Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.
Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.
Sprawdź jak złożyć zamówienie krok po kroku.
Możesz też zadzwonić pod numer +48 22 462 72 50 nasi konsultanci pomogą Ci złożyć zamówienie.
Spowolnienie, zapaść, recesja. Kryzys od kilku lat nie schodzi z pierwszych stron gazet. Ten ekonomiczny często przeradza się w osobisty. Każdy przeżywa go na swój sposób. Bezrobotna menedżerka z kredytem we franku, absolwentka na śmieciowej umowie, emerytka ledwie wiążąca koniec z końcem i drobny przedsiębiorca, który splajtował. Co ich łączy? Dzielone z oszczędności mieszkanie. Dręczący ich bezwzględny pracownik banku. A także o wiele więcej, niż mogliby przypuszczać. Czy tracąc wszystko można coś zyskać? Jedno jest pewne: każdy kryzys prowadzi do przełomu.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
ID produktu: | 1121684265 |
Tytuł: | Hotel Bankrut |
Autor: | Żelazowska Magdalena |
Wydawnictwo: | Harper Collins Publishers |
Język wydania: | polski |
Język oryginału: | polski |
Liczba stron: | 272 |
Numer wydania: | I |
Data premiery: | 2016-04-27 |
Rok wydania: | 2016 |
Data wydania: | 2016-04-27 |
Forma: | książka |
Okładka: | miękka |
Wymiary produktu [mm]: | 22 x 215 x 147 |
Indeks: | 19249865 |
Podziel się na Facebooku
Właśnie zrecenzowałem Hotel Bankrut
Spowolnienie, zapaść, recesja. Kryzys od kilku lat nie schodzi z pierwszych stron gazet. Ten ekonomiczny często przeradza się w osobisty. Każdy przeżywa go na swój sposób. Bezrobotna menedżerka z ...Brzmi znajomo? Prawdopodobnie tak, choć zapewne nie dla wszystkich (są przecież ludzie żyjący w poczuciu złudnej stabilizacji, która w ich mniemaniu nigdy się nie skończy, niektórzy zaś po prostu mają szczęście). W pogoni za marzeniami kupujemy lepszą wersję siebie samych, podpisujemy umowy nie myśląc o tym, że życie może zafundować nam niemiłą niespodziankę. Bankructwo, zadłużenie, niewypłacalność, niepewność jutra, depresję, degradację, upokorzenie i codzienne telefony z różnych instytucji. Zamiast budzika, choć ten nie jest już potrzebny w obliczu utraty pracy.
Powieść Magdaleny Żelazowskiej "Hotel Bankrut" wpisuje się w aktualną sytuację Polski i Europy ostatnich lat. Jest odpowiedzią pisarki i dziennikarki na recesję i kryzys, które nie schodzą z pierwszych stron gazet i czołówek telewizyjnych wiadomości. To druga powieść w dorobku autorki, która napisała również "Zachłannych", książkę o tak zwanych "słoikach".
Dopóki szpony złowieszczego kryzysu nas nie dopadną, żyjemy w poczuciu złudnego bezpieczeństwa. Złudnego, ponieważ nie zdajemy sobie sprawy, że od urodzenia naznaczono nas piętnem poczucia niedosytu. Potrzebujemy posiadać, chcemy mieć, musimy być kimś nawet za cenę najwyższych wyrzeczeń. Ale co z nami będzie, gdy nie podołamy? I gdy szczęście się od nas odwróci.
Bohaterowie powieści "Hotel Bankrut" są różnorodni i wywodzą się z odmiennych środowisk. Bezrobotna stara panna, która przyzwyczajona do wysokiego poziomu życia nie potrzebowała ubrań na zimę, bo przemieszczała się służbowym samochodem i spędzała całe dnie w klimatyzowanych pomieszczeniach. Samotna i wiekowa emerytka, która ponad wszystko pragnęła kontaktu z rodziną. Kawaler bez rozwodu, który kiedyś splajtował i ledwo wiąże koniec z końcem. Dziewczyna, która ma talent, ale takich jak ona jest miliony, więc pracuje na śmieciowej umowie. Czy coś ich łączy? Łącznikiem jest miejsce akcji. Wszyscy żyją w Łodzi, która nie jest miastem marzeń, stała się miejscem pozbawionym perspektyw rozwoju, ponieważ zostało dotknięte kryzysem. Bohaterowie - nieudacznicy spotykają się w jednym miejscu, w akcie desperacji i z nadzieją na poprawę losu postanawiają wspólnie zamieszkać. Tworzą specyficzną komunę rozbitków, tytułowy hotel dla życiowych bankrutów. Po drugiej stronie barykady znajduje się jeszcze jedna ważna postać. To pracownik banku, który nęka byłą menedżerkę obarczoną kredytem we franku oraz właściciela osiedlowego lombardu. On także zmaga się z przeszłością i próbuje realizować sprytny plan na życie. Poza piątką najważniejszych bohaterów w powieści występują jeszcze inni, mniej wyeksponowani, ale równie autentyczni w swych kreacjach.
Magdalena Żelazowska stworzyła bardzo trafny obraz ludzi, którzy są sfrustrowani, zmęczeni i bezradni w trudnej sytuacji ekonomicznej. Jednocześnie nie pozbawiła ich marzeń, pozwoliła im podjąć próbę zmierzenia się z kryzysem i dała im odrobinę nadziei na przyszłość. Fabuła powieści została bardzo mocno osadzona w realiach ostatnich lat, zmierzyła się z transformacją gospodarczą Polski, którą obserwujemy od lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Dotknęła ważnych problemów społecznych i ekonomicznych: bezrobocia, prywatyzacji, konkurencji rynkowej, upadku małych przedsiębiorstw i udziału kapitału zagranicznego. Autorce udało się przedstawić trudne tematy w prosty sposób, bardzo naturalnie, z odpowiednią dozą humoru i sarkazmu.
