Poświąteczne morderstwo (okładka  miękka, wyd. 11.2023)

Sprzedaje empik.com : 34,87 zł

34,87 zł
49,90 zł porównanie do ceny sugerowanej przez wydawcę
Odbiór w salonie 0 zł
Wysyłamy w 1 dzień rob.

Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.

Potrzebujesz pomocy w zamówieniu?

Zadzwoń
Dodaj do listy Moja biblioteka

Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.

Błyskotliwe dialogi, nietuzinkowi bohaterowie i zwodnicze tropy – "Poświąteczne morderstwo" to wyjątkowy bożonarodzeniowy kryminał

Stary dobry wujek Willie, nienasycony łakomczuch i epickie utrapienie w jednym, przybywa na wieś, aby spędzić z krewnymi święta. Traf chce, że w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia zostaje znaleziony martwy w śniegu w stroju Świętego Mikołaja. Wygląda na to, że ktoś mógł zatruć jego czekoladkę... A może chodziło o babeczkę?

Policja zaczyna krążyć po domu, a potomkowie Williego, dawni przyjaciele i dalecy krewni zostają wciągnięci w zagmatwane śledztwo. Kto mógł zyskać na jego śmierci? Nadinspektor Culley, próbując dociec, co się dokładnie wydarzyło, napotyka przeróżne komplikacje…

"Poświąteczne morderstwo," po raz pierwszy opublikowane w 1944 roku, zręcznie wykorzystuje schematy kryminałów Złotej Ery. Napisane jest z ogromną swadą i ze wspaniałym poczuciem humoru.

"Poświąteczne morderstwo, pełne ekscentrycznych krewnych, dziwacznych wydarzeń i zabawnych dialogów, gwarantuje znakomitą rozrywkę”.
Tom Nolan, "Wall Street Journal"

Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

ID produktu: 1410185796
Tytuł: Poświąteczne morderstwo
Tytuł oryginalny: Murder After Christmas
Autor: Rupert Latimer
Tłumaczenie: Tomasz Bieroń
Wydawnictwo: Wydawnictwo Zysk i S-ka
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Liczba stron: 360
Numer wydania: I
Data premiery: 2023-11-24
Rok wydania: 2023
Data wydania: 2023-11-24
Forma: książka
Okładka: miękka
Wymiary produktu [mm]: 205 x 30 x 155
Indeks: 58007723
średnia 4
5
13
4
9
3
9
2
2
1
0
Oceń:
Dodając recenzję produktu, akceptujesz nasz Regulamin.
17 recenzji
Kolejność wyświetlania:
Od najbardziej wartościowych
Od najbardziej wartościowych
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najpopularniejszych
Od najwyższej oceny
Od najniższej oceny
3/5
12-02-2024 o godz 22:03 przez: Teresa | Zweryfikowany zakup
Akurat ten angielski humor do mnie nie przemawia. A co sie tyczy kryminału myślę że lepiej by było gdyby akcja była w szpitalu psychiatrycznym. Może wtedy by była zabawna.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-12-2023 o godz 13:45 przez: Agnieszka | Zweryfikowany zakup
Książka świetna natomiast realizacja zamówienia w empiku coraz gorsza. Dostawa nie dość że długa to jeszcze przekładana.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
10-05-2024 o godz 14:51 przez: KRETKA | Zweryfikowany zakup
Kryminał w starym stylu. Dobrze się czyta. Tego oczekiwałam, jako wielbicielka Agathy Christie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
06-02-2024 o godz 21:39 przez: Ela | Zweryfikowany zakup
No coś nie do końca tu wyszło, historia zamotana okrutnie ...
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
06-02-2024 o godz 10:21 przez: Anna Węglarz | Zweryfikowany zakup
Klasyczna detective story
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
03-02-2024 o godz 18:46 przez: Anonim
W moje ręce trafił kryminał, którego premiera była w 1944 roku. Autor przedstawia nam Boże Narodzenie na angielskiej prowincji w tle trwającej II Wojny Światowej. Do rodziny Redpathów przyjeżdża 90-letni, bogaty wujek Willie. Staruszek jest bardzo charakterny i często bywa utrapieniem dla najbliższych. Wszyscy wiedzą o jego dużym majątku i koniecznie chcą go poznać licząc na udział w spadku, dlatego też dużo osób chce odwiedzić w święta rezydencję Redpathów. Znalezienie martwego wujka na śniegu w dodatku w stroju Mikołaja rozpoczyna wielką kryminalną zagadkę, którą próbuje rozwikłać nadinspektor Culley. Książka jest napisana z bardzo dużą dawką anielskiego humoru i błyskotliwymi dialogami. Nie ma tu zbyt szybkiej akcji ale razem z nadinspektorem podążamy za toczącym się śledztwem, które głównie opiera się na analizie psychologicznej wszystkich osób. Autor wykreował specyficznych bohaterów, którzy przez swoje zachowanie oraz powiązania rodzinne są dla czytelnika potencjalnymi sprawcami morderstwa. Zakończenie jest świetne, lubię takie perełki na końcu. Jeśli więc lubisz angielski humor i zagadki kryminalne w stylu Agaty Christie a także zimowy, świąteczny klimat XX wiecznej Anglii to polecam tą lekturę. Wydawnictwo Zysk i Spółka Klub Twórczych Mam
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
05-01-2024 o godz 10:51 przez: Danuta Chodkowska
Lubię święta Bożego Narodzenia, a książki, których treść jest ściśle z nim związana, są dla mnie nieodłącznym elementem tego czasu. "Poświąteczne morderstwo" miało mieć "Błyskotliwe dialogi, nietuzinkowych bohaterów i zwodnicze tropy" i być napisane "z ogromną swadą i ze wspaniałym poczuciem humoru." I tak było - akcja, choć dość spokojna, ma wiele nagłych zwrotów i wciąga coraz mocniej, każde kolejne, wydawało by się absolutnie pewne rozwiązanie zagadki, okazuje się fałszywym tropem, humor faktycznie bawi, a zakończenie, moim zdaniem, zaskakuje. Rok 1940, zima. Trwa wojna, obowiązuje zaciemnienie, są trudności w przemieszczaniu się, ograniczenia i braki w zaopatrzeniu - zorganizowanie Świąt nie będzie łatwe ... Toteż Frank i Rhoda Redpath zastanawiają się, czy powinni zaprosić jej prawie 90-letniego ojczyma, aby spędził z nimi Boże Narodzenie. Sir Willoughby Keene-Cotton, czyli bajecznie bogaty wujek Willie, zwykle spędzał Święta we Włoszech, ale "Rhoda przy­po­mnia­ła rzecz naj­zu­peł­niej oczy­wi­stą: wojnę wy­po­wie­dzia­no po to, aby jak naj­bar­dziej utrud­nić bied­ne­mu wuj­ko­wi Wil­lie­mu