Republika Piratów (okładka  twarda, wyd. 09.2014)

Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.

Potrzebujesz pomocy w zamówieniu?

Zadzwoń

Produkt niedostępny

Dodaj do listy Moja biblioteka

Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.

Może Cię zainteresować

Prawdziwa historia Republiki Piratów i człowieka, który pociągnął ją na dno.

Epickie bitwy morskie, błyskawiczne abordaże, wiatr w żaglach, morski pył na twarzach i tony cennych łupów ukrytych pod karaibskim słońcem.

To nie fikcja, to są fakty!

Początek XVIII wieku. Czarnobrody, Czarny Sam Bellamy, Charles Vane i kilku innych wielkich pirackich kapitanów łączy siły, tworząc coś więcej niż przypadkową zbieraninę złodziei. Byli żeglarze, niezadowoleni służący, zbiegli niewolnicy – każdy z nich zwrócił się ku piractwu w wyrazie protestu przeciwko warunkom panującym na statkach i plantacjach. Wspólnymi siłami ustanawiają surową demokrację, wykrawając własną strefę swobody, w której służący stali się wolni, czarni zyskali status równych, a przywódców wybierano i obalano na drodze głosowania.

Posiłkując się szczegółowymi badaniami archiwów brytyjskich i amerykańskich, Colin Woodard opowiada dramatyczną historię Republiki Piratów, która śmiała zatrząść fundamentami brytyjskiego i hiszpańskiego imperium, a także rozprzestrzeniła demokratyczne idee. Kilkadziesiąt lat później doprowadziły one do rewolucji amerykańskiej.

ID produktu: 1100120896
Tytuł: Republika Piratów
Tytuł oryginalny: The Republic Of Pirates. Being The True And Surprising Story Of The Caribbean Pirates And The Man Who Brought Them Down
Autor: Woodard Colin
Tłumaczenie: Czartoryski Bartosz
Wydawnictwo: Wydawnictwo SQN
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Liczba stron: 384
Numer wydania: I
Data premiery: 2014-09-24
Rok wydania: 2014
Data wydania: 2014-09-24
Forma: książka
Okładka: twarda
Wymiary produktu [mm]: 34 x 213 x 150
Indeks: 15409706
średnia 4,7
5
38
4
8
3
3
2
1
1
0
Oceń:
Dodając recenzję produktu, akceptujesz nasz Regulamin.
37 recenzji
Kolejność wyświetlania:
Od najbardziej wartościowych
Od najbardziej wartościowych
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najpopularniejszych
Od najwyższej oceny
Od najniższej oceny
5/5
26-10-2014 o godz 11:40 przez: YARRO.NC | Zweryfikowany zakup
Jeśli jako dziecko biegałeś z kijem w dłoni i opaską na oku, a później czytałeś "Wyspę Skarbów", Znaczy Kapitan był Twoim kapitanem, zaczytywałeś się w opowieściach samotnych żeglarzy, kup tę książkę koniecznie.
Jeśli nigdy nie interesował Cię temat piratów kupić tę książkę wręcz powinieneś. No przecież coś o piratach trzeba wiedzieć.
A jest co wiedzieć. Czy zdawałeś sobie sprawę , że na przełomie wieków XVII i XVIII pływały statki żaglowe, na których liczba członków załogi mogła liczyć i osiemset osób? Nie! Czy masz blade pojęcie jak kaperowano na okręt marynarzy? Nie! Czy wiesz ile ton złota złupiono i ile do dziś leży gdzieś na karaibskich plażach? Nie! No to kup tę książkę, przeczytaj ją i postaw na półkę, a później daj ją do czytania swojemu synowi lub wnukowi. Jeśli masz energiczną córkę lub wnuczkę to i one niech czytają! Jest co czytać.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
16-06-2015 o godz 10:18 przez: lakomart | Zweryfikowany zakup
Dokument, który opisuje powstanie Republiki Piratów, która w XVIII w. zatrząsał podstawami imperium hiszpańskiego, brytyjskiego i francuskiego. Historie wielkich kapitanów pirackich, którzy połączyli siły tworząc z bandy złodziei, wyrzutków, niewolników a również podróżników podążających za przygodą ustanawiają surową demokrację opartą na prawie „piratów”. W tym dokumencie będziesz brał udział w bitwach morskich, abordażach, poczujesz wiatr w żaglach i morską bryzę na twarzy, zobaczysz nieprzebrane ilości łupów, które są ukryte…na karaibskich wyspach. Dowiesz się, że ta iskra demokracji „pirackiej” to początek powstania Stanów Zjednoczonych. Dokument, który przeczytasz bez wytchnienia, a kiedy skończysz, zapytasz o dalszą część tej historii…tej przygody.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-04-2017 o godz 08:12 przez: Lord Sandro | Zweryfikowany zakup
Książka naprawdę interesująca, jednak polecam mocne skupienie się na treści; natłok nazw, korelacji, nazwisk i dat może czasem przerazić. Ale to tylko drobna wada. "Republika" naprawdę otwiera oczy na rzeczywistą historię piractwa atlantyckiego-myślę, że każda świadoma osoba powinna po nią sięgnąć, nie wspominając już o szczególnie zainteresowanych tematem. Czyta się szybko i łatwo, a fantastyczny, pełen akcji sposób przedstawienia przez autora faktów sprawia, że spędzanie czasu z książką jest naprawdę przyjemnym doświadczeniem.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-07-2017 o godz 08:08 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Jestem ciągle w trakcie czytania. Książka jest taką trochę biografią piratów z Karaibów, czy raczej Bahamów. Pozwala lepiej zrozumieć motywacje tych ludzi i ich działania. Czyta się ją całkiem przyjemnie. Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
02-03-2015 o godz 11:39 przez: Artur Marcinkowski | Zweryfikowany zakup
Dość ciężko było się przez nią przebić. Dla fanów piratów pewnie będzie bardzo fajna, dla mnie jednak długimi fragmentami wlekła się jak flaki z olejem.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-06-2016 o godz 10:25 przez: anonymous | Zweryfikowany zakup
Świetnie napisana pasjonująca historia piractwa karaibskiego i nie tylko dobry wielkich zamorskich imperiów - fakty przyćmiewają fikcję.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-10-2017 o godz 07:48 przez: Agnieszka | Zweryfikowany zakup
ciekawa, jednak dość ciężko się czyta w szczególności drugą część książki.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-08-2015 o godz 09:17 przez: wach18 | Zweryfikowany zakup
To najlepsza książka jak dotąd czytałem. Świetnie napisana.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-10-2016 o godz 21:44 przez: anonymous | Zweryfikowany zakup
Ciekawa, barwnie napisana pozycja. Wciąga... Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-07-2023 o godz 11:40 przez: emila_cz | Zweryfikowany zakup
Super książka.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-09-2014 o godz 19:37 przez: Sylwester Wawruszczak
Jako dziecko zawsze uwielbiałem piratów w każdym możliwym wydaniu. Miałem zestaw pirackiego przebrania, na ścianie w pokoju wisiał plakat z pirackimi zestawami pewnych popularnych klocków, a znany niegdyś film z Geeną Davis w roli głównej widziałem niezliczoną ilość razy. Pamiętam nawet, że miałem ilustrowaną historię o Czarnobrodym, która od wielokrotnego czytania rozpadała się na pojedyncze kartki. I choć z czasem moje uwielbienie do piratów uległo osłabieniu na rzecz innych rzeczy, to jednak z przyjemnością obserwowałem trwający od kilku lat popkulturowy renesans tematyki morskich rozbójników. Nie mogłem też przejść obojętnie obok książki, która chyba jako pierwsza od wielu lat podchodzi rzetelnie do kwestii osiemnastowiecznego piractwa - tak właśnie w moje ręce wpadła Republika Piratów.

