To jej wina (okładka  miękka)

Wszystkie formaty i wydania (3): Cena:

Sprzedaje empik.com : 30,07 zł

30,07 zł
47,00 zł porównanie do ceny sugerowanej przez wydawcę
Odbiór w salonie 0 zł
Wysyłamy w 1 dzień rob.

Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.

Potrzebujesz pomocy w zamówieniu?

Zadzwoń
Dodaj do listy Moja biblioteka

Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.

Książka nominowana do nagrody An Post Irish Book Award za rok 2021 w kategorii Kryminał Roku

Jeden zaginiony chłopiec

Cztery winne kobiety

Kto jest tak naprawdę winny, skoro każdy skrywa jakieś sekrety?
 

Marissa Irvine dociera pod adres Tudor Grove 14, żeby odebrać swojego synka Milo z pierwszego spotkania z kolegą z nowej szkoły. Lecz kobieta, która jej otwiera, nie jest znajomą mamą. Nie jest też opiekunką. Nie ma u niej Milo. Tak zaczyna się najgorszy koszmar każdego rodzica.

Wieści o zniknięciu chłopca krążą po cichym dublińskim przedmieściu. Kiedy pojawia się nazwisko podejrzanej osoby, rozchodzą się plotki o kobietach związanych z tym wstrząsającym zdarzeniem. Choć tylko jedna z nich mogła porwać Milo, to obwiniać można je wszystkie…
 

Wciąga natychmiast. To jej wina bazuje na największym koszmarze każdej matki i zręcznie przeplata oryginalne zwroty akcji.

Phoebe Morgan, autorka Idealnej opiekunki

Dziecko Marissy zostało porwane. Rozpracowywanie, kto to mógł być, to największa frajda z lektury tej pełnej przebiegłych zwrotów akcji opowieści.

„Irish Independent”

Ostre, wyrafinowane i pełne napięcia.

Cara Hunter, autorka "Kto porwał Daisy Mason?"

Powyższy opis pochodzi od wydawcy. 

