O Skandynawii słów kilka

Do krajów skandynawskich zaliczamy: Szwecję (skąd pochodziła Astrid Lingred i zespół Abba), Danię (ojczyznę klocków Lego i Christiana Andersena), Norwegię (krainę Wikingów i fiordów). Spróbujemy nakreślić kierunek, który pozwoli zrozumieć na czym polega unikatowość i oryginalność kina z owych rejonów.

Dawniej tereny należące do tych nadbałtyckich państw były to surowe krajobrazy, duże, słabo zaludnione obszary. Ludzie budując domy nie mieli sąsiadów w promieniu wielu kilometrów. Każda rodzina była odrębną jednostką, żyła sama sobie w spokoju, bez pośpiechu – nie rozmawiało się z obcymi, nie było z nimi styczności, stąd też mówi się o zjawisku kultury milczenia. Dlatego oglądając szwedzkie czy duńskie filmy lub seriale niech was nie zdziwi spokojna narracja, ograniczona ilość dialogów, czy… brak firanek, zasłon, rolet w oknach.

Skandynawia. Światło północy - Miedziński Michał, Miedzińska Zofia

Skandynawia. Światło północy

 

Głośno było też o szwedzkiej rewolucji seksualnej, która mocna odbiła się na ich kinematografii. I zaczęła się dużo wcześniej niż w innych krajach europejskich. Film „Ona tańczyła jedno lato” Arne Mattssona został wizytówką szwedzkiej swobody erotycznej, ukazując (bez cenzury) kąpiel kochanków w jeziorze. Manifestem swobody oraz wolnej miłości stało się dzieło Ingmara Bergmana - „Wakacje z Moniką” z 1953 roku. To też wyjaśnia, że w kinie skandynawskim do dziś panuje otwartość, a tematy tabu nie istnieją. Nagość, fizyczność i brutalność są w dosadny sposób ukazywane na ekranie. Tu panuje realizm, nie ma cukierkowej słodyczy, którą zalewa nas amerykańskie kino. Zamiast miłości rodem z komedii romantycznych (których znajdziecie tu jak na lekarstwo) zobaczycie w kinie naturalistyczne historie – od miłości do nienawiści i zbrodni - najczęściej pokazywane w dramatach czy kryminałach.

Skoro mowa o zbrodniach trzeba wspomnieć i o thrillerach, bo przecież najsłynniejsze książkowe kryminały (często przenoszone na ekrany) pochodzą z tego rejonu. Skąd takie mroczne tematy, w krajach, które uchodzą za jedne z najbezpieczniejszych na świecie, z najmniejszym odsetkiem przestępstw i z wiarą w hygge? Może do tego przyczynić się… klimat. Zimno, ciemno, wietrznie, deszczowo, śnieżnie, depresyjnie. Do tego dużo pustych leśno-bagnistych terenów, białe noce, morze i urocze małe miasteczka, które jak wiemy często skrywają mroczne tajemnice. To wszystko ma swój niepowtarzalny klimat. Takie podłoże to idealna inspiracja dla twórców i miejsce do osadzenia tam fikcyjnych zbrodniarzy. I gotowa scenografia dla dreszczowca – słońce rzadko świeci, króluje mrok - szara kolorystyka jest charakterystyczna dla skandynawskich kinowych kryminałów. A na śniegu najlepiej widać czerwone krople krwi.


Ingmar Bergman. Miłość, seks i zdrada

 

Kultura przechwycona przez Amerykę

Dawniej wyróżniającym się reżyserem z tego regionu, nagradzany na całym świecie był Szwed - Ingmar Bergman. „Tam, gdzie rosną poziomki” czy „Persona” zapisały się w historii kina i na kartach wielu podręczników filmowych. Później głośno było o działaniach Duńczyka - Larsa von Triera – wzbudzających wiele kontrowersji, a czasem nawet przekraczających wszystkie granice ówczesnego kina. Jego twórczość kocha się lub nienawidzi – od „Przełamując fale”, które przyniosło mu światowy rozgłos, przez kino artystyczne w stylu „Dogville” czy „Melancholię”, przez perwersyjny obrazó jak „Nimfomanka” czy krwawe, brutalne historie, takie jak „Antychryst” lub ostatni film o mordercy – „Dom, który zbudował Jack”.

Od lat 90. coraz więcej produkcji ze Szwecji, Danii czy Norwegii miało swoje premiery i sukcesy na światowych festiwalach – w Polsce można je było zobaczyć na Warszawskim Festiwalu Filmowym czy na Nowych Horyzontach, publiczność pokochała takie obrazy jak „Kumple”, „Jabłko Adama”. Twórcy zaczynający w ten sposób po latach zostawali „przechwytywani” przez Hollywood, a następne ich produkcje były już anglojęzyczne.

