano od nich haraczu no i tak rozpoczęła się ta opowieść i wojna z nowym wrogiem. W tej książce, a zwłaszcza w jej pierwszej połowie jest baaardzo dużo polityki. Mi to na ogół nie przeszkadza, ale tutaj poziom przedstawiania różnych sytuacji czytelnikowi był bardzo nierówny. To zaskakujące, że niektóre sceny wypadły genialnie, a inne słabo. Momentami czułam się znużona i lekko zawiedziona, od tak doświadczonego autora oczekiwałam nieco więcej. No i fabuła tak sobie szła niespiesznym tempem do przodu, aż w drugiej połowie książki zaczęło się dziać, a to, co było pod koniec - po prostu same emocje! Autor zaserwował taką dawkę wrażeń i napięcia, ze strony końcówki pochłania się z czystą niecierpliwością. Gdyby ta książka od początku była taka to śmiało mogłabym napisać, że ją kocham! Niestety tym razem tego nie zrobię, ale jest jeszcze szansa na to w kolejnych tomach, bo na pewno po nie sięgnę. Bohaterowie w większości jakoś szczególnie mnie do siebie nie przekonali, większość była mało wyrazista i nie budzili we mnie szczególnych uczuć. Są jednak dwa wyjątki i to bardzo ciekawe. W powieściach science-fiction zazwyczaj prym wiodą mężczyźni, a w tej książce urzekły mnie dwie kobiety. Mele Darcy jest po prostu wspaniała! Bohaterka taka, jakie lubię najbardziej - odważna, waleczna, silna, wytrwała, o niewyparzonym języku, swobodnym podejściu do życia, no po prostu równa i fajna babka. Druga, o uroczym pseudonimie Ninja, to genialna hakerka, która może nie odgrywała w tej powieści głównej roli, ale ilekroć występowała to podobała mi się jej postać oraz jej swoboda i zdecydowanie. Przez zakończenie jestem ogromnie ciekawa jak dalej potoczy się ta historia, więc mam nadzieję, że na kontynuację nie będzie trzeba długo czekać. No i skoro już wiem na co stać autora po tych wszystkich emocjach, trzymam kciuki, że nie będzie znów czekać na nie do końca książki.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-10-2021 o godz 20:09 przez: w_i_o_l_a_a__
Robert Geary, były oficer gwiezdnej floty, zaczynający nowe życie kolonista na rubieżach galaktyki nie ma niczego. Mele Darcy, zdemilitaryzowana szeregowa piechoty kosmicznej, przemierzająca gwiezdne peryferia w poszukiwaniu celu nie ma niczego. Carmen Ochoa, pochodząca z pogardzanego przez wszystkich Marsa, bezrobotna specjalistka od rozwiązywania konfliktów, udająca się na końcową stację galaktyki nie ma niczego. Lochan Nakamura, były polityk, który przegrał w życiu wszystko, nie ma niczego. Razem mają dokładnie tyle, by zawojować kosmos i zbudować Sojusz! Wynalezienie napędu skokowego pozwoliło ludzkości na niespotykaną ekspansję. Przestrzeń galaktyki zaroiła się od licznych kolonii, wypełnionych indywiduami o rozmaitej proweniencji. Rozczarowana skostniałymi realiami Starych Kolonii większość wymarzyła sobie nowy, utopijny ład, naiwnie wystawiając się na atak dążących do bezwzględnej dominacji watażków i awanturników, za nic mających ludzkie życie. Niewyobrażalna odległość od kolebki cywilizacji uniemożliwia jakąkolwiek pomoc z Ziemii, wyraźnie tracącej na znaczeniu. Gdy więc nowe światy – Glenyon i Kosatka, padają ofiarami agresji wewnętrznych oraz zewnętrznych wrogów, nasi bohaterowie zostają zdani tylko na siebie i zmuszeni do zorganizowania oporu, dysponując jedynie pustymi rękami. „Awangarda" Jacka Campbella otwiera nową trylogię „Narodziny Floty" - prequela innej znanej serii militarnego SF autora. To lektura wciągająca, dynamiczna, czytająca się błyskawicznie. Brak tutaj zbędnych opisów technikaliów, fabuła opiera się na dialogach, interakcjach między bohaterami i przede wszystkim wspaniałych, realistycznych scenach batalistycznych, opisanych przez autora z fachowym znawstwem. Postacie są żywe, dobrze napisane, z łatwością przychodzi nam kibicowanie ich poczynaniom. Niezbędne gatunkowe uproszczenia są nienachalne i dobrze służą podnoszeniu dynamiki akcji. Mocno wybrzmiewa negatywny afekt wobec zapatrzonych w czubek własnego nosa polityków, planujących tylko w perspektywie kolejnych wyborów i doraźnych korzyści. Zaś słodko – gorzkie zakończenie otwiera szerokie wrota do kontynuacji. Oj, będzie się działo! Lektura obowiązkowa dla fanów space opery.