Po prostu Anne (okładka  miękka, wyd. 06.2024)

Wszystkie formaty i wydania (3): Cena:

Sprzedaje empik.com : 33,20 zł

33,20 zł
44,99 zł porównanie do ceny sugerowanej przez wydawcę
Odbiór w salonie 0 zł
Wysyłamy w 1 dzień rob.

Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.

Potrzebujesz pomocy w zamówieniu?

Zadzwoń
Dodaj do listy Moja biblioteka

Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.

Jak potoczyłaby się historia ani z zielonego wzgórza, gdyby urodziła się w xxi wieku…

Marzeniem Anne Shirley zawsze było zostać pisarką. A tak naprawdę już nią jest – w internecie znana jest jako Lady Cordelia, autorka fanfików o Damie z Lustra, bohaterce serialu telewizyjnego na motywach legend arturiańskich. Sekret, że to właśnie Anne je pisze, zna tylko jej przyjaciółka Diana. Wszystko zmieni się, gdy Anne i Diana rozpoczną naukę na uniwersytecie, gdzie natkną się na nowego autora fanfików, który wkrótce zdobędzie większą popularność od Lady Cordelii. Blythe jest zarówno uroczy, jak i irytujący, a na dodatek nie ma żadnych skrupułów, by pokazywać swoją prawdziwą tożsamość. Rzuci Anne wyzwanie, by stawiła czoła swojej niepewności i rodzącym się w sercu dziewczyny uczuciom.

Kiedy odważysz się pokazać siebie taką, jaką jesteś, może się zdarzyć wszystko.

Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

ID produktu: 1478075301
Tytuł: Po prostu Anne
Seria: Neony
Autor: Iria G. Parente , Selene M. Pascual
Tłumaczenie: Wilczyńska Berenika
Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Liczba stron: 384
Numer wydania: I
Data premiery: 2024-06-05
Data wydania: 2024-06-05
Forma: książka
Okładka: miękka
Wymiary produktu [mm]: 200 x 25 x 140
Indeks: 70348422
średnia 3,4
5
13
4
10
3
7
2
2
1
8
Oceń:
Dodając recenzję produktu, akceptujesz nasz Regulamin.
26 recenzji
Kolejność wyświetlania:
Od najbardziej wartościowych
Od najbardziej wartościowych
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najpopularniejszych
Od najwyższej oceny
Od najniższej oceny
1/5
19-06-2024 o godz 19:37 przez: farmer_with_the_book
Chyba każdy zna Anię Shirley z Zielonego Wzgórza, prawda? Przynajmniej Millenialsi znają 😅 Tym razem został nam przedstawiony obraz Ani, jako dziewczyny żyjącej w XXI wieku. Inne czasy, inne problemy i decyzję do podjęcia. Niestety ale nie spodobała mi się ta książka. Oryginał jest mi bardzo dobrze znany i uwielbiam go. Jednak autorki książki, o której dziś chcę wam opowiedzieć troszkę przesadziły. Postacie dobrze mi znane zostały tak diametralnie zmienione, że nie byłam w stanie prawie ich rozpoznać. Do tego wplatanie LGBTQ+ do fabuły, a właściwie robienie z niego głównego wątku... Nie zrozumcie mnie źle, cieszę się, że osoby o innej orientacji i stylu bycia mają teraz książki nawiązujące do nich ale absolutnie nie powinno się zmieniać klasyków pod tym właśnie kątem. Szczerze mówiąc jestem zawiedziona. Ania Shirley jako lesbijka? Moje serce nie może tego znieść. To jest zupełnie absurdalne według mnie. Za chwilę historię Romea i Julii ktoś zmieni w ten sam sposób... Nie odpowiada mi to niestety. Klasyk powinien zostać klasykiem. Gdyby ta historia została napisana jako zupełnie odrębna i nijak nie związana z żadną istniejącą już serią to odbiór byłby pewnie zupełnie inny. Akcja nie do końca dynamiczna, ciągłe skupienie na wątku miłosnym sprawiało, że reszta się gdzieś gubiła, a przecież byli też inni bohaterowie i inne wątki. Romanse z byle kim, imprezy... Ja rozumiem, że to miało opisać XXI wiek ale chyba troszkę za daleko wszystko poszło. Zniszczyło mi obraz, który stworzyła Lucy Maud Montgomery. Myślę, że autorki spodziewały się tego, że ich książka będzie porównywana do oryginały i zdawały sobie sprawę z ewentualnego hejtu. Ilość opisów scen erotycznych mnie chyba pokonała. Niestety ale może osoby, które nie znają oryginału będą zadowolone z tej historii. Dla mnie wyszło gorzej niż źle.
Czy ta recenzja była przydatna? 13 1
4/5
02-06-2024 o godz 15:57 przez: zaromantyzowana
Moim głównym zarzutem jest brak ograniczenia wiekowego. W książce pojawiają się fanfiki z hasztagiem #smut, używki, oraz relacje ze zbliżeniami. A bohaterowie mają po 19 lat (i więcej), choć postaciom na okładce dałabym może 15. Nie wiem, czego się spodziewacie, ale mogę Was zapewnić, że nie tego, co dostaniecie. Książka jest tak naprawdę zmiksowaną wersją trzech pierwszych części „Ani”, chociaż poza bohaterami i nazwami miejsc niemal nic więcej nie jest takie jak w oryginale. Owszem, Anne i Gilbert mają coś na kształt #rivalstolovers, ale to wcale nie znaczy, że Anne i Diany nie łączy coś więcej niż przyjaźń. Głównymi postaciami jest tutaj okładkowa trójka i jako drugi plan pojawiają się także Josie, Ruby, Roy Gardner i Fred Wright, natomiast Mattew i Marila mają ledwie po kilka kwestii, nad czym ubolewam. Zatem skupiamy się na relacjach: przyjaźni, miłości, koleżeństwa – to akurat plus. Zielone Wzgórze jest uroczą kawiarnią (uwielbiam ten pomysł), a Anne zapaloną twórczynią fanfików, w których rywalizuje oczywiście z Gilem. I ma to jakiś klimat, przyznaję, że czytało mi się przyjemnie, choć to tak szalenie odbiega od kanonu. Jest to luźna opowiastka, w której jednak brakuje nieco głębi. Sama historia jest w porządku, jednak nie unikając porównania do oryginału, mam wrażenie, że postać Anne ma za mało refleksji jak na narratorkę pierwszoosobową, i jest zbyt infantylna jak na swoje 19 lat. Za to Diana – bardzo mi się podobała. Nie wiem, czy polecam fanom pierwotnej serii – zależy, jak wiele zmian jesteście w stanie zaakceptować.
