Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.
Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.
Sprawdź jak złożyć zamówienie krok po kroku.
Możesz też zadzwonić pod numer +48 22 462 72 50 nasi konsultanci pomogą Ci złożyć zamówienie.
Kompozytor Peter Harper wynajmuje dom na odludnej plaży w Irlandii, gdzie ma nadzieję pogodzić się z rozwodem i odzyskać wenę twórczą. Podczas nocnej nawałnicy zostaje porażony piorunem, na szczęście nie odnosi poważniejszych obrażeń. Wkrótce zaczynają go jednak nawiedzać makabryczne wizje, w których giną ludzie z jego najbliższego otoczenia - dzieci, sąsiedzi oraz Judle, kobieta, z którą łączy go coraz większa zażyłość.
Z każdym dniem wizje stają się bardziej realistyczne i przerażające. Peter ma coraz większe problemy z odróżnieniem jawy od snu. Niebawem odkrywa, że zarówno sąsiedzi, jak i Judie skrywają mroczne tajemnice. Czy będzie w stanie ochronić siebie i bliskich przed zbliżającym się niebezpieczeństwem
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
ID produktu: | 1113526726 |
Tytuł: | Ostatnia noc w Tremore Beach |
Autor: | Santiago Mikel |
Tłumaczenie: | Mróz Maria |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Czarna Owca |
Język wydania: | polski |
Język oryginału: | hiszpański |
Liczba stron: | 392 |
Numer wydania: | I |
Data premiery: | 2016-01-13 |
Data wydania: | 2016-01-13 |
Forma: | książka |
Okładka: | miękka |
Wymiary produktu [mm]: | 32 x 214 x 137 |
Indeks: | 18015973 |
Podziel się na Facebooku
Właśnie zrecenzowałem Ostatnia noc w Tremore Beach
Thriller psychologiczny na miarę Stephena Kinga. Peter Harper jest słynnym kompozytorem muzyki filmowej. Po niedawnym rozwodzie przeżywa niemoc twórczą. W poszukiwaniu spokoju i weny ...Na szczęście prędko okazało się, że Mikel Santiago trzyma poziom. Wysoki poziom. Satysfakcjonujący. Nie jest to Stephen King i nigdy nie będzie, ponieważ autor ma swój własny i bardzo udany styl. Nie musi być porównywany do żadnego innego pisarza, bo najzwyklej w świecie nie jest mu to potrzebne.
Ostatnia noc w Tremore Beach to trzymający w napięciu thriller, w którym nie sposób przewidzieć, co wydarzy się za kilka stron i jak dalej potoczy się akcja. Sama fabuła nie jest może zbyt skomplikowana i oryginalna, dominuje tu jednak mroczna atmosfera, w której czają się... no właśnie, co? Na pewno groźni przeciwnicy, z którymi przyjdzie zmierzyć się bohaterowie. Tym groźniejsi, że wydają się pochodzić z pogranicza jawy i snu. Co warte odnotowania: autor zręcznie żongluje napięciem, udzielając go czytelnikowi po trochu. Wpierw akcja biegnie niespiesznie, choć naturalnie nie oznacza to, że brakuje mocnych wrażeń, by stopniowo narastać i narastać. W pewnym momencie napięcie było u mnie tak głębokie, że wręcz chciałam, by w końcu wydarzyło się to COŚ do czego zmierza akcja książki i było już po wszystkim...
Lektura powieści Mikela Santiago to spotkanie z dobrym warsztatem pisarskim, dużą fantazją i sprawnie nakreśloną fabułą. Nie znajdziecie tutaj klimatycznych miasteczek jak z powieści Kinga, na to miejsce jest surowa, opuszczona wyspa, gdzie wydarzyć może się dosłownie wszystko. Santiago nie epatuje opisami, a jednak całą tę scenerię miałam przed oczyma. Myślę, że to już bardzo wiele mówi o jego piórze. Polecam miłośnikom mrocznych historii!
Mikel Santiago nazywany jest hiszpańskim Stephenem Kingiem. Zaczynał od krótkich opowiadań na swoim blogu relatodromo.blogspot.com. Pierwszą książkę wydał w formie e-booka, która wkrótce stała się bestsellerem w USA. Jest podróżnikiem i programistą. Gra na gitarze w kilku zespołach bluesowo-rockowych.
Po sięgnięcie po ten utwór zachęciła mnie rekomendacja, która brzmi tak:
„Zacząłem czytać tę książkę w pociągu. Po raz pierwszy w swoim życiu przejechałem stację.”
