Wiersz ostatni (CD)

Wykonawca:
Wszystkie formaty i wydania (2): Cena:

Kupując CD lub winyl w otrzymasz dodatkowo ten album w formacie mp3! Dostarczone przez empik. Regulamin empik DuO

Sprzedaje empik.com : 43,99 zł

43,99 zł
Odbiór w salonie 0 zł
Produkt u dostawcy
Wysyłamy w 1 dzień rob.

Sprzedaje dvdmax : 18,89 zł

Wszyscy sprzedawcy

Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.

Potrzebujesz pomocy w zamówieniu?

Zadzwoń
Dodaj do listy Moja biblioteka

Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.

Najczęściej zamawiane razem

asb nad tabami
Muzyka | CD
43,99 zł
asb nad tabami
Muzyka | CD
8,99 zł
asb nad tabami
Muzyka | CD
34,99 zł

3 produkty

Cena zestawu:

Dodatkowy rabat:

Wysyłamy w 24 godziny

„Wiersz ostatni” Kasi Lins - sensacyjny, kobiecy album z charakterem!

Dawno… nie było na polskim rynku muzycznym tak oryginalnego albumu w gatunku alternatywny pop jak „Wiersz ostatni” Kasi LINS.

#Dawno… w viralu pod takim szyldem wsparli wszechstronnie utalentowaną Kasię tacy Artyści jak: Bela Komoszyńska, Daria Zawiałow, Marcelina, Piotr Rogucki, Leski, czy duet Xxanaxx.

„Dawno”… to czwarty, z promujących album, singiel w którym Kasia stworzyła poruszający duet z Łukaszem Lachem (liderem L.STADT) znakomicie podkreślony klipem autorstwa Karola Łakomca - gitarzysty w zespole Kasi Lins.

Dawno… Kasia grywała m.in. utwory J. S. Bacha, z całej historii muzyki czerpiąc to, co najlepsze – wolność interpretacji. Jej album jest przepełniony charakterystycznymi, porywającymi harmoniami wokalnymi, przestrzennymi gitarami i emocjonalnymi tekstami.

A wszystko dopełnione oryginalnymi instrumentami takimi jak Oud czy urokliwy Wurlitzer.

Producentami albumu są Marcin Bors i Michał Lange.

Kasia Lins, to osobowość stworzona z talentu muzycznego, wrażliwości artystycznej, wagi słowa i mocy wizualu – krótko mówiąc: Artystka kompletna.

„Wiersz ostatni” Kasi Lins nikogo nie pozostawi obojętnym!

