Złamane pióro (okładka  miękka, wyd. 06.2012)

Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.

Potrzebujesz pomocy w zamówieniu?

Zadzwoń

Produkt niedostępny

Dodaj do listy Moja biblioteka

Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.

Może Cię zainteresować

Genialna powieść szczecińskiej autorki

Teraz zobaczyłam ów niezwykły znak nadający jej status Naznaczonej. Znak przynależności i własności Porządkowych. Wytatuowany lub wypalony na całej długości wewnętrznej krawędzi przedramienia, przedstawiający piękne, pęknięte w połowie pióro. Naznaczona złamanym życiem już w chwili narodzin…
Fragment rozdziału Naznaczona


Taboret, regulacja wysokości, spódnica podciągnięta do połowy rozchylonych ud… Idealna twardość klawiatury. Chwila świętobliwego skupienia. Oddałam mu się cała, napierając z pasją i namiętnością. Palce same wybrały. Etiuda Rewolucyjna… Mały fragment… Głęboki, filozoficzny, czysty dźwięk. Rozedrgane ciało rozgrzało się do stu stopni, zespalając w namiętności z doskonałym czarnym organizmem. Takiego ognia, opętania i obsesyjnej miłości ten utwór nigdy nie doświadczył. Chopin przewrócił się w grobie. Skończyłam, ciężko oddychając, oblana potem. Zaspokojeni patrzyliśmy na siebie z miłością. Nie mogłam wyrównać oddechu. Chyba tylko z Jacobem mogłoby być lepiej – pomyślałam i roześmiałam się w głos.
Fragment rozdziału Miasto


Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

ID produktu: 1051306598
Tytuł: Złamane pióro
Autor: Borochowska Małgorzata Maria
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poligraf
Język wydania: polski
Język oryginału: polski
Liczba stron: 360
Numer wydania: I
Data premiery: 2012-06-28
Rok wydania: 2012
Data wydania: 2012-06-28
Forma: książka
Okładka: miękka
Wymiary produktu [mm]: 211 x 52 x 150
Indeks: 11475910
średnia 4,6
5
11
4
7
3
0
2
0
1
0
Oceń:
Dodając recenzję produktu, akceptujesz nasz Regulamin.
20 recenzji
Kolejność wyświetlania:
Od najbardziej wartościowych
Od najbardziej wartościowych
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najpopularniejszych
Od najwyższej oceny
Od najniższej oceny
5/5
15-11-2015 o godz 13:44 przez: Magnolia044
„Może bardziej chodzi mi o poszukiwanie własnego miejsca. Nie próbuję stworzyć żadnej teorii, tylko zastanawiam się, ile trzeba poświęcić, żeby w końcu znaleźć swoje własne miejsce, własne życie i czy każdy może je znaleźć.” str. 97

Mam niemały problem, aby przedstawić Wam skrócony opis fabuły, ponieważ cobym nie napisała, machniecie na to ręką i stwierdzicie „ale to już było”. Jednakże będziecie w dużym błędzie. Tym samym spróbuję opisać w kilku zdaniach wątek, który z pozoru będziecie odbierać jako banalny, jednakże nie przekonacie się o czym mówię, póki nie sięgniecie po „Złamane pióro”.

Otóż narratorką powieści jest Emily Crew, młoda, bardzo inteligenta i piękna kobieta. Poznajemy ją w momencie, kiedy kończy studia. Wydawałoby się, że na tym etapie życia, człowiek myśli, iż wszystko może, że otwiera się przed nim cały świat, bo w końcu jest młody i wykształcony, wystarczy jedynie znaleźć pracę w upragnionym zawodzie i zacząć żyć pełną piersią. Jednak u Emily, to się nie sprawdza, bowiem kobieta wręcz ucieka z uczelni, sprzedaje mieszkanie i wyjeżdża z miasta. Dosłownie chce zostawić wszystko za sobą, zamknąć ten rozdział w szufladce z napisem przeszłość, dlatego postanawia przenieść się na wieś, do drewnianego domku odziedziczonego po zmarłych dziadkach. Tam pragnie rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu, potrzebuje swego rodzaju oczyszczenia i rozgrzeszenia z przeszłością, toteż zamierza napisać pierwszą powieść, dzięki której chce udowodnić samej sobie i bliskim, że stać ją na wiele i, że potrafi osiągnąć coś zupełnie sama. Poznaje nowych sąsiadów, a jednym z nich jest intrygujący mężczyzna - Jacob Stuart utalentowanym i cieszącym się sławą architekt i grafik, chyba nie muszę dodawać, że jest nieziemsko przystojny?

Emily stara zachowywać się z rezerwą w stosunku do Jacoba, ale ten nieustannie wprasza się do niej pod pretekstem wypicia kawy, w tym samym czasie toczą rozmowy, niekiedy kłócą się, a innym razem siedzą i milczą. Kiedy mężczyzna wchodzi na tematy z jej przeszłości, bądź dotyczące rodziny, Emily w jednej sekundzie najeża się. Staje się czujna, opryskliwa i gotowa do werbalnej wojny. Obojgu im jest ciężko otworzyć się na zwierzenia, oboje niosą ze sobą ogromny bagaż doświadczeń. Piękne było to, że potrafili przebywać w jednym pomieszczeniu i nie rozmawiać przez dłuższą chwilę, jednak ta cisza im nie ciążyła. Intuicyjnie potrzebowali swojej bliskości. Z drugiej strony ich rozmowy były na tyle mądre, że nie sposób było się nudzić przy ich czytaniu.

„Zbierałam te nowe doświadczenia i emocje, żeby któregoś dnia stworzyć głęboką, emocjonalną więź z drugim człowiekiem i móc powiedzieć: „kocham”, rozumiejąc wagę tego słowa.” str. 315

Początek powieści nasuwa na myśl, iż będzie to typowe babskie czytadło o stereotypowej fabule. Mamy młodą, piękną kobietę, przystojnego mężczyznę oraz ucieczkę przed przeszłością i wieloma trudami. Przyznacie, że brzmi to mało oryginalnie? Aczkolwiek z każdą kolejną przeczytaną stroną widzimy, że książka posiada drugie dno… jest bogata w metafory, autorka po mistrzowsku bawi się słowem. Język jakim napisana jest książka jest niezwykle barwny, wysublimowany, wyszukany i wykwintny. Dodatkowym plusem (jak dla mnie) jest to, że w treści zawarta jest również ogromna ilość synonimów, do których osobiście mam słabość, w równym stopniu jak główna bohaterka powieści. Fabuła jest bardzo interesująca, nie nudzi czytelnika. Postacie zostały wykreowane bardzo realistycznie i prawdziwie, w dodatku jak już wspominałam prowadzą błyskotliwe dialogi. Pod względem literackim książka jest naprawdę dopieszczona, widać, że autorka dokładnie przemyślała co chciała przekazać czytelnikowi. Czego chcieć więcej? Przyznaję, że po raz pierwszy miałam styczność z tak oryginalną prozą i jestem nią zachwycona.

Cała recenzja na: http://nhoryzonty.blogspot.com/2015/11/zamane-pioro-magorzata-maria-borochowska.html#more

Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
17-09-2015 o godz 21:16 przez: Kto czyta - nie pyta
Bywają takie książki, które wywierają duży wpływ na czytelnika - budzą do refleksji, zaciekawiają i nie pozwalają o sobie zapomnieć. Jedną z takich książek jest Złamane pióro Małgorzaty Borochowskiej, które siedziało w mojej głowie jeszcze parę dni po lekturze.


Szczerze mówiąc zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać po tej książce... Mój niepokój był jednak niepotrzebny, gdyż ta lektura pochłania czytelnika w całości - zachwyca językiem, bogatym słownictwem i przede wszystkim niesamowitą wyobraźnią autorki.



