Kości Skryby. Alcatraz kontra Bibliotekarze. Tom 2 (okładka  miękka, wyd. 05.2017)

Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.

Potrzebujesz pomocy w zamówieniu?

Zadzwoń

Produkt niedostępny

Dodaj do listy Moja biblioteka

Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.

Może Cię zainteresować

Mroczni Bibliotekarze znowu atakują – i dowodzą, że późny powrót może być śmiertelnie groźny!

Alcatraz Smedry wraca w wielkim stylu. Infiltruje Bibliotekę Aleksandryjską, która bynajmniej nie została zniszczona i jest jednym z najniebezpieczniejszych miejsc na ziemi, szuka swojego ojca, który jednak wcale nie umarł, i odkrywa dziwny złoty sarkofag, w którym może znajdować się klucz do jego zdumiewającego talentu do psucia różnych rzeczy. Aha, jest przy nim jego najlepsza przyjaciółka Bastylia – po to, by spuścić manto mrocznym Bibliotekarzom, ma się rozumieć.
A walczyć przyjdzie im z najstraszniejszymi spośród Bibliotekarzy: tajną sektą złodziei dusz, Skrybami.

Czy Alcatraz i jego przyjaciele zdołają uratować dziadka Smedry’ego i ujść z życiem?


Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

ID produktu: 1139155148
Tytuł: Kości Skryby. Alcatraz kontra Bibliotekarze. Tom 2
Seria: Alcatraz kontra Bibliotekarze
Autor: Sanderson Brandon
Tłumaczenie: Drewnowski Jacek
Wydawnictwo: IUVI
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Liczba stron: 320
Numer wydania: I
Data premiery: 2017-05-24
Rok wydania: 2017
Data wydania: 2017-05-24
Forma: książka
Okładka: miękka
Wymiary produktu [mm]: 30 x 205 x 137
Indeks: 21153563
średnia 4,7
5
33
4
8
3
2
2
0
1
0
Oceń:
Dodając recenzję produktu, akceptujesz nasz Regulamin.
38 recenzji
Kolejność wyświetlania:
Od najbardziej wartościowych
Od najbardziej wartościowych
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najpopularniejszych
Od najwyższej oceny
Od najniższej oceny
4/5
30-05-2017 o godz 18:28 przez: Attra | Zweryfikowany zakup
To, że uwielbiam książki Brandona Sandersona, to nie tajemnica. Można to łatwo zaobserwować, czytając moje opinie na ich temat. Ale tego, że spodobają mi się książki kierowane do bardzo młodego czytelnika, nawet ja się nie spodziewałam. „Alcatraz kontra Bibliotekarze. Kości Skryby”, to drugi tom serii o przygodach młodego Alcatraza Smedry, który odkrywa, że jest Okulatorem, a fakt, że niszczy praktycznie wszystko czego dotknie, to nie przekleństwo, tylko wyjątkowo potężny talent. W drugim tomie Alcatraz będzie musiał wejść do niebezpiecznej Biblioteki Aleksandryjskiej, aby spróbować uratować swojego dziadka i odnaleźć ojca. Wraz z przyjaciółmi stawi czoło mrocznym Kustoszom biblioteki, którzy wszelkimi sposobami będą się starali odebrać im duszę. Ale to nie wszystkie niebezpieczeństwa. Tropem Alcatraza wyruszy potężny i przerażający Bibliotekarz z sekty Kości Skryby – Kiliman. Mimo wielu starań, walka z nim będzie nieunikniona, a jej wynik niepewny. Fabuła powieści, tak samo jak w Piasku Raszida, jest pełna niespodziewanych zwrotów akcji, i zaskakujących wydarzeń. Do tego dochodzi wspaniale prowadzona narracja, i nie chodzi tylko o to, że jest pierwszoosobowa (choć ja za taką nie przepadam, to w tym przypadku jestem nią zachwycona), dzięki czemu wiemy o wszystkim czego doświadcza Alcatraz, ale jako narrator, młody Smedry rozmawia ze swoimi czytelnikami, często przerywa akcję swoimi dygresjami nie na temat, rozbawia opowiastkami i oczekuje wykonywania przez czytelnika dziwnych poleceń. Powieść naszpikowana jest poczuciem humoru, docinkami i żartami. Autor ma ogromny dystans do samego siebie, potrafi śmiać się z siebie oraz pisarstwa jako takiego. Nie obawia się kpić z pisarzy i ich dzieł, ale robi to w niezwykle zabawny i uroczy sposób. Nawiązując do różnych książek, bawi czytelnika, pozwala mu wyłapać drobne smaczki, dzięki czemu powieść bez problemu przypadnie do gustu starszemu czytelnikowi. Kości Skryby napisana jest prostym językiem, akcja jest bardzo dynamiczna, a fabuła pełna tajemnic do odkrycia i zagadek do rozwikłania. Prócz tego autor w przystępny sposób mówi o rzeczach ważnych, takich jak przyjaźń, wsparcie i pomoc przyjaciołom, wiara we własne siły i troska o najbliższych. Mówi również o tym, że bycie bohaterem wcale nie oznacza brak strachu i lęku, ale właśnie pokonywanie swoich lęków i działanie pomimo strachu. Książkę czyta się bardzo szybko. Akcja jest wciągająca, momentami bawi do łez, a pomysł na to, żeby tymi „złymi” byli Bibliotekarze, wciąż mnie zdumiewa i rozbawia. Jako osobie, która od dziecka lubiła spędzać czas w bibliotece, fakt, że to miejsce jak i jego pracownicy mogą być źli i rządni władzy nad światem jest dla mnie tak niedorzeczny, że aż cudowny. Jestem pełna zachwytu nad tą serią. Uważam, że B. Sanderson stworzył wspaniały świat, cudownych bohaterów, wrzucił ich w wir niesamowitych przygód, a to wszystko okrasił ogromnym poczuciem humoru. Wbrew pozorom, Kości Skryby, tak jak i poprzedni tom Pisaek Raszida, to książki, które spodobają się każdemu fanowi twórczości Brandona Sandersona, niezależnie od wieku. Oprócz tego, to świetna przygoda dla młodszego czytelnika, pełna tajemnic, zagadek, magii i zabawy. Zdecydowanie sięgnę po każdy nowy tom przygód Alcatraza, a to co mnie cieszy, to fakt, że mają być wydawane w niedużych odstępach czasu. Mój blog: Moje Czytanie, czyli czytelniczo - filmowy miszmasz
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
25-11-2018 o godz 10:12 przez: Anna Traut-Seliga | Zweryfikowany zakup
Ksiązka szalona i stawiająca świat na głowie. Dzieciakom daje do myślenia, a dorosłych zaskakuje i bawi - na co dzień nie mamy zazwyczaj czasu, by spojrzeć na świat z odmiennego niż nasz standardowy punktu widzenia. Przygody Alcatraza są zabawne, świetnie opisane i wciągające. Znakomita lektura w młodszych i starszych czytelnikach budząca chęć pójścia pod prąd, przeanalizowania dostępnych danych i krytycznego myślenia. Polecam entuzjastycznie! :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-06-2017 o godz 13:49 przez: Kaga
Alcatraz Smerdy powraca! Tym razem staje przed trudnym zadaniem - infiltracja samej Biblioteki Aleksandryjskiej! Co więcej, poznaje kolejnych członków swej rodziny, poznaje też matkę Bastylii - oraz dowiaduje się nieco więcej o własnym pochodzeniu. Ale to nie wszystko! czas odszukać ojca, który wcale nie umarł i odkryć tajemniczy złoty sarkofag... Przy tym wszystkim, rzecz jasna, trzeba spróbować uratować dziadka Smerdy`ego i ujść z życiem. I to wszystko musi zrobić nastolatek! Zaczyna się dość niewinnie. Alcatraz czeka na lotnisku na swojego dziadka. Ten, jak już wiemy z poprzedniej części, spóźnia się. Nieoczekiwanie nasz bohater dostrzega niepokojącą osobę, która wyraźnie tu być nie powinna... i rozpoczyna się szaleńczy pościg, ucieczka i lot. Tak! Ruszamy w podróż nie do końca konwencjonalnym pojazdem do Nalhalli. Dość już bowiem Alcatraz spędził czasu w Ciszlandii - czas poznać rodzinne strony i na chwilę uciec Złym Bibliotekarzom! Ale nie może być prosto. Dostając się na pokład niezwykłego pojazdu, nasz bohater nieoczekiwanie kontaktuje się z własnym dziadkiem i... rusza do Biblioteki Aleksandryjskiej! Co, sądziliście, że jest dawno zniszczona, co? O nie, nie tędy droga! Korzystając z pomocy stryja Kaza i jego nietypowego talentu (Ale każdy u Smerdych ma taki talent) oraz kuzynki Australii, oraz z wojowniczych umiejętności matki Bastylii, rycerz Draulin - trafiają na miejsce. A tam czeka na nich śmiertelne niebezpieczeństwo, masa zagadek oraz nieoczekiwane odkrycia! Czy Alcatraz odzyska ojca? Czy raz z przyjaciółmi wykorzysta swe talenty, uratuje dziadka i wraz ze wszystkimi uratuje własne życie? To pytania, na które odpowiedź znajdziecie w tej książce. Co więcej. Dowiecie się też, co wspólnego mają króliczki z bazukami... Przyznaję - po przeczytaniu pierwszego tomu odłożyłam książkę na półkę z pytaniem: "Co ja właśnie przeczytałam?" - ale było w tym sporo zachwytu i śmiechu. Lekka, młodzieżowa powieść, która absolutnie zaskakuje i rozbraja. I