ID produktu: 1296413343
Tytuł: To jej wina
Tytuł oryginalny: All Her Fault
Autor: Mara Andrea
Tłumaczenie: Kuczyńska-Szymala Daria
Wydawnictwo: Wydawnictwo MUZA S.A.
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Liczba stron: 416
Numer wydania: I
Data premiery: 2022-08-03
Rok wydania: 2022
Forma: książka
Okładka: miękka
Wymiary produktu [mm]: 200 x 25 x 130
Indeks: 41626634
średnia 4,5
5
43
4
17
3
7
2
0
1
0
Oceń:
Dodając recenzję produktu, akceptujesz nasz Regulamin.
51 recenzji
Kolejność wyświetlania:
Od najbardziej wartościowych
Od najbardziej wartościowych
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najpopularniejszych
Od najwyższej oceny
Od najniższej oceny
5/5
08-05-2023 o godz 00:44 przez: Maciej | Zweryfikowany zakup
Bardzo dobrze się czyta. Historia wciąga od początku. Bogaty opis uczuć bohaterów. W połowie lektury zrobiło się nudno nawet zadawałam sobie pytania o co chodzi autorce. Jednak zakończenie bardzo mnie zaskoczyło. Polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-03-2023 o godz 18:21 przez: anekrb | Zweryfikowany zakup
Super- wciągająca bez reszty, z zaskakującym zakończeniem - gorąco polecam 👍
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-05-2024 o godz 23:58 przez: Teresa | Zweryfikowany zakup
Fajnie się czyta, dużo dialogów, częste zwroty akcji , naprawdę polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
21-09-2022 o godz 08:45 przez: agga
Książka skusiła mnie wysokimi ocenami, dobrymi recenzjami, ciekawym blurbem okładkowym i nominacją do nagrody. Tego typu notki nie stanowią dla mnie punktu wyjścia przy wyborze lektury, ale nie mogę powiedzieć, żebym ignorowała ich istnienie. Biorąc więc wszystko do kupy, poddałam się ogólnemu entuzjazmowi na ten tytuł, lecz szczerze stwierdzam, że nie do końca go podzielam. Owszem, książka ma kilka niezaprzeczalnych plusów i to właśnie one, w moim odczuciu, w dużej mierze ratują fabułę. Milo, czteroletni synek z bogatej rodziny mieszkającej w ekskluzywnej dzielnicy Dublinu, nagle znika, a wcześniej umówione spotkanie na zabawę z rówieśnikiem nie dochodzi do skutku. Zrozpaczona matka rozpoczyna poszukiwania syna i usiłuje dociec przyczyn tego zdarzenia, w efekcie czego dociera do szokującej prawdy. Sam motyw przewodni jest oklepany do nieprzytomności. Porwania dzieci to nic nowego w literaturze, ale tego się nie czepiam z szacunku dla kreatywności autorki. Wszak każdy autor ma swój indywidualny pomysł, wizję, koncepcję… Intryga jest zagmatwana, wielopoziomowa, spójna i logiczna na każdej płaszczyźnie. Co mnie zatem uwierało? Ano to, że strasznie to było beznamiętne, pozbawione emocji, które w obliczu takich wydarzeń powinny się jednak pojawić. Nie wiem, czy kiedykolwiek czytałam tak bezemocjonalną, suchą jak pustynia Gobi powieść. Nie czułam nic, nie pojawiły się spodziewane emocje, nie było smutku, współczucia, strachu, napięcia, oczekiwania… Marissa, matka zaginionego chłopca, również wydaje się być neutralna, wypruta z przeżywania utraty dziecka. Przechodzi jakby obok tego wydarzenia, nienaturalnie spokojna, opanowana, bierze wydarzenia na chłodno, całą swoją uwagę skupia na rozlepianiu plakatów (serio?, takie metody w XXI wieku?, zamieszcza na Instagramie zdjęcie z przyjęcia, na którym wystąpiła w jednakowej sukience z koleżanką, a zaginięcie syna sprowadza do ulotek… no to mi się raczej nie mieści w głowie). Nie trafiał też do mnie klimat tej opowieści. Odnosiłam wrażenie, że wszystko jest sztuczne, plastikowe i sterylne. Mieszkające ze sobą małżeństwa są sobie obce, pozbawione więzi i wspólnoty, ale za to posiadają katalogowe domy, wyreżyserowaną na potrzeby sąsiadów kreację idealnego życia i rodziny, trochę jak w reklamach. Niby zaginęło dziecko, co samo w sobie jest potworną tragedią, a uczestnicy dramatu, zamiast skupić się na jak najrychlejszym odnalezieniu chłopca, martwią się swoim statusem materialnym, że mogą być postrzegani jako nieudacznicy, gorsi od swoich bogatych sąsiadów. Dużo bardziej niż poznanie motywu uprowadzenia dziecka, zajmuje ich analizowanie statusu materialnego innych i podejrzliwość co do ich życia. To, co stanowi największą zaletę tej powieści to: * umiejętność bardzo obrazowego oddania dublińskiego światka nowobogackich, tego ugrzecznionego towarzystwa wzajemnej adoracji, ze sztucznymi uśmiechami, fasadową uprzejmością, a pełnego obłudy. Kreacja bohaterów, spójność i wyrazistość ich sylwetek to duży walor powieści; * zjawisko synestezji, które mnie ogromnie fascynuje, a jak dotychczas, w literaturze rozrywkowej spotkałam się z nim dopiero dwukrotnie; * zakończenie – to po prostu fenomenalna bomba, majstersztyk. Nigdy bym się nie spodziewała, że autorka podąży w takim kierunku. Złożoność zdarzeń, motywacje i ostateczne rozwiązania są naprawdę świetne. I w zasadzie za te trzy elementy przyznaję swoją ocenę. Niezbyt przypadła mi też do gustu forma językowa. Chyba w żadnej książce nie spotkałam takiej przesadności, nadętości i egzaltacji w wypowiedziach bohaterów: wszystko było „miłe” i pełne „ochów” („Och, to miło”, „Och, musiała pani pomylić domy”, „Och, Richie…”, „Och, przepraszam”, „Och, na litość boską…”, „Och, czy to nie straszne?”, itp., itd.), tego jest tak dużo, że niedobrze się robi zaczynając czytanie co drugiego zdania od „och” i sprowadzania wszystkiego i wszystkich do kwestii „miły” bądź „miło”. Nie wiem, czy to taka irlandzka maniera wyrażania czy indywidualna koncepcja autorki, ale było to męczące. Mimo że książka nie w pełni trafiła w moje gusta nie żałuję, że dobrnęłam do końca. Synestezja i zakończenie w dużym stopniu rekompensują niewygody czytelnicze.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-08-2022 o godz 07:32 przez: Qulturasłowa
O tym, jak silna jest więź matki z dzieckiem wie tylko ten, kto go doświadczył. Macierzyństwo to coś więcej niż tylko biologia, to niezwykła symbioza, która wyróżnia się wśród innych występujących w naturze. Kiedy dziecku dzieje się krzywda, matka zrobi wszystko, by mu pomóc, za niego jest nawet w stanie oddać życie. A co czuje matka, której odebrano dziecko? Życie z taką stratą nie przypomina życia, zaś kiedy maluch padł ofiarą rozstania, pustka w sercu wypełniona jest nadzieją i działaniem doprowadzającym do szaleństwa. To uczucie zna doskonale Marissa Irvine, której czteroletni synek Milo został porwany w niejasnych okolicznościach. Wraz z inną matką z przedszkola, Jenny, umówiła się na wspólną zabawę dzieci. Jacob, syn Jenny, zapraszał do siebie Milo, zaś Marissa miała go odebrać po zabawie pod podanym w wiadomości tekstowej adresem. Tyle tylko, że pod adresem Tador Grove drzwi otwiera nieznajoma kobieta, która nie jest matką ani opiekunką Jacoba. Co gorzej, zupełnie go nie zna, natomiast Jenny, która rzekomo wystosowała zaproszenie, zupełnie nie ma o nim pojęcia. Przebywa bowiem na delegacji we Francji, zaś Jacob bawi się z innym kolegą i ma zostać odebranym przez męża. O co tak naprawdę chodzi? Czy to nieporozumienie można jakość wytłumaczyć? Może chodzi o innego Jacoba? A może Marissa pomyliła adresy? Takie sytuacje dawałyby nikłą nadzieję na szybkie wyjaśnienie sprawy, natomiast nie tym razem. Wszystko wskazuje bowiem, że synek Milo został porwany i co gorsza, zeznania nauczyciela chłopca wskazują na to, że został porwany przez opiekunkę zatrudnioną przez