Przed lekturą bałam się także tego, że okaże się ona dla mnie zbyt ciężka i wymagająca, jednak (na szczęście), byłam w wielkim błędzie. Złamane pióro czyta się bowiem błyskawicznie i z przyjemnością. Są również liczne fragmenty, które wywoływały uśmiech i zachwyt.

Książka przypomina mi nieco Baśniarza autorstwa Michaelisa Antonia, gdyż w obu przypadkach bajka jest metaforą prawdziwego życia. W pierwszym przypadku jest opowiadana dziecku, a w drugim tworzona przez zagubioną Emily dla własnej satysfakcji, ale obie łączy terapeutyczna moc opowieści. Lubię książki, które nie są dosłowne, lecz pełne metafor – tutaj jest ich naprawdę wiele, a powieść głównej bohaterki rozbudza zaspaną wyobraźnię, przedstawiając nam zupełnie nowy i magiczny świat.



Kolejnym atutem książki jest bogaty język i specyficzny sposób narracji. Świat poznajemy z perspektywy Emily, która ucieka od swojego dawnego życia i przeprowadza się do domu odziedziczonego po ukochanych dziadkach. Swoje problemy stara się ukryć przed całym światem, jednak przeszkadza jej w tym nieco nachalny sąsiad - znany i szalenie przystojny architekt – Jacob. Emily udaje pisarkę i chroni swojej prywatności niczym lwica swoich młodych… Czy jej zachowanie jest w pełni dojrzałe? Absolutnie nie… Czasami zachowuje się naprawdę absurdalnie, ale ma ku temu powody. Co jednak jest przyczyną jej słabej kondycji psychicznej? Tego się ode mnie nie dowiecie! Mogę jedynie zdradzić, że Emily nosi na swoich barkach niesamowity ciężar i wiele przykrych wspomnień. Jest to dla niej dużą przeszkodą w nawiązaniu bliższej relacji z innymi ludźmi, a zwłaszcza z zapierającym dech w piersi sąsiadem...



Trzeba również wspomnieć o tym, że Złamane pióro nie jest płytkim i oczywistym romansidłem! Porusza bowiem wiele trudnych tematów, takich jak: wiara, Kościół, rasizm, czy wpływ innych ludzi na nasze życie. Jeżeli jednak mogę Wam coś doradzić - nie czytajcie jej w pośpiechu! Ta książka wymaga od czytelnika pełnego zaangażowania i czasu na refleksję – nie jest zwykłym i oczywistym czytadłem „dla kucharek”... Dodatkowo musimy umieć się "wczuć" w klimat powieści, a zwłaszcza w fragmenty pisane przez Emily (bajkowe, ale jednocześnie refleksyjne). Zmęczenie może sprawić, że nie docenimy kunsztu pisarki, a możemy się wręcz zirytować i zniechęcić…



Nie chcę zbyt wiele mówić o fabule książki, gdyż mogłabym Wam popsuć zabawę i samodzielne odkrywanie tego, co Złamane pióro ma do zaoferowania. Dodam jedynie, że mamy tutaj do czynienia z wielością wątków – magiczną mozaiką, która dopiero po jakimś czasie staje się dla czytelnika w pełni zrozumiała.



Złamane pióro nie tylko nauczy nas nowych słów, ale również obudzi wiele emocji i zmusi do myślenia… Przez to, że książka porusza parę tematów (rasizm, religia, miłość, wychowanie, pasja, praca, życie), każdy z nas może ją odebrać w nieco inny sposób i coś innego z niej „wyciągnąć”. Ja jako pedagog patrzyłam na historię Emily z rosnącym współczuciem, ale z drugiej strony nie zawsze potrafiłam zrozumieć jej postępowanie i tok rozumowania. Dodatkowo dzięki tej lekturze musiałam się zastanowić nad tym, co tak naprawdę jest w życiu ważne… I doszłam do wniosku, że zdrowie i kochający ludzie wokół! Resztę da się przecież przecierpieć!



Książkę mogę polecić wszystkim tym, którzy lubią niebanalną literaturę. Jestem przekonana, że nie będziecie zawiedzeni!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-01-2016 o godz 17:28 przez: Katee
"Złamane pióro" autorstwa Małgorzaty Marii Borachowskiej to książka niebanalna, którą trudno przyporządkować do konkretnego gatunku literackiego. Zawiera w sobie elementy powieści obyczajowej, romansu, fantastyki jak i powieści psychologicznej. Pełna jest metafor i przemyśleń, prowokuje czytelnika do własnych, często niejednoznacznych, interpretacji oraz długotrwałych rozmyślań.

Emily Crewe, na skutek traumatycznych przeżyć, postanawia diametralnie odmienić swoje życie. Sprzedaje mieszkanie w mieście i przeprowadza się do starego domu położonego na odludziu w dzielnicy domków letniskowych, który wcześniej należał do jej zmarłych dziadków. Pierwszego dnia pobytu w nowym domu poznaje Jacoba, znanego i cenionego architekta oraz światowej sławy grafika. Między tą dwójką rodzi się charakterystyczna, magnetyczna więź, której ciężko się oprzeć. Życie obojga przewraca się do góry nogami.
Emily ucieka przed bolesnymi wspomnieniami, jej jedynym marzeniem jest to by zapomnieć. Zrywa kontakt z większością znajomych, po to by nikt nie przypominał jej o traumie jaką przeżyła. Koncentruje się na pisaniu swojej pierwszej powieści, która ma być swoistym katharsis, oczyszczeniem, które pomoże jej pogodzić się z przeszłością. W momencie gdy Jackob próbuje się czegoś o niej dowiedzieć rozdrapuje stare rany. Emily zamyka się w sobie, we własnym hermetycznym, samowystarczalnym świecie, co powoduje niepotrzebne konflikty i nieporozumienia. Oboje mają ciężkie charaktery i nie przebierają w słowach, każda kłótnia jest gwałtowna i pozostawia po sobie niemalże zgliszcza. Czy uda im się dojść do porozumienia i ocalić uczucie, które dopiero co zaczyna się rodzić?

Fabuła powieści może brzmi banalnie, ale zapewniam, że nie jest to kolejna typowa historyjka o ucieczce na wieś i próbie poukładania swojego życia od nowa z gorącym romansem w tle. Powieść przesiąknięta jest niejednoznacznymi metaforami, które stanowią prawdziwe czytelnicze wyzwanie. Książka jaką pisze Emily jest istotną częścią powieści, elementy fantastyczne mają wiele wspólnego z życiem bohaterki i stanowią pewnego rodzaju rozgrzeszenie z przeszłością. Ta część powieści wiele mówi o bohaterce, o jej pragnieniach, marzeniach, potrzebach, bólu, cierpieniu oraz wewnętrznej walce jaką ze sobą toczy. Dziewczyna za jej pomocą próbuje odbić się od dna, wyjść na prostą i pogodzić się sama ze sobą.

Emily miała przed sobą karierę wielkiej pianistki, jednak zabrakło jej pasji, która mobilizowałaby ją do ciągłego doskonalenia. Talent to nie wszystko, potrzebna jest również determinacja, ciężka praca i chęć odniesienia sukcesu. Brak entuzjazmu i ciągłe podporządkowywanie się wpływom rodziny doprowadziło do tego, że Emily znienawidziła fortepian i pod wpływem nagłego, nieprzemyślanego impulsu doprowadziła niemalże do tragedii. Nic dziwnego, że to właśnie fortepian grał pierwsze skrzypce w jej powieści, instrument, który kochała i nienawidziła jednocześnie. Czy jeszcze kiedyś odważy się i zagra? Pokarze światu na co ją stać?

