Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.
Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.
Sprawdź jak złożyć zamówienie krok po kroku.
Możesz też zadzwonić pod numer +48 22 462 72 50 nasi konsultanci pomogą Ci złożyć zamówienie.
Relacja z pierwszego w historii pieszego przejścia irańskiego łańcucha gór Zagros z północy na południe, na dystansie około 2300 km. Autor opisał i utrwalił na fotografiach spotkania z ostatnimi żyjącymi tam koczowniczymi ludami: Lurów, Bachtiarów i Kaszkajów, oraz gościnnymi Azerami i Kurdami. Po 76 dniach samotnej wędrówki przez surowy, pustynny i półpustynny masyw, którego najwyższe szczyty przekraczają wysokość 4 000 m, po zmaganiach z upałem i brakiem wody, ale też mrozem i śniegiem blokującym przełęcze, Łukasz Supergan przeszedł całą długość Zagrosu, docierając do Oceanu Indyjskiego. Wśród wielu przeżyć nie ominęło go też aresztowanie i 24-godzinny pobyt na posterunku.
Książka jest też pewną refleksją nad Iranem jako krajem wielu narodów i języków.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
ID produktu: | 1121704231 |
Tytuł: | Pieszo do irańskich nomadów |
Autor: | Supergan Łukasz |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo MUZA S.A. |
Język wydania: | polski |
Język oryginału: | polski |
Liczba stron: | 464 |
Numer wydania: | I |
Data premiery: | 2016-05-11 |
Rok wydania: | 2016 |
Data wydania: | 2016-05-11 |
Forma: | książka |
Okładka: | miękka |
Wymiary produktu [mm]: | 40 x 202 x 134 |
Indeks: | 19251554 |
Podziel się na Facebooku
Właśnie zrecenzowałem Pieszo do irańskich nomadów
Relacja z pierwszego w historii pieszego przejścia irańskiego łańcucha gór Zagros z północy na południe, na dystansie około 2300 km. Autor opisał i utrwalił na fotografiach spotkania z ostatnimi ...Łukasz Supergan postawił sobie poprzeczkę znacznie wyżej. Mimo, że eksplorował tereny starożytnej Persji, na których istniała rozwinięta cywilizacja w czasach, kiedy nasi przodkowie jeszcze dobrze nie opuścili jaskiń i używali kamiennych narzędzi, to za cel wybrał miejsca, które do tej pory (z racji uwarunkowań geograficznych) do cywilizowanych w obecnym znaczeniu tego słowa na pewno nie należą.
Dodatkowo, współczesny Iran pod rządami ajatollahów do krajów otwartych i przyjaznych turystom też się nie zalicza.. Wieloletnie międzynarodowe embargo na przepływ technologii doprowadziło również do znacznego opóźnienia rozwoju technologicznego tego przepięknego kraju.
Co najważniejsze, Łukasz podjął się realizacji tego wyzwania sam, korzystając tylko ze skromnych środków jakie udało mu się uzyskać od entuzjastów pomysłu pieszego, samodzielnego przebycia gór Zagros.
Decyzja o takim sposobie podróżowania wprowadza mnóstwo ograniczeń. Cały niezbędny ekwipunek, dzięki któremu wyprawa trwająca kilka miesięcy ma się powieść, trzeba nieść na własnym grzbiecie.
Autor nie jest zbudowany i wyszkolony jak komandosi jednostek specjalnych, co również ma niebagatelny wpływ na ilość kilogramów wyposażenia potrzebnego do przeżycia na pustkowiu przez dwa i pół miesiąca.
Dostępność aktualnych map interesującego terenu – żadna. Najdokładniejsze mapy to radzieckie odwzorowania wykonane dla Armii Czerwonej w… 1971 roku.
Nadzieję na sukces dawały dwa elementy: doświadczenie z wcześniejszych podróży takich jak liczący drobne… 4000 km. „spacerek” z Warszawy do Santiago de Compostella, wyprawa przez łuk Karpat, grań Pirenejów czy pierwsze samotne przejście Karpat słowackich zimą oraz życzliwość lokalnej ludności.
Drugi element był kluczowy, ale Łukasz już wcześniej spotykał ludzi zamieszkujących tamte obszary podczas innej podróży i zaufał swojemu wyczuciu w tej materii.
Nie jest to książka o herosie, jak zwykli sami siebie przedstawiać spisujący memuary angielscy gentlemani w XIX wieku.
Części z Was zabraknie mrożących krew w żyłach przygód, ataków wilków, lwów czy dzikich tubylców oraz tropikalnych chorób, na które zapada nasz bohater. Będą za to wredne psy pasterskie, irańskie „ORMO” i kontrwywiad, a zamiast malarii czy żółtej febry - zwyczajna grypa żołądkowa.
Jednak takie wydarzenia mogą być śmiertelnie niebezpieczne dla samotnego wędrowca.
Łukasz Supergan jest człowiekiem szalenie skromnym, dla którego takie wyprawy są kolejnymi szansami poznawania samego siebie. Tu nie chodzi o bicie jakiś rekordów i znalezienie się w „światłach reflektorów” .
To raczej poszukiwanie odpowiedzi na pytanie kim jestem i dlaczego taki jestem. Co sprawia, ze nie mogę żyć normalnie jak moi rówieśnicy, co pędzi mnie w świat.
Jeżeli zależy Wam na poznaniu człowieka, który odważył się na taką wyprawę, jeśli chcecie wiedzieć co ma Wam do powiedzenia na temat współczesnego Iranu widzianego przez pryzmat prowincji oraz rozmów z tamtejszymi mieszkańcami – warto sięgnąć po tę bardzo osobistą opowieść wielce nietuzinkowej postaci.
„Pieszo do irańskich nomadów” to książka bardzo schematyczna. Supergan idzie przez Zagros, spotyka Bachtiarów, którzy zapewniają mu jedzenie i nocleg, po czym rusza w dalszą podróż. Tak w nieskończoność można opisywać fabułę. Rozumiem – to literatura faktu, ale myślę, że autor, gdyby skupił się na innych elementach, byłby w stanie napisać coś mniej schematycznego, a przy tym mniej nużącego. Powtarzalność nie dotyczy tylko poszczególnych wydarzeń – nawet te same przemyślenia Supergana pojawiają się co kilka stron.
Kultura irańska? Mało jej tu. Czuję ogromny niedosyt. Supergan oczywiście opisuje nam niektóre tradycje, zachowania, przytacza poglądy polityczne czy słówka w języku perskim. Uważam jednak, że dowiedziałam się zbyt mało o tym gościnnym kraju. A szkoda.
Mimo to, jeden ogromny plus sprawia, że po lekturę warto sięgnąć. Supergan pisze prosto z serca i może nie jest to reporterskie arcydzieło, może warsztatowo jest to słabe – ale opowieść z Iranu jest prawdziwa i szczera. To był powód mojej dalszej lektury.