Blaze (okładka  twarda)

ok

To moje pierwsze spotkanie z Stephenem Kingiem jako Richardem Bachmanem. Ale czy udane? Historia opowiada o losach Claytona Blaisdella juniora (dla przyjaciół Blaze) mężczyzny, który posiadał ponadprzeciętną siłę fizyczną, ale niestety przy tym niski poziom inteligencji. Żył wyłącznie z drobnych kradzieży, nie wymagał od życia zbyt wiele. Pewnego dnia poznał Georga, który również zarabiał w podobny sposób. Z upływem czasu zaprzyjaźnili się i połączyli siły. Georg sprawował funkcję „mózgu” wszystkich podejmowanych przez nich przedsięwzięć, a Blaze bez wahania wykonywał wszystkie jego polecenia. Pewnego razu Georg wpadł na pomysł idealnej akcji, dzięki której zabezpieczyliby swoją przyszłość i nie musieliby martwić się co przyniesie jutro. Otóż szczegółowo zaplanował porwanie sześciomiesięcznego dziecka pochodzącego z bardzo bogatej rodziny. I zapewne wszystko by się udało, gdyby nie fakt, iż niespodziewanie Georg zmarł, a Blaze pozostał sam. Ten jednak nie poddał się i postanowił w pojedynkę zrealizować plan przyjaciela. Lecz świadomy swoich ułomności zaczął wątpić w powodzenie akcji i w tym momencie o dziwo otrzymał wsparcie od Georga. Powieść napisana została naprzemiennie, a mianowicie teraźniejszość przeplata się z przeszłością. Z jednej strony uważnie śledzimy poczynania Blaze podczas realizacji zadania, a z drugiej poznajemy jego przeszłość. Cała historia nie jest zbyt pozytywna, wręcz przeciwnie dość przygnębiająca. Niewiele w niej akcji, choć wiele się dzieje. Mogłabym powiedzieć, że jest to dramat o zmanipulowanym oraz zagubionym człowieku, który nie wiedział co ma zrobić z własnym życiem.