wciąga. Brandon Sanderson stworzył niesamowity świat wyjawił nam, Ciszlandczykom prawdę o świecie naszym i tym ukrytym, w którym jest Nahalla i bibliotekarze pragnący przejąć władzę nad światem. Wykreował wciągający świat, który bawi i rozbraja, ale i sprawia, że nie możemy się od czytania oderwać. Jeśli pierwszy tom był dobry, ten jest zdecydowanie - jeszcze lepszy. Fabuła jest pozornie prosta - bohater musi trafić do domu. Ale, ponieważ dostaje przekaz od dziadka, rusza mu na ratunek. Sprawy zaczynają się komplikować. Z każdą stroną komplikują się zresztą bardziej. Już nie wiadomo, co jest proste i prawdziwe, a co nie. Nie mniej, śledzimy uważnie każdą sytuację, każdy krok Alcatraza, kibicujemy mu. Obserwujemy jego potyczki ze Strażnikami Biblioteki - złodziejami dusz - i więcej dowiadujemy się o Bibliotekarzach. Czego wymagać bardziej? Mamy tu dosłownie wszystko - akcję, przygodę, humor. Akcja pędzi na łeb na szyję, nie można się zatrzymać - i co więcej, nie da się przewidzieć kroków bohaterów. No co tu można powiedzieć? Genialne. Tak! Ge-nial-nie! Co więcej, autor posunął się nawet do tego, że wprowadza interakcję z czytelnikiem. Snuje opowieść o króliczkach, każe pisać cyfry a później odwracać książkę (taaak, to sławetne zapewne już: "Och, to głupio wygląda, że czytasz tą książkę obróconą. Tylko głupcy czytają książki pod kątem. Obróć ją." by na kolejnej stronie przeczytać: "Nie tak idioto, teraz jest do góry nogami."). Ci, co czytali cykl Lemony Snicket - będą zachwyceni. Ci, którzy tego nie zrobili - ale ruszyli na spotkanie Alcatrazowi - nie będą rozczarowani. Dzieje się dużo, dzieje się nieoczekiwanie i jest bardzo zaskakująco. Duży i mały czytelnik znajdzie tu dla siebie wystarczająco wiele, by w którymś momencie unieść głowę i zapytać na głos: "ale jak to?" - i nie dostanie się odpowiedzi. Trzeba czytać dalej! A bohaterowie? Jak to u Sandersona bywa, wykreowani są świetnie. Alcatraz, Bastylia i Australia, Kaz i Draulin, dziadek Smerdy oraz... a nie, nie zdradzę ;) Powiem tylko tyle, że kreacja bohaterów widziana oczyma nastolatka w tej powieści to absolutny strzał w dziesiątkę. Może troszkę brakowało mi rozwinięcia sytuacji ze złodziejami dusz i Kilimanem, ale... nie będę narzekała. Było i tak bardzo dobrze. Ciężko zarzucić cokolwiek. Olbrzymim bonusem jest też przyciągająca wzrok okładka - absolutnie podbiła moje serduszko! oraz, już chyba tradycyjnie, klimatyczne ilustracje w środku, pozwalające nam na wyobrażenie sobie niektórych scenek. Bomba! Rewelacja! Zachwytom nie ma końca ;) Podsumowując - "Alcatraz konta Bibliotekarze. Kości Skryby" to kolejny tom akcji, humoru i nieoczekiwanych wydarzeń, które wciągają i sprawiają, że świat poza nami nie istnieje, a spisek Bibliotekarzy staje się realny i namacalny. Dorośli i młodzież spokojnie znajdą tu coś dla siebie i chętnie będą wracać do tej powieści - bo ja wrócę. I to nie raz. Polecam, bardzo gorąco. Wszystkim. Nawet Bibliotekarzom ;) http://kaginbooks.blogspot.com/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-06-2017 o godz 16:04 przez: Sadisticwriter
Wybaczcie mi, że muszę to napisać już na samym wstępie, ale ciągnie mnie ku temu nieprzemożona chęć wyżalenia się światu z tego, co właśnie przeczytałam. Ta książka nie jest dla was. Nie czytajcie jej. Serio. Nie kłamię. Totalnie zniszczy wam mózg – najpierw wypierze go w perwollu, potem powiesi na sznurku, żeby ładnie wysechł, odpowiednio się przy tym kurcząc i… nie chcecie wiedzieć co dalej (niezbadane są wyroki Autorskich Praczy Mózgu, stworzyli swoje własne reguły, których my, zwykli śmiertelnicy, nie poznamy, póki nie odczujemy ich na własnej skórze). Brandon Sanderson to najgorszy autor fantastyki, jakiegokolwiek poznałam (oczywiście poprzez jego pióro, nie osobiście) – sam nawet stwierdził, że nie powinniście czytać jego dzieł i lepszym ich zastosowaniem jest atak na wrogów, bo to całkiem spore cegły! Zastosujcie się do tego nakazu. Naprawdę. Autorów należy słuchać, tak samo jak recenzentów. Dobra, żartowałam. Muszę przyznać, że po prostu udzielił mi się ten iście spiskowy humor autora, który starał się wcisnąć pomiędzy karty powieści zgrabne i w efekcie zabawne kłamstewka. Jeżeli ktoś dobrnął do tego momentu i raczył przynajmniej w połowie przeczytać moją recenzję, na pewno się nie nabierze, efekty tego testu mogą okazać się zabawne, prawda? Dobrze, a teraz przejdźmy do konkretów. Kości skryby to już drugi tom z serii opowiadającej o bibliotekarskich zmaganiach młodego Alcatraza. Jak myślicie – spełnił moje oczekiwania? A może był gorszy niż jego poprzednik? Nie będę was dłużej trzymać w niepewności – drugim tom był po prostu genialny. W przeciwieństwie do pierwszej części, gdzie początek nie był zachęcający, a wręcz odrobinę zniechęcający, tu mamy już pewną wiedzę na temat wykreowanego przez Sandersona świata, tak więc łatwiej jest nam się po nim poruszać i nie potrzebujemy zbyt wielu statycznych, tłumaczących elementów – zamiast tego mamy więcej dynamiki. Już od pierwszych stron autor rzuca nas w wir zdarzeń. Mamy nową sytuację, nowego wroga, a także nowych bohaterów – tym razem wyruszają oni do Biblioteki Aleksandryjskiej, której istnienie Bibliotekarze owiali tajemnicą, niedostrzegalną gołym okiem dla zwyczajnych Ciszlandczyków (czyli nas). Alcatraz staje się przywódcą drużyny i zarządza ratunek dziadka Smedry’ego, który (jak to ma w swoim zwyczaju) podjął się szalonej misji. Zazwyczaj mam ogromny problem z napisaniem recenzji książki, która łączy w sobie w większości pozytywne aspekty, teraz jest jednak inaczej. Dlaczego? Bo ta książka jest tak różnorodna, że naprawdę mam o czym pisać! Gorzej jest z tym, że nie wiem od czego zacząć! Może od bohaterów? Muszę przyznać, że w tym tomie bardzo polubiłam Alcatraza i Bastylię – dawno nie miałam już tak szerokiego uśmiechu na twarzy, kiedy nastąpiła między bohaterami scena lekko romantyczna (nie, wcale nie jaram się trzynastolatkami). Na tłukące się szkło! (Tak, przesiąkłam już słownictwem książkowym) Oni powinni być ze sobą! Są dla siebie trochę złośliwi i ironiczni, ale potrafią się sobie wyżalić – istnieje między nimi taka blada (jeszcze) nić porozumienia. Na dodatek Bastylia została całkiem nieźle rozbudowana (nie, żeby pakowała na siłce między pierwszym a drugim tomem...) – w końcu dowiadujemy się trochę o jej rodzinie, pochodzeniu, byciu rycerzem, a także o jej niepewności. Sanderson po raz kolejny pokazuje, że nikt nie jest idealny i każdy ma jakieś obawy, lęki oraz wady. Tak samo było z Alcatrazem – znów nam udowodnił, że główny bohater nie musi być takim superbohaterem, bo czasem bywa też i tchórzem. Pojawiają się również nowe postacie, takie jak matka Bastylii – Draulin (trochę despotyczna bryła lodu), oraz nowi członkowie rodziny Alcatraza – Australia (jego fajtłapowata kuzynka, która ma talent do budzenia się rano i wyglądania naprawdę brzydko – uwierzcie mi, to jednak bardzo przydatne w tym uniwersum), oraz Kazań – w skrócie Kaz (lilipuci wuj Alactraza, który słynie z tego, że zawsze się gubi). To właśnie ten cudowny zespół wyrusza na ratunek dziadkowi Smedry’emu. Kreacje bohaterów są jak najbardziej zadowalające. Bardzo polubiłam Kaza, to jego podążanie za ryzykiem i listę plusów, które dotyczą bycia niskim – genialne. Trochę mniej polubiłam Australię (która nawet mnie odrobinkę irytowała) oraz Draulin – na szczęście nie pojawiały się tak często jak reszta bohaterów. Ach, prawie bym zapomniała. Są jeszcze pomysłowi kustosze z Biblioteki Aleksandryjskiej. Za każdym razem pojawiali się w najmniej oczekiwanym momencie i kusili cię jak dilerzy książek, szepcząc do ucha: „ej, oddaj nam duszę to pozwolimy ci przeczytać nasze książki”. Straszliwie mnie tym bawili! [WIĘCEJ NA: http://zniewolone-trescia.blogspot.com/2017/06/recenzja-ksiazki-brandon-sanderson.html#more ]
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-09-2017 o godz 16:20 przez: ewfor