Jenny. Marrisa i jej mąż Peter szaleją z rozpaczy, rozwieszając wraz ze znajomymi plakaty i informując media społecznościowe, ale synka nikt nie widział. Działania policji nie przynoszą rezultatu, a jedyne co udaje się ustalić to fakt, iż z pobliskich skał został zrzucony płaszcz przeciwdeszczowy należący do chłopca. Co się stało z Milo? Czy to porwanie dla okupu, a jeśli tak, dlaczego nikt nie wysuwa żądań? Czy Milo padł ofiarą handlarzy dziećmi? Kim naprawdę była Carrie Finch, opiekunka Jacoba, która rzekomo porwała Milo? Bo o tym, że nie była osobą, za którą się podawała, wszyscy szybko się orientują. Na te i na kolejne pojawiające się pytania pozwala nam odpowiedzieć lektura książki pt. „To jej wina”, autorstwa Andrei Mara. Ten opublikowany nakładem Wydawnictwa MUZA SA debiut, to spektakularny thriller, który poruszy przede wszystkim rodziców, zaś pozostałych, bezdzietnych czytelników zachwyci misterną intrygą i gwałtownymi zwrotami akcji. Doskonale prowadzona fabuła i misternie utkani z rozmaitych cech charakteru bohaterowie to zdecydowanie mocna strona książki. Choć tak naprawdę słabej strony tu nie ma, zaś każdy jest podejrzanym. Autorka w ten sposób prowadzi akcje, że zyskujemy nowe podejrzenia, tworzymy nowe wersje prawdopodobnych wydarzeń, po czym każda upada okazuje się bowiem, że w grę wchodzą kolejne czynniki, o których wcześniej nie wiedzieliśmy. Co kierowało Carrie i dlaczego pieczołowicie zbierała informacje o rodzinie Irvine? Czy już zatrudniając się u Jenny planowała porwanie Milo? Czy matki oddające dzieci pod opiekę niań mają jakąkolwiek gwarancję, że ich dzieci będą bezpieczne? Czy społeczna presja, by samodzielnie zająć się wychowaniem dzieci, jest słuszna? Te dylematy również są obecne w książce, która – poza tematem związanym z porwaniem – zajmuje się wieloma kwestiami związanymi z wychowaniem dzieci, podejmowaniem przez matki pracy, nierównym podziałem obowiązków pomiędzy małżonkami, a nawet zdradą. I to zdradą na różnych płaszczyznach. To wszystko sprawia, że od książki nie można się oderwać, zaś głęboka warstwa psychologiczna przyciąga naszą uwagę i angażuje emocje. Tym samym to jedna z tych książek, których się nie zapomina szczególnie, że zakończenie wywołuje prawdziwy wstrząs!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
30-07-2022 o godz 22:36 przez: Aleksandra
"Marissę aż bolała ręka od przyciskania telefonu do ucha. Za każdym razem modliła się, żeby miała inny przebieg, żeby w końcu zamiast: "Nie, przykro mi, nie widzieliśmy go", usłyszeć "Tak! Jest cały i zdrowy". Ale nikt tego nie powiedział. Słyszała strach, ciekawość i współczucie, a raz czy dwa nieco odmienny ton: jakby oczekiwanie jakiegoś dramatu w ten nudny listopadowy wieczór." "To jej wina" Andrei Mary, to całkiem dobry thriller, który dostarcza wielu emocji. Zaginięcie dziecka, porwanie, to temat bardzo trudny dla rodzica. Najgorsze, co może go spotkać, to stracenie dziecka z oczu, brak informacji, gdzie przebywa, co się z nim dzieje. Wiele pytań rodzi się w głowie, kręcą się jak karuzela na najwyższych obrotach, a emocje rozrywają człowieka od środka. Strach, ból, pewien rodzaj szaleństwa będzie towarzyszył, dopóki dziecko nie pojawi się całe i zdrowe. Wróci, otoczy się je opieką, ale strach, lęk nadal będzie towarzyszył. A jak z poczuciem bezpieczeństwa? Nie wiem, czy wraca na dobre. Porwania dziecka doświadcza rodzina Irvinów. Milo znika, a wieści o tym szybko rozchodzą się po dublińskim przedmieściu. Po szkole miał przyjść do kolegi się pobawić, lecz pod wskazanym adresem, który Marissa Irvine dostała smsem, nie ma dziecka. Zaczynają się poszukiwania przez matkę, lecz szybko sprawa trafia na policję. Andrea Mara stworzyła historię, która jest koszmarem dla każdego rodzica. Bohaterowie właśnie doświadczają takiego koszmaru, z którego nie da wyjść, jeśli dziecko nie wróci całe i zdrowe do domu. Na własną rękę podejmują działania, by znaleźć ukochanego synka. Również policja robi co może, aby zaginiony chłopiec został odnaleziony i wrócił bezpiecznie do domu. Autorka porusza kilka ważnych kwestii, które z życia wzięte nadają realizmowi książce. Oprawca oswaja dziecko, swoją ofiarę, ze sobą, by łatwiej mogło dojść do porwania. Zazwyczaj są to osoby z bliskiego otoczenia rodziny, co dodatkowo szokuje i jest po prostu okropne. Jak tu komuś zaufać? Kiedy dochodzi do porwania, inni rodzice oddychają z ulgą, że nie spotkało to ich dziecka, choć strach nadal im towarzyszy, że może się to wydarzyć. Rodzice porwanego dziecka z frustracji myślą, dlaczego to akurat ich dziecko zostało porwane. Ale co jeszcze ważne i okrutne zarazem, to szukanie korzyści z trudnej sytuacji własnego dziecka. I nie chodzi tu o porwanego chłopca, a o oprawcę, którego matka chce zarobić, opowiadając ckliwą historię trudnego dziecka. Ukazany jest także obraz społeczeństwa, jak łatwo ocenia sytuację i ludzi, których owa sprawa dotyczy. Jak łatwo jest wskazać osobę po części winną, choć wcale ta wina nie leży po jej stronie. "To jej wina" to thriller, który Waszą pewność dotyczącą zagadki zamieni w proch. Nic nie jest takie, jakim się wydaje, a zwrotów akcji nie brakuje. Jedno zdarzenie z przeszłości, które rozbija dwie rodziny. Dzięki narracji kilku kobiet poznajemy ich stanowisko w tym trudnym wydarzeniu. Każda z nich jest inna, zmierza się z własnymi problemami, ale łączy je porwanie dziecka i oprawca. Teraźniejszość miesza się z przeszłością, choć więcej tu wydarzeń, które mają miejsce już po porwaniu. Choć książka nie rzuciła mnie na kolana, to nie można odmówić jej ciekawej fabuły, dobrej kreacji bohaterów, poruszonych ważnych tematów i zwrotów akcji. Dobry thriller, który zostanie z Wami w głowie na dłużej.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
07-08-2022 o godz 22:50 przez: Ruda Recenzuje
Dlaczego Milo zaginął? Kto ponosi winę za uprowadzenie chłopca? Co mają do powiedzenia perfekcyjni rodzice dziecka? Czy w idealnym domu mogą skrywać się sekrety? “To jej wina” zaczyna się mocnym akcentem, który nie zapowiada jednak tego, z czym będziemy mieli do czynienia w dalszej części książki. Kiedy korzystam z określenia „dalszej”, zdecydowanie mam na myśli drugą połowę, która okazuje się dynamiczna, zaskakująca i przewrotna. Wszystko, w co do tej pory wierzyliśmy, okazuje się być jedynie żartem ze strony autorki. Mara jest bowiem bardzo dobra w plątaniu wątków, zwrotach akcji i przedziwnych niespodziankach. Elementy te sprawiają, że w czytelniku buzują emocje, podtrzymują jego zainteresowanie i nie pozwalają odłożyć książki aż do samego końca. Niestety taki pozytywny odbiór zyskała u mnie przede wszystkim druga część powieści. Jeśli chodzi o początki i pierwsze rozdziały, to nie do końca wyglądało to tak, jakbym sobie tego życzyła. Po mocnym początku akcja książki wyhamowała. Autorka poświęciła wiele miejsca wątkom obyczajowym. Śledztwo dotyczące zaginięcia było proste i nie dodawało całości pikanterii. Nie można powiedzieć, by było w tym coś złego. Inne kwestie także okazały się zajmujące i dobrze współgrały z całością, ale mnie zabrakło w tym wszystkim napięcia, a to na nim najbardziej zależy mi w tego typu książkach. Druga część, choć dostarczyła emocji i tych charakterystycznych dla thrillera elementów, nie potrafiła nadrobić pewnego zniechęcenia i znużenia, które zdążyły