Z nieba spadły trzy jabłka (okładka  miękka, wyd. 03.2023)

Wszystkie formaty i wydania (2): Cena:

Sprzedaje empik.com : 39,34 zł

39,34 zł
55,00 zł porównanie do ceny sugerowanej przez wydawcę
Odbiór w salonie 0 zł
Wysyłamy w 1 dzień rob.

Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.

Potrzebujesz pomocy w zamówieniu?

Zadzwoń
Dodaj do listy Moja biblioteka

Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.

Wielokrotnie nagradzana opowieść o mieszkańcach zagubionej w górach ormiańskiej wioski. Pełen ciepła i humoru międzynarodowy bestseller o miłości i drugiej szansie. Niecodzienna i zaskakująca, nieco baśniowa historia miłosna wpleciona w sagę o stuletniej historii fikcyjnej wsi Maran – pełnej dramatycznych przejść i nieszczęśliwych zdarzeń. Dzieje wioski luźno nawiązują do tragicznej historii Ormian w XX wieku, autorka kładzie raczej nacisk na uniwersalność doświadczeń społeczności jej mieszkańców. Za to wiernie i w barwny sposób opisuje ormiański folklor, obyczaje i mentalność mieszkańców gór Armenii. Książka, która wzrusza i podnosi na duchu.

"Wspaniała książka! Pełna czułości, zadziwiająca opowieść o stoickim spokoju, wytrwałości i miłości… Niezwykle krzepiąca historia nieprawdopodobnego romansu i pełnej ciepła lokalnej wspólnoty. Nakreślona z humorem i empatią, o prostym, magicznym uroku. Jej bohaterowie wyłaniają się z kart powieści wraz z ich wadami, ciężkimi przeżyciami i męczarniami, ale ich problemy znajdą rozwiązanie, które wywoła uśmiech i satysfakcję czytelnika."
– Mary Chamberlain, brytyjska pisarka, autorka powieści „The Hidden”

"W uroczym przesłaniu powieści „Z nieba spadły trzy jabłka” tkwi prawdziwa mądrość, że „potrzeba nam takiej wioski” – wioski, w której można cierpieć i płakać, aby końcu śmiać się i świętować jako wspólnota."
– Faith Sullivan, amerykańska pisarka, autorka powieści „The Cape Ann” i „Goodnight, Mr. Wodehouse”

Powyższy opis pochodzi od wydawcy. 

