5/5
24-10-2023 o godz 11:02 przez: anonymous | Zweryfikowany zakup
wspaniała jak zawsze
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-01-2024 o godz 15:39 przez: Agnieszka | Zweryfikowany zakup
Wspaniały kryminal
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
23-02-2024 o godz 06:00 przez: Beata | Zweryfikowany zakup
Kupionana prezent
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-10-2023 o godz 14:36 przez: Magda | Zweryfikowany zakup
Kochammmmm
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-01-2024 o godz 12:33 przez: Aleksandra | Zweryfikowany zakup
uwielbiam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-09-2023 o godz 11:34 przez: Urszula Janiszyn
REBECCA F. KUANG... - najpierw poznaliśmy tę autorkę jako twórczynię porywającej, epickiej, znakomitej serii fantasy "Wojna makowa", która przeniosła nas do świata dawnych, chińskich legend i wierzeń. Kolejno mieliśmy przyjemność odkryć jej powieść pt. „Babel”, która stanowiła subtelną, niezwykle filozoficzną i piękną historię o magii słowa i odkrywaniu własnej tożsamości. Dziś jednak autorka ta proponuje nam coś zupełnie innego - książkę „Yellowface”, która jest wybitnym dziełem na gruncie literackiego thrillera, kryminału i dramatu. I to właśnie o tym ostatnim tytule chcę wam opowiedzieć więcej w poniższej recenzji. Zapraszam. Juniper Hayward jest młodą pisarką, której kariera nie przebiega tak, jak sobie to wymarzyła przed laty... Oto jednak za sprawą pewnego dramatycznego wydarzenia, staje ona przed największą życiową szansą, z której korzysta... I tak też ukazuje się jej wielka powieść, przynosząc jej sławę, pieniądze, popularność i satysfakcję z pisania, jakiej dotąd nigdy nie zaznała. Jednakże z czasem pojawia się ktoś, kto zna tajemnicę June i kto zrobi wszystko, by zamienić jej życie w piekło. Tyle tylko, że raz zaznanego sukcesu pragnie się obronić, za wszelką cenę... Książka ta teoretycznie nie powinna porywać, zachwycać, fascynować od pierwszych chwil lektury, ale jednak tak się dzieje. Nie powinna, gdyż przedstawia ona sobą codzienność współczesnego pisarza - tak tę prozaiczną, jak i tę świąteczną, zarezerwowaną dla nielicznych. Codzienność tworzenia, kontaktów z wydawnictwem, medialnej promocji i oczekiwania na reakcję rynku. Codzienność, podszytą oczywiście klimatyczną intrygą i psychologicznym suspensem, ale jednak wciąż ukazującą coś, co w założeniu winno zaciekawić nielicznych. Jednakże tu dochodzi do głosu twórczy talent Rebekki F. Kuang, który uczynił tę opowieść wielką, znakomitą, trzymającą w napięciu do ostatniej strony. Kluczem do sukcesu tego tytułu wydaje się oddanie głosu głównej bohaterce - Juniper, która w pierwszoosobowej formie relacjonuje swoje przewrotne losy, odsłania przed nami mroczne sekrety, ukazuje prawdę o tym, jak wygląda księgarski rynek - co prawda ten amerykański, ale tak naprawdę i odnoszący się do każdego miejsca na Ziemi. Co istotne, bohaterka ta jest osobą rozumianą w pełni przez samą Rebeccę F. Kuang, dzięki czemu bez trudu wierzymy w nią samą, w jej losy i obraz tego, co kryje się po drugiej stronie „książki”. Naturalnie mamy tu wiele innych ważnych i znakomitych wątków, by wspomnieć o swoistej konfrontacji głównej bohaterki z tymi, którzy nie chcą uwierzyć w jej sukces, o jej wewnętrznych rozterkach i balansowaniu na granicy szaleństwa, czy też choćby o znakomicie tu ukazanej, toksycznej przyjaźni. Jest tu także ważny wątek historyczny, odwołujący się do wielkiego dzieła głównej bohaterki i zrazem prawdziwych wydarzeń związanych z udziałem chińskich emigrantów w I wojnie światowej. To o tyle istotne, że to właśnie za sprawą tej stricte rozrywkowej powieści możemy dowiedzieć się o tragicznym losie tamtych ludzi, o których to współczesny świat jakby zapomniał. Z tą ostatnią kwestią łączy się również mocno obecny tu aspekt wielokulturowości Stanów Zjednoczonych, który tym razem skupia się obywatelach chińskiego pochodzenia i tego dylematu, czy również biały człowiek ma prawo do tego, by odkrywać, obnażać, oceniać dzieje i przeżycia chińskich emigrantów. To ciekawy wątek, który opiera się na rasizmie, aczkolwiek w nieco innym ujęciu, gdy oto kwestionuje się możliwość zrozumienia chińskiej natury przez osoby o innym kolorze skóry.  