Dobry hiszpański thriller! Wprawdzie akcja rozwija się powoli i na początku lekko przynudzała, ale później było coraz lepiej. Utwór został napisany lekkim językiem, pomysł jest prosty, ale został bardzo dobrze wykonany, bohaterowie nie są papierowi, mają swój charakter i tajemnice, których nie chcą wyjawić. Nie czytałem książek Kinga, ale jeśli są one tak dobre jak ta, to szybko muszę się za nie zabrać. Zakończenie jest bez fajerwerków.
Kompozytor Peter Harper wynajmuje dom na odludnej plaży w Irlandii, gdzie ma nadzieję pogodzić się z rozwodem i odzyskać wenę twórczą. Podczas nocnej nawałnicy zostaje porażony piorunem, na szczęście nie odnosi poważniejszych obrażeń. Wkrótce zaczynają go jednak nawiedzać makabryczne wizje, w których giną ludzie z jego najbliższego otoczenia – dzieci, sąsiedzi oraz Judie, kobieta, z którą łączy go coraz większa zażyłość.
Z każdym dniem wizje stają się bardziej realistyczne i przerażające. Peter ma coraz większe problemy z odróżnieniem jawy od snu. Niebawem odkrywa, że zarówno sąsiedzi, jak i Judie skrywają mroczne tajemnice. Czy będzie w stanie ochronić siebie i bliskich przez zbliżającym się niebezpieczeństwem?**
Głównym bohaterem jest Peter Harper. Ma on duże poczucie humoru, jest emocjonalny, nie należy do tych prawdziwych, napakowanych facetów, którzy całe dnie spędzają w siłowni, którzy oglądają boks oraz brutalne filmy. Jest on ekscytującym się wszystkim mięczakiem.
Dość poważnym minusem jest mała oryginalność tego utworu. Akcja dziejąca się w małej, odseparowanej od ludzkości wiosce? Była. Wizje? Były.
„Ostatnia noc w Tremore Beach” została napisana w narracji pierwszoosobowej. Z jednej strony jest to wada, gdyż główny bohater często denerwował mnie swoimi wtrąceniami, zbędnym ekscytowaniem się, ale z drugiej pomogło mi lepiej go poznać, a cała historia stała się ciekawsza, gdyż opowiada nam ją osoba, która tego doświadczyła.
Zaciekawił mnie lekko fantastyczny motyw daru, który rzekomo ma Peter. W jego rodzinie wszyscy mieli słynną kobiecą intuicję, czyli przeczucie, dzięki któremu nie zrobili danej rzeczy, bo głos w głowie powiedział: Nie idź tam. Oczywiście zawsze wychodziło im to na dobre. Takie głosy ma też P. Harper. Czy ich posłucha?
Podsumowując: polecam. Książka jest dobrym thrillerem. Nie za bardzo powieść mnie zachwyciła, ale nie żałuję, że po nią sięgnąłem.
Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego dziękuję wydawnictwie Czarna Owca.
Tytuł: „Ostatnia noc w Tremore Beach”
Tytuł oryginału: „La última noche en Tremore Beach”
Autor: Mikel Santiago
Wydawnictwo: Czarna Owca
Korekta: Maciej Korbasiński
Projekt okładki: Paweł Skupień
Wydanie: I
Oprawa: miękka
Liczba stron: 387
Data wydania: 13.01.2016
ISBN: 978-83-8015-036-2
___________________________________________________________________________________
* źródło – okładka,
** źródło – okładka.
Fabuła opiera się na stosunkowo prostym i niejednokrotnie już wykorzystywanym pomyśle - samotny mężczyzna próbujący zlepić swoje życie w całość, osada na końcu świata, budząca wyobraźnię, nieskończona przestrzeń oceanu. Przez cały czas nie mogłam pozbyć się z głowy wspomnienia Ręki mistrza autorstwa - a jakże - Stephena Kinga. Sytuacja w obu utworach została przedstawiona w podobny sposób. O ile jednak King daje się ponieść swojej mocy tworzenia ponurych, mrożących krew w żyłach horrorów, powieść Santiago zamiast dreszczy i skrzywienia budziła we mnie ciągłe zainteresowanie. Nie byłam pewna, czy uznać ją tylko za thriller, czy może za thriller z elementem horroru i prawdziwej grozy. Nie było strony, która by mnie nie zaciekawiła. Pomimo tego "stosunkowo prostego" pomysłu nie mogłam oderwać się od lektury. Narracja prowadzona jest w formie pierwszoosobowej, dzięki czemu poznajemy całą historię głównego bohatera w fragmentach, przytaczanych w odpowiednich chwilach na podstawie skojarzeń czy jego podejrzeń. Poznajemy jego kłopoty, słabości, momenty, których się wstydzi lub rzeczy, których się boi; poznajemy człowieka trochę nudnawego, chociaż utalentowanego i zbierającego niegdyś wiele wyróżnień. Czułam się dobrze z tą postacią, potrafiłam zrozumieć Petera, nawet jeśli czasem mnie denerwował lub niecierpliwił. Ten pomysł na fabułę w połączeniu z narracją pierwszoosobową udał się w stu procentach - niejednokrotnie na równi z narratorem nie byłam pewna, czy to, czego doświadcza, jest prawdą, czy częścią jego wizji. I w tym tkwi cały haczyk! Przyznaję, że parę razy dałam się zwieść, do tego stopnia, że aż do ostatniej strony nie byłam pewna, w jaki sposób cała historia się zakończy, trzymała w napięciu. Ostatecznie obyło się bez wybiegu, który byłby nowatorski i szokujący, ale i tak jestem w pełni usatysfakcjonowana lekturą. Tropy zostawione przez autora doprowadziły mnie do dobrych podejrzeń.