prze­pra­wę przez kanał La Man­che, a także że Mus­so­li­ni w końcu po­sta­no­wił sta­nąć po jed­nej ze stron w obec­nych eu­ro­pej­skich nie­przy­jem­no­ściach, aby osta­tecz­nie unie­moż­li­wić sir Wil­lou­ghby’emu Keene-Cottonowi pobyt w jego willi w San Remo". Toteż wujek Willie przyjmuje zaproszenie, które ze strony Redpathów miało być nie tylko pustym gestem dobrej woli na Boże Narodzenie - liczyli, że jeśli zapewnią mu cudowne Święta (być może jego ostatnie), to może zapamięta je i da temu wyraz w swoim testamencie. Gość okazał się uciążliwy; niby nikomu nie chciał robić kłopotu, ale wciąż ktoś coś w związku z nim musiał zrobić (znaleźć laskę, włączyć lub wyłączyć radio czy światło, itd.), twierdził, że niczego nie za­po­mina, "tylko że nie po­tra­fi sobie przy­po­mnieć" i nie życzył sobie żadnej pomocy czy opiekunki. Na szczęście udało się zatrudnić dziewczynę z sąsiedztwa jako "sekretarkę, do pomocy przy pisaniu jego autobiografii", co umożliwiło Redpathom uszykowanie Świąt. Martwiło ich tylko to, że najwyraźniej wujek miał własne, nikomu nie znane plany dotyczące przyjęcia w drugi dzień Świąt - ale chyba nie były one specjalnie rewolucyjne, bo przyjęcie trwało do późna i nic go nie zakłóciło. Natomiast następnego dnia rano martwy wujek Willi został znaleziony w stroju Św. Mikołaja, na dworze, obok szczątków bałwana ... I tak pogodna relacja o Świętach w rodzinie zmieniła się w poważną relację ze śledztwa ... Jestem bardzo zadowolona, że trafiłam na ten stary, ale dobry kryminał. Dziejący się w świecie znanym nam z książek Agathy Christie, napisany w taki sposób, w jaki pisała ona i parę innych osób jej współczesnych - m. in. Dorothy L. Sayers, Georgette Heyer, G.K. Chesterton, John Dickson Carr. Tu istotą rzeczy jest zagadka, nie ma brutalności, wulgarności i oceanu krwi; jest bystry śledczy i bardzo realni bohaterowie. Jest też mniej lub bardziej lekki humor, czasem sarkazm lub ironia. Dlatego te książki są niemal ponadczasowe, mimo, że świat w nich opisywany przeminął i często czytelnik nie rozumie ówczesnych obyczajów i zasad postępowania. Szkoda, że autor zmarł przedwcześnie, bo być może nadinspektor Culley stałby się tak popularny jak Herkules Poirot, jako że dał się poznać jako człowiek inteligentny, pomysłowy i wiedzący jak używać szarych komórek. Komu miłe są kryminały Agathy Christie i autorów z Klubu Detektywów, kto lubi Anglię z początku XX wieku z jej dziwnymi - teraz! - obyczajami, zasadami i przekonaniami, kto chce zagadki i uczestnictwa w śledztwie - ten powinien być z lektury tej książki zadowolony. Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-01-2024 o godz 08:30 przez: Heather
W grudniowe, leniwe popołudnie nie ma nic bardziej przyjemnego niż świąteczna opowieść z bożonarodzeniowym klimatem. Uwielbiam wszystko co związane z tym okresem, więc już w połowie listopada decyduje się na powieści, których atmosfera odgrywa kluczową rolę. Tym razem wybór padł na klasyczny kryminał, który już od pierwszych stron przywołał na mojej twarzy serdeczny uśmiech. Mam słabość do klasycznych kryminałów, które są dobrze napisane i w tle widać, że bazują na typowym schemacie Agathy Christie. Nie przeszkadza mi czerpanie inspiracji z jej twórczości, kiedy autor potrafi sobie doskonale radzić na własnej przestrzeni, po prostu odwołując się do tego co najlepsze w literaturze. Chodzi tutaj o wykorzystywanie typowych motywów, czyli kameralna przestrzeń, mała grupa bohaterów, wszyscy podejrzani, każdy winny na swój własny sposób, ukrywający jeszcze do końca nie wiadomo co. I na tym polega zabawa, ponieważ razem z bohaterami, próbujemy jeszcze przed zakończeniem książki odnaleźć mordercę, doskonale się przy tym bawiąc. Autor wykorzystał lekki język, prosty styl, bardzo dynamiczne dialogi i połączył to ze smacznym poczuciem humoru, tworząc mieszankę od której po prostu ciężko się oderwać. Akcja tak naprawdę jest banalnie prosta. Czytamy o nadchodzących świętach, które przez przysporzyły postaciom różnych problemów. Na pierwszym planie pojawi się typowy wesoły wujaszek, który zajdzie wszystkim za skórę, jednak niebawem jego los szybko się odwróci. Willie już na drugi dzień zostaje odnaleziony martwy. Strój Mikołaja sugeruje że chciał dobrze, ale wyszło jak zwykle. Ktoś zdecydował się uciszyć wujka, prawdopodobnie zatruwając go czekoladką lub babeczką. Kto