ID produktu: 1368492797
Tytuł: Z nieba spadły trzy jabłka
Tytuł oryginalny: С неба упали три яблока
Autor: Narine Abgarjan
Tłumaczenie: Kamiński Jacek Cezary
Wydawnictwo: Wydawnictwo GlowBook
Język wydania: polski
Liczba stron: 238
Numer wydania: I
Data premiery: 2023-03-13
Rok wydania: 2023
Data wydania: 2023-03-13
Forma: książka
Okładka: miękka
Wymiary produktu [mm]: 230 x 10 x 130
Indeks: 55754545
średnia 4,9
5
20
4
3
3
0
2
0
1
0
Oceń:
Dodając recenzję produktu, akceptujesz nasz Regulamin.
11 recenzji
Kolejność wyświetlania:
Od najbardziej wartościowych
Od najbardziej wartościowych
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najpopularniejszych
Od najwyższej oceny
Od najniższej oceny
5/5
05-12-2023 o godz 21:03 przez: Dariusz | Zweryfikowany zakup
Bardzo klimatyczna opowieść Momentami urokliwa i tak ciepła że rozczula Trochę ciężkawo czyta się fragmenty ale całość warta przeczytania i uśmiechnięcia się nad życiem Fajna
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-03-2024 o godz 07:07 przez: Ewa | Zweryfikowany zakup
Wspaniała książka.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-08-2023 o godz 17:02 przez: Edyta | Zweryfikowany zakup
Super
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-04-2023 o godz 10:33 przez: Anna Gajda
„Z nieba spadły trzy jabłka” to piękna powieść ormiańskiej pisarki Narine Abgaryan, która została uhonorowana nagrodą Jasnej Polany. Opowiada o mieszkańcach fikcyjnej wsi Maran, zagubionej wśród gór. Oprócz tej historii w książce znalazły się również cztery dodatkowe opowiadania. Dawno nie czytałam tak urzekającej opowieści. Narine Abgaryan zaprasza nas w swojej powieści do odrobinę magicznej rzeczywistości odciętej od świata wioski, której jednak nie omijają zawieruchy historii. Lata głodu i wojny sprawiły, że miejscowość się wyludniła, zostali tylko starcy. Żyją oni pogodzeni z losem, wypełniają swoje obowiązki, wspierają się wzajemnie i bronią przed koniecznością pozyskania wsparcia od ludzi z doliny. Ich codzienność wypełniona jest pracą w gospodarstwach. Wśród licznych retrospekcji i epizodów z życia mieszkańców wioski najwięcej uwagi autorka poświęciła losom Anatoliji oraz jej sąsiadki i bliskiej przyjaciółki Jasaman. Anatoliję poznajemy już w pierwszym zdaniu powieści, która rozpoczyna się od przygotowywania sobie przez kobietę łoża śmierci. Przewrotny los prowadzi ją jednak w całkiem innym kierunku, a mianowicie - małżeństwa, a ostatecznie również późnego macierzyństwa. Wraz z dzieckiem rodzi się nadzieja, że Maran będzie istnieć, mimo tego, że dotąd wielu rodziców musiało pochować swoje dzieci, a te które przeżyły, wyprowadziły się do bardziej przyjaznych miejsc. Mieszkańcy wioski bardzo dbają o zachowanie tradycji. Opowiadanie o ich codzienności jest okazją do przedstawienia ormiańskiego folkloru, lokalnych wierzeń i mentalności, która nie pozwala na niestaranne rozwieszenie prania w obawie przed niepochlebną opinią sąsiadów. Dużą rolę odgrywa również prosta, ale aromatyczna kuchnia ormiańska, pełna orzechów, migdałów i ziół. Ona również przyczynia się do budowania relacji międzyludzkich, które są najważniejsze. Na wiejskim mejdanie kwitnie handel wymienny. Życie mieszkańców Maranu często ociera się o magię. Czasami ich ona przed zagładą, innym razem pokazuje nadchodzącą śmierć. Profetyczne wizje mieszają się z dziwnymi wydarzeniami, jak pojawienie się białego pawia. Trudno mi napisać o tej książce w taki sposób, żeby oddać jej piękno. „Z nieba spadły trzy jabłka” jest powieścią kojącą, chwalącą stoicyzm. Bohaterowie są pogodzeni z losem i ze sobą, przy tym twardzi jak kamienie, z których zbudowane są ich domy. Choć dotykają ich