Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.
Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.
Sprawdź jak złożyć zamówienie krok po kroku.
Możesz też zadzwonić pod numer +48 22 462 72 50 nasi konsultanci pomogą Ci złożyć zamówienie.
Opowieść o kobietach połączonych przez koszmar Ravensbrück.
Ta – inspirowana losami bohaterki podczas II wojny światowej – debiutancka powieść amerykańskiej pisarki łączy w sobie historię niecodziennej miłości, opowieść o odkupieniu i skrywanej przez wiele lat przerażającej tajemnicy.
Caroline Ferriday to bywalczyni nowojorskich salonów i bliska współpracownica konsula Francji. Gdy w 1939 roku Niemcy napadają na Polskę, życie młodej Amerykanki zmienia się na zawsze. Daleko za oceanem, w okupowanej Polsce nastoletnia Kasia Kuśmierczyk coraz bardziej angażuje się w działania na rzecz podziemia. Młoda i ambitna Herta Oberheuser odpowiada na opublikowane przez władze III Rzeszy ogłoszenie o pracy dla lekarza i trafia do zdominowanego przez mężczyzn świata władzy i hitlerowskich tajemnic.
Losy tych trzech kobiet zwiążą się nierozerwalnie, gdy Kasia zostanie wysłana do Ravensbrück, owianego złą sławą obozu koncentracyjnego dla kobiet. Tragiczna historia więźniarek, lecz także opowieść o ich triumfie trafia przypadkiem za ocean, by obudzić głębokie współczucie i potrzebę niesienia sprawiedliwości tym, o których historia zdaje się zapominać.
ID produktu: | 1128649100 |
Tytuł: | Liliowe dziewczyny |
Autor: | Hall Kelly Martha |
Tłumaczenie: | Szajkowska Julia |
Wydawnictwo: | Prószyński Media |
Język wydania: | polski |
Język oryginału: | angielski |
Liczba stron: | 664 |
Numer wydania: | I |
Data premiery: | 2016-09-27 |
Rok wydania: | 2016 |
Data wydania: | 2016-09-27 |
Forma: | książka |
Okładka: | miękka |
Wymiary produktu [mm]: | 200 x 53 x 130 |
Indeks: | 20073138 |
Podziel się na Facebooku
Właśnie zrecenzowałem Liliowe dziewczyny
Opowieść o kobietach połączonych przez koszmar Ravensbrück.Ta – inspirowana losami bohaterki podczas II wojny światowej – debiutancka powieść amerykańskiej pisarki łączy w sobie historię ...Trzy bohaterki: Amerykanka Caroline, Polka Kasia i Niemka Herta bardzo różnią się od siebie, jednak łączy je na pewno jedno - ich życie naznaczył wybuch II wojny światowej. Wszystkie z różnych powodów związane są z obozem koncentracyjnym - Ravensbrück. Herta jest lekarzem, chociaż w Niemczech kobieta na tym stanowisku jest rzadko spotykana i niemile widziana. Niemka jest bardzo nieświadoma tego, co się dzieje na świecie, jednak to co zobaczy w obozie bardzo szybko sprowadzi ją na ziemię. Jednak nie zniechęca to jej w żaden sposób od podjęcia pracy jako lekarka w tym piekle. Kasia jest działaczką podziemia, należy do Szarych Szeregów (późniejsza AK) i wykonuje bardzo niebezpieczne zadania. Jednak bardzo szybko zostaje odkryta i złapana przez nazistów, przez co zostaje zesłana do obozu razem z matką, siostrą i przyjaciółką. Caroline po zakończeniu wojny pomaga "króliczkom" ponownie odnaleźć radość w życiu. Trzy całkowicie inne historie, trzy całkowicie różne bohaterki. Każda z nich ma inny charakter, inne sprawy są dla nich ważne, wychowały się w różnych rodzinach. Jednak zostają połączone przez koszmar Ravensbrück.