Czy ta recenzja była przydatna? 7 1
1/5
21-06-2024 o godz 17:31 przez: Marta
Najgorsza ksiazka, jaką kiedykolwiek przeczytałam. Wszyszcy, dosłownie WSZYSCY, są LGBT. Jedna osoba jest hetero. No help. Styl pisania tragiczny. Nie sądziłam, że da się aż tak zepsuć klasyka. Jeśli jesteście fanami ,,Ani z zielonego wzgórza" I jej vibe'u, nie sięgajcie po tę książkę
Czy ta recenzja była przydatna? 3 3
4/5
11-06-2024 o godz 11:13 przez: Paulina Klimek
Wielu z Was na pewno kojarzy Anię z Zielonego Wzgórza, połowa nieco starszych czytelników zapewne miała do czynienia z książką i na pewno losy tej rudowłosej dziewczyny nie jest im obca. Jak potoczyłaby się jednak historia Ani, gdyby urodziła się w XXI wieku? Dwie autorki, Iria G. Parente i Selene M. Pascual, postanowiły napisać reteling tej bardzo dobrze znanej powieści i w moim odczuciu wyszło naprawdę ciekawie. Anne Shirley marzy o tym, aby zostać pisarką. Na ten moment jednak szlifuje swoje umiejętności, tworząc pod pseudonimem, jako Lady Cordelia, fanfiki o bohaterach ulubionego serialu. Jej tożsamość pozostaje sekretem, tajemnicę zna jedynie jej przyjaciółka, Diana. Sprawa jednak się nieco komplikuje, kiedy Anne rozpoczyna naukę na uniwersytecie, a na jej zajęciach pojawia się Blythe – również autor fanfików, którego opowieści plasują się wymiennie na szczycie najchętniej czytanych z historiami Diany. Czy można zaprzyjaźnić się z „wrogiem”? I co się stanie, jeśli Blythe będzie próbował odkryć tożsamość Lady Cordelii? Zostajemy wrzuceni w świat Anne, która zaczyna naukę na uniwersytecie, czasami pomaga w kawiarni Zielone Wzgórze, a do tego próbuje odkryć, kim tak naprawdę jest, czego oczekuje od życia i gdzie poszukiwać szczęścia. To tak naprawdę historia o młodych ludziach, którzy jeszcze nie do końca stali się dorosłymi, którzy nadal mają prawo robić głupstwa, eksperymentować i odnajdywać szczęście w drobnych fragmentach życia. Bawiłam się na tej historii naprawdę świetnie. Jest lekko napisana, płynnie się przez nią brnie i potrafi dostarczyć naprawdę sporo emocji. Tytułowa Anne zdobyła moją sympatię i chociaż czasami nie zgadzałam się z jej wyborami, trzymałam kciuki za jej odwagę do podjęcia rozmowy, do zmierzenia się z własnymi uczuciami i do mówienia głośno o swoich pragnieniach. Bardzo spodobał mi się motyw tworzenia przez głównych bohaterów fanfików, małej rywalizacji, jaka się pojawiła między nimi, ale przede wszystkim podobał mi się fakt, jak te niepozorne opowieści dwójki młodych ludzi, zjednała sobie paczkę znajomych, którzy tworzyli wybuchową mieszankę. Nie jestem fanką trójkątów miłosny, który akurat w tej historii się pojawia, niemniej ten wątek jest tutaj wpleciony w naprawdę subtelny, dobry sposób. Mając na uwadze, że nasi bohaterowie to młodzi ludzie ciągle poszukujący własnej tożsamości i próbujących zrozumieć swoje uczucia, muszę przyznać, że wypada to całkiem nieźle. „Po prostu Anne” to opowieść o odnajdywaniu siebie, o próbie zrozumienia swoich uczuć i pragnień, o stawianiu siebie na pierwszym miejscu. Jest historią, która pokazuje, jak trudno poradzić sobie z brakiem wsparcia i zrozumienia, w obliczu czego niełatwo walczyć o swoje marzenia. Jednocześnie też jest to opowieść o przyjaźni, o pierwszych miłościach i uczeniu się na własnych błędach i małych potknięciach. Widziałam już przewijające się głosy, że właściwie poza tłem i bohaterami, „Po prostu Anne” niewiele ma wspólnego z pierwowzorem. I ja oczywiście się z tym zgadzam, ale absolutnie nie uznaję tego za wadę tej opowieści. W końcu retelling to opowiedzenie jakiejś historii na nowo – i tutaj właśnie tak to wygląda. Myślę, że autorki poradziły sobie z tym naprawdę nieźle i stworzyły przyjemną, lekką, ale niepozbawioną poważnych i ważnych tematów opowieść. „Po prostu Anne” będzie dobrą opowieścią dla młodszych i tych starszych czytelników, dla tych, którzy uwielbiają „Anię z Zielonego Wzgórza”, ale i tych, którzy w ogólnie nie znają tej historii. To po prostu dobra historia, w której warto skupić się na aspektach dorastania i odnajdywania siebie. Ja mogę ją naprawdę gorąco polecić.