Colin Woodard postanowił zebrać w jednym opracowaniu wszelkie dostępne informacje na temat złotej ery piractwa, nie pomijając jednak istotnych informacji na temat zarówno okresu ją poprzedzającego, jak i czasów bezpośrednio po niej. Dzięki temu czytelnik dostaje pełny obraz karaibskiego piractwa - jego początki, rozkwit oraz schyłek przedstawione są w kompleksowy sposób. Już po samej liczbie zawartych w książce informacji widać ogrom pracy włożonej przez autora, ale jeszcze większe wrażenie robi liczba źródeł, po które sięgnął Woodard. Niemal na każdym kroku natknąć się można na odniesienia nie tylko do starych opracowań, ale też do wysyłanych w okresie piractwa listów, prowadzonych przez kapitanów dzienników, czy nawet wiadomości zamieszczanych w ówczesnych gazetach. Autor dotarł chyba do każdej informacji o piractwie, jaką dało się znaleźć.

Jakkolwiek by jednak nie była znakomita merytoryczna strona Republiki Piratów, tak była by ona jedynie suchym opracowaniem gdyby nie język, jakim posługuje się autor. Colin Woodard nie szczędzi barwnych opisów, kreując w wyobraźni czytelnika jak najdokładniejszy obraz minionych czasów. Autor nie boi się także używać swobodnych sformułowań, często stosując wyjątkowo potoczny język (przykładowo: oba typy pocisków potrafiły przemienić człowieka w krwawą papkę). Dzięki takim zabiegom ani przez moment nie czułem się jakbym czytał książkę historyczną - raczej miałem wrażenie, że słucham pewnego rodzaju gawędy, swobodnej opowieści człowieka, który zna się na tym, o czym mówi. Co równie istotne, w książce nie brak map ukazujących świat lub jego fragmenty na początku XVIII wieku, znaleźć też można graficzne porównania wielkości różnych rodzajów okrętów, a nawet spis cen i zarobków z tamtej epoki. Wszystkie takie dodatki jeszcze bardziej przybliżają czytelnikowi złotą erę piractwa.

Republika Piratów to książka dla każdego, kto chce poszerzyć swoją wiedzę o morskich rozbójnikach. Osoby znające oblicze piractwa jedynie z popkultury mogą być jednak zaskoczone - żywot banity na statku to nie pasmo radosnego łupienia i następującego po nim wydawania zdobytych skarbów. Życie na statku to ciągłe choroby, wypadki, głód - problemy które dałoby się rozwiązać w większości portów, do których jednak piraci nie mogli wpłynąć ze względu na swój fach. Zaskakująca może być też pewna struktura społeczna panująca u piratów - choć z reguły kreuje się ich jako zaprzysiężonych indywidualistów, dążących jedynie do nabicia własnej kabzy, to jednak stanowili oni pewne zgrane społeczeństwo, u podwalin którego stały demokracja i sprawiedliwość, której nie było pod rządami europejskich monarchów.

Nie wiem, czy miałem kiedyś do czynienia z książka historyczną, która aż tak bardzo mnie pochłonęła. Kartki przewraca się jedna za drugą, chcąc poznać dalsze fakty życia karaibskich piratów. ‘Fakty’ są tu słowem kluczowym - Colin Woodard posługuje się niemalże wyłącznie potwierdzonymi informacjami, natomiast wszelkie sytuacje, w których opisywane wydarzenia są jedynie prawdopodobne, są wyraźnie w tekście zaznaczone. To godna pochwały rzetelność, której zawsze brakowało w podejściu do tematu piratów, tak idealizowanych w popkulturze. Tak naprawdę jest tylko jedna rzecz, do której mogę się przyczepić - choć co do zasady historia przedstawiana jest chronologicznie, czasem jednemu z piratów poświęcane jest więcej czasu, by później dogonić go pozostałymi postaciami. Można przez to w międzyczasie zapomnieć w którym momencie urwała się opowieść o niektórych morskich zbójach, a że opisywanych w książce osób jest sporo, mogą się one nieco pomieszać w naszej głowie. Ale nawet coś takiego nie pozbawiło mnie przyjemności płynącej z lektury.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
08-12-2015 o godz 14:58 przez: martyna.
Recenzja pochodzi z bloga: http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2015/12/republika-piratow-colin-woodard.html

Czasami miewam takie dni, a raczej późne wieczory, podczas których leżę i myślę. Niekiedy o przyszłości, a częściej o tym co było kiedyś. O dzieciństwie pełnym śmiechu rozbrzmiewającego w naszym niewielkim mieszkanku, albo jak kto woli całym piętrze, gdyż dnie spędzałam z jedynie kilka miesięcy starszym ode mnie sąsiadem z naprzeciwka i jego młodszą siostrą, z którą dzielą nas 3 albo 2 lata. Nie przeszkadzało to nam podczas zabawy, jednak gdy przychodziło co do czego, to lubiąca lalki dziewczynka nie chciała się do nas przyłączyć podczas zabawy w wampiry czy piratów, nie wspominając już o oglądaniu filmów o morskich podróżach. Nie wychowywaliśmy się bowiem na Kubusiu Puchatku czy Myszce Miki, a właśnie na Piratach z Karaibów. I właśnie dlatego tak się ucieszyłam, mogąc przeczytać książkę Colina Woodarda. Oczekiwałam przygód iście w stylu Jacka Sparrowa, no może ewentualnie z odrobinką Kapitana haka.
(...)Oni okradają biednych pod osłoną prawa… a my łupimy bogatych, za oręż mając jedynie naszą odwagę.
Pierwsze wrażenie.. sama nie wiem co powiedzieć, gdyż moje odczucia mieszane. Wyciągając książkę z pudełka dostarczonego mi przez kuriera, na pewno nie spodziewałam się takiego pięknego, zapakowanego szczelnie w folię wydania. Na pewno widzieliście chociażby na Youtube amerykańskie wydania książek, twarda okładka, obwoluta. Dokładnie coś takiego otrzymałam. Czarna obwoluta ze złotym napisem, którą możecie zobaczyć wyżej, na pewno nie należy do tych matowych, więc obawiałam się, że przy dotykaniu pozostawię na niej mnóstwo śladów. Całe szczęście jest odporna, więc nie muszę się powstrzymywać i pilnować podczas czytania. Jednak to nie ona najbardziej mi się spodobała. Była to, znowu powtórzę to słowo, amerykańska okładka. Po prostu zwykła, czarna, z wielką białą czaszką na środku. Cudo!

