Ogromne i lśniące radosnym blaskiem oczy, zmysłowe usta, figura supermodelki oraz… zadziorny łobuzerski głos, którego nie powstydziłby się osiedlowy typ spod ciemnej gwiazdy. Ta unikalna mieszanka zewnętrznych atutów aktorki w połączeniu z jej charyzmatycznym charakterem, niespotykanym dystansem do celebryckiego światka i wyjątkowym poczuciem humoru (także w stosunku do samej siebie) sprawiały, że Anna Przybylska była wyjątkowym zjawiskiem w polskim showbiznesie.

 

Naturalna, bezpośrednia, tryskająca energią i cudownie otwarta na świat i ludzi - wzbudzała powszechną sympatię widzów i lekką konsternację bulwarowej prasy plotkarskiej, która - przyzwyczajona, by w celebrytach doszukiwać się wszelkiego zła, zepsucia i pretensjonalności - miała z Przybylską nie lada problem, nie mogąc przyczepić się praktycznie do niczego, co dałoby się przekuć w tabloidową sensację. Kiedy w końcu znaleźli coś, co miało szokować - śmiertelną chorobę młodej aktorki - spotkali się nie tylko z reakcją godną lwicy broniącej prywatności własnej rodziny i swojego terytorium, ale także solidarnym sprzeciwem opinii publicznej, która stanęła murem za Anią, będącą uosobieniem “dziewczyny z sąsiedztwa”, która chciała spełniać swe zawodowe marzenia, a przy tym wieść spokojne i szczęśliwe życie przy boku męża oraz trójki dzieci.

Rozśpiewana trzpiotka o niezłomnym charakterze

Ania Przybylska urodziła się 26 grudnia w Gdyni, w zżytej i kochającej się rodzinie. Jej ojciec był oficerem marynarki wojennej, mama zaś zajmowała się domem i wychowaniem starszej córki, Agnieszki. O swoim domu i rodzicach Ania zawsze mówiła z czułością, choć bez cukierkowego idealizowania przeszłości. “Miałam cudownego ojca. Racjonalne myślenie, systematyczność, ambicja. Tacie zależało, byśmy z siostrą miały twardy charakter. "Nie możesz liczyć tylko na faceta, bo nie wiadomo, co cię w życiu spotka" - tłumaczył. I to mu się udało. Jestem niezależna. Mama uczyła mnie wrażliwości. Powtarzała: "Ludzi nie wolno krytykować, zawsze trzeba być dobrym". Mówiła, że świat nie jest ani taki piękny, ani spokojny. Że zdarzają się nieszczęścia. Ma dar zaprzyjaźniania się, chciałaby każdego przytulić” - mówiła o swoich rodzicach w jednym z wywiadów.

Ania od najmłodszych lat marzyła o występowaniu na scenie - wesoła trzpiotka, której wszędzie było pełno, bez przerwy śpiewała piosenki, recytowała wierszyki, przebierała się i wygłupiała się przed domownikami. Była bardzo odważna, niezależna i wcześnie osiagnęła samodzielność, wyprowadzając się z domu rodzinnego. Beztroski czas przerwała niestety śmierć ojca - Ania miała zaledwie 17 lat, gdy jej ukochany Tata zmarł na raka, zaś Mama pogrążyła się w żałobie. Na szczęście, z pomocą córek, przetrwała ten najtrudniejszy okres, a więź z córkami stała się jeszcze mocniejsza.

Wewnętrzna moc spełniania marzeń

Mimo trudnych doświadczeń, Ania nie poddała się i uparcie dążyła do realizacji swoich marzeń o karierze aktorskiej. Już w liceum postanowiła zostać modelką i pracowała jako hostessa, a po jego ukończeniu przekonała Mamę do podpisania zgody na udział w swoim pierwszym filmie fabularnym. W 1997 roku, mając niespełna 18 lat, Ania zagrała odważną rolę młodej kusicielki w filmie Radosława Piwowarskiego “Ciemna strona Wenus” u boku Jana Englerta i Agnieszki Wagner. Młodziutka aktorka o zjawiskowej urodzie i niebanalnym charakterze szybko została dostrzeżona przez branżę filmową i tak - mimo braku aktorskiego przygotowania - rozpoczęła się jej kariera.

Największą popularność i sympatię widzów przyniosła jej - grana od 1998 roku - rola uroczej policjantki Marylki w telewizyjnym serialu “Złotopolscy”. Jej aktorską kreację doceniono także w filmie Bogusława Lindy “Sezon na leszcza”, a komediowe zacięcie w polsatowskim sitcomie “Daleko od noszy”. Ania, mimo swojej wrodzonej skromności, była świadoma własnej urody i kobiecości, dlatego też nie miała problemu, by dwukrotnie pojawić się w zmysłowych sesjach zdjęciowych na okładce magazynu “Playboy” w 2000 i 2003 roku. Jej piękno, wewnętrzny blask i naturalną elegancję dostrzegła marka Astor, czyniąc Anię w 2004 roku wieloletnią ambasadorką swoich kosmetyków w Polsce, a w 2006 roku także w całej Europie, co wcześniej nie udało się żadnej innej Polce. Będąc popularną aktorką serialową, Ania pojawiała się na kinowym ekranie w rolach silnych i niezależnych kobiet - takich jak żona pięściarza w filmie Tomasza Blachnickiego “Bokser” (2012) opowiadającym o życiu i karierze Przemysława Salety czy tajemnicza i magnetyczna Natasza w obrazie Eugeniusza Korina “Sęp” (2013) u boku Michała Żebrowskiego i Daniela Olbrychskiego.