Bohaterowie w swoich długich, fascynujących dyskusjach odbywanych przy czarnej kawie, wyrażają swoje poglądy i poruszają istotne tematy takie jak rasizm, ekologia, prawa zwierząt, wiara i polityka. Bez wątpienia jednak najważniejszym motywem przewodnim powieści jest walka o własną tożsamość i życie według własnego scenariusza bez ingerencji osób trzecich. Pod pozorem błahej historii kryje się wiele kontrowersyjnych tematów, które mają wpływ na zaniżenie samooceny bohaterów, prowadzą do bólu, smutku oraz braku wiary we własne siły i umiejętności.

"Złamane pióro" nie jest lekką i przewidywalną lekturą, skłania czytelnika do zadumy i refleksji nad poruszanymi tematami oraz własnym życiem.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
10-01-2016 o godz 08:15 przez: Joanna Rysiewicz
Są takie książki, które od razu zapadają w pamięć, reminiscencję, wspomnienie. Są takie publikacje, które wyzwalają emocje; niezapomniane wrażenie, ekscytację, napięcie. Są takie powieści, które wywołują radość, zadowolenie, uciechę, ale i wzruszenie, przejęcie, rozczulenie. Do takich właśnie dzieł należy "Złamane pióro".

"Talent to kwestia wyboru. Człowiek musi zrobić w życiu tylko dwie rzeczy: umrzeć i dokonać wyboru".

Nie wiem jak zacząć mówić pisać o tej książce, by nie urazić jej, ani pani Borochowskiej swoim niezgrabnym pisarstwem. Swoim niekompletnym, nieskomplikowanym, nieprofesjonalnym warsztatem. Zapytacie, czemu mam takie obawy? Odpowiem prosto i zwyczajnie: książka to (jak dla mnie) nasze, polskie, własne mistrzostwo świata. Nie spotkałam dotąd literatury tak pięknej, tak subtelnej i tak wyrafinowanej jak powyższa publikacja.

Sam zarys fabuły wydaje się banalny: dwudziestopięcioletnia Emily Crew przyjeżdża na wieś, by zamieszkać w domu odziedziczonym po zmarłych dziadkach. Dziewczyna chce tu znaleźć ukojenie, spokój i ciszę, by zatopić się w swojej pasji - pisarstwie. Zamierza stworzyć powieść, która pozwoli jej uwolnić się od przeszłości. Wydarzyło się bowiem coś, o czym Emily chce zapomnieć, a co usilnie nie daje jej wytchnienia... Już w pierwszy dzień spotyka Jacoba Stuarta - ciemnoskórego architekta - geniusza, którego codzienne kawy w domu (jak się okazuje) sąsiadki stają się rytuałem, zwyczajem, obrzędem. Myli się jednak ten, kto stwierdzi, że historia jest błaha i przewidywalna.

Emily z Jacobem zaczynają prowadzić dyskusje na wszelkie tematy, których dziś boi się świat: rasizmu, Hitlera, wiary, Boga, ekologii. Czytając ich rozmowy miałam wrażenie, że wraz z nimi siedzę w przytulnym wiejskim domu, przysłuchując się ich rozważaniom, nieświadomie utożsamiając się z ich poglądami. Nieustannie zastanawiałam się "co ja sądzę?", "co ja myślę?", "dlaczego tak jest?" - przez co odczuwałam jeszcze większe napięcie emocjonalne podczas lektury. Podziwiałam zdecydowanego, stanowczego Jacoba, równocześnie kibicując spokojnej, mającej zamiłowanie do synonimów Emily. Tak, synonimów. Właśnie teraz łapię się na tym, jak wspaniałe jest ich używanie, przy jednoczesnym ciągłym odkrywaniu, jak piękny jest nasz rodzimy język! Jak wiele rzeczy można powiedzieć, jak dużo wyrazić emocji za pomocą... Słów.

Na uznanie, pochwałę, aprobatę zasługuje kompozycja szkatułkowa, którą autorka wplotła w historię głównych bohaterów. Pisarska opowieść Emily o Wybranej i Generale stanowi ciekawe oderwanie się od prowadzącego, napędzającego wątku. Wyjaśnia wiele kwestii, ukazuje psychikę dziewczyny w taki sposób, by można ją było zrozumieć. Karty zostają odkryte; dowiadujemy się co oznacza fortepian na okładce książki, jak bardzo dramatyczne wydarzenia mogą zmienić człowieka, jaki wpływ ma uczucie na relację z drugą osobą.

Bałam się tej lektury. Naprawdę. Odkąd tylko ją otrzymałam, liczyłam się z tym, że będzie trudna, nienależąca do gatunku tych łatwych i lekkich; jeśli więc liczycie, że pochłoniecie tę książkę w jeden wieczór - muszę Was rozczarować. "Złamane pióro" potrzebuje uwagi, oprawy, skupienia, interpretacji. Książkę tę się delektuje, smakuje, próbuje. Wymaga ona od czytelnika, ale to naprawdę wspaniałe wrażenie, czuć, że obcuje się z czymś tak pięknym. Przeczytałam i moją pierwszą myślą było: czy jeszcze kiedyś trafię na TAKĄ literaturę w polskim wydaniu? I czy dane mi będzie kiedyś tak pięknie posługiwać się moim ojczystym językiem? Nie wiem.

Polecam, ogromnie polecam i już mam chęć na drugą część pod tytułem: "Trajektoria lotu".

//www.wirtualnaksiazka.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-03-2016 o godz 20:57 przez: Agnieszka Trzesniewska
Debiuty literackie są pewnego rodzaju podróżą w ciemno, gdyż nawet najlepszy opis okładkowy niewiele nam powie o autorze. Czytelnik ponosi większe niż zazwyczaj ryzyko rozczarowania, ale ma też większą szansę na przeżycie czegoś niezwykłego, czego jeszcze nie doświadczył. Osobiście bardzo lubię wycieczki z nieznanym przewodnikiem, choć nie zawsze „wracam” z nich zadowolona.

„Złamane pióro” to debiut literacki Małgorzaty Marii Borchowskiej i pierwsza część dwutomowej całości, której główną bohaterką jest dwudziestopięcioletnia pianistka Emily Crewe. Młoda kobieta, której pierwszą samodzielną decyzję stanowi sprzedanie mieszkania w mieście i przeprowadzka na wieś by z dala od wielkomiejskiego zgiełku napisać powieść. Plan był prosty, niestety Emily nie przewidziała, że los może mieć wobec niej własne plany i skorygować stworzony przez nią scenariusz. A kiedy na jej drodze nieoczekiwanie pojawia się czarnoskóry architekt Jacob, dziewczyna nawet nie przypuszcza, jak bardzo ta znajomość wpłynie na azymut jej życia.


Kobieta z przeszłością postanawiająca diametralnie odmienić swoje życie i on, który nieoczekiwanie staje na jej drodze by stać się jej przyszłością. Brzmi znajomo, sztampowo, banalnie? Ile to już było w literaturze ucieczek na wieś w poszukiwaniu szczęścia? Po co kolejny raz wyruszać w literacką podróż utartymi szlakami? A jednak warto udzielić Małgorzacie Marii Borchowskiej kredytu zaufania by przekonać się, iż z pozornie prostej historii można stworzyć niesamowitą opowieść o różnych odcieniach życia, poszukiwaniu własnej tożsamości, determinacji, akceptacji i miłości.

„Złamane pióro” to połączenie powieści obyczajowej, fantasy i bajki okraszone metaforami, alegoriami i symbolami. Akcja powieści biegnie dwutorowo, a bieżące wydarzenia przeplatają się z fragmentami książki pisanej przez Emily ukazującej losy Wybranej i Generała. W realnym świecie główna bohaterka jest osobą skrytą i chroniącą swoją prywatność, a przede wszystkim przeszłość. Natomiast w książce dopuszcza do głosu swoje uczucia i pozwala czytelnikowi zbliżyć się do sobie. Przypomina to trochę patrzenie w zwierciadło, ale w tym wypadku prawda wydaje się być po drugiej stronie lustra.

