Po przeczytaniu najnowszej książki Katarzyny Bondy musiałem odetchnąć, zebrać myśli w jedną całość. Choć powieść inspirowana jest prawdziwą historią, to w głowie się nie mieści, że takie wydarzenia miały miejsce w realnym świecie. Świecie przepełnionym kłamstwem w imię wielkich pieniędzy. Pani Katarzyna po wnikliwym przeanalizowaniu ponad stu dwudziestu tomów akt sądowych ukazuje nam prawdziwą historię jednego z największych oszustów III RP. I aż dziw, że dotąd nie wpadł on w ręce organów ścigania. Zapewne jego spryt i brak wszelkich hamulców pozwalają mu nadal cieszyć się wolnością oraz miłością do tego, co najbardziej kocha. Miłością jego życia były pieniądze, ich pomnażanie w nieczystych zagrywkach. I tak sobie myślę, że o same pieniądze tutaj nie chodzi, lecz o władze, prestiż oraz poczucie wyższości. Dla Daniela Skalskiego vel. Daniela von Hochberga to właśnie one były niczym narkotyk, a ich pomnażanie to swojego rodzaju uzależnienie. Uzależnienie tak silne, że bez mrugnięcia okiem wykorzystywał, kłamał i okradał. Nigdy nie cofnął się przed niczym, aby pomnażać swój majątek. Kosztem rodziny, przyjaciół oraz kobiet, które rozkochiwał w sobie niczym amant kina. Nawet Rudolf Valentino mógłby się od niego wiele nauczyć. Bez wątpienia Skalski był mistrzem iluzji. Jak mało kto potrafił omamić swoją ofiarę, by wyssać z niej cały majątek. Trzeba przyznać, że miał ogromną wyobraźnię, niczym kameleon potrafił dostosować się do panującej sytuacji, by tylko osiągnąć swój cel. Myślę, że kluczem do poznania motywów jego działania, jest dzieciństwo mężczyzny. Pani Katarzyna dokładnie przedstawiła jego relacje z ojcem, które myślę, że miały zasadnicze znaczenie w jego dalszym postępowaniu. Skalski był człowiekiem, który pragnął poklasku, uznania, a „kiedy miał publiczność, był prawdziwie szczęśliwy”. Pozycja i pieniądze były dla niego wartościami najwyższymi. To w ich imieniu kłamał, kradł i oszukiwał. Zawsze uważał, że będąc „głupio uczciwym” do niczego nie dojdzie. Pomnażanie banknotów z wizerunkiem Jagiełły było jego sensem życia. Ludzi biednych uważał za gorszych od siebie, wręcz nimi gardził. Katarzyna Bonda ukazała obraz człowieka na wskroś zepsutego, patologicznego kłamcę, pozbawionego wszelkich uczuć. Prócz uczucia miłości do pieniądza, prestiżu i poklasku. Bez wątpienia jest to bohater negatywny, jak sama Autorka przyznała „praca ze zgromadzonym materiałem była tak dotkliwa, jakby to było obcowanie z diabłem”. Przyznam, że dla mnie jako czytelnika było to obcowanie z człowiekiem zepsutym, lecz pod pewnym względem „fascynującym” swoją wirtuozją oraz sprytem. Oczywiście nie jest on dla mnie wzorem, lecz „ciekawym materiałem” socjologiczno-psychologicznym, gdyż budzi wiele pytań, na które odpowiedzi wciąż staram się znaleźć. W sobie oraz osobie Piotra O. „Miłość czyni dobrym” to kolejna książka Katarzyny Bondy, którą bez wahania umieszczam na półce Najlepszych Interesujących Książek. I choć Pani Katarzyna jest królową polskiego kryminału, tą książką jakże inną od dotychczasowych, ponownie udowadnia, że nie boi się wytyczać nowych dróg, wytaczając ogromne działo w polskiej literaturze. Po przeczytaniu tej książki myślę, że Autorka doskonale sprawdziłaby się w thrillerze szpiegowskim lub politycznym. Zdecydowanie polecam. Za egzemplarz książki wraz z dedykacją dziękuję Pani Katarzynie oraz Wydawnictwu Muza http://www.czyt-nik.pl/recenzje/z-milosci-do-tysiecy-glow-jagielly/