Czy ta recenzja była przydatna? 2 1
14-06-2024 o godz 20:54 przez: onlymebook
TYTUŁ: Po prostu Anne AUTOR: Iria G. Parente, Selene M. Pascual WYDAWNICTWO: Wydawnictwo WAB OCENA: 4/5 [Współpraca recenzencka z WYDAWNICTWEM WAB] Znacie książkę "Ania z Zielonego Wzgórza", prawda? Nie muszę przedstawiać wam tej historii, mam nadzieję, bo bym mogła rozpisać się na ten temat na kilka stron A4. Wyobraźcie sobie, że bohaterowie z oryginalnej wersji, rodzą się w XXI wieku. Anne zostaje adoptowana przez rodzeństwo, a raczej przez kobietę - Marille, która chciała chłopca, lecz przez pomyłkę on został wysłany do innej rodziny (co dla mnie było ciut dziwne, że w takich czasach, można pozwolić na taką pomyłkę.) Nasza główna bohaterka jest biseksualną, młodą kobietą, która tworzy fanfiki do swojego ulubionego serialu - "Rycerz z lustra". Opowieść jest o dwóch kobietach osadzona w czasach panowania Artura Pendragona - na pewno znacie legendy na jego temat. Historia ta zdobyła bardzo duże zainteresowanie w internecie, gdyż zdobyła kilkaset tysięcy wyświetleń i w tym momencie wkracza Gilbert Blythe, który jest transpłciowym studentem medycyny, który w wolnym czasie również pisze fanfik, który rywalizuje z opowieścią Anne. I dziwnym trafem zaczynają chodzić razem na zajęcia z twórczego pisania. Dwoje młodych pisarzy, którzy kochają to co robią? Chyba każdy lubi taki motyw. Zacznę od Anne; moim zdaniem była bardzo zazdrosną, chodzącą z głową w chmurach osobą. Choć ta zazdrość sięgała tylko Gilberta i jego sukcesu w pisaniu. Ich platformę można, by porównać do naszego wattpada. Wszystko traktowała jako rywalizację. Ciągle miała wrażenie, że chłopak z nią pogrywa, wyśmiewa, choć on od samego początku okazywał jej zainteresowanie, próbując starać się o jej względy. Był taki słodki we wszystkim co robił, i tak jak mówił o nim Roy: to taki dobry chłopak, który zawsze wie co powiedzieć. Wyczekiwałam każdej interakcji Gilberta i Anne, są oni jednym z moich ulubionych par literackich. Co za tym idzie trudno, by było mi przyjąć do świadomości, że nie byliby razem. Dosłownie przez książki powtarzałam sobie w głowie "ona musi być z Gilbetem." Takie miałam zdanie, dopóki nie zrozumiałam, w którą stronę to idzie. I nagle zrozumiałam, że w sumie to mi się podoba i im kibicuję! Diana. Muszę przyznać, że byłam sceptycznie nastawiona do jej relacji z Anne, bo czułam w jakim kierunku to idzie, ALE jak mnie tutaj nasza czarnowłosa dziewczyna zaskoczyła! Oczywiście dość wcześnie widać, że jest homoseksualna. Chodź dziwi mnie fakt, że tak długo to ukrywała, naprawdę świetnie się z tym kryła. Zaskoczyła mnie swoim zachowaniem. Tak, była zakochana w swojej najlepszej przyjaciółce, ale nie oczekiwała od niej więcej niż Anne mogła jej dać. Ona sama sugerowała, by Anne spróbowała z Gilbetem, jeśli tego chce, bo coś czuje do niego. Nie ograniczała jej, wspierała w każdej podejmowanej decyzji. Nie wymagała, by rudowłosa wybierała pomiędzy nią i chłopakiem. Powieść nie jest tylko retellingiem "Ani z Zielonego Wzgórza", jest to opowieść o przyjaźni, pierwszych miłościach, pierwszych razach. Mamy tutaj pełno akceptacji, ciepła czy takie bezpieczeństwa psychicznego. Myślę, że niejedna osoba mogłaby się wiele nauczyć z tej oto książki. Zdaję sobie sprawę, że taka wersja Ani w Polsce, jest mocno kontrowersyjna. Niestety nasz kraj nadal jest dość mocno zacofany jeśli chodzi o akceptację. Zawsze znajdą się osoby, którym to będzie przeszkadzać. Ale nawet taka niepozorna książka, może być cegiełką do większej akceptacji. Zapraszam do świata pełnego miłości do pisania i ciasta marchewkowego.
Czy ta recenzja była przydatna? 2 0
5/5
07-06-2024 o godz 12:45 przez: anonymous
Mega mi się podobało 🤩 Historia Ani z Zielonego Wzgórza osadzona we współczesności i nareszcie nie mamy tej samej historii powtórzonej 1:1, tylko jest to totalny powiew świeżości. Super i szybko się czyta, bo po prostu nie da się od niej oderwać <3
Czy ta recenzja była przydatna? 2 4
2/5
07-06-2024 o godz 20:23 przez: Amanda
PO PROSTU ANNE to uwspółcześniona wersja Ani z Zielonego Wzgórza, która wzbudziła wiele kontrowersji w książkowym świecie. Nieco bałam się, jak odbiorę tę historię i będąc już po lekturze, rozumiem rozżalone głosy, ale też i dostrzegam parę elementów, które były niezłe. Sam pomysł na stworzenie kawiarni Zielone Wzgórze i zrobienie z Anne autorki fanfików był naprawdę fajny i mógł się obronić. Było też wiele scen, które nawiązywały do tych z pierwowzoru i czułam, jakby były ukłonem w stronę L.M.Montgomery. Między innymi rywalizacja z Gilbertem, wspomnienie malowania włosów, przeboje z używkami. W takich momentach na moich ustach pojawiał się uśmiech. W samej Anne też było coś z dramatyzmu i poetyckości pierwotnej postaci. Co więc poszło nie tak? Moim zdaniem, odarto tę historię z niewinności i uroku, jaki miała jej pierwsza wersja. Nie chcę jakoś szczególnie spoilerować, ale czułam tu mocne wpływy Szkoły dla elity i trochę zbyt mocno autorki forsowały przyzwolenie dla poliamorii, co wzbudzało mój sprzeciw. Zmiana orientacji niemal wszystkich bohaterów też była zbyt dużą ingerencją w historię. Nie podobał mi się również kierunek, jaki obrały fanfiki pisane przez Anne i Gilberta - raczej nie tak wyobrażałabym sobie twórcze zapędy tej dwójki.Podsumowując, piękne ilustracje w środku, ciekawy pomysł na odświeżenie kultowej historii, ale wykonanie i to, czemu hołduje ta książka, sprawia że nie jestem w stanie jej polecić i obawiam się, jak wpłynie ona na młodych ludzi. Niestety, ale zawiodłam się. Amanda.Says
