5/5
06-08-2022 o godz 14:11 przez: Qulturasłowa
Nawet jeśli nie znamy dobrze mitologii egipskiej, nie ma chyba osoby, która nie kojarzyłaby takich postaci, jak Ra, bóg słońca, Ozyrys – bóg zaświatów, a także Seta – boga chaosu i zniszczenia. Ten ostatni naraził się samym bogom, zaś jego prawdziwa natura objawiła się już przy narodzinach, kiedy niemal rozerwał on ciało Nut. Poza gwałtownością cechowała go również zazdrość, między innymi o swojego brata Ozyrysa. Set zabił go, następnie sam przejął władzę. Jego panowanie skończyło się jednak wraz z pojawieniem się Horusa, syna Ozyrysa. To tylko część historii zapisanej w mitologii, opartej prawdopodobnie na prawdziwych wydarzeniach. O tym, jak bardzo realne są te postaci, jak wielka jest ich siła, ale również słabości, przekonamy się ze spektakularnej powieści pt. „Berło światła”, będącej pierwszym tomem serii „Kroniki Atlantydy”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Jaguar książka autorstwa Marah Woolf to nie tylko porywająca podróż po świecie greckiej mitologii, ale również pasjonująca historia o poszukiwaniu skarbów, przywiązaniu, poświęceniu, miłości i zdradzie. To powieść adresowana nie tylko do tych, którzy lubią fantastyczne książki wypełnione aniołami i demonami, ale i dla tych, którzy cenią sobie historyczne fakty. To także pozycja dla poszukiwaczy przygód, dla tych, którzy lubią odkrywać tajemnice, a także dla tych wszystkich, którzy cenią sobie wielowątkowe książki z wartką akcją i zaskakującymi zwrotami wydarzeń. Poznajemy Nefertari de Vesci, zwana Taris, dwudziestoczteroletnią poszukiwaczkę skarbów. Zawodowo zajmuje się ona odzyskiwaniem zaginionych dzieł sztuki, zaś jej klientami są zarówno muzea i galerie, jak i prywatni kolekcjonerzy. Choć uwielbia to robić i zapewne poszukiwałaby cennych przedmiotów nawet bez wynagrodzenia, to tak naprawdę przyjmuje wyłącznie intratne finansowo zlecenia. Każda moneta jest bowiem cenna, jeśli chodzi o leczenie jej starszego brata, Malachiego, hrabiego de Mandeville, śmiertelnie chorego na dystrofię mięśni. Rodzeństwo ma tylko siebie, bowiem rodzice, zajmujący się zawodowo archeologią, zginęli w trakcie burzy piaskowej, kiedy Taris miała czternaście lat, a Malachi osiemnaście. Wówczas rodzeństwo opuściło dom w Luksorze, w którym spędzili piękne lata i przenieśli się do Anglii, gdzie pod dyskretną opieką wuja rozwijali swoje talenty, zaś chłopak ukończył studia. Niestety dała o sobie znać dziedziczna, nieuleczalna choroba, choć Taris ma nadzieje, że zdąży znaleźć terapię, która mogłaby bratu pomoc. Malachi jest jednak coraz słabszy, sam też coraz częściej mówi o śmierci. A to oznacza, że Taris straci nie tylko ukochanego brata, ale i współpracownika, bowiem jej brat dysponuje olbrzymią wiedzą historyczną, jest też doskonałym analitykiem. Nie dziwi zatem, że Taris decyduje się na kolejne zlecenia mimo iż dopiero wróciła z misji. Ale aniołom się nie odmawia, przynajmniej nie Azraelowi Armitage, dla zwykłych śmiertelników celebrytą spotykającym się z najpiękniejszymi kobietami świata, zaś dla Taris – nadziei na dalsze życie brata. Azrael to najwyższy dowódca armii archaniołów, podporządkowany jedynie Aristoi, Pierwszym Atlantydy, tajnej radzie zarządzającej nieśmiertelnymi. Członkowie Aristoi są przekonani, że Taris ma szansę odnaleźć coś bardzo dla nich cennego, co zaginęło około dwanaście tysięcy lat temu. Chodzi o berło światła, święte insygnium zabrane przez Azraela z Atlantydy przed jej końcem. Ostatnie wieści na temat berła pochodzą z czasów Króla Salomona, później wieść o nim ginie. I zapewne popadłoby w zapomnienie gdyby się to, ze Aristoi boi się, że Set znajdzie berło jako pierwszy, a wówczas przejmie kontrolę nad światem, siejąc wszędzie chaos i zniszczenie. Zapłatą za odnalezienie berła ma być ratunek dla brata i ocalenie jego duszy. Dziewczyna jest przekonana, że uda jej się zrealizować zlecenie, nie jest jednak świadoma niebezpieczeństwa. I tego, że została wplątana w rozgrywkę, która tak naprawdę nie dotyczy śmiertelnych. Jak toczyć się będzie śledztwo w sprawie berła? Burzliwie, o czym przekonamy się z lektury pierwszego tomu powieści. Tym bardziej, że posłaniec wiozący rzekomą wskazówkę dotyczącą berła zostaje zabity na terenie posiadłości Azraela, co stanowi jasne przesłanie. Niebezpieczeństwo związane z berłem i jego poszukiwaniem to jedno, ale równie ogniście dzieje się na polu relacji interpersonalnych pomiędzy Taris a Azraelem. Fakt, iż narracja prowadzona jest przez tych bohaterów daje nam wgląd w ich emocje, a te są wyjątkowo gwałtowne… To wszystko sprawia, że ta kompilacja mitów, wątków z realnego świata, błyskotliwych dialogów i ciętych ripost składa się na całość, od której trudno się oderwać.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
17-12-2022 o godz 20:59 przez: Nastka_diy_book
Macie ulubioną mitologię, a może jakieś wierzenia was fascynują? Mnie osobiście od wielu lat zachwyca mitologia nordycka, ale miałam czas na pogłębianie mitologii greckiej i odrobinę liznęłam wierzeń egipskich, a obecnie zaznajamiam się z wierzeniami słowiańskimi. Książka “Pierścień ognia” Marah Woolf jest pełna nie tylko wierzeń wszelkiej maści, ale również pełna zagadek i nawiązań do rzeczy, która znamy, np. Wieży Babel. Pierwszy tom był ciekawym początkiem, za to ten tom jest niezłym rozwinięciem historii, w której nie brak zdrady, fantastycznych postaci i romansu. Pierwszy tom “Berło światła” zakończył się bardzo emocjonująco, nie mogłam się doczekać chwili, gdy będę mogła zasiąść do kolejnego tomu. Dzięki uprzejmości wydawnictwa Jaguar nie musiałam długo czekać i otrzymałam od nich “Pierścień ognia”, za co bardzo dziękuję.     Nefertati musi się zmierzyć z ogromnym poczuciem straty, boli ją nie tylko zdrada mężczyzny, którego obdarzyła uczuciem, ale również odejście osoby, której tak bardzo potrzebowała w swoim życiu. Nie pomaga jej nawet fakt, że jej ukochany brat jest w miejscu, gdzie sam chciał się udać i jest szczęśliwy. Przed Taris zostaje przedstawiony kolejny artefakt, który ma znaleźć. Po raz kolejny zmuszona jest siąść z pięknym Aniołem i rozpocząć poszukiwania, tym razem wydają się one prostsze, ponieważ odwiedza ją niespodziewany gość, który daje jej pierwszą wskazówkę, dzięki której jest bliżej legendarnego Pierścienia Ognia, który wraz z Berłem Światła i Koroną Popiołów będzie w stanie przywrócić Atlantydę.    Autorka w drugim tomie przygód Anioła Śmierci i śmiertelniczki Taris nie oszczędza swoich bohaterów, ani czytelników, początek tego tomu był emocjonalnym rollercoasterem. Wydarzenia, które zakończyły pierwszy tom Kronik Atlantydy, mocno mną wstrząsnęły i nie pozwalały o sobie zapomnieć. Autorka nie zaskoczyła mnie niczym nowym w tym tomie, co mnie trochę dziwi, brak mi w nim odrobiny różnorodności. Po raz kolejny dostajemy poszukiwania magicznego artefaktu. Po raz kolejny to Taris jest osobą, wokół której się wszystko się porusza.   Lubię tę bohaterkę, lecz taka gloryfikacja jej osoby trochę mnie irytuje. Muszę przyznać, że nie jest to ciepła klucha, która oczekuje ciągłego ochraniania i ratunku, potrafi z jednym marnym nożem rzucić się na hordę demonów, więc wpasowuje się w moje gusta czytelnicze. Sama nie wiem, co mi w tej historii nie pasuje, może lekka przewidywalność, może brak chemii między mną a głównym męskim bohaterem tej historii, a może czegoś jeszcze nie dostrzegam i rozjaśni mi się w kolejnym, ostatnim już tomie. Nie zrozumcie mnie źle, nie jest to zła książka, jest naprawdę dobra i bardzo miło mi się czytało ją, lecz z tyłu głowy miałam ciągłe przeczucie, że coś mi tu nie pasuje.   Uwielbiam styl pisania autorki, przez książkę się płynie, jest akcja, są poszukiwania i są opowieści o dawnych czasach, takich, którzy tylko starożytni mogą je pamiętać. Dodajmy do tego świetny dodatek na końcu książki, który został powtórzony z pierwszego tomu. Mamy tam nie tylko przepis jednego z bohaterów tej książki, ale i rozpiskę kto kim jest. W pierwszym tomie miło było tam zajrzeć, ale nie było to konieczne, ponieważ mimo różnorodności postaci to nie pogubiłam się w nich i poczułam nić porozumienia z większością.  Z niecierpliwością czekam na kolejny, ostatni już tom “Korona Popiołów”, autorka znów zakończyła swoją książkę z przytupem i ciężko mi wysiedzieć nie wiadomo, ile czasu w oczekiwaniu na zakończenie tej historii. Książkę otrzymałam w ramach współpracy barterowej od wydawnictwa Jaguar, za co bardzo dziękuję. 