Alcatraz kontra Bibliotekarze 2. Kości Skryby to druga części powieści przygodowo fantastycznych dla (nastoletniej) młodzieży. Alcatraz to trzynastoletni chłopiec, który jest skrzyżowaniem Emila z Lönnebergi, Ukochanego Urwisa i po części również Harrego Pottera. Jego przygody przypominają również perypetie, jakich doświadczył Indiana Jones. W tej części Alcatraz infiltruje Bibliotekę Aleksandryjską, która w/g autora książki nie została zniszczona i znajduje się w jednym z najniebezpieczniejszych miejsc na ziemi. Alcatraz szuka w niej swojego ojca i dziadka, a towarzyszą mu jego przyjaciółka Bastylia, jej mama oraz jego kuzynka i wuj. Biblioteki jednak pilnują kustosze, którzy z cierpliwością namawiają każdego do wypożyczenia książki, jest jednak pewien warunek… Kto sięgnie po książkę, ten w zamian musi oddać swoją duszę. Czy Alcatraz wyjdzie z tego miejsca bez szwanku? Kim są wśród Bibliotekarzy Kości Skryby? Czy uda się chłopcu odnaleźć ojca i dziadka? Jak wspomniałam wcześniej podczas dzielenia się z moimi czytelnikami opinią na temat pierwszej części (Alcatraz kontra Bibliotekarze 1. Piasek Raszida), jako dziecko, czy też młodzież, bardzo lubiłam czytać tego typu opowieści. I tym razem zdecydowałam się na powrót do takiej tematyki. Motywacją była przede wszystkim chęć odkrycia swoich reakcji po przeczytaniu książki dla dzieci będąc już mamą dorosłych dzieci, a nawet babcią. A skoro ja – osoba bardzo dorosła dałam się porwać tej niesamowitej książkowej magii, to z pewnością i młodsi czytelnicy dadzą się porwać. Przeżycia Alcatraza i jego przyjaciół to pełne ciekawych zwrotów akcji przygody grupy osób o magicznych zdolnościach. Każdy z nich ma w sobie coś, co wyróżnia go od innych. Razem tworzą zgrany zespół, zdolny pokonać najgorsze przeciwieństwa. Autor książki, co jakiś czas stara się przedstawić czytelnikowi, jako kłamca czy osoba nieistniejąca (wiem trochę to brzmi jak absurd), ale tymi swoimi wywodami potrafi często rozbawić do łez. Myślę, że nie tylko mnie – czyli osobę dorosłą. Ta niepozbawiona humoru i dużej dawki fantastyki (jaką potrafi wyobrazić sobie nie tylko młody czytelnik) powieść, wciąga niemal od samego początku. A z każdym kolejnym rozdziałem jest dużo trudniej oderwać się od jej stron. Magia fikcji działa. Brandon Sanderson pisze w osobie pierwszej, za wszelką cenę próbuje przekonać czytelnika, że są to jego przygody spisane pamiętnikowo, które chce przekazać innym. Ale często wygląda to tak, jakby chwalił się swoimi osiągnięciami. Oczywiście ON jako ALCATRAZ. Wielu młodych ludzi ma tak wielką wyobraźnię, że potrafi opowiadać o swoich „przygodach” w nieskończoność, za każdym razem dodając inne szczegóły. Moim zdaniem taki przekaz fabuły jest najodpowiedniejszy dla młodego czytelnika, ponieważ bardziej zbliża go głównego bohatera. Co jest ciekawym dodatkiem w tej książce, to z pewnością sporo ilustracji. Sama łapałam się na tym, że przerywałam czytanie i analizowałam obrazek. Chociaż… muszę się przyznać do tego, że niektóre z tych rysunków przyprawiały mnie o dreszcze. Co innego sobie coś lub kogoś wyobrazić, a co innego zobaczyć. Nigdy nie przepadałam za horrorami, a tu… niektóre ilustracje są dokładnie jak wycięte z najstraszniejszego horroru. Pamiętam jednak z okresu nastoletniego, że czasami sami dążyliśmy do tego, aby podniósł się nam poziom adrenaliny. Czytaliśmy mroczne opowieści, ukryci pod kocem przyświecając sobie latarką. Albo opowiadaliśmy niesamowite historie, w których duchy, strzygi czy inne zjawy były na pierwszym planie. Ta książka z pewnością jest dla odważnych. Polecam tę powieść jako mama i babcia, ponieważ ujęła mnie w jej fabule, pięknie ukazana bohaterskość i solidarność zuchów tej książki. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego – to motto, które z pewnością miał na myśli autor, wymyślając fabułę. Polecam tę powieść nie tylko dzieciom w wieku 12-14 lat, ale również dorosłym. Może czasami nawet lepiej jak rodzic pierwszy przeczyta książkę skierowaną do dziecka, bo przynajmniej wie, o czym dana lektura jest. Jeśli chodzi o mnie to przyznam szczerze, że bawiłam się przy tej powieści znakomicie, chociaż w pewnych momentach czułam dreszcz grozy i strachu. To taki mały powrót do lat młodości. Czasami warto na chwilę cofnąć się w czasie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
14-07-2017 o godz 11:45 przez: Anonim
Choć po przeczytaniu pierwszego tomu przygód dzielnego Alcatraza (recenzja tutaj) nie byłam zbyt zachwycona tą serią i nie miałam ochoty sięgać po jej kolejne części, wiedziona ciekawością przeczytałam jednak drugi tom. I całe szczęście, bo jest o wiele lepszy od pierwszego! Tym razem Alcatraz wraz ze swoją przyjaciółką Bastylią wyrusza do Biblioteki Aleksandryjskiej (tak, tak, ona wciąż istnieje, to tylko wredni Bibliotekarze wmówili nam że została zniszczona, by ukryć w niej wszystkie książki, jakie kiedykolwiek powstały na naszej planecie) aby ratować swojego ojca, który ponoć zaginął w jej czeluściach. Na przeszkodzie stają demoniczni kustosze tejże biblioteki oraz Kości Skryby, kolejna potężna organizacja bibliotekarzy. Aby wyjść z tarapatów Alcatraz musi ponownie użyć swoich nietypowych „talentów” oraz dzielnie współpracować z nowymi towarzyszami niedoli. Czemu druga część wydaje mi się lepsza od pierwszej? Cyba więcej tu porządku i logicznego ciągu zdarzeń. O ile „Piasek Raszida był dla mnie jednym wielkim chaosem, o tyle „Kości Skryby” przypominają coś w rodzaju gry planszowej czy komputerowej w której każdy ruch wynika z poprzedniego i jest zapowiedzią następnego. Po drugie, ja sama zaczęłam dostrzegać w tej powieści drugie dno przez co nie wydaje już mi się niedopracowaną fantasy dla młodszych nastolatków, lecz książką z psychologicznym przesłaniem. Alcatraz – jak wiedzą wszyscy ci co czytali część pierwszą – jest fajtłapą, życiowym nieudacznikiem, którego życie jest pasmem klęsk. Nagle spotyka on na swojej drodze osoby, które twierdzą, że tak naprawdę jest on przywódcą znamienitego rodu i posiada talenty pozwalające uratować ludzkość przed zagładą. Przekonany o tym chłopiec zaczyna wreszcie wierzyć w siebie i rzeczywiście dokonuje nadzwyczajnych czynów (z jakże świetną autosugestią mamy w tym przypadku do czynienia!). Co ciekawe, wszelkie wady jego i jego krewnych do tej pory utrudniające im życie (takie jak np. spóźnianie się, psucie przedmiotów, gubienie się) nagle zaczynają być uważane za „talenty”, dzięki którym można uniknąć wielu niebezpieczeństw i wyjść cało nawet z najgorszych opresji. I znów genialna technika psychologiczna: słabość charakteru staje się zaletą, „talentem”, pomaga w życiu, a nie utrudnia go. Tyle z nowości. W drugim tomie przygód Alcatraza Brandon Sanderson wciąż zachowuje cechy charakterystyczne dla jego stylu: wplata dygresje na temat swego sposobu pisania, przekomarza się z czytelnikiem, wprowadza go w błąd by za chwilę okrutnie wykpić :-) (I tu niestety WIELKA pomyłka Wydawcy: największy sekret książki, tajemniczy zwrot akcji do którego Sanderson prowadzi nas przez szereg zagadek i niedomówień, zostaje nieopacznie zdradzony w zajawce kolejnego topu serii). Mniej jest tu za to (na szczęście!) magii związanej z okulatoryjnymi soczewkami, dzięki czemu łatwiej mi się w tej książce połapać (w poprzedniej ich nadmiar bardzo działał mi na nerwy). Całość – podobnie jak pierwszą część – ubarwiają świetne, nieco komiksowe rysunki autorstwa Hayley Lazo. Bohaterowie niestrudzenie toczą ciągłą walkę o informacje, bo – jak twierdzi dziadek Smedry - „Informacja, chłopcze. (…) Potężniejsza od każdego miecza czy pistoletu.” Pojawia się zatem kolejne przesłanie tej książki: wygrywa nie siła, lecz wiedza. Brandon Sanderson już zapowiada, że wkrótce ukaże się trzecia część cyklu zatytułowana „Rycerze Krystalii”. Póki co akcja się rozwija, kunsztu nabiera też pisarstwo Sandersona, także mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej. Po przeczytaniu drugiego tomu przygód Alcatraza cofam to co napisałam w poprzedniej recenzji i zachęcam do sięgnięcia po tę serię, choć może lepiej zacząć ją zgłębiać od drugiego tomu (mimo że sam Brandon Sanderson przestrzega, że jest to „bardzo zły nawyk – gorszy nawet niż noszenie niedopasowanych skarpetek).