tego dokonał? Na tym polega cała przyjemność rozwiązywania tajemnicy razem z inspektorem, który stanie w obliczu prawdziwego wyzwania! Możliwe, że przez moją słabość do podobnych historii nie jestem tutaj obiektywna, ale przyznaję, że podczas lektury bawiłam się wspaniale. Przywracałam kolejne strony z ogromnym zainteresowaniem, śledziłam losy bohaterów, kibicowała im w drodze do osiągnięcia celu, zastanawiając się w którą stronę to wszystko się potoczy. Autor miał pomysł, mimo że powieść powstała w 1944 roku, to nie jest banalna czy szablonowa tylko pisana z pasją, zaangażowaniem oraz otwartością na czytelnika, który czuje się jednym z czołowych bohaterów. I chyba właśnie to w tej powieści jest najsmaczniejsze, poczucie zaangażowania w rozgrywane wydarzenia, aktywność na wszystkich stronach, kiedy nasze szare komórki działają na najwyższych obrotach, analizując, doszukując się powiązań między bohaterami oraz próbując postawić mordercę na pierwszym planie. "Poświąteczne morderstwo" to historia, której zdecydowanie warto dać szansę. Kryminał odpowiednio przedstawiony, z wielowarstwowymi bohaterami, mający w sobie mnóstwo, mnóstwo pozytywnych emocji. Owszem, napisany jest z przymrużeniem oka, z odpowiednią dawką poczucia humoru, ale właśnie to w tym wszystkim jest najlepsze. Jeśli szukacie lektury dostarczającej Wam samych pozytywnych wrażeń, która umili grudniowe popołudnie - lepiej trafić nie mogliście. To jedna z tych historii, która przypadnie do gustu każdemu czytelnikowi i piszę to z pełną odpowiedzialnością, ponieważ zamknięte zostało tutaj wszystko co najlepsze. Autor zaskakuje, bawi, intryguje i daję mocno do myślenia. Odrywa od codzienności i zabiera w podróż, która może pochwalić się wyjątkowym klimatem, odpowiednią atmosferą, a także wrażeniami wartymi powrotu także w kolejne święta.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
09-12-2023 o godz 13:00 przez: RingiL
„Poświąteczne morderstwo” Ruperta Latimera, to nie lada gratka dla miłośników zagadek kryminalnych z delikatnym humorem. Akcja toczy się podczas II wojny światowej, jednak temat ten jest jedynie wspominany w całej tej historii. Nie odgrywa pierwszych skrzypiec. Sir Willoughby Keene-Cotton to dziewięćdziesięcioletni mężczyzna, który jest nieprzyzwoicie bogaty ale też, jak określają go jego bliscy - jest starym niezgułą. Wielkiej fortuny nie dorobił się uczuciową pracą - każdy pens "spadł mu z nieba" - kilkakrotnie wżenił się w majątek. Cała rodzina od dawna czeka na jego śmierć. Nawet między sobą knują w jaki sposób można usunąć denerwującego krewnego. Aż w końcu się doczekali jego śmierci. Na zaproszenie Rhod i Franka Redpath rodzina zjechała się aby razem świętować, poznać starego wujka oraz namówić go do zmiany testamentu. Trzeba przyznać, że pokrewieństwo między niektórymi członkami rodziny jest zawiłe i mocno skomplikowane. Dzień po wspólnym ubieraniu choinki wujek Willly został znaleziony martwy w śniegu pod domem. Wcześniej wraz z wynajętą sekretarką Esther Hobbs pisał autobiografię, która była przedmiotem sporu z panną Redpath- jedną z krewnych. Zaczyna się długie, bo ponad 200-stu stronicowe śledztwo. Każdy krok śledczych jest mocno analizowany i opisywany ze szczegółami. Znamy każdy krok śledztwa, każde ich przypuszczenie. Komu najbardziej zależało na śmierci wujka? Początkowo cień podejrzenia pada w stronę jego obecnej żony, która po jego śmierci dziedziczy wszystko. Problem w tym, że kobieta jest ciężko chora, mało tego kilka godzin przed śmiercią sir Willoughby'ego Keene- Cottona sama pożegnała się z życiem. Pojawia się wielka niewiadoma. Śledczy dowiadują się też o domniemanym nowym testamencie, który Willy miał napisać i gdzieś schować. Czy śledczym uda się odnaleźć mordercę? I komu przypadnie spadek po staruszku? Kto zyska na tej śmierci? Jaką rolę w tej historii odgrywają babeczki bakaliowe i czekoladki? Autor gwarantuje nagłe zwroty akcji, które nie mało zaskoczą ale i chwilami rozśmieszą. Kryminał wzbogacony jest delikatnym poczuciem humoru. Autor podrzuca nam całkiem wiarygodne rozwiązania, które za moment obala. Spora ilość wykreowanych postaci daje nam wielu potencjalnych morderców. Każdy może mieć na sumieniu starca. A zakończenie zwala z nóg. Jest dopracowane na najwyższym poziomie. Droga przez jaką trzeba przejść aby rozszyfrować zagadkę jest dość kręta i usłana wieloma potencjalnymi zbrodniarzami. Nie ma szans aby czytelnik domyślił się kto jest prawdziwym zabójcą. Trochę książek kryminalnych przeczytałam i tych współczesnych jak i tych których akcja toczy się lata temu. Doskonale widać różnicę w śledztwie. Widać tę infantylność jaka była kiedyś. Czytając "Poświąteczne morderstwo" miałam wrażenie jakby śledczy nie chcieli nikogo oskarżać. Wierzyli na słowo że dana osoba nie popełniła zbrodni. Zamiast szukać motywów oni jakby szukali alibi dla potencjalnych morderców. Zapoznanie się z takimi książkami jest ciekawym doświadczeniem. Był to miło spędzony czas z książką! On The Other SIDE