Teraz druga strona medalu.. Jak to ja, postanowiłam przekartkować kilka stron i ilość tekstu trochę (bardzo trochę) mnie przeraził. Książka ma niecałe 400 stron, a dialogów wcale. Oczekiwałam raczej powieści, pełnej rozmów, więc troszkę się przestraszyłam takiej ilości czystego tekstu. Jak się mogłam przekonać bywało to momentami nużące, ale lekturę urozmaicały mi przeróżne wstawki, (z których słynie w mojej biblioteczce wydawnictwo SQN). Nie dość, że na odwrocie okładki mamy na mapie przedstawionych głównych bohaterów, to między stronami powieści znajdujemy m. in. graficzne ukazanie statków oraz map, spis cen za różne produkty i zarobki ludzi pełniących poszczególne funkcje na początku XVIIIw.
Cieszą się opinią romantycznych łajdaków, budzących grozę śmiałków, którzy odważyli się obrać ścieżkę biegnącą poza zasięgiem prawa i władz, wyzwolonych z okowów żmudnej codziennej pracy; nieustraszonych, którym udało się zerwać więzy jakimi pętało ich społeczeństwo, i wyruszyć na poszukiwanie bogactw, uciech oraz przygód (…)
Nie spotkałam się wcześniej z książką o podobnej tematyce, więc nie mam żadnego punktu odniesienia, nie mogę do niczego przyrównać. Z samego prologu już dowiadujemy się sporo o samym zamyśle książki i faktach związanych z dawnym piractwem. Kto by pomyślał, że piraci nie są jedynie bandytami, którym w głowie kradzieże, gwałty i znęcanie się nad słabszymi. Mało tego, sam fakt, że mogli okazać się bardziej uczciwi od niejednego z tytułem szlacheckim, mocno mnie zaskoczył. To, że utworzyli swojego rodzaju własną kulturę, która nie zwracała uwagi na poglądy, czy pochodzenie, gdzie Francuzi łączyli siły ze znienawidzonymi Anglikami, ze względu właśnie na piractwo, w którym nie są ważne podziały.

Książka ta uświadomiła mi, jak niewiele wiem o piratach. Mówię tu o prawdziwej ich historii, złotej erze z lat 1715-1725, opartej na prawdziwych faktach, a nie wyssanych z palca opowieści, którą w końcu poznałam dzięki autorowi Republiki Piratów. Jako dziewczynka, która od dziecka oglądała wszystkie filmy na ich temat, często się przebierała w stare ubrania, byle tylko wyglądać jak Jack Sparrow i budowała własny statek na środku pokoju, jest mi wstyd, że mimo mojej fascynacji, dopiero teraz zaczęłam drążyć temat. Co prawda, akcja momentami ślimaczyła się niemiłosiernie (o czym wspomniałam wcześniej), czułam się przytłoczona wieloma informacjami zawartymi na jednej stronie, zdarzało mi się odłożyć książkę i sięgnąć po coś innego, lekkiego. Nie jest to powieść, którą przeczytamy w dwa dni. Spróbować można, jednak nie gwarantuję, że po takiej próbie cokolwiek zrozumiecie. Ja, by całkowicie skupić się na tekście, często czytałam grubo po północy, gdy nie przeszkadzały mi dźwięki grającego telewizora zza ściany czy jeżdżące na drodze samochody. Najlepiej zabrać się za tą pozycję, gdy mamy kilka wolnych dni, możemy sobie pozwolić na chwilę relaksu w towarzystwie sławnych piratów (o których oczywiście wcześniej też nie wiedziałam..!)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-09-2014 o godz 12:43 przez: MK Czytuje
"Nigdy nie było piratów, byli ludzie, którzy stwierdzili, że Wolność, którą dali im Bóg i Natura, są barierą przeciwko bogatym i wpływowym. " Charles Johnson

Piraci. Jawią się nam jako romantyczne, nieokiełznane postacie, budzące grozę. Jednak to ich marzenia, ich cele są zgodne z prawdą, a nie nasze wyobrażenia. Postacie takie jak Jack Sparrow to romantyczni łajdacy poszukujący skarbów i żyjący wręcz baśniowo. Powyżej pozwoliłam sobie zacytować Johnsona, gdyż w jakimś stopniu cytat ten oddaje mentalność wielu prawdziwych karaibskich piratów. Piractwo poprzez ekranizacje czy literaturę oferuje nam szeroki obraz tego zjawiska, może dlatego jest, to aż tak bardzo pasjonujące, szczególnie gdy jednym z piratów jest Depp.
Książka omawiająca to zagadnienie - Republika Piratów, jest powieścią obalającą wiele mitów, przejaskrawień i niedomówień o tych budzących strach śmiałkach. To także powieść historyczna zawierająca wiele faktów ze złotej ery piractwa trwającej od 1715 do 1725 roku. Trud, znój, koszmarne warunki, choroby, niedola, niebezpieczeństwa i poświęcenia. To także rodzaj dziennika zawierającego opisy miast, zdarzeń, ubiorów, zwyczajów, warunków, i nawet dialogów z tamtych czasów opartych o zdobyte w USA i UK materiały archiwalne w tym: zeznania, protokoły rozpraw czy dokumentacje prawnicze.


"Niech was wszystkich szlag! Banda chytrych łajdaków. I wy, którymi się wysługują, idioci o płochliwych sercach! Szkalują nas, szubrawcy, choć jest taka oto różnica: oni okradają biednych pod osłoną prawa, a my łupimy bogatych, za oręż mając jedynie naszą odwagę" s.196 słowa Bellamego


Colin Woodard przekonuje nas, iż tak: piractwo służyło zyskowi, ale było także formą wyrwania się z nędzy, przeciwstawienia się władzy czy traktowaniu marynarzy gorzej od kryminalistów, a życiorysy tak znanych postaci jak Czarny Sam Bellany, Edward Czarnobrody Thatch i Charles Vane były często zbyt mocno koloryzowane na kartach znanej historii. Ta powieść skupia się przede wszystkim na tej trójce, nie zapominając o człowieku, Korony - Woodesie Rogersie, który w wielkiej mierze przyczynił się do upadku piractwa na Bahamach, które było jego epicentrum. To ich historia - ich losy, marzenia, pragnienia i nieszczęścia.