już we mnie wykiełkować. Przyznam szczerze, że ostatecznie książka okazała się o wiele bardzie intrygująca, niż zakładałabym po tych pierwszych rozdziałach. Mimo pewnego niedosytu, ostatecznie otrzymałam sporo atrakcji, w postaci mrocznych sekretów, trupów ukrytych w szafie, nawiedzającej bohaterów przeszłości oraz zaskakujących niespodzianek. Rozwiązanie poszczególnych wątków okazało się dość zawiłe i skomplikowane i pod tym względem Mara zdecydowanie się wykazała. Świetnie udało jej się również zakończyć całą historię dobrym finałem. Kolejny plus autorka zdobyła u mnie za kreację bohaterów. Ich decyzje, postanowienia, wahania, błędy- te cechy sprawiły, że w moich oczach nabrali oni autentyczności. Mara nie obawia się napiętnować ich złem i problemami. Nie wszyscy jesteśmy idealni, a świat nie jest czarno biały- zdają się krzyczeć kolejne kartki. Wielu niespodzianek dostarczyli również sami bohaterzy, zupełnie inni, niż można się było tego po nich spodziewać. Autorce udało się pod tym względem również wyprowadzić mnie w pole. Raz po raz pokazywała, że w jej rękawie kryje się sporo asów. Tym, co jednak najbardziej ujęło mnie w tej książce, jest bardzo dobry styl Mary. Powieść wydaje się czytać sama. Zabrałam ją ze sobą na plażę i to był znakomity wybór. Leniwy dzień upływał mi bardzo przyjemnie w towarzystwie tej opowieści. Autorka wspaniale opowiada, umiejętnie oddaje emocje, nie ma problemu z budowaniem dialogów i opisów. „To jej wina” to historia, której możecie zaufać mimo pewnych niedoskonałości. Nie jest to książka, po którą chciałabym sięgnąć ponownie, ale jak wspomniałam, wspaniale sprawdzi się na długi letni dzień. Czy to coś, czego potrzebujecie i szukacie? Przekonajcie się sami.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
23-08-2022 o godz 20:37 przez: Ambros
Marissa Irvine zjawia się pod wskazanym adresem, aby odebrać synka, Milo, który miał się spotkać z nowym kolegą. Okazuje się, że adres jest pomyłką. Pod tym adresem nie ma Milo. Ani pod żadnym innym. Teraz trzeba sobie wyobrazić minę i reakcję mamy. Szok i niedowierzanie. Zaczyna się poszukiwanie dziecka. W akcję angażują się sąsiedzi, znajomi i przyjaciele. Okazuje się, że dziecko odebrała z przedszkola opiekunka innego dziecka. Ale jak to możliwe? Kto jej oddał obce dziecko? Dlaczego Milo poszedł z obcą osobą? Rodzice są zrozpaczeni. Bardzo pomaga im nowa sąsiadka, Jenny, u której zatrudniona była opiekunka, która porwała Milo. W pewnym sensie poczuwa się do winy, że ją zatrudniła, nie za bardzo sprawdzając jej przeszłość. Liczy się każda minuta, z każdą godziną szanse maleją. Zastanawiające też jest, że nikt nie zażądał za małego okupu, przecież rodzice są bardzo bogaci. Czyli jest inny motyw porwania? Jaki? Jeżeli nie chodzi i pieniądze, to o co? Nie domyślicie się jaka jest prawda. Szokująca i druzgocąca. Mnie strzeliła, jak obuchem. Długo do mnie nie docierało, dlaczego Jenny zdecydowała się uprowadzić Milo. Ale teraz wiem, i staram się sobie poukładać jej tok rozumowania. Nie jest ławo, ale analizuję jej argumenty i chwilami ją rozumiałam … Koniecznie musicie po nią sięgnąć, świetny thriller psychologiczny, pełen intryg i kłamstw, niedomówień i niedopowiedzeń, skrzętnie i głęboko ukrywanych rodzinnych tajemnic i powiązań. Aż trudno chwilami to wszystko ogarnąć, ale trzeba spokojnie podejść do tej sprawy, bo ona tego wymaga i jest bardzo delikatna. To jej wina przedstawia z perspektywy kilku różnych osób całą fabułę. Zabieg ten stał się już dzisiaj standardem. Taki przekaz pozwala spojrzeć nam na akcję z wielu stron, wyrobić sobie własne zdanie i pogląd na całość. Wiemy więcej, bo każdy narrator coś nowego wnosi od siebie, przekazuje swoje przemyślenia, podejście do tej sprawy, otwiera się uzewnętrznia. A to bardzo wiele znaczy dla odbiorcy. Emocje przez całą powieść są na bardzo wytężonym poziomie, nawet na chwilę nie ma wytchnienia. Z początku można wskazać wielu podejrzanych, którzy mieli – przynajmniej teoretycznie – jakiś powód, aby dokuczyć bogatym Irvinom. Należy uważnie przyjrzeć się każdemu bohaterowi, oni nie są tacy czyści i bez podejrzeń, jak mogłoby by się wydawać. Każdy coś ma w zanadrzu, czy to romans, czy tajemnicę z przeszłości, czy niechlubne wydarzenia sprzed lat, które nie dają spokoju. Nikt z nich nie może spać spokojnie, każdy obawia się, że przez nieuwagę jego sekrety mogą ujrzeć światło dzienne. Lektura niesamowita, z kompletnie nieprzewidywalnym zakończenie, dla mnie szokującym. Miała swoje przypuszczenia, ale tak daleko moja wyobraźnia jeszcze nie zawędrowała. Autorka postarała się i zapewne włożyła wiele wysiłku, aby tak manewrować czytelnikiem i tak go omamiać. By w końcu w pojedynku z nim odnieść zwycięstwo. To opowieść o stracie, bólu i samotności, walce o prawdę, nawet, jak jest ona niewygodna. Ale to zawsze prawda. Czy w tej walce prawość i prawda się obroni? Czy wszechobecne kłamstwo będzie się panoszyć? Nie marnujcie ani chwili, sami się przekonajcie, co rządzi na tym świecie … Godna większej uwagi!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-07-2022 o godz 00:20 przez: saskia
Życie toczy się zwykłym rytmem, z jakimiś małymi odstępstwami, ale nie niepokojącymi, po prostu codzienność. Do czasu. Coś przerywa tę rutynę, nagle wstrząsa jej posadami, wydaje się początkowo jedynie koszmarną pomyłką. Jednak nie jest nią, jest rzeczywistością, której nikt nie brał nigdy pod uwagę! Zamożne przedmieście, jednocześnie blisko Dublina, z drugiej strony dobre miejsce do wychowania dzieci. Sąsiedztwo podobnych do siebie ludzi uspokaja, zwłaszcza gdy są oni spokojni lub za takich się ich bierze, w takiej okolicy nie żyje się jak w bańce, z daleka od jakichkolwiek problemów, lecz zdają się mieć całkiem inny kaliber. Porwanie czteroletniego Milo Irvine`a jest szokiem dla wszystkich, nic przecież tego nie zapowiadało, wszystko było takiej jak zawsze, do momentu kiedy okazało się, że nie ma go w domu kolegi ze szkoły. A to dopiero początek dramatycznego splotu okoliczności. Po czyjej stronie leży wina? No właśnie, winna jest ona, tyle, że kilka kobiet a związek z tą sprawą, więc którą z nich obwiniać? Każdą czy tylko wyłącznie jedną? Łatwo jest oskarżyć, poddać w wątpliwość niewinność, doszukiwać się drugiego dna i po prostu być ponad czyjeś błędy, ale najważniejsze jest dziecko. Mały chłopczyka, nie znajdujący się w bezpiecznym domu, a przebywający gdzieś w nieznanym miejscu z kimś, kto już go skrzywdził porywając. Co by było gdyby Marissa Irvine postąpiła inaczej? Zresztą jeszcze kilka osób mogło podjąć inną decyzję. Po fakcie zbyt wielu wskazuje błędy, lecz czy były nimi? Jednak najważniejsze pytania wciąż pozostają bez odpowiedzi: gdzie jest Milo i kto jest porywaczem … Spokojna okolica, spokojne rodziny i wydarzenie, które podkopuje ten błogostan. Gdyby tak przyjrzeć się z bliska, wiele rys znalazłoby się w tym dość idyllicznym krajobrazie. Andrea Mara doskonale oddała dramat ludzi jakim w ułamku sekundy usuwa się ziemia spod stóp, do tej pory będąca dla nich bezpiecznym, życiowym, fundamentem. „To jej wina” pokazuje w szczegółach jak nakręca się spirala lęku, obwiniania się i rzucanych oskarżeń, wydających się w większości bezpodstawnych, ale raniących boleśnie i na długo, może nawet na zawsze. Na pierwszym planie wciąż jest to, co najważniejsze czyli dziecko, lecz drobne problemy, wcześniej ignorowane, odsuwane na plan dalszy okazują się mieć także znaczenie. Autorka wykorzystała motyw domestic thriller, w którego samym centrum są bohaterki, ich działania nadają tempa opowiadanej historii, ich postępowanie poddawane jest ocenie, one muszą stawić czoła sobie, najbliższym otoczeniu, nieznajomym i jednocześnie są osądzane i sądzą. Oczywiście postacie męskie nie są w „To jej wina” pionkami, lecz Andrea Mara po mistrzowsku pokazuje na kim skupia się uwaga, ta pozytywna i negatywna, jeśli w rodzinie ma miejsce coś niepokojącego lub dochodzi do tragedii. Pisarka ani na moment nie traci z oczu głównego wątku – porwania dziecka, jakie „przy okazji” staje się prawdziwym detonatorem dla skrywanych sekretów, urazów i półprawd.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-08-2022 o godz 06:36 przez: Anna Szulist