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-12-2023 o godz 13:06 przez: Beata Igielska
POLECAM – NOWOŚĆ - nie tylko na święta 🙂📚📖📗📕 Jeśli lubicie klasyczne kryminały w stylu Agathy Christie, rodzinne zagadki doprawione solidną porcją inteligentnego poczucia humoru, to „Poświąteczne morderstwo” Ruperta Latimera jest idealną lekturą dla Was. Książka ukazała się pierwszy raz w 1944 roku. Akcja rozgrywa się w Anglii podczas drugiej wojny światowej i jej echa słyszymy w zaciszu domostwa Rhody i Franka Redpathów, do którego na Święta Bożego Narodzenia licznie zjeżdżają goście. Jest wśród nich leciwy wujek Willie. Nikt w familii za nim nie przepada, ale wszyscy starają się znosić jego dziwactwa, licząc na coś, co skapnie im w testamencie. Wujek jest obrzydliwie bogaty, zatem każdy ma nadzieję na jakiś spadek. Przyznam, że gdy poznałam starego Williego, to też miałam ochotę go zamordować. Piszę „też”, bo bohaterowie powieści nieraz w żartach o tym wspominają. Wujek jest wyjątkowo uciążliwy, zachowuje się jak megaloman, domaga się atencji, bywa despotyczny…. W pewnym momencie zaczęłam się jednak zastanawiać, na ile jest to prawdą, a na ile bohater świadomie kreuje taki autowizerunek. Zanim znalazłam odpowiedź na pytanie, drugiego dnia świąt znaleziono …zwłoki wujka – w stroju świętego Mikołaja, w ogrodzie, niedaleko śnieżnego bałwana. Przybyli na miejsce policjanci zaczynają dochodzenie, a potem śledztwo, bo wiele wskazuje na morderstwo. I wtedy właśnie zaczyna się istne szaleństwo, gdyż podejrzani się mnożą, a wnioski i logika nadinspektora Culleya oraz jego podwładnych okazują się pokrętne i tak zabawne, że są w stanie rozbawić nawet największego ponuraka. Zakończenie zaskakuje – i to wspaniała zaleta powieści, bo nie ma gorszego kryminału od tego, którego finał jesteśmy w stanie szybko przewidzieć. „Poświąteczne morderstwo” to nie tylko przewrotna historia kryminalna. To także opowieść obyczajowa, ukazująca w krzywym zwierciadle obraz rodziny żyjącej wedle społecznych stereotypów. Autor nieraz wyprowadza czytelnika w pole i buduje napięcie, by ostatecznie odpalić wielką fabularną petardę. Bardzo spodobało mi się specyficzne, jedyne w swoim rodzaju angielskie poczucie humoru, które ujawnia się i w narracji, i w dialogach – zabawnych, błyskotliwych. Polecam z czystym sumieniem, ale radzę zarezerwować sobie czas na lekturę, bo gdy już zacznie się czytać, to trudno przestać. BEATA IGIELSKA
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-03-2024 o godz 12:16 przez: CzasoStrefa.pl
Święta równie dobrze spędza się z rodziną, jak i zaszytym gdzieś z ulubioną książką. A nie ma nic lepszego na zimowe dni, niż książka w klimacie Bożego Narodzenia. Macie ochotę na małą zagadkę kryminalną? To dobrze się składa, bo Poświąteczne Morderstwo wam ją dostarczy, wraz z dużą dawkę angielskiego humoru. Nie zabraknie odwołania do świąt i do toczącej się podczas ich trwania drugiej wojny światowej. Tak jest kochani, książka ma również wątek historyczny. Powieść zachwyca okładką i z pewnością przykuwa wzrok, pośród innych pozycji na półce. Do tego sam opis zachęca do przeczytania, a że lubię takie klimaty, to nie byłabym sobą, gdybym po nią nie sięgnęła. Akcja dzieje się w Anglii, gdzie pewna rodzina szykuje się na święta i ewidentnie Pan domu nie jest zadowolony, że musi przyjąć wujka, któremu podróż po Europie przerwała tocząca się wojna. Ta jakże zamożna rodzina czeka tylko, aż wuj Will kopnie w kalendarz, bo nie dość, że chcą odzyskać swoje pieniądze, to liczą ponadto na spadek po nim. Jednak jak się okazuje, nie zdobędą żadnej z tych rzeczy, bo przepisał cały majątek żonie, której praktycznie nie widuje na oczy. Jak to się mówi, z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. W