ID produktu: 1186569655
Tytuł: Wiersz ostatni
Wykonawca: Lins Kasia
Dystrybutor: Universal Music Polska
Data premiery: 2018-02-23
Rok nagrania: 2018
Producent: Universal Music
Nośnik: CD
Liczba nośników: 1
Rodzaj opakowania: Jewel Case
Wymiary w opakowaniu [mm]: 125 x 10 x 140
Indeks: 25469257
średnia 4,7
5
41
4
7
3
4
2
0
1
0
Oceń:
Dodając recenzję produktu, akceptujesz nasz Regulamin.
9 recenzji
Kolejność wyświetlania:
Od najbardziej wartościowych
Od najbardziej wartościowych
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najpopularniejszych
Od najwyższej oceny
Od najniższej oceny
5/5
04-03-2018 o godz 15:32 przez: Kamil Wróblewski | Zweryfikowany zakup
Doskonale brzmienie, świetne kompozycje, czarujący głos Kasi. Na tej płycie są tylko dobre piosenki. Prawdopodobnie będzie to moja polska płyta roku. Zdecydowanie polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
21-06-2018 o godz 13:15 przez: Elżbieta Wojtkiewicz | Zweryfikowany zakup
Jedna z ciekawszych młodych wokalistek. Tak trochę podchodzi pod Lane Del Rey ale nie jest to natrętne naśladownictwo. Fajna,klimatyczna płyta.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
16-05-2018 o godz 19:27 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Z taką muzyką można odkrywać siebie. Wyjątkowy wokal i piękne teksty. Pozycja dla tych, którym odkrywanie nowej muzyki daje dużo radości.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
03-02-2019 o godz 15:08 przez: Kinga Wróbel | Zweryfikowany zakup
Kupiłam tą płytę w ciemno nie znając autorki i jej stylu. Przypadkowo znalazlam portal z bardzo dobrymi opiniami tej plyty i stwierdziłam że muszę ją mieć. Wybór w 100 % trafiony. Płyta ma specyficzny klimat a piosenkarki głos cudowny!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
19-01-2021 o godz 20:07 przez: MarioBee | Zweryfikowany zakup
Taka sobie muzyka ... Mnie ta płyta nie porwała...
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
06-03-2018 o godz 13:18 przez: Grzegorz Hajduk
Zaskakująco udany avant-popowy, drugi „debiut” Kasi Lins – kiedyś uczestniczki jednego z muzycznych „talent show”, a dziś – dzięki „Wierszowi ostatniemu” – wokalistki intrygującej, odważnej, świadomej i bardzo utalentowanej. Artystki, która swoim drugim, a tak naprawdę pierwszym oficjalnym albumem nie tyle puka do drzwi kariery, co wręcz je wyważa. I robi to w ambitnym, mocnym i bardzo kobiecym stylu. Kasia „Lins” Zielińska urodziła się w 1990 roku w Poznaniu i już w wieku 7 lat rozpoczęła naukę gry na fortepianie. Na początku ćwiczyła kompozycje przede wszystkim artystów klasycznych – Chopina, Beethovena czy Haydna. Jednak z czasem zaczęła zdecydowanie bardziej interesować się brzmieniami z pogranicza soulu i jazzu i w tym kierunku kontynuowała swoje muzyczne kształcenie. Podczas gdy w dzieciństwie wielokrotnie miała okazję słuchać Steviego Wondera, Whitney Houston czy Prince’a, z czasem stała wielką fanką wykonawców kolejnego pokolenia – Eryki Badu, Lauryn Hill, D’Angelo czy Jamiego Woona. W 2009 roku napisała swoje pierwsze kompozycje i rozpoczęła rozsyłanie swoich nagrań do wytwórni płytowych. Potem, na początku 2013 roku, wzięła udział w programie „X Factor”, ale nie dostała się do przesłuchań na żywo. Nie rozpaczała. Była świeżo po debiutanckiej sesji nagraniowej w Ocean Way Recording Studio w Nashville, której efektem był – wydany najpierw w Japonii (!) – album „Take My Tears” (2013). Materiał wyprodukowany przez Nicka Mansona, amerykańskiego pianistę i klawiszowca jazzowego, zawierał zgrabne piosenki utrzymane w jazzowo-soulowym klimacie. Jeśli posłuchacie tego krążka (dostępny jest w popularnych serwisach streamingowych) to zrozumiecie, dlaczego nie ukazał się na naszym rynku. Czyli w kraju, gdzie raczej nie ceni się takiej muzyki. A już na pewno nie można jej usłyszeć (z małymi wyjątkami) w radiu. Czy właśnie to skłoniło Kasię do zmian w repertuarze? Nie wiem. Natomiast słyszę, że na swoim pierwszym oficjalnym, polskim albumie, prezentuje się ona z zupełnie innej, nowej strony. A najważniejsze, że słuchanie wokalistki w nowym, avant-popowym wcieleniu (ze sporą domieszką korzennego bluesa i subtelnej elektroniki) sprawia