Członkowie pop-rockowego zespołu Electric Light Orchestra przy tworzeniu swojej muzyki inspirowali się twórczością takich artystów jak The Beatles, Chuck Berry, Jerry Lee Lewis czy The Beach Boys. Krążek “Face The Music”, wydany w 1975 roku osiągnął miano złotej płyty, znalazł się również na 8 miejscu w notowaniach Billboard’s Pop Album Charts. Album promowany był takimi przebojami jak "Evil Woman” czy "Strange Magic”. Muzykom w studio nagraniowym towarzyszyła orkiestra symfoniczna, prowadzona przez Louisa Clarka. Ponadto, pierwszy utwór z płyty, "Fire On High” zawiera ukrytą wiadomość- jeśli włączymy utwór wstecz, będziemy w stanie usłyszeć głos mówiący: " The Music is reversible but time is not. Turn back. Turn back. Turn back.” Płyta "Face The Music” do dziś jest uznawana przez fanów za jedną z bardziej spójnych i kompletnych w twórczości zespołu.
Podziel się na Facebooku
Właśnie zrecenzowałem Face The Music
Członkowie pop-rockowego zespołu Electric Light Orchestra przy tworzeniu swojej muzyki inspirowali się twórczością takich artystów jak The Beatles, Chuck Berry, Jerry Lee Lewis czy The Beach Boys. ...Dotychczasowe rozbudowane i dla niektórych za długie formy rockowo-symfoniczne z poprzednich płyt zostały tu zastąpione spójnymi utworami około-pięciominutowymi. Choć pobrzmiewa w nich i psychodelia („Fire On High”), i country („Down Home Town”), to jednak jest to ciągle oryginalny rockowy styl ELO. Ponadczasowy urok kompozycji Jeffa Lynne’a jest faktem i ten zbiór znakomicie tego dowodzi. Po ponad 40 latach ta muzyka brzmi świeżo i może stanowić inspirację dla dzisiejszych rockmanów. Zwłaszcza, że choć mody zmieniają się, to melodia zawsze będzie decydować o przetrwaniu dzieła. Gwoli ścisłości, ta melodyjność jest obecna i w tych wcześniejszych prekursorskich, skądinąd bardzo ciekawych utworach (patrz suita „Eldorado”) i, rzecz jasna, w lżejszym repertuarze zapoczątkowanym płytą „Discovery” z 1979.
„Face the Music” rozpoczęła najciekawszy okres w historii zespołu, z powodzeniem kontynuowany dwoma kolejnymi wspaniałymi albumami: „A New World Record” i „Out of the Blue”. Ta trójka dokumentuje najlepszy w dokonaniach ELO (moim zdaniem) okres między eksperymentami a późniejszymi wpływami muzyki tanecznej.
Zawiera ona tak atrakcyjny i zróżnicowany materiał, że gdy się kończy, chciałoby się słuchać jeszcze – zwłaszcza że końcowy „One Summer Dream” wciąga niemal hipnotycznie. Toteż cztery dodatkowe utwory bardzo przyjemnie pozwalają wrócić na ziemię.
Mam, znam i cenię cały dorobek ELO, niemniej zawsze najwyżej cenię proste (w dobrym tego słowa znaczeniu) rockowe granie.
„Face the Music” jest tego stylu perełką.
Osobiście jeszcze dodam, że dwa tytuły z tego albumu („Evil Woman” i „Strange Magic”) były pierwszymi nagraniami ELO, które poznałem. Polubiłem je od razu a potem („Telephone Line” i inne) było już coraz ciekawiej. Polecam.