Nic więc dziwnego, że najpopularniejsi dziś twórcy kina szwedzkiego czy duńskiego robią już swoje filmy za oceanem.  Tak stało się np. w przypadku reżysera Thomasa Alfredsona – twórcy szwedzkiego horroru „Pozwól mi wejść” (nominacja do Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny, a także „materiał” na amerykański remake, który powstał pod tym samym tytułem). W Stanach w tym okresie w kinach królował „Zmierzch”, czyli filmowa saga o wampirach. „Pozwól mi wejść” było alternatywną historią o wampirach, oscylującą między dramatem psychologicznym a horrorem, skupiającą się na wątku samotności, wykluczenia społecznego i przyjaźni dwójki outsiderów – chłopca i młodej wampirzycy. Po autorskim przedsięwzięciu Alfredson podjął się reżyserii amerykańskiego dreszczowca „Szpieg” (2011), z Garym Oldmanem w roli głównej oraz adaptacji słynnego kryminału Jo Nesbo „Pierwszy śnieg” z Michaelem Fassbenderem .

Sytuacja powtórzyła się również z Dunką Lone Scherfig, której filmy „Włoski dla początkujących” czy „Wilbur chce się zabić” przyczyniły się do rozpowszechniania kina skandynawskiego poza obszarami państw nordyckich. Swoje następne dramaty – „Była sobie dziewczyna” (Nagroda BAFTA i na festiwalu w Sundance) oraz „Jeden dzień”, również o międzynarodowym sukcesie – wyreżyserowała już w Stanach Zjednoczonych, jako produkt amerykański.

Popularność na Zachodzie odniosły też filmy duńskiej reżyserki Susanne Bier. Ich uniwersalny wydźwięk – szczególnie „Braci” (2004), poruszający problem wojny w Afganistanie – sprawił, że w Stanach Zjednoczonych wykupiono prawa autorskie do tego utworu. Od lat wiadomo, że Amerykanie wysoko cenią filmy o tematyce wojennej oraz politycznej. W ten sposób w 2009 roku powstał nowy film „Bracia” w reżyserii Jima Sheridana. Kolejny film Bier – „Tuż po weselu” z 2006 roku, został zremakowany i swoją premierę miał w 2019 roku. Nowa wersja w gwiazdorskiej obsadzie z Julianne Moore i Michale Williams niestety nie trafiła do polskich kin, cieszy się jednak sporą popularnością na dvd (sprawdźcie listę filmów, które nie były u nas na wielkim ekranie, a warto obejrzeć je w domowym zaciszu).

Tuż po weselu - Freundlich Bart

Tuż po weselu

 

Skandynawia kryminałem stoi

Mówiąc o skandynawskim kinie trzeba wspomnieć też o wpływie, jaki wywarła na nim literatura z tych rejonów. W największej mierze właśnie kryminały. Głośnym tytułem – zarówno książkowym, jak i filmowym była saga „Millenium” Stiega Larssona. Książka, która stała się wydawniczym fenomenem na całym świecie. W pierwszej kolejności została zekranizowana w rodzimej Szwecji. Film w dosłowny sposób pokazywał każdą scenę z powieści (łącznie ze sceną gwałtu, na co nie odważyli się już Amerykanie, robiąc po latach swoją wersję). Po tym otworzyły się wrota fabryki snów, dla odtwórczyni głównej roli Lisbeth Sallander, w którą wcieliła się Naomy Rapace. Za anglojęzyczny remake odpowiadał twórca „Siedem” - David Fincher, a detektywa Mikaela Bloomkvista zagrał sam „Bond” – Daniel Craig. Hollywoodzka odpowiedź była ugrzecznioną wersją oryginalnego filmu, co często dzieje się w przypadku remaków. Widzimy większą otwartość i odwagę w kinie skandynawskim na pokazywanie seksu, nagości czy brutalnych zdarzeń.

Popularny cykl Henninga Mankella, o słynnym detektywie Wallanderze, z najsłynniejszego cyklu skandynawskich kryminałów, został też zaadaptowany w formie licznych seriali (wersja szwedzka, angielska; różni odtwórcy roli głównej), a miasteczko Ystad, w którym dzieje się akcja, stało się turystyczną atrakcją i miejscem licznych podróży.

Jo Nesbo – kolejny popularny pisarz również doczekał się ekranizacji swoich thrillerów. Czekamy jeszcze aż powieści skandynawskiej królowej – Camilli Lackberg, w których akcja stale dzieje się w rodzinnym miasteczku pisarki – Fjalbecce, trafią na ekrany kin.

Jeśli chodzi o seriale to subiektywnie mówiąc o jednym z najlepszych seriali kryminalnych, można wskazać tytuł „Forbrydelsen”, po polsku przetłumaczone na „Dochodzenie” (amerykański remake, nazwa się „The Killing”). Powstał on w 2007 roku, na podstawie scenariusza Sorena Sveistrupa. Akcja rozgrywa się w Danii, gdzie obserwujemy rodziców, których córka zaginęła. Niedługo policja znajduje zwłoki nastolatki, a w morderstwo może być wmieszany nawet kandydat na premiera.

