Elec-Tri-City (CD)

Materiał z płyty poznałem wcześniej w wersji koncertowej i już wtedy bardzo mi się podobał. Podczas koncertów zespół tworzy genialną i wysoceenergetyczną atmosferę. Na płycie zaś - ta moc i energia Janusza Mackiewicza (bas), Marcina Wądołowskiego (gitara), Dominika Bukowskiego (xylosynth) i Grzegorza Sycza (perkusja) zostały ubarwione rewelacyjnie przez Leszka Możdżera, Maćka Sikałę (sax) i doprawione wolakizami, smyczkami i samplami głosu. Powstała mieszanka, której nie da się cichutko posłuchać. Należy zdecydowanie rozkręcić sprzęt i dać posłuchać jazzu sąsiadom!

Każdy utwór na tej płycie to perełka sama w sobie. Na odrobinę mocniejsze moim zdaniem brawa zasługują utwory balladowe z mistrzowskimi nastrojami i wykonaniem - szczególnie Introverter w nowej wersji względem płyty Frogsville sprzed paru lat, oraz ostatni, energetyczny i 'wchodzący w ucho' Long Song for Julia.

Brawo Macek, brawo cały zespół! Tak trzymać i więcej takich płyt poproszę :)

Energetyzująca, przewrotna, groźna, zabawna, nostalgiczna, mistrzowska opowieść, będąca muzycznym odpowiednikiem ostatniej książki Kinga „Joyland”. Polecam!
Jeśli ktoś, tak jak ja, potrzebuje dodatkowej energii, żeby przetrwać nadchodzące szarówki, niech sięgnie po płytę Elec-Tri-City. Energia muzyków wystarczy do oświetlenia całego globu!
Doświadczenie i wyobraźnia Janusza Macka Mackiewicza, wyczulenie na najmniejsze drgnięcie fal dźwiękowych Leszka Możdżera, bezkompromisowość Marcina Wądołowskiego, brawura Dominika Bukowskiego, potęga perkusji Grzegorza Sycza, doskonały warsztat i indywidualizm wszystkich muzyków (i bez wątpienia Michała Mielnika - mix, mastering) tworzą potęgę.
A na dodatek nie jest to przypadkowa składanka fajnych, wybuchowych kawałków. To barwna, bardzo męska opowieść o życiu, w której przeszłość miesza się z teraźniejszością, dystans z pasją, a to co oczywiste z nieznanym i groźnym.
Niech lato trwa!!!