Jedna z najsłabszych książek tego autora. Dała się przeczytać ale to wszystko. Ani śmieszna ani straszna. Autor za bardzo emanuje swoimi poglądami politycznymi, jak widać z wiekiem coraz bardziej się radykalizuje. Jak inne pozycje czytałem po kilka razy, ta książka będzie zalegac na półce. Epilog mocno odejachany, ale w negatywnym znaczeniu.
Pilipiuka przeczytałem prawie wszystko. Po pierwszym rozdziale byłem nastawiony całkiem pozytywnie, niestety im dalej, tym gorzej. Te same pomysły, te same oklepane zwroty . Rozdziału o PGR nie dałem rady doczytać, nudy potworne. Po epilogu mam niesmak do tej pory.
Straszny dwór. Najnowsza, gorąca niczym świeże bułeczki propozycja wprost spod pióra Andrzeja Pilipiuka to pełna humoru opowieść o duchach i o odbywanych przez nie pokucie, ale w pierwszej kolejności „Upiór w ruderze” to znakomite, humorystyczne spojrzenie na rzeczywistość polskiej prowincji na przestrzeni XX wieku. Odnajdziemy tu II Wojnę Światową, stalinizm, kolektywizację wsi, echa przemian ustrojowych u progu lat 90-tych, a nawet… małe spojrzenie w przyszłość ;) Areną wszystkich tych wydarzeń będzie zaś stary dwór szlachecki w Liszkowie na Lubelszczyźnie, w którym od 1812 roku straszą duchy trzech figlarnych szlachcianek :) Cała historia zaczyna się w 1812 roku od śmiesznej – lecz tragicznej w skutkach – opowieści o pewnej armacie, z której trzy (jeszcze żywe) bohaterki chciały wystrzelić na wiwat. Armata to łup wojenny z czasów wojny północnej, któremu przeleżenie w stodole przez sto lat bynajmniej nie posłużyło. Młode szlachcianki – Lukrecja, Kornelia i Marcelina, która choć jest służącą to jednak ma w sobie szlachecką krew – nie do końca znają się na artylerii. Skutki tego braku wiedzy okażą się fatalne… Doczesne szczątki dziewczyn służba zbiera dosłownie widłami z pola, a ich duszyczki stają przed aniołem stróżem na doraźnym sądzie bożym, którego wyrok jest jednoznaczny: 500 lat pokuty. Z uwagi na brak miejsc zwyczajowo do odbywania pokuty przeznaczonych anioł na miejsce odbywania kary wyznacza dziewczynom ich doczesne miejsce zamieszkania – pałac w Liszkowie. I zaczyna się zabawa :) Z XIX wieku przeskakujemy wprost do XX, a konkretnie do 1943 roku. Niemiecka okupacja trwa w najlepsze, pałac w Liszkowie zajęło SS, AK zaś kryje się po lasach starając się na ile to możliwe chronić ludność cywilną. Ku obopólnym korzyściom dochodzi do swoistego układu między AK-owcami a SS, na mocy którego Niemcy nie wtrącają się w sprawy lokalne i partyzanckie, partyzanci zaś łowią złodziei, dokonują na nich zasłużonych egzekucji, a następnie przebierają trupy w sowieckie mundury i dostarczają SS w celu wykazania, iż aryjska formacja ze znakomitymi efektami oczyszcza rejon Liszkowa z komunistycznej partyzantki. AK likwiduje w ten sposób (zasłużenie) m.in. niejakiego Kukułę – miejscowego złodzieja, którego postać odegra w najbliższych dziesięcioleciach niemałą rolę w dziejach miejscowej społeczności. Współpraca okupanta i miejscowych idzie świetnie do momentu gdy Berlin wymienia miejscowego dowódcę, przysyłając na miejsce dotychczasowego młodego, do bólu ideologicznego faszystę… Duchy trzech szlachcianek wkraczają jednak w odpowiedniej chwili do akcji ;) Więcej na: https://cosnapolce.blogspot.com/2020/06/upior-w-ruderze-andrzej-pilipiuk.html