Ta recenzja została usunięta, ponieważ jej treść była niezgodna z regulaminem
5/5
18-11-2022 o godz 23:03 przez:
Mysilicielka
Hasło polecające na okładce to "thriller idealny" i ciężko mi się z tym nie zgodzić. Zacznijmy od tego, że od początku znałam zakończenie książki (mama przeczytała ją pierwsza i nie wytrzymała, wygadała mi się - proszę o pozdrowienia dla mamy). Kiepski start przy thrillerze, prawda? Nic podobnego, nawet cieszę się, że z góry wiedziałam, jakie było rozwiązanie głównego wątku, bo bardzo ułatwiło mi to lekturę. Czytałam pilniej, zwracałam uwagę na konkretne rzeczy, rozpoznawałam, w których miejscach autor próbował zmylić nasz trop. Uważam, że nie ma tutaj zbędnej sceny, czytelnik musi zamienić się w śledczego... i psychoterapeutę. Alicia jest pacjentką szpitala psychiatrycznego o podwyższonym rygorze. Znaleziono ją zakrwawioną obok martwego męża, wszystko wskazuje na to, że zabiła go z zimną krwi, ale pewności nie ma, bo Alicia milczy. Co oznacza jej milczenie? Co symbolizują jej obrazy? Jak dzieciństwo ukształtowało jej dorosłość? Oryginalny tytuł "The Silent Patient" jest według mnie bardziej trafny, bo niejednoznaczny. Bohaterka jest oczywiście "milczącą pacjentką", ale nie tylko ona, nie tylko ją powinniśmy brać pod lupę. Bardzo podobało mi się, z jaką konsekwencją została opracowana ta powieść. Autor miał swój koncept i dopracował do niego wszystkie szczegóły. Jeśli w jednym miejscu pojawia się kwiat, a w drugim jego zapach, to nie ma mowy o przypadku. To powieść o zacieraniu się granic pomiędzy ofiarą a sprawcą, lekarzem a pacjentem, przeszłością a teraźniejszością, sztuką a rzeczywistością. Po rozmowie z drugą osobą, współodczuwaniu z nią, skąd wiesz, które emocje są twoje, a które jej? Książka wciąga, czyta się ją szybko, a zakończenie zaskakuje. Po przeczytaniu ma się ochotę zabrać za nią jeszcze raz. Ja byłam podejrzliwa od początku, dlatego dosyć szybko wyłapałam, że niektóre rozdziały mogą się rozgrywać w innym czasie. Nikt przecież nie powiedział, że wydarzenia muszą dziać się chronologicznie. "Pacjentka" to powieść, którą można długo analizować, na pewno o niej nie zapomnę. Jestem pod wrażeniem i polecam bardzo!
Poniekad mam problem z ta ksiazka. Z jednej strony sluchalo sie jej calkiem milo, chociaz byla momentam nudna, co troche psulo trzymanie i tak niskiego poziomu napiecia. Plusami ksiazki bylo to, ze nie byla oczywista. I chyba na tym plusy sie koncza. Praktycznie nic nie wskazywalo zakonczenia ksiazki, wiadomo czlowiek mogl sie dolmyslac, ale chyba nie o to chodzi. Ostatnie pare rozdzialow to jazda bez trzymanki co powoduje maly galimatias w glowie. Za duzo faktow jeden po drugim. Brak rozwoju glownych bohaterow, wrecz ich regres. Jednak cos bylow tej ksiazce, ze milo sie jej sluchalo.ciagle czekalo sie, ze cos sie stanie. Na pewno lepiej czytalobysie ja w formie papierowej. Cos dla ludzi, ktorzy lubia slow burn ksiazki.
Ciekawa historia. Jedyne z czym miałam problem w trakcie słuchania książki to czytanie jej przez dwóch lektorów. Osobiście nie podoba mi się styl czytania Pani Abart. Mam wrażenie, że stara się być aż nad to emocjonalna przez co z zażenowaniem słucha się niektórych fragmentów, które raczej powinny szokować/trzymać w napięciu. Przez to, że audiobook czyta dwóch lektorów również nie można scharakteryzować bohaterów (a może to zabieg celowy) ma się wrażenie, że inaczej są przedstawieni przez Panią Abart a inaczej przez Pana Popczyńskiego. Pan Popczyński przedstawia jednego bohatera jako kobietę dojrzałą, w podeszłym wieku, za to Pani Abart jako "pustą lalkę". Pierwsza połowa książki jak dla mnie zbyt nużąca.
Jestem absolutnie, całkowicie zakochana. Wyjątkowy styl, zdecydowanie wyróżnia Twórcę. Podczas lektury czułam się jakbym otwierała raz po raz kolejne szuflady szkatuły, a gdy już byłam przekonana, że wnętrze szkatuły jest mi znane doskonale - znajdowałam kolejną skrytkę. Nieczęsto czytam współczesną, "lekką" prozę - ciężko bowiem znaleźć cokolwiek na poziomie w czasach, gdy niemal każdy może wydać książkę. Jednak "Pacjentkę" zaliczam do TOP 10 (a może i TOP 5) współczesnej literatury pięknej przeczytanej przeze mnie w ciągu ostatnich trzech lat. Być może kojarzy mi się jedynie z M. Cunninghamem, jednak styl - prawdziwie wyjątkowy. Teraz zabieram się za "Boginie" i pełna podniecenia czekam na więcej. Marla
Czerpie z klasyki kryminału, niestety poza ciekawym miejscem akcji wszystko zostało zrobione lepiej przez Agathe Christie w jednej z jej najpopularniejszych powieści (rozwiązanie jest identyczne, więc nie zdradzę tytułu). Gra pisarza z czytelnikiem jest nie fair, w przeciwieństwie do wspomnianej powieści, w której czytelnik tylko samego siebie może obwiniać o przeoczenie wskazówek, tutaj wręcz jest odwodzony od myśli, która dość wcześnie zaczyna się narzucać. Zakończenie zainspirowane klasyką, zrealizowane bez polotu. Wszystko rozczarowująco odtwórcze.
Świetny debiut literacki! Doskonały thriller psychologiczny. Gdy już myślisz, że jesteś prawie pewien, co się wydarzyło lata temu i spowodowało, że główna bohaterka znalazła się w takiej, a nie innej sytuacji, nagle następuje nieoczekiwany zwrot akcji. Tak zaskakujący, że aż spowodował u mnie nagłe zatrzymanie w biegu i wypowiedzenie siarczystego przekleństwa (audiobook'a słuchałam podczas biegania). Czekam ze niecierpliwieniem na kolejną powieść autora! Lektorzy w porządku, miło się ich słuchało.
Świetna i doskonała. Spodziewałam jakiegoś typowego zakończenia, snułam różne teorie, ale tego się nie spodziewałam. Targały mną różne emocje od tych negatywnych typu strach, lęk I przejęcie do fascynacji i ekscytacji. Jestem bardzo usatysfakcjonowana tą książką! Audiobook świetny, dzięki niemu lepiej mogłam się wczuć w sytuacje i lepiej wszytko zrozumieć bez zbędnych komplikacji. Polecam serdecznie te książkę, bo moim zdaniem jest warta uwagi.
Historia przeciętna, nie ma się czym zachwycać. Audiobook zaś - kolejne niedopracowane dzieło lektorów, którzy nie potrafią nawet między sobą ustalić imion bohaterów. Usłyszałam: Eliszja/Aliszja/Alicja, Barbi/Berbi itp. Plus pan lektor ewidentnie nagrywający bez uprzedniego czytania (np. w trakcie dialogu nagle zmienia głos z normalnego na szept, bo bohater przeprasza, że szepcze; myli tony głosów j ciężko się zorientować, kto się odzywa).