expulsis piratis, mercia restitua (piraci przepędzeni, handel wznowiony) - Motto Bahamów na cześć Rogersa

Skuszona sięgnęłam po tę literaturę faktu, powieść historyczną, której za zwyczaj nie czytam. Książka jest naszpikowana pasjonującymi faktami, drobnostkami, które były dla mnie niczym ciekawostki. Opowiada także prawdę o tamtych czasach - warunkach socjalnych i bytowych, które dla mnie były zatrważające. Bo czy ktoś z Was wyobraża sobie, iż ze względu na brak czystej wody pija się codziennie piwo? Nawet dzieci, co świadczy o tym, iż całe miasta wiecznie chodziły pijane, albo że nagle zostajecie porwani z własnego domu, by służyć na łodziach kupieckich? Powieść Republika Piratów jest naprawdę dobra i momentami pasjonująca, czytało mi się ją płynnie, choć nie szybko ze względu na masę faktów i zagadnień historycznych. O dziwo nie było to dla mnie, aż takim mankamentem, choć za zwyczaj wolę, gdy tego typu historie pisane są w formie narracji w pierwszej osobie z punktu widzenia bohatera powieści. I co najważniejsze w jakimś stopniu byłam w stanie utożsamić się z każdą ze stron tej gry. Poszkodowanymi i oprawcy. Tylko kto tak naprawdę kim był? Rządzący, właściciele ziemscy czy marynarze? Patrząc na skandaliczne warunki pracy, niewypłacanie wynagrodzeń, niewolnictwo można stwierdzić, iż rozumie się pobudki części z nich. To postacie o pełnym wachlarzu cech, niesamowicie prawdziwe, o każdym odcieniu szarości.
Republika Piratów była dla mnie rozrywką i frajdą, kolejną przygodą, i możliwością wyrobienia sobie zdania na temat tej grupy ludzi zapisanej na kartach historii, która nie tylko dokonywała abordaży i kradzieży, czy wrogich przejęć, ale także walczyła z systemem, rządzącymi i walczyła o wolność, i równość każdego człowieka. To opowieść o czasach bezwzględnych, drapieżnych i niebezpiecznych.
Podsumowując Republika Piratów to bardzo dobrze napisana powieść historyczna oparta na archiwach zgromadzonych na temat czasów złotej ery piractwa oraz jej kluczowych postaci, która przypadnie do gustu zainteresowanym tą tematyką. To powieść, którą czyta się płynnie mimo sporej ilości informacji, skierowana jest do osób lubiących fakty, ciekawostki oraz chcących poznać prawdę o piratach, która jest często bardziej porywająca lub niepokojąca niż znana nam fikcja. I takim osobom ją polecę.
recenzja znajduje się także na moim blogu mkczytuje
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
20-12-2014 o godz 14:23 przez: Elfik Book
Każdy z nas nieraz natknął się na opowieści o piratach. Jest ich bardzo dużo i występują w najróżniejszej formie. Spotykamy książki, filmy, czy nawet muzykę, które opisują sławne dzieje piratów. Znamy takie filmy jak "Piraci z Karaibów", czy "Wyspa Skarbów". Zyskały one sławę na całym świecie. Prawie każdy człowiek przynajmniej kojarzy, kto to jest Jack Sparrow albo czym jest Czarna Perła. Ale skąd wzięły się inspiracje na te sławne filmy? Skąd wiedza o piratach i ich zwyczajach? "Republika Piratów" opowiada historie piratów na podstawie prawdziwych faktów. Co powodowało, że stawali się postrachem morza? Jaka była sytuacja na morzu i na lądzie? Jak naprawdę wyglądała era piratów?

Od dziecka uwielbiałam historie o piratach. Nigdy nie widziałam w nich brutalnych i bezlitosnych ludzi, którzy grabią, gwałcą i porywają. Dla mnie zawsze byli to ludzie, którzy walczą o wolność i sprawiedliwość. Podejrzewam, że taki wizerunek pirata, powstał pod wpływem "Piratów z Karaibów", których zawsze ubóstwiałam. I mimo że z czasem zrozumiałam, że moja wersja nie do końca przedstawia rzeczywistość, nadal pozostałam wierna opowieściom o morzach, statkach i skarbach. Gdy po raz pierwszy, zobaczyłam tę książkę, wiedziałam, że muszę koniecznie ją przeczytać. Najwyższa pora by poznać prawdziwą historię.

Mam specyficzne nastawienie do historii. Lubię historię, ale nienawidzę uczyć się jej. Mogłabym słuchać o wydarzeniach przeszłych lat wiele godzin, jednak gdy słyszę, że czegoś z tego muszę się nauczyć, przechodzą mnie ciarki. A niestety ostatnie lata gimnazjum i liceum nie dawały mi większego wyboru. Gdy otworzyłam książkę i zaczęłam czytać, na nowo poczułam radość z czerpania niewymuszonej wiedzy. Ode mnie zależało, co zapamiętam, a co od razu zapomnę. Sprawiło to, że poczułam niezwykłą euforię, która podsycała moją ciekawość i przypomniała, jaką radość może przynosić wiedza.

Sama historia jest oparta na faktach. Colin Woodard opowiada nam tę historię, jakby rozmawiał z nami. Mówi o tym, co udało mu się dowiedzieć. Podkreśla, co ma uzasadnienie w historii, a co jest tylko miejscową legendą, która prawdopodobnie tylko po małej części miała odwzorowanie w rzeczywistości. Z książki możemy także dowiedzieć się wielu faktów historycznych. Występuje wiele opisów miast oraz ludzi z XVIII wieku. Możemy zobaczyć oczami wyobraźni, jak wyglądało miasto w tamtych czasach, jakie były zwyczaje ludności. Zafascynowało mnie to. To inna rzeczywistość, która teraz w naszej cywilizacji jest już niespotykana. Coś co się już nigdy nie powtórzy i zostaną tylko wspomnienia. Takie rzeczy warto zapamiętać. Ludzkość idzie do przodu, w niektórych miejscach bardziej, w innych mniej, jednak proces cały czas trwa. Poza tym dużo dowiedziałam się o polityce podczas kolonizacji świata. Żaden podręcznik od historii nie przekazuje takiej wiedzy i nie tłumaczy jej w sposób, który daje przynajmniej jakieś wyobrażenia tamtych czasów. Tu to dostałam.

Woodard przedstawia piratów jako ludzi - to najprostsze i najtrafniejsze sformowanie. Każdy pirat był człowiekiem, który jak my miał swoje pragnienia, marzenia, ale również wady i mroczne tajemnice. Niektórzy piraci walczyli o idee i wolność, inni o poprawę bytu, a jeszcze inni o łatwy i duży zysk. Część z nich przeszła do historii, a część została zapominania razem z dniem śmierci. Odegrali oni dużą rolę w historii, choć czasami mogłoby się nie wydawać, że tak właśnie było. Jednak często zapomina się o różnych ludziach, zdarzeniach, które zmieniają bieg historii.