najgorsze nieszczęścia i bolesne chwile, nie załamują się, tylko uparcie i pokornie przyjmują wszystkie te wątpliwe dary. Docierające tu wichry historii nie burzą porządku, jaki został ustalony w odizolowanej od świata wiosce. W powieści panuje nastrój spokoju i ciszy, które doskonale oddaje autorka odpowiednim językiem. Świetnie udało jej się połączyć elementy mistyczne z codziennością i folklorem. Stworzyła również bohaterów, których nie sposób nie polubić. Wszystko to opisała z czułością, wrażliwością oraz dyskretnym humorem, dzięki którym chciałoby się lepiej poznać Armenię i jej mieszkańców. „Lato zmierzało ku końcowi, odchodzący sierpień kaprysił i histeryzował, rozgrzewał słońce do białości w południe, a wieczorem eksplodował potwornej mocy burzą, rozrywał powietrze włóczniami niebiańskich ażdaaków*. *ażdaak – człowiek-smok z ormiańskiej mitologii” To zdanie postanowiłam zacytować, aby pokazać, jak poetycko i baśniowo opisana została rzeczywistość mieszkańców Maranu. Chciałabym czytać więcej takich powieści. Jestem zachwycona.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-04-2023 o godz 20:33 przez: Bibliotekarka Natalka
Cóż to była za książka?! Taka nostalgiczna, momentami smutna, poruszająca i zawierająca mnóstwo ciekawych informacji. Co mnie ujęło w tej publikacji i co w niej znajdziemy? Zapraszam Was do zapoznania się z moją opinią. Ta historia jest o zapomnianej przez świat, fikcyjnej, ormiańskiej wiosce o nazwie Maran. Ukazuje nam, jacy są względem siebie mieszkańcy tej małej społeczności. Dowiadujemy się czym jest przyjaźń, życzliwość, bezinteresowna pomoc, smutek czy radość. Poznajemy tutaj, jak ważne jest przywiązanie do miejsca, swoich korzeni. Mamy okazję dużo bliżej poznać folklor oraz wszelkie obyczaje ormiańskie. Jest tutaj także wątek historii miłosnej oraz cudu. A co konkretnie znajdziecie w tej pozycji? O tym musicie przekonać się już sami. ;) Mogę Wam powiedzieć, że ta lektura jest luźnym nawiązaniem do tego, jak straszną sytuację mieli Ormianie jeszcze całkiem niedawno, bo w XX wieku. Autorka bardzo dokładnie przedstawia nam tutaj wyznawane wartości. Opisuje regionalne potrawy, tłumaczy skąd wzięło się nazwisko danej rodziny. Pokazuje nam także, jak mieszkańcy wsi potrafią się zjednoczyć w razie zagrożenia lub kiedy trzeba pomóc komuś ze swojego otoczenia. Ukazuje nam także, jakimi ciepłymi i gościnnymi ludźmi są Ormianie. Jacy potrafią być szczodrzy w stosunku do innych, choć sami niewiele mają. Oprócz głównej historii w tej książce, Pisarka zawarła jeszcze 4 różne opowiadania. Choć każde z nich, posiada całkiem innych bohaterów, to jednak są one utrzymane w tym samym klimacie co cała powieść. Czytając tę książkę, przeżywamy całą gamę emocji. Czujemy ogromny smutek, tęsknotę, nostalgię i poruszenie. Ale jest też nadzieja na lepsze jutro, radość, cieszenie się chwilą, wiara i cuda. To opowieść, która mimo wszystko podnosi na duchu i sprawia, że czujemy, że nasze miejsce jest tam, gdzie znajduje się nasze serce. Absolutnie zgadzam się z opiniami osób, które pozytywnie wypowiedziały się o tej historii. Mnie ujęła ona już od pierwszych stron. Sprawiła, że momentami czułam się jak w baśni. Podczas czytania byłam jedną z bohaterek, pełną empatii, zrozumienia i różnego rodzaju refleksji. Podziwiam tych bohaterów za ich odwagę, wytrwałość i konsekwencje. A sobie i Wam kochani, mogę jedynie życzyć, abyście wokół siebie mieli tylko takie osoby, jak właśnie mieszkańcy Maranu. Podsumowując, bardzo Wam polecam tę historię. Myślę, że rozświetli Wasz dzień, kiedy będzie Wam trudniej niż zazwyczaj. Ponadto, jeżeli lubicie interesujące, nietuzinkowe i pięknie opisane lokalne tradycje i kulturę, lub po prostu potrzebujecie balsamu dla duszy, koniecznie sięgnijcie po tę publikację. Bardzo dziękuję Wydawnictwu Wydawnictwo GlowBook za egzemplarz do recenzji. Przyznaję 9 ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10 punktów!!!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-04-2023 o godz 20:31 przez: Anna-Maria