Łatwo jest się utożsamić z bohaterami powieści, ich los może być bliski niejednemu czy niejednej z nas.
"Hotel Bankrut" to bardzo dobry przykład literatury obyczajowej, która trafia w sedno społecznych obserwacji, zawiera w sobie refleksję na temat rzeczywistości, w której przyszło nam funkcjonować.
W hotelu dla bankrutów możemy spróbować zmierzyć się z naszymi oczekiwaniami wobec życia, które ma to do siebie, że często "nalicza nam odsetki". Kolorowy neon umieszczony na okładce przypomina nieco motel dla podróżnych, którzy wciąż gdzieś zmierzają. Zielona strzałka wskazuje im kierunek na przyszłość, dając nadzieję na to, że kiedyś musi odmienić się ich los. Czy na lepsze? To już zależy od nas samych. Podobno.
O Magdalenie Żelazowskiej słyszałam po raz pierwszy, opis na tyle okładki niewiele mi pomógł, a do samej książki podeszłam sceptycznie. Wolny ranek, deszczowa pogoda za oknem — tym sposobem zabrałam się za lekturę. I przyznam, że warto było się przemóc, bo spędziłam kilka godzin nad dającą do myślenia książką. Spodziewałam się banalnego romansidła, ewentualnie obyczajówki pełnej przerysowań. Teraz z sympatią patrzę na swój egzemplarz i sądzę, że chętnie poczytałabym o dalszych losach bohaterów. Neon widniejący na grafice zdaje się mrugać, z tym charakterystycznym dźwiękiem w tle. Znacie go z filmów, podobnie do mnie. Tak, „Hotel Bankrut” chyba nieźle nadaje się na scenariusz, o ile nikt go nie popsuje. Mogłoby z tego wyjść coś naprawdę ciekawego, trafiającego do ludzi. Jednak na ten moment mogę Wam polecić „tylko” książkę. Nie zawiedziecie się.
Kariera Damiana prężnie się rozwija. Jednak chłopak nie do końca czuje radość z tego faktu, tkwi w nim pewna zadra, którą trudno nazwać. Życie Weroniki wywraca się do góry nogami, gdy kobieta traci pracę. Teraz musi ułożyć wszystko na nowo, co nie jest zbyt proste. Łucja to ciepła i życzliwa emerytka, która chciałaby tylko być potrzebna — szczególnie swojej rodzinie. Leon prowadzi lombard. Żona opuściła go jakiś czas temu, prowadzony przez nich sklepik upadł. Mężczyzna egzystuje z dnia na dzień i sądzi, że nie spotka go już nic dobrego. Kinga przyjechała do Łodzi z małego miasteczka. Marzy o zostaniu projektantką mody i mimo porażek dalej z optymizmem patrzy w przyszłość. Co łączy te osoby?
Autorka oddaje głos każdemu z bohaterów. Są niezwykle różnorodni, przedstawiają indywidualne historie, równocześnie coś ich łączy. I bynajmniej nie to, że wszyscy znaleźli się na życiowym zakręcie — Magdalena Żelazowska zgrabnie splotła wątki w całość. Zabieg wypadł bardzo naturalnie, bo aż do końca nie spodziewałam się pewnych niuansów. To trudna sztuka, czułam rosnącą ciekawość. Całość wprawiła mnie w jakąś nostalgię. Mamy do czynienia z tematem aktualnym — kryzysem. Problemami finansowymi konsekwentnie wpływającymi na samopoczucie. Na tym polega elastyczność powieści. Kilka zbiegów okoliczności sprawia wrażenie nierealności, ale łatwo zidentyfikować się z poszczególnymi postaciami. Zwłaszcza, gdy sami borykamy się z kłopotami.
Styl pisania Żelazowskiej jest lekki, momentami dowcipny. Pozwala to trochę odetchnąć po wzruszających momentach, bo i takich nie brakuje. Prawdziwą sympatią zapałałam do Łucji, kobiety przeuroczej! Troskliwa, empatyczna — aż chciałoby się z nią zaprzyjaźnić, mimo różnicy wieku. Od bohaterów aż tchnie naturalnością. Nie rzucają w przestrzeń pompatycznymi określeniami, dialogi potrafią rozbawić, o czym już wspominałam. Rozładowanie napięcia jest konieczne, choć ciężko zapomnieć o pewnej sytuacji z Damianem w roli głównej… Osoby, które są po lekturze zapewne znają genezę. Inni — koniecznie muszą przeczytać sami!
Warto wspomnieć, że fabuła umiejscowiona jest w Łodzi. Zdradzę, iż moje przeżycia w tym mieście nie należą do kolorowych, autorka również przedstawiła je w sposób przytłaczający. Dlatego jeszcze łatwiej było mi się wczuć w akcję. To ogromny plus, gdy sięga się po książki polskich autorów. Można przejść znajomymi uliczkami, oglądać te same budynki, tylko cudzymi oczami. Specyficzne, ale fascynujące. Uśmiałam się z parodiowania popularnych programów telewizyjnych — choć mocniej czuć w tym śmiech przez łzy, bo można zauważyć głupotę stojącą za tego typu tworami. Autorka ma oczy szeroko otwarte. Garściami czerpie z otoczenia, cudowny zmysł obserwacji. Spostrzeżenia zebrała w jedno i stworzyła dobrą pozycję.
„Hotel Bankrut” nadaje się praktycznie dla wszystkich. To książka o tematyce mogącej spotkać każdego. Dzisiaj na szczycie, jutro na dnie. Magdalena Żelazowska karmi odrobiną nadziei, że mimo rozczarowań trzeba próbować wyjść na prostą. I tego się trzymajmy.