Czas zadać sobie pytanie - dlaczego ta powieść jest zatem tak wyjątkową względem innych odsłon współczesnej literatury. Otóż decyduje o tym tematyka tej książki, jej konstrukcja i odwaga, która pozwala chociażby wskazywać tu na konkretne nazwy wydawniczych marek, na prawdziwe nazwiska gwiazd literatury, na obdzieranie czytelników ze złudzeń, że rynek wydawniczy jest czymś innym, lepszym, bardziej wartościowym moralnie, aniżeli każdy inny biznes. Otóż nie jest... i chyba po raz pierwszy prawda ta wybrzmiewa tak mocno i szczerze właśnie tutaj. Powieść „Yellowface” jest z pewnością mocną kandydaturą do miana najlepszych książek tego roku. Przemawia za tym jakże inne, świeże spojrzenie na współczesną literaturę piękną, zaskakujący wachlarz doznań i emocji, jaki uwalnia w nas lektura tej opowieści oraz talent Rebekki F. Kuang - autorki nieszablonowej, odważnej, potrafiącej opowiadać o zwykłych rzeczach w porywający sposób. Taką jest ta książka, która z pewnością stanie się materiałem na filmowy przebój, która doczeka się wielu wznowień i która sprawi, że wielu z nas znów nabierze apetytu na rozrywkową i zarazem ambitną literaturę z najwyższej półki. Polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 4 0
5/5
01-10-2023 o godz 10:25 przez: Magdalena Dziedzic
Zacznijmy od śmierci. Jesteś świadkiem, osoba jest bardzo znaną pisarką. Umiera na Twoich oczach, jej rękopisy leżą na biurku, zawsze skrywała je otoczka tajemnicy, wcześniej przeczytałaś fragment i wiesz, że to będzie bestseller, pod wpływem impulsu zabierasz go ze sobą. Co Cię podkusiło? Jestem pod wrażeniem jak można napisać historię trzymającą w napięciu, otoczoną nutką horroru i tak wielu psychologicznych wątków nie używając przy tym praktycznie żadnych dialogów no i akcji też jest tutaj jak na lekarstwo. Chodzi o styl pisania, autorka znowu idzie po mistrzostwo. Jej język jest na tyle zwięzły, a historia tak ciekawa, że nie można się oderwać. Jakby to rzec, realia świata ukazane na małym przykładzie pisarskiej niedoli. Mam wrażenie, że pod tą historię można podpiąć każdy zawód, który jakimś sposobem daje Ci sławę. Czy tylko o to chodzi? Nie do końca, rola social mediów, egoizmu oraz postrzegania rzeczywistości jest tutaj idealnie zobrazowana. Wiele płaszczyzn, choć tak naprawdę historia jest cały czas o tym samym i poprowadzona w pierwszoosobowej narracji, którą na marginesie uwielbiam. Stworzenie bohaterki, która oscyluje pomiędzy nienawiścią, a współczuciem jest czymś nietuzinkowym. Z początku wydawało mi się, że to ona jest ofiarą, wyłuszczenie jej problemów psychicznych, wątków przyjaźni z denatką opiewało na samotną, biedną dziewczynkę, która chce po prostu liznąć trochę sławy. I tak było do połowy, przy ostatnich 150 stronach myślałam, że rzucę książką, a Juniper uduszę, czego oczywiście nie zrobiłam tylko poszłam spać, rano wstałam i dokończyłam powieść z mniejszym entuzjazmem to jednak w dalszym ciągu w jakiś przewrotny sposób mnie do niej ciągnęło. Ukazano tutaj taką masę aspektów psychologicznych i rzeczywistość, która nas otacza. Społeczność, która już jest wypaczona, a będzie tylko gorzej. Wyścigi szczurów, zbyt wiele wymagań od życia i tego jak nie potrafimy się cieszyć z małych rzeczy. Jesteśmy zamknięci w bańce, która jak pęknie to rozleje się i nie wiemy jak się poza nią odnaleźć. Szukamy atencji, sławy, pieniędzy wokół tego wszystko się kręci, a tak naprawdę czasami warto zwolnić i spojrzeć na siebie. Kłamstwa, które opowiadamy naokoło bojąc się zderzenia z rzeczywistością, zaczynamy w nie wierzyć i mówić, że to nie my jesteśmy źli, a tak naprawdę każdy z nas ma cząstkę tego złego. Czy powieść, która jest jednego autora, ale zostaje w połowie napisana/zredagowana przez innego to już jest inna powieść czy plagiat? Oryginalność w tych czasach jest na wagę złota, a wszystkiego jest tak dużo, że czasami jedno zdanie okazuje się być czyimiś słowami. Ta książka jest oryginalna w pełni i świetnie napisana. Daję do myślenia i utwierdza mnie w postrzeganiu aktualnych realiów jako coś niezbyt kuszącego.
