To nie moja wina (okładka  miękka, wyd. 07.2021)

Wszystkie formaty i wydania (3): Cena:

Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.

Potrzebujesz pomocy w zamówieniu?

Zadzwoń

Produkt niedostępny

Dodaj do listy Moja biblioteka

Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.

Może Cię zainteresować

A ty gdzie byś się schronił, żeby uciec przed przeszłością?
 
Podejrzany o zabójstwo swojego ojca Krzysztof z dnia na dzień dosłownie zapada się pod ziemię, pozostawiając całe swoje dotychczasowe życie za sobą. Jego śladem w dzikie Bieszczady wyrusza przekonany o jego winie i zaślepiony zemstą młodszy brat.
Podróż śladami tajemnic ojca, dosłownie wpisanymi w górski pejzaż, i zderzenie z surowymi warunkami życia lokalnej społeczności oraz opowieściami, na których stoją fundamenty wszystkich odkrywanych miejsc, doprowadzą ucieczkę, gonitwę i śledztwo do nieuniknionego finału: konfrontacji z bolesną, oczyszczającą prawdą.
 
Przejmująca, pełna fascynujących miejsc i często dramatycznych historii opowieść o pewnej rodzinie, a także ludziach z Bieszczad - tych prawdziwych, tak jak prawdziwe potrafi być tylko przeszywająco zimne, górskie powietrze. Opowieść o tajemnicach, odpowiedzialności, krzywdzie, prawdzie, nieokiełznanej naturze, tym co dziedziczymy po naszych rodzicach... a także o poszukiwaniu winnych.
 
Wciągająca, intrygująca i przewrotna. Nie będziecie mogli się oderwać.

Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

ID produktu: 1269686509
Tytuł: To nie moja wina
Autor: Sadlej Sebastian
Wydawnictwo: Wydawnictwo SQN
Język wydania: polski
Język oryginału: polski
Liczba stron: 288
Numer wydania: I
Data premiery: 2021-07-28
Rok wydania: 2021
Data wydania: 2021-07-28
Forma: książka
Okładka: miękka
Wymiary produktu [mm]: 205 x 15 x 140
Indeks: 38767043
średnia 4,3
5
43
4
21
3
9
2
4
1
0
Oceń:
Dodając recenzję produktu, akceptujesz nasz Regulamin.
46 recenzji
Kolejność wyświetlania:
Od najbardziej wartościowych
Od najbardziej wartościowych
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najpopularniejszych
Od najwyższej oceny
Od najniższej oceny
5/5
28-07-2021 o godz 23:26 przez: Renata | Zweryfikowany zakup
Bardzo dobra książka, lekka w czytaniu a zarazem wciągająca historia. Opis Bieszczad i mieszkających tam tubylców zachęca do zwiedzenia. Polecam nie tylko wloczykijom. To nie moja wina, to urok tej książki.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
28-07-2021 o godz 23:15 przez: Olga | Zweryfikowany zakup
Naprawdę mocny debiut, jestem bardzo miło zaskoczona! Czuć w nim ten bieszczadzki klimat. Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
3/5
24-01-2022 o godz 09:49 przez: fantasmagoria | Zweryfikowany zakup
Niestety miłość do Bieszczad nie wystarczyła do napisania interesującej książki. Doceniam te historyczne elementy, które mogą być ciekawostką dla osób nie znających przeszłości tej części Polski. Po części zachowany jest wyjątkowy klimat Bieszczad - zakapiory, dzikość przyrody, ludzie uciekający przed swoją przeszłością. To jednak za mało, by główny trzon powieści wciągnął w swoją fabułę. Akcenty zostały rozłożone bardzo nierówno, od dość mocnego początku, przez mało elektryzującą dalszą część książki i koniec, który odrobinę wynagradza te wcześniejsze strony, gdzie główny bohater pije tani alkohol na ławeczce. No właśnie, główny bohater przyjechał rozwiązać zagadkę, a tymczasem oprócz przypadkowego spotkania w Lutowiskach i innych wskazówek, które docierają do niego wyjątkowo szczęśliwie, napięcie związane z tajemniczą wiadomością pozostawioną przez ojca przez dłuższy czas stanowi niemalże tło. Główny bohater z jakiegoś powodu nie chce wracać do poprzedniego życia, odwleka moment rozwiązania zagadki, spaceruje po górach i najdzikszych zakątkach Bieszczadów. To można by ciekawie ograć, bo po przeczytaniu książki rozumiem, dlaczego tak robił, ale podczas lektury miałam wrażenie, że przyjechał tu na wycieczkę. Niestety czytelnik nie otrzymuje podrzucanych co jakiś czas informacji, które mogłyby przykuć jego uwagę, zwrócić uwagę, że gdzieś tam czai się jeszcze jakaś tajemnica... Momentami jest też troszkę przewidywalnie, więc co wprawniejsi czytelnicy złapią odpowiedni trop. Kocham Bieszczady całym sercem i liczyłam na świetny kryminał, który, jak pisze w blurbie Piotr Głowacki, jest świetnym materiałem na serial. Niestety, jak to w blurbach bywa, są odrobinę przesadzone.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-01-2022 o godz 21:23 przez: penelopa77 | Zweryfikowany zakup
Niby "taki sobie trilerek". Świetny debiut, sprawny język, mnóstwo mądrych zdań, przekazana w nienahalny i z poczuciem humoru sposób. Rozrywka, ale nie tylko. Bardzo dobry debiut.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-04-2022 o godz 06:00 przez: anonymous | Zweryfikowany zakup
Polecam . Książka trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony .
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-11-2023 o godz 08:44 przez: anonymous | Zweryfikowany zakup
Bardzo mi się podoba, czytałam z przyjemnością. Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-12-2023 o godz 09:38 przez: Iza | Zweryfikowany zakup
Świetna książka. Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
25-11-2021 o godz 08:15 przez: Jagoda101 | Zweryfikowany zakup
Ciekawa, do przemyślenia
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-08-2021 o godz 19:55 przez: Bez książki w tytule
Kto nie chciał nigdy rzucić wszystkiego, wyjechać gdzieś daleko, zacząć od nowa, a przynajmniej na moment uciec od zgiełku? Pewnie każdy, ale zazwyczaj ktoś, coś nas trzyma w miejscu. Sezon urlopowy jeszcze trwa, i jeśli nie byliście w Bieszczadach w ogóle, albo w tym roku, to warto przenieść się tam choćby za sprawą powieści „To nie moja wina” Sebastiana Sadleja. Krzysztof Smolan z dnia na dzień zostawia wszystko (pracę, żonę, stygnące ciało ojca) i wyjeżdża w Bieszczady. Jego młodszy brat Dawid przekonany o winie Krzyśka wyrusza za nim. Powieść trzyma w napięciu, rozwiązanie tajemnicy sprzed lat nie okazuje się wcale łatwe. A do tego dochodzą jeszcze inne sekrety. To nie moja wina, że nie dało się odłożyć książki. A potem moje myśli krążyły wokół zagadki. Cieszę się, że ta powieść się ukazała. I że jest tak dopracowana. Mam na myśli, przez lata wypracowany styl autora i to się czuje. Do tego tak ciekawa historia, nawiązywanie do przeszłości. Zapewniam, że wszystko się układa w intrygującą całość. Zakończenie jest