Santiago w fantastyczny sposób zbudował gradację napięcia, budząc we mnie szczere zainteresowanie losami bohaterów - nie tylko głównego, ale też drugoplanowych. Są to bohaterowie zwyczajni, tak jak zwyczajne i nudnawe jest irlandzkie miasteczko, w którym się znajdują. Jednocześnie jednak każdy z bohaterów jest innych, a ich mroczne sekrety, które w końcu odkrywa Peter, są niezwykle autentyczne i prawdopodobne. Być może właśnie to stanowi największą różnicę między Mikelem Santiago a Stephenem Kingiem - strach towarzyszący mi podczas czytania książek Kinga jest irracjonalny, pojawia się i mija szybko, podczas gdy ten wywołany podczas czytania Ostatniej nocy w Tremore Beach stanowił bardziej przejaw ciągnącego się przez większość lektury niepokoju. Odnoszę wrażenie, że jest to powieść porządnie przemyślana, zaplanowana i zrealizowana zgodnie z planem.
Pełna opinia: http://pannakac-pisze.blogspot.com/2016/01/ostatnia-noc-w-tremore-beach-mikel.html
Peter Harper jest kompozytorem, który doświadcza burzliwych zawirowań w swoim życiu. Przechodzi właśnie rozwód, a na domiar złego podczas przeprowadzi do nowego domu trafia go piorun. Przenosząc się do domku w Irlandii chciał poukładać myśli i pobyć w samotności lecz niestety nie będzie mu to dane. W najmniej spodziewanych okolicznościach zaczynają nawiedzać go dziwne myśli i obrazy. Widzi rożnych ludzi, swoich bliskich i znajomych oraz kobietę imieniem Judie, która mieszka w sąsiedniej wsi. Wizje stają się coraz bardziej intensywne i drastyczne, pokazując, że wszyscy mamy swoje sekrety.
Powieść jest mocna i nie da się przy niej nudzić, nawiązania do Kinga są po części uzasadnione. Sprawiając, że autor serwuje nam powieść klimatyczną, budzącą nie raz przestrach i grozę u czytelnika. Styl autora jest dosadny i bogaty, widać, że autor doszlifował swój warsztat. Bohaterowie nie są bezbarwni, każdy posiada swoje wady i zalety. Psychologiczne profile bohaterów zostały stworzone realistycznie i wiarygodnie. Zwroty akcji są ciekawe, a pomysły autora nie raz przerażające i mrożące krew w żyłach. Santiago przedstawiając tą historię pozwala czytelnikowi nie raz się zamyślić i przestraszyć. Pomyśleć o rzeczach wyższych, ulotnych i nienamacalnych. Powieść posiada drugie dno, sprawiając, że nie raz przystaniemy na chwilę podczas czytania aby się zastanowić nad przesłaniem. Mikel Santiag stara się pokazać otaczającą nas rzeczywistość w krzywym zwierciadle, pokazuje jej brzydotę i skomplikowanie zarazem. Autor odkrywa wątki powoli, nie pokazując wszystkiego naraz. Nic tutaj nie jest oczywiste i pewne, a zakończenie zaskakuje.
"Ostatnia noc w Tremore Beach" to wyprawa poprzez mrok i grozę, która wciąga nas do ostatniej strony. Mikel Santiago spisał się porządnie oddając w ręce czytelników powieść emocjonującą i budzącą wypieki na twarzy. Zastosowanie pierwszoosobowej narracji głównego bohatera wyszło fajnie i jeszcze bardziej możemy wczuć się w losy Petera Harpera. Szaleństwo miesza się tutaj z marazmem, aby na sam koniec zaskoczyć. Jest to thriller z elementami paranormalnymi, który potrafi zszokować i zaciekawić. W tej książce, każdy czytelnik powinien znaleźć coś dla siebie. W szczególności fani mrocznych historii. Gdzie podczas lektury nie raz nasz umysł zostanie poddany wielu próbom. Serdecznie polecam.