Czy ta recenzja była przydatna? 3 0
5/5
17-10-2023 o godz 05:22 przez: Northman1984
Kulisy wydawniczej branży. Zastanawialiście się może jak to jest być pisarzem? Poczytnym autorem, który zaznał sławy, sukcesu i odpowiednio imponującej liczby zer w przelewach od swojego wydawcy? "Yellowface" Rebecci F. Kuang to zerknięcie za kulisy świata, w którym Świętym Graalem są słowa "sukces" i "bestseller" - możecie tam zajrzeć, jednak bądźcie gotowi na to, że nie wszystko co ujrzycie za kotarą może się Wam spodobać. Chyba każdy, kto kocha książki chciałby doświadczyć życia autora bestsellerów. Kuang ma ich już trochę na koncie i tym razem zaprasza nas nie w świat fantastyki, lecz za kulisy branży, w której działa jako pisarka od kilku lat. Będzie to zerknięcie tyleż ekscytujące, co okraszone licznymi mrugnięciami oka i pokazaniem, że pisarska sława to nie tylko sukces i prestiż - to także kłamstwa, brudna gra, a czasami także kradzież. W centrum historii mamy dwie przyjaciółki i z pozoru ich dwie różne historie. Marzenia June i Atheny są co prawda od zawsze wspólne, a ich metody pisarskiego działania podobne, a jednak Juniper Song daleko jeszcze do wydawniczego sukcesu, jakim może pochwalić się Athena Liu. W efekcie Juniper skrycie nie tylko zazdrości Athenie, ale także czuje w głębi siebie coś, co można śmiało nazwać nie tylko frustracją, ale wręcz początkiem nienawiści. Są chwile, w których nie może oprzeć się myśli o tym, co by było gdyby to ona była na miejscu Liu... Okazja do czegoś takiego nadarza się dość niespodziewanie, gdy - w równie niespodziewany sposób - Juniper wejdzie w posiadanie maszynopisu najnowszej, jeszcze niewydanej powieści Atheny. Dziewczyna czuje, że to może być hit. A gdyby tak... wydać tę książkę jako własną? I w tym właśnie miejscu ruszamy z kopyta. Wszystko zaczyna się od niespodziewanej śmierci Atheny. A później napięcie rośnie dosłownie odbierając oddech, aż do finału, który zaciska się na gardle niczym pętla. Finału, w którym katharsis przeplata się ze stadium szaleństwa a my, nawet poznawszy całą historię, nadal nie jesteśmy pewni, kto jest ofiarą a kto czarnym charakterem. A może, jak w życiu, w tej historii nie ma czarnych charakterów i niewinnych ofiar. Może są tylko mniej lub bardziej zdeterminowane postaci. Ludzie w różnym stopniu zanurzeni w szambie wyścigu po sukces i z nierówną furią obrzuceni błotem przez "opinię publiczną". "Yellowface" pokazuje rynek wydawniczy, działanie social mediów i drogę do spełniania marzeń od strony, której nigdy nie chcielibyście oglądać. A jednak nie odłożycie tej książki, dopóki nie przeczytacie ostatniej strony. W powyższych słowach jest mnóstwo prawdy: naprawdę ciężko jest się od tej książki oderwać! Świetna historia, dobry poziom akcji, odarte z blichtru i z szerokich uśmiechów social media, kulisy branży wydawniczej, wreszcie znakomite studium psychologii postaci, które Kuang odmalowuje nie tylko wiarygodnie, ale przede wszystkim niejednoznacznie, co jest chyba największym atutem książki. Nikt tu nie jest ani do końca dobry, ani do końca zły - wszystko spowijają odcienie szarości, które są chyba najbardziej właściwą barwą dla każdej oceny drugiego człowieka. Moralnie na sprawę patrząc wszystko jest proste: każda kradzież jest złem. Czy jednak można ukraść coś komuś, kto nie żyje? Czy upokorzenia z przeszłości mogą być powodem do takich, a nie innych zachowań? I w końcu: nawet jeśli zrobiło się coś złego, to jak wybrnąć z kłamstwa, które żyje już swoim życiem (a przy okazji przynosi wymierne profity, na które Juniper we własnym mniemaniu zasługuje)? Dobre pytania. Kuang pokaże nam w jaki sposób można na nie odpowiedzieć. Dowiemy się także całkiem sporo na temat tego, jak może działać rynek wydawniczy. Generalnie Kuang ma (chyba) sporo racji na tym polu. Słupki, sprzedaż, dobra promocja, social media, warunki podtrzymania zainteresowania czytelników, konstrukcja umów na linii wydawca-autor; to wszystko wydaje się zgadzać. A czy jest tam także miejsce na brudną grę i na kłamstwa? Na pewno tak - na coś takiego zawsze znajdzie się miejsce tam, gdzie znajdziemy tyle punktów widzenia i indywidualnych interesów, ilu zbierze się ludzi. Muszę się złapać na tym, że od kiedy wpadają mi w ręce książki Kuang, to piszę o niej w samych superlatywach. Tak było po trylogii "Wojen makowych", które zdecydowanie zostały przebite przez "Babel", a teraz... Trochę nie wiem co jeszcze dobrego o tej autorce powiedzieć :) Dziewczyna nie tylko świetnie pisze, zachwyca swoimi historiami, ale dodatkowo udowadnia, że ma i do siebie i do całej branży wydawniczej mnóstwo dystansu - "Yellowface" to bowiem w gruncie rzeczy jedno wielkie mrugnięcie okiem i uśmiechnięte wystawienie języka wszystkim na własnym podwórku. Dodatkowo - tak, znów to napiszę - to kolejna książka Rebecci, którą można uznać za najlepszą w jej dotychczasowym dorobku. Brawo!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