Bestialstwo, które rozgrywało się w tych obozach wciąż wywołuje u mnie szok, bo nadal nie potrafię pogodzić się z tym, że tak wielu ludzi mordowało setki tysięcy innych i to czasem bez mrugnięcia okiem, a nawet i z radością! Nie potrafię opisać, jakie emocje wywołują u mnie takie książki, bo tego gniewu, wstrętu i bezsilności i wielu innych uczuć jest we mnie mnóstwo. Lekarze przeprowadzali wiele doświadczeń na więźniach np. wstrzykiwali w otwarte rany na nodze (które sami wcześniej robili) przeróżne bakterie, aby następnie niektórym podać przeciwciała, a innym nie. Dodatkowo dokładali do ran kawałki metalu, drewna, ziemi, czy innych zanieczyszczeń, aby jak najbardziej zainfekować ranę. Opatrunków nie zmieniali, a "pacjent" leżał w łóżku wiele tygodni bez ruchu. Wiele tych doświadczeń było przeprowadzonych z czystej ciekawości. Myślę, że ostatnie zdanie nie potrzebuje komentarza.
Książka pani Marthy Hall Kelly jest szokująca. Mimo, że literatury tzw. obozowej jest mnóstwo, to ta w pewien sposób wyróżnia się na tle innych. Życie w obozie poznajemy oczami dwóch kobiet, z których jedna jest więźniarką, a druga lekarką. Każda z historii przedstawiana jest w pierwszej osobie, więc znamy myśli, uczucia i emocje Kasi po przeprowadzonym na niej eksperymencie i znamy również odczucia Herty odnośnie "króliczków" i tego co należy z nimi zrobić. Cieszę się, że autorka nie stworzyła postaci dobrej Niemki, która buntuje się przeciwko nazistowskim działaniom i pomaga więźniarkom. Na przykładzie prawdziwej osoby pokazała jakie były lekarki niemieckiej narodowości pracujące w obozach koncentracyjnych. Dwie z bohaterek, tzn. uznana za zbrodniarkę wojenną Herta oraz filantropka Caroline to postacie prawdziwe. Niestety nie znalazłam w internecie żadnej wzmianki o Kasi Kuśmierczyk, ale kto wie, może podobna do niej osoba istniała naprawdę... To, że opisana historia nie jest tylko fikcją literacką, ale prawdą jest bardzo przytłaczające. Autorka zadała sobie wiele trudu aby dobrze przygotować się do napisania tej historii. Musiała prześledzić znaczną część życia Herty oraz Caroline, musiała dowiedzieć się, jak funkcjonowało Podziemie w Polsce na początku wojny, a nawet jakie potrawy Polacy jedzą podczas wigilii. To przygotowanie autorki widać, zwłaszcza w rozdziałach o Kasi, gdzie są wzmianki o takich rzeczach, które raczej interesują tylko Polaków. Jestem pod wrażeniem i chylę czoła, bo to przygotowanie dało niezwykłe efekty.
Debiutancka powieść Marthy Hall Kelly pt. "Liliowe dziewczyny" jest mocna i przejmująca. Jednak nie dajcie się zwieść uroczej okładce, czy pięknemu tytułowi, bo w tej książce nic nie jest ani urocze, ani piękne. Książka ukazuje historie więźniarek i ich katów w jednym z wielu obozów koncentracyjnych stworzonych przez nazistów. Te fakty nadal wywołują ogrom emocji u wielu ludzi.
Ravensbruck. Niemiecki obóz koncentracyjny dla kobiet. Miejsce, w którym wiele z nich straciło zdrowie lub życie. Coś, w istnienie czego ciężko uwierzyć. Koszmar historii. Kolejna mroczna pamiątka II Wojny Światowej.
Po lekturze książki mam bardzo wiele do powiedzenia, ale nie wiem, od czego wypadałoby zacząć. To jedna z tych powieści, które wywołują refleksje, ale także coś na kształt buntu. Uświadamiają, ale również prowadzą nas do rozczarowania światem i człowiekiem. Łamią serce i na zawsze zostają w pamięci.