Pewnej burzowej nocy Peter zostaje rażony piorunem. Nie odnosi ciężkich obrażeń, ale od tego momentu bohatera zaczynają nękać dziwne wizje i koszmary, przedstawiające różne sytuacje dotyczące jego dzieci, przyjaciół i kobietę, z którą jest bardzo blisko. Peter jest na krawędzi załamania, nie wie już, co jest jawą, co snem i ma przeczucie zbliżającej się tragedii.
Mikel Santiago został nazwany na tylnej okładce książki "hiszpańskim Stephenem Kingiem". Zwykle takie porównania to zwykła reklama, bujda, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Jednak w tym wypadku jest inaczej. Atmosfera niepokoju, nadnaturalne wizje, akcja tocząca się w małym miasteczku i zło, które czai się nie w tym, co nadprzyrodzone, ale w drugim człowieku. Pomimo tych analogii jednak Santiago to nie King. Hiszpan wypracował własny styl, który w wielu aspektach różni się od stylu Króla. I dobrze, bo nie chodzi o to, żeby kogoś naśladować, ale by zachować w tym wszystkim siebie.
Powieść prowadzona jest w narracji pierwszoosobowej, co w tym wypadku jest na duży plus. Dzięki temu, że całą historią opowiada nam Peter, nigdy nie wiadomo, czy to, co on widzi jest tylko snem, czy dzieje się naprawdę. Dzięki tej formie narracji czytelnik mocno odczuwa narastające niebezpieczeństwo, niepokój czai się wszędzie, a strach ścina krew w żyłach.
"Ostatnia noc w Tremore Beach" to książka, która dostarcza naprawdę wielu wrażeń. Ponura atmosfera pełna napięcia, gwałtowne burze i tajemnice, które skrywa otoczenie Petera sprawiają, że Autor zyskuje uznanie w oczach czytelnika, tym bardziej, że ta powieść to jego debiut.
Z dużym zainteresowaniem będę czekać na kolejne tytuły autorstwa pana Santiago, żeby sprawdzić czy jego następne dzieła będą równie dobre, jak to! Polecam!
Peter Harper przechodzi trudny okres w swoim życiu. Jest świeżo po rozwodzie, Musiał wyprowadzić się z domu, zostawić żonę i dzieci. Harper wynajmuje dom na odludnej irlandzkiej plaży, próbuje pogodzić się ze swoją sytuacją życiową i odzyskać wenę do tworzenia muzyki. Pewnej nocy, gdy wraca z kolacji u nowych sąsiadów, zostaje rażony piorunem, ale przeżywa ten wypadek. Jednak niedługo po tym zaczyna doświadczać wizji z udziałem jego najbliższych. Wkrótce odkrywa też, że jego sąsiedzi i przyjaciółka Judie skrywają przed nim tajemnice. Czy zagrożenie, które przeczuwa mężczyzna jest realne? I do czego to wszystko doprowadzi?
Nie wiedziałem czego mam się spodziewać po Ostatniej nocy w Tremore Beach. Powieści obyczajowej, kryminału, czy może thrillera? Okazało się, że to trzecie. Dostałem zręcznie napisaną książkę z fabułą osadzoną w małej odludnej wiosce, bohaterem z problemami życiowymi, mrocznymi i niebezpiecznymi wydarzeniami i tajemnicą. Powieść Santiago ma klimat, jest wciągająca i czasami wywołuje dreszcze. Autor wodzi nas za nos nie wyjaśniając czy to, o czym czytamy dzieje się naprawdę, czy tylko wydaje się głównemu bohaterowi. Do końca nie wiemy czy Peter Harper oszalał czy nie.
Książka Mikela Santiago zdecydowanie jest godna polecenia. Cieszę się, że na nią trafiłem i mogłem ją przeczytać. Jeśli chcecie zafundować sobie wieczór w napięciu i mrocznej atmosferze to sięgnijcie po Ostatnią noc w Tremore Beach, a nie pożałujecie.
zdobraksiazka.blogspot.com
Co prawda powieść hiszpańskiego pisarza nie zaczyna się od trzęsienia ziemi, a od solidnej burzy, ale jestem pewna, że Alfred Hitchcock byłby zadowolony, bowiem historia trzyma w napięciu i zamyka w swoich kleszczach od pierwszej strony. To jedna z tych książek, do której siada się po to, by natychmiast ją skończyć – bez przerwy, bez tchu, ignorując burczenie w brzuchu czy przepełniony pęcherz. W swojej hipnotyzującej mocy proza Santiago faktycznie wydaje się podobna utworom Kinga, jednak samego ducha mistrza grozy w niej nie znalazłam. A właściwie znalazłam, ale wymieszanego ze stylem Zafóna. Długo nie zapomnę tej literackiej uczty.
(...)