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-12-2022 o godz 13:58 przez: Nastka_diy_book
Znacie pisarkę Marah Woolf? Ja poznałam jej twórczość przy książce” Siostra gwiazd”, pióro miała przyjemne, lecz nie miałam jeszcze czasu na dokończenie tamtej serii. Obecnie w rękach mam drugi tom Kronik Atlantydy “Pierścień ognia”, a dziś chciałabym wam co nieco opowiedzieć o pierwszym tomie Kronik “Berle światła”. Uwielbiam książki, w których są poruszane tematy innych wierzeń niż mitologia nordycka czy grecka. Ten cykl cechuje się zagadkami, różnymi wierzeniami i magią, czyli ma wszystko, co lubię. Książka jest przepełniona wierzeniami egipskimi, z którymi rzadko się spotykam w książkach. Jednocześnie widzę, że coraz częściej się pojawiają w coraz to nowszych historiach.  Obok bogów egipskich, spotkamy Odyna, dżiny i demony, jest w tej książce duża różnorodność fantastycznych postaci, ale również wiele zagadek i mitów, znanych nam.      “To anioł śmier­ci. Od­dzie­la duszę od ciała. Wy­kre­śla imio­na z Księ­gi Ży­wych i tym samym przy­no­si osta­tecz­ną śmierć, cho­ciaż w tym celu nie musi nawet ni­ko­go do­tknąć”.      Atlantyda, zatopione miasto, dom wielu nieśmiertelnych, teraz zaginione. Do dwudziestoczteroletniej Nefertati de Vesci, znanej poszukiwaczki skradzionych artefaktów, przychodzi Anioł Śmierci- Azrael. Nefretati jest bardzo dobra w tym co robi, od lat zajmuje się odszukiwaniem skradzionych dzieł sztuki, pomaga jej w tym jej brat, Malachi. Malachi jest na granicy swojego życia, choroba wykańcza go powoli, a jedynym czego pragnie jego siostra to, by żył dalej. Z chwilą, gdy Azrael pojawia się w ich domu i proponuje jej nową misję, Nefretati odczuwa wiele sprzecznych pragnień, chce być z bratem i chce odnaleźć berło. Azrael ma jednak plan, który zmusi ją do pójścia z nim. Czy uda im się uratować Malachiego? Czy berło zostanie odnalezione?    Znacie Indianę Jonesa? A może bardziej znana jest wam Lara Croft? Właśnie z tymi filmami kojarzy mi się ta książka. “Berło światła” to barwna i pełna zagadek historia poszukiwaczki zaginionych lub skradzionych artefaktów. Muszę przyznać, że liczyłam na więcej akcji, ale po lekturze tej książki dochodzę do wniosku, że wszystko było idealnie zbalansowane. Oczywiście nie obyło się bez romansu, powiedzmy sobie szczerze, że ostatnio ciężko znaleźć książkę fantastyczną, w której brak romansu. Nie był ona jakoś bardzo nachalny, fabuła się całkowicie na nim nie opierała, więc udało mi się przez niego jakoś przebrnąć.   Zaletą tej książki są wszystkie zagadki pozostawione na drodze głównej bohaterki. Poszukiwania w piramidach, rozmowy o starożytnych artefaktach czy postaciach, które od wieków nie żyją, a już na pewno wzmianki o Atlantydzie są tym, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że jest to bardzo dobra książka. Dodajmy do tego sprawne pióro autorki, która w bardzo barwny sposób opowiada nam o wszystkim, przedstawia nam poszczególnych bohaterów, którzy są tak bardzo zróżnicowani.   Książka jest świetnym wprowadzeniem do tej historii, drugi tom już w moich rękach, z czego bardzo się cieszę, ponieważ zakończenie zostawiło mnie w małej rozsypce. Liczę, że niedługo wydawnictwo ogłosi datę premiery trzeciego tomu “Korony Popiołów”, ponieważ przeglądając pobieżnie opinie “Pierścienia ognia” jestem pewna, że nie będę mogła się doczekać kolejnego tomu. Jeśli nie znacie jeszcze autorki, to bardzo wam polecam zapoznanie się z jej twórczością właśnie od Kronik Atlantydy, wydaje mi się, że niejednemu czytelnikowi książki przypadną do gustu, tak bardzo jak mi.  
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-07-2023 o godz 18:56 przez: Inthefuturelondon
Twórczość Mary Woolf pokochałam przy okazji lektury serii Trzy czarownice. Tamta historia miała swoje wzloty i upadki, ale jednak pozostała w mojej pamięci i ogólnie oceniam ją naprawdę pozytywnie. Kroniki Atlantydy, czyli kolejny cykl spod pióra autorki musiał chwilę poczekać na swoją kolej, co przyznaję ze wstydem. Jednak Czy Berło światła zachwyciło mnie na tyle, bym mogła powiedzieć, że było to udane ponowne spotkanie? O tym w tej właśnie recenzji. Nefertari to młoda kobieta, której wszelkie troski obecnie krążą dookoła jej brata - śmiertelnie chorego Malachiego. Nefertari próbuje wierzyć w to, że jeszcze wszystko wróci do normy, tylko że... na jej drodze pewnego dnia staje anioł Azrael, arogancki i raczej niewychowany gbur, który nie prosi, lecz żąda, by kobieta pomogła mu odnaleźć zaginione berło światła - insygnium ocalone tuż przed zagładą Atlantydy. Anioł jest na tyle bezczelny, by ją szantażować: jeśli ona zgodzi się mu pomóc i odnajdą zaginione berło, on w zamian nie zabierze duszy jej brata do krainy umarłych. Czy ta sytuacja ma w ogóle jakieś wyjście? Czy Nefertari uda się namierzyć insygnium i tym samym uratować brata? Nasłuchałam się na temat tej serii dość sporo, jednak prawdę powiedziawszy, nie przywiązywałam do tego zbyt dużej wagi. Zdecydowanie wolałam sprawdzić samej, czy Kroniki Atlantydy okażą się dla mnie interesujące. Jak się okazało, już po pierwszych rozdziałach poczułam się wciągnięta w wykreowany przez autorkę świat, a Nefertari i anioł Azrael na długie godziny zagościli w moich myślach. Główna bohaterka zdecydowanie przypadła mi do gustu. Młoda kobieta jest dość pewna siebie, opiekuńcza i zrobiłaby wszystko dla swojego ukochanego brata. Jej kreację uważam za udaną, a sam charakter tej bohaterki sprawił, że poczułam się tak, jakbym czytała o kimś, z kim zdecydowanie mogłabym się zaprzyjaźnić. Może brzmieć to górnolotnie, wybaczcie, ale Nefertari to zdecydowanie postać, która wzbudziła moją sympatię - nawet w momentach, gdy bywała naprawdę nieufna, a czasami i dość... denerwująca. O aniele Azraelu nie powiem za wiele, ponieważ ten bohater zdecydowanie nie wzbudził mojego zaufania, ani sympatii. Od samego początku było w nim coś, co sprawiało, że miałam co do niego wiele, wiele podejrzeń. Jego zachowanie również pozostawiało wiele do życzenia. To, jak nieuprzejmie (niedopowiedzenie dnia) odnosił się do głównej bohaterki przeszło moje wszelkie wyobrażenia. Zdecydowanie nie polubiłam się z tym bohaterem, ale chcąc nie chcąc, ciekawa jestem jego występków w kolejnym tomie. Marah Woolf ma bardzo dobre pióro, dzięki któremu pochłanianie tej historii upłynęło mi w ekspresowym tempie i naprawdę przyjemnie. Każdy kolejny rozdział niósł za sobą wiele zwrotów akcji i ciekawych scen, które po kolei przyczyniały się do powstawania w mojej głowie wielu scenariuszy tego, co może się jeszcze wydarzyć. Zakończenie okazało się dość zaskakujące, choć gdzieś podświadomie mogłam się go jednak spodziewać - to coś na zasadzie, że niby człowiek wiedział, ale jeszcze się łudził. Berło światła to świetny początek cyklu, który nie tylko wciąga bez reszty, ale i daje nadzieje na dalszy rozwój wydarzeń. Co jeszcze będzie musiała przeżyć Nefertari? Czy Azrael wciąż będzie takim irytującym bubkiem? Tego planuję dowiedzieć się w najbliższej przyszłości. Jeśli szukacie ciekawej fantastyki, to zdecydowanie polecam Wam ten tytuł.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-05-2022 o godz 21:29 przez: Weronika