wzruszające i szklą się potem oczy. Czułam, że to będzie dobry debiut i nie myliłam się. Autor wykonał kawał świetnej roboty i to zdecydowanie była literacka uczta, szczególnie w zapisie przeżyć Krzysztofa. Chociaż w Bieszczadach byłam tylko raz, podczas lektury udzieliła mi się tęsknota za tym miejscem, za górami, za wolnością, za witaniem się na szlaku, zmęczeniem i satysfakcją z pokonanej trasy, za butami z zaschniętym błotem jak u prawdziwego turysty i za „morderczą przeprawą na łąkę”. Nie znam może takich prawdziwie dzikich Bieszczad, ale dla mnie i tak był to najdzikszy zakątek. I standardy nie mające wiele wspólnego z all inclusive i kwatery nie prima sort. Może nie aż takie jak u Mietka (kto przeczyta będzie wiedział o co chodzi, ale do tej było blisko). Ale to też był urok tego miejsca. Bieszczady to jednak magia. A jeśli nie możecie tak po prostu udać się na odpoczynek, a chcecie poczuć się jak w górach, to sięgnijcie po powieść „To nie moja wina” Sebastiana Sadleja. Mocny debiut, na który warto zwrócić uwagę.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
08-08-2021 o godz 12:28 przez: asia gębicz
Pewnego dnia Dawid widzi, jak jego brat wybiega z rodzinnego domu, a chwilę później znajduje martwego ojca i tajemniczy napis ,,szewczenko". Podejrzewa, że doszło do morderstwa i chce porozmawiać z Krzysztofem, ale ten zapada się pod ziemię. Wiedziony zemstą podąża jego śladem, a trop prowadzi w Bieszczady. Teraz obydwaj wyruszą śladami tajemnic ich ojca i przyjdzie im się zderzyć nie tylko z okrutną prawdą, ale i surowym klimatem gór oraz opowieściami mieszkańców. Co takiego odkryją i czy prawda przyniesie im ukojenie? Tego dowiecie się z tej magicznej i pełnej wilgoci książki, gdzie zapach Bieszczad otoczy Was z każdej strony, a mroczna mgła zasnuje rzeczywistość, byście w spokoju mogli delektować się lekturą. Bardzo mi się ta książka podobała, nie tylko dlatego, że dzięki opisom mogłam znów zobaczyć moje ukochane góry, ale i ludzie w niej występujący są szczerzy, prości i prawdziwi. Z wielkim podekscytowaniem, po nitce do kłębka, szłam razem z bohaterem ku rozwiązaniu rodzinnej zagadki, która okazuje się być smutna i tragiczna. I to mi wysuwa taka refleksję: Każdy z nas popełnia w życiu błędy. Jednych- niczego nie uczą i żyją dalej beztrosko z dnia na dzień, a dla drugich- są zadrą aż do końca swoich dni. Jak było w tym przypadku? Przeczytajcie koniecznie!!! Ja polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
20-08-2021 o godz 08:36 przez: DziwakLiteracki
Ostatnio mam szczęście do debiutów, a już tym bardziej polskich – nie sposób wymienić wszystkich autorów, którzy zaskoczyli mnie swoją twórczością w przeciągu ostatnich miesięcy. Sprawia mi to ogromną radość, ponieważ wreszcie nie boję się otwierać na naszą rodzimą prozę; szukam, eksperymentuję, doświadczam i przede wszystkim - POZNAJĘ. Niekiedy zdarzają się małe potknięcia, ale… Nieważne. Dzisiaj będzie o sukcesach oraz o obiecującym początku pewnej kariery pisarskiej. Ach, gdyby tak móc rzucić wszystko i jechać w Bieszczady… Krzysztof, główny bohater ,,To nie moja wina’’, niewiele myśląc pakuje podróżny plecak. Po śmierci ojca, który w ostatnich chwilach swojego życia zdołał przekazać mu zagadkową wiadomość, postanawia niezwłocznie ruszyć do Lutowisk – miejsca, gdzie prawdopodobnie wszystko miało swój początek. Nie będzie to łatwa wyprawa, dlatego że Krzysiek wie mało, a tak naprawdę… prawie nic. Przeszłość zasnuła czarna mgła. Kryje się w niej tajemnica, jakieś tragiczne wydarzenie sprzed lat, głęboko zakopane wspomnienie o czymś bądź o kimś, kto miał duże znaczenie dla starego Smolana. Krzysztof pragnie odkryć prawdę i wyrusza jej na spotkanie, zaś w ślad za nim podąża jego młodszy brat pałający rządzą zemsty… Zacznijmy od tego, że ,,To nie moja wina’’ jest swego rodzajem miksem gatunkowym. Ta skromna objętościowo powieść łączy w sobie kilka elementów charakterystycznych dla różnych typów prozy, a więc Ci, którzy nastawiają się na sztampowy thriller mogą być z lekka zaskoczeni. Dla mnie nietuzinkowość zawsze jest autem. Owszem, zupełnie nie spodziewałam się tak wybuchowego połączenia – kryminału, literatury pięknej i powieści obyczajowej z nutą realizmu magicznego oraz posmaczkiem klasycznej grozy w tle – ale niepełna świadomość tego, po co sięgam sprawiła, że lektura ‘Nie mojej winy’ zrobiła na mnie jeszcze większe wrażenie. Klimat również rewelacyjnie wybrzmiał w powieści Sebastiana Sadleja. Duszna, ciężka, wręcz namacalnie klaustrofobiczna atmosfera doskonale współgrała z miejscem akcji osadzonym głęboko pośród bieszczadzkich połonin. Malownicze opisy górskiej okolicy w sugestywny sposób odmalowywały jej piękno, ale jednocześnie wzbogacały je o coś mrocznego – jakiś cień, posępną aurę, migawkę strachu. Całkowicie przepadłam w surowych pejzażach Lutowiskiej panoramy. Kolejnym zaskoczeniem okazali się bohaterowie i - co Was pewnie nieco zadziwi - wcale nie mam na myśli braci Smolan. Oczywiście, głównie na nich, a w zasadzie na samym Krzysztofie, skupia się