tym przypadku jest to absolutną prawdą, bo nie dość, że powieść zaczynamy od dyskusji o pieniądzach, to też od rozmyślań jak nielubiany członek rodziny mógłby umrzeć. Już to mnie urzekło, bo kocham taki humor i intrygi. Jednakże nie tylko początek zachwyca, dalej jest jeszcze lepiej. Wujek Willie przyjeżdża w końcu na święta, gdzie jego rodzina pomimo szalejącej wojny ma wszystko, czego dusza zapragnie. Oj tak, na brak kasy nie narzekają. Suto zastawiony stół, spotkania towarzyskie oraz syna studiującego w Cambridge. Pomimo niechęci do krewnego, rodzina spędza miło czas, świętując Boże Narodzenie. Kiedy jednak ono się kończy, to znajdują wujka martwego w stroju świętego Mikołaja. Tym sposobem sielska atmosfera zostaje zakłócona. I tu zaczyna się śledztwo, szanowny Pan nadinspektor Culley wkracza do akcji i próbuje rozwiązać zagadkę. Co niestety nie jest łatwe przy takiej rodzinie. Każdy ma coś za uszami i wszyscy życzyli Willowi śmierci. Culley szybko zauważa, że ta rodzinka jest szalona. Jednak sprawcę trzeba znaleźć, bez względu na koszty oraz ilość brudu, jaka przy tym wypłynie. Więcej na CzasoStrefa
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
21-06-2024 o godz 13:41 przez: Anonim
„- Chcesz powiedzieć, że będzie u nas mieszkał do końca wojny? - Może tylko do końca życia, kochanie”[1]. Państwo Redpath chyba niezbyt cieszą się na odwiedziny wujka Williego. Ich rozmowy na ten temat cechuje czarny humor. Bogaty staruszek raczej rodzinie przeszkadza, ale wypada zaprosić go na święta, mając na względzie, iż wojna udaremniła jego zwyczajowy wyjazd do Włoch. „Ale można na to spojrzeć od bardziej optymistycznej strony: przypuszczalnie umrze tutaj, co będzie bardzo miłe”[2]. Redpath'owie muszą być zaskoczeni, kiedy te makabryczne żarty staja się faktem, a wujek zostaje znaleziony martwy w stroju Mikołaja. Wielu miało motyw, aby skrócić życie staruszka. Kto był najbardziej zdeterminowany? Kto najwięcej zyskał? „Poświąteczne morderstwo” okazało się sympatycznym, acz dziwnym kryminałem. Jest to książka dla osób, które lubią angielski humor. Ta grupa najbardziej doceni dialogi jakimi raczy czytelników Rupert Latimer. Do tej powieści trzeba podejść z dystansem, wtedy zagwarantuje nam ona dobrą zabawę. Autor wprowadza wiele postaci i w toku fabuły wywleka rodzinne tajemnice. Wydaje nam się, że wujek Willy przeszkadza dosłownie każdemu. Ja miałam wrażenie, że Rupert Latimer nie do końca umie przekazać to co chciał w tej książce zawrzeć. Mówiąc prosto, wkrada się tu chaos. Przykładowo, mówiąc o jakiś personach autor i jego bohaterowie zachowują się tak, jakby dla czytelnika było oczywiste, kto jest kim. Brakuje tu subtelnych wprowadzeń, cech charakterystycznych, które pomogą odbiorcy sobie wszystko poukładać. Rupert Latimer stara się pokomplikować fabułę i szeroki wachlarz postaci daje mu pole do popisu, jednak angielski humor nie ułatwia śledzenia treści. Trzeba się trochę „napocić”, żeby wyłapać wszystkie smaczki i niuanse. Powieść „Poświąteczne morderstwo” poleciałbym raczej zdeklarowanym fanom literatury angielskiej. Rupert Latimer napisał nieco skomplikowany kryminał, acz utrzymany w klasycznym nurcie, czyli „bezkrwawo”. Jest też on na wskroś brytyjski, co potencjalni czytelnicy powinni wziąć pod uwagę. [1] Rupert Latimer, „Poświąteczne morderstwo”, tłum. Tomasz Bieroń, wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2023, s. 8. [2] Tamże, s. 9.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
06-01-2024 o godz 21:56 przez: ryszawa.blogspot.com
Stary wujek Willie, pomimo różnych wypadków wciąż żyje. Jest utrapieniem dla swojej rodziny, do której przyjeżdża na Boże Narodzenie. W drugi dzień świąt odnajdują oni jego zwłoki w śniegu. Bohater w chwili śmierci miał na sobie strój Świętego Mikołaja. Czy była to śmierć z przyczyn naturalnych, czy ktoś jednak pomógł mu zejść z tego świata? Wszyscy zostają wciągnięci w śledztwo, czy przyniesie ono rozwiązanie? Powieść ta została przedstawiona, jako książka pełna znakomitych dialogów, nietuzinkowych bohaterów oraz świetna rozrywka. Cóż, ja nic takiego w niej nie znalazłam. Dla mnie to była powieść zagmatwana, nudna, z rozwlekłą, wolno rozwijającą się akcją oraz podobnymi do siebie bohaterami. Nie mogłam połapać się w tym chaosie i nie znalazłam tu krzty angielskiego humoru, który często można