Leon miał żonę z którą tworzył szczęśliwe i kochające się małżeństwo. Żyli dostatnio prowadząc osiedlowy sklep spożywczy. Dopóki obok nie został otworzony supermarket. Chyba nie muszę mówić, jaki finał miała to nierówna walka między małym przedsiębiorcą a wielką siecią sklepów, która kusi klientów niskimi cenami, ale za to jakość towaru jest znacznie gorsza. Mężczyzna stracił nie tylko jedyne źródło utrzymania, jego małżeństwo również przestało istnieć. Na chwilę obecną prowadzi lombard i wiedzie samotne życie.
Gdy jesteś nagle wzywana/y do gabinetu przez swojego szefa przeczuwasz, że ta wizyta może się źle dla ciebie skończyć. Nie zawsze tak musi być, ale w przypadku Weroniki tak właśnie było. Traci pracę, bardzo dobrze płatną pracę. Niestety kredyt we frankach pozostał...
Kinga z bólem serca rozstaje się z ojcem i rodzinnymi stronami. Z nadzieją wyjeżdża do większego miasta. Po przyjeździe zatrudnia się w sklepie odzieżowym na tzw. umowę śmieciową. Dziewczyna od zawsze interesowała się modą i marzy o zawodzie projektantki.
Łucja jest już na emeryturze, ale chciałaby jeszcze do niej dorobić. Tym bardziej, że zdrowie dopisuje i czuje się na siłach więc warto to wykorzystać. Jak się okazuje znalezienie pracy nie jest już takie łatwe. Kilka lat temu wyglądało to zupełnie inaczej. Cieszyła się gdy została przyjęta na stanowisko recepcjonistki. Jednak ta radość nie trwała długo, w dużej mierze przyczyniła się do tego rodzina kobiety, która już jakiś czas temu przestała się nią interesować...
Czym kierujemy się przy wyborze danej książki? Przede wszystkim czytamy krótkie streszczenie na odwrocie. Lubimy gdy okładka jest ciekawie zaprojektowana. Ja osobiście zwracam uwagę także na tytuł. Ma dla mnie duże znaczenie, a bywa z nimi problem. Czasami potrafią zmylić czytelnika. W przypadku najnowszej książki autorstwa Magdaleny Żelazowskiej takiego problemu na szczęście nie ma.
Przyznam się bez bicia, że to głównie tytuł przykuł moją uwagę i zachęcił do sięgnięcia właśnie po tę książkę. Trudno sobie wyobrazić, że gdzieś naprawdę istnieje hotel o takiej nazwie. Nie przeczę jest intrygująca, ale z drugiej strony nie kojarzy nam się zbyt miło, a wręcz przeciwnie.
Pani Magdalena podarowała nam, czytelnikom świetnie napisaną powieść. I teraz mam mały problem z określeniem jej gatunku. Czy jest to powieść obyczajowa, a może raczej społeczna. Chyba najlepiej będzie jak dokonam połączenia. Według mnie jest to rewelacyjnie napisana powieść społeczno - obyczajowa.
W książce mamy do czynienia z czterema różniącymi się od siebie historiami. Z pewnością na szczególną uwagę zasługuje sposób w jaki zostały napisane. Pisarka posiada w sobie olbrzymi kunszt literacki oraz doskonałe oko obserwacyjne. Pisarka po raz kolejny postanowiła skupić się trudnej problematyce. Nagła utrata pracy lub jej brak. Długoletnie marzenia, które czekają na spełnienie. Tęsknota za najbliższymi. Jak widzimy nie są to tematy lekkie i przyjemne, a jednak zostały przedstawione właśnie w ten sposób. Pesymistyczny początek może troszkę zniechęcić, ale gdy wgłębimy się w treść nie będziemy mogli oderwać się od lektury. Z olbrzymią dozą ciekawości śledziłam losy naszej czwórki kryzysowych rozbitków. Jeśli chodzi o kreacje bohaterów, gdybym miała wybrać jedną postać, którą wyjątkowo polubiłam byłaby to Wiktoria. Kobieta z charakterem, ale jednocześnie bardzo uczuciowa i wrażliwa.
"Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". To krótkie motto idealnie oddaje klimat książki. Obcy ludzie nagle stają się dla siebie bardzo bliscy. Wzajemnie się wspierają i liczą na to, że i do nich kiedyś uśmiechnie się szczęście. Ale na daną chwilę jednego są pewni, warto czytać ogłoszenia...
Kolejna lekka pozycja, choć poruszająca trudny temat bankructwa, zadłużenia i ogólnie kłopotów finansowych. Lekka z racji tego, że nie trzeba się wysilić, by cokolwiek zrozumieć, ale wprawia w zadumę nad własnym losem, życiem. Najbardziej spodobało mi się, gdy autorka umiejętnie złączyła ścieżki wszystkich bohaterów, wymyślając rozmaite kombinację. Widać, że fabuła była od początku do końca dobrze przemyślana i napisana z niezwykłą starannością, łącząc w całość wszystkie wątki. Jeśli chodzi o tytuł, symbolizuje on wspólne miejsce nędzników, głównych bohaterów, którzy postanawiają razem wynająć pokój w mieszkaniu jednego z nich. Nazywają go właśnie "Hotelem Bankruta". Kiedy już mówię o bohaterach, to moje serce skradła Kinga, cicha, odpowiedzialna, dążąca do celu, pracowita i nieśmiała. Jak dla mnie, usposobienie idealnego charakteru. Przypadły mi również do gustu pozostałe dwie kobiety- Weronika i Łucja. Weronika to chciwa, prostolinijna, mówi to co ślina jej na język przyniesie, dzięki czemu jest prawdziwa. Zaś Łucja jest dobra, opiekuńcza, troskliwa i pełna werwy jak na swój wiek. Oczywiście jak przystoi w dobrej powieści, są i również negatywne postacie. W moim mniemaniu jest to Leon i zdecydowanie Damian, do którego żywię szczerą niechęć. Jego egoizm, zwłaszcza w stosunku do swojej babci, po prostu mnie zniechęcił na całej linii i nic nie zmieniłoby już mojego zdania. Całe szczęście nie jest to jednym z głównych bohaterów. Podsumowując, jest to książka warta przeczytania, zwłaszcza na zakręcie życiowym. Dzięki niej odnajdziemy prawdziwe wartości wiodące w życiu, bo choć pieniądze są niezbędne, szczęścia nie dają, ponadto zawsze mają swój koniec.