Emily jest postacią bardzo złożoną, której stosunek do świata i ludzi jest wypadkową charakteru i dźwiganego bagażu doświadczeń. Tej dziewczynie daleko do młodej kobiety u progu dorosłości z nadzieją patrzącej w przyszłość, a wręcz przeciwnie - panna Crewe przywdziała pancerz podszyty strachem, nieufnością i bezczelnością, przez który trudno się przebić. Z jednej strony pokazuje czytelnikowi, że nie jest wolna od słabości i własnych demonów, a z drugiej potrafi wykazać się twardym charakterem.

Małgorzata Maria Brochowska posługuje się bardzo barwnym i plastycznym stylem. Maluje nasycone emocjami obrazy i nie potrzebuje wielu słów by porwać czytelnika w nurt książki. Od pierwszych stron odbiorcy towarzyszy poczucie, że ta historia oprócz drugiego dna ma wiele treści zawartej między wierszami. I choć próbuje wyciągać wnioski na podstawie dostarczonych przez autorkę informacji, do samego końca nie jest w stanie przewidzieć przebiegu fabuły.

„Złamane pióro” to jedna z tych powieści, która na długo pozataje w pamięci czytelnika. Dotykająca bardzo delikatnej materii i poruszająca tematy trudne. Pobudzająca do refleksji i przemyśleń. Wymagająca skupienia i współpracy szarych komórek. Idealna dla czytelnika, który od literatury oczekuje czegoś więcej niż dobrej rozrywki czy miłego spędzania czasu. Polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
04-11-2015 o godz 21:16 przez: martad87
Sięgając po "Złamane pióro", w zasadzie nie wiedziałam, o czym będzie to książka. Okładka książki nie pozwoliła mi rozszyfrować, czego mogę się po niej spodziewać. Zwyczajowy opis fabuły na tyle okładki zastąpiły dwa intrygujące cytaty, a zdjęcie na przodzie pozostawia wyobraźni szerokie pole do popisu. Po pobieżnych oględzinach pewna byłam tylko jednego. To nie będzie banalna książka.

Emily właśnie skończyła studia. Sprzedaje mieszkanie w mieście i przeprowadza się na wieś do domu po dziadkach. Chce uciec od zgiełku i napisać swoją pierwszą książkę. Jej sąsiedztwo zamieszkują w zasadzie sami ludzie w podeszłym wieku. Jest jednak jeden mały wyjątek. Po drugiej stronie ulicy bowiem mieszka przystojny, sławny i bogaty architekt, Jacob, który od razu wkracza w życie dziewczyny i często wpada do nowej sąsiadki na kawę. Brzmi jak oklepany początek zwyczajnego romansu? Nic bardziej mylnego, bo relacja między bohaterami nie jest ani oklepana, ani zwyczajna.

Narratorką w książce jest Emily. Dziewczyna stara odciąć się od swojej przyszłości, trzyma ją w sekrecie, którego zazdrośnie strzeże. Nie tylko nie chce ujawniać jej nowo poznanym osobom. Sama stara się o niej zapomnieć, przez co postać jej jest owiana tajemnicą. Emily ma bardzo charakterystyczną cechę - jako pisarka lubi bawić się słowami i trochę nadużywa synonimów. Początkowo trudno było mi się do tego przyzwyczaić, jednak z czasem zaakceptowałam to jako integralną część jej osobowości. Bohaterka czerpie inspiracje do książki z realnego życia, a efekty jej pracy możemy poznawać na kartach powieści. Obserwujemy to, jak rodzą się jej pomysły i jak nabierają kształtów, przeobrażając się w pełną niezwykłych stworzeń, fantastyczną opowieść o odwadze, miłości i odkupieniu win. Możemy nawet przeczytać sporą część dzieła, jakie rodzi się w jej głowie.

Z ogromną przyjemnością obserwowałam relację między Emily a Jacobem. Ich rozmowy często nie należały do łatwych. Dyskusje o moralności, wierze, poglądach na wiele spraw, były niemałym, ale bardzo pozytywnym, zaskoczeniem. Chyba jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się czytać takich dialogów. Między tą dwójką, wbrew woli dziewczyny, zaczyna rodzić się uczucie. Uczucie, do którego istnienia Emily nie chce się przyznać, bo nie wierzy, że na nie zasługuje. Kiedy Jacob napotyka z jej strony na mur, nie poddaje się, stara się go sforsować i walczyć o jej zaufanie. To mężczyzna, który z uporem dąży do celu. Jego postać od razu skradła moje serce.

Autorka, podobnie jak stworzona przez nią postać, lubi bawić się słowem i przy jego pomocy maluje wyjątkowe obrazy. W książce odnajdziecie wiele metafor, w które zaklęte są miejsca, odczucia i emocje. Wraz z bohaterką poczujecie deszcz na swojej skórze, szum traw na łące, zapach starego domu i aromat kawy o poranku.

"Złamane pióro" to nie jest książka, która należy do łatwych. Nie jest to romans na jeden wieczór, który przeczyta się dla odmóżdżenia i na drugi dzień o nim zapomni. To książka o odwadze, przebaczeniu i miłości, która inspiruje do tworzenia. To książka dopracowana w każdym szczególe, zapisana słowami wielkimi, nieprzeciętnymi i niezwykłymi.

Jeśli lubicie angażujące uwagę czytelnika, nietuzinkowe książki, w których odnaleźć można ciekawą grę słów, których bohaterowie są niepospolitymi postaciami, a świat rzeczywisty przeplata się z fantazją, to "Złamane pióro" jest właśnie dla Was.

Recenzja pochodzi z mojego bloga: zaczytana-dolina.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
17-08-2016 o godz 09:12 przez: Mea Culpa
Emily żyje pod dyktando innych. Ambicje jej rodziny przewyższały jej siły, a wstyd i upokorzenie po każdym upadku niszczyły młodą pianistkę, zrzucając ją w otchłań smutku. Kiedy skończyła studia postanowiła zacząć żyć na własny rachunek, stawiając wszystko na jedną kartę. W mniemaniu rodziców zawiodła i jeśli wróci- wróci przegrana. Jednak mimo wszystko dziewczyna się nie poddaje, wyjeżdża na wieś, do domu odziedziczonego po dziadkach. To tam chce napisać powieść. Nie zamierza dawać nikomu satysfakcji i albo wróci z tarczą albo na tarczy. To tam poznaje przystojnego, tajemniczego i mądrego architekta, Jacoba. W okresie wakacyjnym mieszka w swojej pracowni na osiedlu, które zbudował. Codziennym ich rytuałem jest kawa, rozmowa o życiu i jego wartościach. Sytuacja ulega zmianie, gdy Jake jest coraz bliżej poznania sekretów i traumatycznych przeżyć Emily. Wtedy ona zamyka się i skutecznie nie pozwala wejść nikomu w jej życie, wspomnienia i uczucia.

Małgorzata Maria Borochowska zadebiutowała powieścią "Złamane pióro" w 2012 roku. Oprawa graficzna książki nie zachęca, jednak treść skutecznie nam ją wynagradza. Wystarczy tylko dać szansę lekturze, a będziemy zachwyceni. Oczywiście jeśli zrozumiemy, bo całość odziana jest w zbiór wyrazów, synonimów tworzących piękne zdania skłaniające do osobistej refleksji. Autorka bawi się słowem, lawirując pośród ciężkich tematów i uczuć. Tworzy atmosferę, napędza do myślenia, nakazuje opowiedzieć się po jednej ze stron. Czy zsolidaryzujesz się z pogrążoną w czarnej rozpaczy, będącą wiecznie w zadumie Emily czy raczej staniesz na brzegu Jake, mężczyzny twardo stąpającego po ziemi?