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-10-2021 o godz 20:36 przez: Anonim
Narodziny Lisioła: Awangarda Lisioł ostatnimi czasy rozsmakował się w sci-fi. Połączenie nauki i przygody w jednym pakiecie – na to właśnie futrzak liczył, wyciągając łapki w kierunku książki Jacka Campbella „Narodziny floty. Tom 1: Awangarda”. Czy lisie marzenia się ziściły? Zobaczcie sami! . Lisioł zmaterializował się dosłownie na końcu wszechświata, tam, gdzie koguty tyłkami… nie dziobem, a angielskie kuzyny Lisioła nawet nie docierają. Ten koniec ma nawet nazwę: Glenlyon. Ta świeżo założona kolonia jest ziszczeniem marzeń osadników o niezależności, wolności i bla bla bla. Jak wiadomo, takie pragnienia można wsadzić między bajki, gdyż za ludźmi jak cień podąża chęć władzy oraz chciwość. Na szczęście tupta też nadzieja. . Lisioł dotarł na Glenlyon w najgorszym momencie. Otóż na horyzoncie pojawili się bardzo mili ludzie z systemu gwiezdnego Scatha, którzy zażądali okupu za ochronę, a swoją prośbę poparli obecnością okrętu wojennego. Zebrała się rada, która oczywiście zaczęła radzić za pomocą wyzwisk i krzeseł *lisie ziewanie*. W końcu zacni obywatele uradzili, że zwalą ten problem na kogoś innego. Tą osobą okazał się Rob Geary, człowiek, który absolutnie nie chce być bohaterem, ale okoliczności nie pytają nikogo o zdanie. Rob otrzymał na zachętę tymczasową rangę porucznika, bandę niedoświadczonych ochotników oraz Lisioła oczywiście! W ten oto sposób futrzak musiał nauczyć się skakać w kosmosie, a nawet dokonywać abordażu na tajemnicze kosmiczne truskawki! . To jednak nie wystarczyło i razem z pozostałymi bohaterami, Lisioł opanował trudną sztukę odzyskiwania bezprawnie zajętych funduszy w kosmosie. Do tego jeszcze dołożył lądowanie na główkę w wahadłowcu, a na koniec ratowanie kosmosu za pomocą krzyków oraz latającego złomu! To się nazywa przygoda. Chociaż początkowo książka wlecze się nieco i pojawia się sporo polityki w wydaniu zaściankowym – Lisioł nie znosi polityki – to potem jest coraz lepiej. Fabuła w końcu się rozpędza. Wszystko, co ma się sypać, sypie się, a ludzie odkrywają, że za nieszczęściami tupta też nadzieja, gdyż mieszkając na końcu wszechświata, można liczyć tylko na siebie! W skrócie Lisioł świetnie się bawił, czytając tę książkę!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
17-10-2021 o godz 21:58 przez: Anonim
„Awangarda”, czyli pierwszy tom serii „Flota Geneza” to moje pierwsze zetknięcie z twórczością Jacka Campbella. Jak na razie nie czytałem żadnych innych książek tego autora, dlatego nic nie wiedziałem o tym świecie oraz Sojuszu. I choć nie jestem wielkim fanem science fiction, gdyż wolę klasyczne fantasy, to nie zawiodłem się. Książki sci-fi, które lubię mogę policzyć na palcach dwóch rąk, teraz na pewno dołączy do nich „Awangarda”. Tę powieść polubiłem za dwie rzeczy: ciekawych i dobrze napisanych bohaterów oraz wciągający świat. Co do bohaterów, ciężko określić kto jest tak naprawdę głównym bohaterem, choć jak dla mnie na pierwszy plan wybija się Rob Geary, były oficer floty gwiezdnej, a w dalszej części historii także