Mitologia. Śledztwo. Poszukiwanie skarbów. Tajemnica. Te właśnie słowa doskonale opisują “Berło Światła” Marah Woolf. Po pierwszych zapowiedziach myślałam, że to będzie coś w stylu Nalini Singh i cyklu “Łowczyni Gildii”. I bardzo z tego powodu się cieszyłam, bo uwielbiam Elene i Raphaela, ale to co dostałam, całkowicie mnie zaskoczyła i… bardzo spodobało. Nefertari, zawodowo zajmuje się odnajdywaniem zaginionych przedmiotów. Razem z bratem tworzą duet, który potrafi znaleźć dosłownie wszystko. Pewnego dnia dostaje bardzo ciekawe zlecenie od archanioła. Taris nie ma innego wyboru, jak wkroczyć w świat nieśmiertelnych i odnaleźć ich zgubę. Od samego początku zostajemy rzuceni w wir wydarzeń. Razem z bohaterami staramy się rozwiązać tajemnicę Berła. Autorka zasypuje nas przeróżnymi faktami z różnych mitologii. Doświadczymy prawdziwego mitologicznego misz maszu. To nie były tylko powierzchowne informacje, jednak zdecydowanie coś więcej. Trzeba przyznać, że autorka nieźle przygotowała się do całej historii. Już nie mogę się doczekać, jakie wierzenia wykorzysta w poszukiwaniach pozostałych insygniów. Pomimo tego, że już od samego początku książka nie stoi w miejscu, nie mogę powiedzieć, że tak było przez cały czas. W pewnym momencie autorka bardzo skupiła się nie tyle, co na przedstawieniu życia naszych bohaterów, ale na uczuciach Azraela i Taris. Jestem osobą, która uwielbia wszelkie wątki romantyczne w książkach, jednak tutaj czegoś mi zabrakło. Niby mi się podobało… wiecie, hate-love, dogryzanie sobie i ciche wzdychanie, ale później gdzieś to uleciało. Zdecydowanie brakowało mi charakteru u Azraela. Jako potężny nieśmiertelny, w przeszłości piastujący wysokie stanowisko i doświadczony przez życie, był bardzo miękki. Chyba nie takiej postawy oczekiwałam po nieśmiertelnym. Za to Taris bardzo mi się spodobała. To bohaterka, która wie, czego chce i do tego dąży. Jest gotowa zawrzeć nawet pakt z diabłem, aby ochronić brata. Bystra, wygadana i nieugięta. Polubiłam ją od samego początku. A co z pozostałymi postaciami? Byli świetni. Każdy z nich inny, wyjątkowy i ciekawy. Mam nadzieję, że autorka nie zapomni o nich w następnych tomach. Wróćmy jednak jeszcze do samego śledztwa, bo to właśnie ono zasługuje na szczególną uwagę. Większa część poszukiwań odbywa się w Londynie. Jeśli oczekujecie szaleńczych podróży po różnych zakątkach świata, to tutaj tego nie doświadczycie. Dlaczego? Ze względu na czas. Chcąc tego czy nie, Taris w jak najkrótszym czasie pragnie odnaleźć Berło. Poza tym większość wskazówek znajduje się w starych zapiskach, a gdzie ich szukać? No w bibliotekach. 🤭 W pewnym momencie na scenę wkracza także główny podejrzany, który według historii stoi za ukryciem Berła. Ale czy, aby na pewno tak jest? Mam wrażenie, że to nie ta postać za tym stoi. Podejrzewam zupełnie kogoś innego. 😅 Mam wrażenie, że moje przeczucia się sprawdzą i pojawienie się tego bohatera nieźle namiesza, nie tylko w samej historii, ale także w relacjach panujących pomiędzy bohaterami. “Berło światła” to bardzo dobry początek trylogii. Dostaniemy w niej wszystko interesujących bohaterów, ciekawe śledztwo i niepewność, czy uda im się odnaleźć zaginiony artefakt. Otrzymamy także zakończenie typu cliffhanger, a do drugiego tomu jeszcze tak daleko…😅 Jednym słowem, polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-05-2022 o godz 15:21 przez: Agnieszka
Marah Woolf poprzednią serią Trzy czarownice, skradła moje serducho i od tej pory wiem, że wszystko jej pióra, biorę w ciemno. Nefertari (Taris), zajmuje się odnajdywaniem zaginionych dzieł sztuki. Jest najlepsza w swoim fachu. Pracuje tylko ze swoim bratem, Malachim. Razem decydują o wszystkim. Aż nagle dostaje propozycję nie do odrzucenia. Ma odnaleźć, zaginione przed wiekami, Berło Światła, insygnium mocy, należące do aniołów, uratowane z Atlantydy. Taris najchętniej by odrzuciła to zlecenie, ale anioł wie co jest dla niej najważniejsze. Ceną jest życie jej brata. Czy uda się Nefertari odnaleźć Berło Światła??? Nefertari, przed kilku laty w trakcie burzy piaskowej w Egipcie straciła rodziców. Został jej tylko brat. Jej rodzina, ale i najlepszy przyjaciel. Niestety Makachim jest śmiertelnie chory. Wie, że jego czas się kończy, walczy tylko dla siostry. A tu nagle wypada zlecenie i zamiast czas spędzać przy bracie, Taris, zmuszona jest szukać berła. Na ile to możliwe, zawsze może liczyć pomoc brata. Tylko czy im się uda??? Naferteri, to typ bohaterki, który bardzo lubię. Wygadana, sarkastyczna, a do tego diabelnie inteligentna. Posiada prawie fotograficzną pamięć. Wszystko co przeczyta, pamięta. Swoją wiedzą jest w stanie zdziwić nieśmiertelnych. Do tego nie pokazuje im strachu. Po początkowych problemach z zaufaniem, odnajduje się w nowej sytuacji. Nawet zaczyna im ufać i czuć się dobrze w ich towarzystwie. Zaczyna traktować ich jak przyjaciół, tylko czy powinna im zaufać???? Azrael, zostaje wyznaczony przez Aristoi do odnalezienia berła. Zrobi wszystko by mu się udało. Od tego zależy czy odzyska dawno utraconą rangę. Początkowo, nie wierzy, że człowiekowi uda się dokonać tego, czego nie udało się nieśmiertelnym przez wielki. Ale przebywając z Nefertari, będąc ciągle zaskakiwanym wiedzą dziewczyna, zaczyna wierzyć, że jest ona jedyną osobą, której może się to udać. Fascynacja, podziw, powoli zaczynają pojawiać się uczucia. Tylko wie, że nie jest z nią do końca szczery. Co ma do ukrycia? Początki Nafertari i Azraela są bardzo burzliwe. Dziewczyna nie kryje swojego humoru i ciągle dochodzi między mini do spięć. Muszę przyznać, że dochodzi do wielu zabawnych przekomarzań. W poszukiwaniach oprócz anioła, pomaga "wesoła gromadka Azraela"😁 czyli Horus, bóg, Dante, dżin oraz Enola, peri. Muszę przyznać się, że moim ulubieńcem jest Horus, nie pytajcie się czemu, po prostu 😁😁😁, przeczytacie, to się przekonacie 😁😁😁. Akcja początkowa dzieje się w Londynie, ale później przenosimy się do Egiptu. Zagadki, piramidy, szukanie skarbu, niebezpieczeństwo, demony, czego chcieć więcej. Nie ma tutaj miejsca na nudę. Jeśli lubicie przygodówki połączone z fantastyka, to jest lektura dla wam. Idealna lektura dla fanów Indiany Jonesa. Gwarantuję, że wam się spodoba. Ja już niecierpliwie czekam na kontynuację. Mam nadzieję, że nie będę musiała za długo czekać😊😊😊. A wam radzę, CZYTAJCIE😊.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-05-2022 o godz 10:36 przez: Emme z Fantastyki na luzie