Piękna i pełna czułości dla jej bohaterów powieść, która uczy doceniać małe rzeczy i widzieć szczęście w zwyczajności. Historia maleńkiej, zagubionej w górach wioski, gdzie żyje kilkoro staruszków, bo młodzi dawno wyjechali na niziny i nigdy nie powrócili. Mieszkańcy Maranu wiodą życie skromne i zgodne z rytmem natury. Świat zewnętrzny ze swoimi wielkimi problemami dociera do nich o tyle o ile. To prawda, że pamięta się tu wielkie wojny, bo na nich stracili życie synowie Wasilija, trzęsienie ziemi, bo wtedy zginęła połowa mieszkańców wraz ze swoimi gospodarstwami i czasy władzy komunistycznej, kiedy prababka Tigrana ukryła przed sowietami swoje książęce pochodzenie. Wśród marańczyków są ludzie zwykli i niezwykli jednocześnie. Prowadzą życie jak każdy: hodują zwierzęta, uprawiają pola, zbierają plony w ogrodach, piorą, gotują i sprzątają. Jest jednak w tym pozornie zwyczajnym rytmie egzystencji pewna magia, wynikająca z tego, że bohaterowie mają kontakt ze światem nadprzyrodzonym i uważają to za rzecz oczywistą. W ich codzienności jest miejsce na rozmowy z duchami zmarłych, są tacy, którzy widzą przyszłość i potrafią przewidzieć śmierć innych mieszkańców, a marzenie jednej z kobiet o posiadaniu dziecka zostaje spełnione w wieku 68 lat- czyż to nie cud? Ormiańska autorka tworzy gawędę o życiu wsi, która ma jednak wymiar uniwersalny. To opowieść o tym, że na miłość nigdy nie jest za późno, ale na samotność zawsze za wcześnie; o tym, że szacunek i docenienie dorobku przodków stanowi fundament każdej wspólnoty; o wsparciu, na które może liczyć człowiek żyjący w takim miejscu jak Maran; o uważności na drugiego człowieka i marzeniach, które czasami się spełniają, choć wydaje się to nieprawdopodobne. Narine Abgarjan konstruuje swoją powieść z małych obrazków przedstawiających kolejnych bohaterów wraz z ich troskami, cierpieniem i marzeniami. Są to historie wzruszające, ale i zabawne. Z tkliwością uśmiechałam się, czytając o Anatoliji, która po latach życia z mężem- awanturnikiem nagle nieco przypadkowo staje się żoną byłego kowala Wasilija- człowieka dobrego, troskliwego i łagodnego. Rozśmieszyła mnie scena pochówku teściowej, która została ubrana do trumny w męskie pantofle w rozmiarze 43 (dlaczego?- przeczytajcie), czy opis tego, co stało się z wychodkiem Anatoliji tuż przed przybyciem gości. Z wielkim zainteresowaniem czytałam też o ormiańskich zwyczajach, kuchni i codzienności. „Z nieba spadły trzy jabłka” to książka- balsam na zmęczony krwawymi scenami i przygnębiającymi rozterkami bohaterów współczesnej literatury umysł. Cudownie się ją czytało. Naprawdę szczerze polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-04-2023 o godz 13:06 przez: asia
Kocham takie książki, dzięki którym podróżuję w miejsca mi odległe. Kocham takie książki, gdzie człowiek człowiekowi człowiekiem. Kocham takie książki, gdzie prości bohaterowie lepiej potrafią wytłumaczyć życie niż najmądrzejsi filozofowie. I taka właśnie jest powieść „Z nieba spadły trzy jabłka”, którą pokochałam od pierwszego czytania. Armenia. Mała, górska wioska Maran, oddalona znacznie od innych, położonych w nizinach. W przeszłości wydarzyło się w niej wiele złego, jej mieszkańcy przeżyli okres strasznego głodu, potężne trzęsienie ziemi oraz wojnę. Wszystkie te wydarzenia przyczyniły się do licznych zgonów