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
29-07-2017 o godz 22:26 przez: Meggie
Świat pełen jest niespodzianek, o czym nie raz przekonał się Alcatraz. Mroczni bibliotekarze tylko czekają na potknięcie z jego strony, by uzyskać przewagę i wprowadzić jeszcze większy zamęt. Młody Smedry wyrusza do Biblioteki Aleksandryjskiej, która istnieje mimo mylnych informacji na ten temat. Okazuje się, że wypożyczanie książek i chęć zdobycia wiedzy mogą być bardzo niebezpieczne – można stracić duszę. W podróży towarzyszy mu Bastylia, lecz nie tylko. Poznaje kolejnych członków rodziny. Przyjdzie im zmierzyć się z mrocznymi i bezwzględnymi najemnikami Kości Skryby. Kto wygra tę rozgrywkę? Jakie zagadki skrywa tajemnicza Biblioteka Aleksandryjska? Lektura pierwszej części serii „Alcatraz kontra Bibliotekarze” („Piasek Raszida”) okazała się przyjemna i pełna przygód. Sądziłam, że wiem czego oczekiwać po tomie drugim i muszę przyznać, że się nie zawiodłam. Kolejna część okazała się lepsza od poprzedniczki, o czym postaram się Was przekonać. Dla miłośników książek, już sama biblioteka kojarzy się z regałami po brzegi wypełnionymi książkami, a co dopiero Biblioteka Aleksandryjska. Miejsce, w którym gromadzona jest wiedza z każdej dziedziny. Z zewnątrz wygląda niepozornie, ale wewnątrz pełna jest ukrytych przejść, pułapek i mrocznych kustoszy. Łatwo w niej się zatracić i pozostać na zawsze. Jest niczym labirynt, w którym trudno przewidzieć, co czyha za rogiem. To w jej zakamarkach przyjdzie zmierzyć się Alcatrazowi z Kośćmi Skryby. Kto lub co to jest? Tego Wam nie zdradzę, lecz cechuje ich bezwzględność i mrok w sercu oraz olbrzymia siła. Fabuła po raz kolejny świadczy o bogatej wyobraźni autora. Jest ciekawie i dynamicznie. Cały czas coś nowego się dzieje i na nudę narzekać nie można. Bohaterowie co rusz trafiają na kolejne przeszkody, bądź łamigłówki do rozwikłania. Wynik niektórych jest dosyć zaskakujący. Sceneria, w której rozgrywają się wydarzenia przyciąga klimatem i intryguje. Któż nie chciałby znaleźć się w takim miejscu, pełnym zagadek i wypełnionym książkami. To trochę jak poszukiwanie skarbów, chociaż cel tej wyprawy nie na tym polega. Alcatraz podąża śladami dziadka, równocześnie poszukując ojca, którego jeszcze nie zdążył poznać. Bohaterowie stanowią oryginalną gromadkę o niebanalnych talentach. Alcatraz ma talent do psucia, o czym można było się przekonać w poprzedniej części, chociaż i w tej bardzo mu się przyda. A co powiecie o talencie do gubienia się? To atrybut jednego z nowych bohaterów. Takie talenty mogą mieć tylko Smedry, a w tej części pojawią się kolejni członkowie tej niesamowitej rodziny. Alcatraz pod względem charakteru przypomina mi trochę Gregora z serii „Kroniki Podziemia”. Nie chce być bohaterem, ani przywódcą, ale siłą rzeczy wciąż musi mierzyć się z nowymi przeciwnościami losu i często łut szczęścia sprawia, że wychodzi cało z opresji. Postać wzbudza sympatię i z uwagą śledzi się jego los. Sympatię wzbudza też Bastylia, chociaż z pozoru stara się robić wiele by tak nie było. W tej części pojawia się Kaz – bratanek Alcatraza, który wprowadza do opowieści sporo humoru, szczególnie zbiorem faktów dotyczących niskich ludzi. Jest jeszcze Australia, dosyć nieporadna, ale miła. „Kości Skryby” to intrygująca przygoda rozgrywająca się w klimatycznej scenerii i wypełniona oryginalnymi bohaterami. To wyprawa w ciekawym gronie do niezwykłej, przepastnej i tajemniczej biblioteki. Do tego należy wspomnieć o nietypowej narracji. Alcatraz sam opowiada o swoich przygodach, wtrącając anegdotki wzbudzające uśmiech. Ciekawa jestem, czym autor zaskoczy czytelnika w kolejnym tomie. http://ksiazki-moj-maly-swiat.blog.pl/2017/07/29/kosci-skryby-brandon-sanderson/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-08-2017 o godz 12:51 przez: Zatracona w słowach
Alcatraz Smerdy nie jest zwykłym nastolatkiem. Ma talent do psucia rzeczy, osobliwą rodzinę i umiejętności, które dopiero poznaje. Jego długo wyczekiwaną podróż do ojczyzny przerywa niespodziewana wiadomość. Natrafiono na trop jego ojca, który przed laty zaginął bez śladu. Chłopak decyduje się na odważny czyn i razem ze swoją drużyną postanawia zinfiltrować Bibliotekę Aleksandryjską. Po piętach depcze mu niebezpieczny przeciwnik, a upiorni kustosze pragną podstępem odebrać mu duszę. Jakie tajemnice zostały ukryte głęboko pod ziemią. Czy Alcatraz zdoła uratować dziadka, który wpadł w tarapaty i poznać los, jaki spotkał jego ojca? Osoby, które czytają mnie od dłuższego czasu, powinny już być zaznajomione z moją miłością do twórczości Brandona Sandersona, która rośnie z każdą kolejną przeczytaną książką. Seria o przygodach Alcatraza Smerdy'ego, choć jest skierowana do młodszego odbiorcy, to w niczym nie ustępuje humorem, czy oryginalnością fabuły innym książkom autora. Historia Alcatraza porwała mnie od pierwszych stron i z każdym kolejnym rozdziałem staje się coraz ciekawsza. Chłopiec jest naprawdę wyjątkowym narratorem, który niczego nie ubarwia, pisze wprost, co mu leży na sercu, często również straszy czytelnika, daje się pochłonąć myślom i własnym rozważaniom. „Piasek Raszida” był bardzo dobrym rozpoczęciem serii, który wprowadził nas do całej historii, zaznajomił ze światem i bohaterami. W pierwszej części głównym wątkiem było odzyskanie piasku i infiltracja biblioteki. W drugim tomie również mamy do czynienia z biblioteką, jednak już całkiem innego kalibru. Biblioteka Aleksandryjska jest miejscem, o którym krążą najróżniejsze opowieści i legendy. Nikt przy zdrowych zmysłach z pewnością by się tam nie zapuścił, gdyż jeśli chcesz przeczytać książkę, musisz zapłacić za to własną duszą. Jednak mamy do czynienia z Alcatrazem, a po nim możemy spodziewać się praktycznie wszystkiego. Książka jest przepełniona humorem i to każdego rodzaju. Do grona bohaterów dołączyło kilka nowych postaci w tym Kaz – stryj Alcatraza, który ma nieco ponad metr wzrostu i ciągle się gubi oraz Australia, czyli jego kuzynka, która każdego ranka po obudzeniu potrafi wyglądać niezwykle brzydko. Nie można zapomnieć także o matce Bastylii, która wprowadza do całej historii powiew chłodu, gdyż w relacjach z innymi jest bardzo oficjalna i sztywna. Cała ta osobliwa drużyna, do której zalicza się oczywiście jeszcze Al i Bastylia doprowadza do dość wielu komicznych sytuacji. Również komizm słowny nie daje o sobie zapomnieć, a u Sandersona nigdy nie są to głupie i puste żarty, gdyż kryją one w sobie coś więcej. „Kości skryby” to bardzo dobra kontynuacja, pełna zwrotów akcji i humoru, która jeszcze bardziej rozbudza ciekawość czytelnika. W oryginale ukazało się pięć tomów z serii, a autor zapowiedział już kolejny, jednak ze zmianą narratora. Bardzo się cieszę, że Wydawnictwo IUVI wydaje tę serię tak szybko i nie trzeba długo czekać na kontynuację przygód Alcatraza. Po dość nagłym i zaskakującym zakończeniu „Kości skryby” nie mogę się doczekać kolejnego tomu, który ukaże się już w październiku. Książkę polecam oczywiście fanom autora, ale także osobą, które szukają rozrywki i humoru na wysokim poziomie, gdyż „Alcatraz kontra Bibliotekarze” to jedna z najlepszych serii dla młodego czytelnika, jaka powstała. https://someculturewithme.blogspot.com/2017/08/okulator-na-tropie.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
08-06-2017 o godz 18:18 przez: Elenkaa