Mitologia w fantastyce? Wasza pierwsza myśl? Z pewnością twórczość Rick Riordana oraz autorzy z cyklu Rick Riordan przedstawia, prawda? A tu proszę... kolejna autorka, która zabrała się za mitologię i... wyszło jej to genialnie! Bierzemy na tapet "Berło Światła" Marah Woolf. Taris jest poszukiwaczką skarbów. Jej serce związane jest z Egiptem, dzięki czemu zależy jej, aby znalezione artefakty trafiały do prawowitych właścicieli, albo do muzeum. Historię ma w małym palcu, co bardzo pomaga jej w pracy. Pewnego dnia zgłasza się do niej Anioł, prosząc o pomoc w znalezieniu Berła Światła, artefaktu bogów, dzięki któremu będą chcieli spróbować odzyskać swój dom, zatopioną Atlantydę. Taris nie chce przyjąć tego zlecenia, jednak stawka jest wysoka, na szali stoi życie jej brata, więc decyduje się na współpracę z Aniołem. O tej książce można mówić dużo i długo. Dawno nie wkręciłam się w treść tak bardzo, jak w przypadku "Berła Światła". W dwa dni połknęłam tomiszcze mające trochę ponad 500 stron. Najmocniejszą stroną tej powieści jest fabuła i stworzony świat opierający się na mitologiach, i to wielu. Główny prym wiedzie mitologia egipska, ale wspomina się również o greckiej, nordyckiej i majońskiej. Współczesność postawiona obok bogów, dżinów i aniołów. Autorka genialnie splotła ze sobą historię z fikcją, a dzięki tej książce zapragnęłam jeszcze bardziej zgłębić historię starożytnego Egiptu. Atlantyda wspomniana jest jako zatopiony dom bogów, aniołów i dżinów. W książce znajdziemy motyw poszukiwań skarbów, zagadek, związków między bogami a faraonami, artefaktów i ich magii. To było dla mnie najciekawsze i ze względu na te aspekty, czytałam książkę ciurkiem. Pochłaniałam informację i jak najszybciej chciałam dowiedzieć się, czy znajdą Berło Światła, czy też nie. Znajdziemy w książce wątek romantyczny, co w przypadku tej autorki nikogo nie zdziwi. W moim odczuciu jest on za bardzo podkreślany i dość długo omawiany (kwestia moich osobistych preferencji), niemniej przyznaję, że w porównaniu do innych młodzieżówek, jest on napisany dojrzale, nie naiwnie i nie ckliwie. Nie jest to typowe hate to love, ponieważ mimo niechęci głównych bohaterów do siebie, są na tyle dorośli, aby normalnie ze sobą rozmawiać. Owszem, na początku ich relacji jest trochę uszczypliwości i złośliwości, ale dalej uważam, że ich relacja należy do naprawdę fajnie napisanych. I to co zazwyczaj najbardziej kuleje w młodzieżówkach to... główna bohaterka. Jednak bez obaw. Taris jest mądrą, inteligentną, opiekuńczą i wrażliwą kobietą, nie dającą sobie wejść na głowę. Twardo stąpa po ziemi, jednak ma swoje pragnienia i marzenia, które chciałaby zrealizować. Uwielbiam ją. Całość spina się w świetną przygodową książkę, opartą na mitologii egipskiej z fajnym wątkiem romantycznym. Polecam bardzo i już wyczekuję drugiego tomu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
10-06-2022 o godz 21:46 przez: sweet.dreams.in.bookland
Marah Woolf poznałam już wcześniej. Strasznie spodobał mi się styl pisania i świat wykreowany przez autorkę, dlatego byłam ogromnie ciekawa co skrywa się za tą piękną okładka jej nowej książki. Nie zawiodłam się. W "Berle światła" pisarka odkrywa przed nami zupełnie inną rzeczywistość - świat, w którym życie śmiertelników przeplata się z losem nieśmiertelnych. Wraz z bohaterami możemy podróżować po Londynie i Egipcie w poszukiwaniu zaginionego artefaktu. Książka przepełniona jest mitologią. Nie jest ona jedynie wspomniana, a wręcz wypływa z każdej strony. Oprócz wszechstronnego ukazania dawnych wierzeń, ogromnie spodobały mi się również aspekty historyczne. Poza aniołami, bóstwami, ludźmi oraz dżinami, zauważymy też postacie takie jak Ramzes II czy Nefertari I. Po tak dużej dawce informacji możemy zauważyć, że autorka na pewno poświęciła sporo czasu i świetnie się przygotowała. Z drugiej strony tak duża liczba bohaterów może nas przytłoczyć i spowodować zagubienie. Jednak tu z pomocą przychodzi nam spis postaci z końca książki. Tak przy okazji wspomnę, że znajdziemy tam również oś czasu z najważniejszymi datami oraz przepis na crème brûlée Azraela. W książce panuje zagadkowy nastrój. Wraz z bohaterami wyruszamy na poszukiwanie berła, ale nie jest to takie proste. Po drodze musimy odkryć wiele sekretów i zagadek, które trzeba ze sobą odpowiednio połączyć. Polubiłam również bohaterów. Nefertari jest silną kobietą, która zrobi wszystko aby uratować brata. Do tego możemy zauważyć jak zmaga się ze stratą rodziców. Mimo tego, jest waleczna i nie poddaje się. Trochę mniej przypadł mi do gustu Azrael. Ogólnie był w porządku, jednak niektóre jego zachowania były dla mnie infantylne i bezduszne. Tak właściwie bardziej polubiłam postacie drugoplanowe i żałuję, że nie pojawiali się częściej na kartkach książki. W historii występuje również wątek miłosny. Dostajemy relacje hate to love, która z reguły ogromnie lubię. W tym przypadku niby mi się podobała, ale czegoś mi brakowało. Do tego momentami irytowały mnie przemyślenia bohaterów, szczególnie właśnie te dotyczące ich relacji. W książce znajdzie się też trochę literówek, mi osobiście nie zmniejszyły przyjemności z czytania, ale myślę, że warto o tym wspomnieć. Marah Woolf jest mistrzynią zakończeń, które mają zachęcić do sięgnięcia po kolejne tomy. Również w tym przypadku pozostawia nas w niewiedzy. Choć nieco przewidziałam zakończenie, to i tak w pewnym stopniu czułam się zaskoczona, że autorka podjęła taką decyzję. Przez to jeszcze bardziej nie mogę doczekać się kontynuacji. Książkę naprawdę bardzo polecam. Jest to świetna historia, którą wypełniają tajemnice oraz emocje poprzeplatane z mitologią. Nie jest to typowa fantastyka YA, a według mnie coś nieco bardziej dojrzałego. Z "Berłem światła" spędziłam naprawdę miłe chwile.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-06-2022 o godz 21:00 przez: Vaconafa
Twórczość Marah Woolf pokochałam wraz z pierwszym tomem trylogii Trzy siostry, zatem oczywiste było, że gdy tylko pojawiła się zapowiedź jej kolejnej trylogii to wiedziałam, że będę musiała ją przeczytać. "Berło światła" to pierwszy tom Kronik Atlantydy. Powieść ta została wydana nakładem Wydawnictwa Jaguar. Trzy insygnia mocy, poszukiwaczka skarbów i plejada magicznych istot czego chcieć więcej? Głowna bohaterka Nefertari, nazywana Taris, zajmuje się odnajdywaniem dawno skradzionych obiektów sztuki. Jest świetna w tym co robi, a dzięki temu anioł śmierci, Azrael, chce by odnalazła ona berło światła. Ta współpraca daje jej nadzieję na ocalenie życia jej ciężko chorego brata, Malachiego, który jest jej najbliższą rodziną i jedynym współpracownikiem. Owe berło to insygnium mocy, które udało się nieśmiertelnym ocalić z Atlantydy, tuż przed jej zatonięciem. Podejmując się zadania Taris ma nadzieję wywiązać się w terminie z niego i liczy, że Azrael również dotrzyma swojej części umowy. Jak potoczą się poszukiwania i co uda się odkryć? Kto okaże się sojusznikiem a kto wrogiem? Na te pytania znajdziecie odpowiedzi w powieści, więc jeśli jesteście ciekawi jak potoczą się poszukiwania koniecznie sięgnijcie po nią! Jestem zachwycona wieloma odniesieniami do powszechnie znanych postaci historycznych oraz bóstw. Ogromnie podoba mi się reprezentacja bogów oraz innych istot magicznych, nieśmiertelnych. Mamy tu anioły, demony ale również dżiny! Jednakże to nie wszystkie magiczne istoty, bo są też między innymi bogowie, a dokładniej ci reprezentujący mitologię egipską. Ciekawa jest również postać głównej bohaterki, która w pierwszym skojarzeniu wydaje się być niczym Lara Croft. Wykreowane postacie są bardzo ciekawe, jednakże poznawanie tego co siedzi im w głowie często mnie irytowało. Zwłaszcza, że to właśnie Taris i Azrael prezentują nam wydarzenia w książce, a autorka postanowiła połączyć tych dwójkę nie tylko relacją pracodawca-pracownik, ale i niestety romantyczną. Mam wrażenie, że było to zrobione odrobinę na siłę i jest według mnie największą wadą książki. Pozostałe postacie zdobyły moją sympatię w różnym stopniu i nadrabiały minusy relacji między głównymi bohaterami. Historia oraz akcja rozgrywająca się w powieści bardzo mnie wciągnęły i jestem niesamowicie ciekawa co wydarzy się w kontynuacji. Bardzo podoba mi się świat wykreowany przez autorkę i liczę, że to o czym wspomniała w posłowiu się wydarzy. Dodatkowo znajdziemy na końcu przepis na crème brulee Azraela, oś czasu zawierającą ważniejsze daty odgrywające rolę w powieści, spis postaci nie tylko bohaterów powieści. Podsumowując powieść polecam, zwłaszcza fanom serialu "Łowcy skarbów", filmów o Indianie Jones oraz "Tomb Raider". Za egzemplarz książki do recenzji w ramach współpracy barterowej dziękuję bardzo wydawnictwu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-05-2022 o godz 11:48 przez: Pomaranczowy_swiat
