Bezimienna narratorka książki Sheeny Patel ma bardzo uporządkowane życie: w całości wypełnia je obsesja na punkcie żonatego mężczyzny, którego kochanką okazjonalnie bywa, w zależności od potrzeb i aktualnego stanu umysłu obiektu fascynacji.

Nic nie jest w stanie zająć jej bardziej niż trwający latami romans-nieromans, ani własny związek z miłym, empatycznym człowiekiem, ani praca zarobkowa, ani rodzina. W dodatku za mężczyzną, cenionym i zamożnym artystą, ciągnie się warkocz kobiet: obecna żona (z którą przecież nic go już nie łączy, wręcz przeciwnie, chciałby ją zostawić, ale jakoś nie może), stała kochanka (biała artystka wychowana w komunie, prowadząca organiczną farmę i własny sklep, otoczona wielotysięcznym gronem oddanych obserwujących na Instagramie) i zestaw mniej lub bardziej aktywnych fanek/przyszłych/przeszłych obiektów seksualnej fascynacji.

 

Jestem fanką
Jestem fanką
5/5
32,36 zł
Megacena
Jestem fanką
Jestem fanką
3.4/5
35,35 zł
Promocja
35,90 zł  najniższa cena

45,99 zł  cena regularna

Jestem fanką
Jestem fanką
0/5
32,60 zł
Promocja
33,15 zł  najniższa cena

39,99 zł  cena regularna

 

Magnetyczny, toksyczny wdzięk człowieka określanego jako „mężczyzna, z którym chcę być” powoduje, że chce z nim być każda kobieta. A przynajmniej tak widzi to narratorka, dzięki serwisom społecznościowym i urządzeniom mobilnym śledząca każdy krok jego oraz jego świty adoratorek. Jej dzień zaczyna się od powiadomień, aktualizacji statusów, tagów z oznaczeniami miejsc czy ludzi, sprawdzania dostępności i logowań. Kończy się dokładnie tak samo i nigdy nie koncentruje się na aktywnościach własnych, ale na cudzych życiach, w dodatku posklejanych z cyfrowych kawałków obecności (lub jej znaczącego braku).

„Jestem fanką” można zdefiniować prosto: „dla każdego coś niemiłego”. Na pierwszy plan wyłazi oczywiście toksyczna miłość do faceta, który z emocjonalnej niedostępności zrobił mniej lub bardziej świadomą strategię wygodnego funkcjonowania. Owszem, w pewnym momencie pojawia się niechęć wobec narratorki, która uparcie pcha palec między te same drzwi – ale potem zaczęłam myśleć, że ktoś nas jednak do tych zachowań starannie przyuczył. Nie przypadkiem miałam czasem wrażenie, że ktoś nieuprzejmie opublikował kartki z mojego mentalnego pamiętnika Katastrofalnych Związków i Jeszcze Gorszych Fascynacji, mimo że nie jestem z pokolenia Narratorki, różni nas także kwestia rasy.

Bohaterka Patel ma wielką biegłość w odczytywaniu na odwrót zachowań mężczyzny, z którym chce być. Nie dlatego, że jest głupia. Nie dlatego, że jest zdesperowana, po prostu wychowała się w określonych paradygmatach i wzorcach. Mamy wprasowanych w głowę wszystkich Heatcliffów, Rhettów Butlerów czy w bardziej współczesnych wersjach – bohaterów komedii romantycznych, neurotyków skrywających pod maską brutalności/nieśmiałości złote serca, gotowe do kochania wybranki w sposób, jakiego nie zapewni chłopak ciepła klucha, pamiętający o wstawieniu prania, zrobieniu zakupów i wysłuchujący bez cienia skargi pretensji czy narzekań.

 

Jestem fanką Sheena Patel

 

Jeżeli facet nas ignoruje, to znaczy że bardzo mu zależy, ale jego męskie ego nie pozwala się przyznać do posiadania uczuć. Jeżeli znika, to pewnie po to, żeby obmyślać wspólną przyszłość. A może nie? Nie szkodzi, narratorka na wszelki wypadek wymyśla ją za niego w niekończących się, pączkujących jedna z drugiej fantazjach, które zawsze zawierają element wyznania i początku wspólnego życia, ale wygodnie pomijają fakt, że po opadnięciu endorfin nie bardzo wiadomo, jak miałoby ono wyglądać. Jak z żoną? Jak z kochanką eko-farmerką? Bo „żyli razem długo i szczęśliwie” nie jest wiarygodne nawet w wyobraźni.

W końcu zaraz po tym, jak Amelia i Nino (czy dowolni bohaterowie filmu o miłości) odjeżdżają na skuterze w zielono-różową mgiełkę, pojawiają się napisy końcowe, a nie poniedziałek życia i kłótnie o to, kto źle ustawił naczynia w zmywarce. Nad tym wszystkim wisi wielkie pytanie: czyja to wina że tak wygląda życie? Czy kobiety powinny zmądrzeć czy może mężczyźni powinni dobrowolnie zrezygnować z przywileju zarządzania przez niedobór uwagi, emocji, miłości? Kto nam to zrobił, biologia czy patriarchat?

Jest to najbardziej widoczny wątek w powieści Patel, zbudowanej wokół pytań o władzę i dyskretne struktury. Nie mniej eksponowana jest jednak kwestia kulturowych zawłaszczeń, wygodnego sojusznictwa, na którym kapitał społeczny zbijają uprzywilejowani społecznie, wrażliwi przedstawiciele i przedstawicielki klasy uprzywilejowanej, niekoniecznie natomiast osoby rzekomo wspierane.

Mocno dostaje się instagramowemu życiu – pytanie „skąd bierze się talent do wybierania lnianych obrusów i wstawiania chwastów do wazonu” zostanie ze mną na długo, w komplecie z rozważaniami dlaczego właściwie to oglądamy, skoro kulturowo stać nas co najwyżej na obrus z sieciówki (nawet jeżeli stan konta pozwalałby na kupno lnu – kwestia tego, jakimi przedmiotami się otaczamy, jak się ubieramy i pokazujemy w domu i poza domem jest u Patel szalenie ważna oraz dokładnie przeanalizowana). 

Polecam w małych dawkach, bo ta książka szybko podnosi ciśnienie. W tym przypadku wydaje się to jednak zdrowsze niż tkwienie w kisielu mrzonek o tym, że faceci zrobią nam miejsce z własnej woli, wzruszeni oddaniem, żarliwością i usuwaniem w cień własnych pragnień.

Przekład: Anna Dobrzańska

Więcej artykułów o książkach znajdziesz w pasji Czytam.