Pamiętam wydarzenie, gdy miałam lat 5-6 i w okresie około bożonarodzeniowym zniknęłam rodzicom z oczu. Byliśmy w sklepie, ogromnie się nudziłam, a za oknem zaczął padać śnieg. Wymknęłam się cicho na dwór i zaczęłam powoli iść przed siebie, patrząc tylko na wirujące płatki i próbując złapać je na język. Rodzice szybko mnie znaleźli, nie wiem, czy najpierw chcieli mnie przytulać z radości, czy „udusić” za nieposłuszeństwo. Dopiero po latach dotarło do mnie na jakie skrajne, ogromne i negatywne przeżycia ich skazałam. Z pewnością o wiele większe i potężniejsze emocje czuła Marissa bohaterka książki To jej wina, ponieważ jej synek został... porwany... Marissa podjechała pod wcześniej umówiony adres, by odebrać synka, który był z piątkową wizytą u kolegi. Jakież było jej zdumienie, gdy drzwi otworzyła zupełnie obca kobieta, a po Milo nie pozostał nawet ślad. Zdziwienie przerodziło się w niepokój, później w strach aż w końcu z przerażeniem odkryła, że jej synek został porwany. Jak do tego doszło? Kto i dlaczego to zrobił? Gdzie się podział chłopczyk i dlaczego nikt nie zażądał okupu od bogatych rodziców? „Gdyby ludzie poświęcali więcej czasu na pomaganie, a mniej na plotkowanie, to czy nie byłoby nam wszystkim lepiej?”. Co to była za literacka uczta! Świetna, pełna emocji i doprowadzająca do szybszego bicia serca lektura. Już od pierwszych zdań zaczynał mnie ogarniać niepokój i dreszcze przechodziły po plecach. Autorka bardzo sprytnie i z wprawą godną mistrza wodziła mnie za nos. Gdy już myślałam, że całość poprawnie rozwikłałam, że już wszystko wiem i nic mnie nie zaskoczy, okazywało się, że to tylko złudzenie, prawda wygląda zupełnie inaczej, a ja dałam się wmanewrować w ślepą uliczkę z napisem „błędne rozwiązanie”. Cała historia była na wysokim poziomie. Rewelacyjna fabuła, świetnie wykreowani bohaterowie. Co rozdział to nowe tropy, wskazówki, które w pełni angażowały szare komórki i absorbowały całą uwagę. Trzeba było się skupić, ponieważ w każdym rozdziale niepostrzeżenie przemykał się niby nic nieznaczący szczegół, który dopiero w zakończeniu nabierał sensu. Byłam bardzo przyjemnie zaskoczona książką bowiem historia w niej zawarta, która wydawała się sztampowa, okazała się wielopiętrową intrygą. Czytając czuło się napięcie i oszołomienie, szczególnie przez ostatnie 150 stron. To tak jakby pędziło się samochodem i tuż przed zakrętem odkryło, że hamulce odmawiają posłuszeństwa. Miałam nadzieję na wciągającą lekturę, ale to, co otrzymałam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Jako wielka fanka thrillerów jestem więcej niż usatysfakcjonowana z tej ekscytującej, elektryzującej, szokującej i wbijającej w fotel lektury. Oby więcej takich pozycji na rynku. Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu Muza.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-08-2022 o godz 23:21 przez: Maitiri
„To jej wina” to bardzo ciekawie skonstruowany domestic thriller, w którym porwanie chłopca staje się pretekstem do odkrycia zaskakujących kulis, albo raczej drugiego dna całej sprawy. Co tym bardziej zaskakuje, gdyż akcja rozgrywa się w spokojnej, zamożnej okolicy, gdzie mieszkają życzliwi sobie, pomocni ludzie. I do takich dramatów zwyczajnie tutaj nie dochodzi. Przedmieścia Dublina są idealnym miejscem do życia, szczególnie dla rodzin z dziećmi. Są, do czasu, aż okolicą nie wstrząsa sprawa porwania małego Milo. To koszmar dla rodziców, ale nie tylko. Szybko pojawiają się wątpliwości, wzajemne oskarżenia, obwinianie i strach. Przede wszystkim trwa jednak szukanie chłopca i winnych. Szukają rodzice, szuka policja. Pojawia się jedna podejrzana osoba, a potem kolejne. Dość szybko zostaje nakręcona spirala lęku, a błahe problemy, które kiedyś nie miały znaczenia, urastają do rangi znaczących. Zaskakujący może być fakt, że raczej wcześniej niż później dowiadujemy się, kto stoi za porwaniem Milo. Jednak to nie jest koniec wydarzeń, bo wraz ze wskazaniem winnej osoby, wydarzenia nabierają barw i rozpędu. Po pierwsze nadal nie znamy motywu, po drugie, jak już wspominałam, thriller ma drugie dno. Początkowo ukryte, odsłaniane krok po kroku, trzymające w napięciu do ostatniej chwili. Powieść Mary nie jest łatwą lekturą, jest niezwykle emocjonalna i boli. Boli, porusza i przytłacza krzywda dziecka. Ale nie tylko, bo autorka dotyka w powieści innych ważnych kwestii, które nie pozostają bez wpływu na czytelnika. A mimo to czyta się tę książkę ekspresowo. Wciąga tak, że nie sposób się od niej oderwać, nie sposób nawet w spokoju oddychać. Coś niesamowitego! Ciekawą sprawą jest w powieści prowadzenie narracji. Nie chcąc za dużo zdradzać, napiszę tylko, że wydarzenia przybliżają czytelnikowi trzy kobiety. Jedną z nich jest matka chłopca – Marissa, drugą matka kolegi Milo – Jenna, a trzecią niejaka Irene. Kim ona jest i jaki ma związek ze sprawą – to już musicie sprawdzić sami. Jestem pewna, że ten thriller niejednokrotnie wprawi Was w zdumienie. Jest nie tylko przepełniony akcją, napięty do granic możliwości, pełen emocji i tajemnic, ale przede wszystkim zaskakujący. Takich plot twistów, jakie zaserwowała autorka, nie spodziewałam się nawet przez chwilę. Nic tu nie jest takie, jakim się wydaje. Zostajemy wciągnięci w intrygę, której zakończenia nie będziemy w stanie przewidzieć. I dobrze, bo właśnie o to w dobrym thrillerze chodzi. „To jej wina” to thriller, który ma wszystko to, co jest potrzebne, aby znaleźć się na listach bestsellerów. Dobrze przemyślaną, intrygującą i konsekwentnie prowadzoną fabułę, ciekawych, niejednoznacznych, poprawnie skrojonych bohaterów i zwroty akcji, które lubi chyba każdy. Serdecznie polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-08-2022 o godz 18:43 przez: Karola92