Recenzja znajduje się również na www.zksiazkadolozka.blogspot.com
Weronika na całą swoją karierę ciężko pracowała, cieszyła się, że jest niezależna finansowo, nawet jeśli nie jest w 100% spełniona zawodowo. Była szczęśliwa do czasu, aż spotkało ją coś nieuniknionego, czego się spodziewała, ale akurat nie w tym momencie życia. Kinga odkąd pamięta interesowała się modą, oglądała wystawy sklepowe, obserwowała ludzi na ulicy, a później szkicowała własne projekty. Marzyła, by kiedyś je wyprodukować pod własną marką, jednak na początku musiała zadowolić się pracą w zwykłej sieciówce. Leon wraz z żoną prowadził sklep spożywczy, powodziło im się dobrze, byli szczęśliwym małżeństwem, do czasu, aż… pojawiła się konkurencja, z którą nie umieli sobie poradzić. Mężczyzna stracił żonę i założył lombard. Raczej już nie mógł uważać się za szczęściarza. Łucja jest starszą kobietą; na brak pracy nigdy nie narzekała, bo „dawniej były inne czasy”. Teraz, z wiekiem, nie może pogodzić się upływem lat i obojętnością ze strony rodziny; próbuje znaleźć prace, lecz szybko będzie musiała z niej zrezygnować. Damian jest pracownikiem bankowym, nie liczy się z nikim, nie ma dziewczyny, zależy mu tylko na pieniądzach, bo myśli, że one dadzą mu szczęście…
Pięcioro zupełnie różnych osób, każdy z nich miał różny start, choć nie zawsze był on równy. Jednak wszyscy mają jeden cel – być szczęśliwym. W czasach kryzysu, gdy nie zawsze można zaspokoić swoje wszystkie potrzeby, gdy brak pieniędzy okazuje się największą przeszkodą do realizacji marzeń, nie jest łatwo być spełnionym i zadowolonym z życia człowiekiem. Z różnymi problemami ekonomicznymi muszą zmierzyć się bohaterowie książki Magdaleny Żelazowskiej, ale czy uda im się „wygrać szczęście” w jednym z najbardziej dotkniętych kryzysem miast – w Łodzi?
W sumie, na początku, czytając tę książkę trochę się bałam, że skoro każdy bohater przedstawiony jest przez autorkę osobno, to pewnie ich historie wcale nie są powiązane. Całe szczęście moje obawy okazały się niepotrzebne – wszystkich bohaterów łączy nie tylko „bezwzględny pracownik banku”, jak możemy to przeczytać na okładce, ale także wszystkie osoby, można powiedzieć, tworzą swojego rodzaju rodzinę. Dlatego jestem zadowolona, że choć fabuła podzielona jest między pięć różnych osób – każda z innymi problemami – to jednak razem wiele ich łączy.
Bohaterzy, choć z problemami, myślę, że wiele osób może zobaczyć w nich swoje odbicie. Książka porusza trudny temat kryzysu, który właściwie może spotkać każdego, niezależnie do wieku, statusu społecznego czy wykształcenie. Chociaż, co potwierdza powieść, nawet z dobrym wykształceniem trudno jest osiągnąć swój „życiowy cel”.
Podsumowując, książka Magdaleny Żelazowskiej bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła i ogólnie mi się podobała. Autorka w swojej książce poruszyła bardzo trudny, ale także bardzo ważny i często spotykany w dzisiejszych czasach temat. Powieść przeczytałam bardzo szybko i z wielkim zainteresowaniem, choć trochę rozczarowało mnie samo zakończenie, które właściwie na zakończenie nie wskazywało, ale ostatecznie w tym przypadku – treść i przesłanie książki zdecydowanie wygrywają.
Magdalena Żelazowska zaintrygowała mnie debiutem o słoikach w powieści Zachłanni, gdzie precyzyjnie nakreśliła środowisko młodych ludzi, szukających szczęścia w wielkim mieście. Nowa książka, Hotel Bankrut, została utrzymana w podobnym klimacie i udowadnia, że pisarka potrafi konsekwentnie trzymać się swojego stylu. Jest równie gorzko, sarkastycznie, niekiedy dołująco, a wymyślona historia uderza w czytelnika niczym obuch realizmu. Autorka nie bawi się w konwenanse, odkrywa najmroczniejsze zakamarki ludzkich umysłów, odziera bohaterów z wszelkich pozytywnych cech i obnaża niedoskonałości współczesnego społeczeństwa, pogrążonego w kryzysie.
Bohaterów powieści łączą nie tylko wspólne sprawy, ale również wspólne mieszkanie – tytułowy hotel Bankrut. Frankowiczka, która po utracie pracy w korporacji nie potrafi stanąć na nogi staje się ofiarą prześladowań młodego, bankowego wilczka, usiłującego osiągnąć awans zawodowy. Zbuntowana emerytka, która uciekła z domu i porzuciła córkę i wnuczka, oraz drobny przedsiębiorca i niespełniona projektantka mody – wszyscy oni zamieszkują małą przestrzeń, ale dzieki budowanej wspólnocie wypływają na szerokie wody. W końcu w kupie siła, prawda?