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
2/5
07-06-2024 o godz 11:33 przez: Sandra
Współpraca reklamowa @wydawnictwo_wab ,,Po prostu Anne” to współczesna wersja klasycznej opowieści o Ani z Zielonego Wzgórza, przenosząca znaną bohaterkę do XXI wieku. Anne Shirley, marząca o karierze pisarskiej, zdobywa popularność w internecie jako Lady Cordelia. Na uniwersytecie Anne spotyka Gilberta, który szybko zdobywa większą popularność niż ona. Umieszczenie Ani w dzisiejszych czasach, z jej pasją do pisania fanfików było świetnym pomysłem jednak nie wszystkie elementy w tej książce były wykorzystywane w pozytywny sposób. Niestety, fabuła była dla mnie mało angażująca. Postacie wydały mi się strasznie płytkie, a ich relacje sztuczne i wymuszone. Trójkąt miłosny między Anne, Dianą i Gilbertem po prostu nie trafił do mnie. ,,Po prostu Anne” to książka, która próbuje połączyć klasyczną historię nowoczesnymi realiami, ale nie do końca jej się to udaje. Jestem wielką fanką Ani z Zielonego Wzgórza i być może dlatego ta wersja była dla mnie rozczarowująca. Naprawdę liczyłam że ten tytuł przypadnie mi do gustu jednak ogromnie się zawiodłam się na tej książce.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
07-06-2024 o godz 12:50 przez: Elżbieta Pokwapisz
Wspaniała książka! Bardzo mi się podobało przeniesienie bohaterów z kultowej serii Ani z Zielonego Wzgórza do obecnych czasów. Stała się moją nową komfort książką, polecam każdemu
Czy ta recenzja była przydatna? 1 1
4/5
17-06-2024 o godz 19:14 przez: Nastka_diy_book
Znacie Anię z Zielonego Wzgórza Lucy Maud Montgomery? Był taki czas, że uwielbiałam czytać książki o zwariowanej Ani Shirley, ale lubiłam też oglądać seriale i filmy o niej. Dlatego jak tylko zobaczyłam, że Wydawnictwo Wab, Neonywab, ma w planach wydać uwspółcześnioną Anię, to długo zastanawiałam się, czy chcę takie coś przeczytać. W końcu klasyczna historia Ani jest dla wszystkich, dla dzieci, młodzieży i dla dorosłych, a ta nowa wersja wydawała się idealna dla mojej córki, ponieważ próbuję ją namówić na powrót do czytania. “Po prostu Anne” autorstwa Iria G. Parente i Selene M. Pascual to współczesna historia oparta na tej znanej i lubianej powieści Lucy Maud Montgomery, autorkom dość dobrze udało się odzwierciedlić charakter oryginalnych bohaterów. Do tego przemyciły w fabule różne smaczki wprost z oryginalnej Ani. Książka jest określana jako fanfik, czyli opowieść fanowska na podstawie jakiegoś dzieła, w tym wypadku Ani z Zielonego Wzgórza, jednak ostatecznie uważam, że ten fanfik powinien zostać fanfikiem, najlepiej na jakiejś platformie do tego przeznaczonej. Jednak to tylko moje zdanie. Anne Shirley zawsze chciała zostać pisarką, jednak mało kto wie, że jej marzenie w jakimś stopniu już się spełniło. Anne pod pseudonimem Lady Cordelia pisze fanfiki o swoim ulubionym serialu. Anne również rozpoczyna studia, na których spotyka Gilberta Blythe, który tak jak ona, pisze fanfiki o tym samym serialu. Blythe to miły i czarujący młody człowiek, który wydaje się zafascynowany Anne. Anne za to wydaje się zagubiona i zdezorientowana, ponieważ na pierwszej imprezie studenckiej, przez przypadek zostaje zamknięta ze swoją najlepszą przyjaciółką w pokoju, w którym dochodzi do zaskakujących rzeczy. Anne ma wiele do przemyślenia, czy Diana jej się podoba, czy jednak to Gil bardziej przemawia do jej serca, czy Lady Cordeli uda się utrzymać na piedestale, w kategorii najlepszego fanfika, a może jednak Blythe jest lepszy od niej. Spotkaliście się z książką, która była reklamowana jako współczesna historia znanej książki? Nie powiem, skusiłam się właśnie dzięki tej reklamie, kochając Anię wiele lat temu, byłam ogromnie ciekawa, jak można przekształcić tę historię na nasze czasy. Jednak będąc po lekturze, wydaje mi się, że nie był to zbyt dobry pomysł, nie powinno się niektórych historii ruszać. Nigdy nie robiłam większych notatek podczas czytania, chyba że nie chciałam, by coś mi umknęło, jednak przy “Po prostu Anne” musiałam sobie napisać, co dokładnie mi się nie podoba. Współczesność, tak szeroko reklamowana, nie pasowała mi do Anne, skrzętnie odwzorowany charakter nie pasował do współczesności, autorki mogły albo wybrać mniej współczesny świat, albo dodać coś nowego do charakterów niektórych bohaterów. Wydaje mi się, że autorki skupiły się tylko na młodszych odbiorcach, całkowicie zapominając o starszych, wiernych fanach Ani. Może to być zaplanowane działanie, jednak czytając inne recenzje tej książki, widzę, że dużo starszych fanów klasycznej wersji, jest rozczarowanych tą historią. Ta historia stawia duży nacisk na Queerową reprezentację bohaterów. Co odzwierciedla obecne czasy, to udało się autorką idealnie odwzorować, oczywiście nie wrzucając wszystkich młodych ludzi do jednego worka. Może trochę stereotypowo do tego podeszły, nastoletni ludzi, dopiero