znaleźć w brytyjskich kryminałach. Ciężko mi było dobrnąć do ostatniej strony, lecz jestem osobą z natury upartą, więc się nie poddałam, łudząc się, że później będzie lepiej. Niestety były to próżne nadzieje. Sam zarys fabuły brzmi intrygująco. Mroźna zima, wioska zasypana śniegiem, Boże Narodzenie z tradycją ubierania choinki, grupa ludzi… i trup człowieka, który działał wszystkim na nerwy i który to dysponował sporym majątkiem. Dla miłośnika dreszczowców, takiego jak ja, brzmi to, jak doskonała powieść, na długie, chłodne wieczory pod kocem, ale szczerze powiedziawszy, wolałabym już z dzieckiem czytać „Kicię Kocię”, niż ponownie sięgnąć po twórczość autora. Zdecydowanie wolę literaturę współczesną, od tej, która ma już osiemdziesiąt lat. Czy znalazłam jakieś plusy? Tak, piękną okładkę. Niestety to wszystko. Zawsze staram się w swoich recenzjach wyciągnąć jakieś superlatywy, lecz tym razem, mimo długich rozmyśleń, niczego nie znalazłam. Może gdyby książka została napisana bardziej przystępnym językiem, moja opinia byłaby inna, a tak trudno się ją czytało, nie potrafiłam się wciągnąć. Sprawy nie ułatwiali irytujący bohaterowie. Mam wrażenie, że trudno o dobrą powieść kryminalną z tamtych czasów. Miałam już kilka podejść do twórczości różnych autorów z okresu powojennego i niestety żadna mnie nie zachwyciła. Kto wie, być może wszystko przede mną.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
19-12-2023 o godz 20:23 przez: Anonim
Ta historia w pewien sposób powaliła mnie na nogi. Napisana pół żartem pół serio, co sprawiło, że ciągnęło mnie do czytania. Wyobraźcie sobie taką sytuację, że zapraszacie do siebie starszą osobę z rodziny z nadzieją, że odmówi przyjazdu. W magiczny sposób ta osoba nie odmawia, więc prowadzona zostaje dyskusja na temat tego, kiedy umrze, gdzie i co później z nią się stanie. Najgorsze myśli mieli takie, że pozostanie on z nimi i będą mieli problem, bo ktoś inny z rodziny żył nawet sto dwa lata, a on dopiero dobiegał dziewięćdziesiątki. I co z tym zrobić? Jak nie trudno zgadnąć, staruszek później umiera i prowadzony jest osąd, kto przyczynił się do jego śmierci. Powiem wam, że szybko się można tego domyśleć z powodu drobnych sugestii, mniej śmiesznych żartów, lub najbardziej zabawnych, bo każdego z nas bawi co innego. Kiedy rodzina się tutaj zbiera nie zachowują się normalnie. Ich zachowanie można przyrównać do smaku ogrzewanego kotleta, którego nikt nie miał ochoty jeść i głośno o tym mówili. Rodzą się problemy, bo staruszek miał swoje przyzwyczajenia i nagle ich nie wykonywał. Nie od razu wiedzą co się mu stało, tutaj dużo przypisane jest temu, co teraz? Jeśli chodzi o dalszą część, to zeznania będą bardzo różne, wybielające każdego z nich. Potrafią się tłumaczyć jak na kazaniu, by dogłębnie przekazać, że już przyjechał do nich dziwny i dopowiadają co mogło być tego przyczyną. Jestem bardzo ciekawa ilu czytających wychwyci winnego:-) Ogólnie opowieść napisana jako schemat dosyć znany, starsza osoba, duża rodzina, trup i poszukiwanie winnego. Bywa tutaj mocno wciągająco, tylko opisane w tle wątki historyczne wprowadzały mi tu mały zamęt. Tylko domyślam się, że są tu po to, by przypominać sobie okres dawnych lat i tego, co następowało z ludźmi i wojskiem. Jakby autor nie chciał przekazać tylko pustego kryminału, ale i wstawniki tego co było, co przeżyli. Będąc zatem obiektywną, polecam ją przede wszystkim każdemu, kto lubi czarny humor, klasyczne kryminały i wątki dawniejszego życia. Ma większy druk, więc naprawdę szybko się czyta. Przekonajcie się sami:-)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
30-01-2024 o godz 13:54 przez: Strony Marzeń
„Poświąteczne morderstwo” to książka, która została opublikowana po raz pierwszy w 1944 roku. Autor żył w latach 1905 - 1953 a jego kariera pisarska została przerwana przez przedwczesną śmierć. Próbowałam znaleźć jakieś wzmianki na temat samego autora, ale w tej kwestii internet milczy. Zgodnie z latami, w jakich żył autor, tłem historycznym tej powieści jest wojna światowa oraz wiele akcentów tamtej epoki. Święta 1938 roku. Rhoda i Frank Redpath zapraszają do swojej posiadłości Four Corners na Święta Bożego Narodzenia rodzinę, znajomych i przyjaciół. Wśród zaproszonych gości jest także wuj Willie. To starszawy jegomość, dość upierdliwy, wieczny łakomczuch, który chodzi własnymi