najistotniejsza część historii, jednak całe ‘show’ skradają poboczne postacie. Sebastian Sadlej nakreślił przynajmniej trzy niezwykle barwne portrety osobowości ludzi, których życie poukładało się nie tak, jakby sobie tego życzyli; to właśnie ich sylwetki w symboliczny sposób przedstawiają ogół ludzkiej egzystencji – zbiór codziennych smutków, dramatów, ale także radości i prostych przyjemności. Natomiast jeśli chodzi o fabułę… Tutaj także nie obyło się bez zaskoczeń, choć przyznać muszę, że ta sama w sobie nie była dla mnie zaskoczeniem. Toczyła się utartym torem, dość łatwym do przewidzenia (zwłaszcza dla fanów gatunku), jednak zawierała w sobie kilka ciekawszych zawiązań akcji. Smaczku dodawało odpowiednio budowane napięcie, nutka niepokoju oraz oczywiście, chęć poznania ostatecznego zakończenia opowieści o losach ludzi, którzy… A, tego już nie będę Wam zdradzać. :) Sięgnijcie sami. Powieść Sebastiana Sadleja jest zdecydowanie warta uwagi.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
14-10-2021 o godz 20:30 przez: Maitiri
Po książkę sięgnęłam z ciekawości. Bardzo lubię sprawdzać nowych autorów na naszym rodzimym rynku, a książka ta kusiła nie tylko przepiękną, surową okładką, ale przede wszystkim obietnicą podróży w spowite mgłą, niedostępne rejony Bieszczad. I oczywiście nie żałuję, że po ów debiut sięgnęłam. Nie jest to może literackie arcydzieło, nie jest to też do końca kryminał, jakiego się spodziewałam, jednak czyta się tę powieść bardzo dobrze, do tego daje do myślenia, co oczywiście bardzo sobie cenię. Fabuła powieści to gotowy scenariusz na film. Mężczyzna nagle ucieka z domu, w którym ktoś inny niebawem odnajduje ciało starszego człowieka. Młodszy syn wyrusza w pościg za starszym, przekonany o winie tego drugiego. Do tego dochodzi pewien sekret z przeszłości, który trzeba odkryć, aby w ogóle móc ruszyć z miejsca. Brzmi to całkiem nieźle, prawda? I chociaż książka ta to w dużej mierze obyczajówka, z ewentualnym dodatkiem kryminalnym, z naciskiem na dodatek, nie przeszkadzało mi to. Fabuła powieści jest przemyślana i misternie skonstruowana, bohaterowie przedstawieni w wystarczający i przede wszystkim konsekwentny sposób. Fajnym dodatkiem są opowieści o ludziach żyjących w tych rejonach i o odznaczających się niezwykłą magią miejscach. I chociaż opisy te nie wyczerpują tematu, są wystarczające na potrzeby fabuły i mnie osobiście satysfakcjonują. Kreacja bohaterów również w moim odczuciu jest wystarczająca, chociaż nie jestem pewna, czy w przypadku Dawida (to brat głównego bohatera), tak właśnie miała ona wyglądać. Jeśli taki był zamysł autora, rozumiem. Bo powiedzieć, że to człowiek chwiejny emocjonalnie, to jak nie powiedzieć nic. Jak już wspomniałam, mało jest kryminału w tym kryminale i trochę tego brakuje, biorąc pod uwagę fakt, do jakiego gatunku została zaklasyfikowana ta książka. Ale czepiać się zbytnio nie zamierzam, bo ostatecznie pozycja ta przypadła mi do gustu. Szczególnie oczarowały mnie malownicze opisy odwiedzanych wraz z bohaterem miejsc, garść podanej w przystępny sposób historii i szczypta miejscowych legend oraz charakterystyka lokalnej społeczności. Bardzo miło było mi odwiedzić w taki sposób Bieszczady, których w sumie zbyt dobrze nie znam. I za to plus dla tej książki. Minus niestety za trochę sztywne dialogi, które wypadają dość nienaturalnie. Ale to akurat wybaczam, biorąc pod uwagę fakt, że jest to debiut, bo nie jest to coś, czego w przyszłości nie można byłoby poprawić. Historia przedstawiona przez Sebastiana Sadleja jest ciekawa i chłonie się ją z ciekawością. Jest to raczej spokojna, stonowana opowieść, w której mimo niespiesznego tempa, nie brakuje zwrotów akcji. Autor odkrywa karty stopniowo, nie zdradzając wszystkiego od razu, co również jest bardzo fajne. To, co wyłania się z mroku przeszłości jest szokujące i zaskakujące. Tak dla Krzysztofa, jak i dla czytelnika. Ogromnym plusem tej powieści jest fakt, że skłania do zatrzymania się na chwilę i zastanowienia się nad życiem, nad jego ulotnością, kruchością, przemijalnością. To opowieść o odkrywaniu tajemnic z przeszłości, a przy okazji o poznawaniu siebie, tego, co nas kształtuje, co nas wzmacnia i co osłabia. „To nie moja wina” to moim zdaniem całkiem udany debiut. Z chęcią sięgnę po kolejne książki, które wyjdą spod ręki autora, a Was zachęcam do zapoznania się z tym tytułem.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
18-01-2022 o godz 19:43 przez: Qulturasłowa