„Głód powoli odbierał mi wszystko, co kochałam. Przez większość dnia myślałam jedynie o chlebie”.
„Przeżyłam Ravensbruck. Przecież zwykłe życie nie może być trudniejsze”.
Najbardziej chyba podoba mi się pomysł autorki na przedstawienie tej historii. Posługując się sylwetkami trzech kobiet stworzyła bardzo wszechstronną i dopracowaną powieść, pozwalającą nam zrozumieć problem z wielu perspektyw. Zagłębiamy się w działania wojenne i koszmar Ravensbruck, lawirując miedzy Stanami Zjednoczonymi, Niemcami i Polską. Każda z bohaterek reprezentuje jeden z tych krajów i przybliża nam wpływ wojny na państwo, ludzi, politykę i gospodarkę. Gdyby tego było jednak za mało, autorka zdecydowała się w ten sposób także na bardzo obrazowe i sugestywne zestawienie kobiet na zasadzie krzywdząca- cierpiąca- pomagająca.
Każdą z bohaterek charakteryzuje siła, pasja i wiara we własne przekonania. Wraz z rozwojem akcji łatwo jest czytelnikowi wyrobić sobie zdanie na ich temat- polubić je lub też skrytykować ich działania i decyzje. Co najważniejsze jednak, nie można pozostać wobec nich obojętnym. Najtrudniej było mi zająć stanowisko wobec Herty, pracującej na stanowisku lekarki w niemieckim Ravensbruck. Owszem, łatwo byłoby ją skreślić, ale doszukałam się w jej działaniach czegoś więcej.
„Jak mogłabym im wybaczyć? Były takie dni, gdy jedynie nienawiść dawała mi siłę, by żyć”.
Sama historia jest niezwykle poruszająca, ale sposób przedstawienia jej przez Kelly sprawia, że niezwykle ciężko przejść nad nią do porządku dziennego. Zwłaszcza, kiedy człowiek czuje się przytłoczony i rozgoryczony. Mam wrażenie, że coś mnie ominęło. Nie przypominam sobie tych wydarzeń z lekcji historii. Dlaczego? Dlaczego wciąż spycha się je na tył? Czy poczucie krzywdy i wstydu sprawia, że próbujemy udawać, że nie miały one miejsca?
Z wielką niecierpliwością pokonywałam kolejne strony powieści. Jak najprędzej chciałam wiedzieć, co spotka bohaterki i w jaki sposób połączą się ich losy. Zagłębiałam się w tę książkę niczym w najlepszy film akcji, w którym nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Mrok, zwroty akcji, nieoczekiwane rozwiązania. Jak w życiu.
Książka nie byłaby tak dobra, gdyby jej akcja skończyła się wraz z końcem wojny. Autorka pokazuje nam świat po tych wydarzeniach. Można by powiedzieć, że wojna była jedynie początkiem koszmaru, na który składała się zmiana rządów, bieda, głód.
„Koniec wojny nie oznaczał dla Polski nowego początku, ale nową formę niewoli. W rezultacie musieliśmy uważać na każdy swój krok i ciągle sprawdzać, co dzieje się za naszymi plecami”.
„Dla nas wojna się nie skończyła, zmienił się tylko dyktator. Teraz musieliśmy walczyć ze Stalinem”.
Warto wspomnieć, że to także wspaniała powieść o kobietach. Ich sile, skłonności do walki o lepsze jutro i dobro rodziny, determinacji i odwadze. Bohaterki mogą stanowić wzór oraz skłaniać do refleksji. Wojna nie przekreśliła przecież miłości czy przyjaźni.
Czyta się szybko i tak lekko, jak pozwala na to trudna tematyka. Moim zdaniem „Liliowe dziewczyny” powinny zostać lekturą obowiązkową.
