Songs of Silence, płyta winylowa (Płyta Analogowa)

Jestem fanem DM od zawsze, ale nie okresu współpracy z Vincem. Późniejsze projekty VC bardziej mi się podobały… a co zrobiła bez niego grupa DM to już legenda. Od kilku lat główny motor DM - Martin L Gore dużo eksperymentuje z muzyką elektroniczną, dosyć minimalistyczne brzmienia - wydając płytę m.in. z VC. I jak zobaczyłem nowe wydawnictwo Vince’a, byłem pewny, że to będzie nadal taka forma zabawy z elektroniką… a tu miła niespodzianka, dostałem najlepszą płytę z muzycznych solowych eksperymentów Depeszowców. Mizyka filmowa, nadal nie są to orkiestralne, patetyczne hymny w stylu Hansa Zimmera, czy Johna Williamsa, chociaż jakbym miał wybrać, to chwilami przypomina OST z „Interstellar” w wykonaniu Zimmera. Słucha się tego wyśmienicie, zwłaszcza na dobrych słuchawkach, a winyl jest bardzo dobrze wytłoczony i podbija jeszcze to wrażenie. Totalny odlot na wieczorne wyciszenie. Jestem pewny, że ten talent powinien ktoś wykorzystać w jakimś dobrym filmie. Dla mnie perełka w dokonaniach VC i nie tylko. Ex członkowie DM potrafią jeszcze namieszać na rynku muzycznym - tylko czekać na nowe dokonanie Alana Wildera (Recoil).

To pierwsze solowe dzieło Vince'a Clarka i już można powiedzieć, że prawdziwe epokowe muzyczne dzieło... Od wydanej w 1987 roku przez Pietera Nootena i Michaela Brooka,, With the Fishes" minęło sporo czasu, ale nie mogę powstrzymać się od porównań i podobieństw,płyta Vince'a to jakby kontynuacja dzieła Pietera... Warto było czekać na tak wspaniałą płytę... Dla takich chwil warto żyć...