W górach spotkać można wiele osób, które pomimo trudnych warunków odnalazły spokój, ciszę. Góry stały się dla nich sposobem na ucieczkę, schronieniem, nowym etapem życia. Mimo braku wielu wygód, mimo wymagań, jakie przyroda ma wobec obcujących z nią osób, często wolą oni zdecydowanie ich surowe piękno i bezpieczeństwo, które daje odizolowanie od świata, od blichtru, fałszywych relacji czy zgiełku tego świata. W górach schronienia szuka też Krzysztof, główny bohater powieści autorstwa Sebastiana Sadleja, pt. „To nie moja wina”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa SQN historia, choć z założenia jest kryminałem, bardziej przypomina obyczajowa opowieść, wypełnioną ludźmi i ich życiorysami. Po książkę sięgnąć powinni raczej zwolennicy tego drugiego gatunku, bowiem kryminału to mało, podobnie jak napięcia czy grozy. A szkoda, bowiem książka, a właściwie pomysł na nią, ma bardzo duży potencjał, który niestety w tej formie nie do końca został wykorzystany. Zmarły ojciec i starszy syn wybiegający z jego mieszkania – to brzmi dramatycznie. Czy to Krzysztof jest ojcobójcą? A może po prostu oszalały z bólu chciał znaleźć się poza miejscem, w którym skończył się pewien etap w jego życiu? Brat Krzysztofa zastanawia się nad możliwym przebiegiem zdarzeń, a także nad rozwiązaniem zagadki pozostawionej przez ojca. Dawid był bowiem świadomy, że zarówno zniknięcie Krzysztofa, jak i wiadomość widniejąca na ekranie komputera ojca, zawierająca ukraińskie nazwisko: „Szewczenko”, są ze sobą powiązane. Odkrycie tajemnicy ojca będzie oznaczało jednocześnie poznanie miejsca pobytu Krzysztofa, którego w chwili obecnej nie zna nawet żona zaginionego. Enigmatyczna wiadomość pozostawiona przez uciekiniera nie wskazuje na miejsce pobytu, my jednak wiemy, że jego wybór pada na Ustrzyki Górne. Wyruszamy z nim w podróż do miejsca, które odwiedził jako dziecko po to, by poznać Lutowiska, wysłuchać fascynujących ludzkich historii, tych współczesnych i tych z przeszłości, a także poznać tak naprawdę swoją rodzinę i jej historię. Tyle tylko, że wszystko to odbywa się w nieco mało zachęcający sposób. Przyznam, że sięgnęłam po książkę z wielkimi oczekiwaniami. Uwielbiam góry, a w połączeniu z tajemnicami, rodzinnymi opowieściami i postaciami ludzi z serca Bieszczad, mogła to być pozycja przykuwająca uwagę od pierwszej do ostatniej strony. Tymczasem mam wrażenie, że autorowi zabrakło casu na dopracowanie samej koncepcji książki, bo warsztat niewątpliwie posiada. Niestety rozmyta fabuła, brak głównego jej trzonu, niejasny cel opowieści zaciemniają nieco obraz i zniechęcają do lektury. Zagłębiamy się w nią, czytamy kolejne strony nie wiedząc właściwie z czym mamy do czynienia. Zabrakło tu emocji, zabrakło gonitwy, tajemnicy, która mogłaby elektryzować, zabrakło atmosfery wypełnionej zagadkami. Pozostała książka, którą po odłożeniu – o ile ją przeczytamy – natychmiast wymażemy z pamięci.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-08-2021 o godz 11:44 przez: zaczytana_mama_dwojki
Ojciec Krzysztofa nie żyje. Zostawia jednak pewną wiadomość. Co ona oznacza tego starszy syn będzie chciał się dowiedzieć. Mężczyzna zostawia wszystko i wyjeżdża w Bieszczady, do miejsca, które pamięta z dzieciństwa. Tam spotyka grupę mężczyzn, którzy przekazują mu w prosty sposób wiele prawd życiowych i lokalnych opowieści. Pomiędzy egzystencjalnymi wywodami nowych kolegów. Jeden z nich zabiera głównego bohatera na kolejne wyprawy po dzikich Bieszczadach. "Próbował znaleźć słowa na opisanie tego widoku, ale nie miał umiejętności Elizy Orzeszkowej. Szumiąca w oddali rzeka nie była Niemnem. Pomyślał, że niektórych rzeczy po prostu nie wolno zakuwać w ramy słów, choćby nie wiadomo jak bardzo były bogate w treść. Róże trzeba powąchać, miłości zaznać, a Bieszczady przewędrować. Słowa tego nie oddadzą. Znudzą zamiast zachwycić." Myślę, że ta część książki bardzo przypadnie do gustu miłośnikom górskich wędrówek. Mnie opisy autora urzekły. Mimo, że nie są jakieś wyszukane, poetyckie to mają w sobie prawdę i realizm, aż chce się założyć plecak i wyruszyć na szlak. . Początek powieści jest bardzo obiecujący. Owiany pewną tajemnicą, mnóstwem niedopowiedzeń. Wszystko to sprawia, że chce się czytać dalej i dalej. Najbardziej intrygują dziwne sny głównego bohatera. Migawki z czasów dzieciństwa, które przeplatają się z teraźniejszością. Jawa miesza się ze snem. Dalsza część jest bardziej stonowana. Ta książka nie ma pędzącej akcji, a wręcz chwilami tempo bardzo zwalnia. Jednak wtedy do głosu dochodzą emocje, głębsze przemyślenia bohaterów. Panuje specyficzna, dość tajemnicza atmosfera. Dodatkowo potęguje ją aura otaczającej przyrody. Rozwiązanie zagadki nie jest spektakularne, początkowo byłam nawet lekko zawiedziona, ale po chwili przemyślenia stwierdzam, że pasuje do tej historii. Jest równie nieśpieszne, ale za to szczegółowo tłumaczy postępowanie poszczególnych bohaterów. Ciężko jest również sklasyfikować tę pozycję. Na pewno nie nazwałabym jej kryminałem mimo, że jest podejrzenie zabójstwa. Tak do niej podchodząc można się niestety rozczarować. Wątków kryminalnych jest zbyt mało, a tempo wolne. To nie zagadka kryminalna dominuje, a problem moralny i dążenie do jego rozwiązania. Dla mnie jest to bardziej powieść obyczajowa i zdecydowanie odradzam ją miłośnikom mocniejszych wrażeń gdyż może to skutkować jedynie słabą, niesprawiedliwą oceną. Przy tej lekturze należy zwolnić i dać sobie czas na przemyślenia. Ja podeszłam do tego tytułu zupełnie neutralnie, nie wiedząc na czym opiera się fabuła. O wyborze zdecydował głównie motyw gór i tym wygrałam. Czas z nią spędzony oceniam jako dobry. Na pewno nie zapadnie mi jakoś głęboko w pamięć, ale z racji tego, że to debiut to daję 7/10.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-08-2021 o godz 13:33 przez: Anonim