Hotel Bankrut to wiarygodna i gorzka powieść obyczajowa, w której znajdziemy okruchy doskonale znanego nam życia. Niewdzięczna i trudna praca w korporacji, która najpierw wysysa wszelkie siły a potem bezdusznie porzuca, bieg szczurów i pogoń za pieniądzem kosztem życia rodzinnego, kryzys ekonomiczny i emocjonalny – te i o wiele więcej problemów porusza autorka, a humor i lekkość z jaką pisze o sprawach niełatwych sprawiają, że powieść w zasadzie czyta się sama, pozostawiając w umyśle garść refleksji. Żelazowska jest wytrawną obserwatorką, podkreśla ludzkie słabości, wiarygodnie buduje relacje i kreuje realnych bohaterów, może niezbyt sympatycznych, ale za to takich, których z powodzeniem możemy szukać w prawdziwym życiu.
Książka udowadnia, że życie nie jest łatwe, częściej mamy pod górkę i musimy się nieźle napracować, by osiągnąć jako taki status, jednak nie warto tracić wiary w lepsze jutro, ani tym bardziej porzucać marzeń. Powieść Magdaleny Żelazowskiej, mimo gorzkiego wydźwięku i dołujących refleksji, niesie z sobą również odrobinę nadziei na to, że w końcu wyjdzie słońce. Polecam realistom.
http://www.lustrorzeczywistosci.pl/2016/05/hotel-bankrut-magdalena-zelazowska.html
Kryzys ekonomiczny. Każdy stara się z nim uporać po swojemu. Jedno mieszkanie, czwórka zupełnie różnych od siebie osób. Bezrobotna menedżerka, drobny przedsiębiorca, któremu splajtował interes, absolwenta na śmieciowej umowie oraz ledwo wiążąca koniec z końcem, emerytka. Na pierwszy rzut oka nic ich nie łączy poza mieszkaniem, a jednak pozory mogą mylić.
Na początku dosyć ciężko mi szło z tą książką. Czterech narratorów jeszcze utrudniało mi sprawę, a byłam świeżo po przeczytaniu bardzo dobrej książki i jakoś nie potrafiłam się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Później jednak styl autorki bardzo mi przypadł do gustu i reszta lektury poszła bardzo przyjemnie. To pierwsza książka tej autorki, którą miałam okazję przeczytać, ale wiem, że po tą poprzednią na pewno przeczytam.
Autorka w swojej książce porusza ciężki temat. W dobie konsumpcjonizmu, każdy chce mieć więcej i więcej, a problemy zaczynają się wtedy, kiedy tego "więcej" już nie można mieć. Każdy z bohaterów tej książki boryka się ze swoim własnym problemem, który w gruncie rzeczy, jest zupełnie inny od problemów pozostałych osób, ale w zasadzie wszystkie sprowadzają się do jednego, chęci zapewnienia sobie lepszej przyszłości, nie ważne ile jej jeszcze zostało.
"- Nigdy nie mieszkałaś w wynajmowanym mieszkaniu? – zapytała młodsza.
- Owszem, ale nie razem z właścicielem. To zmienia postać rzeczy. Właściwie to jest taki trochę hotel. Hotel Bankrut."
To co chyba najbardziej spodobało mi się w tej książce, to fakt, że cała fabuła schodziła gdzieś na drugie miejsce, a to co mnie naprawdę interesowało to kreacje bohaterów i ich portrety psychologiczne. W tej książce, to bohaterowie są na pierwszym miejscu, nie zważając na to jak ciekawa byłaby fabuła.
Autorka doskonale poradziła sobie ze stworzeniem postaci, zarówno tych głównych jak i drugoplanowych. To są bohaterzy z krwi i kości z którymi można się utożsamić, ale odnaleźć w swoim środowisku. Bardzo interesująco zestawiła ze sobą zupełnie różne światy i z każdego biorąc po trochu stworzyła jedną całość. Bardzo podoba mi się taka koncepcja.
Gorąco polecam tę pozycję, bo można z niej wyciągnąć dużo dla siebie. Daje do myślenia, a przy tym stanowi zajmującą lekturę. Ja na pewno sięgnę po poprzednią książkę Pani Żelazowskiej - Słoiki, bo mam przeczucie, że tak samo mi się spodoba.
Najnowsza powieść autorki pod tytułem „Hotel Bankrut” idealnie opisuje panującą obecnie sytuację w Polsce. Mamy do czynienia z czwórką bohaterów: emerytką, która czuje się niedoceniona przez swoja rodzinę i ledwo wiąże koniec z końcem, przedsiębiorcą, którego zostawiła żona po tym, jak splajtowała ich firma, młodą absolwentką, która wyjechała do miasta w poszukiwaniu dobrej pracy, a skończyła na śmieciowej umowie i pracownicą korporacji, która straciła pracę i z dnia na dzień musiała wyrzec się dobrodziejstw. Wszystkich ich łączy brak pieniędzy i perspektyw oraz bezwzględny bankowiec.
Bohaterowie są różnorodni. Dzieli ich różnica pokoleń, doświadczenie życiowe oraz poglądy. Każdy z nich wnosi do książki coś innego, lecz w połączeniu uzyskujmy ciekawą mieszankę. Zostali oni przedstawieni w sposób niezwykle realistyczny, dlatego podczas lektury miałam wrażenie jak gdyby akcja toczyła się gdzieś obok mnie. Brak pracy, niska emerytura, zdeptane marzenia, kredyty na ogromną sumę – to wszystko składa się na polskie realia, gdzie zwykłego człowieka nie stać na godne życie, gdzie ciężko znaleźć pracę, a wykształcenie nie ma żadnego znaczenia i gdzie ludzie ledwie finansowo dają radę. Dużym plusem jest to, że każda z postaci jest narratorem powieści. Książka podzielona została na świat przedstawiony oczami każdej z nich. Oprócz tematu przewodniego powieści jakim jest bankructwo, czytelnik ma również możliwość zagłębić się w przeszłość i osobiste perypetie wszystkich osób. Pozwala to dogłębniej poznać ich sytuacje i zrozumieć, co pchnęło ich w miejsce, w którym obecnie się znajdują.