spuszczenie z przysłowiowej smyczy, pierwsze spotkania z narkotykami i alkoholem, poszukiwanie swojej drogi i odkrywanie własnego “ja”. Anne trochę mnie irytowała, Ania była dramatyczna, roztrzepana i tylko niekiedy potrafiła zirytować swoim zachowaniem, za to Anne mając podobne cechy charakteru, wydaje się postacią o wiele bardziej irytującą. Do przedstawionego czasu, nie pasuje mi jej charakter i zachowanie. Nie chce całkiem skreślić tej historii, czytało mi się ją dość przyjemni i naprawdę szybko. Wstawki z fanfików Gilberta i Anne były bardzo ciekawe, wiadomości w książce były również w bardzo miły dla oka sposób pokazane. Mamy też tu kilka grafik, które są obłędnie piękne, niby prosta kreska, a jakże przyjemna. Decyzję o sięgnięciu po tę książkę pozostawiam wam, sama nie wiem, czy żałuję, jednak nie była to najlepsza lektura, jak już to mocno średnia. Dziękuje bardzo wydawnictwu WAB za możliwość poznania tej historii.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
24-06-2024 o godz 19:38 przez: Dominika
🖨 Wydawnictwo: W.A.B. [współpraca reklamowa} „(...) pewne rzeczy nie muszą wyglądać tak, jak je sobie wyobraziłam, aby były doskonałe, nawet jeśli towarzyszą im niewielkie komplikacje.” Czy uwspółcześnienie historii o pewnej rudowłosej dziewczynce, która zasłynęła z nieskończonej wyobraźni, było dobrym pomysłem? „Po prostu Anne” może być książką, która połączy bądź definitywnie skłóci pokolenia czytelników… Panie Parente i Pascual napisały powieść o Anne Shirley, która urodziła i wychowała się w XXI wieku. Nastolatka jako dziecko została adoptowana przez rodzeństwo, ma najlepszą przyjaciółkę Dianę i jako Lady Cordelia tworzy znakomite fanfiction, które jest jednym z najpopularniejszych opowieści na platformie, dopóki nie pojawia się Blythe – jej konkurencja w Internecie i wróg w życiu prywatnym, ponieważ młody autor chodzi na tą samą uczelnię, co nasza rudowłosa bohaterka. Czy losy głównych bohaterów potoczą się tak, jak w pierwowzorze? A może odważne pisarki postanowiły zmienić utarty bieg historii? „Ania z Zielonego Wzgórza” to cykl książek, z którymi spędziłam dzieciństwo, a Gilbert Blythe był pierwszym książkowych „crushem”, choć wtedy nawet nie znałam znaczenia tego słowa. Trochę obawiałam się, że „Po prostu Anne” nie stanie się hołdem bohaterów z mojego dzieciństwa, a raczej zniszczy kultową powieść. Tak się jednak nie stało, choć nie ukrywam, że początkowo niektóre zabiegi autorek wydawały mi się źle podjętymi decyzjami, niż mądrze skonstruowanym planem. Bardzo podobało mi się przeniesienie świata i osób, które znam z książek Lucy Maud Montgomery na XXI wiek. Wszystko do siebie pasowało i mam wrażenie, że współczesna Anne Shirley mogłaby właśnie mieszkać i zachowywać się tak, jak zostało opisane to w „Po prostu Anne”. Mamy tutaj mocny, można wręcz rzecz, że podwójny motyw „found family”, który uwielbiam we wszystkich książkach. Ważnym wątkiem jest również spojrzenie na artystów i sztukę samą w sobie. Anne jest artystką, która żyje, by pisać. Diana maluje, bo to kocha, jednak nie chce zmieniać tego na pracę i decyduje się na to, by jej twórczość była tylko „dla niej”. A Gilbert bardzo chciałby rozwijać się w kierunku pisarskim, jednak większość decyzji podejmuje, by zadowolić swoich bliskich. Tutaj ten aspekt „artystyczny” bardzo mnie urzekł; autorki w piękny sposób piszą o pasji, spełnianiu swoich oczekiwań i tego, jakie oczekiwania nakładają na nas bliscy. Głównym przesłaniem jest to, by robić to, co się kocha, a nie spełniać wygórowane oczekiwania innych, często nieznanych nam ludzi. Mamy również poruszony motyw LGBTQ+ i bohaterów, którzy nadal szukają własnej seksualności. Nie chciałabym tutaj nikomu spoilerować, ale uważam, że osoby, które kochają pierwowzór, mogą poczuć się rozczarowane tym, w jaki sposób rozwinie się cała historia. Z drugiej strony nie rozumiem ogólnych głosów oburzenia, ponieważ już po opisie książki można było wywnioskować, jaki kierunek został w niej obrany. Mi osobiście bardzo się podobała taka zmiana, ale brakuje mi oznaczenia wiekowego, ponieważ książka jest zdecydowanie skierowana do czytelników 16+. Sądzę, że „Po prostu Anne” to był ciekawy powrót do mojej ulubionej historii z dzieciństwa i z wielką chęcią przeczytam coś, co wyjdzie spod pióra obu autorek.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-06-2024 o godz 15:04 przez: Anna Rydzewska
"Ania z Zielonego Wzgórza" to zdecydowanie ponadczasowa, urzekająca opowieść, która łączy pokolenia, a co ciekawsze, za każdym razem odbierana jest inaczej, na swój własny, zależny od doświadczeń i priorytetów sposób. Obecne czasy jednak pod wieloma względami znacznie się wyróżniają, dlatego kultowa powieść Lucy Maud Montgomery wręcz prosiła się o współczesny reteling. „Po prostu Anne” to nie tylko aktualna wersja perypetii uroczego Rudzielca, ale przede wszystkim głęboka i otulająca historia o poszukiwaniu własnej drogi, o odkrywaniu siebie i szukaniu odwagi do ujawnienia się. To wreszcie chwytająca za serce, motywująca opowieść, opisująca zawziętą walkę o realizację marzeń, dopieszczona znakomitymi fanfikami, jakie silnie działają na wyobraźnię! Bezsprzecznie, moc silnych wrażeń, a zarazem