04-10-2023 o godz 12:01 przez: moody_fangirl
W sprawie twórczości R.F.Kuang nie macie co liczyć u mnie na obiektywną opinię, gdyż jednak pałam sympatią do całej jej twórczości i lubię obserwować jej usilne zabiegi wprowadzenia czegoś oryginalnego do świata literatury. Uwielbiam jej kunszt pisarski, to jak świetnie operuje słowem, ironią a wręcz bawi czytelnika groteskowymi sytuacjami, komicznymi wręcz. Mami czytelnika za nos oraz pozostawia z masą kłębiących się obaw czy pytań. Ta powieść jest swego rodzaju pstryczkiem w nos dla każdego kto próbował zamknąć ją w jednym gatunku. Udowadnia, że nie pozwoli przypiąć sobie plakiety autora jednego bestsellera. W tym wypadku nie mogę, nie zwrócić uwagi na poruszoną tematykę, dygresję płynącą z tej historii, a wiedzieć musicie iż to czytelnik sam musi wybrać i ocenić jak ją odbierze, oceni. To opowieść nie tylko o rynku wydawniczym, procesie pisania, ale również o głębokim wręcz wyniszczającym wpływie mediów społecznościowych na wszelkie sfery. Aż wstyd się przyznać, ale spodziewałam się że „Yellowface” będzie historią opartą na ciemnej, mrocznej stronie branży wydawniczej z Ameryki czy Wielkiej Brytanii. Myślałam iż ta historia będzie skupiała się na trudach związanych z wydaniem książki, wybicia się co oczywiście zostało ukazane. Wygląda to tak, że grupa „białych” inwestorów, szefów znanych marek wybierają spośród szerokiego groma mniejszości etnicznej książkę, autora/autorkę, których powieść zostanie okrzyknięta bestsellerem, hitem czy kolejną świetną historią. Nieważne, że często wybierają mało znaczące teksty. Tematyka w „Yellowface” jest szeroka i głęboka, od uprzedzeń, marginalizowania mniejszości etnicznych, powszechny i głęboko zakorzeniony rasizm, podział społeczeństwa. Mottem tejże opowieści: pisz o tematyce związanej z historią swojego państwa, a nie zagłębiaj się w tematykę o której „biali” pisarze nie mają pojęcia. W wielkich nerwach, emocjach przewracałam kartki tej książki, lekka nuta kryminału zaogniła mój apetyt na tę historię, nie jest to powieść górnolotna, lecz przedstawia ciekawą perspektywę, motywy i wątki nad którymi warto się czasem zatrzymać i pomyśleć. June Hayward była zwykłą, szarą myszką, rodzina nie doceniała jej pracy, a bliscy znajomi, wydawca czy czytelnicy nie przyjęli zbyt gorąco jej debiutu. Inaczej przedstawia się los jaki spotkał jej koleżankę ze studiów, Athene Liu. Świetnie rokująca pisarka, amerykanka z chińskim rodowodem co pozwoliło jej na wybicie się na rynku literackim, który wręcz na gwałt rety potrzebował kogoś kto nie wyglądał jak ona. Poprzez krytykę czy cierpienie czerpała inspirację do swoich książek, a jej szkic o chińskich robotnikach z Korpusu Pracy był tematem świetnym, po prostu idealnie wpasowała się w zapotrzebowanie rynku. Kuang od zawsze potrafiła przedstawić tak żywe i pełne emocji postaci, nie są to bohaterowie, idealni i nieskalani złem, wręcz przeciwnie, są sobą, kierują się własnym dobrem. To przykre, ale właśnie często spoglądamy na ludzi poprzez zazdrość, porównujemy się innych, próbując zrozumieć co złego jest w nas samych? Jak mówiłam, ogromnie wciągnęła mnie ta opowieść. Kuang potrafi świetnie grać i żonglować emocjami. Jest do tego krytyczna, nie boi się poruszać delikatnych tematów dookoła, których chodzimy na paluszkach. Tak właściwie do końca ciężko odgadnąć jak potoczy się fabuła, z jednej strony ktoś może pragnąć upadku oszustki lub aby nareszcie przedstawiła koncept w pełni należący do niej samej. Historia rozgrywa się pomału, aczkolwiek zawsze do celu, rozdziały kończyły się w momencie gdy podkreślały powagę problemu, nie starała się bronić zachowania postaci, stworzyła unikalne i bezosobowe podejście do postaci. Nie powiem, ale „Yellowface” mogłabym czytać raz za razem, jest świetnym źródłem inspiracji. W dodatku ta pogoń za marzeniem sprawiła jednocześnie satysfakcję, ale i przysporzyła June masy cierpienia, idealnie pasuje tutaj określenie „po trupach do celu”. W morzu pełnym rekinów, staraj się przypasować. Zakończenie mnie zaskoczyło, nie wiem w którą stronę pójdzie nasza bohaterka, ale na pewno jeszcze nie napisała ostatniego słowa.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