"To nie moja wina"to moim zdaniem rewelacyjny debiut! Sięgnęłam po te książkę tym razem nie z powodu okładki, chociaż sprawia wrażenie tajemniczej i jednocześnie zachęcającej czytelnika, ale z opisu, że akcja toczy się w Bieszczadach. To moje rodzinne strony i chociaż od kilkudziesięciu lat nie mieszkam tam, to wciąż mam sentyment do tych stron... Róże trzeba powąchać, miłości zaznać, a Bieszczady przewędrować. Słowa tego nie oddadzą. Lektura bardzo wciągająca, trzyma w napięciu do końca. Nie jest to moim zdaniem kryminał, lecz doskonała mieszanka gatunków, bardziej powieść obyczajowa z wątkiem dawnej zbrodni, tajemnicy, która nie została do tej pory rozwiązana. To sprawia sprawia, że książka jest przez to jeszcze bardziej intrygująca. Oprócz świetnej fabuły autor pokazał nam piękno klimatycznych Bieszczad. Czytając opisy, aż chciałabym znów być w tamtych miejscach, podziwiać przyrodę i bieszczadzki koniec świata. Uważam, że jest to naprawdę dobry debiut. Krzysztof Smolan, który dowiedział się, że choruje na stwardnienie zanikowe boczne, chce o tym fakcie poinformować ojca, który chorując na tę samą chorobę, jest już przykuty do łóżka..., chwilę potem ojciec umiera, zostawiając jedno słowo na czytniku "Szewczenko". Krzysztof załamany swoją diagnozą o śmiercią ojca postanawia uciec w rejon, z którego on pochodził, czyli w Bieszczady. Żonie zostawia krótką informację, zostawia telefon i samochód i rusza na dworzec aby pojechać do Lutowisk, które wcześniej nazywały się Szewczenko. Krzysiek chce wyjaśnić tajemnicę z życia swojego ojca, nie wie, że gdy uciekał z domu, widział go młodszy brat Dawid, który zaczął podejrzewać iż to właśnie Krzysztof zabił ojca, dlatego tak nagle zniknął nikomu nic nie mówiąc... Jak potoczą się dalsze losy Krzysztofa i czy znajdzie sposób na rozwiązanie zagadki, to już doczytajcie sami. Zachęcam. Fabuła jest wielowątkowa, czasem dość przewrotna i zaskakująca, ale nie można się nudzić. Tak mnie wciągnęła, że chcąc wiedzieć co dalej, nie odrywałam się od czytania, od rozdziału do rozdziału. Bardzo dobrze wykreowana postać Krzysztofa jak również jego nowych bieszczadzkich przyjaciół , historia również jest wspaniała, wydaje się bardzo realistyczna i to również moim zdaniem skłania mnie do wyższej oceny. Bardzo lekko i szybko się czytało a opisy bieszczadzkich szlaków, którymi chodzili bohaterowie rozbudzają wyobraźnię czytelnika. Jeżeli ktoś nastawia się na kryminalną fabułę, to niestety tu tego nie znajdzie, lecz książka i tak jest warta przeczytania. Jeśli ktoś kocha Bieszczady, z pewnością nie opuści tej pozycji, a jeśli ktoś nie był tam jeszcze a chce poznać magię tych gór, to dajcie się zaprosić do lektury. Ja polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-08-2021 o godz 23:25 przez: Książka.w.pigułce
Książki w klimacie, jaki zafundował mi pan Sebastian są niczym miód na moje czytelnicze serce. Dodatkowo słysząc, iż jest to debiut już przebieram nogami czym ten nieoszlifowany diament może jeszcze mnie zaskoczyć. Otóż, drodzy czytelnicy, ta historia jest tak prosta, tak w swojej prostocie banalna, a jednocześnie przyprawiona taką idealnie wyproporcjowaną szczyptą magii gór i bieszczadzkiego klimatu, że nie da się przejść obojętnie obok takich debiutów. Zacznę jednak od początku. Okładka - minimalistyczna, tajemnicza, a już na wstępie będąca zapowiedzią (i poniekąd zachętą) tego, co kryje wnętrze. W środku natomiast tajemnica i jakby nie patrzeć to należy postawić sobie pytanie, czy jedna, czy może pośród "gór aż do nieba, polnych dróg pełnych kwiatów" - jak śpiewa KSU, tajemnic jest więcej. Jest śmierć, szukanie tropów po śladach historii, zmowa milczenia starszyzny wiejskiej; dodajmy do tego osławionego bieszczadzkiego zakapiora, przemycone tu i ówdzie legendy, jak chociażby ta najsłynniejsza o Biesie i Czadzie, a na koniec zapijmy to typowym jabolem (o którym też usłyszymy przy akompaniamencie KSU). Ja czuję się przekupiona i niestety mocno nieobiektywna, bo kocham historie, które mają miejsce w dobrze mi znanych, rodzinnych czy często nawiedzanych miejscach. Z drugiej strony, kto z nas, kto choć raz postawił nogę w rejonie Polańczyka, Lutowisk, Cisnej, tej zmasowanej obecnie Soliny, czy kto w końcu dotarł na piękne niezależnie od pory roku bieszczadzkie szlaki, nie poczuł tego wyjątkowego klimatu i być może nie dotarł do miejscowości, w których czas jakby się zatrzymał? W "To nie moja wina" tak namacalnie autor oddał aurę Bieszczad, ich prawdziwe oblicze oraz trudną, acz przemilczaną historię, a do tego podrasował to szczyptą współczesnej zagadki, której - choć może to nieco za mocne słowo - kryminalno-obyczajowy wydźwięk dodał tylko uroku, że nie da się przejść obok tej pozycji obojętnie. Autor jednocześnie zachował umiar, skupił się na konkretach, gdzieniegdzie z właściwym i niemęczącym wyczuciem wplótł fakty, legendy i wierzenia, a czytając sporo widzę, że wielu autorów o zdecydowanie większym dorobku i doświadczeniu ma z tym ogromny problem - zatem kolejny plus przemawiający na korzyść debiutanta. Mogłabym mówić dużo, mogłabym zachwycać się bez końca, ale myślę, że najlepiej będzie swój zachwyt zakończyć słowami: jeśli kochasz Bieszczady - czytaj. Jeśli nie znasz jeszcze magii tych pięknych gór - daj się zaprosić chociaż na wycieczkę z "To nie moja wina" i zapałaj miłością do tych klimatycznych rejonów.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