Pani Małgorzata poddaje czytelnika ciężkiej próbie, rzuca słowami jak z karabinu trafiając nimi w problemy uniwersalne, zmusza do chwili zastanowienia się nad egzystencją ludzką i prawdziwymi wartościami. Jest to pozycja, która budzi skrajne emocje. Nie można być gdzieś pomiędzy, zawisnąć w środku. Można ją albo znienawidzić albo pokochać, albo zrozumieć całość i przeanalizować sens, odnosząc poszczególne sceny czy stwierdzenia do własnego życia, albo przerwać w połowie i nic nie rozumiejąc porzucić na zawsze. Mnie zdecydowanie uwiodła, porwała, polubiłam się z główną bohaterką, wraz z nią wchodziłam do wyimaginowanego świata, który stopniowo tworzyła opierając się na swoich doświadczeniach i traumatycznych przeżyciach. Na kartkach papieru odnalazłam siebie i swojego odczucia. Przez początek ciężko było mi przebrnąć, jednak im dalej tym ciekawiej. Jak tylko przyzwyczaiłam się do specyficznego stylu i treści to szło mi coraz lepiej. Już z niecierpliwością czekam na kolejną i zarazem niestety ostatnią część opowiadającą historię Emily. Pod koniec roku poznamy zatem "Trajektorię lotu". Czy autorka również porwie nas swoim wyszukanym stylem? Jedno jest pewne- natura nie poskąpiła Pani Małgosi wyobraźni. Widzimy to zarówno w całości jak i w świecie z fortepianami, małymi stworzeniami- Doliniarzami, który stworzyła równolegle do świata powieści przedstawionej.

Przed rozpoczęciem lektury należy sobie zorganizować miejsce, w którym będzie cicho, gdzie będziemy mogli się skupić i całkowicie zatracić w czytaniu. Tylko wtedy będziemy w stanie wycisnąć z powieści wszystkie jej słodkie owoce wraz z przygotowanym przesłaniem. Nie zrozumiemy, jeśli się całkowicie jej nie poddamy.

Recenzja znajduje się również na www.zksiazkadolozka.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
07-11-2015 o godz 00:09 przez: Agnieszka K.
Małgorzata Maria Borochowska oddała w ręce czytelników niezwykłą powieść, która stanowi swoistą ucztę literacką, jednocześnie dotykając ważnych, intrygujących i głębokich kwestii związanych nie tylko z codzienną egzystencją, ale przede wszystkim z walką o swoją niepowtarzalną tożsamość, o życie według prywatnego scenariusza w zgodzie z własnym sumieniem. Autorka pod płaszczykiem banalności przemyciła w tej powieści wiele istotnych, bolesnych, kontrowersyjnych i wcale nie takich błahych tematów, które mocno frapują i często odbierają przyjemność czerpania satysfakcji z własnych dokonań. Utrudniają życie, doprowadzając do całkowitego zatracenia w bólu, smutku i olbrzymiej samotności. Wplotła również nurtujące i sporne treści dotyczące rasizmu, tolerancji wobec odmienności nie tylko w kwestii wyglądu, czy koloru skóry, ale także wiary.

Autorka stworzyła bardzo realne postaci, nadając im złożone portrety psychologiczne, tym samym zmuszając czytelnika do syntezy skomplikowanej i nieoczywistej treści. Przede wszystkim w drugiej części swej opowieści, gdzie za sprawą głównej bohaterki kreuje kolejne postaci i nowe miejsca, alegoryczną fabułę, która odzwierciedla głębokie rany i wątpliwości zupełnie zagubionej w realnym świecie głównej bohaterki. Pisana przez nią powieść, a raczej baśń stanowi dla Emily pewnego rodzaju oczyszczenie, ucieczkę, swoistą terapię, wyrażenie wewnętrznych lęków i ogromnej samotności, która być może ułatwi wyrwać się jej z hermetycznego i samowystarczalnego świata, do którego nikogo nie dopuszcza. Tylko, czy pisanie tak emocjonalnej i ważnej dla Emily powieści pozwoli jej dotrzeć do obranego celu? Czy uleczy jej samotną i zbolałą duszę? O tym możecie się przekonać sami, sięgając po absolutnie wyborną, debiutancką powieść Małgorzaty Marii Borochowskiej.

W mojej opinii „Złamane pióro” to lektura wymagająca ciszy, kontemplacji, a nawet analizy. Dlatego jest to, książka skierowana do wymagającego odbiorcy bowiem nie czyta się jej w łatwy i przyjemny sposób. Lektura tej powieści nie powoduje uczucia relaksu, wręcz przeciwnie wywołuje swoiste poczucie chwilowego zmęczenia umysłu, gdyż wymaga stałego myślenia, intensywnych rozważań, aby nie stracić sensu i kwintesencji tego, co chciała nam przekazać autorka niniejszej powieści. Ponadto książka stanowi połączenie trzech gatunków literackich, powieści obyczajowej, fantasy i bajki. Ostatecznie każdy odbiorca może ją zinterpretować zupełnie inaczej. Słowem to idealna powieść na długie jesienne wieczory, pod warunkiem, że cenicie i lubicie literaturę, która skłania do refleksji, wyraża głębokie emocje wykreowanych postaci i zmusza do odnalezienia ukrytego klucza.

Dla mnie lektura „Złamanego pióra” była wielką zagadką, która mnie zaskakiwała, czarowała subtelnym językiem i niesztampową fabułą, która zmusiła mnie do wielu przemyśleń, pozwoliła odnaleźć kawałek siebie, po to, aby ostatecznie mnie urzec, wzbudzić mój podziw nad kunsztem oraz wyobraźnią debiutującej pisarki i wgryźć się na stałe w moją pamięć.

Cała recenzja: http://nieterazwlasnieczytam.blogspot.com/2015/11/zamane-pioro-magorzata-maria-borochowska.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-12-2015 o godz 09:00 przez: Bookendorfina Izabela Pycio
Rzadko zdarza mi się, że biorąc książkę do ręki i czytając pierwsze strony, wewnętrznie czuję, że to wyśmienita lektura, powieść napisana specjalnie dla mnie, bo tak mocno nawiązuje się nić porozumienia między słowami podanymi przez autorkę a moim ich odbiorem, postrzeganiem i interpretacją. Niezwykle malowniczy i przekonywujący język narracji, wciągająca fabuła, zmysłowa mieszanka magii, baśni i romantycznego wątku, wszystko to wzbudzało we mnie nieodparte pragnienie zaczytywania się w tej powieści. W naturalny sposób całkowicie pochłaniała moją czytelniczą uwagę, silnie działała na zmysły i wyobraźnię.

Autorka wprowadziła do powieści główne postaci o różnych biegunowo osobowościach i sposobach postrzegania rzeczywistości. Idealne zrównoważenie przeciwstawności, podszyte sporą dawką przenikliwych tekstów i dobrego humoru. Pierwszorzędna kreacja portretów psychologicznych bohaterów. Poznajemy Jacoba Stuarta, znanego i bardzo cenionego architekta, człowieka mocno stąpającego po ziemi, bezpośredniego, odważnego i zdeterminowanego, aby zrealizować własne marzenia. Mężczyzna spełniony zawodowo, dojrzały, odpowiedzialny i poważnie podchodzący do życia. Śmiało kreuje własną rzeczywistość, nie unika wyzwań, odważnie stawia czoło wszelkim przeciwnościom losu.