30-12-2023 o godz 21:41 przez: Book_matula
Pierwszy raz miałam przyjemność poznać twórczość autorki, czytając „Wojnę makową” która wywróciła mój fantastyczny świat do góry nogami. Postać Rin i tego, przez co przeszła tak mnie wciągnęło i całe szczęście, że miałam drugi tom pod ręką, bo chyba nie wytrzymałabym czekania na kolejny tom. Kolejnym zachwytem był „Babel” i tak jak wyżej było wielkie WOW. Dziś sprawa dotyczy kolejnej książki autorki, a mowa o „Yellowface”. Nie szukajcie akcji z pościgami kowbojskimi w tle lub trudnych do rozwikłania spraw detektywistycznych, ale szukajcie czegoś co w jakimś stopniu pomoże zrozumieć świat, w jakim my książkoholicy poruszamy się na co dzień. Wydawnictwa, autorzy, pijar jednego i drugiego, odbiorcy itp. Wchodzimy w ten świat i poznajemy, że nie wszystko pachnie różą i jakie są konsekwencje pewnych decyzji (nie zawsze słusznych) poznacie w tej książce. Nie spodziewałam się, że ta pozycja wywoła we mnie różne emocje (od tych pozytywnych po te negatywne) a to dlatego, że nawet po skończeniu książki nie mam pojęcia, kto tak naprawdę jest ofiarą, a kto tym złym i nie przesadzam, bo jak na początku współczułam jednej bohaterce tak potem myślę sobie „a dobrze jej tak…” i weź tutaj nie denerwuj się :p. Jeszcze nie powstała taka książka jak „Yellowface”, i to jest wspaniałe w autorce, że nie pisze po raz setny tego, co już jest, ale bierze na tapet rzeczy, o których albo nie było, albo o których nie pisze się oficjalnie. Tak było przy książce Babel. Książkę nie odłożysz po kilku rozdziałach, lecz, dopiero jak skończysz, więc zaopatrz się w wygodne miejsce i coś do jedzenia. Każda osoba w książce to nie tylko bohaterowie fikcyjni, ale każdy z nas w realnym życiu. Mówię poważnie cechy charakteru naszych bohaterów można przypiąć do nas samych (nie wszystkie oczywiście) Relacje międzyludzkie i uczucia, jakie towarzyszą w trakcie znajomości czy przyjaźni są prawdziwe i właśnie ta prawda jest fantastyczna. Kolejnym tematem, który jest poruszony to świat Social media, czytelnicy którzy w jakimś stopniu decydują, czy dana pozycja będzie na samej górze popularności, czy klapą czytelniczą, i to jest dla mnie wielki znak zapytania, bo skąd tak naprawdę wiadomo, gdzie to można zobaczyć? Mnóstwo książek, które mają słabą ocenę według mnie są niesłusznie wystawione, bo dla mnie okazały się świetne. Kto z was widział krytykę jakiejś pozycji, a inni jak ślepe konie idą za tą oceną zamiast wziąć książkę i samemu przeczytać i wystawić ocenę, lecz no cóż! Poza historią naszych bohaterek, która według mnie jest pozytywnie fantastyczna poznacie właśnie cały ten świat od autorów po wydawcę włącznie. Zachęcam i z całego serca polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
12-11-2023 o godz 16:11 przez: readingpluscoffee
Rebecca znowu to zrobiła. Znowu zakochałam się w jej książce, przepadłam dla niej i na parę wieczorów zapomniałam o tym, że wcale nie jestem Juniper Song - zwykłą białą dziewczyną, która na każdym kroku widzi ducha swojej zmarłej przyjaciółki, której ukradła powieść wartą miliony. Która popada w szaleństwo starając się uciec przed konsekwencjami. „Yellowface” obnaża branżę wydawniczą. Wyciąga wszystkie ukryte kruczki na światło dzienne. Relacje między autorami a wydawcą. Zawiść wśród twórców. Niszczy marzenia o debiucie na liście bestsellerów, bo w prawdziwym życiu debiut znika z półek księgarń nie przez zainteresowanie czytelników, a jego brak. Chyba, że ktoś cię prowadzi, a twoje pióro trafia w gusta większości. Autorka z oprawcy tworzy ofiarę, kreuje postacie nieoczywiste, o których w jednych chwilach myślimy w samych superlatywach, żeby za chwilę wywołały w nas niesmak i obrzydzenie. W wyjątkowy sposób prowadzi czytelnika przez cały proces wydawniczy otulony Twitterową nienawiścią, kłamstwem i nieszczerymi uśmiechami. Tutaj nie ma prawdziwej przyjaźni, miłości i wsparcia. Nie możesz liczyć na innych, bo każdy widzi świat poprzez dolary, a w przypadku potknięć będzie ratować siebie i tworzyć historie oparte na cudzym nieszczęściu. Bo bądźmy szczerzy - im trudniejsza fabuła, bardziej zagmatwane przypadki i więcej cierpienia, tym większą fascynację czujemy. Rebecca porusza temat kradzieży, rasizmu - tego, czy biały autor może poruszać historię innych ras, czy powinien się nią interesować i ją opisywać, czy prawa do niej należą się tylko wyodrębnionej grupie osób. Czy rasizm może też tyczyć się białego człowieka, jeśli z góry zakładamy, że to on zawsze jest „tym złym”? A w końcu, czy opisywanie wspomnień sytuacji, których my nie doświadczyliśmy to kradzież? Czy może inspiracja? Z każdą kolejną stroną miałam coraz więcej przemyśleń, rozterek i pytań. Czy współczuję June? A może nie mogę jej znieść? Czy Athena na pewno była tak cudowna jak wszystkim się wydawało? Ta książka to rewelacyjnie napisana historia o ogromnej zazdrości i desperackiej próbie stania się kimś w ukochanej branży. I choć zakończenie nie robi wrażenia „wow” jest niesamowicie realne i zostawia z refleksją, czy ktoś kto kiedyś poczuł już smak popularności, jest w stanie z niego zrezygnować.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
