Ukryta konsumpcja. Wpływ na środowisko, z którego nawet nie zdajesz sobie sprawy (okładka  miękka, wyd. 04.2021)

Wiele razy mówiłem sobie, nie kupuj książek pisanych przez amerykańskich dziennikarzy, bo są słabe, ale ta tematyka, nagroda i korzenie autorki... spróbuję. Cieszę się, kiedy dorośli ludzie stawiają sobie ważne pytania, ale Autorka robi to jak 3-letnie dziecko i tak też pisze. Nie prosto, co byłoby zaletą zwłaszcza dla laików, ale prostacko. Książka jest masakrycznie przegadana. Użytecznych informacji wystarczy może na 10% objętości, czyli jakieś 30 stron. Niestety, nawet i to trzeba cedzić i być bardzo krytycznym, bo zdarzają się kompletne bzdury. Dwa na chybił trafił przykłady (jest ich więcej!!). na s. 102: "Pola kukurydzy zajmują do 10% wszystkich obszarów rolniczych w Stanach Zjednoczonych (ponad 36 ty.s km2)- oczywiście zapisane słownie, żeby jeszcze bardziej zamulić tę fatalną książkę - co odpowiada niemal powierzchni Kalifornii. Zacznijmy od końca powierzchnia Kalifornii to prawie 424 tys. km2, a użytki rolne to w USA w zależności od źródła od 41 do 45% powierzchni całkowitej, czyli jak by nie liczyć od ok. 4-4,5 mln km2. Inny kwiatek s. 272 - Transport morski to ok. 11 mld t - to się akurat zgadza, ale już całkowitą bzdurą jest, że obejmuje to również transport "rzekami", a jeszcze większą jest to, jak pisze Autorka, że: "Przeważnie odbywa się to z wykorzystaniem jednego rodzaju statku - tego, który najbardziej zmienił sposób, w jaki produkujemy i konsumujemy niemal wszystko, czyli kontenerowca". Jeśli ktoś uważa, że mniej niż 2 mld t ładunków przewożonych w kontenerach z 11 mld t przewożonych transportem morskim to "niemal wszystko", to ja serdecznie gratuluję ukończenia szkoły podstawowej!! Na s. 274. też jest świetnie "Największy statek na świecie może przewieźć jednocześnie ponad 20 tys. kontenerów. Oficjalnie straciliśmy kontrolę nad tymi maszynami". "Oficjalnie", czyli jak?? I "My", to kto? Stocznie, armatorzy, czy załogi, które jednak docierają do właściwych portów?!? No i jeszcze kwiatki z tłumaczenia. Ja rozumiem, że Autorka pisze prostacko (s. 20), ale "shipping industry" to nie przemysł żeglugowy jak widzi to Tłumaczka, tylko żegluga morska/transport morski. W USA pojęcie industry jest nieco szersze, ale u nas przemysł zajmuje się wytwarzaniem dóbr, a transport to usługi. Podsumowując, książka jest bardzo słaba! Poziom żenujący. Szkoda czasu, chyba, że jako antyprzykład :)

Można to streścić tak: "napisz dziecko wypracowanie do szkoły o ekologii, że planeta jest ważna, oceany też coś powiedz, no i , że internet ciągnie dużo prądu".

Książka fantastycznie ukazuje problem globalnej konsumpcji. Po jej przeczytaniu natychmiast zmienia się światopogląd i podejście do zakupów. Każda nowa rzecz jest teraz przemyślana milion razy. Korzystanie z internetu, z samochodu. Kupowanie w dużych sieciówkach odzieżowych - to wszystko się odmienia. Polecam tą książke każdemu jako lektura obowiązkowa!

Bardzo ciekawa, a dzięki informacji aby wyłączać na noc dekoder oszczędzam nie tylko planetę ale także na rachunku za prąd.

Świetna pomóc w uświadomieniu sobie naszego wpływu na życie na ziemi.

Kiepska