autentyczną frajdę. Tak, wiem co powiecie – takimi płytami nie podbija się serc widzów telewizji śniadaniowych i słuchaczy radia z playlistą układaną przez komputer. No właśnie. Natomiast jest spora szansa na to, że Lins podbije serca tych słuchaczy, którzy cenią sobie piękne, ale znacznie mniej oczywiste słowa i dźwięki. Takie, jak w tytułowym utworze, który wręcz hipnotyzuje klimatem gorącej prerii – niczym z filmów Quentina Tarantino czy Roberta Rodrigueza lub seriali w rodzaju „Hell On Wheels” czy „True Blood”. A więc „bagienny” blues wymieszany z alt-folkiem i americaną. A na dodatek świetnie zaśpiewany, wyprodukowany i zaskakująco brzmiący – w tym przypadku za sprawą perskiej lutni oud. Ale tak udanych piosenek jest tu znacznie więcej, czego najlepszym – dosłownie – przykładem jest przepiękna, klimatyczna „kowbojska” ballada „Save Me Boy”. Nie wiem jak wy, ale ja słyszę tu ten niepokojący klimat prowincji z piosenek Florence Welch, Chelsea Wolfe, Devendry Banharta, ale też… Nicka Cave’a. Podobnie, ale znacznie bardziej „ładnie”, grzecznie brzmiały piosenki z nowej płyty Anity Lipnickiej „Miód i dym”. To ten sam, intymny sposób gitarowego grania – pełnego przestrzeni, przesterów, jakiejś nieuchwytnej nierealności. Fajnie również, że artystka nie boi się „pobrudzić” swoich piosenek szumami, pogłosami (brawo za produkcję dla Marcina Borsa i Michała Lange!). Jak choćby w znakomitym duecie z Łukaszem Lachem (L.Stadt) w „Dawno”. Tę odwagę znajdziemy również w tekstach Kasi – bardzo udanych, osobistych. Pomyślałem sobie nawet, że bardzo blisko jej do tego, co robi dziś – również niedawna debiutantka (i prywatnie koleżanka) Daria Zawiałow. Zwłaszcza w utworach z drugiej części albumu. A dokładnie od dziesiątego w zestawie „Tak widzę nas”. Posłuchajcie jak w nieoczekiwany sposób zmienia się nagle klimat tej płyty – gitary może nie idą w kąt, ale ustępują pola subtelnym samplerom i klawiszom – ale tylko tym retro (np. słynnemu Wurlitzerowi). Nie wiem, czy takie granie można nazwać post trip-hopem, ale bardzo mi się takie brzmienie podoba! A kiedy jeszcze w „These Days” czy „Słowach prostych” pojawia się klimat, jak z „Miasteczka Twin Peaks” – ulubionego serialu Kasi – to robi się wręcz magicznie. Zresztą taka jest właśnie cała płyta – nieoczywista, od pierwszego przesłuchania intrygująca. Ale stopniowo odkrywająca swoje karty – niczym wytrawny pokerzysta. Niech będzie, że z westernowego saloonu. Z tym, że takiego gdzieś w okolicach słynnego Roswell, rodem z serialu „Z archiwum X”. Jednym słowem – znakomity „debiut”. Posłuchajcie go uważnie! rec. Cgm.pl
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
13-03-2018 o godz 00:00 przez: Anna Budny | Empik recenzuje
Uwielbiam mocny, bardzo kobiecy głos Kasi Lins, dlatego zakupiłam tę płytę. Mogę przyznać, że jest to świetna produkcja. Poznałam Kasię dawno temu w talent show i wróżyłam jej już wtedy karierę. Płyta mnie trochę zaskoczyła, widać że artystka dorosła i wie co chce robić, o czym śpiewać. Już od młodych lat rozpoczynała karierę muzyczną, teraz delikatnie zmieniła kierunek, ale według mnie na ten właściwy. Uważam, że więcej osób powinno ją poznać. Aktualnie jest zbyt mało polskich artystów, którzy pokazują coś więcej niż już było pokazane dotychczas. Kasie podziwiam, szanuję i będę zawsze z czystym sumieniem polecać! :)
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
19-03-2018 o godz 10:20 przez: Riset
Ciekawa płyta, warta przesłuchania. Gdybym musiał z kimś porównać to byłyby to Daria Zawiałow i Lana Del Rey. Mało jest tak różnorodnych płyt i nie chodzi tylko o Polskę. Jest to płyta, którą warto mieć a już na pewno trzeba ją poznać.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
18-03-2018 o godz 11:06 przez: w.wadolowski
Płyta ciekawa, ale coś tu jednak nie gra. A może to tylko kwestia stylistyki? Nasza recenzja: http://blog.pogotowiewokalne.pl/kasia-lins-wiersz-ostatni-recenzja/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 1
Prezentowane dane dotyczą zamówień dostarczanych i sprzedawanych przez empik.

Zobacz także

Klienci, których interesował ten produkt, oglądali też

Podobne do ostatnio oglądanego