Mele Darcy, twarda babka z zasadami. Co do pozostałych postaci, myślę, że odegrają większą rolę w kolejnej części cyklu. Ale nawet najlepsi bohaterowie nie mają sensu bez dobrej fabuły. A ta naprawdę wciąga, choć nie jest wcale odkrywcza i oryginalna. Oto nowa kolonia musi zmierzyć się ze społecznością, która siłą chce wymusić od nich haracz. W obronie uciśnionych stają wspomniani Geary i Darcy, byli żołnierze, którzy spośród zwykłych ludzi muszą wyszkolić obrońców nowej planety. Ta powieść, dosłownie i w przenośni, jest naprawdę kosmiczna i zapewnia świetną rozrywkę. Jednocześnie niesie ze sobą przesłanie i uniwersalne prawdy o ludziach. Również dzięki temu jest tak dobra. Autor potrafi wpleść ważne rzeczy w fabułę, bez narzucania na siłę swoich poglądów. Co jeszcze wpłynęło na tak pozytywne przyjęcie przeze mnie tej książki? Brak miliona technicznych szczegółów. Nie lubię gdy w sci-fi dostaję masę drobnostek, które nie wnoszą nic do fabuły. Właśnie przez ten szczegół, często nie mogę dokończyć czytania fantastyki naukowej. Na szczęście ta książka idzie w innym kierunku. Tutaj autor znalazł równowagę w opisach, pomiędzy szczegółami, a opisaniem całego świata. Na pewno sięgnę po kolejną część tego cyklu, jak i inne serie Jacka Campbella, gdyż spodobał mi się styl tego autora. Gorąco polecam „Awangardę”, nie zawiedziecie się.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
02-11-2021 o godz 16:26 przez: Pani Papierek
Wynalezienie napędu skokowego pozwala ludziom kolonizować coraz to odleglejsze światy - w nadziei na stworzenie czegoś nowego, wolnego i pozbawionego konfliktów. Jednak nawet posiadając możliwości podróżowania z prędkością nadświetlną, ludzkość nie zgubi swej natury... Dowie się o tym młoda kolonia, na której inny układ będzie próbować wymusić haracz. Inny świat przekona się, że w każdej chwili może zostać zaatakowany bez ostrzeżenia - a rozbitkowie doświadczą próby uprowadzenia do niewolniczej pracy zamiast ratunku. Na szczęście nie wszyscy są pozbawieni zasad i istnieje jeszcze nadzieja... Było to moje pierwsze spotkanie z Jackiem Campbellem - i to spotkanie bardzo udane. Autor czuje gatunek militarnego sci-fi połączonego ze space operą - widać to w odpowiednim rozłożeniu tempa akcji i świetnych opisach pojedynków. Nie jest to powieść w żaden sposób odkrywcza - zabiera nas raczej w utarte schematy gatunku - czego wcale nie odbieram jako wadę! "Awangarda", czyli pierwszy tom nowego cyklu Campbella, przedstawiającego tym razem narodziny floty, to powieść lekka i przyjemna. To jak odpalenie lubianego, ale dawno nieoglądanego filmu czy spotkanie ze starym znajomym. "Awangarda" jest idealnym wyborem kiedy poszukujemy lekkiego i przyjemnego połączenia militarnego sci-fi ze space operą - pod tym kątem nie rozczarowuje i dostarcza kilku godzin rozrywki. Sceny akcji są świetnie napisane, a ukazanie budowania sojuszu między planetami wobec zagrożenia jakie niesie brak przestrzegania prawa międzyplanetarnego. Idealnie poprowadzone tempo nie pozwala się nudzić - i czasami to jest właśnie to czego potrzebujemy! Choć przedstawiony świat jest trochę zbyt czarno-biały i przydałoby mu się nieco kolorytu, sama historia wciąga. Ja świetnie się bawiłam! Instagram @pani_papierek
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-02-2022 o godz 12:14 przez: w_i_o_l_a_a__