19-08-2021 o godz 17:26 przez: Anna Rydzewska
Historia zaczyna się z przytupem, po to, by po chwili zwolnić, zbić czytającego z tropu, otoczyć go urokiem pięknych, lecz niebezpiecznych gór, a następnie ponownie uderzyć, i to z podwójną mocą. I choć w pewnym momencie czytelnik może mieć wrażenie, że główny wątek zszedł na dalszy plan, to jednak wspomnienia dawnych, porażających wydarzeń, nie dadzą mu wytchnienia nawet na chwilę, a ciekawość, jak dalej potoczą się losy głównego bohatera, jak i tych pobocznych, żyjących w odległej przeszłości, nie pozwoli przerwać lektury przed dotarciem do finału. Ten zaś zafunduje lawinę skrajnych, obezwładniających emocji, po których będzie wyjątkowo ciężko się otrząsnąć, jeszcze długo po odłożeniu książki na półkę. Tajemniczy, otumaniający klimat jest bez wątpienia fundamentem tej porywającej powieści. Autor przygotował dla czytającego wiele niespodzianek, bezsprzecznie, zwodzenie i manipulacja nie są mu obce. Pozornie odrębne historie tworzą razem spójną, przeszywającą całość, obok której nikt nie przejdzie obojętnym. Nie zabrakło tu również wielu opisów urokliwych górskich klimatów czy samych postaci, a jednak, dzięki ekspresyjnemu stylowi, charakterystyki te nie są nużące, wręcz przeciwnie, rozbudzają wyobraźnię i jeszcze silniej angażują zagubionego i zaintrygowanego do granic czytelnika. Na uwagę zasługują również nakreśleni bohaterowie. Znajdziemy tu całą zaskakującą plejadę nietuzinkowych postaci. Każda z nich wywoła wiele emocji, żadna nie pozostanie obojętna i jak się wkrótce okaże, każda wiele wniesie w naszkicowaną starannie fabułę. I choć nie można oceniać po pozorach czy pierwszym wrażeniu, z każdą kolejną stroną podejrzliwość czytającego niebywale rośnie. Kto okaże się winnym? I jakiej zbrodni się dopuścił? Bez obaw, nie sposób tego przewidzieć, bez przyzwolenia pisarza, który najciekawsze, oczywiście zostawił na sam koniec. "To nie moja wina" jest otumaniającą, nieobliczalną i wyjątkowo refleksyjną historią, która porywa już od pierwszej strony. Naszpikowana tajemnicami i mrocznymi powiązaniami teraźniejszości ze starannie ukrytą przeszłością, dopieszczona nietuzinkowymi, wielowymiarowymi postaciami oraz niepokojącym, ale jakże urokliwym klimatem. Jeśli macie ochotę na intrygującą zagadkę, misternie zbudowaną, nieszablonową fabułę z fascynującymi, ale i niebezpiecznymi górami w tle, ta powieść was zachwyci!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-08-2021 o godz 19:55 przez: bookaholic.in.me
Ta książka to kwintesencja doskonałej powieści obyczajowej. Skłania do refleksji zarówno nad kruchością życia jak i tym jak te życie przeżywamy. Dopełnieniem są malownicze opisy, które niczym dobry film przenoszą nas w Bieszczady. Bo któż z nas chociaż raz nie miał ochoty wszystkiego rzucić i właśnie tam jechać? ;-) A Krzysztof to zrobił, uciekł. Przed samym sobą, śmiercią ojca, a może w poszukiwaniu odpowiedzi? Mogę jedynie powiedzieć, że odnalazł więcej niż by się spodziewał. Po resztę odsyłam Was do lektury, która jest naprawdę wyjątkowa. Książka jest debiutem Autora ale kompletnie się tego nie czuje. Pisze płynnie, maluje słowami emocje, obrazy i postaci, przenosi czytelnika w odległe rejony Bieszczad i to nie tylko te teraźniejsze, ale także historyczne. Sprawia, że żyjemy tą opowieścią, angażuje czytelnika i także zaskakuje. Bowiem poprowadzenie fabuły było nieoczywiste i inne niż można by zakładać na początku lektury, jednak niemniej satysfakcjonujące. Postaci występujące w książce są idealnie scharakteryzowane, wraz z biegiem lektury czujemy jakbyśmy trójcę świętą z ławki pod sklepem znali osobiście. Z resztą, czy nie jest tak, że każdy zna postaci im podobne? Autor słusznie, gdzieś pomiędzy wersami, przypomina nam, że oni także mają swoją historię i kiedyś wiedli zupełnie inne życie. Pokazuje, że los może rzucić nas w wielu różnych kierunkach, niekoniecznie nam przychylnych. Najważniejsze jednak w tym wszystkim jest to by pozostać człowiekiem, ale żeby też postrzegać jako człowieka tę drugą osobę. Gabryś, Rysiek i Zbyszek to serce całej tej opowieści i po prostu Bieszczadzkie Anioły :-) Jestem pod wielkim wrażeniem zarówno całej historii tu opowiedzianej jak i sposobu na jej przedstawienie. Niełatwym jest swoją wizję z głowy przelać na papier, ale Autorowi udało się to z przytupem. To naprawdę świetna książka, w której znajdziemy nie tylko ciekawie skrojoną opowieść ale też wraz z Krzysztofem będziemy mieli możliwość zajrzeć w głąb siebie i wyciągnąć dużo wartościowych wniosków. Ogromnie dziękuję Wydawnictwu SQN za możliwość recenzji tej książki, a Autorowi gratuluję tak udanego debiutu. Mam tylko jedno zastrzeżenie- czemu tak krótko? Z chęcią przeczytałabym kolejnych 300 stron o Krzyśku i jego życiu, nawet gdyby nie miało ono już miejsca na krańcu Polski.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-08-2021 o godz 20:07 przez: testerka_ksiazek