17-10-2023 o godz 17:29 przez: Weronika
Rebecca F. Kuang to dla mnie autorka niezwykła. Zaskakuje mnie na każdym kroku i sprawia, że z niecierpliwością czekam na każdą jej książkę. „Yellowface” tylko utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Choć kocham „Wojnę makową” to uważam, że „Yellowface” jest znacznie lepszą książką. A Wy naprawdę powinniście ją przeczytać. „Yellowface” zachwyca i to od pierwszy stron. Choć sporo w tej książce z eseju to równocześnie czyta się ją jak najlepszy thriller. To również historia o dylemacie etycznym i o tym, kto może opowiadać historie innych narodowości [wiedzieliście, że jest ktoś taki jak konsultant kulturowy? (osoba, którą zatrudnia się, gdy chce się sprawdzić czy w książce nie ma treści krzywdzących dla pewnych grup)]. Postać June została świetnie wykeowana. Uwielbiam ten typ postaci wątpliwie moralnej. Z jednej strony czytelnik widzi, że bohaterka robi źle, lecz z drugiej zaczyna jej współczuć. Athena również ma swoje za uszami. Choć poznajemy ją głównie z perspektywy June (która oczywiście jest stronnicza) to również nie jest ona bohaterką pozytywną. Jest to jedna z najbardziej fascynujących książek jakie przeczytałam. Obnaża sekrety rynku wydawniczego oraz bez skrupułów opowiada o tym, co dana jednostka jest gotowa zrobić, aby osiągnąć sukces. Nie zabrakło również toksycznych zachowań. Jeśli fascynuje Was proces wydawania książek i wszystkich smaczków z tym związanych; jeśli kochacie ironię i czarny humor; jeśli chcecie zarwać noc dla świetnej historii; jeśli lubicie genialne książki: CZYTAJCIE „YELLOWFACE” (każdy inny powód też będzie dobry). To połączenie satyry i thrillera, które wciąga i uzależnia. Książka, która otwiera oczy i nie pozwala o sobie zapomnieć.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
12-10-2023 o godz 13:44 przez: Czytotaj
Brawo! Zostałaś wybrana! Zrobimy z Ciebie prawdziwą literacką gwiazdę, a Twoja książka stanie się bestsellerem. O nic się nie martw. Wszystkim się zajmiemy. Ludzie będą Cię kochać. Tak szybko jednak można spaść z piedestału. A upadek jest bardzo bolesny. W jednej chwili jest o Tobie głośno. W drugiej zatykasz uszy, by nie słyszeć tych obelg wykrzykiwanych wprost do Twego ucha. Nienawidzą Cię. Życzą Ci śmierci. Anonimowi ludzie roszczą sobie prawo, by mówić Ci jakim jesteś człowiekiem. Internet to zło wcielone. Wróć. To ludzie korzystający w taki sposób z mediów są złymi, bezwzględnymi istotami. O mechanizmie wydawniczym. Jak wygląda promocja bestsellerów. Ile wysiłku wkłada wydawca i jak wiele od niego zależy, by książka stała się popularną. O wyścigu szczurów. Zazdrości. Presji, która zabiera radość z tworzenia. O tym, jak kruchą materią jest sława. Jak niepotwierdzona informacja wpuszczona w internet (nawet jeżeli koniec końców może się okazać prawdą) staje się niepodważalnym dowodem niszczącym czyjąś reputację. "Yellowface" stała się dla mnie nieodkładalna. To niezwykle mądra, pomysłowa i nieszablonowa historia odzierająca z iluzji. Mechanizm w niej przedstawiony to nie tylko świat literacki, ale każdy inny. A poczucie bezkarności osób w sposób krzywdzący korzystających z mediów społecznościowych jest przerażająca. I na koniec. Ogromne chapeau bas dla @kuangrf . Tworzyć tak różne historie, w tak wyjątkowy sposób - to wielki talent! Nie wyobrażam sobie nie sięgnąć po każdą kolejną książkę stworzoną przez autorkę!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
25-10-2023 o godz 00:45 przez: Anonim