"Berło światła" to najnowsza powieść autorstwa Marah Woolf - autorki bestsellerowej trylogii Trzy czarownice. Powieść ukazała się nakładem Wydawnictwa Jaguar, a swoją premierę miała 18.05.2022 r. Zatopione miasto Nieśmiertelni Zginiony przedmiot Główną bohaterką jest Nefertari de Vesci. Zajmuje się ona odnajdywaniem cennych skradzionych rzeczy. W poszukiwaniach zawsze pomaga jej brat - Malachi - który walczy z chorobą. To dla niego podejmuje się niełatwego zadania, jakim jest odnalezienie "Berła światła" - jednego z insygnium mocy, które zostały zabrane z Atlantydy przed jej zagładą. Nefertari jest pewną siebie, odważną i mądrą kobietą. Zna się na swoim fachu jak nikt. Można pomyśleć, że to chodząca encyklopedia. Uwielbia to co robi. Jej zleceniodawca to Azrael - anioł śmierci, który zawiera z nią pewnie układ. Na pierwszy rzut oka arogancki, choć tak naprawdę dobry i opiekuńczy. Ale czy zatajenie pewnych informacji przed Nefertari to dobry pomysł? Z początku obydwoje zachowują się profesjonalnie, choć docinkom nie ma końca. Ich przytyki i wzajemne przekomarzania są urocze. "Kto się czubi, ten się lubi". Starają się ukrywać i wypierać swoje uczucia, ale im dłużej przebywają w swoim towarzystwie tym jest im trudniej. Romans między bohaterami rozwija się stopniowo. Mnie się podobał i podtrzymywał w napięciu. Oprócz głównych bohaterów bardzo polubiłam Malachiego, boga Horusa, dżina Dantego, kuzynkę Kimmy - czy lokaja Harolda. Ich kreacje były bardzo ciekawe. Każdy wnosił coś do tej powieści na swój sposób. Oczywiście nie zabraknie tu humoru i śmiesznych sytuacji. Pomysł na fabułę jak dla mnie świetny. Rozpoczynamy w Londynie, następnie przenosząc się do słonecznego Egiptu. Poszukiwanie skarbów, mitologia egipska, zagadki i tajemnice do rozwiązania. Wszystko to ze sobą współgrało. Autorka w intrygujący sposób poprowadziła akcje. Nie pędzi, lecz pozwala czytelnikowi powoli poznawać i zrozumieć niektóre działania bohaterów. Dostajemy opisy pomieszczeń, przedmiotów, systemu poszukiwań, czy sposobów rozwiązywania zaszyfrowanych wiadomości. Mnie to wciągnęło i się nie dłużyło. Czytałam z zainteresowaniem, choć pewnie znajdą się czytelnicy, dla których te opisy będą przydługie. Połączenie świata współczesnego i nieśmiertelnych istot z mitologii to strzał w dziesiątkę. Autorka jest mistrzynią cliffhangeru. Po raz kolejny pozostawiła mnie w lekkim szoku. Domyślałam się, że coś takiego może mieć miejsce, ale nie sądziłam, że tak poprostu zakończy się ten tom. Z niecierpliwością wyczekuje już tomu drugiego. ☀️ "Berło światła" to fantastyczna powieść, okraszona nutką historycznych i kulturowych smaczków, pełna dobrego humoru, czarujących bohaterów oraz barwnych dialogów, więc jeśli lubicie takie połączenie to myślę, że ta pozycja się Wam spodoba.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
30-06-2022 o godz 00:12 przez: book_or_books
"Po jej zdradzie żyłem już tylko zemstą." * Nefertari de Vesci jest gotowa zrobić wszytko, aby ocalić życie swojego śmiertelnie chorego brata Malachiego . Nawet jeśli oznacza to wplątanie się w sprawy Nieśmiertelnych. Jednak czym jest odnalezienie zaginionego przed tysiącleciami skarbu z Atlantydy dla wybitnej poszukiwaczki skarbów...! Zwłaszcza gdy stawką jest życie ukochanej osoby. Jak Nefertari poradzi sobie z powierzonym jej zdaniem odzyskania Berła Świtała i doką zaprowadzi ją znajomość z aroganckim aniołem Azraelem... O tym musicie przekonać się sami. * Anioły, demony, bogowie, dżinny, silna główna bohaterka i zaginione skarby — oto co oferuje nam "Berło Światła". Przez ten intrygujący zestaw od razu na usta nasuwa się pytanie: "Czy można chcieć więcej od dobrej fantastyki młodzieżowej?" . Cóż... * Zacznę od tego, że "Berło światła" całkowicie oczarowało mnie kreacją świata i pomysłem na fabułę, które były po prostu genialne. Szczególnie podobało mi się wyjaśnienie, jak zatonęła Atlantyda oraz fakt, że była zamieszkiwana przez Nieśmiertelnych — anioły, bogów czy dżinny — którzy po jej zniknięciu zaczęli ukrywać się wśród ludzi, wpływając na ich losy. Co więcej, zmieszanie faktów historycznych z różnymi mitologiami oraz własną inwencją autorki były dla mnie po prostu WOW! Za to wielki brawa dla Pani Woolf. * Mam jednak trzy "ale" do tej historii: 1. Przedstawiony tu romans hate/love był kiczowaty. Jedno ślini się do drugiego od pierwszego spotkania, a teksty w stylu "Ona jest zupełnie inna niż kobiety, z którymi spałem do tej pory. Jest taka silna i niezależna, a jednocześnie delikatna. Najchętniej bym ją nieustannie chronił, ale wiem, że wydrapie mi za to oczy. Bla, bla, bla..." po czwartej wariacji, jaką przeczytałam, przyprawiły mnie o mdłości. Ale żeby nie było — gdyby usunąć te "przemyślenia" ta samo przekomarzanie pomiędzy bohaterami było dość zabawne. 2. Kreacja bohaterów ogólnie mi się podobała. Szybko się z nimi polubiłam, jednak... Czy anioł/bóg, który ma na karku dwanaście tysięcy lat, powinien cały czas zachowywać się jak rozchwiany emocjonalnie nastolatek ? I nie zrozumcie mnie źle — ja nie mam problemu, z tym że Nieśmiertelni prowadzą dość "luźny" tryb życia, to było fajne . Ale wpadanie w histerię czy nieradzenie sobie z uczuciami przy byle okazji to lekka przesada. 3. Zapychacze, które nie wnosiły nic do fabuły. Zdecydowanie wolałabym dodatkowe starcie z demonami niż fragment poświęcony rodzinnej kolacji, z którego nie wynikało nic istotnego dla fabuły. * Ostatecznie — nawet pomimo tych moich "ale" - "Berło światło" wciągnęło mnie i zafundowało fajną przygodę przepełnioną mitami oraz legendami. Książkę oceniam na 7/10, a jako że finał nie daje innego wyboru, wyglądam zapowiedzi kolejnego tomu!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
31-10-2022 o godz 20:51 przez: z ksiazka w plecaku