Pierwszy tom z serii o Alcatrazie Smedrym pt. "Piasek Raszida" tak mnie zachwycił i wciągnął, że przeczytałam go w jeden dzień nie mogąc oderwać się od przygód 13-letniego chłopca. Na szczęście dostałam możliwość przeczytania dalszych jego losów w kontynuacji pt. "Kości Skryby". Życie Alcatraza Smedry'ego uległo diametralnej zmianie przed trzema miesiącami, gdy na progu jego domu pojawił się dziadek Smedry, którego do tej pory chłopiec nie znał. Wówczas dowiedział się, że żyje w kraju pod panowaniem złych Bibliotekarzy, którzy mamią umysły ludzi, a tak naprawdę urodził się w jednym z Wolnych Królestw - w Nalhalli, gdzie Bibliotekarze jeszcze nie dotarli. Jego umiejętność psucia wszystkiego w około okazała się być bardzo wyjątkowym darem, a nie utrapieniem, jak zawsze myślał. Teraz razem z przyjaciółką Bastylią udają się do Biblioteki Aleksandryjskiej, którą władają jedni z najgorszych kustoszy na świecie, aby pomóc dziadkowi oraz ojcu, którego Alcatraz jeszcze do niedawna uważał za zmarłego... Największą zaletą tej powieści jest narracja. Pierwszoosobowe relacjonowanie wydarzeń zawsze wyzwala więcej emocji w czytelniku, gdyż łatwiej jest się wczuć w myśli narratora, jednak Sanderson wyprowadził narrację pierwszoosobową na całkiem inny poziom. Alcatraz jest zabawny, mimo że wszystko mówi na poważnie, ma ogromny dystans do siebie, gdyż uważa, że wcale nie jest miłym chłopcem, lecz na każdym kroku kłamie i oszukuje i najlepiej w nic mu nie wierzyć. Jego utrapieniem od zawsze było psucie wszystkiego, jednak w jego świecie jest to ogromny talent. Choć jeszcze ciekawszym wydaje się umiejętność... spóźniania się. Chyba dobrze jest się spóźnić na kulkę z pistoletu zmierzającą w naszym kierunku, prawda? Taki własnie dar otrzymał dziadek Alcatraza, dzięki któremu uniknął wielu ran oraz oszukał śmierć wielokrotnie. Starszy pan Smedry to w ogóle jedna z ciekawszych postaci w książce. W tej części jednak poznajemy wielu nowych bohaterów, fabuła idzie do przodu i cała historia, również ta związana z pochodzeniem głównego bohatera, zaczyna nabierać konkretnych kształtów. Poczucie humoru w Alcatrazie jest bardzo dziwaczne i oryginalne. Ta historia nie byłaby aż taka ciekawa, gdyby nie główny bohater. Sanderson wyraźnie nie powstrzymuje niczego, co stworzy się w jego głowie jeśli chodzi o ten szczególny styl humoru. Brandon ma niesamowitą wyobraźnię, on bawi się pisaniem. Mam wrażenie, że pisał co mu ślina na język przyniosła, nie zastanawiając się długo nad treścią, co jednak dało zdumiewające efekty. Bardzo dobrze jest się czasem oderwać od trudnych książek i sięgnąć po twórczość tak wielkiego pisarza i śmiać się do rozpuku podczas kilkugodzinnej lektury. Nie mam pojęcia, jakie odczucia mają dzieci po przeczytaniu tej książki, jednak ja, jako dorosła osoba ubawiłam się niezmiernie. I jak małe dziecko ekscytowałam się czytając opisy tych wszystkich magicznych przedmiotów, np. soczewek okulatora, samolotu w kształcie smoka, pragnąc takie posiadać na własność... Nie czytajcie tej serii od drugiej części, bo to bardzo nie spodobałoby się Brandonowi Sandersonowi (a właściwie Alcatrazowi Smedry'emu, który przecież pisze pod pseudonimem). Polecam zacząć od pierwszego tomu, aby nie ominęła was dobra zabawa z prozą Sandersona oraz żeby mu nie podpaść... Bo pisarze to podobno lubią znęcać się nad czytelnikami!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
09-07-2017 o godz 10:42 przez: Łukasz Marciniak
Do niedawna nie sądziłem, że książki dla dzieci będą w stanie mnie zainteresować i zapewnić kilka godzin interesującej lektury. A jednak! Taką książką okazał się być Piasek Raszida Brandona Sandersona. Jest to niezwykle zabawna i pełna humoru opowieść, którą można czytać w każdym wieku. Przyszedł więc czas, aby poznać dalsze losy Alcatraza i jego przyjaciół. Ponownie dają o sobie znać Bibliotekarze, którzy ścigają Alcatraza, a w trakcie ucieczki chłopak otrzymuje wiadomość od swojego dziadka z Biblioteki Aleksandryjskiej. Postanawia mu pomóc i wplątuje się w kolejną niesamowitą przygodę. Biblioteka ta bynajmniej nie została zniszczona, lecz wciąż istnieje i jest to obecnie jedno z najniebezpieczniejszych miejsc na ziemi, strzeżone przez mrocznych kustoszy. Alcatraz będzie musiał się zmierzyć z wieloma nowymi niebezpieczeństwami i jednocześnie odnaleźć swojego dziadka, a także zaginionego ojca. Czy on i jego przyjaciele zdołają wyjść cało z tej przygody? Wszyscy, którzy czytali pierwszy tom przygód Alcatraza, wiedzą jak bardzo nietypowa jest to książka. W drugiej części jest nie inaczej. Powieść jest prowadzona w narracji pierwszoosobowej - jest to w końcu autobiografia Alcatraza Smedry'ego. Nie to jednak jest niezwykłe, lecz fakt, że narrator rozmawia ze swoimi czytelnikami, gra na ich emocjach, zwodzi, oszukuje, a często zasypuje dygresjami zupełnie nie związanymi z główną historią. W ten sposób mamy okazję poczuć niesłychaną więź z autorem, jak również Alcatrazem. Co więcej, w trakcie powieści autor nie stroni od dowcipów, docinek dotyczących własnych książek, jak i ogólnie powieści fantastycznych. Nie brakuje również nietuzinkowych poleceń, by obrócić książkę, czy aby spojrzeć na ostatnią stronę. Interakcja z czytelnikiem na niesamowitym poziomie. Fabuła tej powieści jest w gruncie rzeczy prosta i ponownie obejmuje krótki wycinek czasu. Dzięki czemu możemy lepiej skupić się na przygodach bohaterów, ich relacjach, aniżeli kreacji świata. Nie brakuje za to niespodziewanych zwrotów akcji, dynamicznych scen pościgu, ale również nowych wiadomości o okulatorstwie, okularach i tajemnicach rodziny Smerdy. Jednocześnie autor opowiada jak ważna w życiu jest przyjaźń, pomoc przyjaciół i troska o najbliższych, a bycie bohaterem nie polega wcale na rzucaniu się w pojedynkę na przeważających wrogów, lecz na pokonywaniu własnych lęków i słabości. W powieści pojawia się kilkoro nowych postaci. Jedną z najciekawszych jest Kaz - niski człowiek, który ma pod tym względem duży kompleks. Posiada nawet listę argumentów, dlaczego niscy ludzie są lepsi od wyższych. Zaś jego talentem jest zdolność... do gubienia się. Jest również Australia Smedry, kuzynka Alcatraza oraz Draulin, matka Bastylii. Razem z pozostałymi postaciami, tworzą niezwykłą mieszankę charakterów i osobowości, co obfituje w wiele przezabawnych scen i sytuacji. Zwłaszcza Kaz, cytujący niektóre punkty ze swojej listy, potrafił rozbawić mnie do łez. Kości skryby to nie kolejna, zwyczajna książka dla dzieci, lecz niesamowita i interaktywna lektura, która może być czytana przez czytelników w każdym wieku. Brandon Sanderson kolejny raz nie zawodzi i pokazuje, że potrafi stworzyć również powieści zupełnie niepoważne, a przez to niesłychanie przezabawne. Polecam! hrosskar.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-07-2017 o godz 22:28 przez: Alessandra
www.magicznerecenzje.blogspot.com Tym razem Alcatraz znowu pakuje się w kłopoty. Chłopak kontaktuje się ze swoim dziadkiem, który mówi mu, iż znajduje się w Bibliotece Aleksandryjskiej i poszukuje ojca Alcatraza. Główny bohater bez zastanowienia postanawia udać się tam, by pomóc swojemu dziadkowi. W tej wyprawie towarzyszy mu Bastylia, jej matka oraz dwóch nowo poznanych kuzynów. Nie będzie to łatwa wyprawa, gdyż w Bibliotece Aleksandryjskiej znajdują się przerażający kustosze, należący do sekty Kości Skryby i będący najstraszniejszymi wśród Bibliotekarzy. Nic jednak nie cofnie Alcatraza przed uratowaniem dziadka oraz być może odnalezieniu ojca... "Kości Skryby" to druga część serii "Alcatraz kontra Bibliotekarze". Pierwszy tom był według mnie niebanalny i dostarczył mi niemało rozrywki z czytania. Podobnie jest z tym, który śmiało dorównuje swojej poprzedniczce. Przygody Alcatraza, a głównie jego walka z podstępnymi Bibliotekarzami, są intrygujące. W tym miejscu muszę również pogratulować autorowi wyobraźni, bo to, co zawarł on w tej książce, jest z pewnością bardzo oryginalne. Właściwie to Brandon Sanderson wcale nie napisał tej powieści. Jej autorem tak naprawdę jest sam główny bohater, Alcatraz Smedry. I to on przestrzega nas przed Bibliotekarzami, którzy rządzą światem. Nie dajcie się zwieść ich sztuczkom! Fałszują historię i naukę, ukrywają prawdziwe fakty. To przez nich książka ta musiała być wydana jako fantastyczna, podczas gdy przecież w rzeczywistości jest autobiografią. Alcatraz chce nam uświadomić, byśmy nie wierzyli we wszystko, co słyszymy. Alcatraz to przykuwający uwagę narrator. Na początku