Psiejsko czarodziejsko (okładka  miękka, wyd. 12.2020)

To jest prawie jak dzień "Terminator 2: Dzień sądu", tylko że a rebous i w wersji dla dzieci! Pewnego dnia w życiu rodzinie pojawia się tajemniczy przybysz. Lekkomyślnie przygarnięty pod dach, w niedługim czasie rozpętuje ciąg gwałtownych i skrajnie niebezpiecznych zdarzeń, które pchną niczego nie podejrzewającą rodzinę na skraj miedzywymiarowego szaleństwa, pełnego dramatycznych wyborów, paradoksów czasowych i igrania ze śmiercią. Czytelnik śledzi tę historię z mieszaniną niedowierzania i fascynacji, bo któż nie chciałby choć raz zawiesić na chwilę praw rządzących szarą codzienności (a przy tym praw fizyki) i rzucić się jeszcze raz, być może pierwszy, a być może ostatni, w rzeczywistość będącą jedną wielką przygodą bez hamulców i pasów bezpieczeństwa. I, co chyba najważniejsze, bez konsekwencji. Główni bohaterowie wkraczają na tę drogę ku - wydawać by się mogło - pewnej zagładzie własnie w taki sposób, ulegając dziecięcej fascynacji tym, co niezrozumiałe. I stwierdzenie "dziecięca fascynacja" nie jest tu przypadkowe, bo to właśnie wyobraźnia niepełnoletnich odgrywa tutaj rolę katalizatora wydarzeń, które wciągają bez reszty ku zgubie także tych (do wyboru: dorosłych/ rodziców/ osoby odpowiedzialne), od których my, śledzący tę nieprawdopodobną historię, oczekiwalibyśmy raczej decyzyjności, nawet jeśli - a może własnie dlatego - jest to historia przeznaczona dla dzieci. Dla dzieci, więc oczywiście wszystko skończy się happy endem, ale nie dajmy się zwieść - jest li to tylko ugięcie się autorki przed wymogiem formalnym, bo, mówiąc górnolotnie, struktura rzeczywistości została przez bohaterów nieodwracalnie naruszona i kwestią domysłu pozostaje, jaka kara ich za to spotka. Jako czytelnik domagam się kontynuacji, być może przeznaczonej już dla nieco dojrzalszego czytelnika, w której - nawiązując do wspomnianego na wstępie kanonicznego "Terminatora" - w życiu bohaterów tej opowieści pojawi się kolejny przybysz, tym razem jednak już nie o poczciwym obliczu golden retrievera, ale, dajmy na to - rottweilera (dzięki filmowi "Omen" popkulturowo już na zawsze umiejscowionym po "złej" stronie), który zabierze ich w kolejną podróż, tym razem ukazującą straszliwe konsekwencje ich lekkomyślnych działań. Tytuł książki zaklina rzeczywistość tego świata. Świata podanego "czarodziejsko", a więc w sposób, który ukrywa przed nami to, co w nim dzieje się naprawdę. Poczciwy z pyska i poczciwie nudny golden retriever jest tu przewrotną figura, która na chwile wywraca życie poczciwych i poczciwie nudnych bohaterów tej opowieści. Zdaje się mówić im: zerwijcie się na chwilę ze smyczy codzienności i zrobicie to, czego nie można. A czego zrobić nie można? W zależności od tego, jak to czytacie: nie można nagiąć prawd fizycznych - nie można cofnąć się w czasie i naprawić błędów przeszłości. Albo inaczej: nie można cofnąć się w czasie i naprawić błędów przeszłości - bo w pewnym momencie życia nie można już zerwać z nudnym mieszczańskim życiem, którego wątpliwym ozdobnikiem jest popularny rasowy pies za wielkie pieniądze.