W Bostonie, w miasteczku o skomplikowanej przeszłości mieszka 24 letnia Nefertari de Vesci. Dziewczyna, która zajmuje się odzyskiwaniem skradzionych obiektów sztuki. Są to przedmioty, które powstały setki, a czasami nawet tysiące lat temu i zostały skradzione przez bogaczy, którzy nie zdawali sobie nawet sprawy z ich wartości. Jest raczej samotniczką. Jej najbliższą osobą jest brat, Malachim. Chłopak cierpi na dystrofię mięśni. Choroba, która stopniowo go wyniszcza, a ostatnio bardzo przyspieszyła. Życie dziewczyny odmienia się, gdy niespodziewanie zjawia się anioł śmierci. Od teraz jej świat to demony, anioły, dżiny oraz inne tajemnice postacie. Azrael to najwyższy dowódca armii archaniołów, który nie starzeje się od 12 000 lat. To on wykreśla imiona ludzi z Księgi Żywych. W całym dość długim życiu był tylko raz zakochany. Czy będzie jeszcze w stanie oddać komuś swoje serce? Archanioł odnalazł Nefertari ponieważ chciał by odnalazła berło, które zaginęło tysiące lat temu. Dziewczyna zgadza się pomóc pod warunkiem, że anioł śmierci nie zabierze ze sobą jej brata. Książka chociaż nie jest cienka czyta się ją bardzo szybko. Od pierwszych stron wciąga. Należy do tych co chce się szybko przeczytać, by rozwiązać wraz bohaterami zagadkę zaginionego berła i nie tylko berła. Autorka wspaniale wykreowała bohaterów, którzy potrafią dostarczyć wielu emocji. Moją ulubienicą została Nefertari, która posiada nie tylko wewnętrza siłę, ale również cięty język. Przepychanki słowne z Azrealem wielokrotnie doprowadzały mnie do śmiechu. Świat, który stworzyła Marah bardzo mnie zaskoczył i był dla mnie pewną nowością. Dotychczas czytałam o elfach, czarodziejach i różnych dziwnych stworach. Tym razem współczesność przeplata się z mitologią, głównie egipską. Poznajemy wiele postaci historycznych (tj. Ramzes II czy Król Dawid), Bogów ( Ozyrysa, Sata) i cała armie aniołów. Nie brakuje również Dżinów. Autorka dzięki wspaniałemu połączeniu czasów współczesnych z historycznymi sprawiła, że nie jeden raz dałam się nabrać i, że berło światła jak też inne artefakty naprawdę istniały. I dlatego uważam, że książka jest naprawdę świetna. Dopełnieniem całości jest całkiem ciekawie rozwinięty wątek miłosny głównych bohaterów i relacja pomiędzy nimi. Jeśli chcecie poznać dalsze losy Nefertari i Azraela koniecznie sięgnijcie po „Berło światła”! Książkę polecam nie tylko młodzieży, ale również starszym czytelnikom. Warto czasami przenieść się w czasy, gdy czytało się trochę inne gatunki niż obecnie i przy okazji odkryć naprawdę ciekawe tytuły jak właśnie „Berło światła”.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
20-02-2023 o godz 16:41 przez: Edyta
Sięgacie po książki autorów, którzy wcześniej Was nie zachwycili? Przyznam się, że seria Trzy Czarownice Marah Woolf była dla mnie takim średniakiem. Postanowiłam jednak dać druga szansę tej autorce i przeczytać „Berło Światła”. I muszę przyznać, że miło się zaskoczyłam. Główną bohaterką historii jest Nefertari, poszukiwaczka zaginionych dzieł sztuki. Działa razem z bratem, Malachim, który jest śmiertelnie chory i nie zostało mu już wiele czasu. Pewnego dnia przybywa do ich posiadłości Azrael, anioł, który chce ich wynająć do poszukiwań tytułowego Berła Światła. Jest to legendarny artefakt, dzięki któremu nieśmiertelni będą mogli powrócić do swej ojczyzny – Atlantydy. Aby przekonać Taris do współpracy, proponuje jej wyjątkową zapłatę. Mianowicie, Że nie zabierze duszy jej brata do świata umarłych. Zaczynając czytać tę książkę obawiałam się, że będzie bardzo podobna do cyklu Trzy Czarownice. Muszę jednak oddać honor autorce, ponieważ ta historia jest całkowicie inna. W przeciwieństwie do pierwszej serii, dostajemy tutaj dojrzałą, pewną siebie bohaterkę, która jest świadoma swoich zalet i wad. Na jej korzyść wpływa też to, że jest całkowicie oddana bratu, dla jego dobra zrobi wszystko. Plusem powieści jest również odwoływanie się do mitologii egipskiej, a nie tak popularnej greckiej. Nie raz aby poszerzyć swoją wiedzę o wspominanych bóstwach, sięgałam po telefon i szukałam informacji w Internecie. Nawiązuje też do legend o Atlantydzie, co jest także bardzo ciekawe, a pewnie będzie jeszcze bardziej rozwijane w dalszych tomach. Podoba mi się również to, że narracja jest prowadzona ze strony Taris, a także Azraela. Dzięki temu mamy szerszy wgląd w wydarzenia i „siedzimy” w głowach dwóch bohaterów, co ja osobiście bardzo lubię. Wrażenie to dodatkowo pogłębia fakt, że narracja jest pierwszoosobowa. Podobnie jak we wcześniejszej serii język jest bardzo przyjemny i szybko leci się przez kolejne strony. Akcja jest dość płynna, a w relację jaka rodzi się między bohaterami można uwierzyć. Jeśli dodamy do tego kilka miejsc akcji, robi się naprawdę ciekawie. A zakończenie takie, że koniecznie na już potrzebuję kolejnego tomu. W powieści dostrzegam parę minusów. Jednym z nich jest fakt, że po naszych nieśmiertelnych nie widać tego, że żyją już 12 tysięcy lat. Niektórzy zachowywali się wręcz infantylnie, jak nastolatkowie, a nie nobliwi bogowie. Dziwne jest to, że w pewnych przypadkach, 23 latka jest mądrzejsza niż oni. Czytając książkę zauważyłam też sporo literówek, co czasami niestety utrudniało mi odbiór historii. Ogólnie jednak polecam :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
27-05-2022 o godz 21:31 przez: Patrycja Kuchta
Kiedy zobaczyłam zapowiedź "Berła światła", byłam pewna, że to będzie coś niesamowitego. Od dawna szukałam właśnie takiej książki - pełnej zagadek, tajemnic, poszukiwania skarbów i przygód w egzotycznej scenerii. Teraz, po lekturze, muszę przyznać, że jednak nie do końca dostałam to, czego oczekiwałam... Główną bohaterką jest Nefretari de Vesci, poszukiwaczka skarbów, która jest w stanie odnaleźć absolutnie wszystko. Przed nią największe wyzwanie w karierze - na zlecenie aroganckiego anioła, Azriela, ma odnaleźć berło światła, czyli zaginione insygnium, które jest w stanie przywołać zatopioną Atlantydę. Choć Taris nie chce przyjmować zlecenia od nieśmiertelnych, decyduje się na nie, by ocalić śmiertelnie chorego brata. Muszę przyznać, że autorka dobrze przygotowała się do pisania tej powieści. Mamy tu istny misz masz historii, mitologii i fantastycznych postaci, ale czuć, że Pani Woolf dokładnie zgłębiła każdy z tych tematów. Od razu zostajemy rzuceni w wir akcji, bohaterowie starają się rozwiązać łamigłówkę, a fakty historyczne i mitologiczne sypią się jak z rękawa. Niestety nie byłam w stanie zapamiętać wszystkich przełomowych odkryć, bo zwyczajnie było tego za dużo na raz. Liczyłam też, że bohaterowie będą więcej podróżować, tymczasem wszystkie łamigłówki rozwiązują w Londynie tylko czasem wychodząc z drogich apartamentów co niestety trochę mnie nudziło. Po dynamicznym początku, akcja gwałtownie zwolniła, a autorka skupiła się opisach codzienności nieśmiertelnych i wątku romantycznym między Taris i Azrielem. Ich relacja hate-love, była na początku intrygująca, ale z czasem zaczęli robić jeden krok do przodu i trzy do tyłu, co przy takiej objętości książki, było już w pewnym momencie męczące. Ileż można czytać o tym, że oboje czegoś chcą, a jednocześnie nie chcą. Liczyłam na epicką przygodę w stylu Indiany Jonesa, na liczne podróże od jednej wskazówki do drugiej, a dostałam bardziej historię o żyjących współcześnie egipskich bóstwach i aniołach, którzy marzą o powrocie na Atlantydę. W zasadzie dopiero końcówka okazała się tym czego oczekiwałam od początku i szkoda, że cała książka nie była tak dynamiczna. Zabrakło mi tu tego klimatu przygody, wskazówek, dzięki którym jako czytelnik mogłabym próbować sama rozwiązać zagadkę. Samo zakończenie też nie do końca mnie przekonało, bo zostało urwane w kluczowym momencie. W trakcie lektury bawiłam się nieźle, ale to nie było to, czego oczekiwałam od tej historii. Zostały jednak jeszcze dwa tomy i naprawdę liczę, że ta historia rozkręci się w bardziej satysfakcjonującym kierunku.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-06-2022 o godz 07:33 przez: Heather