Książkę czyta się szybko i jest ona niezwykle ciekawa. Autorka porusza tematy, które mogą dotyczyć każdego z nas. „Hotel bankrut” cechuje się lekkością mimo iż problematyka nie należy do najłatwiejszych. Uważam, że warto poruszać wątki przytoczone przez panią Żelazowską. Bardzo bym chciała, by pozycja ta trafiła w ręce ludzi, którzy żądzą naszym krajem. Może przekonaliby się oni, że życie Polaków nie rozpieszcza, a Polska potrzebuje gruntownych zmian.
Gorąco polecam wszystkim czytelnikom bez względu na wiek oraz płeć zarówno tę jak i poprzednią powieść autorki. Fabuła nie przytłacza, ale daje do myślenia. Jeśli poszukujecie dobrych książek obyczajowych, to zdecydowanie dobrze trafiliście.
Ta książka składa się z kilku historii. Na początku obawiałam się, że takie przenoszenie się z jednej opowieści do drugiej będzie męczące. Jednak kiedy te historie się przeplatają i łączą wszystko nabiera sensu.
„Hotel Bankrut” to opowieść o ludziach, którzy znajdują się w różnych skrajnych – myślę, że mogę tak to powiedzieć – momentach swojego życia. Bo nasze życie nie zawsze układa się tak jakbyśmy tego chcieli.
Weronika bardzo ciężko pracowała na swoją karierę, miała piękne mieszkanie, była niezależna finansowo. Niestety utrata pracy sprawia, że musi przewartościować swoje dotychczasowe życie. Kinga od zawsze pasjonowała się modą, tworzyła własne projekty. Przeprowadza się do Łodzi z nadzieją na stworzenie własnej, autorskiej kolekcji. Jednak proza życia dopada i ją. Leon kiedyś wraz z żoną prowadził osiedlowy sklep. Niestety wraz z powstaniem konkurencji, stracił żonę oraz własny biznes. By wiązać koniec z końcem założył lombard. Łucja to emerytka, która przez całe swoje życie się o kogoś troszczyła. Będąc na emeryturze czuła się niepotrzebna, więc znalazła sobie pracę, z której niestety musiała szybko zrezygnować. I jest jeszcze Damian, pracownik banku, z parciem na pieniądze. Pewnego dnia, niespodziewanie ich drogi się przecięły. Chcąc nie chcąc zamieszkali razem.
To powieść o tym, że w dzisiejszych czasach nie znamy dnia ani godziny kiedy życie z nas zadrwi i będziemy musieli zweryfikować poglądy oraz schować dumę do kieszeni. To powieść o relacjach międzyludzkich, jakie tworzymy w pracy, w domu. To opowieść o tym, że zacząć od nowa możemy w każdej chwili i wszystko. Tylko od nas zależy czy będziemy szczęśliwi.
„Hotel Bankrut” to historia współczesnych ludzi. Młodych, którzy gonią za kasą, nie zwracając uwagi na innych. Po trupach do celu, bo przecież kredyt trzeba spłacić. Młodych którzy uciekają z małych miejscowości do wielkich miast, za pracą i realizacją marzeń. Tych starszych którzy będąc na emeryturze podejmują się dodatkowej pracy by żyć godnie, na poziomie.
Bardzo dawno nie czytałam tak realistycznej historii. Powieści, która w brutalny sposób obnaża realny świat i współczesną rzeczywistość. Polecam.!!!
Nowa książka Magdaleny Żelazowskiej opowiada o czterech osobach w różnym wieku, których łączy jedno: bankructwo.
Na początku poznajemy bohatera o imieniu Leon. Po utracie swojego sklepu przez konkurencję zaczyna on prowadzić lombard. Jego żona nie rozwodzi się z nim, lecz jedynie odchodzi przez bankructwo. Na myśl od razu przychodzi mi to, że żona była z nim tylko ze względu na pieniądze, co w tych czasach jest często spotykane. Nie docenia jego starań. Jednak w życiu bywa różnie i nie jesteśmy w stanie panować nad wszystkim co się dzieje wokół...
Spotykamy także trzy kolejne osoby, które mają ten sam problem, lecz z innych powodów. Prawdopodobnie pisarka chciała pokazać trudy życia dorosłego człowieka gnającego z czasem, pokonując przeciwności, nie zawsze mając wpływ na cokolwiek. Książka z pewnością przypadnie do gustu osobom, które szukają swojego ''ja'', które nie wierzą w swoje możliwości lub myślą, że ich cel jest stracony lub niezmienny.
Postacie występujące w powieści łączy jedno: czują się zagubione, odrzucone przez los. Jednak wsparcie osób w podobnych sytuacjach wiele daje do myślenia. Pozwalają nam spojrzeć trzeźwo na sprawy, które przekraczają nasze siły. Ludzie z wielkimi chęciami i perspektywami mogą stracić wszystko, na co pracowali całe swoje życie, jednak mogą zyskać coś znacznie więcej. Co – zdradzi tylko książka.
Moje odczucia co do tej powieści były na początku mieszane. Miałem wrażenie, że czytam tylko po to, by czytać, ale zmieniło się to po krótkiej charakterystyce bohaterów. Świetnie rozbudowane osobowości: każda inna, w różnym wieku i każda w swoim rodzaju. Podczas czytania nie czułem monotonii, wręcz przeciwnie – autorce udało się stworzyć świat z perspektywy każdego bohatera w zupełnie inny sposób, co może przyciągnąć czytelników. I mnie przyciągnęło, dlatego też w krótkim czasie ją przeczytałem.
Autorka idealnie wpasowała się w klimat XXI wieku. Przytoczyła problematykę czasu i bytu we współczesności. To ciężki temat, lecz niestety – prawdziwy. Każdy z nas w swoim dorosłym życiu może stracić wiele przez niesatysfakcjonujące zarobki czy żmudne stanowisko. Tak właśnie wygląda dzisiejsza Polska.