mieszkańców; dzieci umarły z głodu i wycieńczenia, młodzi ludzie zginęli na wojnie. Obecnie górską wioskę zamieszkują tylko starsi ludzie, niewielka liczba ocalałych młodych opuściła ją szukając lżejszego życia. Historię Maran poznajemy ze wspomnień jej najmłodszej mieszkanki, 58 - letniej Anatolii. Pewnego dnia zaczęła ona obficie krwawić, dlatego też postanowiła przygotować się do śmierci. Leżąc w łóżku i czekając na pożegnanie się z życiem wspomina minione lata. I to właśnie z tych przywołań przeszłości poznajemy historię wioski, obecnie niemal zapomnianej przez świat. Dzięki Anatolii uraczeni jesteśmy kojącą duszę opowieścią o wspaniałych, życzliwych ludziach, pracowitych i wiernych tradycjom przekazywanym z pokolenia na pokolenie. Poznajemy ormiańską kulturę, odmienną mentalność tego narodu, tradycyjną kuchnię. Mieszkańcy Maran to ludzie prości, ale z ogromnym życiowym doświadczeniem i wiedzą pozwalającą im funkcjonować z dala od nowych technologii i pędzącego w nizinach świata. Ich spostrzeżenia i przemyślenia są trafne i niezwykle prawdziwe. Są bardzo empatyczni i szanują siebie wzajemnie, mogą liczyć na wsparcie w każdej sytuacji. Obecnie wioskę zamieszkałą przez garstkę staruszków porównać można do skansenu, czy miejsca w którym zatrzymał się czas. Codzienne życie wydawać się tu może monotonne i napędzane prozą codziennego dnia niczym kołem zamachowym. Ale wyczuwa się bezsprzecznie, że żyje się tu mieszkańcom szczęśliwie i spokojnie. Czasami tylko tęsknią oni za bliskimi, których już nie ma, albo mieszkają bardzo daleko stąd... Książka napisana jest lekkim piórem, doprawiona szczyptą humoru i odrobiną magii. Dzieją się tu czasami rzeczy trudne do wyjaśnienia, ale których tak naprawdę nie trzeba wyjaśniać, należy po prostu przyjąć je jako dar lub przekleństwo. Powieść daje poczucie wyciszenia i spokoju. Uzmysławia czytelnikowi, to co w życiu powinniśmy szanować najbardziej, czyli bliskość drugiego człowieka. Czytajcie koniecznie!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-04-2023 o godz 16:50 przez: Anna Pruska
"Z nieba spadły trzy jabłka" Narink Abgarjan to cudowna książka. Autorka wprowadza nas w świat mieszkańców małej, położonej na wzgórzu ormiańskiej wioski. Wszyscy się tu znają. Na co dzień są pomocni i życzliwi dla siebie. Doświadczeni przez los żyją w trudnych warunkach. Zaznali miesięcy strasznej suszy i wielkiego głodu. Wojna zabrała im dzieci i wnuki. Mimo tego nie poddali się. Nie narzekają. Żyją doceniając każdy podarowany dzień. Najmłodszą mieszkanką wioski jest pięćdziesięcioośmioletnia Anatolija. Od kilku dni obficie krwawi. Przekonana, że czas umierać przygotowuje wszystko co potrzebne na wypadek śmierci. Tak by sąsiadka nie miała kłopotu, gdy już znajdzie ją martwą. W spokojnym oczekiwaniu na to co według niej nieuchronne wspomina swoje życie. Była bibliotekarką. "Biblioteka stała się jej rajem, miejscem gdzie mogła odpocząć od codziennych, monotonnych i nużących prac domowych. Na początku Anatolija starannie przemyła półki, natarła je do błysku domowym woskiem, uporządkowała karty biblioteczne, po nowemu poustawiała książki, ignorując sygnatury i porządek alfabetyczny, a kierując się wyłącznie względami kolorystycznymi – na dole te w ciemnych okładkach, na górze te jasne." Śmierć jednak nie nadchodzi. Natomiast los sprawia jej nie lada niespodziankę. "Z nieba spadły trzy jabłka" to nie tylko życie Anatolii. To niezwykle fascynujące życie poprzednich pokoleń. Przepełniona ciepłem opowieść o rodzinie, przyjaźni i wspólnocie. Ta książka jest niczym baśń. Jej bohaterowie są biedni, doświadczeni przez los, a jednak pogodni. Nigdzie się nie spieszą. Szanują się i