Marah Woolf bardzo szybko zdobyła moją sympatię. Przeczytałam jej dwie trylogie i obie wywarły na mnie ogromne wrażenie, więc z przyjemnością zdecydowałam się na lekturę pierwszego tomu jej nowego cyklu. Liczyłam na wielką przygodę i moc atrakcji, więc nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem, że lektura porwała mnie już od pierwszego rozdziału. Przepadam za literaturą niemiecką. Nie wiem dlaczego, ale powieści z naszej niedalekiej zagranicy bardzo często trafiają w mój gust. Tamtejsi autorzy są drobiazgowi, ale zawsze potrafią sięgnąć po konkretne informacje, które budują jedną spójną, wielowymiarową całość. Nie brakuje zawsze emocji czy wiarygodnie wykreowanych bohaterów co idealnie potwierdza twórczość Marah Woolf. Jej najnowsza seria pełna jest uniesień, przygód i zaskoczeń a po lekturze żałuję jedynie, że nie miałam pod ręką drugiego tomu. Muszę przyznać, że to jedna z tych historii, która znajdzie swoich fanów bez względu na gatunkowe upodobania. Jest tutaj tyle różnorodnych motywów, intrygujących bohaterów i podejmowanych wątków, że czytamy o wielkiej przyjaźni, miłości, wyzwaniach, przygodzie, aniołach, Atlantydzie, tajemnicy, która wodzi nas za nos - misz-masz ogromny, ale jaki smaczny, jaki pomysłowy. Do tego warto dodać nawiązującą relację z bohaterem narrację, momenty przywołujące szczery uśmiech a także chwile prawdziwego lęku o losy bohaterów i mamy serię, która staje się nam bliższa niż ktokolwiek przypuszczał. Mitologia będzie odgrywać tutaj kluczową rolę a przyznaję, że podobne historie zawsze szybko mnie do siebie przekonują. Egipskie wierzenia i samo malownicze miasto idealnie wypełniają drugi plan, zaginiona Atlantyda pobudza wyobraźnię a poszukiwania zaginionego artefaktu wiążą się z wielką przygodą. Taris odegra tutaj kluczową rolę, bo jako silna i niezależna kobieta będzie poszukiwać zaginionych dzieł sztuki a spotka na swojej drodze aroganckiego i czasami wręcz bezczelnego Azraela, anioła śmierci. Ich losy połączą się we wspólną, oryginalną historię, której przebieg nieprzewidywalny będzie do samego końca. "Berło światła" rozpoczyna trylogię, która jak podejrzewam, dopiero się rozkręca. Marah Woolf z przytupem wkracza na scenę fantasy mieszając w licznych mitologiach, wierzeniach i oczekiwaniach tworząc kontrolowany chaos i kusząc obietnicą niezapomnianej przygody. Doskonale bawiłam się podczas lektury i żałuję, że tak szybko dobiegła końca. Mam jednak nadzieję, że nie przyjdzie nam długo czekać na kontynuację, ponieważ jestem ogromnie ciekawa jak dalej potoczy się los Taris i Azraela.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-07-2022 o godz 08:36 przez: Snieznooka
Twórczość Marah Woolf udało mi się poznać, bardzo mi się spodobało jej pióro, to jak wspaniale potrafi wykreować bohaterów. Kiedy tylko mam okazję zapoznać się z jakąś książką jej autorstwa to po prostu to robię. Kobieta posiada niesamowitą wyobraźnię i umiejętność zarażania nią innych ludzi. Wspaniale potrafi łączyć ze sobą światy, a w fabule nic ta do końca nie było oczywiste. Marah Woolf czerpie inspirację z wielu mitologii, sprawiają, że są wiecznie żywe, a nie popadają w zapomnienie. Tym razem autorka postanowiła na zabrać do Egiptu, więc przygotujcie się na spotkanie z tą mitologią, która połączy się ze współczesnością. Jesteście gotowi na niesamowitą przygodę? Główną bohaterką książki autorstwa Marah Woolf pod tytułem „Berło światła” jest dwudziestoczteroletnia Nefertari de Vesci. Zajmuje się odzyskiwaniem skradzionych przedmiotów. Jej działalność dotyczy dzieł sztuki, a jest najlepsza w tym, co robi. Dobrze sobie radzi przy współpracy z bratem, Malachim hrabią de Mandeville. Pewnego dnia otrzymują zlecenie, którego nie mogą odrzucić, stawka jest wysoka, a ten, kto ją złożył interesująca istotą. Anioł Azrael to niezwykle arogancki mężczyzna, wie, że rodzeństwo może sprostać przedstawionemu zadaniu, jakim jest odnalezienie Berła Świata. Insygnia mocy została ocalona przed zatonięciem Atlantydy, Azrael nie cofnie się przed niczym, aby ją odzyskać, nawet, jeśli oznacza to duszę Malachiego. Czy Nefertari uda się wyjść z tego sojuszu obronną ręką? Gdzie się znajduje berło? „Berło światła” to początek trylogii Kroniki Atlantydy autorstwa Maraf Woolf. Szczególną uwagę należy zwrócić na fakt, że ksiazka zawiera w sobie przeróżne wierzenia, religie i mitologie, co da miłośników takiej tematyki jest nie lada perełką. Wszystko zostało wplecione we współczesny świat, odwiedzamy stare biblioteki piramidy, grobowce napotykając coraz to nowe sekrety i rodzące się w głowie pytania. Mocnym punktem powieści są główni bohaterowie, rodzeństwo miało niesamowitą relację, wspierali się w trudnych chwilach, nie poddawali i doskonale dogadywali. „Berło światła” wnosi w fantastykę przyjemny powiew świeżości, przeniesieniem do starożytnego Egiptu i poznaniem go nieco lepiej. To niesamowita książka, która oderwała mnie do rzeczywistości i przeniosła do świata, który zgłębiałam, nie można nie wspomnieć o wątku romantycznym, który nie dominuje fabuły powieści. Jest do niej przyjemnym dodatkiem. Nie mogę się doczekać, kiedy pojawi się kolejny tom, jest, bowiem na co czekać.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-06-2022 o godz 12:24 przez: SzkolnyKlubRecenzenta
„Berło światła” to pierwszy tom serii „Kroniki Atlantydy” autorstwa Marah Woolf — niemieckiej autorki, która na swoim koncie ma już cykle powieści takie jak „Trzy czarownice” czy „Iskra bogów”. Główna bohaterka, Nefertari de Vesci, należy do najlepszych poszukiwaczy zaginionych dzieł sztuki. Od śmierci rodziców pracuje tylko ze swoim bratem, Malachim, który jest śmiertelnie chory. Dlatego też, gdy pojawia się przed nią Azrael - anioł śmierci, żądając od niej znalezienia tytułowego Berła Światła w zamian za niezabranie duszy jej brata do królestwa umarłych, kobieta nie może odmówić. Razem wybierają się na poszukiwania artefaktu ocalonego przez nieśmiertelnych tuż przed zagładą Atlantydy. Po drodze napotkają mnóstwo niebezpieczeństw, zagadek i jeszcze więcej nieśmiertelnych. Tylko czy wszystko pójdzie zgodnie z planem? Czy Taris zdąży odnaleźć berło przed upływem wyznaczonego czasu i uratować brata? Powiem szczerze, że książka naprawdę mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się historii tak dobrze trafiającej w mój gust. Interesuję się różnymi mitologiami, a egipska jest jedną z moich ulubionych, dlatego też cieszę się, że w końcu miałam okazję przeczytać kolejną wspaniałą powieść o tej tematyce. Dodatkowo Nefertari została naprawdę świetnie wykreowana. Silna, mocno stąpająca po ziemi kobieta, posiadająca niesamowitą wiedzę, zdolną zaskoczyć nawet nieśmiertelnych. Taris nie traktowała bogów jako jakieś niesamowite i potężne istoty. Nie bała się ich, a niektóre dialogi naprawdę sprawiały, że nie mogłam przestać się śmiać. Styl pisarki jest lekki i przyjemny, dlatego nim się obejrzałam, byłam już na ostatniej stronie. Teraz nie pozostało mi już nic innego jak z niecierpliwością czekać na następne części tej trylogii. Gorąco polecam „Berło światła” wszystkim miłośnikom fantastyki, a już szczególnie osobom takim jak ja, lubującym się w mitologii egipskiej, której, niestety, nie ma na rynku książkowym zbyt wiele. Historia Taris z pewnością przyjemnie wypełni wasz wolny czas. WL Szkolny Klub Recenzenta