To jej wina Najgorszy koszmar dla rodziców? Moment w którym ich dzieciom dzieje się krzywda. Chwila gdy ich dziecko znika i nie wiadomo co się z nim dzieje. Właśnie takiej sytuacji doświadczy Marissa, główna bohaterka thrilleru To jej wina, gdy zjawia się pod drzwiami domu na Tudor Grove 14, skąd ma odebrać synka, Mila, a jego tam nie ma. Mało tego drzwi otwiera zupełnie obca kobieta, która nie jest Jenny, matką Jacoba, z którym popołudnie miało spędzić jej dziecko. Gdzie jest Milo? Kto go zabrał i dlaczego? "- Nie wiem, gdzie jest mój syn - szepnęła i osunęła się na podłogę obcego domu" To jej wina to doprawdy wciągająca lektura, nie można się od niej oderwać od samego początku. Autorka zastosowała tu zabieg niczym Hitchcock, zaczęła od trzęsienia ziemi, a później akcja nabierała jeszcze większego przyspieszenia. By zszokować czytelnikiem zakończeniem, które mnie osobiście całkowicie zaskoczyło i zupełnie nie spodziewałam się takiego poprowadzenia fabuły. "(...)A ty mówiłaś, że potwory nie są prawdziwe.- Nie te, które są w książkach. Chociaż czasem źli ludzie przypominają potwory, mimo że są ludźmi." Historię poznajemy z punktu widzenia kilku osób, tak się składa, że samych kobiet, które w taki czy inny sposób są związane z głównym wątkiem powieści. Historię przybliżają nam więc Marissa, matka zaginionego chłopca, Jenny, jej przyjaciółka, matka Jacoba, Carrie i Irene, a to kim one są w powieści, musicie sami odkryć, sięgając po ten tytuł. ;) Polubiłam dwie główne bohaterki, czyli Marissę i Jenny, za to bardzo irytowała mnie Irene, która myślała tylko o kasie, i jak tu uszczknąć coś dla siebie. Bardzo miłą i sympatyczną bohaterką była także Esther, kobieta, która wspierała od samego początku Marissę, a potem i Jenny. Zaś co do Carrie, to do niej miałam najbardziej mieszane uczucia, podczas lektury zrozumiecie dlaczego. A i denerwowało mnie trio rodziców, nazywane przez bohaterki Sabatem, bo doprawdy zachowywali się jak wszechwiedzące, żądne krwistych ploteczek rekiny. Negatywnie zaskoczyli mnie natomiast prawie wszyscy bohaterowie męscy tej historii. Cóż, taki autorka miała pomysł na fabułę. To jej wina jest wciągającym domestic thrillerem, dzięki któremu zarwiecie noc, by poznać rozwiązanie tej historii. Nie brak tu emocji, napięcia i momentów zaskoczeń. Autorka sprawnie wywiodła mnie w pole, bowiem snułam zupełnie odmienne rozwiązanie historii. Czyta się ją naprawdę dobrze, i jak ostatnio nie miałam szczęścia do tego gatunku, tak ten pozytywnie mnie zaskoczył. Mogę z czystym sercem go Wam polecić ! Za egzemplarz do recenzji i możliwość lektury przedpremierowej dziękuję wydawnictwu Muza.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-08-2022 o godz 09:20 przez: aniab1987
🔥🔥🔥 RECENZJA PRZEDPREMIEROWA 🔥🔥🔥 👉Premiera - 3 sierpnia 2022👈 Marissa Irvine jest prawdziwą szczęściarą, która ma wszystko - urodę, pieniądze, kochającego męża i synka. Jednak pewnego dnia, całe jej dotychczasowe życie lega w gruzach. Jej jedyny synek Milo, zaginął. Rozpoczyna się śledztwo i rozpaczliwa walka z czasem. Padają podejrzenia a na światło dzienne wychodzą coraz to nowe tajemnice. Zagadki, niedomówienia, kłamstwa, pozory i mroczne oblicza rodzinnej sielanki. Tutaj prawie każdy ma coś do ukrycia. Kto porwał Milo? I czy zaginięcie chłopca ma jednak drugie dno? Musicie koniecznie przeczytać! Temat zaginięć czy porwań dzieci to coś, co ogromnie mnie przeraża i wywołuje masę naprawdę silnych emocji. Dla mnie to wręcz niewyobrażalny koszmar, którego nawet nie chcę sobie wyobrażać 🙈 Nie przeszkodziło mi to jednak we współodczuwaniu tego co przeżywała Marissa. Od bezsilności, strachu i cierpienia, aż po złość i nadzieję. Ta książka jest totalnie emocjonująca i wręcz nieodkładalna. Od samego początku byłam ogromnie zaintrygowana tą historią, która wciągnęła mnie bez reszty. Przez fabułę dosłownie się płynie i nie ma tu miejsca na nudę, zbędne opisy czy przestoje. Za to mamy liczne zwroty akcji i napięcie rosnące z każdą kolejną kartką. Akcja pędzi i praktycznie przez całe te ponad 400 stron coś się dzieje. Kolejnym plusem jest zgrabnie skonstruowana fabuła, która nie jeden raz porządnie nas zaskoczy i samo zakończenie, którego nie da się przewidzieć. Finał książki sprawił, że zbierałam szczękę z podłogi i wybałuszałam oczy z wrażenia! Takiego obrotu spraw absolutnie się nie spodziewałam 😲 Majstersztyk! Ta końcówka totalnie mnie rozwaliła, zaszokowała i nie mogłam uwierzyć jak autorka zgrabnie to wszystko przemyślała, po mistrzowsku skonstruowała i dopracowała. Ponadto mamy tu ciekawych bohaterów mających swoje sekrety, które skrzętnie chowają. Powieść prowadzona jest z perspektywy kilku kobiet. Dodatkowo mamy tu przeskoki czasowe, które dają jeszcze lepszy obraz na dziejące się w teraźniejszości wydarzenia. Oprócz tego wszystkiego, książka porusza też ważne społecznie tematy, których nie zdradzę bo mógłby to być spoiler. Jeśli macie ochotę na klimatyczny domestic thriller, który intryguje, wzbudza mnóstwo emocji i pochłania czytelnika, to trafiliście idealnie. "To jej wina" jest rewelacyjna i czyta się ją z zapartym tchem. Ja zagłębiając się w lekturę totalnie przepadałam i właśnie tego samego Wam życzę! ❣P•O•L•E•C•A•M❣ Dziękuję ślicznie @muza.shadows @wydawnictwomuza za możliwość przeczytania i zrecenzowania tej pozycji ❤❤❤
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-08-2022 o godz 08:22 przez: Heather
Uwielbiam powieści, które kluczą między faktami i do samego końca podsuwają czytelnikowi mylne informacje. Jestem fanką thrillerów psychologicznych, które wodzą za nos i budują spektakularne napięcie, więc wybierając "To jej wina" postawiłam na powieść gwarantującą mi wszystkie poszukiwane wrażenia. Andrea Mara debiutuje na polskim rynku, ale robi to w tak smaczny sposób, że od razu wzbudza sympatię czytelnika i chęć na poznanie innych jej powieści. To autorka, która może pochwalić się wyczuciem, bystrym okiem oraz zrozumieniem otaczającego ją świata dzięki czemu fabuła jej powieści jest intensywna w odbiorze, gęsta od zagadek, wyzwań oraz zaskoczeń a także trzymająca w nieustannym napięciu poprzez rewelacyjnie wykreowany klimat. Wszystko w tej historii wydaje się być na swoim miejscu a dość obszernie rozbudowana fabuła wyposażona została w liczne detale dodające akcji wiarygodności. Wpadamy w wir licznych sekretów podsycanych intrygami. Nic nie jest do końca pewne w tej historii i wszystko może się wydarzyć. Marissa Irvine jeszcze nie wie, że czeka ją najtrudniejsze wyzwanie w życiu. Nieświadoma sytuacji jedzie odebrać synka ze spotkania z kolegą, ale drzwi otwiera jej obca kobieta i wychodzi na jaw, że Milo nigdy nie dotarł pod ten adres. Pojawiają się pogłoski o porwaniu, nowe fakty oraz tropy warte śledztwa, ale prawda zagrzebana jest głęboko pod wszystkimi rewelacjami. Czy Marissa zdąży na czas i odnajdzie synka? Czy zatroskana społeczność odsłoni swoje prawdziwe oblicze? Spokojne osiedle, sympatyczni sąsiedzi i porwanie, które wydaje się prawdziwą tragedią. Ludzie nabierają wody w usta, mnożą się sekrety a trzy bohaterki relacjonują wydarzenia ze swojego punktu widzenia. Dzięki temu czytelnik czuje się w pełni poinformowany i świadomy sytuacji a sam schemat fabuły, który już wcześniej występował w innych powieściach, wydaje się zupełnie inaczej poprowadzony. Ingerujemy w przeszłość, czytamy o różnych formach macierzyństwa i zastanawiamy się jak toksyczna matka wpłynęła na porywaczkę, bo i z tej perspektywy spojrzeć możemy na fabułę. Tym samym otrzymujemy szerokie studium psychiki kobiet występujących na łamach tej powieści. "To jej wina" zyskuje najwyrazistszy odcień dopiero przy poznaniu finału. Fabuła wciąga, intryguje, kusi, ale epilog wydaje się najlepszym elementem, zdecydowaną wisienką na torcie. Okazuje się, że to tajemnice z przeszłości nadały bieg wydarzeniom a autorka ubierając wszystko w skrajne emocje stanęła na wysokości zdania serwując nam thriller od którego nie sposób się oderwać.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-08-2022 o godz 16:59 przez: KLAUDIA KARDYNAŁ