każdego rozdziału zwraca się do czytelników, wyjaśniając niektóre sprawy lub podejmując zupełnie nieistotne tematy. Nazywa siebie kłamcą i całkiem przypadkowo ma tendencję do przerywania akcji w najbardziej emocjonującym momencie. Ale to przecież dzięki niemu ta opowieść jest taka niezwykła. Poznajemy także kilku nowych bohaterów, na przykład matkę Bastylii. Jej relacje z córką nie są dość dziwne i zdecydowanie nie najlepsze, ale mam nadzieję, że to się jakoś zmieni, a ten wątek zostanie rozwinięty. W fabule pojawiają się także inni członkowie rodziny Smedrych, co z kolei owocuje nowymi dziwacznymi talentami, które dla zwykłych ludzi mogłyby być przekleństwem, a dla nich to prawdziwy dar. Jeśli już o talentach mowa, muszę wspomnieć o Alcatrazie i jego skłonności do psucia różnych rzeczy. Chłopak teoretycznie nauczył się, jak kontrolować tę umiejętność, jednak wciąż w niektórych sytuacjach nie umie nad nią zapanować. Ten dar odgrywa także swoją większą rolę w książce. Kontynuacja "Piasku Raszida" przypadła mi do gustu tak samo pierwszy tom. Teraz tylko czekam, aż pojawi się trzecia część i mam nadzieję, że będzie równie dobra jak jej poprzedniczki. Historia o Alcatrazie bawi i przynosi niezłą rozrywkę. Polecam ją absolutnie wszystkim, którzy są zainteresowani. Warto przecież sięgnąć po coś, co wyjawia prawdę o świecie i ostrzega przed Bibliotekarzami, czyż nie? ;)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-07-2017 o godz 17:52 przez: Czasem tak jest...
Czy przygody trzynastolatka mogą zaciekawiać czytelnika, który w świecie literackim widział już chyba wszystko? Czy znajdzie w nim powiew świeżości i docenia inny, fantastyczny świat? Jak myślicie - da się? Też zadawałam sobie te pytania przez rozpoczęciem lektury... Pierwszą część Alcatraz przeczytałam z prawdziwą przyjemnością, dlatego też po kontynuację sięgnęłam z ciekawością, tym bardziej, że jedną i drugą część można czytać osobno. Nie zawiodłam się, a świat nastolatka, nieważne czy bajkowego czy nie na nowo mnie wciągnął. Alcatraz Smedry wraca w wielkim stylu. Infiltruje Bibliotekę Aleksandryjską, która bynajmniej nie została zniszczona i jest jednym z najniebezpieczniejszych miejsc na ziemi, szuka swojego ojca, który jednak wcale nie umarł, i odkrywa dziwny złoty sarkofag, w którym może znajdować się klucz do jego zdumiewającego talentu do psucia różnych rzeczy. Aha, jest przy nim jego najlepsza przyjaciółka Bastylia – po to, by spuścić manto mrocznym Bibliotekarzom, ma się rozumieć. A walczyć przyjdzie im z najstraszniejszymi spośród Bibliotekarzy: tajną sektą złodziei dusz, Skrybami. Czy Alcatraz i jego przyjaciele zdołają uratować dziadka Smedry’ego i ujść z życiem? Świat Ciszlandczyków, Bibliotekarzy, Wolnych Królestw, Okulatorów to świat, który poznaliście już w pierwszej części powieści. Alcatraz Smerdy nadal pomaga dziadkowi uratować Bibliotekę Aleksandryjską, lecz tym razem towarzyszy mu przyjaciółka Bastylia. Chłopak z oryginalnym darem niszczenia wszystkiego,czego się dotknie będzie miał też okazję poznać swego ojca, którego uważał za zmarłego.Trzeba przyznać, że pojawienie się w życiu młodzieńca jego dziadka mocno namieszało, ale i spowodowało, że przygoda goni przygodę. Chłopak nadal ma spore poczucie humoru, z którego sam chyba sobie nie zdaje sprawy, bo wszystko, co mówi, tratuje bardzo poważnie, ale widać wyraźnie, że ma spory dystans do własnej osoby, ale i sporo kompleksów. Pierwszoosobowa narracja dodatkowo pozwoliła na głębsze poznanie sposobu myślenie chłopaka, aczkolwiek chyba nigdy do końca go nie zrozumiem. Autor postawił w fabule na kompletny misz masz, co wcale nie jest tu wadą, jednak trochę trzeba się nagłowić, żeby poskładać wszystko w jedną całość. W każdym razie nie śmiałabym nazwać powieści mało oryginalną. Świetnym zagraniem jest rozmawianie autora z czytelnikami - tak, on z nami rozmawia, a dodatkowo wtrąca dowcipy niezwiązane z fabułą, czy swoje przemyślenia dotyczące literatury. czegos takiego na pewno jeszcze w książce nie spotkaliście. Nie zabrakło też i mądrego przekazu, o tym, jak ważna w życiu jest przyjaźń, ale taka prawdziwa, na całe życie i wzajemna, oraz to, że bohaterstwo to wcale nie walka na śmierć i życie, ale walka z własnymi demonami. Jak dla mnie historia genialna i tak różna od innych tego typu powieści. Autor jest geniuszem w bawieniu się w literackiego kotka i myszkę z czytelnikiem, a tym jak to robi, zaciekawi czytelników w każdym wieku.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
30-06-2017 o godz 09:16 przez: Patrycja N
Niby książka dla młodszych czytelników, a podbija serca nawet dorosłych ludzi, a czy mi - 16-latce - się spodobała? Pierwszy tom był rewelacyjny, czy drugi okazał się być jeszcze lepszy, a może właśnie gorszy? Po pierwsze nie mogę nie wspomnieć o wydaniu. Wydawnictwo Iuvi jak zawsze się postarało. Okładka bardzo mi się podoba - jest klimatyczna, oddaje treść książki. No i książka oczywiście ma obrazki w środku! Które kocham całym serduszkiem. Zrobiłabym zdjęcia, ale nie mam teraz dobrego światła i jestem zbyt leniwa, ale możecie mi wierzyć - obrazki w książce są w całej swej okazałości. Książka ma koło 320 stron i posiada w zasadzie dużą czcionkę, ale nie tylko to sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko. Ciągła akcja, chęć dowiedzenia się, co się stało z bohaterami, czy też ''spojlery'' autora. Przyznam, że był moment, gdzie nie umiałam znowu zacząć czytać, ale to nie wina książki (i również nie wina, tego, że dowiedziałam się o koncercie Eda Sheerana w Polsce, na który mnie nie stać, ale przecież to nie wina tego..nie wcale..). Ale szybko się zebrałam, choć moje serce krwawiło, to chciałam się dowiedzieć o dalszych losach Alcatraza, jego przyjaciół oraz rodziny. Styl Brandona Sandersona bije wszystkie inne style na głowę. Bez wtrącania się autora, bez jego myśli w czasie tych wszystkich wydarzeń, czy nawet samych tak dobrze wykreowanych postaci - może książka byłaby dobra, ale nie byłaby tą, którą by tak wiele osób polubiło, pokochało. Przyznam szczerze, że czasem jak czytałam tę książkę, to trochę mi przypomniało bajkę Scooby-Doo. W tej bajce przyjaciele chcą coś znaleźć, czy kogoś pokonać i tak samo w książce. No dobra w bajce nikt nikogo nie zabija, ale to nieważne. W każdym razie miło mi się zrobiło na serduszku, mogłam się cofnąć do dzieciństwa. Bardzo mi się podoba to, że Brandon ma dystans do siebie, czy też do swojej twórczości ( psst..dowód w cytacie poniżej). ,,A, nie chcieliście tego wiedzieć? Przykro mi. Musicie po prostu zapomnieć, że to napisałem. Istnieje kilka łatwych sposobów, by to osiągnąć. Słyszałem, że uderzenie się tępym przedmiotem bywa skuteczne. Można wykorzystać którąś powieść fantasy Brandona Sandersona. Są wystarczająco ciężkie, a słowo daję, że to jedyna pożyteczna rzecz, jaką można z nimi zrobić.'' Autor w swojej książce pisze i pokazuje, że powieści fantastyczne też potrafią czegoś nauczyć. Na przykład niezwracania uwagi na ''rybę'' i zwracania na ''buty''. Pewnie się teraz zastanawiacie o co chodzi, ale ja wam tego nie wytłumaczę. Musicie sięgnąć po tę książkę. Po prostu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-08-2017 o godz 11:28 przez: Zaczytana bez pamięci