"Yellowface" to tytuł nietypowy. Do tej pory nie znałem żadnej powieści, która opowiadałaby o rynku wydawniczym i autorach książek. Autorka w satyryczny sposób obnażyła kulisy tworzenia bestsellerów i towarzystwa pisarzy, w wielu miejscach pewnie przerysowując prawdę, ale zrobiła to intrygująco. Moim zdaniem najlepiej jednak oddała ducha dzisiejszej poprawności politycznej i narzucania, o czym twórca powinien tworzyć, a o czym mówić nie może. Bardzo podobał mi się również motyw szaleństwa, przewijający się w toku akcji, który dodawał wydarzeniom dreszczyk emocji. Przyczepię się do zakończenia, ponieważ po całej treści spodziewałem się czegoś mocniejszego na finiszu. "Yellowface" jest powieścią bardzo dobrą, jednak nie jest to książka na miarę "Wojen makowych" R.F. Kuang, które dla mnie były wybitne. Warto pamiętać, że Kuang odeszła od fantastyki w swoim najnowszym dziele, co również mogło przełożyć się na poziom tej satyry. Nie dziwię się jednak, że "Yellowface" zdobyło liczne nagrody i nominacje. To że nie jest to najlepsza książka tej autorki, nie oznacza, że nie jest dobra, po prostu poprzeczka zawieszona jest strasznie wysoko. Więcej recenzji znajdziecie na moim Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
07-10-2023 o godz 19:19 przez: Zakaz_czytaAnia
A co, gdyby na łamach powieści pokazać brudy świata książkowego dokładniej wydawniczego. Tego momentami wyścigu szczurów o tytuł bestsellera, ukrytych zawiści schowanych za pięknym uśmiechem, niespełnionych marzeń. „Yellow face” czekałam na tę książkę i jak już miałam okazję poznać jej treść wiedziałam, że nie będzie to pierwsza lepsza pozycja. Kuang dokładnie wie jak z życia codziennego zrobić powieść pełną emocji wciągająca na tyle, że po prostu chcesz wiedzieć co wyjdzie na jaw, a co na zawsze zostanie tajemnicą. Poruszająca ogrom skrajnie różnych tematów idealnie łączących się w historię okrutnie prawdziwą. Już po samym opisie i zapowiedziach domyślałam się, że będzie to coś, po co chce sięgnąć teraz już wiem, że chce sięgnąć po każdą kolejną książkę autorki właśnie tego chcemy, sięgając po daną pozycję.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
29-09-2023 o godz 15:17 przez: Klaudia
Coś niesamowitego, przeczytane dosłownie na raz bo nie da się oderwać. Pióro R.F.Kuang jest chyba zaczarowane, bo wszystko co spod niego wyjdzie to totalny sztos.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
3/5
17-10-2023 o godz 17:02 przez: książkowy krawiec
Kuang. Jedno nazwisko tyle sprzecznych odczuć. Nie jestem fanem Wojen Makowych, za to Babel był ciekawym przeżyciem. Tym razem dostajemy coś kompletnie innego. Ale czy na pewno. Dwie dziewczyny. Jedna odnosi sukces jako pisarka. Druga jej zazdrości. Dwie przyjaciółki. Jeden przypadek. Jedna śmierć. Jedna kradzież pomysłu. Mnóstwo przykrych sytuacji, hejtu i zawiłości. Tu nie znajdziecie fantastyki. To nasz świat. A w tym świecie przepychanki twitterowe, wydawnictwa, problemy pisarskie i społeczne. No właśnie i na tym się skupmy. Ta książka to historia dziewczyny, która ukradła szkic powieści i wydała ją pod swoim nazwiskiem. I teraz najważniejsza informacja. Dziewczyna "złodziejka" jest biała, a "okradziona" jest Chinką. I już widać kilka problemów. Pierwszy to kradzież i konsekwencje jakie za tym idą. Nasza bohaterka musi zmagać się psychicznie z tym, że stworzyła swoją kreację na nieprawdzie i że kiedyś to kłamstwo kopnie ją w tylnią część ciała. Drugi to rasizm. I tu już mam wielki zarzut. Społeczność azjatycka jest tu skrajnie rasistowska. Okropnie wręcz negatywnie nacechowana. Wypowiedzi w kółko brzmią w stylu "nie napisałaś tego bo jesteś biała", "nie masz prawa się wypowiadać, bo jesteś biała", "biali są tacy czy owacy". Ja wszystko rozumiem. Rozumiem, że nasza bohaterka jest kłamczuchą, ale tu podkreślanie różnicy my i oni są przedstawione aż do przesady. Mam ogromny problem z tą książką. Czyta się ją świetnie. Jest wciągająca, lekka i przyjemna. Porusza ciekawy temat i było by ok, ale coś zgrzyta. Zastanawiam się, czy powodem dla którego nie jestem w 100% kupiona jest fakt, że nie żyję w Ameryce. Nie znam się na wydawaniu książek, nie śledzę tamtejszych mediów. Nie korzystam z twittera i nie wiem, czy sceny opisane w książce faktycznie tak wyglądają za oceanem. Dla mnie wygląda to na mocno przerysowane, aż do bólu. I to jest właśnie Kuang. Poruszamy tematy rasizmu, kradzieży, plagiatu, itp., ale robimy to w wyolbrzymiony sposób, wręcz sztucznie napompowany. Dostajemy to w każdej książce i szczerze, chyba mam już przesyt. To nie jest zła książka, to po prostu nie moja bajka
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
09-10-2023 o godz 17:59 przez: Paulina