ścieżkami. Mężczyzna w drugi dzień świąt zostaje odnaleziony martwy przed okazałą rezydencją Redpathów. Kto stoi za zbrodnią? Kto miał czelność zakłócić ten świąteczny czas? Czy na pewno mówimy o poświątecznym morderstwie? Rozwiązaniem tej prowincjonalnej zagadki zajmuje się inspektor Culley, który drąży temat i kolejno przesłuchuje świadków. Okazuje się jak wiele tajemnic ma ta rodzina, jak wiele powiązań, które w trakcie prowadzonego śledztwa wychodzą na światło dzienne. Każdy miał powód, aby pozbyć się wuja i zgarnąć jego majątek, pytanie kto się do tego posunął? Ta książka reprezentuje klasyczną angielską literaturę. Nie każdy przepada za angielskim humorem, a po części na tym opiera się fabuła tej powieści. Zima, mroźne poranki, przygotowania do świąt, aromatyczne potrawy, gry i zabawy tamtych czasów, wspólne ubieranie choinki, zwyczaje minionych czasów to jest zdecydowanie dużym plusem. Śledztwo prowadzone przez Culleya toczy się swoim tempem i moim zdaniem nie ma tu nagłych zwrotów akcji, do czego przyzwyczaili czytelnika współcześni autorzy. Jest w tym pewien urok, który powoduje, że bardziej delektujesz się lekturą i analizujesz wszystkie fakty razem z bohaterami. Warto zapoznać się z tą pozycją, aby poznać angielski styl pisarski sprzed 80 lat. Do tego warto wspomnieć o okładce, która mi bardzo przypadła do gustu i oddaje klimat tej publikacji.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-01-2024 o godz 13:54 przez: Bookendorfina Izabela Pycio
„Jeśli pozwolisz ludziom zachować ich tajemnice, to może oni pozwolą ci zachować twoje.” Bardzo się cieszę, że książka trafiła w moje ręce, okazała się szalenie przyjemną, niesamowicie radosną i wyjątkowo odprężającą przygodą czytelniczą. Natychmiast spasowałam się ze stylem pisania Ruperta Latimera. Atrakcyjnie prowadził po meandrach mrocznej sfery ludzkiej natury, z dużym przymrużeniem oka, ujmującą szczerością do bólu, z diabolicznie podanym humorem. Perfekcyjnie rozpisane dialogi, nie było opcji, aby nie uśmiechać się szczerze do wygłaszanych zdań, wymian poglądów, wysuwanych tez i budowanych przypuszczeń. Wydawało się, że autor doskonale wiedział, jak grać na nosie czytelnika, wprawić go w sympatyczne zakłopotanie, wystawić na próbę specyficzne poczucie humoru, czy wręcz zamotać w głowie na tyle, aby domysły prowadziły donikąd. Fantastycznie spasowane charakterystyki postaci, każda wyróżniała się czymś szczególnym, nieco zabawnym, trochę drażniącym, czasami drwiącym z ludzkich przywar. Żart sytuacyjny ciekawie rozbudowany, aż żal było, że ofiara szybko padła trupem, gdyż chciałam, aby dłużej zabawiła w scenariuszu zdarzeń. Mieszanka różnorodnych bohaterów, co chwilę włączających się nowych osób, działała na korzyść rozwoju akcji, a że relacje rodzinne potrafiły być wyszukanie zagmatwane, to tym bardziej wiele obracało się na korzyść intrygi. Łapałam się na tym, że pomimo prób rozszyfrowania morderstwa nie wiedziałam, co tak naprawdę działo się z prawdą. Niekiedy czułam lekkie znużenie powtarzalnością pewnych chwytów narracyjnych, jednak po chwili wszystko przybierało nieoczekiwany obrót i nie było już mowy, aby znów mocno nie zaangażować się... Bookendorfina
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
30-12-2023 o godz 12:52 przez: anonymous
Stary wujek Willie, utrapienie calej rodziny, przyjeżdża do domu na wieś, żeby spędzić święta ze wszystkimi. Pech chciał, że w II dzień świąt zostaje znaleziony martwy w stroju Mikołaja. Nadinspektor Culley próbuje dociec, kto mógłby najwięcej skorzystać na śmierci wuja. Książka po raz pierwszy wydana w 1944 roku. Lubię angielski humor, jednak tutaj nie było między nami chemii. Może dlatego, że od 44 różne rzeczy już zostały wydane i morderstwo w małym gronie rodzinnym nie jest już takie zaskakujące. Nie bawiła mnie w ogóle, nie zaskoczyła też niczym.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji
Prezentowane dane dotyczą zamówień dostarczanych i sprzedawanych przez empik.

O autorze: Rupert Latimer

Poświąteczne morderstwo
ebook
0/5
(0/5) 0 recenzji
40,99 zł
Murder After Christmas
okładka  miękka, wyd. 10.2021
0/5
(0/5) 0 recenzji
43,49 zł

Zobacz także

Inne z tego wydawnictwa Icebreaker
4.4/5
35,59 zł
Megacena
Inne z tego wydawnictwa Mroczna materia
5/5
40,99 zł
Megacena

Klienci, których interesował ten produkt, oglądali też

Podobne do ostatnio oglądanego