Olympia (CD)

Zastanawiacie się co zapowiadać może okładka płyty, na której widzimy rudowłosą dziewczynę na tle tropikalnej, lekko tandetnej tapety? Czy zapowiada się kiczowata podróż do przekoloryzowanych lat dziewięćdziesiątych? Czy przeniesiemy się do czasów kiedy parkiety wypełniali ludzie ubrani w barwne marynarki z wielkimi klapami, a białe skarpety noszone do czarnych butów nie były przejawem braku smaku i wyczucia mody? Tak... po części tak właśnie czuje się ktoś, kto ma przyjemność obcować z muzyką projektu muzycznego Austra, na czele którego stoi niezwykle barwna, obdarzona charyzmatycznym głosem Katie Stelmans, oraz nie, gdyż w tej muzyce nie znajdziecie tanich rozwiązań i kiczu, który nie był by wykorzystany brzmieniowo tak, aby w efekcie całość zabrzmiała smacznie i niepowtarzalnie. Już pierwszy singiel "What We Done?" daje rozkosz wszystkim kochającym dźwięk tanecznych bitów. Nie jest to jednak płyta z kategorii letniej rozrywki i czegoś, co już po pierwszym przesłuchaniu ulatuje w niepamięć. Nie znajdziecie tu miałkości i nijakości, jaką odnaleźć można w plastikowych przebojach serwowanych nam w wiodących rozgłośniach radiowych. Austra konsekwentnie buduje swój muzyczny krajobraz i nie odskakuje zbyt daleko od debiutanckiego dzieła, czyli krążka "Feel It Break ". Dla tych, którzy znają ów płytę, dodam tylko, że drugi album jest bardziej rozbudowany pod względem aranżacji i spójności brzmienia. Słychać na nim coś więcej niż tylko syntetyczne dźwięki wygenerowane za pomocą komputera. Te elementy oraz doskonały głos wokalistki, to największe atuty tego wspaniałego krążka. "Olympia" to kolejna porcja synth – popu z najwyższej półki. Polecam tę płytę wszystkim, którzy kochają estetykę brzmienia takich zespołów jak Goldfrapp czy The Knife. Na pewno nie poczujecie się rozczarowani. Ja nie mogę się od niej uwolnić, z każdym kolejnym przesłuchaniem, odkrywam w niej coś nowego i to właśnie jest dla mnie wyznacznikiem jej ponadprzeciętnej jakości. Polecam!