I Emily Crewe, nieszczęśliwa artystyczna dusza, myślicielka, izolującą się od ludzi, unikającą wchodzenia w głębsze relacje. Dwudziestopięcioletnia dziewczyna czuje się przytłoczona bolesną przeszłością, ma wrażenie, że całkowicie nasiąkła cudzymi emocjami i chorymi ambicjami, zdecydowanie za mało otrzymała od innych. Podejmuje pierwszą tak poważną samodzielną decyzję i postanawia walczyć o siebie, prawo do życia według własnych zasad. Ucieka od rodziny, miasta, poprzednich zajęć, łamie misterny plan ułożony dla niej przez innych i zaszywa się na wsi, gdzie pragnie w spokoju i zadumie rozliczyć się z traumatyczną przeszłością, zmierzyć ze strachem, lękami i fobiami. Chce poczuć jak to jest żyć z entuzjazmem, pasją, radością z każdego dnia, poznać i zaakceptować samą siebie, znaleźć swoje miejsce, swój świat. Czy uda się jej udomowić w nowym świecie?

Z kart książki wybija się niesamowita wrażliwość, wychwytywanie najdrobniejszych szczegółów i niuansów z emocjonalnego życia człowieka, kwintesencji jego tożsamości, samookreślenia, istoty realizacji marzeń, oddaniu pasjom, spełnienia, pielęgnowaniu przyjaźni i zdobywaniu miłości, a nade wszystko odnalezieniu swojej prawdziwości i funkcji w otaczającym nas świecie. Książka, która nakłania do wielu intelektualnych wycieczek. Jak bardzo ścigamy się z własnym cieniem, poczuciem winy i bezsilności? Jaki sens ma zasada wszystko albo nic, nieakceptowanie własnych ograniczeń, dążenie do nieosiągalnego ideału i perfekcji? Co jest istotą przebaczenia? Czy na miłość i podziw trzeba zasłużyć? Jak mocno jesteśmy zdeterminowani do walki o drugiego człowieka? Czy skazywanie się na samotność ustrzeże nas przed cierpieniem? A prawo wolności i wyboru, czym dla nas są te wartości, jak wyrażają się w codziennym życiu?

bookendorfina.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
13-01-2016 o godz 17:35 przez: paulamona
Emily Crewe, po ukończeniu studiów (o których nie chce mówić), jedzie na wieś, do świata wolnego od dźwięków, do domu, w którym kiedyś mieszkała z dziadkami i była szczęśliwa. Na miejscu zastaje przystojnego, hipnotycznego, uwodzicielskiego sąsiada Jacoba (z umysłem naukowca, ciałem wojownika), który ją zaczyna fascynować, chciałaby utrzymać z nim znajomość, jednocześnie nie angażując się zbytnio. Z czasem czuje do niego „coś”, ale też wie, że nie może obejść się bez konsekwencji.

„Chciałam uciec i zapomnieć”.

Jednak ku mojego (pozytywnemu) zaskoczeniu nie jest to prosta historia w stylu romansowym. Jacob odegrał w życiu Emily bardzo ważną rolę, dzięki niemu zrozumiała, że ma wybór. Okoliczności dostarczają im wiele tematów do rozmów: na temat poglądów, życia, często te rozmowy są na poziomie wręcz akademickim, filozoficznym, pojawiają się pytania retoryczne. Na przykład: ile trzeba poświęcić, czy w ogóle coś trzeba, by znaleźć własne miejsce na świecie i czy każdy je znajdzie, czy trzeba zasłużyć na miłość i podziw?

Kreacja Emily jest bardzo wyrazista- to myślicielka, władczyni pióra ze słabością do synonimów, paranoiczna, uczuciowa analfabetka, samotna. Nade wszystko nie rozliczona z przeszłością, która jest jej czułym miejscem, blokuje ją i jej uczucia. I właśnie ta tajemnicza, sekretna, bolesna, tragiczna przeszłość bohaterki najbardziej mnie intrygowała (a przez długi czas czytelnik nie wie, co się wydarzyło), a także to co się wydarzy potem. Bo czułam, że „coś” się wydarzy. Czy Emily da sobie szansę, jednocześnie wracając do realnego świata?

„Jej sterylny świat spowity mrokiem koszmarów zrodził Istotę Doskonałą.”

Fragmenty napisane kursywą to historia fantastyczna o Wybranej, Generale, walce- Emily stworzyła alegoryczny scenariusz własnego życia, aby uwolnić się od demonów przeszłości. Czym jest fortepian dla bohaterki, co symbolizuje i jaką walką tak naprawdę musi stoczyć? Obawiam się jednak, że przez małą sympatię do gatunku fantastyki, nie mogę docenić walorów tego wątku.

„Musisz pokonać fortepiany i przywrócić nam światło.”

Co jeszcze? Forma literacka tej powieści zaskakuje- bogate słownictwo, zwielokrotnianie synonimów i skojarzeń czyni lekturę nie do końca łatwą w odbiorze- tu mogę ją porównać do grząskiego terenu, co mnie czasami drażniło, trzeba dłuższej chwili, może ponownego przeczytania, by wychwycić wszystko to, co chciała przekazać autorka.

„Złamane pióro” to układanka z wielu puzzli, historia w historii; o rezygnacji ze świata, poznawaniu swoich słabości, dojrzewaniu do dokonywania wyboru, pasji, trudnej przeszłości i o strachu przed jej wyjawieniem. Lektura do interpretacji, pełna treści symbolicznych i metaforycznych. Książkę mogę polecić tym, co cenią kompozycje szkatułkowe, lektury łączące kilka gatunków oraz symboliczne treści.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
19-10-2015 o godz 13:01 przez: Stworek vel Oka
[Całość dostępna na moim blogu pod adresem: http://erpgadki.pl/blog/index.php/2015/09/07/fortepiany-synonimy-i-symbole-czyli-zlamane-pioro-m-m-borochowskiej/ ]

To była prawdziwa uczta, przyjęcie, bankiet, impreza i biesiada czytelnicza. Posiadała smak, charakter, fason, naturę i styl, które były jedyne w swoim rodzaju. Niezwykła podróż, tułaczka, ekspedycja po ludzkich myślach, zmianach i wyborach, które były tak niezbędne, żeby móc ruszyć dalej, a nie ciągle tkwić w nieurodzajnej pustce, którą zaserwowała przeszłość.

"– Masz słabość do synonimów? – zapytał rozbawiony Jacob.
– Raczej do własnych, unikalnych, bezprecedensowych i kameralnych skojarzeń – odwzajemniła uśmiech. – Lubię słowa duże, niebezpieczne i przykre."