Siedzę i dosłownie nie wiem, co napisać o tej powieści. Patrzę na migający kursor, a w głowie przetaczają mi się setki myśli. Z jednej strony muszę przyznać, że Liliowe dziewczyny są książką słabą, choć bardzo obszerną. Z drugiej, zdaję sobie sprawę, że to debiut Marthy Hall Kelly, a mam w zwyczaju nie wypowiadać się bardzo źle o pisarzach na starcie. Ale, kurczę, po co porywać się na taką historię na początku kariery.
Czytałam kilka opinii o tej powieści w Internecie i jestem skonfundowana ich treścią i ilością przyznanych gwiazdek. Ja nie zamierzam piać z zachwytu, ale nie chcę również zostawić po tej książce mokrej plamy. Mój stosunek do powieści Kelly mogę określić jednym słowem – ambiwalentny.
Tematyka bardzo trudna i trzeba naprawdę sporego przygotowania, aby porwać czytelnika. Niestety ta sztuka amerykańskiej pisarce się nie do końca udała. Wiele napisano już książek o wojnie czy o obozach koncentracyjnych i przyznaję, że czytałam już o wiele lepsze publikacje. Trzeba się naprawdę postarać, aby tego typu opowieść mnie zainteresowała. Tutaj brak elementu zaskoczenia, bo wszystko już było. Niby jest wojna, jest obóz, ale takie to spłaszczone, niedokładne, a nawet chwilami zwyczajnie nudne.
Postaci też trochę niedopracowane, odrobinę papierowe. Ich dramat mną nie wstrząsnął, choć na pewno pozostawił po sobie niesmak. Nie umiałam utożsamiać się z żadną w głównych bohaterek, wejść w ich skórę i poczuć strach, nienawiść, głód. Nawet postać Herty, która nie jest fikcyjna, jest taka niedorobiona. A można było naprawdę dużo napisać o kobiecie, lekarzu praktykującym w obozie i eksperymentującym na ludziach. Miałam wrażenie, że autorka chce trochę wybielić tę osobę, dodając jej ludzkich cech. A przecież żeby wykonywać tego typu pracę trzeba być zwykłą suką bez serca. Caroline też jest postacią prawdziwą. Ta młoda kobieta pomagała byłym więźniarkom po wyniszczającej wojnie.
Jak widzicie nie ma zachwytu. Dużo większe wrażenie zrobiła na mnie dwustustronicowa powieść Wandy Półtawskiej I boję się snów. Przejmujące wspomnienia Wandy Półtawskiej z obozu koncentracyjnego w Ravensbrück, gdzie autorka była więziona w latach 1941-1945. Opis poniżenia i cierpienia oraz nieludzkich eksperymentów medycznych, jakim wśród wielu kobiet była poddawana autorka, ma na pewno wartość dokumentalną, jako prawda o ciemnej stronie człowieczeństwa. Niezwykle istotną cechą tych wspomnień jest jednak pokazanie godności kobiety, która w świecie nieludzkiego upodlenia potrafi poświęcić się za innych, zachować zasady oraz szukać drogi przebaczenia.
Książka w bardzo prostych słowach i bez zbędnego patosu opowiada o losie polskich kobiet umieszczonych w niemieckim obozie koncentracyjnym Ravensbrück, na których Niemcy dokonywali eksperymentów medycznych (poddane zostały w obozie operacjom nóg – wycinano im mięśnie, kości, wszczepiano zakażenia). Jak w takich warunkach zezwierzęcenia i nieludzkiego cierpienia pozostać człowiekiem i zachować należną mu godność? Z tego wynika, że nie trzeba pisać cegły, żeby wstrząsnąć czytelnikiem.
Osobom zainteresowanym tematem zdecydowanie polecam I boję się snów. Chociaż, jeżeli ktoś dopiero zaczyna czytać tego typu książki, być może bardziej odpowiednia będzie powieść Marthy Hall Kelly. Jej opowieść jest mniej brutalna i zdecydowanie delikatniejsza. Mniej porusza, nie wzburza tak dogłębnie, nie wprawia w osłupienie. Liliowe dziewczyny wobec tego polecam czytelnikom mniej wymagającym i tym, którzy w tej problematyce stawiają pierwsze kroki. Dla mnie, niestety, to trochę za mało.