Gdy myślę o "To nie moja wina" Sebastiana Sadleja to od razu nasuwa mi się na myśl stwierdzenie, że to naprawdę świetny debiut! Książka idealnie sprawdzi się zarówno dla fanów kryminałów, czy thrillerów (chociaż muszą oni liczyć się z tym, że nie jest to typowa pozycja z tych gatunków i będzie ona sporo odbiegać od tego co zazwyczaj serwują nam ich autorzy), jak i dla miłośników powieści obyczajowych. Sadlej w bardzo ciekawy i przyjemny sposób połączył w niej te trzy gatunki literackie (o ile nie więcej), przez co książkę bardzo ciężko jednoznacznie sklasyfikować. Zazwyczaj dosyć sceptycznie podchodzę do tego rodzaju zabiegów. W końcu stwierdzenie, że jak coś jest dla wszystkich, to jest dla nikogo nie wzięło się znikąd. Ale na szczęście ta pozycja pozytywnie mnie zaskoczyła i tutaj to stwierdzenie absolutnie się nie sprawdza. Od początku autor nie zdradza nam zbyt wiele, wrzuceni zostajemy od razu w bardzo nieprzyjemny i dramatyczny moment życia głównego bohatera. Czytelnikowi co rusz to podsuwane są kolejne, nierzadko mylne tropy dotyczące przedstawianych wydarzeń. Akcja powieści toczy się dosyć wolno, ale absolutnie nie sprawia to, że książka staje się nudna, czy też rozgrywająca się w niej historia przestaje nas absorbować. Absolutnie nie, jest wręcz odwrotnie. Książka idealnie nadaje się do pochłonięcia w jeden wieczór. Myślę, że nie jedną osobę wciągnie na tyle, że nie zauważy nawet kiedy dotrze do ostatnich jej stron. Na szczególną uwagę zasługuje również sposób przedstawienia w powieści naszych pięknych, polskich Bieszczad. Czytając książkę naprawdę można poczuć ten górski klimat, zawędrować z bohaterami na bieszczadzkie szlaki i podziwiać piękno otaczającej ich przyrody. Autorowi znakomicie udało się oddać wszystkie te uczucia, które towarzyszą nam, gdy przebywamy w górach. Ta cisza, spokój, uczucie oczyszczenia i oderwania od codziennych zmartwień. Gdyby nie to, że przed rozpoczęciem przygody z "To nie moja wina" wiedziałam, że jest to literacki debiut z pewnością bym się tego nie domyśliła. Autor niewątpliwie ma talent do pisania niebanalnych i niesztampowych powieści. Mam nadzieje, że spod jego pióra zrodzi się jeszcze nie jedna pozycja. Ja sięgnę po nie wszystkie z pewnością.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
20-09-2021 o godz 11:43 przez: Zielona Małpa
"To nie moja wina" Sebastiana Sadleja to książka, którą postawiłabym gdzieś między obyczajówką a thrillerem. Opowiada o Krzysztofie, który tuż po śmierci ojca wyjeżdża w Bieszczady bez informowania rodziny. On ma tam swój cel, tajemnicę do odkrycia. Jednak jego nagłe i niezapowiedziane zniknięcie wywołuje niezrozumienie i złość w jego młodszym bracie. Dlaczego Krzysztof wybiegł z mieszkania umierającego ojca wyraźnie wzburzony? I dlaczego zniknął bez słowa? Czy miał coś wspólnego ze śmiercią ojca? Krzysztof, przekonany, że w Bieszczadach kryją się odpowiedzi na nurtujące go pytania, stawia wszystko na jedną kartę. Na miejscu zaprzyjaźnia się z miejscowymi pijaczkami, którzy spędzają swoje dnie na przesiadywaniu na ławeczce i spożywaniu bimbru i najtańszych piw i win. W książce "To nie moja wina" Bieszczady grają ogromną rolę jako tło do fabuły. Autor stworzył tu niesamowity klimat gór u schyłku sezonu turystycznego. Z książki bije zamiłowanie do Bieszczad i wycieczek nie tylko po często uczęszczanych szlakach turystycznych. W przeciwności do innych książek z górskim tłem, które czytałam w ciągu ostatniego roku, w tym przypadku wszystko bardzo dobrze się złożyło do kupy. Klimat współgrał z tajemnicami, które próbował poznać Krzysztof, ale też z tymi, które sam skrywał. "To nie moja wina" to powieść raczej do delektowania się i poznawania bohaterów. Autor nie wyłożył wszystkiego na tacy, zawarł też minimalną ilość szczegółów, ale chyba dzięki temu książka ma taki spokojny przebieg. Nie opiera się na plot twistach (poza jednym), lecz na snuciu historii i wplataniu emocji. Przyznam, że zabrakło tu trochę głębi w postaciach. Spodziewałam się też czegoś innego, bardziej dynamicznego po książce, która promowana była jako kryminał. W ogóle nie zaklasyfikowałabym w tej sposób tej powieści. To raczej powieść obyczajowo-psychologiczna z wątkiem tajemnicy. Ciężko ją zaklasyfikować, tak samo zresztą, jak powieści Jakuba Małeckiego. Myślę, że z chęcią sięgnę po kolejne książki Sebastiana Sadleja. "To nie moja wina" pozwoliła mi wsiąknąć w klimat Bieszczad i towarzyszyć bohaterowi w poznawaniu prawdy o swoim ojcu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji Więcej recenzji

O autorze: Sadlej Sebastian

Zobacz także

Podobne do ostatnio oglądanego