Ta płyta jest bardzo dobra. Nieoczekiwanie - aż tak dobra. Ten zespół to zjawisko, wiemy to od dawna. Od dawna nic nie musi. Jednak fakt, że osiągnął tę galaktyczną pozycję, grając muzykę najprostszą z prostszych, czyli blues i jego nieodległe pochodne - budzi mój nieustanny podziw i szacunek. Stonesi osiągają bez wysiłku to, co niestety często nie udaje się na późnym etapie kariery innym wielkim - vide Metallica. A przecież mówimy o osiemdziesięciolatkach (Jagger już, Richards w grudniu)! Tymczasem - ta muzyka jest świeża, wpisuje się w kontekst stylistyki zespołu, kompozycje są wybitnie udane, a całość, rzecz jasna, wspaniale zagrana i potężnie wyprodukowana. Udział znamienitych gości (Paul McCartney, Elton John, Stevie Wonder) jest wielce dyskretny, głośno bryluje jedynie Lady Gaga w genialnym kawałku "Sweet Sounds of Heaven". A przecież pojawił się jeszcze Bill Wyman - on akurat zawsze powściągliwy i dyskretny. Całość udana, żeby nie powiedzieć wybitna. Tak, nieoczekiwanie otrzymaliśmy wybitną płytę wybitnego zespołu. Proszę bardzo.
Niestety nie zgadzam się z powyższą opinią. Na płycie jest kilka dobrych utworów ale to zdecydowanie za mało. Płyta jest moim zdaniem zbyt popowa. Gdyby to nagrała jakaś inna grupa to pewnie byłoby OK. Od TRS oczekuję jednak znacznie więcej i trochę innego charakteru muzyki. Tego z czego wyrośli, przede wszystkim rythm’n’bluesa .