Na pierwszą płytę pracuje się przez całe życie. Zbiera obserwacje, doświadczenia, emocje. Ogląda świat i wypluwa jego obraz. Na drugą płytę mieliśmy dwa i pół roku. Czujemy jakby minęło dwadzieścia pięć. I mamy wrażenie, że dopiero teraz obraz tego świata jest pełny. Muzycznie i tekstowo.
Doktor Misio ustatkował się, przesiadł z kanapki psychoanalitycznej na lekarski fotel. Siatkowane podkoszulki zamienił na garnitury. Na pierwszej płycie był szukającym pomocy chorym psychicznie pacjentem. Teraz zamienił się w stawiającego diagnozę cynicznego obserwatora. Dojrzeliśmy, posiwieliśmy, posunęliśmy się mentalnie w latach, ale zawsze pozostaniemy wierni rockandrollowej energii i estetyce.
Płyta „Pogo”, podobnie jak poprzednia „Młodzi”, penetruje wnętrze człowieka, jego bebechy, wchodzi do najbardziej pokręconych zakamarków jego głowy. Jak zawsze śpiewamy o rzeczach najważniejszych, eschatologicznych, o przemijaniu, miłości i śmierci. „Maszyna czasu i śmierci”, która pojawia się między utworami, nazywa świat, o którym chcemy na tej płycie opowiedzieć. Sprawia też, że wbrew naszym czasom, archaicznie, a może bardziej anarchistycznie, powracamy do idei płyty konceptualnej. Zabierającej słuchacza w 46-to minutową podróż. Bez chwili wytchnienia.
Ale na „Pogo” Doktor Misio najbardziej chyba próbuje skonfrontować się z miłością. Miłością depresyjną, smutną, tragiczną, bezsensowną, wypłowiałą czy ekstatyczną. Misiową. Próbuje też określić swoją tożsamość. Szuka swoich cmentarzy, mogił. Zderza się z Polską. Nie przypadkiem na płycie znalazła się piosenka z tekstem Cypriana Kamila Norwida. Ale jesteśmy wierni naszym autorom. Krzyśkowi Vardze i Marcinowi Świetlickiemu. Nikt lepiej od nich nie opisałby tego co siedzi w środku Dr Misio.
Muzycznie zostaje po staremu. Pięciu facetów. Każdy z innej muzycznej planety. I ciężki, agresywny rockandroll jako wypadkowa ich eklektycznych gustów. Trzeba wspomnieć jeszcze o producencie muzycznym tej płyty – Olafie Deriglasoffie. Pomógł nam bardzo. Otworzył muzyczny zawór, z którego polała się nasza krew, pot i łzy, a w swoich kompozycjach przestrzeni „międzyutworalnej” dołożył mrocznego ducha. Dobrze, że go spotkaliśmy.
Dr Misio:
Arek Jakubik - wokal
Paweł Derentowicz - gitara
Mario Matysek - gitara basowa
Radek Kupis - klawisze
Janek Prościński - perkusja
Tracklista:
1. Pogo /słowa: K. Varga, muzyka: Dr Misio/
2. Pedagogika /słowa: M. Świetlicki, muzyka: Dr Misio/
3. Sekta /słowa: K. Varga, muzyka: Dr Misio/
4. Modlitwa /słowa: K. Varga, muzyka: Dr Misio/
5. Metro /słowa: K. Varga, muzyka: Dr Misio/
6. Powstaniec /słowa: K. Varga, muzyka: Dr Misio/O. Deriglasoff/
7. Hipster /słowa: K. Varga, muzyka: Dr Misio/
8.Klub Trup /słowa: K. Varga, muzyka: Dr Misio/A. Maksimow/
9. Ona wie /słowa: C. K. Norwid, muzyka: Dr Misio/O. Deriglasoff/
10. Wrzesień /słowa: M. Świetlicki, muzyka: Dr Misio/
11. Parada /słowa: K. Varga, muzyka: Dr Misio/
12. Sam sobie /słowa: M. Świetlicki, muzyka: Dr Misio/
Podziel się na Facebooku
Właśnie zrecenzowałem Pogo
Na pierwszą płytę pracuje się przez całe życie. Zbiera obserwacje, doświadczenia, emocje. Ogląda świat i wypluwa jego obraz. Na drugą płytę mieliśmy dwa i pół roku. Czujemy jakby minęło dwadzieścia ...Single Pogo i Hipster to prawdziwe hity, wbijają się w głowę na długie godziny, a klimat całej płyty jest niepowtarzalny. Nie ma dwóch takich samych piosenek, co jest plagą większości nowych płyt - o powtarzalności i gryzieniu własnego ogona nie może być mowy. Jedyny minus jaki znajduję w nowej płycie to fakt, że nie do końca udało się oddać energię która aż kipi ze sceny podczas koncertów. Gdyby Dr Misio zdecydował się na wydanie płyty koncertowej, biegnę do sklepu i kupuję w ciemno!