„Hotel Bankrut” autorstwa Magdaleny Żelazowskiej to bardzo dobra, współczesna powieść obyczajowa. Autorka poruszyła w utworze tematykę, która nikomu nie jest obca (choćby ze słyszenia) - kryzys, umowy śmieciowe, odstawienie na boczny tor ludzi starszych, bieg szczurów i ciągłe odkładanie na potem założenia rodziny. Problematyka powieści nie należy do najprzyjemniejszych, ale Żelazowska pisze bez zadęcia i patosu, za to ze sporą dawką humoru i niezwykłą lekkością, dzięki temu lektura nie męczy. Trudne tematy zostają przedstawione czytelnikowi w przystępny sposób. Lektura nie dołuje, pokazuje, że człowiek zawsze ma jakieś opcje i, choć bywa ciężko, nie warto się poddawać, bo pieniądze to nie wszystko. W życiu liczy się przyjaźń, rodzina i dążenie do spełnienia marzeń, niestety wielu ludzi o tym zapomina, zupełnie jak jedna z bohaterek powieści - Weronika, która zaślepiona pogonią za pieniądzem przestaje zauważać zmiany pór roku.
Życie nie zawsze jest łatwe, ale nie warto tracić nadziei – wydaje mi się, że właśnie to chce przekazać Żelazowska swoim czytelnikom.
Jeżeli poszukujecie dobrej powieści obyczajowej z akcją rozgrywającą się w polskich realiach i poruszającą bliską nam problematykę, to „Hotel Bankrut” będzie doskonałym wyborem.
Jest drobnym przedsiębiorcą, który kiedyś już splajtował, ale na szczęście udało mu się z tego wyjść cało i teraz jest już na prostej - ma nowy interes i żyje mu się całkiem nieźle. Jednak ostatnio zaczął dostawać dziwne listy, w których ktoś domaga się od niego spłaty długu. Tylko, że Leon nie jest u nikogo zapożyczony... Kto jest autorem anonimów i dlaczego ten ktoś nie przestaje ich wysyłać?
Weronika
Kiedy traci dobrze płatną posadę menadżerki, wszystko zaczyna się pod nią walić. Nową pracę ciężko znaleźć, oszczędności dużo nie ma, a kredyt we franku rośnie i rośnie....
Ale Weronika nie jest taka. Zawsze sobie radziło, więc i tym razem da radę... prawda?
Łucja
Drobna, starsza pani, mieszkająca sama w jednej z łódzkich kamienic. Rodzina nie bardzo o nią dba, a wnuczek którego tak ubóstwia nie ma skrupułów, żeby ją wykorzystywać.
Łucja może i jest stara, ale nie głupia. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co się wokół niej dzieje. Jednak czy będzie miała na tyle odwagi, żeby w wieku siedemdziesięciu sześciu lat odmienić swoje życie i zacząć wszystko od nowa?
Kinga
Przyjechała do Łodzi w poszukiwaniu pracy oraz aby spełnić swoje marzenia. Jest młodą, utalentowaną dziewczyną i wbrew wszechobecnemu pesymizmowi, uważa, że świat stoi przed nią otworem i wystarczy bardzo się starać, żeby spełniać swoje sny. Czy ma rację?
Damian
Mimo, że jest jeszcze przed trzydziestką Damian zdążył już sobie zaplanować całe życie. A przynajmniej swoją karierę. Jedno jest pewne - jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, mężczyzna będzie 'panem świata'. Jednak czy życie da się tak po prostu zaplanować?
Co łączy tę piątkę bohaterów? I czy wszystko potoczy się po ich myśli? Tego dowiecie się, czytając "Hotel Bankrut" Magdaleny Żelazowskiej!
Muszę przyznać, że nie byłam zbyt optymistycznie nastawiona do tej książki. No bo przecież polska powieść? I to jeszcze o finansach i kryzysie? Czy to w ogóle może się udać? Okazuje się, że TAK! I to jak!
Styl pisania pani Magdaleny naprawdę baaardzo przypadł mi do gustu i mimo że, jeśli chodzi o akcję powieści, czasami powiewało nudą, to finalnie książka była dla mnie zaskakująco ciekawą lekturą. Książkę czyta się szybko i przyjemnie (zwłaszcza, że nie jest zbyt długa), a refleksje po niej zostaję na długo w naszej pamięci.
Serdecznie polecam :)
To może spotkać każdego. Weronikę Lange, nagle zwolnioną z pracy kobietę, która ma zaciągnięty kredyt na własne mieszkanie. Kingę, która wyjechała do pracy w Łodzi, ponieważ na wsi nie miała szans na zatrudnienie. Łucję, 76-letnią kobietę, która postanawia zmienić swoje życie i pokazać rodzinie, że jeszcze istnieje. Leona Laskowskiego, mężczyznę prowadzącego lombard. Łączy ich jedno - wszyscy są związani z bankiem. Weronika nie jest w stanie spłacać kredytu, Łucja to babcia Damiana Małka, który dzwoni do dłużników, Kinga całe życie marzyła o projektowaniu, tymczasem pracuje w galerii handlowej, a Leon... postanawia wynająć puste pokoje. W ten sposób los czwórki bohaterów łączy się po raz pierwszy. W Hotelu Bankrut, jak nazywają swoje nowe lokum.
Jakiś czas temu głośno było o zabójstwach ludzi, mających zaciągnięty kredyt w frankach, które niespodziewanie poszły do góry, a oni nie mieli skąd brać pieniędzy na regularne spłaty. Jak zdążyłam wywnioskować, Magdalena Żelazowska nie boi poruszać się ważnych społecznie tematów. Stawia śmiałe tezy, wysnuwa trafne wnioski, pokazuje, jak życie zwykłych ludzi może zmienić się z na na dzień. Bo kto zagwarantuje nam, że nagle nie stracimy pracy? Kto da nam pewność, że rodzina się od nas nie odsunie? Autorka pokazuje, jak los potrafi wszystko poplątać, aby na końcu cała sytuacja miała swój szczęśliwy finał. Albo i nie. Nikt tego nie potrafi przewidzieć.