Marissa Irvine to kobieta, która ma wszystko – świetną pracę (ma swoją kancelarię prawniczą), kochającego i bogatego męża oraz wspaniałego syna Milo. Niestety okazuje się, że idylla jest pozorna, kiedy Milo znika. W tym momencie wszystko przestaje mieć znaczenie. Przecież w dublińskim Kerryglen takie rzeczy się nie zdarzają. A jednak… „To jej wina” to świetnie napisany domestic thriller (nazwa wydawcy), który nieuchronnie zmierza do baaaaaardzo zaskakującego końca. Ale zacznijmy od początku. W wielkich i pięknych domach na przedmieściach mieszkają głównie bogacze, albo ci pretendujący do takowych. W jednym z największych i najbardziej znanych mieszka rodzina Irvine’ów. Marissa jest prawnikiem, Peter biznesmenem, a ich oczkiem w głowie jest czteroletni Milo. Właśnie rozpoczął naukę w szkole w Kerryglen. Marrisa, chcąc żeby jej synek poznał jak najwięcej przyjaciół, przyjmuje zaproszenie Jenny Kennedy na wspólną zabawę chłopców w piątkowe popołudnie. Kiedy podjeżdża pod wskazany w smsie adres okazuje się, że mieszka tam tylko starsza kobieta. Chłopcy nigdy nie byli pod tym adresem, a Jenny jest na wyjeździe służbowym w Paryżu. Tak rozpoczyna się największy koszmar każdej matki – zaginięcie jej dziecka. Mijają kolejne dni, policja robi co może, a historia zatacza coraz szersze kręgi i wydaje się bardziej skomplikowana niż wszyscy przypuszczali. Po kolei zostają odkrywane poszczególne fragmenty układanki, motywy każdej osoby biorącej udział w tej grze oraz zachowania, które doprowadziły do zaginięcia Milo. Akcja dzieje się głównie w czasie rzeczywistym, chociaż są rozdziały retrospektywne, które pokazują proces zbliżania się do chłopca i planowania jego zniknięcia. Wszystkie wydarzenia poznajemy z kilku różnych perspektyw m.in.: Marissy oraz Jenny, co pozwala na szerszą perspektywę i obserwowaniu różnych reakcji większej liczby osób. Książka ma krótkie rozdziały, historia płynie bardzo szybko i nie pozwala się nudzić. Nie będę pisać o postaciach bo jest ich sporo, a poznawania ich po kolei jest ważne dla całej powieści. Więc dla braku spojlerów brak opisu poszczególnych bohaterów. Książkę czyta się świetnie, wręcz nie można się od niej oderwać. Zakończenie jest naprawdę ciekawe i niespodziewane. Bardzo dobra książka, trzymająca w napięciu od początku do końca, pokazująca, że przeszłość dopaść cię może w każdej chwili. A karma zawsze wraca. Gorąco polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-09-2022 o godz 15:12 przez: papierowamagnoolia
"To jej wina" Andrei Mary to thriller psychologiczny, który czytałam z taką miną: 😳. I uważam, że każdy dobry thriller właśnie taką reakcję powinien wywoływać. Historia w tej książce nie jest łatwa i nie jest przyjemna. Dotyczy porwania dziecka, 4-letniego Milo, uroczego i bystrego chłopca, którego miała odebrać z przedszkola nowo poznana znajoma jego matki. Gdy Marissa Irvine - matka Milo przychodzi pod wskazany adres po synka okazuje się, że go tam nie ma. Co więcej, mieszka tam zupełnie inna kobieta. Marissa próbuje skontaktować się ze znajomą ale numer jest już nieosiągalny. To nie jest dobry znak, potem jest jednak jeszcze gorzej. Z informacji od nauczycieli, innych rodziców, sąsiadów oraz policji rodzice Milo dowiadują się m.in. że chłopiec wyszedł z przedszkola z rudowłosą kobietą i wyglądało na to, że ją zna. Kim jest ta kobieta i czego może chcieć? Koszmar rodziny Irvine dopiero się zacznie ... Choć nie mam dzieci i daleko mi do rodzicielstwa to zaginięcia i porwania dzieci od zawsze były dla mnie przerażającym i szokującym tematem. Chyba każdego to rusza i nie sposób jest sobie wyobrazić przez co wtedy się przechodzi. Dramat rodziców, bezbronność dziecka, do tego strach i niepewność, czekanie na jakiekolwiek wieści. W książce "To jej wina" możemy tego "doświadczyć". To, co spotyka rodzinę Irvine jest naprawdę niepokojące i straszne. Jednocześnie chcemy jak najszybciej dowiedzieć się, co będzie dalej i kto za tym stoi. Co myśleć o postaciach: o matce, ojcu, znajomych, opiekunce? Kto jest winny? Lecimy więc przez strony, czytamy bez przerwy, aby dotrzeć do końca i odkryć zakończenie. A zakończenie to dopiero jest coś, co szokuje! Możemy wyobrażać sobie różne rozwiązania, domyślić się kto jest czarnym charakterem ale gwarantuję, że TAKIEGO zakończenia się nie spodziewacie. Wyjątkowo, nie piszę o bohaterach bo każdy z nich ma swój istotny udział. Trzeba każdego poznać, przyjrzeć się ich zachowaniu a potem odkryć ich sekrety. A to czego się dowiemy pozwoli nam zrozumieć cały sens tej książki. "To jej wina" to bardzo ciekawy thriller, który trzyma w napięciu a nawet momentami podnosi ciśnienie. Myślę, że cała ta historia może skłonić do myślenia, być ostrzeżeniem dla rodziców, pod wieloma względami może na nas wpłynąć. Oczywiście polecam ale jeśli jesteś rodzicem, ta książka może mocno w Ciebie uderzyć.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
19-08-2022 o godz 11:19 przez: Anonim
W dzisiejszych czasach, kiedy książkę może wydąć praktycznie każdy, obok pozycji wartych uwagi, księgarskie półki coraz częściej zapełniają produkty ksiażkopodobne. Sięgając po nie mam (bo uchronić się przed taką literaturą dla nałogowego czytelnika nie sposób) czasami wrażenie, że wciąż czytam tę samą powieść, w której zmieniają się jedynie imiona bohaterów i miejsce akcji. Przypuszczam, że współcześni pisarze kierują się zasadą, że najlepiej sprzedają się te historie, które już znamy wypuszczają więc na rynek opowieści tak do siebie podobne, że zlewają się w jedną całość. Ze świecą szukać oryginalnej fabuły, która ma szansę na dłużej przykuć uwagę czytelnika. Ta sztuka z pewnością udała się Andrei Marze, autorce która debiutuje na polskim rynku książką "To jej wina". Pozycja ta to intrygująca historia obnażająca ludzkie słabości i mroczne sekrety, które wychodząc na światło dzienne zmieniają spokojne życie bohaterów w mrożący krew w życiach thriller. Kierując się zasadą Alfreda Hitchcocka, który twierdził że opowieść powinna zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć autorka już na pierwszych stronach przyciąga uwagę czytelnika zaczynając ją od porwania małego chłopca, który zamiast bawić się ze swoim rówieśnikiem po szkole znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Zrozpaczona matka walcząc z bólem i otępieniem robi wszystko aby odnaleźć syna. Z pomocą rodziny i znajomych rozkleja po całym mieście plakaty z jego podobizną i puka do drzwi każdego, kto mógłby mieć choć okruch informacji o zaginionym Milo. Mimo iż policja podejrzewa porwanie nikt nie dzwoni z okupem, choć rodzina należy do majętnych. W toku śledztwa wypływa nazwisko osoby podejrzanej o ten czyn co jeszcze bardziej mobilizuje wszystkich do działania. Kiedy wszyscy zaczynają już tracić nadzieję i opadać z sił zdarza się cud, na który już chyba nikt nie liczył. Jednak wbrew pozorom to nie koniec tej historii a zaledwie preludium do pełnej napięcia i nieoczekiwanych zwrotów akcji opowieści, której zakończenie zaskoczy nawet najbardziej wytrawnego czytelnika powieści kryminalnych. Powieść ta tchnie świeżością i oryginalnością, wyróżniając się na plus w zalewie sztampowych opowieści, których szczerze mam już dosyć. Zachęcam Was do lektury. Warto!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