solidna dawka nostalgii gwarantowane! Fundamentem tej magnetycznej historii są świetnie skonstruowani bohaterowie. Momentalnie zyskują oni sympatię czytelnika, który kibicuje im cały sercem. Mimo przeniesienia akcji do czasów współczesnych, gdy wielu początkujących pisarzy publikuje swoje utwory w sieci, gdzie mogą je promować w naprawdę nietuzinkowy sposób, znajdziemy tu kwestie, które wciąż zostały niezmienione. Nasza główna bohaterka nadal ma duszę niepoprawnej romantyczki, często wpada kłopoty i mówi bez zastanowienia, co „ślina przyniesie na język”. Nie mogło oczywiście zabraknąć też wielkiego porozumienia dusz między nią a Dianą, a także niechęci i rywalizacji z Gilbertem. Tu jednak sprawy nie są czarno-białe i przybierają naprawdę ciekawy obrót! „Po prostu Anne” jest niezwykle sugestywnie opisaną, emocjonującą historią o przyjaźni, marzeniach, pierwszych miłościach, która łamie wszelkie schematy i stereotypy, emanuje niesamowicie pozytywną energią, ale przede wszystkim motywuje do upartego dążenia do celu, do odwagi i życia w zgodzie z samym sobą. Wkroczcie na strony tej porywającej, zaskakującej i niebywale komfortowej historii i przekonajcie się na własnej skórze, jak potoczyłyby się losy Ani z Zielonego Wzgórza, gdyby żyła ona w obecnych czasach. Polecam całym sercem!💜
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
17-06-2024 o godz 18:56 przez: Oliwia
Spodziewałam się pewnego rodzaju retellingu o Ani z Zielonego Wzgórza (której historię pierwszy raz poznałam wcale nie tak dawno temu!) o tym jak by to wszystko wyglądało, gdyby faktycznie żyła w XXI wieku, ale po lekturze czuję się nią lekko… zaskoczona. To chyba dobre słowo. I już Wam mówię dlaczego! Przede wszystkim tym, że ma fragmenty, które skłaniałabym ku starszym czytelnikom. Mamy relacje z więcej niż jedną osobą, opisywane fanfiki, ale i łóżkowe wyobrażenia Anne. Bardzo zaskoczyło mnie też w ogóle przedstawienie postaci Gilberta, ale jeśli chodzi o samą główną bohaterkę - wyczułam w niej tą dawną, wesołą i trochę clumsy Anię, którą tak wszyscy lubimy z klasyka. Supi było niektórymi fragmentami poprzypominać sobie tą słynną Anię. Chociaż tutaj Anne, nie Anna!!! I Dianę, do której też sentymentalnie było wrócić. Bo chociaż poznałam ich historię niedawno, to czytając klasyka, czułam, jaką radość to sprawiało tej małej, wewnętrznej mnie, więc mam wrażenie jakbym wracała do czegoś, co przeżywałam duszą dziecka. Anne Shirley od zawsze chciała zostać pisarką, w czym po części się spełnia, pisząc fanfiki pod pseudonimem. Pomaga również w małej kawiarence „Zielone Wzgórze”, które prowadzi Marilla z bratem i to w tym miejscu poznaje chłopaka- Gilberta Blythe, który wszystko psuje, bo jak się okazuje - on również pisze fanfiki, które cieszą się jeszcze większym zainteresowaniem niż te Anne. A nie tak to miało wyglądać. Anne i Diana rozpoczynają naukę na uniwersytecie i wtedy wszystko się zmienia. I zaczyna rywalizacja między dziewczyną, a chłopakiem… w pisaniu. I nie tylko. Nie zabrakło smaczków z dobrze nam znanego Zielonego Wzgórza, etapu próbowania wejścia w dorosłość młodych ludzi, radzenia sobie z tym, coming outu i różnorodnych reprezentacji, które bywały zaskakujące i tak jak pisałam wyżej - scen dla trochę starszych czytelników. „Kiedy odważysz się pokazać siebie taką, jaką jesteś, może zdarzyć się wszystko”. 3/5! Współpraca reklamowa z @wydawnictwo_wab dziękuję!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
15-06-2024 o godz 18:10 przez: Magic.Book322
(Współpraca reklamowa z wydawnictwa W.A.B) Myśleliście kiedyś jak by wyglądało życie Ani z Zielonego Wzgórza gdyby uradziła się w XXI wieku ? Anne Shirley rozpoczyna studia na uniwersytecie z wielkimi marzeniami o zostaniu pisarką. Już od dzieciństwa uwielbiała tworzyć opowieści, a teraz, jako Lady Cordelia, pisze popularne fanfiki o Damie z lustra. Jej literacki talent i wyobraźnia przynoszą jej spore grono wiernych czytelników. Jedyną osobą, która zna jej prawdziwą tożsamość, jest jej najlepsza przyjaciółka Diana. Jednak świat Anne zostaje wywrócony do góry nogami, gdy jej powieść spada na drugie miejsce w popularnym rankingu literackim. Na pierwsze miejsce wchodzi tajemniczy autor, który niedawno porównał Anne do ciasta marchewkowego – żartobliwego, ale niezbyt miłego komplementu. Autorem tym okazuje się być Gilbert Blythe, przystojny i czarujący student, z którym Anne już wcześniej miała małą rywalizację. Jestem zachwycona w jaki sposób Autorki przedstawiły Anię jako pierwszoosobową narratorkę. Czytając książkę można było poczuć się jak prawdziwa Ania z Zielonego Wzgórza. Jej myśli były tak prawdziwe i chaotyczne, że już od pierwszej strony byłam zachwycona. Powieść ta skupia się bardziej na miłości, przyjaźni i odnajdowaniu prawdziwego siebie. Chociaż się nie spodziewałam, możemy znaleźć również tu wątek LGBT. Chodź nie do końca pasuje mi tu trójkąt z Dianą, Anią i Gilbertem to uważam że książkę warto wziąć do ręki i ją przeczytać ze względu na dzisiejsze czasy i walkę z jaką muszą toczyć osoby o odmiennej orientacji seksualnej. Uważam że jest to wielki plus i okazja do pokazania innym że nawet nasza Ania z Zielonego Wzgórza może zakochać się w Dianie. Powieść jest lekka i przyjemna w czytaniu, idealna na deszczowe lub słoneczne dni, kiedy jest chęć by zostać w domu i coś przeczytać. Choć jest to jedna z wielu książek jakie miałam okazję przeczytać, to jest jedną z nielicznych po której włączył mi się pstryczek na rozmyślanie. -Magic.book322