Emily, wybitna dwudziestopięcioletnia pianistka, która większość swojego życia przegrała (nie tylko na fortepianie), wyjeżdża na wieś do starego domu swoich dziadków, gdzie postanawia napisać powieść. To ma być jej spowiedź, ubrana w symbole, fantastykę, ale jednocześnie wyrażająca wszystkie jej niepokoje i obrazująca walkę, jaką musi stoczyć sama z sobą, żeby pogodzić się z przeszłością i odkryć, jak wiele jest warta. Już wcześniej, na uczelni swojej znajomej (która jest świetną przyjaciółką), zauważa przystojnego ciemnoskórego mężczyznę, który odegra znaczącą rolę w jej życiu. Nie ma tu miejsca na tani romans. Emily i Jacob będą ze sobą rozmawiać, debatować, deliberować, konwersować, kontrargumentować i pertraktować, poznając się nawzajem, a rodzące się między nimi uczucie będzie ukoronowaniem, uwieńczeniem, kropką nad „i” tego, co sobie przez wspólny czas dali. Poruszą tematy wiary, rasizmu, ekologów i wielu innych, docierając się wzajemnie i wielokrotnie się raniąc. Wypiją hektolitry kawy, wypalą kilkadziesiąt papierosów, zmokną na deszczu i ogrzeją się przy kominku.
(...)
To nie była łatwa książka, którą można zabić czas. To nie była lektura, która wyłożyła wszystko na tacy i okrasiła prostym językiem, nie zmuszając do przemyśleń. „Złamane pióro” to jeden wielka mozaika symboli, alegoria, przenośnia i metafora codzienności. To różnobarwna ścianka, która dopiero po czasie, przemyśleniu, przekręceniu elementów składowych, zaczyna tworzyć jednolitą, jednobarwną, ukształtowaną całość.
(...)
Wydaje mi się, że wiele osób może nie podołać mnogości synonimów, czasem może nazbyt górnolotnym słowom, zachowaniom bohaterki, których nie da się racjonalnie wytłumaczyć i pewnie niejeden zamknąłby ją w wariatkowie. Kto jednak ma ochotę być koneserem i spijać niespiesznie, łyk po łyczku, historię o odnajdywaniu siebie w kobiecości, w miłości, przyjaźni i w zgodzie z przeszłością, to jest to pozycja obowiązkowa.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-11-2015 o godz 18:47 przez: Magdalena Tomczak
Autorka stworzyła niejedną historię, a kilka. Dała upust swojej fantazji, jakiej nie poskąpiła też swojej bohaterce. Jest to książka posiadająca ciekawą i oryginalną fabułę. Napisana została językiem barwnym, plastycznym, obrazowym oraz bogatym w synonimy. Widać wyraźnie, że autorka bawi się słowem pisanym, nie ogranicza się tylko do potocznego słownictwa. Przenosi nas do świata realnego jak i tego fikcyjnego. Balansujemy na krawędzi zrozumiałej rzeczywistości i świata znanego nam z książek fantasty. Czytając miałam wrażenie, że siedzę w teatrze i oglądam sztukę podzieloną na trzy akty. Pierwsza część rozgrywa się w kuchni i jest wprowadzeniem do całości. Powiedzmy, że bohaterowie tutaj pojawiają się i znikają, zostają dwie stałe ONA I ON. Kawa to element scalający. Są też oczywiście sceny poboczne jednak główne miejsce akcji to kuchnia w starym, podniszczonym i skrzypiącym domku, który zachwyca nie tylko tajemniczym hallem, ale również bliskością lasu i klimatem. Drugi akt to migawki świata realnego i fikcyjnego. To wyścig z czasem. Trzeci zaś to ostatnia prosta, której nie miałam ochoty kończyć. Jest to oczyszczenie, odkupienie, katharsis, odrodzenie i uniewinnienie. To metamorfoza…

„Złamane pióro” to niełatwa w odbiorze literatura. To gra słów, połączenie zgrabnych metafor z zabawą w synonimy. To obraz utkany z kilku odcieni wyobraźni i ciekawe wyzwanie literackie. Jest to powieść, która z każdą przeczytaną stroną wywołuje emocje i z czasem wciąga czytelnika do swojej zabawy. To opowieść o poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi oraz o pozbyciu się ciężkiego balastu, który utrudnia życie. To oczyszczenie się z poprzedniego wcielenia i odkrycie prawdziwej kobiecości. To także historia o miłości, która różni się od tych dobrze nam znanych. Jest niebanalna, nieprzesłodzona, tętniąca swoim własnym życiem, pełna adrenaliny i irytacji, ale jest też piękna. To nietuzinkowi bohaterowie, którzy żyją własny życiem i raczej pozostaną w pamięci czytelnika na dłużej. Jest to opowieść utkana z dźwięków fortepianu, zapakowana w mroczną okładkę, która jednych zaintryguje, a innych może zniechęcić. Ja polecam skupić się na treści i nie sugerować się okładką… mimo, że nawiązuje ona do zawartości. Jest jeszcze coś, co mi się bardzo w tej książce podobało, a mianowicie ciekawe konwersacje między bohaterami. Czytelnik ma wrażenie, że siedzi w tej małej kuchni pachnącej kawą i słucha ciekawych dyskusji, wymiany poglądów i zarazem zabarwionych humorem dialogów. Jeśli lubicie ambitne powieści to polecam „Złamane pióro”, gdyż jest to książka o fantazji i napisana z fantazją.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
16-01-2016 o godz 18:39 przez: Aleksandra Bartczak
Małgorzata Maria Borochowska  wydała swoją debiutancką powieść Złamane pióro w 2012 roku, dzięki wydawnictwu Poligraf.

Każdy marzy o spokoju, o domu pełnym miłości, czy o szczęśliwym życiu. Emily jest młodą pianistką, która stara się zostawić za sobą trudną przeszłość, a wyjść ku nieznanej przyszłości. Przeprowadza się z miasta na wieś, do starego domu swoich dziadków.  Tam poznaje Jacoba, który okazuje się jej sąsiadem. Ich codziennością staje się wspólne picie kawy i rozmowy, których tematem nie są na pewno błahe tematy. 

Przyznam szczerze, że początek był dla mnie niezwykle trudny do przebrnięcia. Książka zaczęła się banalnie. Z każdą kolejną stroną, powieść wydawała mi się coraz bardziej ciekawsza i wciągnęła mnie w swój wir. To książka, którą się powoli rozkoszuje, smakuje, jak najlepsze ciasto. Historia Emily zmusza do myślenia. Nie jest kolejną książką z nudną fabułą. Autorka niewątpliwie potrafi zainteresować czytelnika.

Książka porusza ważne problemy. Rasizm, czy brak akceptacji na tle religijnym, to tylko dwa z kilku tematów zawartych w Złamanym piórze.  Ciekawym zabiegiem jest też umieszczenie fragmentów książki Emily, dzięki czemu czytelnik może przeczytać, o czym tak naprawdę pisała główna bohaterka. To książka o poszukiwaniu własnej drogi, własnego ja, o odkrywaniu czym jest miłość i prawdziwa przyjaźń.

Małgorzata Maria Borochowska ma niezwykły styl. Potrafi porwać czytelnika, zabrać go w podróż po najskrytszych zakątkach swojej opowieści. Mimo tylu plusów tej książki, nie jestem w stanie polubić głównej bohaterki. Irytował mnie jej sposób wypowiedzi. W jednym zdaniu pojawiało się wiele synonimów, co mnie doprowadzało do szewskiej pasji. Miałam ochotę uderzyć ją w twarz. Mam wrażenie, że autorka chciała stworzyć oryginalną postać, ale nie do końca jej to wyszło. Emily żyje w swoim świecie, na początku nie dopuszcza do siebie nikogo z wyjątkiem Alicji – najlepszej przyjaciółki. Zdecydowanie bardziej polubiłam postacie drugoplanowe