Caroline obserwuje wojnę zza oceanu. Jako Amerykanka pracująca we francuskim konsulacie, czuje się bezsilna widząc, że nie ma możliwości pomóc Europejczykom, a polityka i bezpieczeństwo bierze górę nad humanitarną pomocą potrzebującym. W dodatku, gdzieś na Kontynencie został bardzo ważny dla niej mężczyzna, o którym słuch zaginął…
Kasia dopiero zaczyna swoje dorosłe życie. Młodą harcerkę wojna zaskoczyła tuż przed ostatnią klasą. Jej matka, pochodząca z niemieckiej rodziny, ma nadzieję na uratowanie rodziny i wyjazd z okupowanej Polski. Jednak konspiracyjna działalność Kasi ściąga na nią, jej siostrę i mamę bilet w jedną stronę do Ravensbruck.
Natomiast Berta jest w zupełnie innej sytuacji. Do obozu trafiła z własnej woli. Odpowiedziała na ogłoszenie poszukiwanego lekarza do ośrodka dla kobiet. Z braku innych możliwości, godnego wynagrodzenia i ślepej wiary zaczyna swoją karierę z jednym z nazistowskich obozów koncentracyjnych.
“Liliowe dziewczyny” to powieść wobec której nie można przejść obojętnie. Historia bazowana na prawdziwych świadectwach uświadamia nam, że koszmar II wojny światowej jest wciąż aktualny i obecny w wielu ludziach. Trzeba o tym pamiętać.
Obóz koncentracyjny Ravensbruck to jeden z większych miejsc eksterminacji na terenie III Rzeszy. Najwięcej stracono tam Polek, ale również kobiet innych narodowości. Oficjalnie prowadzone były tam szwalnie – nieoficjalnie eksperymenty medyczne.
Opis praktyk jakim poddawane były młode kobiety jeży włos na głowie. Nie tylko w samym Ravensbruck, ale również w innych obozach ludzie życie nie było szanowane. Polki, często nazywane “królikami” były materiałem do testowania ludzkiej wytrzymałości i granic organizmu. Autorka pisze o tym wszystkim wprost, bez owijania w bawełnę, ze wszystkimi szczegółami. Nie raz podczas czytania musiałam robić sobie dłuższą przerwę, aby ochlonąć.
Autorka stworzyła piękną i niezwykle ważna opowieść, za tło obierając wartą uwagi i pamięci kartę historii.
“Liliowe dziewczyny” to dowód na to, że nawet w tak nieludzkich i haniebnych warunkach jest miejsce na pomoc, życzliwość. Jednak w większości sytuacji ten okres był czasem kiedy to ideologia i brak zdrowego rozsądku brały górę nad sumieniem i moralnością.
Jedna z wielkich polek, która przeżyła piekło Ravensbruck, Wanda Półtawska, mówiła wprost, że to doświadczenie nauczyło ją, aby zawsze na pierwszym miejscu stawiać człowieka. Była położną, walczyła o prawa do godnych warunków dla kobiet, broniła świętości życia, w tym również dzieci nienarodzonych. Nie chciała do końca życia być tylko ofiarą ustroju – chciała, aby to, czego się nauczyła, co widziała, pomogło zmienić jej świat. Mocno stała za moralnością, świętością i religią. Pomimo traumatycznych doświadczeń, zapisała się na kartach historii jako osoba zawsze uśmiechnięta, niosąca pomoc. To niezwykłe.
“Liliowe dziewczyny” to dla mnie wyjątkowa książka. Polecam ją, bo ma ogromną wartość i niesie ze sobą wiele do zapamiętania. To pozycja obowiązkowa. Zdecydowanie.