Chcę się z Wami podzielić opinią o najnowszej książce Rebecci F. Kuang "Yellowface". To moje pierwsze spotkanie z autorką. I choć minęło już parę dni odkąd ją skończyłam nadal nie wiem do końca co o niej myśleć. Całe życie Juniper zmienia się gdy na jej oczach ginie Athena, jej prawie przyjaciółka, która jest wziętą pisarką. June również chciałaby taki poziom osiągnąć, jednak jak dotąd bez skutku. Wkrótce po tym wydarzeniu nasza bohaterka wydaje książkę, która okazuje się bestsellerem. Tylko to nie do końca powieść Juniper.. No, ale z drugiej strony.. Zależy jak na to spojrzeć. Poznajemy kulisy światka wydawniczego i nie jest on taki spokojny na jaki wygląda. Na pewno pomysł na fabułę był mega ciekawy. Jeszcze się nie spotkałam z taką historią. To całe bagienko wydawnicze, kulisy powstawania książki, tysiące korekt i poprawek było mega interesujące. I nie takie różowe jak wszyscy sobie myślą. Dodatkowo traktowanie autorów przez wydawców, zwłaszcza tych mniej popularnych wcale nie jest fajne. No i mamy w tej książce podwójne dno. Nic nie jest do końca oczywiste. Miałam wrażenie, że autorka pragnęła wręcz byśmy nie polubili głównej postaci. Zostaliśmy wrzuceni do głowy Juniper. Jej intencje i myśli wcale nie były tak szlachetne. I to jak sama siebie przekonała, że to co zrobiła nie było złe. A jednak żyła w ciągłej paranoi, że wszystko się wyda. Ogólnie nie czytało mi się tej książki źle. Autorka ma bardzo fajny warsztat. Ale sama historia nie wywołała u mnie efektu wow. Chyba liczyłam na coś więcej. Myślę, że nie zapamiętam jej na długo. A wy musicie ocenić tę powieść sami, by wyrobić sobie o niej swoje zdanie. Poza tym wydanie tej książki z barwionymi brzegami jest genialne. Fajnie, że wydawnictwo pokusiło się na taką wersję.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
14-04-2024 o godz 12:43 przez: kazda_przeczytana
Juniper nie osiągnęła sukcesu literackiego, jej debiut przeszedł właściwie bez echa, nie podpisała lukratywnych kontraktów, nikt nie chce zekranizować jej powieści. To wszystko przypadło w udziale jej koleżance - genialnej Athenie Liu. Juniper nie radzi sobie z zawiścią, w czym nie pomaga jej megalomaństwo i dość słaby charakter. Gdy nadarza się okazja kradnie rękopis i wydaje go pod własnym nazwiskiem. Karygodny czyn przynosi jej sławę, ale czy prawda wyjeździe kiedyś na jaw? Przez tę historię możemy podejrzeć mechanizm działania branży wydawniczej, co dla mnie było bardzo ciekawe. Widzimy też jak bardzo niebezpieczne są media społecznościowe - w jaki destrukcyjny sposób mogą wpłynąć na człowieka, jego karierę i całe życie. Ważny w tej historii jest również rasizm i jego różne aspekty. Historia opowiedziana jest z punktu widzenia Juniper, dzięki czemu możemy ją poznać i znielubić (w moim przypadku tak było). I tak jak na początku książki bawiły mniej jej przemyślenia i irytujące zachowanie, tak środek lektury dłużył się i męczył, a zakończenie rozczarowało. Na plus można uznać niejednoznaczne usytuowanie bohaterów w roli zły-dobry- trudno tu rozstrzygnąć kto był prawdziwą ofiarą. Zastanawiam się, czy historia nie narodziła się w głowie Autorki po tym jak zderzyła się z rynkiem wydawniczym przy „Wojnach makowych”. Nie porwała mnie ta książka, mimo bardzo ciekawego opisu rynku wydawniczego, będzie jednak doskonałą lekturą jeśli potrzebujecie czegoś lekkiego.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
19-02-2024 o godz 13:57 przez: uwAga
Fabuła ściśle związana jest z rynkiem wydawniczym, pisarzami i recenzentami. Trudno mi było oprzeć się takiej tematyce. Musiałam sprawdzić. 🙂 Wszystko zaczyna się od śmierci pewnej poczytnej autorki. Umiera ona na oczach swojej koleżanki, również pisarki. Jak się szybko okazuje, rzekoma przyjaźń łącząca dwie kobiety była co najwyżej jednostronna. A śmierć koleżanki może stać się trampoliną do sukcesu tej drugiej... Słuchając tej pozycji ciągle odkrywałam kolejne poziomy walki sukces, bezwzględnej, bez liczenia się z kimkolwiek i czymkolwiek. Interesujące było obserwowanie jak płynnie była przesuwana granica tego, co wydawało się zupełnie niemoralne, do tego, co było już akceptowalne, a nawet całkowicie uzasadnione. Pod kątem zmian zachodzących w psychice głównej bohaterki książka jest wyjątkowo interesująca. Yellowface to dla mnie opowieść o wcielaniu się w cudzą skórę, zazdrości, zawiści, odtwórczości, o manipulowaniu prawdą, w celu uzyskania własnych korzyści. Podobało mi się ukazanie komercyjnego charakteru rynku wydawniczego, choć nieustanne przeżywanie negatywnych recenzji było dla mnie przerysowane. Nie sądzę, by ktokolwiek rwał sobie włosy z głowy z powodu krytycznej wypowiedzi kogoś w sieci. Oczekiwania miałam dość wysokie. Nie do końca zostały spełnione, bo chwilami główna bohaterka działała na mnie drażniąco, a akcja się rozwlekała. Dostrzegam jednak kilka zalet tej książki, więc uważam, że warto ją poznać.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji