Zanim zaczęło się szaleństwo gali, na wiele dni wcześniej wybuchła oscarowa gorączka, która sparaliżowała Los Angeles. Hollywood Boulevard, przy którym mieści się się Dolby Theatre, został ogrodzony z każdej możliwej strony już tydzień wcześniej. Prostokąt, którego granice wyznaczyły metalowe siatki, dodatkowo wzmocniono przez policjantów, wyglądał jak bunkier. Stanowił idealny kontrast do tego, co oglądamy w środku - dywanów, pozłacanych wykończeń i splendoru.

 

Kto wbudził aplauz?

Ceremonia od pierwszych minut udawała luz. Żartowano z braku hosta i reklam w czasie gali, a na otwarcie przed widownią stanęły trzy kobiety, które miały stać się znakiem czasu. Reakcja zgromadzonych na widowni twórców jasno wskazała, że nie dali się na tę zasłonę dymną nabrać.

Euforia i gromkie oklaski pojawiły się dopiero, kiedy ogłaszano nominacje w pierwszej kategorii - najlepszej aktorki drugoplanowej. Marina de Tavira i Regina King, a więc niebiałe artystki nominowane odpowiednio za „Romę” i „Gdyby ulica Beale mogła mówić”, wzbudziły największy aplauz widowni. Ceremonię rozpoczął w ten sposób mocny akcent - niebiała kobieta dziękowała za zaszczyt bycia pośród tak znakomitego grona (nominowane były również Emma Stone, Rachel Weisz i Amy Adams). Dziękowała za to głównie Bogu.

W czasie, kiedy przemawiała, przed Dolby Theatre maszerowało kilka protestujących grup. Ich transparenty grzmiały, że Oscary to nowa Sodoma i wieszczyły bolesną śmierć gwiazdom Hollywoodu - za próżność, homoseksualizm i życie w grzechu. To oczywiście nic nowego, bo protestujący kochają Oscary. To w dniu gali wychodzą na ulice najczęściej. Słynny Bulwar Zachodzącego Słońca, równoległy do Hollywood Boulevard, był nimi zalany. Aktywiści zwracali uwagę na biedę w Afryce, okupację Tybetu i sytuację Chin. Niestety, nikt nie poświęcał im uwagi - fotoreporterów interesował wyłącznie czerwony dywan.
 

Triumf „Czarnej pantery”

Co innego ci, którzy przemawiali ze sceny. Ekipa „Free Solo” dziękowała National Geographic, który wyprodukował nagrodzony Oscarem dokument, za to, że postawili na kobiety i niebiałych twórców.

Podobne w treści były podziękowania laureatów za „Czarną Panterę”, o której dużo się przed Oscarami mówiło, bo już przeszła do historii jako pierwszy blockbuster w historii nominowany w kategorii najlepszy film.

Tu musiała ustąpić miejsca „Green Bookowi”, znakomitej opowieści o rasizmie utrzymanej w komediowym tonie, ze świetnym scenariuszem, również nagrodzonym Oscarem, i rewelacyjnymi kreacjami aktorskimi Viggo Mortensena i Mahershali Aliego - ten drugi również opuścić Dolby Theatre z nagrodą.

O ile te nagrody nikogo nie zdziwiły, o tyle wyróżnienie za scenariusz adaptowany dla „Czarnego bractwa. BlacKkKlansman” komentowano jako nagrodę za całokształt twórczości.

Na początku ceremonii to jednak „Czarna Pantera” triumfowała. Pierwszy Oscar twórcy dostali za strój, co zaskoczyło, bo w tej kategorii najczęściej Akademicy nagradzają kino historyczne. Druga statuetka przypadła ekipie za scenografię. Gdy jej autorzy wychodzili na scenę, Łukasz Żal zgotował im owację na stojąco. Polski operator nominowany za zdjęcia do „Zimnej wojny” był jednym z najbarwniejszych elementów gali - uśmiechnięty, oddający szacunek nagradzanym kolegom. W jego kategorii wyróżniono jednak Alfonsa Cuarona za powalające zdjęcia do „Romy”.

 

Rami Malek, polityka i kulturalni kibice

Inne nagrodzone pewniaki? „Vice” za najlepszą charakteryzację, „Pierwszy człowiek” za efekty wizualne, „Bohemian Rhapsody” za montaż, dźwięk i montaż dźwięku. Obecny na gali Brian May za każdym razem wyrażał aplauz, choć na początku pracy nad filmem skonfliktował się z ekipą. Nie inaczej było, kiedy nagrodę odebrał Rami Malek, który zaczął podziękowania od matki. Malek pokonał takich gigantów jak Christian Bale, Viggo Mortensen, Willem Dafoe no i Bradleya Coopera. Śmialiśmy się z innymi relacjonującymi imprezę, że Malek łączy w sobie wszystkich innych kandydatów: tak jak Bale przeszedł przemianę fizyczną do roli, wykrzywiając sobie zęby, tak jak Mortensen wystąpił w filmie dotykającym kwestii rasowych, tak jak Cooper wystąpił w filmie muzycznym, no i tak jak Dafoe świetnie swoją rolę zagrał.

Zanim ruszyła ceremonia tematem politycznym numer jeden w Stanach był stan wyjątkowy ogłoszony przez Donalda Trumpa i mur, którym chce zastąpić granicę z Meksykiem. Nawiązał do tego Javier Bardem, który w języku hiszpańskim wygłosił przemowę o tym, że sztuka granic nie uznaje. To właśnie on wręczył nagrodę Alfonso Cuaronowi za „Romę” w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Laureat mówił ze sceny, że dorastając w Meksyku, karmił się filmami zza granicy - w przypadku Meksykanina takie było przecież kino Amerykanów z „Obywatelem Kanem” na czele. W tej kategorii film Cuarona również rywalizował z „Zimną wojną”, którą konsultował z polskim reżyserem. Nie podziękował jednak przyjacielowi ze sceny.


Ekipa „Zimnej wojny” dostała za to wspaniałe wsparcie od widzów. Na Hollywood Boulevard pojawili się łodzianie, którzy do Kalifornii przyjechali na wakacje. Przedłużyli pobyt, żeby kibicować z flagą polskiemu filmowi. Niestety „Roma” pokonała „Zimna wojnę” we wszystkich trzech kategoriach, także za najlepszą reżyserię.

 

Netflix – wielki zwycięzca gali

Scenarzyści gali postarali się, żeby wśród wręczających nagrody była różnorodność rasowa i płci. Wiele azjatyckich twórczyń zaznaczało, że stoi na scenie po raz pierwszy w życiu, co miało zapewne pokazać, jak progresywna jest Akademia. Najbardziej wywrotowe i prawdziwie feministyczne były jednak podziękowania autorek nagrodzonych w kategorii najlepszy dokument krótkometrażowy. Ich „Period. End Of Sentence” opowiada o stygmacie menstruacji w Indiach, a jedna z twórczyń zaznaczyła, że to pierwszy w historii Oscar za menstruację. Podobnie jak „Romę”, „Period…” wyprodukował Netflix, wielki zwycięzca tegorocznej gali.

Kadr z filmu "Roma"


Przed galą długo dyskutowaliśmy z innymi dziennikarzami, jak zmienia się krajobraz nagród. W tym roku wpływy z reklam w czasie oscarowej nocy były mniejsze, niż wpływy z reklam w czasie Złotych Globów. Kiedyś taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia, ale dziś, kiedy rynek dominują seriale, produkowane przez telewizje i platformy, uwaga kierowana jest w stronę małego ekranu. Akademia robi, co może, żeby przyznawana po raz 91 statuetka miała swoją rangę: zaprasza w poczet Akademików młodych ludzi, skraca galę, inwestuje w promocje, która jeszcze do niedawna nie była w ogóle potrzebna. Czasy jednak się zmieniły.

 

Zaskoczenia Oscarów

Największe zaskoczenie? Niemal zupełny brak nagród dla nominowanej w 10 kategoriach „Faworyty”. Tylko Olivia Colman, brytyjski skarb narodowy, która dostała statuetkę za najlepszą pierwszoplanową rolę kobiecą. Pokonała Lady Gagę, Glenn Close, która nigdy nie dostałą statuetki w swojej karierze(!), Melissę McCarty i Yalitzę Aparicio nominowaną za „Romę”. Brytyjka postarała się, żeby jej przemowa była prawdziwym show. Przekształciła nudne podziękowania w spektakularną, emocjonalną i jednocześnie zabawny występ. Amerykanie mogą się od niej uczyć.

Jeśli coś poza jej występem nam po tej ceremonii zostanie w pamięci, to wykonane na żywo „Shallow” Lady Gagi i Bradleya Coopera, nagrodzonej Oscarem dla najlepszej piosenki. Chociaż w Los Angeles wszyscy odczuwają przesyt tym kawałkiem, gdy leci w radiu, to po ceremonii i tak wszyscy będziemy słuchać oscarowego wykonania na zapętleniu. Tak długiej owacji jak ten występ nie dostał żaden z laureatów.


 

Oscary 2019 – poznaj pełną listę zwycięzców:
 

NAJLEPSZY FILM -  "Green Book"

NAJLEPSZY REŻYSER  -  Alfonso Cuaron

NAJLEPSZY AKTOR -  Rami Malek "Bohemian Rhapsody"

NAJLEPSZA AKTORKA  -  Olivia Colman "Faworyta"

NAJLEPSZA AKTORKA DRUGOPLANOWA  -  Regina King "Gdyby ulica Beale umiała mówić"

NAJLEPSZY AKTOR DRUGOPLANOWY  -  Mahershala Ali "Green Book"

NAJLEPSZY SCENARIUSZ ADAPTOWANY  -  "Czarne bractwo. BlacKkKlansman"

NAJLEPSZY SCENARIUSZ ORYGINALNY  -  "Green Book"

NAJLEPSZY FILM KRÓTKOMETRAŻOWY  -  "Skin"

NAJLEPSZY ANIMOWANY FILM KRÓTKOMETRAŻOWY  -  "Bao" NAJLEPSZY

DOKUMENTALNY FILM KRÓTKOMETRAŻOWY  -  "Okresowa rewolucja"

NAJLEPSZY FILM NIEANGLOJĘZYCZNY -   "Roma" (Meksyk)

NAJLEPSZA CHARAKTERYZACJA  -  "Vice"

NAJLEPSZY PEŁNOMETRAŻOWY FILM DOKUMENTALNY -  "Free Solo"

NAJLEPSZE KOSTIUMY  -  "Czarna pantera"

NAJLEPSZA ORYGINALNA ŚCIEŻKA MUZYCZNA  -  "Czarna pantera"

NAJLEPSZA PIOSENKA  -  "Shallow" - z filmu "Narodziny gwiazdy"

NAJLEPSZY MONTAŻ DŹWIĘKU  -  "Bohemian Rhapsody"

NAJLEPSZY DŹWIĘK  -  "Bohemian Rhapsody"

NAJLEPSZY MONTAŻ  -  "Bohemian Rhapsody"

NAJLEPSZA SCENOGRAFIA  -  "Czarna pantera"

NAJLEPSZE ZDJĘCIA  - "Roma" 

NAJLEPSZE EFEKTY SPECJALNE  -  "Pierwszy człowiek"