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-06-2024 o godz 19:12 przez: Anonim
Q: Lubicie “Anię z zielonego wzgórza”? Gdy przeczytałam opis pomyślałam “Ciekawe czy Lucy Montgomery przewraca się w grobie?” I już wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę. Czy przeczytałam z przyjemnością fanfik o Ani z Zielonego wzgórza na prawie 400 stron? Tak i bawiłam się przy tym świetnie, a nawet nie lubię oryginału Anne Shirley pisze fanfiki, ale kiedyś chce zostać ‘prawdziwą pisarką’. Przyjaźni się z Dianą, ale czy przyjaciółki pojawiają się w twoich homoerotycznych snach? Ale jeśli tylko mówicie, że to w pełni platoniczne, to takie musi być, prawda? W końcu ruda dziewczyna jeszcze nigdy się nie zakochała, może tylko wzdychać zachwycona do romansów rozgrywających się w jej wyobraźni. Ale czy tylko piękna przyjaciółka ma szansę u 19latki? Może bardziej kuszący będzie motyw enemies to lovers? Gilbert od pierwszego spotkania zaczyna interesować się Anne, natomiast dziewczyna nie mogłaby nienawidzić go bardziej- jest atrakcyjnym fanem jej serialu, ale uwielbia inny ship niż ona. Na dodatek też pisze, walczy z nią o najwyższą liczbę wyświetleń na stronie! Na dodatek jest zbyt pewny siebie, jak śmie mieć odwage do pisania fanfików operując własnym nazwiskiem, gdy ona chowa się pod pseudonimem Lady Cordelia? Czy Anne uda się zejść na ziemię, przejrzeć na oczy i zakochać w kimś ze swojego otoczenia? Wybierze przyjaciółkę czy wroga? Może żadnego z nich a może… obydwu? Jak na ten gatunek- książka 10/10. Narracja jest świetna, dopasowana do tematu, faktycznie podobna do Ani z Zielonego wzgórza. Obserwujemy progres postaci a to u mnie duży plus. Minusem jest moim zdaniem zbyt nikły rozwój relacji z niektórymi postaciami ale przecież nie można mieć wszystkiego, prawda? Młodzieżówka i retelling- genialne połączenie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
18-06-2024 o godz 13:56 przez: Angelika
Historia zupełnie inna od typowej Ani z Zielonego Wzgórza. Opiera się głównie o życiu Anne i o tym co sprawia jej ogromne szczęście, czyli pisanie. Powiem szczerze, że początkowo miałam mieszane uczucia co do rozwinięcia praktycznie całej książki na podstawie Lady Cordelii i jej opowieści, jednak z drugiej strony dziwnie mnie to fascynowało. Z kolei wciągnięcie „fanfików” na których historia w głównej mierze się opierała, niezbyt przypadło mi do gustu, chociaż jest to dosyć typowe w dzisiejszych czasach, także nie powinnam się w sumie czepiać. Z całej książki najbardziej podobała mi się relacja Anne z Dianą. Niesamowita przyjaźń, która przetrwa dosłownie wszystko. Nie zabrakło również wzajemnego wsparcia się dziewczyn, które jeszcze bardziej zabarwiało na kolorowo tę historię. Powieść opowiada także o tym, iż to co sprawia nam radość powinno być najważniejsze. Nie mamy obowiązku robić rzeczy, które w danym momencie nie satysfakcjonują nas wystarczająco, tylko dlatego by zadowolić kogoś innego. 'Nie powinno być naszym priorytetem to czego ktoś od nas oczekuje nawet czasami nie dając nic w zamian. Ważną rzeczą jest to by zawsze pozostać w zgodzie ze swoim zdaniem.' Myślę, że to był bardzo cudowny przekaz tej historii. Była to ciekawa książka, nie można jej również odebrać oryginalności, jednak czytając szczególnie początek, nie mogłam z moich myśli wyrzucić pierwotnej Ani z Zielonego Wzgórza, Przez co wyobrażając ją sobie, nadal widziałam piękne suknie, kapelusze i trochę mi to utrudniało zagłębienie się w historie Anne z dzisiejszych czasów.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
26-06-2024 o godz 22:38 przez: Kamila
Gdy odważysz się być sobą świat stanie przed Tobą otworem. Któż nie zna historii Ani z Zielonego Wzgórza? Opowieści o dziewczynce, która mimo przeciwności losu zawsze starała się dostrzegać jasną stronę życia w czym pomagała jej bogata wyobraźnia? No właśnie. A teraz pomyślcie co się stanie, gdy ta historia zostanie przeniesiona do naszej obecnej rzeczywistości. Właśnie tym jest ta książka. Anna Shirley marzy o tym by w przyszłości zostać pisarką - a właściwie dzięki dobrodziejstwom współczesnej technologii młoda kobieta może rozwijać swoją pasję. O tym,że tworzy pod pseudonimem wie tylko jej najbliższa przyjaciółka- Diana. Wszystko w spokojnej ejzystancji dziewczyn odmieni rozpoczęcie studiów, bowiem to właśnie tam Ania skonfrontuje się z autorem, który wkrótce odbierze jej tytuł najpopularniejszej internetowej twórczyni. Blythe ma wszystkie cechy , które irytują naszą bohaterkę a ich utarczki niejednokrotnie mnie rozbawiły, lecz jest w tym tak czarujący, że naprawdę trudno się nie uśmiechnąć. Jednocześnie zaś uświadamia swojej konkurentce, że pewnych rzeczy nie można tłumić niezależnie od tego jak bardzo paraliżuje nas strach. Bardzo dobrze bawiłam się czytając tę powieść, przyznam szczerze to lekka i przyjemna lektura ,a styl jaki prezentują autorki zalicza się do niezwykle lekkich i komfortowych. Po prostu Anne porusza tematy niezwykle bliskie młodym wchodzącym w dorosłość ludziom i choć momentami akcja nieco zwalniała nie odczuwałam znużenia. Losy ambitnej rudowłosej marzycielki przyprawiają o uśmiech i są idealne na trwające lato.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