19-07-2023 o godz 21:24 przez: paula_czytula
Całkiem przypadkowo sięgnęłam po tę książkę, a zanim zaczęłam czytać, nie miałam pojęcia, że jej fabuła skupia się na porwaniu malutkiego dziecka. A historie, w których ofiarą jest maluch nie poruszały mnie aż tak bardzo, dopóki sama nie zostałam mamą. Milo, synek zamożnych i szanowanych rodziców znika bez śladu. Miał on spędzić popołudnie u kolegi z przedszkola, jednak okazuje się, że chłopca nie było w umówionym miejscu. A adres, pod który dociera Marissa, matka chłopca jest miejscem zamieszkania starszej, sympatycznej kobiety, a nie rodziców przedszkolaka. Wszystko wskazuje na to, że Milo został uprowadzony. Co tak naprawdę się wydarzyło? Kto stoi za zniknięciem chłopczyka? „To jej wina” to przemyślany i bardzo dobrze napisany thriller. Charakteryzuje się niezwykle ciekawie skonstruowaną fabułą i na pewno jest lekturą godną uwagi. Andrea Mara wrzuciła czytelnika w sam środek problemów rodzinnych, pozwalając tym samym poczuć emocje bohaterów. Rozpacz, bezsilność, przygnębienie towarzyszą nam na każdym kroku, a skala tragedii, z którą mierzą się rodzice jest niewyobrażalna. Pomimo dramatu, muszą oni prześwietlić najbliższe otoczenie chłopca w poszukiwaniu porywacza i upewnić się czy rzeczywiście zaufali odpowiednim osobom. Autorce udało się wykreować niejednoznacznych, ale ciekawych bohaterów, skrywających sekrety, które powodują, że nie możemy tutaj mówić o nudzie. Dzięki wielu retrospekcjom, poznajemy tajemnicze losy postaci i dowiadujemy się, jakie wydarzenia z przeszłości doprowadziły ich do miejsca, w którym znajdują się obecnie. Chociaż akcja wydaje się toczyć niespiesznie, to nie brakuje w niej niespodziewanych zwrotów akcji. Pojawiają się nowi podejrzani, co daje czytelnikowi do myślenia, gdyż powinniśmy uważać kogo zapraszamy do naszego domu. Jest to thriller nasączony niemałymi emocjami, w którym znajdziemy również dylematy rodziców, trudne decyzje, a wszystkiemu towarzyszy spore , umiejętnie budowanie wraz z rozwojem akcji napięcie. Na korzyść tej książki przemawia zakończenie, którego w ogóle się nie domyśliłam, dla mnie osobiście było bardzo zaskakujące. Nie znalazłam w niej zbędnych wątków czy nużących opisów. Dodatkowym atutem tej książki jest prosty, zrozumiały język autorki, dzięki czemu całość czyta się błyskawicznie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
23-08-2022 o godz 16:11 przez: ananke144_czyta
"W tej historii było coś więcej, coś co bulgotało pod jej powierzchnią, niczym wulkan czekający na erupcję..." . Czteroletni Milo- chłopiec o jasnych włosach, niebieskich oczach i drobnej posturze. Ostatni raz widziany w limonkowej kurtce przeciwdeszczowej w srebrne dinozaury. Zaginął. Nagle. W dziwnych okolicznościach. Dlaczego ON? Dlaczego w taki sposób? Co musi czuć jego matka? Jakie obrazy wykluwają się w jej umyśle, będącym na krawędzi rozpaczy? Być może ciemne pomieszczenie, jakieś szepczące głosy, brutalne dłonie, niewyobrażalne koszmary, które ciężko sobie nawet wyobrazić. A być może pustka, płacz, głód, knebel w ustach, dziecięce kwilenie lub niemy krzyk strachu i tęsknoty za domem i bliskimi... . Motyw zaginięcia dziecka bardzo często pojawia się w thrillerach. Moje nastawienie było więc raczej sceptyczne. Finalnie- niespodzianka. Może nie zachwyt, ale ciekawość i napięcie- praktycznie od pierwszej do ostatniej strony. Już pierwsze rozdziały wskazywały, że coś tutaj jest zdecydowanie nie tak, jak powinno. I że całość jest o wiele bardziej złożona, niż się początkowo wydaje. Autorka wrzuca nas w sam środek rodzinnego dramatu i pozwala poczuć emocje bohaterów. Pokazuje szereg zależności, które do tego dramatu doprowadziły. Kreuje niejednoznacznych bohaterów, którzy skrywając swoje sekrety, dodatkowo komplikują już i tak zagmatwaną historię. Możemy poczuć emocje matki, w głowie której rozpacz miesza się z poczuciem winy, a bezsilność z determinacją. Możemy poznać dylematy rodzica, który próbuje pogodzić karierę zawodową z życiem prywatnym. . Akcja jest wartka, a język prosty, co sprawia, że płyniemy lekko przez fabułę, ocierając się o kolejne plot twisty. Ciężko odgadnąć motyw, okoliczności, sprawców. Autorka myli tropy, sprawiając, że rozwiązanie zagadki jest niezwykle intrygujące. Taki finał zdecydowanie ciężko przewidzieć. Psychologia postaci nie jest nadmiernie rozbudowana, dzięki czemu całość czyta się błyskawicznie. Bardzo dobry. Wciągający. Zdecydowanie może zaskoczyć. Polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-01-2023 o godz 22:29 przez: Anmar_anu
Czteroletni Milo znika bez śladu. Wiele wskazuje, że mogło to być porwanie. Czy porywacze zarządają okupu czy przyświeca im inny cel? Czy chłopiec jest przypadkową ofiarą czy został "wybrany"? Andrea Mara w swojej powieści przenosi nas w zamożne sfery Dublina, gdzie zatrudnianie opiekunek jest na porządku dziennym, a kobiety realizujące swoje ambicje zawodowe muszą pokonać wiele trudności. Akcja powieści przedstawiona jest z kilku perspektyw, chociaż głównie skupia się na matce Milo, Marissie oraz na Jenny, która zostaje w to wszystko wplątana. Autorka porusza wiele społecznych kwestii, jak choćby problem z połączeniem pracy zawodowej z rodzinnym, i chociaż patrzymy na to od strony kobiet, które mogą pozwolić sobie na profesjonalną pomoc, to mimo wszystko jest to temat opracowany bardzo dogłębnie i dokładnie, a przede wszystkim realnie. Czytając o zachowaniach bohaterów powieści niejednokrotnie łapałam się na myśli, że sama znam osoby postępujące dokładnie w ten sam sposób. Muszę przyznać, że oprócz realizmu atutem powieści jest styl jakim posługuje się Autorka. Naprawdę trudno uwierzyć, że to debiut, bo przez książkę dosłownie się płynie i nie sposób się od niej oderwać. A oprócz bardzo dobrych umiejętności pisarskich kolejny atut to fakt, że pomimo przedstawienia wielu bohaterów i ich indywidualnych cech oraz wielu ich zachowań pisarka na koniec o niczym nie zapomniała. Każdy wątek został zakończony, każde zachowanie wyjaśnione i uzasadnione. Dla mnie jest to powieść bliska ideału. "To jej wina" to rewelacyjny thriller psychologiczny, w którym na każdym kroku Autorka nas zaskakuje. Gwarantuję, że każda próba rozwikłania zagadki porwania (nawet ta najbardziej szalona) spełznie na niczym, a na końcu będziecie zszokowani tym, co zaserwowała wam pisarka. Jedna z najlepszych lektur ubiegłego roku, a już na pewno czołówka thrillerów. Polecam z czystym sumieniem i świadomością, że tak jak ja będziecie czytać z zainteresowaniem i zaangażowaniem. Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Muza.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji Więcej recenzji
Prezentowane dane dotyczą zamówień dostarczanych i sprzedawanych przez empik.

Zobacz także

Inne z tego wydawnictwa Saved
3.2/5
26,79 zł
Megacena
Inne z tego wydawnictwa Love on the Brain
4.4/5
27,44 zł
Megacena
Inne z tego wydawnictwa Marina
4.6/5
23,17 zł
Megacena
Inne z tego wydawnictwa Turcja
4.7/5
33,57 zł
Megacena
Inne z tego wydawnictwa Ten jeden dzień
4.6/5
27,99 zł
Megacena
Inne z tego wydawnictwa Cień wiatru
4.8/5
46,99 zł
Megacena
Inne z tego wydawnictwa O włos
4.5/5
26,23 zł
Megacena
Inne z tego wydawnictwa Gra Anioła
4.8/5
48,99 zł
Megacena

Klienci, których interesował ten produkt, oglądali też

Podobne do ostatnio oglądanego