Cała powieść jest napisana w dość specyficzny sposób. Autor nie używa języka typowo specjalistycznego, jednak nie jest to też język, który używa się na przykład w powieściach przygodowych. Były momenty, w których nie mogłam się oderwać od książki. Czułam potrzebę jej czytania i pogłębiania swojej wiedzy. Jednak czasami nudziłam się niemiłosiernie. Nic nie było w stanie sprawić, że się skoncentruję i oddam przyjemności czytania. To zależy, kto co lubi i czym się interesuje.

Książka nie jest opowieścią na jeden, czy dwa wieczory. Trzeba poświęcić jej więcej czasu. Mam po niej miłe wrażenie i czuję satysfakcję. Jednak polecam ją tylko miłośnikom historii, czy fanom piratów. Dla takich osób to arcydzieło i wyjątkowo fascynująca książka, z którą można spędzić wiele chwil w zadumie i ciekawości. Lecz osoby, które nie lubią tego typu literatury, będę się nudzić i nie będą umiały znaleźć żadnej pozytywnej cechy, więc jeśli nie jesteście takimi osobami, lepiej się za nią nie bierzcie. Natomiast innym polecam ją całym sercem.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
28-09-2014 o godz 18:06 przez: NathalieRoss
Piraci dla jednych stanowią ciekawą legendę, dla drugich są niebezpieczeństwem czekającym dziś na morzach, a dla pewnego odsetka populacji pirat to synonim Kapitana Jacka Sparrowa. Uważam się za o tyle ciekawy przypadek, że łączę te trzy typy. Zainteresowałam się tematem właśnie dzięki kreacji Johnny'ego Deppa w serii filmów o zdobywcach mórz Od momentu pojawienia się pierwszego filmu w telewizji zapałałam wyjątkową ciekawością do ich życia i zwyczajów. Uwielbiałam słuchać historii o pirackich podbojach, pijackich burdach i spacerach po desce, jednocześnie uważając większość z nich za zwykłe podania. Nie dziwiło mnie, gdy w wiadomościach mowa była o pirackiej napaści na morzu - zawsze będą na świecie istnieć ludzie chcący przywołać historię do życia i za takich właśnie uważam współczesnych piratów. Jednak Colin Woodard w swojej publikacji pt. "Republika piratów" przedstawił historię, której początki miały miejsce setki lat temu. Miała być oparta na faktach, a nawet nazywano ją wyjątkowo prawdziwym zbiorem informacji, ale czy aby na pewno była to prawda?

Spodziewałam się zupełnie czegoś innego, niż dostałam. Wiedziałam, że jest oparta na faktach, ale myślałam, że będzie jednak bardziej podparta zmyśloną fabułą, zamiast opowiadać dosłowną historię piratów. Z początku była naprawdę ciekawa. Wprowadzając w temat, autor pisał niezwykle intrygująco i wciągnął mnie niemal po czubek głowy... jednak po około stu stronach tempo dramatycznie spadło niemal do zera i wzrosło dopiero w ostatnich rozdziałach. To mnie bardzo ubodło, gdyż najważniejszą część każdej publikacji, czyli środek naprawdę mocno wymęczyłam. Autor wprowadził zbyt wiele szczegółów, moim zdaniem kompletnie niepotrzebnych, opisywał dziesiątki razy w ten sam sposób różne statki, walki, trunki. Prostował część powszechnie znanych informacji i obalał mity, tworząc jednak własne błędy. Niewielkie, ale były.

Tytuł jest mylący. Autor sam podkreśla, że piraci szukali jakieś bazy i wybrali na nią Nassau. Nie ma nigdzie ani słowa o faktycznej republice, jej funkcjonowaniu, władzy. Z pewnością lepsza była jednak ta rzekoma "republika" niż niejednokrotnie ukazywane w filmach i literaturze tańce, hulanki, swawole i ogółem dość beztroskie pirackie życie, gdzie jedynymi rozterkami jest uniknięcie kobiety z poprzedniej nocy, gdy znajdzie się nową, brak rumu i zdobycie nowych beczek oraz ewentualne ataki innych piratów. Tutaj przynajmniej autor skupił się, chociaż stanowczo zbyt dokładnie, na pirackich walkach, podbojach i statkach. Dodał im trochę problemów i wyjaśnił różnice między dzikimi, niebezpiecznymi piratami oraz działającymi na rzecz rządu danego kraju korsarzami, co wielu osobom może pomóc zrozumieć wiele zagadnień poruszonych w książce.

Niestety nie dostaniemy tutaj zbyt dokładnych życiorysów. Zaciekawiły mnie postaci takie jak Czarnobrody, które najpierw były pięknie opisywane, by przerwać w najbardziej interesującym momencie, w suchym tonie wymienić wszystkie ich podboje i potem krótko wspomnieć o śmierci. Podobały mi się ciekawostki dorzucone w takich momentach, gdy brakowało innych, dla mnie dość istotnych informacji. Nie wiedziałam przykładowo, że po niespełna sześciominutowej bitwie, w której pozbawiono Czarnobrodego głowy, Maynard wrzucił ciało do wód cieśniny Pamlico Sound i według legendy miało ono okrążyć Adventure trzykrotnie, zanim w końcu poszło na dno. Takie dodatki pochłaniałam z radością i szkoda, że w publikacji przeważyły jednak szczegóły dotyczące podbojów i grabieży.

Język publikacji jest konkretny, może zbyt prosty, a przy tym równocześnie dość specjalistyczny. Musiałam sprawdzić kilka pojęć w trakcie lektury (co czasem stanowiło miłą przerwę), ale większość była dobrze wytłumaczona. Podziwiam autora za tony źródeł, jakie wykorzystał do stworzenia tej publikacji. Mimo że nawał nazwisk, dat, walk, miejsc i pojęć momentami wywoływał mętlik w głowie, byłam i jestem pod gigantycznym wrażeniem ogromu włożonej pracy.

Colin Woodard stworzył publikację nie tylko dla fanów i osób w temacie, dla których z pewnością będzie ona wiarygodnym rozszerzeniem wiedzy. Poleciłabym ją i tym, których zwyczajnie uwiódł filmowy kapitan Jack Sparrow lub zamarzyli o porwaniu przez serialowego kapitana Hooka. "Republika piratów" jest naprawdę warta Waszego czasu, mimo że momentami jest nazbyt szczegółowa lub nieźle się dłuży. Przetrwałam te opisy i nadal polecam lekturę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-07-2016 o godz 14:57 przez: Poddasze Literata
„[...] opowieść o piractwie rozpoczyna się od Henry'ego Avery'ego i tajemniczego okrętu, który przed ponad trzystu laty przybył do Nassau".