Zagłębiając się w powieść, która przepełniona jest bólem i cierpieniem, zostawiamy między stronami ślad silnych emocji, zaangażowania i refleksji. Niemożliwym jest przejść obojętnie wobec książki, głęboko przemawia, porusza serca, długo pozostaje w świadomości, drążąc ją z intensywnością, wywołując wzburzenie, wzruszenie i współczucie. Nie znajdujemy zrozumienia i usprawiedliwienia wobec opisanej brutalności i przemocy, sprzeciwiamy się bestialstwu i okrucieństwu. Zadziwiające, jak osoby, które przeżyły koszmar Ravensbrück, hitlerowskiego piekła kobiet, potrafiły wybaczyć tę gehennę, nie nosić w sobie odrzucenia i uprzedzeń, a nawet uczestniczyć w powojennych uroczystościach ułatwiających proces zabliźniania się ran. Wydaje się, że bez tego nie mogłyby pójść dalej, dać świadectwa prawdziwego i właściwego oblicza człowieczeństwa. Powinniśmy naśladować ich wzorce, pielęgnować pamięć o tragediach w obozach koncentracyjnych, jednak nie jako pretekst do nienawiści, wrogości i zemsty wobec oprawców, lecz w kontekście trudnej i dotkliwej lekcji historii, ogromnego szacunku wobec ofiar, podziwu dla poświęcenia i oddania osób, które wbrew dramatycznym okolicznościom starały się pomóc.
Powieść zainspirowana historią trzech kobiet, Kasi - więźniarki, Caroline - wolontariuszki i Herty - lekarki. Ich losy splatają, zazębiają i determinują się wzajemnie. Przeznaczenie krzyżuje ich ścieżki życia, wystawia na ciężkie próby, którym jedna z nich nie podoła. Czujemy apatię, zwątpienie i rezygnację, ale także podziwiamy chęć walki, trwania przy własnych przekonaniach, pragnienie wspomagania i ratowania. Widać, że autorka pozyskała mnóstwo informacji na temat głównych bohaterek, dotarła do interesujących faktów, odświeżyła ślady wielu wspomnień, z wrażliwością uchwyciła kontekst sytuacji i nastroje wówczas panujące. Poznajemy cechy charakterologiczne postaci, istotne zdarzenia z dzieciństwa, wzorce wyniesione z domu, zdobyte wykształcenie, wszystko determinujące indywidualne motywy zachowań. Kelly pragnęła ukazać jak najbardziej rzetelne świadectwo prawdy Ravensbrück, przerażających eksperymentów medycznych, przymuszania do niewolniczej pracy, głodzenia, znęcania, nieliczenia się z nikim i czym. Dziesiątki tysięcy najczarniejszych scenariuszy życia, marszy śmierci, odbierania wolności, zdrowia, nadziei, wiary i poczucia własnej wartości. Nieprawdopodobny sadyzm pseudolekarzy, składających przysięgę etyki lekarskiej a świadomie podążających w zupełnie odmiennym kierunku, w żaden sposób nie można ich usprawiedliwić, pojąć ich działania. Jednocześnie, gdzieś tam z mroku, wyłaniają się ludzie o złotych sercach, pragnący nieść pomoc w każdy możliwy sposób, często poświęcając własne życie, szczęście i marzenia. Stają się, choć w części, antidotum na zło, niegodziwość i nieprawość, nie tylko podczas drugiej wojny światowej, ale również wiele lat po jej zakończeniu, mocno wspierając byłe więźniarki obozu.
bookendorfina.blogspot.com
Książka jest warta uwagi i lektury. Choć dla mnie, osoby mającej styczność z byłymi więźniami obozów koncentracyjnych, jest zbyt uboga w szczegóły. Autorka, w moim odczuciu jedynie delikatnie poruszyła temat obozowego życia i cierpień oraz następstw pobytu w obozach.
Jej bohaterki wydają się skrojone jedynie z ogólników znanych nam z opracowań poświęconych obozom. W rzeczywistości relacje byłych więźniów są o wiele bardziej szczegółowe, ale też doskonale obrazują specyficzność obozowej egzystencji i własnie tego w tej książce zabrakło najbardziej.
więcej na: http://domowaksiegarnia.blogspot.com/