,,Hotel Bankrut" to jedna z tych pozycji, które może nie zachwyciły mnie od pierwszej strony, ale w efekcie końcowym doszłam do wniosku, że to pozycja ważna dla tych, którzy sami tego doświadczyli, dla tych, którzy zastanawiają się, czy zdecydować się na kredyt, dla tych, którzy gdzieś się pogubili w codziennej rzeczywistości. Magdalena Żelazowska pokazuje, jak zmienia się życie osób po zmianie statusu społecznego, podpowiada, doradza, pokazuje, że to nie koniec świata. Myślę, że osób, które czytały wcześniejszą pozycję pisarki nie muszę specjalnie przekonywać, a nowym powiem tylko tyle - dajcie szansę Hotelowi Bankrut.
To cudowna opowieść o ludziach, o ich wzajemnych relacjach, o budowaniu przyjaźni. Autorka w doskonały sposób wczuła się w te postaci. „Hotel Bankrut” to doskonałe studium ludzkich charakterów. Myślę, że czytelnik znajdzie w nich, chociaż cząstkę siebie. Zdawać by się mogło, że to taka lekka książka o niczym. Nic bardziej mylnego. Pod płaszczykiem prostych historii przemycone są życiowe prawdy i trudne tematy. Bohaterowie borykają się z samotnością, tęsknotą, porzuceniem. To książka o starości, która przeszkadza, o chorobie, która pojawia się nagle, o zawiedzionych marzeniach i nadziejach. O demonach z przeszłości, z którymi trzeba się wreszcie rozliczyć. O miłości na odbudowę której jest już za późno. O wyrzutach sumienia, ale także o bezwzględności w działaniu, cynizmie i wyrachowaniu. Również o zwykłym życiu. Autorka ukazała realia polskiej ulicy w sposób bardzo realistyczny.
Polecam książkę „Hotel Bankrut” z całą stanowczością. Ja wpisuję ją do rubryki ulubione i już ostrzę sobie pazurki na kolejną książkę pani Magdaleny.
Książka opowiada losy ludzi, którzy chcą odnaleźć swoje miejsce w wielkim mieście. Osoby te nie zawsze ze swojej woli zmuszone są do podjęcia pracy, która nie odpowiada ich aspiracjom. Jak się okazuje, wielkie miasto nie zawsze równa się wielkim perspektywom. Z tym że w małych miastach tych perspektyw nie ma w ogóle.
Hotel Bankrut trafnie, może w nieco przerysowany sposób, pokazuje mechanizm wielkomiejskiego życia. W większości skupia się na jego wadach. Nie po raz pierwszy poruszana jest kwestia tego, że kiedy jesteś na topie i masz kasę, wszystko jest ok. Kiedy kasa się kończy, nie ma pracy, wszystko idzie jak po grudzie. Jest też kwestia tego, że dzisiaj wiele osób nie ma oszczędności na czarną godzinę. W wielu przypadkach nie jesteśmy nauczeni tego, aby oszczędzać i to też jest sporym problemem.
pełna recenzja dostępna na stronie:
http://www.czytajac.pl/2016/05/hotel-bankrut-magdalena-zelazowska/
Temat (jak to u Magdaleny Żelazowskiej) z życia wzięty - spowolnienie, zapaść, recesja i to co z tego wynika. Bohaterami są 4 osoby, 3 kobiety, 1 męźczyzna w różnym przedziale wiekowym od lat 20 do ponad 70-ciu. Są oni tak różni, jak różne jest nasze społeczeństwo. Śledzimy losy czwórki bohaterów, ich wzloty i upadki (tych ostatnich jest zdecydowanie najwięcej) oraz to, w jaki sposób ich wspólne zamieszkanie wpłynie na relacje z innymi oraz na życiowe położenie. Doskonała opowieść, w której wielu z nas zobaczy odbicie siebie, problemów, które dotknęły nas bądź naszych najbliższych. Warto przeczytać, przemyśleć pewne sprawy. Autorce pod pozorem lekkiej opowieści udało się pokazać wiele życiowych prawd, na wiele spraw zwrócić uwagę.
Dodatkowym plusem dla mnie łodzianki jest fakt, iż akcję Żelazowska umieściła w moim rodzinnym mieście. Co prawda z niektórymi zarzutami dot. Łodzi nie zgadzam się, miasto zmienia się pozytywnie w bardzo szybkim tempie, ale generalnie klimat oddany jest doskonale.
Czyta się doskonale, niezwykle szybko, na długo zostaje w pamięci. Polecam.
"Hotel Bankrut" na początku zachwycił mnie okładką, ale treść... przebiła wszystko.
Książka splata losy, mogłoby się wydawać przypadkowych osób, na szczęście autorka
napisała bardzo spójną, a zarazem rozbudowaną powieść. Tutaj nic nie jest przypadkowe,
i tak jak na początku nie byłem przekonany co do tej książki, tak każda następna przeczytana strona,
która przybliżała mnie do rozwiązania zagadki, sprawiała, że zakochiwałem się w tej książce co raz mocniej.
Serdecznie polecam wam książkę "Hotel Bankrut". Nietuzinkowa historia, wyraziści bohaterowie, i niesamowita intryga pozostawiająca w konsternacji i z masą spraw do przemyślenia.
Więcej o książce na moim kanale:
https://www.youtube.com/watch?v=UdAyTJJXQ1I
Po więcej szczegółów zapraszam tutaj -> http://slowazkartek.blogspot.com/2016/05/hotel-bankrut-magdalena-zelazowska.html <- gdzie recenzja jest bardziej obszerna i napisana z punktu widzenia dwóch różnych osób, mnie i mojej mamy.
Pozdrawiam,
Slowazkartek