 

Miłość i rodzina przede wszystkim

Tak samo jasne i sprecyzowane cele, które towarzyszyły jej w życiu zawodowym i - prócz grania w filmach i serialach, trzymały Anię z dala od celebryckiego blichtru, cechowały jej życie prywatne, w którym na pierwszym miejscu stawiała prawdziwą miłość bez kompromisów. Już pierwsza miłość wydawała jej się “tą na całe życie” i dlatego w wieku 22 lat wzięła ślub ze swoim ukochanym - tenisistą, Dominikiem Zygrą. Niestety małżeństwo przetrwało tylko rok i zakończyło się rozwodem. Ta prawdziwa miłość przyszła nieco później, choć swojego drugiego mężą i przyszłego ojca swoich dzieci Przybylska poznała, mając zaledwie 18 lat. Co zabawniejsze, początkujący wtedy piłkarz Jarosław Bieniuk, bo o nim mowa, początkowo wpadł w oko koleżance Ani i to z nią się spotykał, nie mając pojęcia, że Ania jest coraz bardziej popularną aktorką. Na szczęście w końcu zaiskrzyło i od tego czasu Ania i Jarek byli praktycznie nierozłączni. Jesienią 2002 roku przyszło na świat ich pierwsze dziecko - córka Oliwia, niecałe 4 lata później - w 2006 roku - syn Szymon.

Z miłości do partnera Przybylska w 2006 roku zdecydowała się na przerwę w karierze aktorskiej i wraz z Bieniukiem zamieszkała w Turcji, gdzie piłkarz podpisał trzyletni kontrakt z klubem tureckiej Superligi Antalyaspor Kulübü, gdzie grał do 2009 roku. To właśnie w Turcji, z mężem i dziećmi, Ania spędziła najszczęśliwsze lata - z dala od showbiznesu, celebryckich ścianek, fotoreporterów i branżowych bankietów. Kochała zwyczajne życie, proste codzienne radości i bliskość ukochanych osób. Nic dziwnego, że para wkrótce zdecydowała się na kolejne dziecko - wiosną 2011 roku powitali na świecie najmłodszego syna, Jana.

Tak mało czasu...

Jednak na tym sielskim obrazku raz po raz pojawiał się niepokojący cień. “Ania spieszyła się momentami tak, jakby czuła, że to wszystko może zbyt długo nie potrwać. Jakby wiedziała, że szybko musi zawierać związek, zakładać rodzinę, urodzić dzieci, by zdążyć się jeszcze tym wszystkim nacieszyć” – wspominają bliscy aktorki.

Jestem obciążona genetycznie, zarówno ze strony ojca, jak i matki wszyscy umierali na nowotwór. Badam się również dlatego, bo jestem mamą trójki dzieci i chciałabym się ustrzec przed chorobą. Wiadomo, że schorzenia wcześniej wykryte można skutecznie wyleczyć, dzięki profilaktyce możemy skutecznie przedłużyć nasze życie” - mówiła w 2012 w jednym z wywiadów. Niestety mimo świadomego i odpowiedzialnego podejścia Ani, bezlitosna genetyka zdołała ją przechytrzyć. W 2013 roku zdiagnozowano u niej złośliwy nowotwór trzustki, lecz mimo natychmiastowego wycięcia guza oraz długiemu leczeniu w Polsce i w Szwajcarii, nowotwór okazał się bezwzględnym przeciwnikiem.

Radość życia i wola walki towarzyszyły jej właściwie do końca, mimo że ostatnie miesiące były szczególnie trudne nie tylko ze względu na postęp choroby, ale i na konieczność zmagań z sensacyjnymi doniesieniami bulwarowej prasy na temat swojej choroby i okrutnymi artykułami, które w pogoni za szokującymi newsami uśmiercały ją jeszcze za życia. Ania nie chciała, by jej ostatnie i najcenniejsze chwile z rodziną, mijały pod ostrzałem fleszy fotoreporterów wystającymi pod jej domem i zakłócającymi spokój jej rodziny. Ze wszystkich sił próbowała normalnie żyć i cieszyć się każdą chwilą, która jej pozostała. Ania Przybylska zmarła 5 października 2014, w swoim rodzinnym domu w Gdyni Orłowie, otoczona spokojem i miłością najbliższych jej osób.

Taka właśnie była, niezłomna i pozytywna, kochająca ludzi i życie we wszystkich jego przejawach. I taką poznajemy ją na kartach książki “Ania. Biografia Anny Przybylskiej” Grzegorza Kubickiego i Macieja Drzewickiego, dziennikarzy trójmiejskiej „Gazety wyborczej”, którzy w 2016 roku opublikowali na łamach „Wysokich obcasów” przejmujący wywiad z matką zmarłej aktorki, Krystyną Przybylską. “Długo nie zgadzałam się na tę publikację, wszystko było jeszcze zbyt świeże. Raz jedyny udzieliłam wywiadu, który ukazał się w "Wysokich Obcasach". Po raz pierwszy pomyślałam wtedy, że może warto, by ludzie, którzy kochali moją córkę - a dowody tego uczucia spotykają mnie do dzisiaj - zachowali w pamięci obraz takiej Ani, jaką była naprawdę. Nie ten wykoślawiany w szukających często taniej sensacji mediach, ale prawdziwy. Taki, który mogą znać tylko najbliżsi. I że chciałabym móc taką książkę dać w prezencie wnukom. Biografia napisana przez Grzegorza Kubickiego i Macieja Drzewickiego jest właśnie taka.”