 

Zasmakować lokalnego kolorytu

Pisząc o filmie skandynawskim pojawiają się stale odniesienia do Hollywood, które jest zafascynowane kinem z tych obszarów, jakże różnym od przesiąkniętych popkulturowymi trendami amerykańskich produkcji. Jednak jeśli chcecie zobaczyć typowe, prawdziwe kino skandynawskie, poczuć klimat i kulturę, to warto najpierw obejrzeć coś Ingmara Bergmana, by poznać dawnego mistrza. Polecamy film „Fanny i Aleksander” – fascynującą, mroczą, wielowymiarową i niezwykle sfilmowaną historię rodzinną. Z klasyków warta uwagi jest również „Uczta Babette” Gabriela Axela, w której się wręcz rozsmakujecie! No i kontrowersyjny reżyser – Lars von Trier i np. jego „Przełamując fale” czy „Tańcząc w ciemnościach”.

Lars von Trier. Życie, filmy, fobie geniusza - Thorsen Nils
Lars von Trier. Życie, filmy, fobie geniusza

 

Z nowszego, współczesnego, typowo skandynawskiego kina, ciekawe propozycje, ukazujące jak oryginalna jest ich kinematografia to m. in. „Pozwól mi wejść” – może to być najbardziej klimatyczny i najpiękniejszy… horror, jaki widzieliście; „Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął” – zwariowana i urocza komedia pomyłek; „Mężczyzna imieniem Ove” – słodko-gorzki film, ku pokrzepieniu serc, przy którym niezbędne będą chusteczki. Jeśli chodzi o mocniejsze obrazy, na waszej liście „must see” powinni znaleźć się „Łowcy głów” – krwawa czarna komedia w połączniu z thrillerem, w iście tarantinowskim stylu, na podstawie powieści Jo Nesbo. Bardzo mocnymi i dobrymi filmami są też „Nasza klasa”, „Wyspa skazańców” oraz „Winni” – do ostatniej chwili będziecie oglądać go w napięciu. O przeplatających się historiach mieszkańców Szwecji, Danii czy Norwegii i o roli przypadku przekonacie się w dramacie „Hawaje, Oslo”, który konstrukcją przypomina filmy Krzysztofa Kieślowskiego czy Alejandro Inarritu. Przejmujące opowieść, ku refleksji, o ważnych tematach, to „Sztuka płakania”, a także „Polowanie” z gwiazdą tamtego kina – Madsem Mikelsenem.


Aktorzy znad drugiego brzegu Bałtyku

Oglądając kino skandynawskie, czy czytając o nim, z pewnością natraficie na nazwiska: Aksel Hennie (wystąpił w połowie wyżej wymienionych filmów) czy Trine Dyrholm („Wesele w Sorrento”, „Królowa Kier”). Niektórzy aktorzy, pochodzący z nadbałtyckich krajów, będą wam znani głównie z anglojęzycznych produkcji (choć stale występują i na rodzimym rynku). Mowa m. in. o – Szwedzie Stellanie Skarsgårdzie, który brawurowo zaprezentował się szerszej publiczności w „Czarnobylu” czy śpiewająco – jako jeden z trzech kandydatów na ojca w filmie „Mamma Mia”. W rzeczywistości jego syn, Alexander Skarsgård, jest obecnie jednym z najgorętszych nazwisk Hollywood – przystojny wampir o nordyckiej urodzie z „Czystej krwi” czy zły mąż z „Wielkich kłamstewek”. Aktor ma wiele fanek, wielbicielek jego urody i talentu. Podobnie jest w przypadku Duńczyka - Madsa Mikkelsena – tytułowy serialowy „Hannibal”, „Kochanek królowej”, o którym nawet powstała książka, i to wcale nie biografia, a literatura obyczajowo-erotyczna, pt. „Kręci mnie Mads Mikkelsen”.

Jeśli chodzi o aktorki – po sadze „Millennium” – światowy przemysł filmowy pokochał Naomi Rapace, która zagrała m. in. w „Prometeuszu” czy „Sherlocku Holmesie”. Odkryciem jest też piękna, młoda Szwedka – Alicia Vikander („Światło między oceanami”, „Tulipanowa gorączka”), która stała się nowym wcieleniem Lary Croft z kultowej gry Tomb Rider.

 

O kinie skandynawskim można jeszcze wiele pisać, najlepiej jednak je obejrzeć, sięgając po klasyki i sprawdzone, polecane propozycje. A jak wam podobają się filmy z tego rejonu? Macie swoje ulubione tytuły?