Jest 1 kwietnia 1696 roku. Na wodach przy wybrzeżu Hog Island pojawia się tajemniczy slup. Początkowo okręt nie przyciąga niczyjej uwagi, jednak kiedy żeglarze zaczynają opuszczać pokład, każdy pracujący w przystani marynarz spogląda w ich stronę. Nieznajomi mężczyźni odziani są w drogie jedwabie, poszarpane chusty w jaskrawych afrykańskich kolorach i arabskie nakrycia głowy. Ten, który im przewodzi niedługo stanie się legendą mórz, prawdziwym królem piratów. Oto do Nassau zawitał Henry Avery.

Legendy mówią, że Avery był bohaterem, tym, który powiódł piratów do ziemi obiecanej, swoistej Republiki Piratów, jaka miała powstać wśród gęstej roślinności Madagaskaru. Niektórzy są z kolei przekonani, że u schyłku złotej ery piractwa Avery udał się do rodzinnego Devon i tam, skazany na biedę, dożył ostatnich dni. Jednak moc okrętowych opowieści napełniała męskie serca żarem i wiarą w to, że gdzieś na świecie istnieje zapomniane, niepodległe pirackie królestwo.

„Cieszą się opinią romantycznych łajdaków, budzących grozę śmiałków, którzy odważyli się obrać ścieżkę biegnącą poza zasięgiem prawa i władz, wyzwolonych z okowów żmudnej, codziennej pracy; nieustraszonych, którym udało się zerwać więzy, jakimi pętało ich społeczeństwo, i wyruszyć na poszukiwanie bogactw, uciech oraz przygód".

Kiedy piraci tacy jak Benjamin Hornigold, Edward Thatch (znany jako Czarnobrody), Samuel Bellamy czy Charles Vane dorośli, okręty Henry'ego Avery'ego dawno już zniknęły z mórz. Jednak jego następcy byli na dobrej drodze do tego, by przywrócić piratom ich dawną potęgę i władzę. W przeciwieństwie do swoich poprzedników, piraci złotej ery angażowali się w społeczne i polityczne rewolucje. Charles Vane próbował nawet uzyskać pomoc samego Jakuba Stuarta. Z kolei slupy XVIII-wiecznych piratów dorównywały swoją potęgą nawet ogromnym okrętom Królewskiej Marynarki.

„[Ze] złotej ery piractwa nie zostało zupełnie nic prócz opowieści snutych przy ogniu w tawernach lub na hamakach zawieszonych jeden przy drugim pomiędzy pokładami tysięcy trzeszczących, nędznych łajb".

Kim tak naprawdę byli piraci? Dzisiejsza popkultura często kreuje ich na pozbawionych sumienia złoczyńców, lubujących się w torturach morderców i znudzonych życiem gwałcicieli. Jednak prawda jest taka, że znakomita większość piratów stroniła od niepotrzebnej przemocy, a wśród wielu kolonistów morska brać uchodziła za ludowych bohaterów, swoistych wysłanników Robin Hooda. Sam Czarnobrody, który zdobył sobie sławę najgroźniejszego spośród wszystkich piratów , prawdopodobnie nigdy nikogo nie zabił, a całą swoją taktykę opierał na wywoływaniu strachu poprzez podłoże psychologiczne: uzbrojonych po zęby marynarzy, dymiące pod kapeluszem lonty, srogie miny czy groźby.

Dla wielu wstąpienie w pirackie szeregi było szansą na nowe życie – mowa tu w szczególności o niewolnikach, marnie opłacanych marynarzach czy czarnoskórych. Służba na wyjętym spod prawa slupie gwarantowała równy podział łupów, a także lepsze pożywienie i dostęp do pieniędzy, o których załogantom Królewskiej Marynarki nawet by się nie śniło.

„Republika Piratów" to doskonałe kompendium wiedzy. Z książki dowiemy się między innymi, jak nazywały się najsłynniejsze pirackie okręty, jak zapobiegano morskim napaściom, a także poznamy biografię najznamienitszych kapitanów. Autor przybliża czytelnikowi sylwetkę Woodesa Rogersa, który odważnie i niestrudzenie zwalczał piratów, co niejednokrotnie doprowadziło go na skraj bankructwa. Historia spisana przez Colina Woodarda stawia w nowym świetle wydarzenia, które zostały mylnie zinterpretowane przez historyków, niejednokrotnie udowadniając, że prawdziwe pirackie przygody były znacznie ciekawsze od wykreowanych przez hollywoodzkie filmy opowieści. Jednak „Republika Piratów" to przede wszystkim wspaniała okazja do zagłębienia się w dawne dzieje, do lepszego poznania historii morskich wilków, a także tych, którzy z owymi wilkami walczyli, często tracąc przy tym własne zdrowie i majątek.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
10-05-2016 o godz 21:03 przez: Paulina W.
Arrrrr! Kamraci! Piracka brać wkracza do akcji!

Nie, nie zwariowałam do reszty! Po prostu wczuwam się w rolę, bo dzisiaj mam przyjemność zapoznać was z książka o tej właśnie tematyce pirackiej. I chociaż nie jestem fanką „Piratów z Karaibów”, to temat wydawał mi się na tyle ciekawy i owiany tajemnicą, że postanowiłam sięgnąć po tą pozycję!

Pierwsze skojarzenia na słowo „pirat”?

- opaska na oku (którego prawdopodobnie pod opaską brak)
- papuga na ramieniu
- charakterystyczny kapelusz
- zapijaczona morda
- kolczyk w uchu

Niektóre z powyższych skojarzeń okazały się po lekturze książki jak najbardziej trafne (przede wszystkim wizerunek pijanego pirata: ale cóż zrobić skoro ciągle brakowało pitnej wody – piraci musieli radzić sobie na inne sposoby), ale inne z pirackich stereotypów rozmyły się zupełnie. Jak się okazuje przedstawiana nam od małego wizja pirata i jego szalonego życia na lądach i oceanach niekoniecznie jest zgodna z prawdą. Wszyscy chłopcy od najmłodszych lat z zazdrością patrzą w ekran telewizora i marzą o przeżywaniu podobnych przygód. Ale czy życie pirata rzeczywiście było tak beztroskie?

Autor ksiązki, Colin Woodard, amerykański dziennikarz postanowił prześledzić złotą erę piratów przypadającą na lata 1715-1725. Podszedł do sprawy niezwykle ambitnie. W swojej pracy korzystał przede wszystkim z archiwalnych zeznań sądowych, korespondencji z tamtych czasów, z dzienników okrętowych…Nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak wiele pracy musiało to od niego wymagać. Pracy i samozaparcia. Wszystko to przekłada się na rzetelność książki i zawartych w niej informacji.