Przed nami kolejna część przygód Alcatraza. Tym razem infiltruje on Bibliotekę Aleksandryjską, która bynajmniej nie została zniszczona i jest jednym z najniebezpieczniejszych miejsc na ziemi. Poza tym szuka swojego ojca, który jak się okazuje, wcale jednak nie umarł, i odkrywa dziwny złoty sarkofag, w którym może znajdować się klucz do jego zdumiewającego talentu do psucia różnych rzeczy. Alcatraz oczywiście nie jest sam. Towarzyszą mu między innymi Bastylia oraz jej matka. Chłopak będzie musiał zmierzyć się z tajną sektą złodziei dusz - ze Skrybami. Poprzednia część przygód Alcatraza spodobała mi się na tyle, że nie mogłam doczekać się kontynuacji. Kiedy ta w końcu wpadła w moje ręce, nie potrafiłam się od niej oderwać i pochłonęłam ją w ciągu kilku godzin. Jeśli znacie poprzednią część, wiecie, że jest to dość nietypowa książka. Główny bohater lubi rozmawiać z czytelnikami i czasem nieźle gra im na nosie, celowo wprowadzając w błąd. Tak jest i tym razem. Nie zabrakło dygresji, które nie są związane z zasadniczą akcją, namawia nawet do sprofanowania książki. Jeszcze niedawno Alcatraz był chłopcem, który tułał się po kolejnych rodzinach zastępczych i miał niezwykły dar do niszczenia wszystkiego, co było w zasięgu jego ręki. Tym razem może i nie sieje takiego zamętu, ale na pewno nie może narzekać na nudę. Przy okazji poznaje kolejnych członków swojej rodziny. Między innymi nieco zakręconego brata swojego ojca, który posiada niezwykły talent do gubienia się i miał duży kompleks z powodu niewielkiego wzrostu, ale w sumie to był całkiem poczciwy człowiek. Od niego Al dowiaduje się co nieco na temat swojej matki. Co konkretnie powiedział mu wuj? O tym już musicie przekonać się sami. W powieści mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, dzięki czemu łatwo jest nawiązać więź z chłopcem. Sporo tu dowcipów, całość jest napisana w bardzo lekki sposób i pochłania się ją w mgnieniu oka. Spodobało mi się to, że Brandon Sanderson z przymrużeniem podszedł do swojej twórczości. Zwróćcie na to uwagę, gdy będziecie czytać o tym, co Al mówi na temat literatury fantastycznej. Moim zdaniem książka utrzymała poziom poprzedniej części. Dobrze bawiłam się w trakcie lektury i nie byłam nawet specjalnie zła na Alcatraza, który kilka razy dość poważnie wyprowadził mnie w pole. Zdążyłam się przyzwyczaić do tego, że jest kłamczuchem. W przygotowaniu jest kolejna część przygód tego chłopca. Nie wiem jak Wy, ale ja nie mogę się jej już doczekać.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-08-2017 o godz 16:58 przez: Miasto Książek
Alcatraz ciągle musi uciekać przed bibliotekarzami. Gdy rozpoczyna się powieść, chłopak czeka na swojego dziadka na lotniku. Jak się okazuje, on się nie zjawia, za to pojawia się nowe zagrożenie. Alcatrazowi w ucieczce pomagają jego przyjaciele. To jednak nie koniec niespodzianek, Biblioteka Aleksandryjska nadal istnieje i to podobno tam udał się ojciec, jak i dziadek. Chłopak wie, że grozi im niebezpieczeństwo i postanawia wyruszyć z misją ratunkową. Tylko czy nie jest za późno? Jakie przygody czekają na bohaterów w starożytnej Bibliotece? Jestem bardzo miło zaskoczona tą powieścią. Jak wiecie lub nie, niekoniecznie podobał mi się pierwszy tom serii. Dlatego warto dawać drugą szansę, bo możecie zostać pozytywnie zaskoczeni. "A, nie chcieliście tego wiedzieć? Przykro mi. Musicie po prostu zapomnieć, że to napisałem. Istnieje kilka łatwych sposobów, by to osiągnąć. Słyszałem, że uderzenie się tępym przedmiotem bywa skuteczne. Można wykorzystać którąś powieść fantasy Brandona Sandersona. Są wystarczająco ciężkie, a słowo daję, że to jedyna pożyteczna rzecz, jaką można z nimi zrobić." W tej części Alcatraz zdecydowanie mniej działał mi na nerwy. Zaczął robić to, co umie najlepiej, czyli psuć. Na szczęście można powiedzieć, że jako tako opanował tą moc. Pojawiają się też nowi bohaterowie jak Kaz i Australia, którzy byli świetnymi postaciami! Bardzo ich polubiłam i mam nadzieję, że pojawią się w kolejnych tomach! Jest też matka Bastylii, która była dość specyficzna i nie wiem do końca co o niej sądzić. Zdecydowanie bardziej spodobały mi się przygody Alcatraza w tym tomie. Jest więcej akcji, niespodzianek i nowych informacji. Chłonęłam to wszystko z zapartym tchem i chciałam jak najszybciej wiedzieć co będzie dalej. Zwłaszcza końcówka mocno mnie wciągnęła i nie spodziewałam się takiego obrotu spraw! Nawet mogę powiedzieć, że coraz bardziej podoba mi się forma w jakiej pisze Brandon Sandreson, zwracając się bezpośrednio do czytelnika. Czasami było to naprawdę śmieszne i już nie aż tak irytujące :D Naprawdę mi się to spodobało. Także Kości skryby uważam za naprawdę dobrą kontynuację. Nie ma tutaj syndromu drugiego tomu, za to jest z każdą częścią lepiej. Teraz to szczerze chce poznać dalsze losy Alcatraza i poznać tajemnice jego zdolności. A Was gorąco zachęcam do zapoznania się z tą serią, bo spędzicie z nią kilka godzin świetnej zabawy i pewnie tak jak ja teraz, będziecie wyczekać kolejnej części!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
06-07-2017 o godz 09:04 przez: Monika Lewandowska
Alcatraz Smedry powrócił! Okazuje się, że nie jest to dla niego powrót łatwy i przyjemny. Czytelnicy mający za sobą lekturę „Piasku Raszida” wiedzą bowiem, że życie Alcatraza to pasmo dziwnych zdarzeń, zniszczeń i tragedii. Narratorem i głównym bohaterem, tak jak w poprzedniej części jest Alcatraz Smedry. Chłopiec posiada niezwykły dar… niszczenia niemal wszystkiego czego się dotknie. Psucie to jego klątwa, ale nieraz uratowała mu życie. Poza tym, to niezwykle sympatyczny i dzielny nastolatek, który sam nie wierzy w swoje siły. Przede wszystkim jednak ma ogromne poczucie humoru i dystans do samego siebie. Co udowadnia w kolejnych rozdziałam książki. Co wydarzy się w tej części? Nadal znajdujemy się w świecie Ciszlandczyków, Bibliotekarzy, Wolnych Królestw, Okulatorów. Okazuje się że Biblioteka Aleksandryjska istnieje i ukrywa się w niej ojciec Alcatraza, któremu chłopak wyrusza na ratunek. Kości Skryby to natomiast najmniejsza sekta. Nawet Bibliotekarze starają się ich unikać z uwagi na dziwne zwyczaje, które w niej panują. Jakie? Na przykład odrywanie sobie części ciała, by zastąpić je ożywionym materiałem. Drugi tom serii nie ustępuje w niczym poprzedniemu. Znajdziemy w nim wiele dobrego humoru, sporo wspaniałych i niezwykle ciekawych ilustracji. Brandon ma niesamowitą wyobraźnię i plastyczność pisania. Nie zdradzę Wam zakończenia oczywiście, ale to mogę Wam w tajemnicy napisać... ta historia wydarzyła się naprawdę. Nazwisko autora, to tylko pseudonim do którego zmusili go ciszlandcy wydawcy. W dodatku pisarz 17 razy miał zabraną kartę biblioteczną, a to o czymś świadczy prawda? Nie wiem, jakie będą Wasze odczucia po przeczytaniu tej książki, ale moje są dwa: Po pierwsze. Już nigdy, tak samo nie spojrzę na bibliotekę i znajome mi, a szczególnie nieznajome bibliotekarki... Po drugie. Po tej historii zarówno w życiu chłopca jak i moim nic już nie będzie takie samo,,, "Kości Skryby" tak jak „Piasek Raszida” polecam, szczególnie młodszym nastolatkom, dla starszych może być zbyt dziecinna. Jednak, jak ktoś, tak jak ja lubi takie historie, to też będzie zadowolony. Ja osobiście z niecierpliwością czekam na kolejne części Jeśli nie czytaliście pierwszego tomu… no cóż radzę Wam od niego zacząć. Ale jak wolicie inaczej to tez będzie dobrze :) www.kochamciemojezycie.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-07-2017 o godz 07:40 przez: Anonim
Nie wierzę, że on znów to zrobił! Przecież obiecywał poprawę, pisał, że wie, jak to wkurza Czytelnika! A jednak w kolejnej książce robił dokładnie to samo – budował napięcie, by skończyć rozdział w najciekawszej chwili. I jesteście w błędzie, jeśli myślicie, że kolejny zaczynał się w tym kulminacyjnym momencie. Alcatraz Smedry w swoim stylu raczył Czytelników mnóstwem dygresji, byle tylko odwlec w czasie poznanie dalszej części historii. Ba, tym razem poszedł o krok dalej i zdradził, co stanie się na końcu książki! Proponował, by tam zajrzeć i sprawdzić, czy nie kłamie. I przyznaję, że się skusiłam, ten chłopak za każdym razem potrafi mnie przechytrzyć. Wtedy już do końca miałam mętlik w głowie, zastanawiając się, czy młody Smedry paskudnie zaspoilerował zakończenie, czy też może to kolejny etap utwierdzania Czytelników w przekonaniu, że jest on kłamcą. Ale wiecie co? Nie mam o to do niego pretensji. Chłopak robi to w tak wdzięczny sposób, że kupuję go z całym pakietem zalet i wad. Druga część cyklu „Alcatraz kontra Bibliotekarze” dzieje się w Bibliotece Aleksandryjskiej. Nie, nie tej nowej. Jeśli sądzicie, że stara została zniszczona wieki temu, a jej zbiory nie przetrwały, to jesteście w dużym błędzie. Jak zresztą wszyscy mieszkańcy Ciszlandów. Bibliotekarzom zależało, by wszyscy tak myśleli, bo inaczej ktoś mógłby zapragnąć zgłębić wiedzę wszystkich ksiąg świata, jakie kiedykolwiek powstały, w jakimkolwiek języku. Tak więc Biblioteka Aleksandryjska istnieje, o czym przekonał się nasz bohater i jego przyjaciele, gdy ruszyli na pomoc dziadkowi Smedry’emu i… ojcu Alcatraza. Czy zdążą na czas, zanim Attica Smedry odda swoją duszę kustoszom biblioteki w zamian za poznanie tajemnej wiedzy? Przekonajcie się sami, nie pożałujecie. Muszę przyznać, że to jedna z moich ulubionych serii, jeśli chodzi o literaturę dziecięcą i młodzieżową. Wielki plus za to, że autor trzyma poziom, często bowiem jest tak, że pierwsza część cyklu jest genialna, a kolejne… No cóż, daleko im do ideału. W tym przypadku jest zupełnie inaczej. Drugi tom trzyma w napięciu do samego końca i nawet przez chwilę nie trąci nudą. Polecam i niemal ręczę za to, że Czytelników, którzy zachwycili się częścią pierwszą, część druga nie rozczaruje. zaczytana.com.pl