Złamane pióro ma zarówno  plusy, jak i minusy. Na początku mnie nie porwała, było też kilka momentów, w których chciałam odłożyć książkę, jednak w końcu się przełamałam i przeczytałam ją do końca. Książka jest na pewno wartościową lekturą, która skłania do myślenia, ma szereg zalet oraz porusza trudne tematy. Każdy odbierze ją w inny sposób, ale jestem pewna, że nawet jeśli się nie spodoba, to zostawi trwały ślad w sercu czytelnika. 
***
97books.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-12-2015 o godz 12:17 przez: zolzowata_franca
Hm... "Złamane pióro", siedzę od jakiegoś czasu i zastanawiam się jak ugryźć to ciacho , bo książka Małgorzaty Marii Borochowskiej nie jest jak inne. Sposób jej napisania oryginalny, niepowtarzalny. To historia miłości, ale nie takiej, co to spojrzeli sobie w oczy, zakochali i żyli długo i szczęśliwie. Ta historia jest skomplikowana od początku, nawet zanim się jeszcze poznali. Piszę pewnie dość enigmatycznie, ale tak ma być.
To historia 25 letniej kobiety, pisarki z wyboru oraz genetycznie utalentowanej pianistki, która wyjeżdża na wieś, do domu odziedziczonego po dziadkach, by tam rozprawić się ze swoimi "demonami". Pragnie w tym spokojnym miejscu napisać swoją debiutancką książkę. Jej sąsiadem okazuje się być wybitny architekt, Jacob, mężczyzna za którym kobiety szaleją. Jak zachowa się nasza bohaterka Emily, czy dokończy swoją powieść, czy znajdzie miłość, i wreszcie czy uda jej się naprawić układy ze samą sobą?
Nie jest to powieść, którą czytałam dwa dni, a to dlatego, że trzeba przy niej myśleć, analizować osobowość Emily. Zabawiłam się również w porównania z samą sobą, blado przy Emily wypadając. Ona ma tak ciekawą duszę, że chciałoby się więcej i jeszcze. Dawno nie czytałam książki tak pięknie napisanej, estetyka do granic. Czuję się wypełniona postacią Emily, a podczas czytania czułam jej traumę i ból. W książce znajdziecie ... nazwałabym to "enklawą" :) Oceńcie sami, naprawdę warto.

Pięknie dziękuję Pani Małgorzacie Marii Borochowskiej za udostępnienie mi swojego talentu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
26-08-2015 o godz 21:15 przez: Urszula Michalik
[Całość dostępna pod adresem: http://askier-pisze.blogspot.com/2015/08/zamane-pioro-magorzata-borochowska.html ]

Po książkę "Złamane pióro" sięgnęłam, gdyż byłam zauroczona niesamowitą i klimatyczną okładką. Fortepian spowity mrokiem, dłoń sztywna i jakby zestresowana i do tego desperacko trzymany nóż na nadgarstku postawiły przed moimi oczami wyobrażenie tajemnicy oraz ciekawej, nieoklepanej historii.
(...)
Książka zaczyna się w dość popularny sposób: przystojny mężczyzna przepływa przez akademicki korytarz, świeżo upieczona absolwentka pochłania go wzrokiem i podpytuje koleżankę kimże jest ten wspaniały okaz. Pomyślałam, że dostanę historię o "trudnej" miłości między cudownym, boskim, genialnym i wybitnym architektem a młodą, głupiutką, niedoświadczoną i mało znaczącą szarą myszką. Jak wielkie było moje zaskoczenie - chociaż w głębi duszy wiedziałam, po prostu wiedziałam - gdy zamiast błahego romansidła dostałam wspaniałą historię o pasji, dążeniu do celu, wytrwałości, bólu, pragnieniu, poświęceniu i wszystko to doprawione nutką miłości. Prawdziwej miłości, nie dzikiej fascynacji i pożądaniu.
(...)
Jest to jedna z niewielu książek, w których znalazłam siebie - a lubię mieć z kim się utożsamić. Myślę, że każda osoba bez względu na płeć, która wchodzi w dorosłe życie powinna postawić tę pozycję na półce lektury obowiązkowe. Polecam także przeczytanie młodym rodzicom, którzy mają przed sobą wyzwanie wychowania człowieka, który kiedyś będzie żył samodzielnie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-11-2015 o godz 14:21 przez: Heather
Wielowymiarowa fabuła dotyka wielu tematów: o miłości, Bogu, o walce z własnymi słabościami i odkrywaniu siebie na nowo. Zastanawiacie się czy to powieść dla Was i pewnie obawiacie się całej tej doniosłej sprawy? Niepotrzebnie, naprawdę. Po pierwsze, wszystko jest logicznie poukładane i wyważone, a po drugie zmysłowość scen zapewnia wyjątkowy klimat. To literacka uczta: pełna zakrętów, pytań i odpowiedzi do własnej interpretacji. Łatwo jest patrzeć na świat oczami Emily, głównej bohaterki i narratorki, ale trudniej jest dostrzec zrozumienie w jej czynach, a jeszcze bardziej skomplikowana jest próba odnalezienia sensu słów. Jednak, kiedy całość łączy się w kompletną opowieść, nie sposób się jej oprzeć.

"Złamane pióro" to jedna z bardziej intrygujących powieści, jakie dane było mi czytać. Musicie wiedzieć, że to niesamowicie mądra, przepełniona życiową prawdą powieść, która chwyta za serce i pobudza zmysły. Jest po prostu piękna w swojej formie. Nie mogę się nadziwić, jak taka niepozorna książka może skrywać w sobie tak cudowne wnętrze. Polecam - odważnym.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
15-07-2012 o godz 12:41 przez: e-dytor
„Genialna powieść szczecińskiej autorki” głosi hasło na ostatniej stronie okładki. Przesada? Nie! I jeszcze raz nie! Powieść rzeczywiście jest genialna, ma to coś, co wciąga od pierwszej strony i nie puszcza do ostatniej. Małgorzata Borochowska przemawia do czytelnika przepięknym literackim językiem, bogate słownictwo niejednego erudytę może zaskoczyć. Do tego barwna i wyrazista narracja, opisy przeżyć – zabarwione miejscami erotyzmem – tak realistyczne, że czytelnik dosłownie odczuwa je na własnej skórze. Dyskusje bohaterów niejednokrotnie sięgają poziomu akademickiego, prowadzone jednak w przystępny i zabawny sposób. Rozdział fantasy zadziwia poetycką formą, wykorzystaniem motywów i postaci ze współczesnego świata i fantastycznym opisem walki. Powieść o trudnych życiowych wyborach, o miłości, dojrzewaniu, przyjaźni oraz odwadze i determinacji, która pozwala biegunowo odmienić życie. Podsumowując, można śmiało powiedzieć, że powieść jest przemyślana i dopracowana pod każdym względem.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
02-07-2012 o godz 06:37 przez: Dariusz H.
Bardzo kobieca literatura. Świetna okładka i piękny poetycki język. Rzadkie połączenie formy z treścią. Część fantasy - genialna. Wielki szacunek dla autorki.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
12-07-2012 o godz 20:11 przez: Monika Bułatowicz
Wspaniała powieść. Poruszająca i wzbudzająca niezwykłe i piękne emocje, czyta się z wielką przyjemnością. Gorąco polecam!!!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-06-2012 o godz 11:08 przez: magda_roswell

Genialna, naprawdę genialna. Czytałam z zapartym tchem i jestem pod ogromnym wrażeniem -
Gratulacje dla autorki :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji

Zobacz także

Inne z tego wydawnictwa Pejzaż z kobietą. Okolice kobiety
2/5
4,49 zł
Promocja
22,50 zł (-80%)  najniższa cena

22,50 zł (-80%)  cena regularna

Inne z tego wydawnictwa Dorastanie
2/5
7,49 zł
Promocja
9,49 zł (-21%)  najniższa cena

18,99 zł (-60%)  cena regularna

Inne z tego wydawnictwa Kalendarium życia
4.5/5
9,99 zł
Promocja
12,99 zł (-23%)  najniższa cena

23,25 zł (-57%)  cena regularna

Inne z tego wydawnictwa Bajkolandia
0/5
22,36 zł
Megacena
Inne z tego wydawnictwa Nabierz wiary w żagle
0/5
20,99 zł
Promocja
30,00 zł (-30%)  najniższa cena

30,00 zł (-30%)  cena regularna

Inne z tego wydawnictwa Trudne chwile
0/5
20,99 zł
Megacena
Inne z tego wydawnictwa Prawda nas wyzwoli
5/5
27,99 zł
Megacena

Podobne do ostatnio oglądanego