Warto zauważyć od razu, że osoby które liczą na to, że „Republika piratów” to powieść z wątkami dokumentalnymi mogą się rozczarować. W książce nie znajdziemy ani krzty dialogu. Ta pozycja to rzetelnie napisana literatura faktu, która obdziera wyobrażenia o szaleńczym i cudownym pirackim żywocie! Mimo, że książka zawiera niezliczoną ilość faktów, czyta się ją naprawdę lekko i przyjemnie. Być spowodowane jest to przystępnemu słownictwu, jakiego użył autor – dzięki temu, to książka dla wszystkich!

Woodardr w książce skupia się przede wszystkim na przekazaniu nam opowieści o trójce najsłynniejszych piratów: Samuela „czarnego Sama”, Edwarda „Czarnobrodego” Thatcha i Charlesa Vane’a. Na pewno niektóre nazwiska znacie lub przynajmniej kojarzycie, ale zapewniam, że warto skonfrontować swoją dotychczasową wiedzę z „Republiką piratów” Smakosze literatury faktu będą na pewno mile zaskoczeni opowieściami o warunkach w jakich piraci żyli, Te fragmenty książki są szczególnie wciągające. Podałabym Wam kilka smaczków, ale wtedy zabrałabym tą niesamowitą frajdę z czytania, więc wybaczcie…i przekonajcie się sami jak wyglądało codzienne życie tych postaci!

Warto podkreślić również fakt, że Woodard absolutnie nie jest stronniczy w swoich opowieściach. Przedstawia nam pobudki piratów, do takiego, a nie innego życia… Z książki dowiadujemy się, że bardzo duży odsetek piratów to po prostu niezadowoleni marynarze. Jak bowiem się nie wkurzyć, gdy rządzący nie wypłacają marynarzom wynagrodzeń lub nawet traktują ich jak niewolników? Miara się przebrała i niektórzy się zbuntowali, a nawet pokazali, że można inaczej… Bo na przykład bahamscy piraci wypłacali swoim ludziom renty inwalidzkie, co było w ogóle nie do pomyślenia ze strony właścicieli ziemskich! Autor nie usprawiedliwia piratów, ale tłumaczy i pokazuje ich sytuację. Tu nic nie jest czarne ani białe, jest za to wiele odcieni szarości, jak to bywa w życiu!


Podsumowując, książka powinna przypaść do gustu nie tylko wielbicielom pirackiej tematyki, ponieważ to przede wszystkim ciekawe historie biograficzne. Więc jeśli chcecie dowiedzieć się Skąd pochodzili piraci? Co nimi kierowało? Jak dzielili łupy? Jak wyglądało ich codzienne życie? Czy ich wybryki uchodziły im na sucho? Przekonajcie się samo i siegnijcie po „Republikę piratów” Arrrrrrrr!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-02-2015 o godz 17:01 przez: Zaczytana bez pamięci
Każdy z nas chociaż raz spotkał się z historią o piratach. Nieważne, czy były to bajki, w których Piotruś Pan stara się pokonać swojego wroga, Kapitana Haka, czy filmy o przygodach Jacka Sparrowa. Dziś chcę opowiedzieć Wam o książce opisującej historię złotej ery piractwa.
Piraci, na których skupia się autor tej pozycji, nie byli pierwszymi ani ostatnimi ludźmi, jacy siali zamęt na morzu. Próba opisania całej historii piractwa wymagałaby stworzenia kilku opasłych tomisk, dlatego Colin Woodard skupił się głównie na latach 1716-1718. To nie tylko opowieść o rozkwicie piractwa, lecz także lekcja historii opisująca konflikty w poszczególnych monarchiach.
Mamy 6 głównych bohaterów: Benjamina Hornigolda, Henry'ego Jenningsa, Samuela "Czarnego Sama" Bellamyego, Charlesa Vane'a, Woodesa Rogersa oraz najbardziej znanego z nich, Edwarda "Czarnobrodego" Thatcha. O kilku z nich słyszałam. Ta książka zweryfikowała moją wiedzę na ich temat. Po zakończeniu lektury doszłam do wniosku, że tak naprawdę niewiele wiedziałam na temat piratów. Znałam nazwy ich okrętów, potrafiłam powiedzieć, czym kiedyś ci przestępcy się zajmowali, nawet byłam w stanie wymienić członków ich rodzin, ale okazało się, że niektóre fakty podawane przez inne książki, które uznałam za pewnik, były fikcją. Największym zaskoczeniem był dla mnie Czarnobrody. Sporo już czytałam na jego temat i myślałam, że nic mnie nie zaskoczy. A jednak. Okazało się, że nie taki wcale diabeł straszny, jak go malują.
Republika Piratów jest książką historyczną. Nie ma tu praktycznie żadnych dialogów. Pojawiają się one tylko w cytowanych fragmentach. Brakowało mi jedynie przypisów, by móc wiedzieć, skąd pochodzą. Nie każdy z nich był oznaczony. Znajdziemy tu sporo faktów historycznych, opisów bitew oraz sporów piratów z koronowanymi głowami, a także alkoholu. Okazuje się, że bandyci morscy pijący rum to nie wymysł reżysera Piratów z Karaibów. Ci ludzie miesiącami przebywali na morzu. Po pewnym czasie woda pitna zaczynała mętnieć i nie można było jej już spożywać. Nie pozostawało nic innego, jak raczyć się alkoholem. Czymś w końcu musiano ugasić pragnienie. Tylko najbardziej wytrwali mężczyźni byli w stanie przeżyć w takich warunkach.
Colin Woodard przedstawił prawdziwe życie piratów. Pisał o nich bez jakiegokolwiek oceniania czynów, których się dopuścili. Pokazał nam też, jak wyglądało życie na morzu. Nie było wcale tak kolorowo, jak to pokazują niektóre filmy. Jedzenie się psuło, ludzie chorowali, wielu z nich zginęło jeśli nie podczas zarazy czy sztormu, to podczas wypuszczania się w morskie odmęty w poszukiwaniu łupów.
Przyznaję, niektóre opisy (zwłaszcza te, dotyczące budowy statków) były nieco nużące, lecz warto było przez nie przebrnąć, by poznać prawdziwą historię tych, którzy siali postrach na otwartych wodach. Książka przybliża życie morskich bandytów, ale dzięki niej możemy dowiedzieć się kilku ciekawostek dotyczących chociażby tego, skąd wzięła się nazwa batoników Kit-Kat. Polecam ją wszystkim wielbicielom historii o piratach. Nie zawiedziecie się na tej pozycji.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
30-11-2014 o godz 21:06 przez: Book Loaf
Początek wieku osiemnastego określić można złotą erą piratów. Ich burzliwe losy w późniejszych czasach stały się inspiracją dla wielu pisarzy, scenarzystów i reżyserów. Każdy zna filmy z Johnnym Deppem, lecz nie każdy już wie, kim był Edward Thatch, Benjamin Hornigold, Henry Jennings, Samuel Bellamy czy Charles Vane. To oni, na swoich imponujących okrętach, byli prawdziwymi postrachami mórz. Dlatego właśnie czas zapomnieć na chwilę o efektach specjalnych i obróbce graficznej. Rzeczywistość nie zawsze była tak interesująca dla twórców książek, seriali i filmów, lecz nie mniej barwna.