Kosmos to nie jest miłe miejsce. Wszechświat na wszelkie sposoby dąży, by nas zabić. A gdy mieszkamy na zapomnianych przez ludzi peryferiach, nie mogąc liczyć na jakąkolwiek pomoc do kosmosu dołączają nasi najbliżsi sąsiedzi – bezwzględni tyrani budujący własne imperia, żądni władzy i naszych zasobów. Wydarzenia sprzed trzech lat nie nauczyły niczego kolonialnych polityków. Nadal skupiają się jedynie na swoich krótkowzrocznych korzyściach, ignorując zagrożenie ponowną inwazją i potrzebę polityczno – militarnej współpracy. Wykorzystują to agresywnie nastawione układy przejmując kontrolę nad kolejnymi węzłami komunikacyjnymi, izolując przyszłe ofiary. W jednej z takich prowokacji ginie cała załoga należącego do floty Glenlyona niszczyciela Claymore. Znanemu nam z „Awangardy" Robowi Geary wraz z szaloną piechociarką Mele Darcy nie pozostaje nic innego niż po raz kolejny wziąć sprawy w swoje ręce i na czele naprędce stworzonych sił zbrojonych, jak zawsze improwizując, odeprzeć atak na swoją kolonię. Carmen Ochoa na powierzchni Kosatki jest zmuszona bronić swojego nowego domu, w czym bardzo przydaje się jej marsjańskie dziedzictwo. Lochan Nakamura jako zdolny polityk wyrusza zaś w niebezpieczną podróż z tajną, dyplomatyczną misją zdobycia sprzymierzeńców. „Przewaga" to druga część nowej trylogii militarnego SF Jacka Campbella „Narodziny Floty". Dynamiczna fabuła, trzymająca w napięciu akcja wypełniona po brzegi batalistycznymi scenami oddanymi z wyjątkowym realizmem to znaki firmowe autora. Tu nie ma nudy od początku do końca. A ponieważ w opisany świat zostaliśmy wprowadzeni w poprzednim tomie, zostaje nam tylko czysta rozrywka wysokich lotów.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-11-2021 o godz 17:13 przez: Paula
Kolejna gwiezdna książka, która skradła moje serce. Nie trafiłam jeszcze na złą książkę od Wydawnictwa Fabryka Słów. Wszystkie są naprawdę rewelacyjne i niezwykłe. Robert Geary pochodzący ze starej kolonii Alfar, były oficer ma nowy cel w życiu. Tak samo jak jego towarzysze musi obronić nowy świat przed wrogami. Nie jest to łatwe zadanie bo ludzkość rozwinęła bardzo podróże międzygwiezdne i może zdobywać coraz to większe połacie kosmosu. Nie mają nic, zostali z niczym, wszystko co mają to nowa kolonia, która ma stać się ich domem, muszą jej bronić za wszelką cenę. Geary i Darcy to jedyne osoby posiadające doświadczenie militarne, to oni muszą nauczyć ludzi jak się bronić by nie musieć płacić haraczu. Czy uda im się obronić i żyć tak jak chcą? Kosmiczna przygoda, która zabiera nas w odległy świat i daje nam niezapomniane emocje podczas lektury. Podoba mi się język autora, który wszystko w bardzo spokojny i spójny sposób nam opisuje. Nie myślcie sobie, że pełno tu technicznego żargonu, co to to nie. Wszystko jest klarownie opowiedziane i przedstawione tak by nie zanudzić czytelnika. Kreacje bohaterów także są idealne i naprawdę widać, że zostały dopracowane. Zawsze lektura takiego gatunku literatury była dla mnie koszmarem, ale to Marko Kloss pokazał mi, że można wszystko opisać w zrozumiały sposób i tak też pisze Jack Campbell, dla którego przygody bohaterów są ważniejsze niż zbędne wiadomości na temat statków czy też innych skomplikowanych spraw związanych z techniką. Naprawdę warto sięgnąć po "Flotę" i zanurzyć się w jej gwiezdny świat.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
24-09-2021 o godz 17:49 przez: Sajim
Dobre. Jeżeli podobała Ci się Zaginiona flota Narodziny Floty spodobają ci sie również. Militarna sf jaką wszyscy kochamy ;D.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji

Zobacz także

Inne z tego wydawnictwa Sądny dzień
4.7/5
37,66 zł
Megacena
Inne z tego wydawnictwa Yellowface
4.5/5
41,99 zł
Megacena
Inne z tego wydawnictwa Dusza miecza
4.8/5
49,99 zł
Megacena
Inne z tego wydawnictwa Yellowface
4.4/5
34,98 zł
Megacena
Inne z tego wydawnictwa 2586 kroków
4.8/5
27,53 zł
Megacena

Podobne do ostatnio oglądanego