13-06-2024 o godz 20:49 przez: Nina
„Po prostu Anne” to książka idealna dla fanów „Ani z Zielonego Wzgórza”, ale na miarę XXI wieku. Sięgając po tę książkę spodziewałam się czego innego, ale pozytywnie zaskoczyłam się. Marzeniem Ani Shirley było zawsze zostać pisarką i po części udało się jej to. W Internecie jest znana jako - Lady Cordelia - autorka fanfików o Damie z Lustra, bohaterce serialu telewizyjnego. Sekret ten zna tylko przyjaciółka Ani czyli Diana. Ale wszystko zmienia się kiedy dziewczyny zaczynają naukę na uniwersytecie, gdzie spotykają pewnego chłopaka, autora fanfików, który wkrótce ma zdobyć większą popularność od Lady. Jest nim Gilbert, który stawia pewne wyzwanie przędą Anną. Jak zakończy się tak historia ? Mimo współczesna historia „Ani z Zielonego Wzgórza”, ale dużo w niej nowoczesności, tak to ujmę. Podobało mi się nawiązanie do imion bohaterów, które były takie same co w „Ani z Zielonego Wzgórza”, ale mało cech wspólnych mieli oni. Diana najbardziej była podobna do swojej imienniczki. Ogromnie spodobała mi się kawiarnia „Zielone Wzgórze” prowadzona przez Marillę. Sporo nawiązań do oryginału, ale też sporo świeżości. Sporo kontrowersji, gdzie momentami mnie one zdziwiły. Ale to miała być „Ania z Zielonego Wzgórza” na miano XXI wieku. „Po prostu Anne” to historia o młodych ludziach, którzy wchodzą w świat dorosły, próbują odnaleźć siebie, swoje pasje, poznać siebie, spełnić swoje marzenia. Nie zabrakło w książce też humoru oraz scen, które są dedykowane dla pełnoletnich odbiorców.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
16-06-2024 o godz 17:56 przez: Rozważna
Ania z Zielonego Wzgórza w XXI wieku? Brzmi jak propozycja idealna! Anne Shirley chciałaby być pisarką. Z tego powodu swoją naukę na studiach kieruje w stronę pisania. Tylko, że tak naprawdę jest już autorką - fanfika w internecie pod pseudonimem Lady Cordelia. Jej sekret zna tylko jej przyjaciółką Diana. Dziewczyna bardzo ją wspiera, więc gdy na uniwersytecie spotykają innego autora fanfików, między Anne, a Gilbertem zaczyna się rywalizacja. Tylko, że Blythe jest równie irytujący co uroczy, a serce Anne nie pozostaje odporne na niego. Czy znajomość z Gilbertem pozwoli w końcu Anne pokazać prawdziwą twarz? Wbrew wszystkim prośbom i namowom ciągle nie przeczytałam Ani z Zielonego Wzgórza. Stąd tak chętnie chciałam poznać „Po prostu Anne”. Liczyłam na to, że historia w końcu przekona mnie do tego, że warto sięgnąć po oryginał. Mimo szeregu różnych (i skrajnych) opinii odnośnie tej powieści, starałam się być wolna od ‚wskazówek’ innych czytelników. Zawiodłam się. Powieść napisana przez Irię Parente i Selene Pascual raczej ma niewiele wspólnego z powieścią Lucy Maud Montgomery. Zamysł moim zdaniem był fajny, koncepcja genialna… tylko z wykonaniem chyba poszło coś nie tak. Relacja która tworzy się między bohaterami była dla mnie zaskakująca i nawet posłowie autorek nie przekonuje mnie do ich twierdzenia. Mi osobiście czegoś zabrakło w tej opowieści by ją pokochać. Myślę jednak, że ta konkretna forma znajdzie swoich fanów i będą oni zachwyceni rozwojem sytuacji 😉
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
03-06-2024 o godz 16:41 przez: obsydiian
[współpraca reklamowa neonywab] Po prostu Anne to współczesny reteling kultowej serii Ania z Zielonego Wzgórza. Autorki do swojej powieści wkomponowany też grafiki przedstawiające bohaterów i różne sceny z ich życia. Okładka wraz z wyklejką jest świetna, choć mnie osobiście bardziej podoba się tył niż przód. Książka pisana jest w 1 osobie tylko od strony Anne. Co znajdziecie w środku : • kultowe sceny z pierwszego tomu Ani z Zielonego Wzgórza przeniesione do współczesności i przedstawione w dość ciekawy sposób; ~ dużo miłości między bohaterami w wątkach LGBT; • fanfiki oparte na fandomie mitów arturiańskich; ~ trójkąt miłosny gdzie niejako każda ze stron jest usatysfakcjonowana, ale nie do końca; • rywalizację między bohaterami, próba uwierzenia w swoje możliwości i szukanie siebie. Fani Ani z Zielonego Wzgórza będą albo przeciwnikami albo zwolennikami. Klimat powieści jest uroczy, kawiarnia jak i sytuacje wyjęte z innej książki są bardzo komfortowe. Jednakże ostatnie 50 stron wszystko zepsuło. Niezdecydowanie bohaterów i ich rozterki miłosne - tego było za dużo. Moją ulubioną postacią okazała się Phil, która trochę była wyrocznią bo wszystko wiedziała i widziała, ale była też bardzo dynamiczną postacią. Po prostu Anne miało zadatki na świetną powieść, choć czuć mocną inspirację Fangirl. Oprawa graficzna zachwyca, ale to trochę za mało aby przełknąć to jak się potoczyły losy bohaterów. Czasem nie da się dogodzić wszystkim.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji Więcej recenzji
Prezentowane dane dotyczą zamówień dostarczanych i sprzedawanych przez empik.

Klienci, których interesował ten produkt, oglądali też

Podobne do ostatnio oglądanego