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-08-2017 o godz 14:24 przez: dobrerecenzje.pl
Drżyjcie straszni i okrutni Bibliotekarze, bo odważny i sprytny Alcatraz nadciąga wraz ze swoją ekipą, by wyciągnąć wasze tajemnice na światło dzienne. Jak na pewno wiemy, koniec poprzedniej książki nie był za bardzo krwawy i obfity w niebezpieczne sytuacje. Tym razem nasz Alcatraz wybiera się samolotem, a raczej ma się niedługo wybrać w świat, gdzie jest postrzegany jako wyjątkowy i w pewnym sensie wysoko urodzony. Czekając na lotnisku na swojego spóźnialskiego dziadka już napotyka problemy. Zgodnie z zapewnieniami autora, że on bardzo nie chciał już w pierwszym rozdziale wprowadzać niebezpieczeństwa, Alcatraz’owi grozi śmierć. Tym razem Bibliotekarze niestety nie są sami, przeciwnikiem chłopca okazuje się osoba, a raczej stworzenie, które na pewno nie pochodzi z Ciszlandii, czyli inaczej naszego rzeczywistego świata, w którym w chwili obecnej funkcjonujemy. Kiedy już chłopak praktycznie stoi na skraju życia, na pomoc przybywa mu wielki szklany smok pilotowany przez jego kuzynkę. Na pokładzie stadku już na początku chłopak zostaje powiadomiony, że leci do Wolnych Królestw, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo. Niestety także dowiaduje się, że dziadek, który wcześniej miał po niego wpaść wyruszył na poszukiwanie swojego syna tj. ojca Alcatraza, który ponoć stacjonuje w bibliotece aleksandryjskiej. Wiedziony impulsem poznania biologicznego taty, chłopak decyduje się na zmianę kursu na Egipt. Kiedy wydaje się, że wszystko idzie jak po maśle, wielkiego szklanego smoka ktoś nagle atakuje. Wysłany przez Bibliotekarzy, stwór wcześniej przypuszcza atak na statek. Ponosząc wielkie są straty, Alcatraz i reszta rozbijają się w drodze do Egiptu, gdzieś w dżungli pośrodku dzikich zwierząt i drzew. Poprzedni jak i pierwszy tom, obydwa nie były nudne. Nie brakowało w niej humoru, jak i mrożących krew w żyłach niebezpiecznych sytuacji. Wszystkiego ponownie dopełniały pięknie wykonane obrazki i według mnie w pewnym sensie też stanowiły kawałek fabuły, jednak taką, którą czytelnik odbiera wzrokowo. Przy czytaniu spędziłam miło czas i już teraz mogę Wam zdradzić, że to nie koniec przygód nastoletniego Alcatraza, a następny tom niedługo będzie w gotowości. Polecamy, zespół dobrerecenzje.pl
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-06-2017 o godz 17:30 przez: Anonim
Pierwsza i najważniejsza rzecz - jeśli macie taki odruch jak jak, że zawsze zaglądacie na koniec, żeby zobaczyć ile książka ma stron... nie róbcie tego! Zaufajcie mi i nie róbcie. Książka ma stron 318 więc już nie musicie tam zaglądać. Jak chcecie uniknąć spoilerów to po prostu nie sprawdzajcie tego. Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo tęsknię za sposobem narracji Brandona Sandersona, póki nie sięgnęłam po tę książkę. Przecież on tak genialnie pisze! Jak mogłam o tym zapomnieć? Na początku każdego rozdziału (a także w niektórych miejscach w środku) znajdują się komentarze autora, które niezwykle skutecznie wywołują uśmiech na naszej twarzy. Każdy rozdział jest przerywany w ważnym momencie akcji, tylko po to, by zrobić nam "na złość" i wzbudzić w nas napięcie. I to właśnie jest wspaniałe! Za to uwielbiam serię o Alcatrazie Smedrym. Jej po prostu nie da się nie lubić... Alcatraz wciąż ma zaledwie trzynaście lat, ale przyjdzie mu stanąć na czele grupy i poprowadzić ich misję, bardzo niebezpieczną misję. Wraz z nowo poznanym stryjem, kuzynką, Bastylią i jej matką wyrusza na poszukiwanie dziadka Smedry'ego. Jest on w Bibliotece Aleksandryjskiej, ponieważ podejrzewa, że może tam być jego syn, czyli ojciec Alcatraza. Bohaterowie przeżywają wiele niebezpiecznych, ale zabawnych przygód. Dodatkowo ubarwia to wszystko ciągłe wtrącanie się autora, podpuszczanie nas, oszukiwanie i spoilerowanie tego co wydarzy się na końcu. Czytając tę książkę tylko czekałam aż autor znów coś wtrąci. To właśnie podoba mi się w niej najbardziej. Kolejną rzeczą, która wyróżnia tę powieść jest to, że autor poddaje w wątpliwość cały znany nam świat. Wmawia nam, że geografia, fizyka i historia, to stek bzdur, które są nam wciskane po ty, by tylko nas ogłupić... Przyznajcie, że jest to kusząca wizja... Oczywiście to jeszcze nie koniec przygód Alcatraza (a raczej jego autobiografii). Wkrótce będziemy mogli przeczytać trzecią część - "Rycerze Krystalii", jednak nie mam pojęcia kiedy to będzie. Naprawdę nie mogę się już doczekać i bardzo żałuję, że ta część była tak krótka. Chętnie przeczytałabym więcej...
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
01-07-2017 o godz 14:33 przez: KittyAilla
Bardzo cieszę się, że wydawnictwo IUVI przysłało mi bez zapowiedzi drugi tom przygód Alcatraza. Ostatnio nie mogłam trafić na książkę, którą przeczytałabym szybko, która pochłonęłaby mnie bez końca i nie pozwoliła od siebie odejść, aż nie poznam zakończenia. Jasne, czytałam dobre książki, nawet bardzo dobre. Ale nie miały w sobie tej właśnie cechy - nie wymuszały ciągłego czytania, ponieważ z każdą stroną coś się działo, a autor stosuje wszystkie nieczyste chwyty w celu utrzymania uwagi czytelnika. Alcatraz jest w sumie dzieckiem i tak pisana jest ta książka - z perspektywy dziecka, przeplatana mądrzejszymi refleksjami, ponieważ chłopak zapisuje ją jako swoje wspomnienia. Uwielbiam tę ironię i sarkazm oraz krytyczność wylewające się z każdej strony tej książki! Fabuła to pełna niespodzianek zagadka. Nigdy nie wiemy, co może się stać, ponieważ rodzina Smerdych jest wyjątkowo nieprzewidywalna. Dodatkowo Alcatraz mąci nam w głowach, wstawiając w autobiografię zabawne anegdotki czy własne rozmyślania. Pomyślelibyście, aby opowiadając historię swojego życia wpleść fragment o króliku z bazuką? Nie? No cóż, ja też nie, ale Alcatraz owszem! Ponadto tej książki się nie czyta. To raczej rozmowa z jej autorem, który zwraca się do nas bezpośrednio. Uwielbiam ten zabieg! W pierwszej części Alcatraz mnie trochę irytował. W tej dorósł i stał się wspaniałym bohaterem. Ponadto przestał aż tak powtarzać w kółko Nie jestem bohaterem oraz Jestem kłamcą. To zdecydowanie duży plus. Poza tym poznajemy nowych bohaterów, a wśród nich Kaza! Uwielbiam! Chcecie poznać listę powodów, dla których lepiej być niskim? Zapraszam was więc do monologu z stryjem Alcatraza! Każdy bohater w tej powieści jest na swój sposób specyficzny, a najbardziej członkowie rodziny Smerdych ze swoimi nieobliczalnymi talentami, jak choćby brzydkie wyglądanie po przebudzeniu. Czy Alcatraz to nadal książka dla dzieci? Oczywiście, ale uważam, że dorośli także wspaniale się przy niej ubawią, a na pewno uśmieją! Sanderson stworzył książkę, która dzięki swojej prostocie powinna przypaść do gustu każdemu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji Więcej recenzji

Zobacz także

Inne z tego wydawnictwa Święty Jerzy i legendarna drużyna. Barca Toons Opracowanie zbiorowe
5/5
17,40 zł

Podobne do ostatnio oglądanego