Szczególnie początki tej fascynującej historii nie były wcale kolorowe. Morskie potęgi, takie jak Imperium Brytyjskie, potrzebowały ludzi, którzy będą pływać po morzach i oceanach świata. Bez nich nie było mowy o podbijaniu lądów i handlu międzynarodowym. Mimo to, traktowano ich bez należytego szacunku. Trudne warunki pracy i bardzo często brak wynagrodzenia sprzyjały licznym buntom. Ci, którzy odważyli się zaprotestować, musieli szukać innego zajęcia. Nie znali innego życia, niż to na statku. Niejednokrotnie nie mieli też po co wracać na ląd. Tak narodziło się piractwo, którego głównym ośrodkiem były Bahamy.

Głód, choroby i niedostatek wody pitnej niejednokrotnie zagrażały zdobywcom skarbów podczas ich codziennej ciężkiej pracy. A przecież na statku trzeba być samowystarczalnym. Potrzebny był dowódca, ale też wszelkie wyprawy nie mogły dojść do skutku, jeśli brakowało najpotrzebniejszej i najliczniejszej grupy najniższych rangą ludzi od brudnej roboty. Piractwu nie sprzyjały również władze państwowe. Brytyjska monarchia zwalczała je wszelkimi możliwymi sposobami, próbując nie dopuścić do utraty swoich kosztowności. Kariera morskiego rzezimieszka była jednoznaczna z nieustanną walką o przetrwanie. Należało ścigać złoto i egzotyczne towary, jednocześnie oglądając się ciągle w tył, wypatrując potencjalnego wroga.

Colin Woodard w swojej książce opisuje barwne dzieje piratów od schyłku siedemnastego wieku, do początku lat trzydziestych kolejnego stulecia, kiedy to m.in. dzięki działaniom Woodesa Rogersa udało się położyć kres morskim rozbojom. Ta fascynująca opowieść, oparta na prawdziwych wydarzeniach, ukazuje prawdziwą historię pirackiej republiki, która swoim założeniami wyprzedziła resztę "prawdziwych" krajów o dekady. Panująca tam demokracja, według której czarni byli równi białym, a wszyscy mieli tyle samo praw i wolności, sprawiły że pirackie podboje stały się tak popularne.

W "Republice Piratów" znaleźć można niezliczoną ilość faktów wplecionych zgrabnie w tą spójną opowieść o prawdziwych losach Czarnobrodego czy Czarnego Sama. Dla mnie, jako osoby zupełnie niezorientowanej w temacie, która obejrzała dawno temu "Piratów z Karaibów", książka ta służy za wspaniałe uzupełnienie skromnej wiedzy o tym okresie i o faktycznej działalności morskich rozbójników. Będzie to również prawdziwa gratka dla osób zafascynowanych pirackimi opowieściami.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
23-01-2015 o godz 13:09 przez: outagetme
Kapitan Jack Sparrow, kapitan Hak... Kto ich nie zna? Jednak kim tak naprawdę są zbuntowani żeglarze, których symbolem stały się czaszka i skrzyżowane kości? Dlaczego postanowili wieść tak niebezpieczne życie? Na te pytania postanowił odpowiedzieć Colin Woodard, wielokrotnie nagradzany pisarz i dziennikarz, który także pełnił funkcję konsultanta historycznego przy słynnej już grze Assassin's Creed IV: Black Flag. Chcąc zniszczyć wizerunek pirata stworzony przez popkulturę, opowiedział historię dużo ciekawszą, a przede wszystkim prawdziwą.

Wszystko miało miejsce na Karaibach w XVIII wieku. Był to czas trudny dla prostych ludzi, którzy ledwo wiązali koniec z końcem, wykorzystywani jako tania siła robocza. Tłamszeni przez bogaczy, postanowili połączyć siły i wyruszyć w morze. Wiedzieli, że wystarczy mały błąd i wylądują na stryczku, ale nie było to istotne. Życie pirata dawało dostatek, a przede wszystkim wolność. W ich republice nie liczył się status społeczny, kolor skóry, wyznanie... Wszyscy byli równi. Stworzyli zalążek demokracji, szerzyli swoje idee, co później przyczyniło się do powstania Stanów Zjednoczonych.

Mam dość specyficzne nastawienie do historii. Uważam ją za bardzo interesującą, jednak gdy wychowuje Cię dwójka historyków... cóż, można poczuć lekki przesyt. Pewnie dlatego robiłam wszystko, żeby się od niej w szkole odciąć. Tak naprawdę robię to nadal. Dzięki „Republice Piratów” na nowo poczułam radość z poznawania przeszłości. Woodard opisuje wszystko, jakby opowiadał ciekawą historię. Nie znajdziemy tu specjalistycznego słownictwa. Język jest zwyczajny, taki, jakiego używamy na co dzień. To bardzo ułatwia i umila odbiór.

Przygody Czarnobrodego i jego kolegów po fachu to nie opowieść na jeden wieczór. Należy ją sobie odpowiednio dawkować, poświęcić jej odpowiednio dużo czasu i nie spieszyć się z czytaniem. Nie jest to lektura dla każdego. Nie zapominajmy, że to książka historyczna, autor posiłkuje się źródłami archiwalnymi oraz cytuje uznanych naukowców. Ci, którzy nie lubią takiej literatury, nie znajdą przyjemności w czytaniu "Republiki Piratów". Pozostałych jednak polecam i to bardzo.

Warto też przy okazji nadmienić, że na podstawie dzieła Colina Woodarda nakręcono serial "Crossbones" z Johnem Malkovichem w roli Edwarda "Czarnobrodego" Thatcha. Produkcja ma jednak zaskakująco niewiele wspólnego z książką. Akcja rozpoczyna się w 1729 roku i już po pierwszy odcinku wiadomo, że głównym bohaterem jest Czarnobrody (którego broda już taka czarna nie jest). Problem polega na tym, że zmarł on w 1718. Takich nieścisłości jest niestety dużo więcej. Do tego "Crossbones" jest serialem dość słabym, nie dziwi mnie więc, że został anulowany po pierwszym sezonie. Zamiast tworzyć fikcję, twórcy mogli sięgnąć po fakty. Te są dużo ciekawsze.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji Więcej recenzji

Zobacz także

Inne z tego wydawnictwa Korowód
4.6/5
31,24 zł
Megacena
Inne z tego wydawnictwa Pokrzywa i kość
4.4/5
30,10 zł
Megacena
Inne z tego wydawnictwa Welesówna
4.5/5
28,12 zł
Megacena

Podobne do ostatnio oglądanego