wspierają. Klimat książki otula czytającego. To balsam na duszę. Urzeka spokojem, mądrością, humorem. Książka magiczna za sprawą ludowej kultury Ormian. Przeczytajcie ! Wspaniała ! Przepełniona czułością, spokojem, wytrwałością i miłością. GORĄCO POLECAM! "I niech tak będzie jeszcze długo, i niech tak będzie zawsze, a noc niech swą magiczną mocą strzeże jej szczęścia, żonglując swoimi zimnymi dłońmi trzema jabłkami, które później, jak to było przewidziane w marańskich legendach spadną z nieba na ziemię - jedno dla tego kto widział, drugie dla tego, kto opowiadał, a trzecie dla tego, kto słuchał i wierzył w dobro."
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-04-2023 o godz 08:50 przez: leelee7
„Z nieba spadły trzy jabłka” to powieść pełna ciepła i nadziei. Melancholijna, nieśpieszna, tak bardzo bliska, choć jej akcja dzieje się daleko. Ogromną zaletą tej powieści są bohaterowie. Ich naturalność w zachowaniu sprawia, że czytelnik ma wrażenie, że jest wśród nich, wśród swoich. Opisy fauny i flory, wierzeń, liczne detale, które na pierwszy rzut oka są nieznaczące - to wszystko tworzy doskonałe uzupełnienie stworzonej przez autorkę powieści, która zachwyca od pierwszej strony. „Z nieba spadły trzy jabłka” to piękna literacka uczta. To jedna z tych książek, z akcją której czytelnik płynie, chcąc przenieść się do opisywanego miejsca, stać się jednym z bohaterów. Nie napiszę nic więcej o tej książce. Ją trzeba przeczytać, przenieść się do tej niewielkiej wioski, poznać jej mieszkańców, aby poznać ich przeszłość, dzięki której są kim są. Serdecznie polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-04-2023 o godz 16:15 przez: czytamcodziennie
Anatolija postanowiła umrzeć. Nie była to do końca jej decyzja, chciała tylko przyspieszyć to, co nieuniknione. Jej ciało trawi choroba i nie ma już sił na walkę. Główną bohaterkę poznajemy w wyjątkowo smutnych okolicznościach. To jest też moment w którym zaczynają górować wspomnienia. W kolejnych rozdziałach poznajemy losy jej rodziny, żyjącej w małej ormiańskiej wsi. Bieda, głód i liczne nieszczęścia, były tam na porządku dziennym. Jednak długowłosa Anatolija zawsze widziała iskierkę nadziei. Mogła również liczyć na pomoc dobrych ludzi. Powieść 𝘕𝘢𝘳𝘪𝘯𝘦 𝘈𝘣𝘨𝘢𝘳𝘫𝘢𝘯 jest złożona, ale fascynująca. Lubię sagi rodzinne, dzięki którym możemy poznać poprzednie pokolenia i ich wpływ na zachowania bohaterów w późniejszych latach. Autorka wplotła w fabułę kulturę ludową Ormian - która nie dla każdego jest aż tak dobrze znana. Bardzo ciekawa pozycja 👌
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
19-06-2023 o godz 17:00 przez: Róża
Bajarki uwielbiam i zawsze sięgam po książki, których narrator/ka potrafi mnie zachwycić. Tak też stało się w przypadku prozy Narine Abgaryen, która wprost czaruje swoją prozą. Pisze nam wprost o zwykłych, codziennych sprawach i to jak pisze... Bardzo przejmująco, obrazowo, pięknie. Pisze, tak, że my po prostu jesteśmy tam w środku, między stronami tych historii. Mocno zżywamy się z bohaterami i światem w którym żyją w Maranu. Kibicujemy im od kołyski aż po starość, mimo, a może właśnie dlatego, że (jakże często) nie jest sielankowo, bo i wojna (z nią głód) i śmierć, czy groźna natura trzymają mieszkańców pod muszką. Czy wieje realizmem magicznym? O, a jakże, ale w sposób naprawdę cudowny, bo i o miłości (nie znającej wieku) też jest... Pozostałam urzeczona i w oczekiwaniu na jej kolejne książki.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji
Prezentowane dane dotyczą zamówień dostarczanych i sprzedawanych przez empik.

Klienci, których interesował ten produkt, oglądali też

Ostatnio oglądane

Podobne do ostatnio oglądanego