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-07-2022 o godz 18:02 przez: Rozczytana_slowami
Lubicie książki ze Starożytnym Egiptem w tle? Ja UWIELBIAM! Marah Woolf powraca z nową trylogią o zaginionej Atlantydzie. Nefertari de Vesci zajmuje się odzyskiwaniem skradzionych dzieł sztuki. Razem ze swoim śmiertelnie chorym bratem działają w tym biznesie od bardzo dawna, można powiedzieć, że żadne zlecenie ich nie zdziwi. A jednak… Któregoś dnia pojawia się arogancki Azrael. Zwraca się z prośbą o znalezienie Berła Światła – starożytnego insygnium mocy, które zaginęło jeszcze przed zatonięciem Atlantydy. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że Azrael jako zapłatę proponuje przedłużenie życia brata Nefertari. Dobrze wie, że siostra jest w stanie zrobić wszystko dla umierającego brata. Bo jeśli odejdzie to zostanie całkowicie sama… Straciła już rodziców i nie może też stracić Malachiego. Marah Woolf powróciła z klasą! Po „Trzech Czarownicach” spodziewałam się czegoś niezwykłego. Dostałam coś, co przebiło moje najśmielsze oczekiwania! Książka ze Starożytnym Egiptem w tle była strzałem w dziesiątkę! Prywatnie interesuje się sztuką i historią tego okresu. Autorka sprawiła, że mam ochotę polecieć do Doliny Królów i na własne oczy zobaczyć wszystkie grobowce oraz malowidła. Kto wie, może natknę się na jakiegoś nieśmiertelnego. „Berło światła” zaserwuje Wam prawdziwą jazdę bez trzymanki. Będziecie rozwiązywać skomplikowaną zagadkę z imienniczką żony Ramzesa II, przeżyjecie emocjonalne cliffhangery poznacie prawdziwych bad boyów i zakochacie się w tym obłędnym świecie. Zegar nie przestaje tykać, a śmierć Malachiego zbliża się nieubłaganie. Nefertari musi działać pod presją czasu, żeby rozwikłać zagadkę i znaleźć berło, które zaginęło wieki temu. Dzięki błyskotliwemu myśleniu, ogromnej wiedzy i szybkim łączeniu faktów udaje jej się poczynić większe kroki niż wszystkim nieśmiertelnym na przestrzeni tysięcy lat. Chyba nie muszę powtarzać, że jestem oczarowana „Berłem Światła”. Już nie mogę się doczekać kolejnego tomu, bo jak to Marah, zakończyła książkę trzymającym w napięciu cliffhangerem.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
30-08-2022 o godz 09:40 przez: Anonim
⭐RECENZJA⭐ Z autorką @marah_woolf miałam pierwszy raz do czynienia i powiem Wam, że uważam to spotkanie za nawet udane. Język i styl ów lektury są lekkie, przyjemne i dzięki nim przez powieść się "leci", strona ucieka za stroną i mimo iż jest to grubasem, nie czuć tego. Pisarka zaskoczyła mnie swoją historią, nie sądziłam, że można połączyć ze sobą tyle elementów, tyle postaci, żeby wyszło coś tak dobrego. Mamy tutaj mnóstwo bohaterów, zaczynając od ludzi śmiertelnych, kończąc na egipskich bogach, dżinach, aniołach. Powiem Wam, że nie sądziłam, że takie misz - masz mi się spodoba, a jednak! Każda postać wnosi coś do tej powieści, "malowała" tę książkę i powodowała, że stała się ona jeszcze barwniejsza. A ich kreacja była na wysokim poziomie, każdy miał swój charakterek, swoją rolę do odegrania. Główna postać Nefertari podobała mi się i kibicowałam jej w dążeniach. Była bardzo zdeterminowana i uparta w swoich działaniach, a jak wiecie, lubię takie bohaterki 😊 Wplatanie przez pisarkę egipskich bogów takich jak: Set, Ra, Ozyrys, Horus to było niezwykłe doświadczenie i z miłą chęcią mi się to czytało. Jednak jest mały minus, a mianowicie sceny seksu, które dla mnie były niesmaczne zważywszy, że jest to gatunek literacki fantasy i moim skromnym zdaniem tutaj tego nie powinno być. Jak już mogła być jakaś mała wzmianka o tym, ale na tym koniec. To zaważyło na ocenie, jest mi przykro z tego powodu, ale jestem zgodna ze swoimi odczuciami i sumieniem. Jak będę chciała przeczytać sceny łóżkowe, to wezmę sobie romans bądź erotyk. Ogółem - jest to ciekawa, intrygująca historia, która została przedstawiona w niebywały sposób. Zachęcam do sięgnięcia po nią, jeśli ktoś lubi ów gatunek literacki jakim jest fantasy. Ja, jeśli pojawi się drugi tom, wtedy zdecyduję czy sięgnę po niego, czy nie. Na tę chwilkę nie wiem tego, jeszcze "siedzą" we mnie te sceny... Niemniej jednak polecam! Zaczytanego piątku! 🖤 Współpraca @wydawnictwojaguar 💚 🖤
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
26-06-2022 o godz 15:55 przez: artemiabook
"Berło światła" Marah Woolf to bardzo wciągająca powieść o poszukiwaniu legendarnego artefaktu związanego z Atlantydą. Oprócz ludzi bohaterami są anioły, mitologiczni bogowie a nawet dżiny. Brzmi naprawdę obiecująco! Poszukiwaczka skarbów Taris przyjmuje zlecenie od anioła. Stawką jest życie jej ukochanego brata. Choć zadanie wydaje się niemożliwe do wykonania, dziewczyna zgadza się bez wahania. Od tej pory znajduje się w niebezpieczeństwie, ale zarówno pracodawca jak i jego przyjaciele obejmują ją ochroną. Czy Berło zostało odnalezione? Musicie przekonać się sami! Narracja jest prowadzona z dwóch perspektyw, co przypadło mi do gustu i dało szerszy obraz wydarzeń oraz emocji bohaterów. Taris jest postacią, którą łatwo polubić i kibicuje się jej do końca. Nie lubi sztywnych reguł, żyje po swojemu, jest inteligentna i ma naprawdę rozległą wiedzę, dzięki czemu powieść oferuje o wiele więcej niż samą rozrywkę. Rozważania o Egipcie, faraonach i starożytnych wydarzeniach tworzą świetny klimat i sprawiają, że książkę czyta się z zainteresowaniem. Natomiast anioł jest bardziej skomplikowany. Z jednej strony zachowuje się jak narcystyczny dupek, z drugiej potrafi być troskliwy i czuły. Czasami miałam dość jego myśli na temat głównej bohaterki. Trochę się nawywracałam oczami. Mimo wszystko ta dwójka naprawdę fajnie ze sobą współgrała. Wątek hate-love jest dobrze poprowadzony, choć zdecydowanie to motyw podróży i poszukiwania podobał mi się najbardziej. Przez całą książkę odczuwa się to przyciąganie bohaterów do siebie i jednocześnie to, że nie mają czasu na relację romantyczną, bo ich sprawa jest priorytetowa. Wyrwane chwile bliskości między nimi, kiedy już napięcie było zbyt wielkie, zyskały dzięki temu. Marah Woolf stworzyła naprawdę interesujący świat i choć niekiedy fabuła była niepotrzebnie przeciągnięta, to spędziłam przyjemny czas z tą książką i nie mogę się doczekać kontynuacji.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji